poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Community S03E17 Basic Lupine Urology

null


Kolejny niesamowity odcinek tego serialu. Może nie zrozumiałem większości żartów bo nie oglądałem Law & Order, ale wystarczy się tylko trochę orientować w temacie lub poczytać wikipedie by wiedzieć, że parodia wyszła perfekcyjnie. Sam tytuł odcinka to już hołd złożony Dickowi Wolfowi twórcy L&O, a jakby tego było mało to przerobiono nawet czołówkę, która jest tylko wstępem do wspaniałości jakie potem będą się działy. Odnalezienie zmasakrowanego ziemniaka, Shirley przejmująca kontrolę nad śledztwem bo widziała przecież tyle seriali o policjantach, Abed i Troy je prowadzący bo któż inny nadawałby się do tego lepiej? Przekomarzanie się, złośliwe uwagi, dobry - zły glina, brutalne przesłuchanie, puszczające nerwy, i standardowe teksty (dlaczego oni zawsze uciekają?) do tego mnóstwo odniesień i przez cały odcinek powtarzania że to wcale nie jest sprawa policja. Serial ten zmienił się standardowego procedurala z poszukiwaniem mordercy, ale jakże pięknie to zostało zrobione, w stylu Community. Po prostu trzeba zobaczyć sekcję zwłok czy obróbkę komputerową zdjęcia. W drugim akcie odcinka odbyła się rozprawa, a to popis Annie i Jeffa. Ona nauczyła się kilku sztuczek od niego, a on oczywiście musiał ją jeszcze przebić swoim epickim wystąpieniem ("Boiling water is the icicle stabbing of yam killing."). Wszystko oczywiście skończyło się szczęśliwie, a bohaterowie zasiedli do zwycięskiej szklaneczki alkoholu (w ilu serialach to widzieliśmy!). Do czasu telefonu. Serial po raz kolejny pokazał jak potrafi balansować pomiędzy elementami śmiesznymi, a pełnymi powagi. Po całym odcinku nieustannego śmiechu dochodzi do takiego czegoś i pozostawia nas w zadumie.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Hyde Park #2

Fringe z piątym i zarazem finałowym sezonem! Zdecydowanie wiadomość tygodnia, dawno nic tak bardzo mnie nie ucieszyło bo od przeniesienia serialu na piątek drżałem o jego przyszłość i jak widać bez powodu bo nie dość że dostał czwartą serię to jeszcze mimo fatalnej oglądalności zasłużył na zakończenie historii i finałowe 13 odcinki. Stacja FOX tym ruchem odkupiła się w moich oczach, nie uważam jej już za największe zło i częściowo wybaczam to co zrobili z Firefly. Prawdopodobnie jednak w przyszłym roku po finale serialu będę na nich klął że to już koniec, że więcej nie zobaczymy naszych ulubionych bohaterów i że chcemy więcej bo historia dalej jest niesamowita ;) Jeśli chodzi o inne produkcje to udało mi się skończyć S02 Luther i S01 Hell on Wheels. Co do tego pierwszego to mogę się tylko zgodzić z jednym z felietonistów filmwebu - John Luther to Mroczny Rycerz Londynu, miasta zepsutego, pełnego morderców, psycholi i zwyrodnialców gdzie ciężko znaleźć kogoś z czystą duszą. Idris Elba zasłużenie dostał za tytułową rolę Złotego Globa. Hell on Wheels również mnie wciągnęło swoją powolną narracją, brudnym klimatem dzikiego zachodu i eksponowanym na każdym kroku dualizmem oraz niezwykłymi bohaterami. Jest to typowy serial od AMC więc albo się go pokocha albo szybko znienawidzi. Ja należę do tej pierwszej kategorii. Muszę też napisać, że jestem pozytywnie zaskoczony końcówką S02 Friday Night Lights - serial wrócił na dobry tor, irytujące wątki zostały ograniczone do minimum i znowu serial wciąga. Nic tyko oglądać dalej.


Filmów nie widziałem żadnych, ale jak pomyślę że już niedługo będę mógł obejrzeć Cabin in the Woods lub The Avengers to mnie skręca że jeszcze tyle czekania. Do tego jeszcze nowy Star Trek w produkcji, Niezniszczalni 2, Skyfall, Spider-Man i las but not least Mroczny Rycerz Powstaje, który mimo idiotycznego tytułu najlepiej zapowiada się z nich wszystkich. Jest też Hobbit, który o dziwo nie wzbudził wielkiego entuzjazmu na targach gdzie był pokazywany, a to wszystko przez nową technologię 48 klatek. Ja tam jednak się tym nie przejmuję bo film słaby na pewno nie będzie.


W tym tygodniu udało mi się też odkurzyć moje PSP co wynikło z długiej podróży pociągiem. Nie miałem ochoty na poważniejsze gry więc odpaliłem sobie Puzzle Quest i mnie znowu wciągnęło. Szkoda tylko, że dalej mam wrażenie, że komputer mnie oszukuje... Pograłem znowu w Real of Mad God i znowu się nieźle na wkurzałem - nic tak nie irytuje jak zgon przez laga po kilku godzinach pakowania postaci... Z milszych rzeczy to dzięki poprawie pogody można było pograć w piłeczkę na świeżym powietrzu. I liczę że więcej sobie w to pogram, a jeśli nie zostanie telewizja i Liga Mistrzów. Finał niestety nie zapowiada się fascynująco - Chalsea i Bayern. Na pewno nie będzie takich emocji jak w meczach półfinałowych. Natomiast w poniedziałek derby Manchesteru w których rozstrzygnie się walka o mistrzostwo Anglii. Glory glory Man United!


Jak napisałem tak zrobiłem - udało mi się poczytać Rise of the Vampires czyli crossover I, Vampire i Justie League Dark - epicka rzecz. Dawno czegoś tak dobrego nie czytałem. Zdecydowanie te dwa komiksy należą do mich ulubionych. Zaczęła się również Noc Sów w Batmanowych tytułach. Początek dobry, ale nie wzbudził we mnie takich emocji jak historia z wampirami jednak to był dopiero początek a Snyder udowodnił że jest utalentowanym scenarzystą i ja w niego na pewno nie będę wątpił.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Game of Thrones S02E04 Garden of Bones

Niestety Garden of Bones to już czwarty odcinek tego sezonu co znaczy, że przede mną jedynie sześć tygodni starcia królów. Mało i dużo za razem. Dużo bo trzeba się cieszyć, że jest, że to tak wygląda i że odcinka trwają niemalże godzinę. Mało bo sezony są zdecydowanie za krótkie - 10 epizodów i 40 tygodni czekania? Toż to okrutne jest... Jednak nie ma co narzekać i trzeba się rozkoszować tym co jest, a powody do tego są. Dostaliśmy kolejny niesamowity epizod z wgniatającą w fotel końcówka, ale po kolei...


Strugi deszczu, rozmowy dwójki żołnierzy o największych rycerzach królestwa, który z nich jest najlepszy - Góra, Jamie czy może Rycerz Kwiatów? Detal, a jak cieszy. I nawet potrzebny bo przypomniał postać Góry oraz co się dzieje u innych. Dodatkowo była to okazja żeby zaznaczyć, że nawet zwykli żołnierze śmieją się z Renlego i Lorasa. Pogaduszka kończy się żartami i potem zaskoczenie czyli atak wilkora, pokazanie Robba i jego armii... ciemny ekran i po kolejnej wygranej bitwie Króla Północy. Powinienem być zły, że znowu nie pokazano nam epickiego starcia czy chociaż trochę szermierki, ale już się do tego przyzwyczaiłem w zeszłym sezonie. Jeszcze przyjdzie na to czas. Oby.


Po bitwie zadebiutował Rose Bolton czyli jeden z chorążych Robba. Już pokazano, że jest okrutny, a wojna to jego żywioł. Gdy zaczął mówić o obdzieraniu ludzi tylko się uśmiechnąłem. Podczas rozmowy dowiedzieliśmy się, jaki to Robb jest honorowy i nie ma zamiaru zabijać więźniów i w kontraście w dalszej części odcinka Lannistrowie robią zupełnie na odwrót, a tortury stoją u nich na porządku dziennym. Trochę mnie denerwuje, że znowu jest nazbyt widoczny kontrast - dobre wilki i złe lwy. Więcej szarej strefy poproszę. Wprowadzono też nową postać kobiecą - Tallise, a przynajmniej tak się przedstawiła Robbowi. Jestem na razie średnio z niej zadowolony, ale to spotkanie będzie miało spore konsekwencje w przyszłym sezonie. Jeśli oczywiście twórcy nie wywiną nam jakiegoś numeru. Chociaż nie obraziłbym się gdyby tak zrobili. Trzeba jednak przyznać, że pięknie uzmysłowiła Robbowi problem wojny - dotyka nie tylko Lannisterów i inne wielkie rody, ale przede wszstkim zwykłych ludzi oraz że trzeba mięć plan po jej wygraniu. Zemsta nie może być ostatecznym rozwiązaniem, a prowadzić do czegoś. Stark nie ma dalekosiężnych planów widzi tylko zemstę i kolejne zwycięstwa. Ciekawe czy ta rozmowa mu uzmysłowi, że musi mieć większy plan. Ogromnie mi się podoba, że w przeciwieństwie do książki najstarszego syna Eddarda jest dużo, ma własne sceny, a nie tylko słyszymy co tam u niego się dzieje.


Game of Thrones S02 E04 720p HDTV x264 AVS mkv sn

Żeby jeszcze uwypuklić różnice między Starkami i Lannistrami w następnej scenie pokazano znienawidzonego Joffreya znęcającego się nad Sansą, którą zaraz wybawił nie kto inny jak Tyrion. Spięcie z siostrzeńcem było moim zdaniem świetne. Obecnie karzeł jest jedyną osobą która jest w stanie się mu przeciwstawić. Bardzo mi się też podobał jego komentarz o Sansie że ona może przeżyć ich wszystkich. I coś w tym jest. Większość ludzi narzeka na jej postać, ale mi się podoba jak się ona rozwija - w niewoli, posłuszna jak baranek, ale stara się być twarda mimo że jest jeszcze dzieckiem. Ukrywa swój gniew bo wie, że nic nie wskóra. Jedynie może być posłuszna. Posłuszny za to nie chcę być Joffrey. Tyrion przesłał mu kurwy, ale on się nad nimi znęcał tylko po to by zrobić na złość wujowi. Mały sadysta. Trzeba przyznać, że twórcą udało się stworzyć postać, którą widzowie znienawidzą.


Pojawienie się Littlefingera w obozie Renlego trochę mnie zaskoczyło. Nie zdziwiło za to, że ciągle coś knuje, snuje intrygi i chcę sobie zapewnić jak najlepszą przyszłość nie zależnie kto zasiądzie na Żelaznym Tronie. Do tego dalej zbiera informację, a to o obozowym życiu, a to o Renlym i Lorasie i przy tym przymila się do Maergery. Za to właśnie lubię Petera, ta jego dwulicowość. Podobało mi się też jego starcie z Catalyn. Jedynie żałuję że nie dostał od niej w pysk. Niestety udało mu się ją wykorzystać i zasiać ziarno wiary, że uda się jej odzyskać córki.


Game of Thrones S02 E04 720p HDTV x264 AVS mkv sn

Dany mnie zawsze irytowała. W książce i w pierwszym sezonie. Tutaj jest podobnie. Może i teraz jest silniejsza niż na początku serialu, ale wciąż naiwna. Wierzy w moc swojego nazwiska, moc smoków, ale tak na prawdę wciąż nie wie jak się gra o tron. Trochę arogancko się zachowała u wrót Qarth i zapewne dalej nie zdaje sobie sprawy że wciąż jest jedynie pionkiem, a nie graczem. Xaros zapewne ma ukryte zamiary względem niej, a ona powinna w końcu zrozumieć na czym polega gra.Podało mi się też jak Mormont opisywał Ogród kości. W książce tego nie było, ale mi się podobają te zmiany i dodawanie nowych smaczków. Powiało trochę grozą gdy o tym mówił.


Game of Thrones S02 E04 720p HDTV x264 AVS mkv sn

Zdecydowanie moje ulubione sceny odcinka były w Harrenhal. Upiorne miejsce z jeszcze gorszymi ludźmi. To właśnie tutaj pokazano okrucieństwo Lannisterów i wojny. Jacy ludzie są potrzebni i do czego są zdolni. Obłąkani ludzie którzy stracili najbliższych, strach przed śmiercią - doskonale zostało to pokazane. Tak jak tortury. Chyba mój ulubiony sposób zabawy ze szczurem już nie jednokrotnie widziany :) Niepotrzebnie tylko wzięli Gendrego. Podobało mi się, że został on uratowany przez pojawienie się złego Tywina, głowę rodu Lannisterów. Pokazał on też jak powinno wyglądać prowadzenie wojny - racjonalne zarządzanie zasobami. Zdziwiło mnie, że wziął Aryę na swojego podczaszego. W książce to chyba inaczej wyglądało, chyba że mnie pamięć myli. Ale to dobrze, bo to znaczy, że jej wątek nabrał niezłego rozpędu i ogromnie jestem ciekaw czy będzie go próbowała zabić. Chciałbym też żeby pojechała z nim w świat, a nie jedynie usługiwała mu w zamku. Im więcej odstąpień od oryginału tym lepiej. Podoba mi się też, że zaczęła się modlitwa Aryi - Cersei... Góra... Joffrey, Illen Payne... Poliver... A właśnie Kompanioni - liczyłem że zostaną jakoś bardziej uwydatnieni, ale jak na razie odgrywają tylko epizodyczną rolę znęcając się i mordując.


Starcie dwóch braci roszczących sobie prawa do tronu dobre, ale tak średnio mi się podoba postać Stannisa. Inaczej go sobie wyobrażałem. I o ile w książce rzeczywiście wyglądał na kierującego się szlachetnymi pobudkami i wiarą że tron należy się jemu tak tutaj jest strasznie arogancki i zdesperowany władzy. Samą rozmowę z kłócącymi się Berathonami doskonale skomentowała Cat -jak dzieci. I ta dziecięca kłótnia będzie odpowiadała za śmierć tysięcy.


Game of Thrones S02 E04 720p HDTV x264 AVS mkv sn

Tyrion miał jeszcze jedną świetną scenę tym razem z Lancelem. Kolejny odcinek z rzędu umacnia swoją władzę jako Namiestnik i osłabia pozycję Cersei. Idealnie rozstawia pionki w pozycji obronnej. Bardzo mi się podobał nastrój jaki panował w komnacie - pierw Lancel pogardliwie odnosi się do Tyriona by na końcu błagać go na kolanach. Szkoda tylko, że jego mimika była żenująca słaba w porównaniu do Petera i parę razy uśmiechnąłem się z jego min.


Na ostatnią scenę tego odcinka czekałem od dawna. Wiedziałem, że będzie mocna i obawiam się, że może zniechęcić ludzi do serialu z powodu elementów fantastycznych, których wcześniej było jak na lekarstwo. Mnie za to bardzo intryguję - skąd się wzięła magia, jak ona działa w Westeros, jak Melissandre panuje nad tą mocą i ile prawdy jest w jej gadaniu o Pan Światła. Samo pojawienie się demona zostało pokazane perfekcyjnie - bez cenzury z doskonałą reżyserka i muzykę. Zapewne nie tylko mnie przeszły ciary na tej scenie.  Szkoda tylko, że nie pokazano co dalej i trzeba czekać aż tydzień, ale będzie warto.


Zastanawia mnie też jedna rzecz - ile Devos ma synów. Tutaj w rozmowie z Stannisem mówił jakby miał tylko jednego. Nie chciałbym żeby okazało się to prawdą.


Już nie mogę się doczekać przyszło tygodniowego odcinka. Powinno się wyjaśnić co z cieniem, jak radzi sobie Jon na północy, czy Theon odzyskał zaufanie ojca oraz wnioskując po tytule spory nacisk zostanie położony na historię Aryii.


poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Hyde Park #1

Witam, trochę mnie tu nie było, ale wróciłem z nowymi siłami i planami. Tym razem nie będę porywał się z motyką na słońce i deklarował że coś napiszę lub pisał długaśnych wpisów których i tak większość nie przeczyta. Będę pisał to na co będę miał ochotę w danej chwili się rozpisać - a to skomentuje jakiś odcinek, a to jakiś sezon, książkę lub film... Hyde Park jednak będzie regularną (z założenia) kolumną. Takie małe podsumowanie tygodnia i opisanie co tam słychać u mnie, miejsce gdzie mogę się uzewnętrznić, co i tak mało kto przeczyta chociaż liczę że ktoś się znajdzie. Parafrazując mojego promotora - będzie dobrze jak 100 osób wejdzie na bloga, 50 zrobi to celowo, 25 rzuci okiem na ten wpis, 10 go przeczyta, a 1 zostawi komentarz. Wtedy będę spełniony.


Co słychać u mnie? Pod względem seriali jak zwykle z większością jestem do tyłu i na zaległości nie mam czasu. Jednak moje kochane serialiki obejrzałem - Fringe(4x19 miażdży) , Game of Thrones, Nikita. Tylko Community czeka bo brakowało mi napisów, ale jest wysokie prawdopodobieństwo że jeszcze dzisiaj zobaczę nowy odcinek. Z zaległości na tapecie dalej Luther, Friday Night, Lights i The West Wing czyli same hitowe produkcje. I jak będę oglądał w tym tempie co oglądam to te dwa pierwsze starczą mi jeszcze na długi czas co mnie bardzo cieszy. To zasługa systemu który wymyśliłem - tworzę ramówkę z 9 różnych seriali i potem wybieram z nich co chcę obejrzeć, gdy skończę te 9 wybieram kolejne. Proste i jakże skuteczne przedłużanie przyjemności. Teraz nie powtórzy się sytuacja że skończę jakiś wspaniały serial w mniej niż 48h (patrz Firefly). Smuci mnie, ale też nie mogę się doczekać końca Hell on Wheels i Luthera. Gdy skończę S02 tego drugiego biorę się za Outcast o którym przeczytałem bardzo pochlebny artykuł. Mam nadzieje że pilota sprawdzę już w przyszłym tygodniu. Rozpocznie się weekend majowy to i więcej czasu na nadrabianie będzie.Teoretycznie.


Ostatni tydzień był też udany pod względem filmowym bo udało mi się coś obejrzeć. Dla mnie to ogromny sukces bo filmów ostatnio oglądam strasznie mało. Niestety był to Sherlock Holmes: Game of Shadow. Film dużo słabszy od swojej pierwszej części, nie traktujący literackiego pierwozoru z należytym respektem, przesadzający z bullet timem oraz nudzący scenariuszem i humorem. Jak to dobrze, że jest serialowy Sherlock na którego zawsze można liczyć. Szkoda tylko, że ma on tylko 3 odcinki w sezonie, a następne dopiero jakoś w następne wakacje. Nic to, trzeba czekać, a jak ktoś się stęskni za aktorami to obejrzeć nowego Star Treka i Hobbita. Chociaż to i tak trzeba obejrzeć tylko pierw trzeba się doczekać.


Książki żadnej nie przeczytałem. Znowu. Głównie przez to, że Filary Ziemi nie wciągnęły mnie tak jak oczekiwałem. Po raz kolejny jeden głupi wątek porządnie zniechęcił mnie do czegoś. O ile część Toma czy Philipa czyta mi się świetnie i tylko przewracam kartki tak tej Williama nie znoszę mimo że wszystko jest świetnie opisywane to tak mnie postać do siebie zniechęciła że nie mogę jej czytać. Szkoda bo chcę się dowiedzieć co z Ellen, czy Tom postawi swoją katedrę i co stanie się z hrabią Bartłomiejem i jego córą. Dobrze, że pojawiła mi się kolejna mobilizacja - do domu przyszła paczka z Rodem Atrydów i (fanfary) Tańcem ze Smokami t2. Skończy się na tym, że zamiast czytać o średniowiecznej Anglii zanurzę się ponownie w Westeros. Boje się tylko, że znowu utknę nie jakiś rozdziałach (Dany) przez które nie będę mógł się przebić.


Mimo, że miałem egzamin w środę to w zeszłym tygodniu sporo grałem w grę, a raczej gry. Ponad 30h co jak na mnie jest rekordem od sam nie wiem kiedy. Skończyłem Mass Effect z czego jestem ogólnie zadowolony. Misje poboczne były nudne i powtarzalne, ale wątek główny mnie usatysfakcjonował. Miejscami był przewidywalny, ale kilka razy mnie zaskoczył. Końcówka natomiast była epicka. Nie obyło się też bez sporej ilości wyborów moralnych po których czuć że mieliśmy jakąś rolę w tworzeniu nowego porządku w galaktyce. Szkoda tylko, że w akcji zginęła mi 1/3 drużyny. Będzie trzeba przejść jeszcze raz (kiedyś) i sprawdzić jak bardzo mogę zmienić historię. Prócz ME ogromnym pożeraczem czasu była beta Diablo 3. No może nie aż takim bo spędziłem z nią raptem 3h ale drugie tyle spędziłem na próbie dostanie się na serwery i czytaniu opinii. Czy było warto? Jak najbardziej! To stary dobry hack & slash z tysiącami zabitych potworków i zebranych przedmiotów. Aż mi się łezka w oku zakręciła gdy wszedłem do Katedry w pobliżu New Tritram lub gdy toczyłem walkę z Leoricem. Szkoda tylko, że gra kosztuje 170 zł... poczekam aż stanieje do 100 i sobie kupie :) Poza tym standardowa porcja gierek - chwilka w Real of Mad God czy World of Tanks, flashowe popierdółki, FIFA 12 z kumplem czy Gorky 17 które postanowiłem sobie odświeżyć i które teraz pewnie będę katował przez najbliższy miesiąc bo nigdy nie będzie czasu. W przyszłym tygodniu natomiast powrót do domu i mojego PS3 czyli Uncharted 2, Heavenly Sword i Battlefield 3. Nie mogę się doczekać.


Poczytałem też troszkę komiksów. Zrobiłem przerwę w Żywych trupach żeby za szybko nie skończyć i skupiłem się na DC, a dokładnie Justice League Dark. Dobra rzecz. Teraz powoli jadę z I,Vampire i już niedługo crossover z wspomnianym JLD. Dzisiaj za to zaskoczył mnie Grumik premierą tłumaczenia Hellblazer #01 i finałem Jericho S03. Będzie to trzeba sprawdzić, ale w międzyczasie mam na oku Court of Owls czyli event Batmana autorstwa Snydera. W prawdzie wolę jego Swamp Thinga (genialna rzecz!), ale Batmana też dobrze piszę. Marvel mnie za to nie interesuje z czego się bardzo ciesze.


To by było na tyle. Dwa wpisy w przeciągu 24h - coś niesamowitego. Trzymać kciuki żeby następny był szybciej niż ten :)

Sezon 2011/2012 część 3z3 czyli do czego wracam

Ostatnią część postaram się napisać szybciej, a przynajmniej mam taką nadzieję. Tym razem będzie o serialach które przedłużyłem na kolejny rok. Jako że sezon się już rozpoczął napiszę też czy jestem zadowolony z ich obecnego kierunku i jakie mają szansę na dalszą egzystencję w moim grafiku. Będzie sporo narzekania, sentymentalnych wspomnień i pewnie wylanego żalu, że serial zbliża się do końca. Zapraszam do lektury. Liczę, że komuś nie spodoba się moje zdanie i przedstawi swój punkt widzenia w komentarzach. UWAGA NA SPOILERY.@EDIT no cóż nie udało się napisać szybciej, zeszło na to prawie pół roku, ale skończyłem. Następny wpis szybciej :)

OPINIE Z 2 XII:

Castle (S04)  - ulubiony procedural? Jak najbardziej. O ile główna para z Bones znudziła mi się po sześciu sezonach tak Castle dostaje odemnie kolejną szansę. Może to dlatego że jest krócej emitowany i jeszcze nie mam ichdość? A może postacie są tutaj lepsze? Sam nie wiem, ważne że nadal chcę to oglądać. Nadal czuć chemię między Rickiem i Kate, a humor wciąż jest znakomity. W S03 na końcu dostaliśmy dramatyczny cliffhanger i martwiliśmy się o Kate. Oczywiście wszystko zostało szybko wyjaśnione, ale konsekwencję są. Po 8 odcinkach czwartego sezonu nie mogę się czuć zawiedziony - Kate jest nadal cudowna, Alexis urocza, Rick zabawny i co najważniejsze drugoplanowe postacie są coraz bardziej eksponowane. Brakuje trochę nawiązań do głównego wątku, ale taka już specyfika tego serialu. Zapewne w fall final dostaniemy epizod poświęcony morderstwu matki Kate. Jedynie zastrzeżenie mam do nowej postaci (pani szefowa) mianowicie za mało jej. Proszę bardziej rozwinąć ten wątek i wprowadzić trochę dynamiki na komisariacie. Prognoza na przyszły sezon - przedłużenie przez stację na 99%, przeze mnie 100% chyba że zabiją kogoś z głównego duetu ;)

Chuck (S05) - jeden z moich ukochanych seriali. Śmieszny mnie od czterech lat i niestety piąta seria będzie ostatnią. Ale będzie! Przynajmniej to jest pocieszające bo serial od początku miał kłopoty z oglądalnością i niemal co roku były organizowane akcję ratowania serialu. Tym razem to na pewno koniec więc pozostaje tylko delektować się ostatnimi odcinkami przygód Sarah, Chucka, Morgana, Casaya i ekipa z Buy More. Czwarty sezon nie był dla mnie rozczarowaniem, oglądałem odcinek zaraz po ukazaniu się napisów i zawsze dobrze się bawiłem. Niektórzy narzekali że to wiecznie to samo, że misję są naciągane, a że nie ma już humory. Jednak mnie to mało co obchodziło i każdy nowy odcinek był wspaniałą przygodą. Do tego znowu w występach gościnnych pojawiły się znany twarze - Nicole Richie, Steve Austin, Karolina Kurkova, Summer Glau, Timothy Dalton, Lauren Cohan, Linda Hamilton, Dolph Lundrgen, Richard Chamberlain czy powrót Mini Anden jako Kariny. Sam główny watek zahaczał o sprawy rodzinne, była większa intryga i ogólnie wciągał. Był zdecydowanie lepszy niż ten sprzed roku. Rozwinął się też pięknie związek Chucka i Sarah. W przeciwieństwie innych seriali ich relację pięknie poszły na przód. Po trzech pierwszy odcinkach nowej serii dalej się nie zawodzę. Postać Morgana została odświeżona, Chuck i Sarah są bliżej niż kiedykolwiek, a do tego jeszcze Carrie Ann Moss, gwiazda Matrixa, jako postać powracająca. Jest świetnie, ale tylko do 26 stycznia kiedy to zostanie wyemitowany finał serialu. Ja już tęsknię.

Dexter (S06) - końcówka piątej serii rozczarowała mnie ogromnie. Dexter i Lumen - to była cudowna para, do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Szkoda tylko że zrezygnowano z tego. Ona wyjechała w finale, pozostawiła Dexterowi nadzieje że i on może pozbyć się swojego mrocznego pasażera i tyle ją widzieliśmy. Tak mnie to wkurzyło że poważnie zastanawiałem się czy brać się za kolejny sezon. Ciekawość zwyciężyła i oglądam dalej o czym za chwilę... W S05 podobała mi się bardzo spójna fabuła, bardzo skupiająca się na Dexterze i jego relacjach ze skrzywdzoną kobietą. Nawiązywanie znajomości, nici sympatii i w końcu czegoś więcej. Julia Stiles świetnie zagrała kobietę która uciekła oprawcą i żyję w strachu. Owszem inne postacie też się rozwijały i sam wątek śledztwa umiejętnie poprowadzony szedł powoli do przodu. Przez większość czasu nie odczuwałem znużenie i ogólnie jestem zadowolony z poprzedniego sezonu przez co moja klasyfikacja wygląda tak 2>1=3=5>4. Co sądzę po prawie połowie nowej serii? Że się dłuży. Nowe postacie są ciekawe, tak samo jak apokaliptyczne mordy, ale za mało miejsca jest poświęconego samemu Dexterowi, a to co się dzieje w tle jakoś mało interesuje. Niby postać Debry jest rozwijana, ale za dużo w tym przypadku. Pojawiło się kilka ciekawych teorii o Doomsday Killerze i z chęcią sprawdzę czy okażą się trafne. Czy będę oglądał 7 sezon? Chyba nie. Właśnie został zapowiedziany (razem z 8), a mnie to tylko zniechęciło do serialu. Finał może to zmienić, ale raczej na to nie liczę. Szansa na przedłużenie - 25%.

Fringe (S04) - kolejny z moich serialowych ulubieńców więc znowu nie będę obiektywny. Serial zaczynał jako klon Z Archiwum X z inspiracjami by zostać następcą Lostów. Dwa lata zabrało mu wyrobienie własnej tożsamości by ostatecznie stać się najlepszym serialem sci-fi w tego i zeszło rocznej ramówce. Ba, jednym z najlepszych seriali obecnie emitowanych. Koniec drugiej i trzecia seria to nacisk na tworzenie alternatywnego świata i jego eksploatacja. To oczekiwanie na nieuchronną wojnę między światami i obserwowanie więzi łączących te dwa odrębne univera. To również rozwój relacji między postaciami. Coraz większe gmatwanie sytuacji i zbliżanie się Olivii z Peterem. S03 to zdecydowanie czołówka zeszłego sezonu serialowego. Niestety czwarty cykl rozczarowuje. Nie jest zły, jest tylko dobry w porywach do bardzo. Nie ma tej spójnej fabuły znanej z poprzedniej serii, odcinki są od siebie za bardzo oddzielone. Niby jest "zaginiony" Peter ale za rzadko się to pojawiała. Fall finale również rozczarował. Znowu dostaliśmy dobry odcinek z ciekawą sprawą, ale nie był on szokujący nie licząc ostatnich kilkunastu sekund. Ja jednak jestem pełen wiary w to że serial wróci na właściwy tor i dostaniemy to czego oczekiwaliśmy. Szkoda tylko że oglądalność jest gorsza niż w zeszłym roku i szansę na S05 są małe, oceniałbym je na jakieś 20% bo FOX może chcieć mieć serial sci-fi który ma rzesze fanów którzy są głośni w internecie. Tylko czy będzie się to opłacało finansowo. Niby pod względem % Fringe najbardziej zyskuje dzięki nagrywarką, ale to nie to samo co oglądalność live. Jeśli jakimś cudem będzie zamówienie to ja się na to pisze cokolwiek się stanie w serialu.

How I Met Your Mother (S07) - szósta seria nie była zła, ale zastanawiam się czy dobrze zrobiłem oglądając ten serial dalej. Po 10 odcinkach nowego jestem trochę rozczarowany. Szykuje się nam powtórka z jednego z dawnych związków, postacie niby mają wyewoluować ale jakoś to naciągane, a Robin ma nową brzydszą fryzurę. Jakby tego było mało jak na razie pojawiły się tylko ze 3 odcinki które by mnie na prawdę śmieszyły. To nie jest ten HIMYM znany z zeszłego roku czy z pierwszy lat serialu, ale i tak jest lepiej niż w S04 czy S05. Tak jak w przypadku House'a jestem znudzony formułą. Postacie wciąż mnie śmieszą, ale nie ma tej oryginalności znanej z dawnych lat. To co może pomóc serialowi to chyba tylko ujawnienie matki. Jednak jakbym miał obstawiać dojdzie do tego w finale serialu. Ten sezon jeszcze planuje dokończyć, ale już zamówionej ósmej serii chyba nie zobaczę. Wolę Community

Leverage (s05) - niby czwarta seria się jeszcze nie skończyła, ale wypadałoby napisać coś o piątej bo i tak zostanie wyemitowana latem. Dla mnie jest to serial bardzo dobry, szczególnie latem gdy nie lecą ambitne produkcji. Uwspółcześniona wersja Robin Hoodów w stylu Ocean's Eleven spodobała się też widzą i dzięki temu piąta seria jest już pewna i ja do niej z pewnością wrócę. Niby pierwsze 10 odcinków S04 niczym specjalnym nie zaskakiwało i dostaliśmy to co ostatnio czyli dziwaczne przekręty z przerysowanymi postaciami, ale widać krok w przód. Nie mówię tutaj o głównym wątku fabularnym, który jest ale jak ostatnio stosunkowo rzadko się tutaj pojawia. Mówię o relacjach interpersonalnych. Wątek Nathan/Sophie jest ciekawy, a chemia między Hardisonem i Parker jest wciąż obecna i myślę że można liczyć na coś więcej pod koniec sezonu. Tylko biedny Elliot jest sam jak palec. Z miła chęcią obejrzę kolejne odcinki tej charyzmatycznej drużyny bo powiedzmy sobie szczerze - nie ma innego serialu w klimatach filmów heist. @EDIT jednak przestaje oglądać. Za dużo tego wszystkiego...

Merlin (S05) - tutaj znowu wybiegam w przyszłość, ale w tym wypadku jak i następnym jest to jak najbardziej uzasadnione. Sezon czwarty zbliża się ku końcowi więc skupie się głównie na nim i parę słów o nadziejach na przyszłość. Merlin to bez wątpienia serial familijny. Zazwyczaj każdy odcinek kończy się szczęśliwie, a bohaterowie dają sobie radę w największych tarapatach. Do tego wszechobecny humor sytuacyjny i w dialogach. Niektórzy powiedzą że to dla dzieci, ale ja mówię "chrzanić to" póki dobrze się ogląda. Czwarta seria jest dużo bardziej spójna od trzech poprzednich, ciągłość fabularna przez pierwsze osiem odcinków jest w większym lub mniejszym stopniu zachowana i widać że serial ewoluuję, a nie stoi w miejscu. Artur w początkowych odcinkach przejął rolę Uthera, a stary król umarł co było ogromnym zaskoczeniem. Rycerze Camelotu pojawiają się niemal co tydzień, głównie jako tło ale dobrze widzieć stare twarze które w pierwszych sezonach zadebiutowały. Do tego dochodzi wątek spiskującej i knującej kolejne intrygi Morgany. Sama postać Merlina wiele się nie zmieniła, ale to akurat mi nie przeszkadza. Jest jak zawsze rozbrajająco zabawny, ale też odpowiedzialny i dokonuje ciężkich wyborów które mogą go zmienić. Obecnie najciekawszy wydaje mi się wątek Emrysa, który ma być zgubą Morgany. Ona nie wie kim on jet i wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego że Merlin włada magią. Liczę że w cliffhangerze tego sezonu lub na początku następnego Artur lub Morgana dowiedzą się że to Merlin tak na prawdę rozdaję karty. Co mnie cieszy to nieustannie rosnąca oglądalność. S04 ma największą z dotychczas wyemitowanych sezonów i podobno sezon 6 może nie być wcale ostatnim jak kiedyś zapowiadano. Mówi się nawet o filmie który może powstać co dla mnie byłoby doskonałą wiadomością. Pozostaje tylko żałować że Camelot od Starz mimo dojrzałej fabuły nawet nie zbliżył się do poziomu Merlina bo dwa seriale w klimatach arturiańskich to nie jeden.

Sons of Anarchy (s05) -mistrzostwo! Zdecydowanie najlepszy serial obecnego sezonu i mimo że przede mną jeszcze finał który może przedefiniować przyszłość produkcji to już napiszę że jest to lepsze od Breaking Bad, które momentalnie mnie męczyło. Nie będę tutaj pisał wiele bo planuje bardziej szczegółową recenzję pełnego sezonu powie tylko że ten serial pokazuje jak pięknie może się rozwinąć moja ulubiona forma sztuki. Tym razem niemal każdy z bohaterów dostał swoje pięć minut, każdy był istotny dla fabuły, nie było wątków zapychaczy, akcja jak zwykle została świetnie przedstawiona, a muzyka to temat na jeszcze jeden, a nawet kilka artykułów. W tym sezonie nie było słabych odcinków, najgorszemu dałbym pewnie 8/10. Jedynie można narzekać że sezon był taki krótki :)

KONTYNUACJA Z 21 IV :)

Supernatural (S07) - mimo że 6 sezon był wyraźnie gorszy od piątego postanowiłem wrócić do tego serialu bo przecież Supernatural nie schodził poniżej pewnego poziomu. Był potencjał na ciekawy wątek ze złym Castielem i oczywiście został on zmarnowany... Z obecnym sezonem wytrzymałem jedynie osiem odcinków i niezbyt ciągnie mnie by zobaczyć co dalej z Winchesterami. Czemu? Bo wszystko jest coraz bardziej powtarzalne, a nowi źli są śmieszni. Z informacji o tym sezonie to najbardziej mnie zaciekawiła ta że Felicia Day ma się pojawił w 20 odcinku i tylko dlatego nabrałem ochoty żeby dokończyć tą serię. Pewnie do tego dojdzie, ale jakoś mi się nie śpieszy.

True Blood (S05) - moje ulubione wampirki :) S04 było tylko dobre, przedłużali niektóre wątki, niektóre były niepotrzebne, część śmieszna czy niepotrzebna, ale i tak wciąż dobrze się to ogląda za sprawą bohaterów. Sookie, Eryk, Bill, Jason, Jessica - oni nie mogą nudzić. Przesunięcie akcji do przodu było dobrym rozwiązaniem, a jeszcze lepszym czarownica jako główny zły. Jednak zapowiedzi następnej serii prezentują się jeszcze lepiej. Szykuje się wielki powrót czyli będzie krwawo. Musi być :)

Weeds (S08) - jednak nie wracam. S07 mi się dobrze oglądało, powrót do handlowanie trawką i Nancy na warunkowym to były dobre pomysły ale za mało było humoru. Na przestrzeni kilku lat serial coraz mniej mnie bawił i dlatego nie mam ochoty na kolejne wakacje z nim. Jak się serial skończy to go dokończę, tak to mi się nie chcę. 

Star Wars: The Clone Wars (S04) - S04 miało być o wojnie. I jest, a przynajmniej początek. Trzeci sezon miał dużo zapychaczy, ale już kolejny zaczął się bardo dobrze i po 10 odcinkach nie można było zbytnio narzekać. Sporo kilkuodcinkowych historii, widowiskowe bitwy czy mroczna strona wojny. Na pewno dokończę sezon czy zabiorę się za piąty sam nie wiem. Całkiem możliwe bo według zapowiedzi ma być on ostatnim.

White Collar (S04) - kolejny bardzo przyjemny serial w sam raz na wakacje :) Przez pierwsze dwa sezony intrygował tajemnicą i tym że był czymś nowym. W drugiej części S03 trochę siadło tempo brakowało tajemnicy, ale na szczęście końcówka była mocna, a początek S04 pokaże nam czy twórcy nie boją się eksperymentować czy pójdą w ślady House'a gdzie mimo ogromnych cliffhangerów serial wracał na dawny tor po paru odcinkach.

Spartacus: Blood and Sand (S03) -kolejny must have. Jestem już po finale Vengeance i zdecydowanie chcę więcej. Było krwawo, widowiskowo, sporo trupów i co najważniejsze epicko! Przynajmniej przez większą część sezonu. Zdarzały się dłużyzny, intryg było jakby mniej, ale to co pokazał finałowy odcinek mnie w pełni usatysfakcjonowało i chcę zobaczyć co dalej z buntem niewolników. Liam jako nowy Spartacus wypadł dość przekonująco i nie czuć było że został wciśnięty na siłę żeby tyko kontynuować serial. Dobry wybór. 

The Vampire Diaries (S03) - im bliżej końca S03 tym mam większe wątpliwości czy wrócę do tego serialu. Druga seria była równie udana co pierwsza, ale teraz jest ogromny spadek formy. Serial kręci się w kółko i powoli zjada swój ogon. Trójkąt Damon/Elena/Stefan jest już nudny, a telenowela "Lets kill Klaus" coraz bardziej żałosna. Coraz bardziej mi to przypomina Heroes które po rewelacyjnej pierwszej serii kręciło się w kółko nie rozwijając postaci. 

Community (S03) - mój ukochany serial i najlepsza komedia ever :) A raczej meta komedia na bieżąco komentująca popkulturę, parodiująca filmy, odwołująca się do filmów i opowiadająca o współczesnym świecie. Niby stereotypowe postacie, ale jak się rozwinęły i jakże je polubiłem! Co tydzień jest świetny odcinek, ale co jakiś czas trafi się też perełka jak wielka bitwa poduszkowa w formie dokumenty wojennego czy odcinek o alternatywnych liniach czasowych. Serial jest uwielbiany przez krytyków i na krawędzi anulowania. Ja wierze w kolejny sezon i dalsze pokłady kreatywności u twórców.

Rizzoli & Isles (S02)- kolejny serial na temat którego zmieniłem zdanie... S01 był bardzo przyjemny, początek S02 ok, ale końcówka to już droga przez mękę. Brak wyrafinowanych zagadek kryminalnych, coraz bardziej wymuszony humor i w końcu brak wątku głównego z charyzmatycznym mordercą. Dziękuje, ale już tego nie oglądam mimo że jest chemia między tytułowymi partnerkami.

Nikita (S02) - serial który pokochałem w ubiegłym sezonie serialowym teraz również nie zawodzi. Owszem czasem razi głupotą, ale jest akcja, bohaterowie dają się lubić, fabuła jest ciągła a nie jakiś tam procedural i co najważniejsze produkcja zaskakuje niemal na każdym kroku. Dawno w żadnym serialu nie było tylu zwrotów akcji i niespodziewanych zakończeń niektórych wątków. Aż dziwne że to produkcja The CW. Szkoda tylko, że S03 jest mało prawdopodobny...

Boardwalk Empire (s03) -grecka tragedia w czasach prohibicji. A przynajmniej miałem takie wrażeni po końcówce ostatniej serii która pozamiatała. Niejednoznaczne postacie, niesamowity klimat potęgowany przez scenografię i zdjęcia. Walka o władzę pełna nieczystych zagrań oraz interesujące przedstawienie społeczności początków XX wieku. To wszystko sprawia że ten serial jest tak interesujący. Może i ciężko wejść w opowiadaną historię, ale zdecydowanie warto.

The Walking Dead (S03) - pierwszy sezon był czymś wyjątkowym. Na fali popularności komiksowych filmów również telewizja zainteresowała się tym medium i dzięki temu dostaliśmy adaptację Żywych trupów Kirkmana. I to całkiem niezłą i do tego klimatyczne. Same zombiaki to jeden wielki plus, ale jeszcze większym jest klimat post apo - świat po upadku cywilizacji i ludzie kierujący się najprostszymi instynktami. Może w pierwszej serii nie było to tak uwypuklane, ale już druga w pełni się skupiała na bohaterów. Była przegadana ale też niezwykle klimatyczne. Część bohaterów denerwowała, ale większość dawała radę. Ja na pewno wrócę żeby sprawdzić co dalej z grupką Ricka. 

Doctor Who (S07) - i kolejny mój ulubiony serial :) ale jakże go nie lubić? Zakręcony humor, zakręceni i kochani bohaterowie i jeszcze bardziej zakręcona fabuła. Do tego odcinki od lekkich komedyjek po mroczne horrory przez melodramaty rozdzierające serce. Kocham to, a szósty sezon nie był wcale wyjątkiem po tym względem! Świetny wątek z Melody, dwuczęściowe historię, Amy/Rory i epicki środek i równie epicka końcówka sezonu. Jedyny minus że aż tyle trzeba czekać na nowy sezon...

Torchwood (S04) - nie bójmy się tego powiedzieć - Miracle Day było słabe bo Rex był słaby i nudny (wciąż nie mogę wybaczyć końcówki!) a fabuła sezonu była za bardzo przeciągnięta. Sześć odcinków by w pełni wystarczyło, dziesięć było zdecydowanie za dużo. Owszem było kilka fajnych momentów jak Gwen z dzieckiem intrygująca zła korporacja czy wątek pedofila na początku sezonu ale wszystko to nie zostało wykorzystane należycie. S05 chcę obejrzeć. Nie wiadomo kiedy i czy powstanie ale chcę obejrzeć bo w postaci Jacka wciąż leży ogromny potencjał.

Game of Thrones (S02) - nie lubię pisać o Grze o Tron bo zawsze wygląda to tak samo - zaczyna się od wychwalania aktorstwa, kostiumów, scenografii, dialogów, interakcji między postaciami i gęstej sieci intryg, a kończy na deklaracji fanboystwa nie tylko samego serialu, ale też Pieśni Lodu i Ognia Martina. I dlatego nie będę pisał po raz kolejny jaki ten serial jest wspaniały i powiem jedynie że WARTO go oglądać nawet jeśli nie lubi się fantastyki bo jej tutaj jak na lekarstwo.

Mortal Kombat: Legacy (S02) - tutaj również bierze górę mój wewnętrzny fanboy. Pierwszy sezon nie miał wiele walk (ale jak już walczyli jak to wyglądało!), było sporo dłużyzn i niestety nie został zachowany w pełni klimat genialnego trailera wypuszczonego jakiś czas wcześniej. Jednak dobrze było zobaczyć znane i lubiane postacie po raz kolejny na ekranie. Sonya i Jax w pierwszej historii narobili apetytu, potem było lepiej i gorzej, ale tak czy inaczej warto dać temu szansę. Nie wiadomo niestety czy będzie S02. Ja liczę że tak i trzymam kciuki że na E3 zostanie zapowiedziany.

Sherlock (S03) - perełka od BBC i kolejny serial od Moffata (Doctor Who) wart polecenia. W przeciwieństwo do ostatnich amerykańskich filmów jest to produkcja wybitna i troszkę innowacyjna. Wciągająca i nie nudząca, składająca hołd książką ale też dające wiele od siebie. Pierwszy sezon to takie wprowadzenie, zapoznanie z postaci pokazanie do czego są zdolni i nakreślenie postaci Moriatego. Druga seria to pośrednia lub bez pośrednia walka z nim przynajmniej w 1 i 3 odcinku. Serial nie ma słabych momentów, a podczas oglądania nakłania do myślenia i kombinowania co dalej może się stać. Chciałbym żeby było więcej produkcji tego typu. 

Covert Affairs (S02) - i tutaj też zmiana planów ;) I o ile serial w pierwszym sezonie był przyjemny i mało wymagający tak w drugi stał się mało satysfakcjonujący i irytujący. Za dużo tutaj procedurala, a postacie się znudziły. Brakuje świeżości. Drugą serię jeszcze dociągnę, ale za trzecią na pewno się nie wezmę. Wolę coś ambitniejszego.

Alphas (S02) - to też miałem kontynuować, ale po chwili namysłu stwierdziłem że nie obchodzi mnie co dalej się stanie. Niektóre postaci można polubić, ale nie do tego stopnia żeby martwić się czy zginą. Owszem ogląda się to przyjemnie i cliffhanger był mocny, ale za bardzo przypomina to Heroes i za mało tutaj spójnej historii

Breaking Bad (S05)- najlepszy serial ever. Przynajmniej według części internetu, ale na pewno nie według mnie. Doceniam jego złożoność i misterną realizację, ale nie jest on nawet w moim TOP5. Za bardzo mnie irytują Walter White, dawno nie życzyłem śmierci żadnej postaci tak jak jemu. Innych za to uwielbiam - Jessie, Gus, Skylar, Hank (tu trochę mniej niż resztę) czy Saul. To właśnie głownie dla nich i żeby sprawdzić w jakie bagno wpakują się bohaterowie to oglądam. Oraz by popatrzeć jak oddano przechodzenie na ciemną stronę mocy. Możliwe że S04 był najlepszy, na pewno był wybitny i wciągający z kilkoma mocnymi akcentami, ale też z przydługim wstępem. Finałowy sezon na pewno obejrzę bo chcę na własne oczy zobaczy jak ginie Walter. Musi zginąć!