poniedziałek, 26 października 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #158 [12.10.2015 - 25.10.2015]

Znowu tygodniowa przerwa. Mam nadzieje, że nie wejdzie mi to w nawyk. Stało się raz i dwa, będzie też trzy. Oby nie za szybko. Nic nie obiecuje. Wiecie jak to jest. Na nic nie ma czasu, a chciałoby się wszystkiego po trochu. Dlatego nie będę was zanudzał nikomu niepotrzebnymi serialowymi wiadomościami. Zostawię tylko link z trailerem Jessica Jones. Szykuje się kolejny hit od Netflix. Premiera za miesiąc. Jutro lżejsza komiksowa produkcja z kobietą w roli głównej - Supergirl. Podobno też warto.

SPOILERY

iZombie S02E02 Zombie Bro
Taki odcinek dużo lepiej mi się podobał od premiery. Osobowość Liv to typowy członek bractwa z amerykańskich filmów, przez co mieliśmy mnóstwo komicznych scen z Liv. Było to potrzebne bo serial zawędrował w mroczne rejony. Pierw narkotykowy trip Majora i Raviego, a potem zmiany jakie zaszły u byłego Liv. Wyrzuty sumienia po morderstwie zombie i początek uzależnienia od narkotyków. Co też jest bezpośrednim nawiązaniem do wątku Blaine'a. Okazuje się, że to właśnie Major jest najważniejszą postacią spinającą wszystkie historię. Sprawa odcinka dobra. Pretekst do zabawnych scen i mocno zaskakująca końcówka. Zamordowana została nie ta osoba co trzeba. Mrocznie. Odpowiednio dla serialu.

OCENA 4.5/6

Homeland S05E02 The Tradition of Hospitality
Serial znowu zaczyna mnie denerwować. Niemal cały odcinek świetny. Nastąpiło przyśpieszenie po poprzednim i wszystkie wątki wciągały. Polowanie Quinna, Carrie i wizyta w obozie (ta chwila gdy minęła godzina!), gierki w CIA i historia dziennikarki. To wszystko wciąga i dobrze się ze sobą komponuje. Historia ma potencjał. Tylko czemu wszystko potem sprowadziło się do Carrie? To na nią był zamach, to ona wpywa na wszystkie postacie, to na nią Saul wydał wyrok, który ma zostać wykonany przez Petera. Idiotyzm. Zupełnie nie kupuje tej ostatniej sceny. Osobiście nie miałbym nic przeciwko gdyby Clare Danes w przyszłym roku skończyła przygodę z serialem.

OCENA 4.5/6

Homeland S05E03 Super Powers
Znowu mieszane uczucia. Wiem, że Claire Danes jest kapitalną aktorką, nie trzeba mi tego przypominać i robić kolejne odcinka pod nagrody dla niej. Męczy mnie pokazywanie jej choroby, a to że wtedy jest najlepszą agentką zupełnie mi się nie podoba. Jasne, scenki w domku miały swoje momenty, operatorzy i scenografowie się spisali pokazując jej szaleństwo. Nawet końcówka mnie zaskoczyła z dwoma twistami. Jednak dalej uważam, że ten wątek nie powinien mieć miejsca, a serial powinien jak najmniej czasu poświęcać wątkom osobistym. Zwłaszcza tym recyklowanym. O wiele lepiej wychodzi mu analizuje współczesnego świata. Amerykanie przyznają się, że ich ingerencja na Bliskim Wschodzie miała opłakane skutki, a potem i tak robią swoje przekraczając kolejne granicę.

OCENA 4/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S03E03 A Wanted (In)human
Jestem wielkim fanem tego jak wygląda serial po pierwszym sezonie i się tego nie wstydzę. Dlatego napiszę coś oczywistego - znowu świetny odcinek. Podobają mi się wszystkie wątki. Nie wiem gdzie serial zmierza, ale widzę olbrzymi potencjał. Zwłaszcza w wątku Simmons. Biedne stworzono, co ona musiała przejść, że tak wygląda i czemu chcę tam wrócić? Nie mogę się doczekać kosmicznej wyprawy agentów bo przecież wszystko do tego prowadzi. Jej historia podoba mi się z jeszcze jednego powodu. Tak jak Fitz w pierwszej serii stanowili idealny comic relief m.in. poprzez technobełkot i ich sympatyczność. Teraz są to dwie najbardziej skrzywdzone postacie przez scenariusz. Wiele przeszły, a ich droga jest jeszcze bardziej wyboista. Aprobuje. Póki nie zabijają.

Inne wątki równie ciekawe. Może poza romansem Daisy i Lincolna, jest to niepotrzebne. Jednak już polowanie na niego i lawirowanie Culsona między ACTU było ciekawe. Jak daleko jest w stanie posunąć się by uratować swoją protegowaną? I czy Lincoln będzie w stanie odnaleźć stabilność psychiczną? Nie czytałem Secret Warriors i nie znam składu drużyny więc jego przyszłość jest dla mnie tajemnicą.

Wątek Warda i May komediowy. Jakże lubię ten pairing! Ona jako lalunia w koszulce Blondie, On dres z Londynu chcący zostać zrekrutowany przez Hydrę. Jakże się uśmiałem na scenach w barze lub gdy May mogła w końcu zaprezentować swoje umiejętności. Końcówka historii mocna. Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek by pomścić kogoś kogo kocha? Bardzo.

Culson, Rosalinda i rozmowa o samochodach. Shippuje!

OCENA 4.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S03E04 Devils You Know
Lash, Ward, Simmons. Trzy nieprzeplatające się wątki i trzy niezwykle udane historię. Pierwsze to polowanie na mordercę inhumans i dalsza ewolucja postaci Daisy, która coraz bardziej zmienia się w prawdziwą liderkę. Jej relację z Mackem fajnie się ogląda i jest to jedna z fajniejszych serialowych par. Dobrze, że nie dano czasu antenowego Lincolnowi bo zepsułby odbiór odcinka. Niepotrzebna historia miłosna zepsułaby dramatyczny finał polowania na Warda. Hunter jest już tak blisko, tamten ucieka i przy okazji zabija męża May co po części jest wynikiem nadgorliwości Lance. Tak bardzo chciał dorwać Warda, że nie wziął pod uwagę ludzi którzy ucierpią po drodze. I teraz czas na konsekwencję. To słowo coraz częściej pada w kontekście serialu. Ostatnia ważna historia to ta Simmons. Cierpi uraz psychiczny po powrocie z obcej planety, ale już zaczęła pracować by tam wrócić. Jakie tajemnicę kryję? Co ważnego się tam stało? Chciałbym jakiś apokaliptyczny wątek o kosmicznej skali. Bo seriale komiksowe mogą sobie na to pozwolić i nie będzie to śmieszne. Oby tylko nie dopisano intergalaktycznego romansu...

OCENA 4.5/6

Quantico S01E02 America
Serial dalej jest głupkowaty i przez to przeraźliwie uroczy. Wątki się mnożą, część się wyjaśnia, a ja czuje się wciągnięty. Alex sympatyczna, pozostali bohaterowie nie przeszkadzają, ba większość z nich ciekawi. Jakie są ich motywacje, kto kłamie i dlaczego. Jak choćby tajemnicze bliźniaczki, które okazały się tajnym projektem FBI. Sensu w tym zero, ale jak się to ogląda! Podoba mi się rozwój postaci. Tragiczne wydarzenia mają wpływ na to co dzieje się teraz. Scenarzyści dają też radę w przeplataniu teraźniejszości z flashforwardami przez co odpowiedź na pytanie kto jest jeszcze trudniejsza do wywnioskowani. Irytuje tylko idealna i wszystko wiedząca Alex. Oby szybko pokazano jej słabe punkty.

OCENA 4/6

The Flash S02E02 Flash of Two Worlds
Tak jak podejrzewałem. Pierwszy odcinek miał przyciągnąć nowych ludzi do serialu, a dopiero drugi można uznać za nowe rozdanie. Było też dużo ciekawiej, więcej akcji i dobrze rozpisanych bohaterów. Dużo przyjemności z oglądania. Tylko czemu Barry znowu nie ma wyrzutów po zabiciu nieludzia? Bardzo się to kłóci z charakterologią postaci. Podoba mi się jak ukazano Jaya Garricka. Flash z drugiej ziemi przybył by pomóc Barremu pokonać Zooma, speedstera polującego na innych mu podobnych. Najfajniej wypada tutaj zbieżność Jaya z Wellsem i zrozumiała nieufność jaką żywi do niego Barry. Mogą być w przyszłości przyjaciółmi, ale by ta przyjaźń nie nastąpiła od razu. Patty Spivot mi się... sam nie wiem. Czekałem na jej debiut w serialu i odczucia mam mieszane. Roztrzepana i radosna blondynka potrafiąca być twardzielką i szybko znajdująca wspólny język z Barrym. Aktorka urocza, dobrze wygląda na ekranie tylko czemu robią z niej damę w opałach, której trzeba uratować życie. Zdenerwowała mnie jeszcze końcówka dodająca telenowelowy wątek do serialu. I głupota postaci. Czemu nikt nie wpadł na pomysł, że Ronnie mógł trafić na Earth-2 w miejsce Jaya? Szykuje się z tego powodu kolejna drama. Ale to pieśń przyszłości, teraz jest bardzo dobrze.

OCENA 4.5/6

The Flash S02E03 Family of Rogues
Legend of Tomorrow już niedługo więc wypadałoby robić wprowadzenie. Ten odcinek to powrót Colda i było jak zwykle. Wentworth Miller rządzi w tej roli. Arogancki, cedzący kolejne słowa przez zęby i posługujący się pewnym kodeksem honoru. Jeden z lepszych przeciwników Flasha w serialu. Sama historyjka trochę pretekstowa, naciągana i z oczywistym rozwiązaniem, ale przyjemna dla oka. Fajnie też, że powróciła Glider bo jej chemia z Cisco jest ogromna. Tak samo Patty/Barry. Lubię tą dwójkę. Zupełnym przeciwieństwem jest drama u Westów. Ziew. Nie rozumiem motywacji Jaya. Postanowił zostać by walczyć z Zoomem. Zupełnie jakby była to papierowa postać bez przeszłości. Nic nie wspomniał o rodzinie i przyjaciołach co umniejsza jego wiarygodność. Oby niedługo bliżej się nad tym pochylono.

OCENA 4/6

wtorek, 13 października 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #157 [05.11.2015 - 11.10.2015]

Przyszedł nowy sezon serialowy, czasu brakuje by wyrobić się z powracającymi serialami, a są przecież jeszcze zaległości. Ludzie pytają również jakie nowości warto oglądać. Odpowiedź jest bardzo prosta. Żadne. Przynajmniej z ogólnodostępnej telewizji, która funduje kolejną partię średniaków. Kilka tytułów się wybija, a na bezrybiu jakieś jajka jeść trzeba. Tak więc cieszcie się z swoich ulubionych seriali i szukajcie dobrych i zakończonych produkcji czekając na recenzję tych nowych. Może jakiś potworek przepoczwarzy się w motyla. Lub ćmę. No, coś na co można patrzeć. Jeszcze tylko żebym sam umiał dostosować się do tej rady...

Najważniejsza wiadomość ostatniego tygodnia? Miesiąca? Od wakacji? Zamówienie 3 sezonu Halt and Catch Fire. Mimo katastrofalnej oglądalności i dzięki świetnemu przyjęciu przez media i widzów którzy jednak włączyli serial w trakcje emisji, krzemowa rewolucja będzie kontynuowana na antenie AMC. Wydaje się, że stacja nie chcę być postrzegana jako ci od The Walking Dead. Mad Man i Breaking Bad się skończyło, a Hell on Wheels na ostatniej prostej. Jakiś weteran z nominacjami do nagród stacji się przyda podczas wypuszczania klipów reklamowych. A chyba nikt nie wątpi, że Halt and Catch Fire przygarnie jakieś wyróżnienie za ostatni sezon.

Jeśli jednak wolicie papkę serialową to dobra wiadomość. Blindspot jako pierwszy dostało zamówienie na cały sezon. Drugi sezon pewnie też będzie. Tego szczęścia nie ma Minority Report. Oglądalność jest fatalna i obcięto zamówienie z standardowych 13 do 10 odcinków. Jeszcze parę lat temu takie cyferki nie pozwoliłby wyemitować trzeciego odcinka i serial szybciutko poleciałby 6 stóp pod ziemię.

W mijającym tygodniu odbył się Comic-Con w Nowym Jorku. Znaczy to wysyp serialowych nowinek i wyczekiwanych filmików promocyjnych. W końcu to one najlepiej sprzedają tytuł. Było tego trochę więc od myślników. Nota - część z nich nie pochodzi z imprezy, ale nie umniejsza to ich wartości. Zapraszam na seans bo jest na co popatrzeć: 
- Sherlock wraca z świątecznym odcinkiem umiejscowionym w wiktoriańskim Londynie. Wygląda to filmowo, ale ja wolałbym zwykły sezon, a nie taki zapychacz.  
- Scorsese i Terrence Winter znowu robią serial dla HBO. Vinyl opowiada o... zresztą nieważne, już i tak dałem trzy powody czemu w przyszłym roku warto będzie sprawdzić ten tytuł.  
- pamiętacie, że Banshee kończy swój żywot na czwartej serii? Taka mała rozgrzewka do zobaczenia. Akcja, piękne zdjęcia i Eliza Dushku. Mniam. 
- kończyć nie zamierza się Teen Wolf. Dobrze bo ten sezon trzyma poziom, a druga połowa powinna być jeszcze lepsza.
- Cinemax dalej straszy Outcast. Niby serial od Kirkmana i o demonach, ale nie przemawia do mnie. 
- dużo lepiej wypada kolejne promo The Shannara Chronicles. Bohaterowie wyglądają jak wzięci z okładem pism dla elfich nastolatek. Reszta jednak zachwyca - widoczki, akcja, efekty specjalne. Szykuje się serialowy generic quest w ładny opakowaniu. Za co mocno trzymam kciuki. 
- na NYCC nie mogło zabraknąć nowych filmików z Arrow i The Flash. Trochę przypomnienia co się działo wymieszanego z nowymi scenami. Zwiastuny jak zwykle to najlepsze co przydarzyło się tym serialom.
- promocji The Magicians ciąg dalszy. Dorosły Harry Potter i Hogwart w Ameryce. Nie wygląda to najlepiej.  
- i coś na co wiele osób mocno czekało - zapowiedź Daredevil S02. Mało nowych scen, ale kilkusekundowe wprowadzenie Elektry i Punishera elektryzuje. Dziwne, że nie pokazano w internetach dłuższego klipu z Jessica Jones, tym bardziej że na konwencie puszczano cały pierwszy odcinek. Słychać chór zachwytów nad wszystkimi aspektami. Ma być też dojrzalej niż przy Daredevil. 
- truskawka tygodnia (truskawka > wiśnia) czyli teaser Person of Interest z zabugowaną Maszyną. Dawno nie widziałem tak dobrego materiału promocyjnego dla powracającego serialu. Oglądać, tym bardziej że nie zawiera spoilerów.

SPOILERY

Heroes Reborn S01E03 Under the Mask
Po odcinku kołacze mi się myśl "może jednak coś z tego będzie?". Jak ostatnio narzekałem na niemal wszystkie wątki, brak ciekawych bohaterów i mało angażującą historię tak teraz każdą scenę oglądałem z zainteresowaniem. Jasne, zdarza się trochę głupotek i uproszczeń, ale ogólnie niebo, a ziemia w porównaniu do poprzedniego odcinka. Nie można było tak od razu? Paradoksalnie w ciągu 40 minut opowiedziano więcej i lepiej niż w prawie 90.

Na razie najwolniej rozwija się wątek arktyczny, który powinien w przyszłości wysunąć się na pierwszy plan. Malia, tajemnicza dziewczyna i jej niewidzialna mentorka powstrzymują tajemnicze mroczne zorzę. Ratują świat jakby mogło się zdawać. Czemu? Dlaczego? Kto stanowi zagrożenie? Może jest to Phobe z Dark Matters? Liczę, że w przyszłym ep. dostaną więcej czasu z uwagi na polowanie Renatus, które właśnie się zaczęło.

Mniej czasu za to mógłby dostać Noah. Nie zrozumcie mnie źle. Jako łącznik między dwiema seriami spisuje się wyśmienicie. Tylko trochę go za dużo. Teraz, skoro widzę potencjał w nowych postaciach wolałbym właśnie je poznawać. Na niekorzyść HRG przemawia Quentin którego nie znoszą. Jednak wątek amnezji i poszukiwania prawdy mimo, że oklepany jest wciągający. Zwłaszcza jego załamanie gdy widzi siebie i martwą córą. Czego dalej nie kupuje i liczę, że ktoś się z nim zabawia by odciągnąć od prawdziwych problemów. I co on takiego zrobił skoro Molly boi się bardziej jego niż Renatus.

Luke z żonką podróżują z jednego miejsca w drugie, prowadzą rozmowy o zmarłym synu i znowu eksponowane jest ich nastawienie do zabijania evosów. Ją to napędza, uważa to za jedyny cel w życiu. On jest już zmęczony, ma dość zabijania. Zachary Levi i Judith Shekoni zostali bardzo dobrze dobrani do tej roli. Obudzenie się mocy w Collinsie nie było wielkim zaskoczeniem bo przedstawi bardzo typową historyjkę - staję się tym czego nienawidzi. Jednak cliffhanger z promieniem energii wydobywającym się z Luka był niespodziewany i skuteczni przykuł do ekranu.

Mocno narzekałem na Miko, a jej wątek okazał się wciągający. Pierw trochę bezsensowna acz efektowna walka i pojmanie po starciu z Harrisem. Ciekawa rozmowa między tą dwójką wyjawiła kilka rzeczy. On jest evosem z możliwością klonowania (fajny gag z zegarkiem!), a ona może być kimś zupełnie innym. Czy jest napisanym przez ojca programem komputerowym? To by wyjaśniało brak backstory dla postaci. Coś czuje, że ta postać może jeszcze zaskoczyć czymś więcej niż nawiązywaniem do Hiro.

Wątek Carlosa miał na razie najwięcej akcji. I jest najbardziej oderwany od pozostałych, przynajmniej do wizyty Collinsów w LA. Na razie nie kupuje luchadora-superbohatera, ale konspiracyjny wątek z brudnymi policjantami ma potencjał.

Tommy dostał tyle czasu ile powinien - niewiele. Dzięki temu jego krótka historia była strawna. Buntujący się nastolatek, impreza, zawiedziona dziewczyna, nadpobudliwa matka. Podobało mi się. Zwłaszcza konfrontacja mamusi z tajemniczym obrońcą Tommy'ego o którym wie więcej niż mówi. Naciągane, ale całość trochę skojarzyła mi się z Terminatorem. Z kontekstu można wysunąć wnioski, że Tommy ma zadatki na evosa, który może odegrać znaczącą fabularnie rolę. Tutaj też skutecznie posłużono się cliffhangerem.


Inne:
- Hiro zmieniający czas na nagraniu co ma być manifestacją jego mocy. Od kiedy podróże w czasie tak działają?
- CGI budynku Renatus w Japonii wygląda okropnie. Kiedy ludzie nauczą się żeby efektów komputerowych używać wtedy gdy można zrobić to dobrze, a nie po łebkach?
- Renatus udało się zmonetyzować moce evosów jakiś sposób je przechwytując. Sylar lub Peter idealnie by się nadawali jako ofiary ich eksperymentów, które doprowadziły do przełomu technologicznego.

OCENA 4.5/6

Homeland S05E01 Separation Anxiety
Mój związek z Homeland ma wzloty i upadki. Od zakochania i namiętnego śledzenia kolejnych odcinków po nienawiść i zerwanie. Jest też powrót i ponowne chwilę szczęścia. Co przyniesie przyszłość? Nie ufam scenarzystą i producentom więc ciężko powiedzieć, ale jestem optymistycznie nastawiony po tym co zobaczyłem. Dwuletni time skip i zupełnie nowa sytuacja Carrie. Spokojne życie skupione na pracy w prywatnej fundacji, wychowaniu córki i życiu w zdrowym związku. Następuje atak serwery CIA, dochodzi do wycieku danych, a do tego jej szef planuje wycieczkę od obozu uchodźców na Bliskim Wschodzie. Wszystko zacznie się pieprzyć i to z rozmachem. Widzę potencjał w tej historii, mocno zahaczonej w obecnej rzeczywistości. Muzułmańscy terroryści samobójcy już są passe. Teraz sytuacja jest bardziej złożona. Wrogiem jest rząd, uchodźcy stanowią problem którego nie można rozwiązać w prosty sposób, a trudna współpraca między państwami wszystko komplikuje. A gdzieś w środku zagubieni ludzie. Carrie żyjąca w iluzji, Quinn poświęcający się dla sprawy jako bezlitosny hitman i Saul wydający kolejne zlecenia. Odcinek może i miał powolne tempo, ale skupiał się na sednie, bohaterach i nakreśleniu sytuacji. Nawet zwykłe sceny miały w sobie wiele emocji, a co dopiero wtedy gdy coś się działo. Czekam na ciąg dalszy. Sezony 2 i 3 mogły być jedyną wpadką serialu.

OCENA 5/6

iZombie S02E01 Grumpy Old Liv
iZombie było jednym z największym zaskoczeniem tego roku. Mimo początkowych kłopotów pierwszy sezon skończył się wysoką notą, a Rose McIver w głównej roli była urzekająca. Dlatego tak wyczekiwałem drugiej serii. I mocno się rozczarowałem. Cliffhangery nie miały większego wpływu na serial, a zamiast skupić się na mitologii lub bohatera większość czasu stanowiła proceduralna sprawa, która powinna być tylko dodatkiem. Wcielenie tygodnia Liv, mózg zgreda rasisty, również się nie sprawdziło. Zdarzyło się kilka udanych żartów, ale całości  nie była naturalna. Istotne wydarzenia można by upchnąć w 5 minutach. Ale jakich! Szantażowany przez Max Rager Major  zostaję łowcą zombie,  Blaine dalej prowadzi swoją działalność, a Clive w tym sezonie powinien dostać więcej czasu za sprawą podejrzeń Majora o rzeź z finału. Prywatna sytuacja Liv pokomplikowała się w równie ciekawy sposób - scysja z bratem i matką oraz wprowadzenie się nowej lokatorki - Glidy od Max Rager. Czyli widać wizję na ten sezon mimo przeciętnego scenariusza na ten odcinek. Jestem dobrej myśli i czekam aż serial znowu przeżuci swój ciężar na bardziej ciekawiące mnie aspekty.

OCENA 3.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S03E02 Purpose in the Machine
Simmons! Uwielbiam ją, zwłaszcza w parze z Fitzem i po poprzednim sezonie gdzie jej postać została porządnie rozpisana. Z jednej strony cieszę się z jej powrotu do drużyny, a z drugiej pytam czemu tak szybko. Chciałbym zobaczyć jej wojaże na innej planecie jak sobie radziła i jej kibicować oraz oglądać Fitza desperacko próbującego ją odnaleźć. Niby szansę są na to w flashbackach, ale to już nie będzie to samo. Dobrze, że przynajmniej scenarzyści mają pomysł na jej traumą i za monolitem stoi grubsza historia związana z obcymi. Oby została to dobrze poprowadzone bo nie chciałbym by porzucono ten pomysł.

Obecność Simmons będzie mnie cieszyć, jestem tego pewien jednak smuci mnie, że sprowadzono ją w taki naciągany sposób i po łebkach.  Scena z samobójcza misją Fitza została dobrze wyreżyserowana i umiejętnie budowano napięcie. Jednak całe śledztwo przy wykorzystaniu znanego asgardczyka oraz XIX wieczne zabytki było już strasznie nie na miejscu. Taka głupotka, którą trzeba szybko strawić by cieszyć się z bohaterów.

Wraz z tym odcinkiem wróciła May. Z zabawnymi scenkami co jak na nią jest niecodzienne. Jakże się za nią stęskniłem! Trauma i brak celu w życiu to do niej coś niepodobnego. Ostatnie wydarzenia mocno na nią wpłynęły i postanowiła poświęcić się rodzinie. Długo tak nie mogła i wraz z Hunterem będzie działała pod przykrywką. Podoba mi się ten pairing, a jego potencjał pokazała ostatnia scena tej dwójki. Ona przyjmuje z stoickim spokojem wiadomość o powrocie Simmons, a on wybucha radością. Więcej takich kontrastów.

U Warda niewiele nowego. Buduje nową Hydrę. Ziew. Kolejna głowa, która zostanie zniszczona. Już mam dość tego wątku. Nie podoba i się też telenowelowy zwrot akcji z dzieckiem Struckera. Cieszy mnie jednak, że serial znowu bawi się przeciwnościami. Hunter infiltruje Hydrę, a Hydra bierze się za S.H..I.E.L.D.

Inne:
- scenka z XIX wiecznym tajnym stowarzyszeniem na początku odcinka tak bardzo niepotrzebna. Chyba, że to budowanie wątków pod przyszłe wydarzenia i sięganie głębiej w historię marvelowskiego świata. W co wątpię.  
- Fitz zaczął się znowu jąkać. Dobrze, jednak scenariusz nie wyrzuca do kosza poprzedniego sezonu i charakterystyki postaci.
- sceny akcja poza wydostawanie Simmons przeciętne. Pościg samochodowy w garażu o którym nawet nakręcono materiał zza kulis mnie wcale nie ruszył, a Ward nokautujący kolejnych ochroniarzy na jachcie sprawił, że ziewnąłem. Po Kevinie Tanchareonie spodziewałem się więcej, ale tutaj zawinił raczej scenariusz.

 OCENA 4/6

Mighty Morphin Power Rangers S01E40 Doomsday (2)
Jak zapowiadałem tak robię, nadrabiam Mighy Morphin. Jest ciężko przestawić się po serii RPM. Bardzo. Nie wiem czy dam radę i nie będę musiał sobie zafundować terapii złożonej z lepszego sezonu. Póki co próbuję. Odcinek Doomsday to druga część historii, która miała posłużyć za finał sezonu. I jest nudno. Wojownicy deklarują swój heroizm, walczą, przegrywają, cudowny splot okoliczności (zhackowanie bazy danych Rity z zaklęciami, powaga), kolejna walka i jeszcze jedna mowa potwierdzająca bohaterskość. Zero subtelności, wszystko ordynarnie podane. Sama finałowa walka i sposób pokonania Goldara w niezwykle potężnym zordzie niczym nie odbiegał od standardowego starcia. A tak fajnie się zapowiadało - zniszczone zordy i zagrożenie życia ludności cywilnej. Pozytyw odcinka? Tommy zaliczył króciutkie cameo podczas celebracji dnia Power Rangers. To zawsze podbije odbiór odcinka.

OCENA 2.5/6 

The Flash S02E01 The Man Who Saved Central City
Dobry powrót, ale jak na premierę spodziewałem się więcej. Była akcja, humor, wprowadzenie nowych i zakończenie starych. I dużo nudnego użalanie się nad sobą. Czy każdy z herosów musi przeżywać kryzys, myśleć że sobie poradzi sam i potem szybko pobiec do przyjaciół by pokonać niebezpieczeństwo, któremu sam nie sprosta? Wałkowane dziesiątki razy nudzi nawet jeśli ma nowe elementy. Których tutaj nie było. Rozczarował mnie też przeskok w czasie i rozwiązanie cliffhangera w krótkim flashbacku. Tak się nie robi. W kilka miesięcy dużo zmieniono, po czym wrócono do starego statusu quo. Serialowy standard. Sam pomysł na główną historię sezonu mi się podoba. Ratowanie świata przed inwazją z innej ziemi. Ten odcinek miał raczej nakreślić sytuację i był w dużej mierze za zadanie przyciągnąć nową widownie dlatego służył głównie ekspozycji. Ja się wynudziłem. I zirytowała mnie mocno jedna rzecz - zero dylematów moralnych przed zabiciem Smashera.

OCENA 4/6

wtorek, 6 października 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #156 [28.09.2015 - 04.10.2015]


SPOILERY

Blindspot S01E02 A Stray Howl
Pierwszy odcinek był zjadliwy, drugi jest ciężkostrawny, długo leży na żołądku i męczy. Główny wątek można skondensować w paru minutach, sprawa odcinka męczy, ilość głupot denerwuje, naciągany scenariusz nawet nie próbuje stwarzać pozorów logicznego ciągu przyczynowo skutkowego, a brak wyrazistych postaci tylko podkreśla miałkość całości. Najbardziej jednak wkurzyła mnie powtarzalność. Wyprawa FBI do podejrzanego, Jane zostaje sama i stacza walkę wręcz. Dalsza część śledztwa, wyprawa do wysokiego budynku, wertykalna pogoń i trochę strzelania. Czyli to samo co ostatnio. Co jeszcze? Irytujący styl kręcenia skupiający się na dramatycznych zbliżeniach męczy, a Kurt Weller przez cały odcinek krzyczy jakby miał wewnętrzny przymus podkreślania swojej męskości mimo że tak naprawdę jest on bardzo wrażliwy. Paradoksalnie najlepiej wypada proceduralny z programem dronów nad Nowym Jorkiem i zbuntowanym pilotem. Powtórka z 24: Live Antorher Day i to niezbyt twórcza, ale przynajmniej nie jest to standardowe polowanie na mordercę/handlarza złymi rzeczami. Więc też można oglądać Jaimie Alexander więc zostaje na jeszcze trochę i zawyżam ocenę.

OCENA 2.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S03E01 Laws of Nature
Agenci premierą trzeciego sezonu tylko potwierdzają, że są najlepszym komiksowym serialem w ogólnodostępnej telewizji. W karkołomny sposób prowadzą wątki, opowiadają złożone historię, konsekwentnie rozwijają postacią umiejętnie między nimi żonglując i autentycznie angażują podczas oglądania. Czterdzieści minut zleciało błyskawicznie, a każda scena zawierała pewien cool factor. Co z tego, że patrząc na ten sezon z szerszej perspektywy zapowiada się opowieść o x-menach? Ludzie z mocami prześladowani przez rząd, spontanicznie manifestujące się moce i odsiecz przybywająca na ratunek. Wypisz wymaluj standardowe historię o ludziach z genem x tylko zamiast mutant mamy inhuman. Potencjał w tej historii jest ogromny mimo, że była opowiadana wielokrotnie. W odcinku były sporo głosów opinii publicznej, głos prezydenta i powstanie nowej agencji rządowej jako odpowiedź na wydarzenia z Marvel Cinematic Universe. Historia jest również tie-inem do nadchodzącego Civil War. Jak w przypadku poprzednich majowych filmów Marvela szykują się mocne nawiązanie i możliwe, że całość można traktować już jako prequel.

Podoba mi się nowa rola Skye w drużynie. Znaczy się Daisy bo teraz tak wszyscy się do niej zwracają. Pod nieobecność May i niemożność wyruszenia Bobbi w teren to właśnie ona przewodzi akcją, a współpracuje z Mackem. To i nowy wygląd zbliżają ją do komiksowej bohaterki. I są to zmiany dobre. Dziewczyna nauczyła się korzystać z swoich mocy, zaakceptowała dziedzictwo przodków, a teraz pomaga innym z tym samym problemem. Teraz ona będzie mentorką i liderką. I ja to kupuje.

Culson również się zmienił. Nie wiadomo ile czasu minęły między sezonami (lakoniczne kilka miesięcy), ale ostatnie wydarzenia na niego odrobinę wpłynęły. Zaakceptował stratę Simmons i stara się być lepszym przywódcą rozbudowującego się SHIELD. Nawet i on zmienił swój strój ubieranie. Odwiesił garnitur na kołek i jest bardziej wyluzowany. A mechaniczna ręka jest cool. Tak jak zresztą cały odcinek. Jak powiedziałby Abed z Community "Cool, cool, cool".

Jednak MVP odcinka jest dla mnie Fitz. Po utracie Simmons zdesperowany stara się ją odzyskać, nawet wyrusza w wydawałoby się samobójczą misję w teren. Ładny mamy tutaj kontrast bo na początku S02 to właśnie ona działała pod przykrywką. Teraz jemu udało się odnaleźć kawałek starożytnego manuskryptu, który miał uratować Simmons. A doprowadził do statecznego załamania. No cóż, scena gdy Fitz pełen rozpaczy i złości chwyta za strzelbę, rozwala z kopa drzwi i zaczyna okładać pięściami monolit była jedną z lepszych w tym serialu. Bo podkreślała jego charakter, zdesperowane i oddanie. Grała również na emocjach widza. Czuć whedonowe DNA.

A co z Simmons? Żyję. Oczywiście. Dostała krótką scenkę gdzie uciekała nocą przez pustynię walcząc o przeżycie. Szokujące? Nie bardzo. A co powiecie na obcą planetę? Tak, Monolit okazał się teleportem. I tym pięknym sposobem serial nawiązuje prawdopodobnie do mitologii Kreem i otwiera możliwości na crossovery z Guardians of the Galaxy. Już pisałem, że chciałbym zobaczyć Agentów w kosmosie i prawdopodobnie się doczekam. Albo chociaż na obcej planecie. Tylko czekać, że Fitz wykorzysta Monolit to stworzenia Marvelowych Gwiezdnych Wrót.

W odcinku inne postacie dostały trochę miejsce, ale równie ważne sceny. Lincol chcę podążać własną drogą, z dala od inhumans i SHIELD, ale przeszłość go dopada. May musiała wziąć dłuższe wolne. Bobbi siedzi w laboratorium co jest dziwne, Hunter planuje wybrać się na polowanie na Hydrę, a Mack rzuca świetnymi żartami. Rosalinda jest na razie tajemnicza i pasuje na antagonistkę sezonu. Lub chwiejną sojuszniczkę. Pod tym względem została o wiele lepiej wprowadzona od Talbota. Lash jako zły inhuman wyszedł równie tajemniczo i czekam na ciekawe przeplatanie tych wątków.

Inne:
- pamiętna siekiera na ścianie w gabinecie Culsona! Albo jego broń w laboratorium. Lub Jego kubek. Dużo fajnych smaczków na drugim planie.
- budżet serialu poszedł sporo do góry. Niezłe efekty specjalne (zwłaszcza team up Daisy i Lincolna), solidny make-up Lasha oraz bogactwo scenografii. Imponująco wypada też nowy środek transportu SHIELD. Tylko czekać aż pokażą Helicariera.
- jakie ładne wprowadzenie Daisy w ten sezon. Nie pokazano jej od początku tylko manifestację mocy jak roznosi obcych agentów, a potem niesamowicie udany kadr z wyciągniętą ręką. Strasznie mi się podobało to ujęcie pokazujące kto tu jest głównym bohaterem.
- serial udanie bawił się z widzem. Stworzył złudzenie wroga sezonu, kolejnego przeciwnika do pokonania, a Rosalinda okazała się równie niedoinformowana co Culson. Czuć było chemię między tą dwójką gdy przerzucali się tajemnicami w wagoniku metra.
- Mack pragnący "a shotgun-axe combination of some sort"!
- niektóre nawiązania do MCU dość ordynarne, ale powrót Williama Sadlera z Iron Man 3 jako prezydenta USA było fajnym smaczkiem.

OCENA 5/6

Scream Queens S01E02  Pilot (Part 2)
Pierwszy odcinek mi się podobał. Była szalenie absurdalna opowieść z potencjałem. Niestety druga połowa dwugodzinnego pilota to maskara. Poza fajnym wprowadzeniem Munch i kilkoma pojedynczymi dialami było źle. Miszmasz wątków męczy, nie czuje postaci które co chwila zmieniają swoje nastawienie do innych, brakuje suspensu podczas scen morderstw, zwroty akcji nie ruszają, a całość jest drętwa. Czekałem na boom, pomysł w postaci głuche fanki Taylor Swift, ale kilka dni po seansie ciężko mi sobie przypomnieć scenę która mnie ruszyła. Dam jeszcze szansę, ale niestety czuje się rozczarowany. Taki fajny potencjał, a tak skaszaniony. Gdyby nie strona wizualnie nie wróciłbym już do serialu, a tak dam jeszcze szansę.

OCENA 2/6

Quantico S01E01 Run
Dla odmiany miłe zaskoczenie. Dawno temu, gdzieś przy okazji premiery Covert Affairs zastanawiałem się czemu nie ma serialu o początkujących agentach FBI. Musiałem czekać ponad 5 lat by móc skonfrontować marzenia z rzeczywistością. I jestem zadowolony. Jest to połączenie Grey's Anatomy, teen dramy z Homeland. Karkołomne, ale wyszło. Reguły świata są naiwne, bohaterowie młodzi, piękni i rozemocjonowani, twist fabularny pojawia się co 5 minut, czuć suspens i zbliżającą się katastrofę. Jasne, wszystko nakręcone w konwencji pop serialu, nie mającego nic wspólnego z rzeczywistością, ale nie przeszkadza to dobrze się bawić. Quantico posiada dużo cech wspólnych z zeszłorocznym How To Get Away With Murder. Flashforwardy i wielką zagadkę. Tylko tutaj pilot jest o wiele lepszy z ciekawszymi postaciami na których może jeszcze nie zależy, ale chcę się ich oglądać. I tak zrobię. Serial dostaje kredyt zaufania i liczę na przyjemne gulity pleasure w stylu Revenge.

OCENA 4.5/6