piątek, 30 lipca 2021

Szybcy i wściekli 9

 

Muszę dokonać blogowego coming outu. Może kilka lat temu zrobiłoby to większy szum, ale dzisiaj wydaje się to czymś zupełnie normalnym. I takie właśnie jest. Mianowicie uwielbiam sagę Szybkich i wściekłych i uważam, że jest to lepsze uniwersum superhero niż filmy prezentowane przez DC. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Byłem nawet jednym z tych którzy śmieją się z marki. W końcu ja i samochody? Nic z tego. Aż kilka lat temu nadrobiłem i potem z wytęsknieniem czekałem na kolejne części gdy moi znajomi nie wiedzieli co mi się w tym tak podoba. Dla mnie jest tutaj wszystko. Wyraziste postacie, humor, widowiskowe sceny akcji, odrobina poważniejszych wątków i dystans do samych siebie. Jak również ewolucja. Od kradzieży odtwarzaczy DVD w pierwszym filmie po loty w kosmos. Wywołuję u mnie smutek, że do końca Sagi pozostały dwa filmy. Przynajmniej tej głównej. W przyrodzie nic nie ginie, a marka zarabiająca miliardy dolarów nie zostanie odsunięta tak szybko w odstawkę.

Przewrotnie podsumowanie zamieszczę w drugim akapicie. Fast 9 nie spełniło wszystkich moich oczekiwań. I trochę się zawiodłem. Jednym z powodów mogła być wydłużona o rok kampania marketingowa przez co zapowiedzi zdradzały zbyt wiele. Wyjątkowo ciężko było mnie zaskoczyć wymyślną akcją czy zwrotem akcji. Na szczęście to nie to najważniejsze. Jako popcornowy blockbuster film spisuje się znakomicie. Pozwoliłem uwolnić swoje wewnętrzne dziecko i przez dwie godziny, nie licząc kilku dłużyzn, bawiłem się świetnie. I przyznaje - stęskniłem się za kinem i jego atmosferą. Kolektywne przeżywanie dalszej historii Rodziny to uczucie wyjątkowe.

Film jest zaskakująco samoświadomy. Jak żaden inny rozumie fanów i wchodzi z nimi w dialog przez opowiadaną historię. Powracające rozmyślania Ramona nad nieśmiertelnością to jedno. Drugie to fanserwis. Przez ostatnie lata w mediach społecznościowych przewiały się dwa wątki - tylko lot w kosmos może podkręcić akcję i #JusticeforHan. I zarówno jedno i drugie dostajemy. W przewrotny, ale satysfakcjonujący sposób. Film otwiera też nowe wątki. Poszerza szpiegowski świat, kładzie większy nacisk na kreowanie potężnego złoczyńcy w postaci Cipher, która nie była tylko jednorazowym złolem i buduje fundamenty pod zakończenie Sagi. Co interesujące, przeprowadza dekonstrukcję swoich bohaterów. To nie są już adrenaline junky. Letti i Dom mają rodzinę i jej chcą się poświęcić. Niebezpieczne życie zostawili za sobą. Domowi nie w głowie przygody, on chcę się wychowaniem młodego Bryana. Co interesujące to Letti go opuszcza i rusza na kolejną misję. Zawsze lubiłem w Szybkich ten dysonans. Z jednej strony kino z mięśniakami, a z drugiej wyemancypowane kobiety które żyją obok, a nie w cieniu swoich partnerów.

Jednym z ważniejszych motywów serii jest Rodzina. Nie więzy krwi, a rodzina którą sobie sami wybieramy. Bliscy z którymi chcemy wspólnie spędzić życie, przyjaźnie napędzane wysokooktanową benzyną. Tutaj dodatkowo zanurzono się w przeszłość Doma, jego problematyczne relację z bratem i tajemnicę rodzinne. Konflikt z Jackobem jest główną osią filmu. Jak to w Szybkich, krew nie czyni z nas rodziny, a każdy zasługuje na przebaczenie. Natomiast ostatnia scena to piękny ukłon dla fanów sprawiający, że można się wzruszyć.

Do finału Szybkich i wściekłych zostały niecałe trzy lata i dwa filmy. Ja już wiem, że będę tęsknił i to niezależnie od poziomu kolejnych filmów. Saga dojrzewała z widzem, ale jak wszystko musi się kiedyś skończyć. Do zobaczenia za rok i dziękuje za kolejną dawkę rozrywki.

środa, 7 lipca 2021

Star Wars The High Republic: A Test of Courage

 

 Próba odwagi to drugi tom wielkiego projektu jakim jest Wielka Republika. Więcej o nim jak i tomie go inaugurującym pisałem TUTAJ. Podchodząc do drugiej powieści z cyklu byłem nastawiony sceptycznie. Światło Jedi mimo solidnych podstaw ostatecznie rozczarowało. Zwłaszcza jak patrzy się na nie z szerszej perspektywy. Do drugiej historii negatywnie nastawiła mnie również grupa docelowa. A Test of Courage zostało skierowane do młodszych czytelników, przyzwyczajonych do prostszych historii. Jakie było moje zaskoczenie gdy ostatecznie tytuł Justiny Ireland oceniam lepiej niż powieść Charles'a Soula.

Światło Jedi charakteryzowało się rozmachem. Było niczym pilot serialu wprowadzający w świat, przedstawiający nowe postacie, zawiązujący akcję, budzący zainteresowanie i składający obietnicę. Działo się dużo, ale w większości były to podwaliny pod dalsze historię. Pozostając przy serialowej analogii Próbę odwagi można potraktować jako filler z środka sezonu opowiadający samodzielną historię nie mający wpływu na szerszy obraz świata. Nie znaczy to automatycznie, że jest czymś gorszym. Nie jeden raz postacie wprowadzane w taki sposób zmieniały obliczę serialu.

Akcja książki umieszczona jest po katastrofie Legacy Run, zaraz przed oddaniem do użytku Starlight Beacon. Tak na prawdę nie ma to większego znaczenia. Tak jak to, że antagonistami znowu są Nihili. Równie dobrze mogliby to być anonimowi terroryści. To wcale nie przeszkadza. Justina Irealand tworzy zgrabną opowieść posługując się znanym motywem i garstką bohaterów, którzy są oderwani od głównych wydarzeń. Fabuła jest bardzo prosta. Siejąc postrach w galaktyce Nihili i toczący wojnę z Republiką przeprowadzają atak terrorystyczny na luksusowy statek Steady Wing. Z życiem uchodzą cztery osoby i droid. Ocaleni oczywiście nie zostają od razu uratowani. Trafiają na bezludną planetę i robią wszystko by przetrwać walcząc z swoimi słabościami, środowiskiem jak i wrogiem zewnętrznym

Historia jest bardzo prosta, ale to nie ona stanowi o silę Próby odwagi. Irealand zrobiła to co nie udało się Soulowi - stworzyła zapadających w pamięci bohaterów i oparła książka właśnie na nich. To nie są wybitne kreację, ale wystarczające by z nimi sympatyzować. Świeżo upieczona nastoletnia Jedi Vernestra Rwoh,która ma wiele do udowodnienia. Imri Cantaros to padawan który w katastrofie Steady Wing utracił swojego mistrza, a Moc potęguje jego zdolności empatyczne. Avon Starros jest buntowniczą córką senatorki wybitnie znającą się na technologii. Ostatni z ocalałych Honesty Weft pochodzi z planety pragnącej dołączyć do Republiki, posiada przeszkolenie wojskowe i opłakuje stratę ojca. Jest też android J-6 stanowiący element typowo humorystyczny za sprawą jego nieobliczalnego charakteru i potencjalnie budzącej się świadomości. Średnia wieku postaci nie przekracza kilkunastu lat, a mimo to taki stary koń jak ja może z nimi sympatyzować. Tym bardziej, że czuć te charaktery. Rozmawiają ze sobą, żartują, przekomarzają, zdobywają uznanie i swoją sympatię. Początkowo obcy z czasem stają się sobie odrobinę bliżsi.

Cieszy mnie, że autorka ma coś więcej do powiedzenia niż zwykłą przygodową historię i porusza kilka ambitniejszych tematów których się nie spodziewałem po książce z kategorią wiekową 8+. Przepracowywanie traumy po stracie bliskich zostało opowiedziane w bardzo osobisty sposób. Każde z bohaterów przeżywa to po swojemu i inaczej wpływa na ich zachowanie. W niektórych budzi chęć zemsty, w innych akceptacja. Zadane też zostaję pytanie o sens zemsty gdzie każdy z bohaterów ma inne moralne standardy. Kuszenie przez ciemną stronę Mocy mogło wypaść groteskowo, a zostało pokazane bardzo przekonująco i niejednoznacznie. Na pewno lepiej niż w trylogii prequeli, ale ona poprzeczki zbyt wysoko nie zawiesiła. Prócz wątków moralnych autorka robi coś co nie jest zbyt często brane na warsztat w świecie Gwiezdnych wojen. Ściera ze sobą Moc z nauką. Avon ma naukowy umysł, próbuje zrozumieć i wytłumaczyć działanie mocy. Jest wścibska co prowadzi do żartobliwych konfliktów z Vernestrą. Na ogromny plus poczytuje sobie, że mimo stosunku płci 2+2 autorka nawet nie sugeruję romansu czy uczucia.

Jeśli napiszę, że Próba odwagi to typowo młodzieżowa książka przygodowa nie minę się wiele z prawdę. W swojej klasie jest to jednak bardzo solidna opowieść, gdzie nawet starszy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Ciekawie jest też spojrzeć na wydarzenia z Światła Jedi z innej perspektywy. Polecam, a sam będę uważniej przyglądał się gwiezdnowojennym tytułom z nazwiskiem Justiny Ireland na okładce. Cieszy mnie też, że bohaterowie wracają w innych książkach i komiksie. Na pewno kiedyś o tym opowiem. Natomiast w następnym wpisie o Wielkiej Republice będzie o Into the Dark gdzie jednym z bohaterów jest padawan - mól książkowy co ekscytuje mnie bardziej niż miecz świetlny w postaci bicza.