poniedziałek, 30 stycznia 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #216 [23.01.2017 - 29.01.2017]

SPOILERY

DC's Legends of Tomorrow S02E09 Raiders of the Lost Art
Powrócił mój ulubiony serial superhero i świat stał się od razu radośniejszy. Bawię się przednio, śmieje niemal na każdej scenie, podziwiam jak twórcy bawią się konwencją i chcę więcej. Legendy to mistrzostwo serialowego campu, które w tym odcinku daje o sobie wyraźnie znać. Bo jak inaczej opisać gościnny występ George'a Lucasa i utratę mocy przez Nate i wiedzy Raya bo zmienili przeszłość i jego filmy nigdy nie powstały? Może i to jedna wielka laurka dla Lucasa, ale prawdziwa historia o tym jak wybujała wyobraźnia i eskapizm kształtują realny świat i mogą być inspiracją dla ludzi.

Ten odcinek to też bromance Merlyna i Darkha. Co za cudowne sceny tej emanującej mrokiem, ale i humorem, dwójki. Świetnie się uzupełniają, a Legion of Doom to dla nich idealna nazwa. Wystarczająco campowa i przy tym zapowiadająca coś strasznego.

Trochę już napisałem, a nie wspomniałem o powrocie Ripa. Połowa sezonu minęła o on pojawił się dopiero teraz. Kręcąc film o swoich przygodach nie pamiętający starego życia. Amnezje z reguły są telenowelowym wątkiem w serialach i męczą, ale tutaj się udało. Nieporadny Rip smakujący w LSD jest zabawny, a kolejny odcinek może dostarczyć dużo dobrego.

W odcinku prawdopodobnie zaczął się krystalizować główny wątek drugiej połowy sezonu. Walka z Legionem i poszukiwanie Włóczni przeznaczenia mogącej przepisywać rzeczywistość. Powinno to nadać fabularnej spójności przynajmniej kilku następnym odcinkom co mi się bardzo podoba.

OCENA 5/6

Intelligence S01E04 Secrets of the Secret Service
Maszyna losująca jest bezwzględna. W tym tygodniu zostałem pokarany przygłupim proceduralem sprzed paru lat. Moje życie było piękniejsze gdy o nim nie pamiętałem, a obejrzenie tego odcinka nie miało żadnej wartości dodatniej. Może poza kilkoma niekontrolowanymi wybuchami śmiechu będącymi reakcją na to co dzieje się na ekranie. Co na pewno nie było intencją twórców. Serial jest niesamowicie pretekstowy, ciąg przyczynowo skutkowy kuleje, a całość dzieje się najprawdopodobniej w alternatywnej rzeczywistości jedynie z pozoru przypominającej nasz świat. Zero poszanowania dla protokołu dyplomatycznego, dwie agencje rządowe zachowują się jak skłócone dzieci w piaskownicy, a ich agenci jeszcze gorzej. Nieznośny patos scen denerwuje, a fabuła odcinka ani trochę nie potrafiła zainteresować - odbijanie przetrzymywanych dziennikarzy przez Syryjski rząd. Nawet wymiana ognia była przeraźliwie nudna. Plusy? Można popatrzeć na Meghan Orhy.

OCENA 2/5

Power Rangers Jungle Fury S16E06 Dance the Night Away
Po długiej przerwie przyszedł czas na kolejny odcinek Power Rangers. Zbliża się film więc ochota jest. Tylko szkoda, że poziom serialu nie zachęca do zbyt częstych powrotów. Było jedynie poprawnie. Parę razy się uśmiechnąłem, parę razy pokręciłem głową z niedowierzaniem (romans dwóch potworów), ale najczęściej oglądałem z obojętnością. Nie podobała mi się też stylistyka odcinka gdzie głównym motywem było tańczenie. Najlepiej wypadło rozgrywanie przyjaźni między Theo i Lily z nowym Caseyem. I rozwiązaniem problemu gdy to Lily musi robić za spoiwo i liderkę i godzić swoich przyjaciół. Jej przemowa pokazała, że to ona powinna nosić czerwone barwy. 

OCENA 3.5/6

Riverdale S01E01 Chapter One: The River's Edge
Riverdale był najbardziej oczekiwanym serialem stacji ogólnodostępnej w tym sezonie. Od razu napisze, że się nie rozczarowałem co mnie bardzo cieszy. Pojawił się on w idealnym momencie akurat gdy Teen Wolf będzie przechodził na emeryturę ja będę miał zastępczą teen dramę i jeśli utrzyma poziom pilota to przez kilka następnych lat go nie opuszczę.

Ciekawe postacie? Są. Wielka tajemnica? Jak najbardziej. Mikorświat z mnóstwem powiązań i zależności? Oczywiście. Trójkąty miłosne i romanse? Jakże by inaczej. Do tego całkiem niezła realizacja i całosezonowa tajemnica spinająca historię. Ja jednak najbardziej ciesze się z stylu serialu. Przestylizowana estetyka z mocno nasyconymi i kontrastującymi kolorami będąca wizualnym odwołaniem do komiksów. Pięknie to wszystko wygląda. Zostało to dokładnie przemyślane na etapie preprodukcji.

Najważniejsze są postacie i to ciekawie. Taki miks dobrze znanych twarzy i tropów, który momentami bawi się konwencją. Veronica ma być z założenia jędzą, ale to dobra dziewczyna. Betty to świętoszka, która potrafi wybuchnąć. Archie natomiast.... wypada najsłabiej. Brakuje mu kontrastu w jaki zostały przedstawione dziewczyny, a jego historia młodego i niezdecydowanego co do swojej przyszłości delikatnie męczyła. Jednak jestem ciekaw co dalej. Jestem bardzo ciekawe jak te charaktery ewoluują jak będzie wyglądało tło. Jestem mocno zainteresowany, a to bardzo dobrze świadczy o całości.

OCENA 5/6

Teen Wolf S06E08 Blitzkrieg
Niemalże cały odcinek poświęcony na zabawę w ganianego z wilkolwem (!) i Jeźdźcami. Za długo, w pewnym momencie całe napięcie siadło i przypatrywałem się temu z znudzeniem. Nie udało się też zbudować odpowiedniej stawki. Jeśli jest podbijana zbyt wysoko robi się absurdalna i oczywistym jest końcowe zwycięstwo. Jeźdźcy w tym odcinku złapali kilka dobrze znanych twarzy przez co zabrakło wydźwięku emocjonalnego. Prędzej niż później wszyscy zostaną odbicie. Słabo wypadły też flashbacki z II W. Ś. O ile wątek naziwarewolfa jest odpowiednio campowy na potrzeby tego serialu tak dostał za dużo scen które nic nowego nie wnosiły.

Dobrze, że prócz tego udało się wcisnąć kilka na prawdę udanych scen. Błyszczał głównie szeryf. Dał świetny popis aktorstwa gdy przypominał sobie zaginionego syna, gdy zdał sobie sprawę, że żona jest wytworem jego wyobraźni czy gdy opowiadał watasze o Mieczysławie. Tak Mieczysławie, hehe. To wymyślili imię dla Stilesa. Polski fandom jest zachwycony. Mnie jeszcze jak zwykle ucieszyły sceny z Peterem. Sarkastyczny, odcina się od Malii, a koniec końców i tak będzie ją ratować. Aż szkoda, że na koniec nie sparafrazował Gandalfa i nie krzyknął "Run, you fools!"

OCENA 4/6

The Flash S03E10 Borrowing Problems from the Future
Bardzo ucieszyła mnie jedna rzeczy - Barry postanowił nie ukrywać wydarzeń z przyszłości przed Iris i resztą drużyny. Serial lubi umartwiać bohatera więc możliwe było trzymanie tego w sekrecie przez kilka tygodni. Na szczęście zamiast tego jest współpraca w walce z ich dotychczas najgroźniejszym przeciwnikiem, przyszłością. Już teraz widać, że jest cień szansy, udało im się coś zmienić. Drobny detal będący promyczkiem nadziei. Podobał mi się przy okazji foreshadowing - zapowiedź Music Maistera i przejście Catlin na złą stronę. Nie tylko Barry ma o co walczyć.

Sam odcinek trochę nie domagał. Miał przestoje, tempo czasem mocno siadało i nudne dialogi denerwowały w równym stopniu co Barry. Ratowały go drużynowe sceny pokazujące, że to paczka przyjaciół. Szczególnie urzekła mnie domówka u Barry'ego i Iris.

Nieustanie denerwuje mnie Wells. Na początku był zabawnym dodatkiem, a aktor robi z tą postacią cudowne rzeczy. Tylko nadmiar cukru szkodzi. Jego historia jest nudna i blokuje powrót Wellsa z Earth-2, który co by nie mówić być jednym z najjaśniejszych elementów S02.

OCENA 4/6
 
Timeless S01E12 The Murder of Jesse James
To był bardzo dobry odcinek. Już pierwsze trzy sceny taki zapowiadały, kładąc silny nacisk na historię bohaterów. Wyatt odwiedza mordercę żony w więzieniu, Lucy zapomina o urodzinach siostry, a Rufus dowiaduje się o szkoleniu Jyiai na pilota. To wszystko trapi ich podczas kolejnej misji i wpływa na ich zachowanie. To już nie była zabawna przygoda tylko w równym stopniu walka z samym sobą co Flynnem. Stawiano też pytanie o granice moralności i kiedy można je przekroczyć. Tradycyjnie poruszono wątek nierówności rasowej. Tym razem wprowadzając czarnoskórego szeryfa, pierwowzór Lone Rangera co pokazało zakłamanie historii pisanej przez białych. Dało to też możliwość Wyattowi by zmierzył się z ideałem krystalicznych stróżów prawa i przekonał, że nie zawsze cel uświęca środki.

Do końca sezonu (serialu?) pozostały tylko cztery odcinki i historia nabiera tempa. Flynn odbył podróż w czasie po to by zrekrutować do swojego gangu byłego pilota Masona szantażowanego przez Rittenhause'a do tego stopnia, że postanowiła ukrywać się w przeszłości. Annie Wershing i jej piegi to zawsze miły dodatek do obsady.  

OCENA 4.5/6

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #215 [16.01.2017 - 22.01.2017]

SPOILERY

Scream S01E04 Aftermath
Moja maszyna losująca upodobała sobie seryjnych morderców. Nie zdziwię się jeśli po Dexterze i Krzyku padnie na Hannibala. Nie miałbym nic przeciwko, na pewno wyszedłbym na tym dużo lepiej i zatrzymał tendencję spadkową. Tak, Scream okazał się jeszcze gorszy od Dexa. Znowu całkiem dobrze kojarzyłem ostatnie wydarzenia tylko, ale tutaj nie budziły one żadnego zainteresowanie. Serial okazał się taki jak zapamiętałem. Bez napięcia, interesujących bohaterów i stawiający na warstwę obyczajową zamiast straszenia lub slashowanie niewinnych dziatek. Było kilka fajnych momentów, ale szybko je zarżnięto. Jak appka z głosowaniem kto ma teraz zemrzeć. Bardzo fajny motyw. Zamiast to rozwinąć więcej czasu poświęcono na wybór koloru lakieru do paznokci na pogrzeb. Jakby serial chciał mnie zmusić bym przestał darzyć te postacie jakąkolwiek sympatię. Było nudno. Tworzono napięcie w scenach, które były przewidywalne, a bohaterowie zachowywali się zwyczajnie idiotycznie. I na domiar złego nie było zabójstwa. Martwa świnia i odcięta głowa to trochę za mało. Jedyne co się udało to żart z rozdzielaniem się w opuszczonym szpitalu.

OCENA 2.5/6

Teen Wolf S06E07 Heartless
Nie spodziewałem się, że jeszcze w ten sposób będę zachwycał się tym serialem. Już po pierwszej scenie wiedziałem, że będzie dobrze. Wrócono do sposobu otwieranie odcinków z pierwszych sezonów serwując horrorową ucztę. Sen w śnie, powtarzająca się śmierć Theo z rąk swojej siostry. Pokazanie czyśćca do którego trafił, jak cierpiał za swoje grzechy. Potem nie było wcale gorzej. Scena między Lydia i szeryfem to emocjonalna bomba. Bohaterowie radzą sobie z stratą na własny sposób inni walczą, a drudzy tworzą iluzję rzeczywistości co jest ich mechanizmem obronnym. Dobrze wyszły też sceny Malia/Peter. Trudne rodzicielstwo, arogancja ojca i ostatecznie uleganie własnym instynktom. Malia za wszelką cenę chcę uratować Stilesa, a Peter córką mimo, że temu zaprzecza. Aż szkoda, że to ostatni sezon. Najsłabiej wypadło łapanie Jeźdźcy. Trochę głupkowate, ale był humor więc nie będę zbytnio narzekał. I ta końcówka. Teen Wolf umie w cliffhangery. Uber wilkołak pokonujący Jeźdźca. Do końca jeszcze trochę odcinków i czuje, że będzie to prawdziwa przyjemność.

OCENA 5/6

The Good Wife S06E18 Loser Edit
Jeśli Alicia myśli, że może bezpiecznie pogrywać z mediami i jest kryta niech lepiej sama zrezygnuje z stanowiska. Przez tyle lat serialu nagromadziło się na nią tyle brudów, że wyciek maili to najniższy wymiar kary. Dzielnie z Elim walczyła o kontrolowanie kryzysu, niemalże się udało. Kilka dobrze wygłoszonych kłamstewek i voila. Tylko, że wyskoczyło coś zupełnie innego. Źle liczone głosy. Już raz ten problem był poruszony w serialu, teraz spojrzy się na niego z innej strony. Już ostrze sobie gałki oczne by zobaczyć w jakie, poważniejsze kłopoty wpadnie.

Danie Diane wątku z republikanami było doskonałym pomysłem. Demokratka wiecznie broniąca swoich przekonań tym razem musiała bronić pary gejów w testowym procesie. Oliver Plat był równie wspaniały co ona, ogień gdy oboje pojawiają się na ekranie. I ta ich ostatnia rozmowa, wierze w własne przekonania i wiecznym połączeniu prawa z wątkiem ludzkim.

Gdzieś tam w tle odgrywa się upadek Kalindy. Popełnione błędy zaczynają się na niej mścić, a co najgorsze może pogrążyć przy tym kancelarię. Jeśli jednak to prowadzi do wypisania jej z serialu to jestem trochę rozczarowany. 

Inne:
- ten moment gdy Eli przyznaje rację córce, bezcenne.

OCENA 5/6

The Good Wife S06E19 Winning Ugly
Przesiąknięty cynizmem cholerny majstersztyk. Może się wydawać, że The Good Wife jest laurką dla demokratów, ale to nie prawda. To bardzo gorzki serial gdzie dobrzy ludzie popełniają błędy, a jeszcze gorsi ludzi udają dobrych. Alicia przez sezon walczyła o wygraną w wyborach, udało się jej, nawet w pewnym stopniu udobruchała opinie publiczną i mogła przezwyciężyć kolejny problem. Mogła, ale została udupiona przez własną partię. Wiara w większe dobro w imię którego można zlekceważy zasady demokracji. Obłuda demokratów uwypuklona przez podśmiewanie się z republikanów. Byłem zachwycony oglądając ostatnie minuty gdy Alicia została wystawiona przez człowieka podziwianego przez całe życia. I ta muzyka tworząca nastrój smutnego upadku. Podziwiam.

Niby w odcinku toczyła się bardzo ciekawa sprawa dotycząca przyszłości Diane i sfałszowanych metadanych. Była dobra, kolejna zbliżająca się katastrofa, której mimo starań nie można powstrzymać. Jednak nie powiem żeby mnie interesowała równie mocno co historia Alici. I sam się sobie dziwię bo to przecież Diane lepiej mi się ostatnio oglądało. Co tylko świadczy o klasie tego serialu.  

OCENA 5.5/6

The Good Wife S06E20 The Deconstruction
Nie chcę się powtarzać, ale to trzeba napisać - pierwsza scena to mistrzostwo. Remake otwarcia serialu z odwróceniem ról. Wielki skandal tylko tym razem skupiony na Alici z wspierającym Peterem. Dobrze znane ujęcia, nawet Alicia była ubrana w to samo. Użycie takiego odwołania nadawałoby się na ostatni odcinek. Jak widać twórcy mają jeszcze kilka pomysłów. Upadek Alici jeszcze się nie skończył. Porzucona przez własną partię nieskutecznie próbowała wrócić do własnej firmy. Momentami była to zabawna komedia omyłek która miała gorzkie zakończenie.

W tle była również sprawa babci skazanej za dystrybucję narkotyków. Sam w sobie wątek był dobry tylko słabo korespondował z głównymi wydarzeniami. Było to też pożegnanie Kalindy. Jak Alicia wpadła w sieć która ciągnęła ją w stronę nieuchronnej katastrofy.

OCENA 5/6

The Good Wife S06E21 Don't Fail
Serial kolejny raz odwołuje się do przeszłości by podkreślić teraźniejszość. Rozpatrywanie starego procesu wywoływało w Alici stare wspomnienie, można było znowu zobaczyć jej rywalizacje z Carym, pryncypialne podejście do prawa i walkę o sprawiedliwość. Podkreślono też cynizm bohaterki. Skłamała w sądzie by wybronić klienta i mówi teraz o otworzeniu własnej firmy gdzie będzie brała sprawy tylko takie w jakie wierzy. Prawo prawem, ale to jej przekonania są najważniejsze. Ogólnie bardzo dobrze oglądało się sprawę. Powrót do sądowych batalii był doskonałym pomysłem, tak jak realizacja flashbacków wywoływana przez materiały z dawnej sprawy.

OCENA 5/6

The Good Wife S06E22 Wanna Partner?
Z ostatnich kilku odcinków The Good Wife jakie obejrzałem to właśnie finał szóstego sezonu był najsłabszy. Brakowało mi stawki o którą można było walczyć, kulminacji wątków i szokujących wydarzeń. Nawet pod względem realizatorskim było zaledwie poprawnie. Jednak w wypadku tego serialu przeciętność oznacza kolejny bardzo dobry odcinek. Sprawa Alici była w miarę ciekawa, a współpraca z Finnem owocna. I pewnie to tyle. Ciekawsze były wątki osobiste. Książka mająca wybielić Aicię, Peter kandydujący na prezydenta i żona Canninga pracująca dla Lockhar, Agos & Lee. Każdy z tych wątków albo ma potencjał na coś więcej i długą historię lub już do czegoś doprowadził. Cliffhanger zaskakując - Canning szukający w Alici wspólniczki. To nie może się udać.

Pożegnanie Kalindy wypadło znośnie. Zwłaszcza ostatni moment gdy Lester przeklina silne kobiety i proponuje jej współpraca. A ona odchodzi pewnym krokiem w stronę kamery. Nowa droga, nowe historię. Chciałbym ją jeszcze kiedyś zobaczyć. Archie Panjabi nieźle wpisałaby się w The Good Fight.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S07E01 Bond
Pięknie zaczyna się nowy sezon. Jest tempo, stawki, sprawy sądowe, można kibicować Alici, konflikty między bohaterami zaogniają sytuację, a wątek polityczny jak zwykle przykuwa równie mocno co prawniczy. Chaos był tutaj kontrolowany, skakano od jednej sprawy do drugiej, działo się dużo, ale z sensem, by podkreślić jak wygląda teraz życie Alici. Może to i powtórka z rozgrywki, znowu walka z Diane i Carym, ale takie jest życie, powtarzalne. Pasuje mi to bo ogląda się znakomicie. Wprowadzono nową bohaterkę do głównej obsady. Lucca jest sarkastyczna i inteligenta, może sprawić niezły duet z Alicią. Dużo dobrego wniesie też konflikt miedzy Elim, a Peterem. Zwłaszcza, że genialna Margo Maltitade weszła między tą dwójkę. Fajnie zapowiada się też wątek Cary'ego. Utkwił między dwoma światami, młodych i starych w czym próbuje się bezskutecznie odnaleźć. Jeszcze trochę i zacznie współpracować z Alicią. Lub pójdzie na swoje.

OCENA 5/6

The Good Wife S07E02 Innocents
Już ubóstwiam ten sezon za skupienie się na wątku prawniczym, to właśnie tam Alicia czuje się najlepiej. Ostatnio znudziła mnie walką o fotel prokuratora okręgowego. Teraz zachwycam się kolejnym epizodem bo może się wykazać w sądzie. Trochę humoru na sali sądowej, sprawa dotycząca wolności słowa i pornografii, a po drugiej stronie Nancy Crozier. Zwroty akcji i uczucie tajemnicy. Nie tylko związanej z sprawą. Pojawiają się nowi bohaterowie którzy są dzikimi kartami. Lucca na razie współpracuje z Alicią, ale jak długo? Jest też detektyw grany przez Jeffa Deana Morgana, który wyraźnie czuję coś do Alicii. Akurat wtedy gdy Peter walczy o prezydenturę. Wciągający był też konflikt Cary'ego z Laymanem.

OCENA 5/6

The Good Wife S07E03 Cooked
Jestem zachwycony, że serial pozostaje przy formacie procedurala prawniczego. Kolejna sprawa i znowu kapitalnie poprowadzona. Niby kolejne przesłuchanie, niby próba wybronienie dilera narkotykowego a okazuje się, że była to prowokacja FBI. Zwroty akcji i zaskakujący koniec. Alicia prawdopodobnie narobiła sobie wrogów w FBI, a Elii gra w bardzo niebezpieczną grę. Pogrąża Petera, walczy z demokratami i Ruth. Może się na tym ostro przejechać. Przeszkadza mi tylko jedna rzecz - delikatne ogłupianie Alicii by pokazać Luccę w lepszym świetle.

OCENA 5/6

The Good Wife S07E04 Taxed
Trzy ciekawe wątki i niestety każdy z nich trochę rozczarował. Sprawa Alici gdzie broniła klientki nie przyznającej się do kradzieży było dobrze skonstruowana i pokazała coś o postaciach. Miała też gorzkie zakończenie. Eli knujący przeciw Peterowi zaczyna powoli denerwować. Za dużo w tym tajemniczości. Jednak kłótnie Jackie z Grace wypadły całkiem nieźle. Tak jak Ruth łagodząca sytuację. Najlepszy był wątek Diane gdy musiała pracować niezgodnie z swoimi przekonaniami. Brakowało mi tylko zakończenie, wyraźnej kropki po procesie w sprawie samobójstw z udziałem lekarzy. Z drugiej strony to była zrozumiała decyzji, jakby serial nie chciał zajmować wyraźnego stanowiska w tym względzie.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S07E05 Payback
Coraz ciężej zaczyna mi się oglądać tą zawiść u Eli'a. Rozumiem, że ten serial jest o ambitnych jednostkach dążących do swoich celów. Jednak wcześniej można było ich zrozumieć. Niestety takie zachowanie do niego nie pasuje. Zemsta dla czystej satysfakcji i wmawianie, ze wie się lepiej? To zupełnie nie jak on.

Pierwsza sprawa Alici i Luci w własnej kancelarii okazała się sukcesem. Były kłopoty, zwroty akcji w niespodziewanym kierunki i łut szczęścia, który pozwolił wygrać. Pierwszy krok na drodze do wielkiej kariery. Mam tylko wrażenie, że serial się powtarza. W dobrym stylu, ale to dalej to samo co już kiedyś się oglądało. Jeszcze tylko brukuje większego konflikty z firmą Cary'ego i Diane. Chociaż tam mają dużo poważniejszy problem, który sprowadził się do komicznej sesji uwrażliwiającej.

OCENA 4.5/6

Timeless S01E11 The World's Columbian Exposition
Zgodnie z oczekiwaniami cliffhanger z zeszłego roku został bardzo szybko rozwiązany. Wcale mi to nie przeszkadza, w końcu to serial proceduralny stawiający na fun z oglądanie. I tego było sporo mimo cięższego klimatu. Flynn szykował morderstwo Edisona, Forda i Morgana przy pomocy Lucy gdy Rufus i Wyatt walczyli o przeżycie. I to było fajne. Bawiono się tropem damy w opałach, która ostatecznie ratuje swoich niedoszłych wybawicieli, gościnny występ Houdiniego dał radę a wprowadzenie pierwszej studentki MIT dało lekki wydźwięk feministyczny.  Ogólnie całość została bardzo sprawnie skonstruowana i odpowiednio rozłożono napięcie - pierw skupiano się na Lucy i Flynnie by środek ciężkości przeniósł się na morderczy hotel. Odcinek był też o walce ze strachem i fobiami czemu pomógł właśnie Houdini dając lekcję Lucy, a na końcu Rufus postawił się Rittenhousowi. I tylko fabuła mogłaby wreszcie rozwinąć skrzydła. Może teraz, gdy Wyatt zna nazwisko mordercy swojej żony wydarzy się coś nieoczekiwanego.

OCENA 4.5/6

Vikings S04E17 The Great Army
Serial przygotowuje grunt pod wielką inwazję. Mozolne budowanie napięcie i podkręcanie go wraz z mijającym czasem skutecznie na mnie działa. Intryga pogania intrygę. Synowie Ragnara chcą się mścić, Laghera też i przy okazji utrzymać władzę i poszanować potomków męża co się wyklucza. Jest też Bjron, przywiązany do matki i braci, marzący o swoim wielkim przeznaczeniu. Saga rodzinna zaczyna rozkwitać gdy zabrakło ojca. Śmierć Ragnara daje spektakularny efekt domina który wpłynie na losy świata. Armia się zbiera, a dzieci stają się mężczyznami.   A ja zaczyna coraz bardziej interesować ich losami. Chcę zobaczyć co zrobi Ivar, jak bardzo dwulicowy jest Ubbe i czy Bjorn dorówna ojcu. Bałem się nowego kierunku serialu, ale chyba niepotrzebnie.

OCENA 4.5/6

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #214 [09.01.2017 - 15.01.2017]

SPOILERY
 
Dexter S08E02 Every Silver Lining...
Maszyna losująca wskazała na Dextera. Cieszę się z tego powodu. Nie wpływa na to jakość odcinka. Gdyby nie to zrządzenie losu inaczej bym nie wrócił do serialu chociaż zapowiadałem to dwa lata temu. Wbrew pozorom nie oglądało się tego tragicznie. Dobrze też nie było, ale niektóre sceny przykuwały do ekranu. Jak Dexter rozmawiający z swoją twórczynią. Niektóre wątki z jego historii były ciekawe. Tylko potem zaczęło mnie drażnić jak pani psycholog zaczęła wmawiać, że psychopaci stoją wyżej na drabinie ewolucyjnej. Mogę oglądac morderce i krew na ekranie, ale taki bullshit ciężko mi znieść. Tak jak sceny z Debrą, która się stacza i jest to poakzane bardzo po macoszemu. Wątek mordercy sezonu ma potencjał. Killer psychopatów, ale czuję w kościach, że zostanie to fatalnie pociągnięte. Za kilka lat pewnie się przekonam.

OCENA 3.5/6

The Good Wife S06E16 Red Meat
Powrót do serialu przypomniał mi jedną rzecz - ostatnimi czasy mniej tutaj spraw sądowych. Tutaj nawet nie weszli na sale sądową. Mimo wszystko świetnie mi się oglądało ponowne spotkanie z tymi bohaterami. To był odcinek głównie o wyborach. Koniec kampanii i wreszcie głosowanie. Nie mogło zabraknąć ostro wbijanych szpil i złośliwości z strony Petera. Mnie jednak rozłożyło to jak Alicia radzi sobie z presją grą w Halo. Wyszło kilka zabawnych scen. I trochę mnie rozczarowało, że to ona wygrała wybory i zostanie prokuratorem generalnym. Podejrzewam jednak jakieś bardziej cyniczne rozwiązanie tego wątku.

Gdzieś tam na drugim końcu kraju Diane odwiedziła konwent republikanów. Prowadziło to do kilku świetnych, kapitalnie rozpisanych dialogów i rozterek. Oczywiście, poglądy twórców były tutaj mocno eksponowane, ale mi to zupełnie nie przeszkadza.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S06E17 Undisclosed Recipients
Chwilowo wygrana w wyborach przyniosła Alici same kłopoty. Wianuszek ludzi z prośbami już ustawia się do jej biura i nie są to błahe sprawy. Ten odcinek to była lekcja jak sobie z nimi radzić. Nie odmawiać, rozważać i odsuwać problem w nieskończoność. Mówić ludziom to co chcą słyszeć. I nie wiem jak długo tak wytrzyma. Alicia zawsze musi postawić na swoim i prędzej czy później to się na niej zemści. Jej upadek na końcu serialu byłby piękną klamrą.

Ogromnie mnie cieszy sprawa tygodnia jaka się pojawiła. Walka z serwisem p2p, The Good Wife jak zwykle umie w nowe technologię. Pazerny reżyser gniotu vs. wolność przepływu informacji. Lub artysta kontra złodzieje. Kwestia interpretacji, jak zwykle bez moralizatorstwa. I to byłaby fajna sprawa, ale jeden myk zrobił z niej jeszcze ciekawszy wątek - wykradzenie maili z kancelarii. Ile to dynamizmu nadało, jak świetnie było oglądać relację ludzi którzy poznali swoje tajemnicę. Zaogniło się na korytarzach kancelarii i odpowiednio podbudowało to dynamikę odcinka.

OCENA 5/6

The Last Ship S03E10 Scuttle
Z serialu robi się coraz lepszy dramat polityczny. Intryga w stolicy ma doprowadzić do podziału Stanów na kilka państewek. Prezydent nic nie może zrobić bo jest szantażowany przez Allison, które jest na smyczy u gubernatorów. Nieźle się porobiło. I tylko Kara może uratować przyszłość kraju. Chociaż chciałbym żeby źli wygrali na koniec sezonu. To byłby ładny cliffhanger. A potem wraca Chandller, ratuje kraj i zostaje prezydentem. Albo nie bo znaczyłoby to mnie scen na okręcie, a te tutaj były świetne. Aresztowanie kapitana, sąd polowy i plan mający przywrócić mu władzę z szeregowymi marynarzami odgrywającymi dużą rolę.

OCENA 4.5/6

The Last Ship S03E11 Legacy
Uwielbiam oglądać sceny akcji w tym serialu. Szczególnie za skrupulatność w jaki zostały przedstawione, z planowaniem i powolnym wykonywaniem kolejnych etapów. Tutaj jednak działo się zbyt dużo i zbyt szybko. W pierwszym sezonie abordaż na statek zająłbym większość odcinka. Tutaj była to jedna z wielu scen. I trochę mnie to boli. Mimo wszystko odcinek oglądało się wyśmienicie, udało mu się wywołać u mnie masę emocji. Oglądanie niszczonego dziedzictwa kulturowego Japonii bolało dlatego śmierć Penga sprawiła tyle satysfakcji. I to z rąk Takayashiego. Może i bez fajerwerków, ale z bardzo osobistym wydźwiękiem. Był też smutny epilog dla Kaito. Śmierć na gruzach swojego kraju.

Bardzo dużo działo się w Ameryce. Tex wrócił! I ratuje dzień, jak zwykle. Uwielbiam jego żarty i badassowość. Cieszy, że w genach przekazał to córce. Dawać ją do głównej obsady na przyszły sezon. Spektakularnie wyszły ostatnie minuty gdzie Allison rozmontowała demokrację w USA. Montaż z jej przemówieniem, śmiercią generałów i reakcją Chandlera to jedna z najlepszych scen sezonu. Teraz Tom musi uratować kraj i nie będzie to proste. Kolejny raz to nie jest walka dobrzy przeciw złym. To też starcie z propagandą, walka o zaufanie ludzi.

OCENA 5/6 

The Last Ship S03E12 Resistance
Przedostatni odcinek, a historia tylko odrobinę zbliżyła się do zakończenia. Nie widzę końca historii w finale co mi wcale nie przeszkadza. Rozbicie dzielnicowe Ameryki ma swój urok, a teraz jeszcze pokazano zwykłych mieszkańców. Panujący głód, utrata wiary i poczucia własnej godności. Zgoda na 16h godzin pracy za jedzenie. I to o tych ludzi toczy się walka. O dobro i dobrobyt. O ponowne przekonanie w wiarę w humanitarne  wartości. Wszystko to w hollywoodzkim stylu, ale świetnie wykonanym. Czterdzieści minut perfekcyjnie rozłożonego napięcia, wzruszające spotkania dawno nie widzianych znajomych i patriotyzm emanujący z ekranu. Poziom ekscytacji przed finałem over 9000.

OCENA 5/6

The Last Ship S03E13 Don't Look Back
Niestety nadrobiłem The Last Ship. Niestety ponieważ nowe odcinki dopiero latem, a ja z chęcią oglądałbym je już teraz. Najlepiej cały sezon od razu. Na szczęście czeka mnie jeszcze długa przygoda z serialem, co najmniej 20 odcinków. Jeśli poziom zostanie utrzymany będę zachwycony.

Zupełnie niepotrzebnie obawiałem się czy uda się zakończyć opowiadaną historię w jednym odcinku. Zupełnie niepotrzebnie. Mimo szalonego tempa całość była spójna i konsekwentnie przedstawiona. Bohaterowie nie odgrywali tak ważnej roli jak kiedyś, postawiono głównie na Toma i akcja. Widowiskową i zachwycającą. Strzelanina w Białym Domu była kapitalnie zrealizowana. Sasha, Kara i Burke prący do przodu by uratować Nathana Jamesa przed ostrzałem. Dynamiczny montaż, szybkie cięcia, a od czasu do czasu dłuższe ujęcia z płynącą kamerą. Palce lizać.

Nie samą akcją żyje serial. Tutaj chodzi również o bohaterów i Amerykę. Tom zawsze był nieskazitelnym bohaterem, moralnym kompasem w czasach kryzysu, robiący to co właściwe i słuszne. Jednak każdy człowiek ma swoje granicę, każdego można złamać. W tym przypadku Tom to Ameryka. Upadek moralny może się przydarzyć każdemu. Takie ostrzeżenie i komentarze do obecnej sytuacji politycznej... Tom zabił Allison, przytłoczyła go strata przyjaciela i ojca. Tak samo amerykanie poddali się i utracili swoje poczucie własnej godności. Tom postanowił odejść ze służby. Wie że zbłądził i potrzebuje nowej drogi. Czy amerykanie dojdą do tego samego wniosku?

Nie wiem jak dalej serial się będzie rozwiał. Tytuł już dawno stracił swoje znaczenie, a przyszły sezon jeszcze bardziej skupi się na lądzie. I mi to wcale nie przeszkadza. O ile nie będą zabijali moich ulubionych bohaterów. Tym razem padło na Texa. Zabolało. Wiem jednak, że uda się wykreować równie charyzmatyczne postacie.

OCENA 5/6 

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #213 [02.01.2017 - 08.01.2017]

SPOILERY

Sherlock S04E01 The Six Thatchers
Na nowy, pełnoprawny odcinek Sherlocka trzeba było czekać tak długo, że straciłem rachubę. I zainteresowanie. Dlatego zasiadłem do odcinka z tygodniowym opóźnieniem. Niespecjalnie mnie ciekawiło co dalej. Trzy lata mogą zatrzeć nawet najgłębszą fascynację. Do tego doszło jeszcze raczej negatywne przyjęcie przez recenzentów i widzów. Mimo wszystko zmusiłem się i obejrzałem. Ostatecznie było zadowalająco. Wciągnąłem się w historię, miło było zobaczyć dobrze znanych bohaterów, pośmiać się z udanych żartów i pozachwycać reżyserią. Było też całkiem niezłe tempo i całość mocno wciągała. Tylko, że to nie jest Sherlock jakiego chcę oglądać. Zagadek kryminalnych było tutaj sporo, ale wszystko to raczej krótkie historyjki. Ta główna intryga nie chwyciła. Brakowało jej spójności, wątek Mary został tu wciśnięty bardzo nagle, a rozwiązanie... no cóż, dyskusyjne. Usunięcie jej z serialu było bardzo słabo poprowadzone i zapowiada konflikt między Watsonem i Sherlockem. Czyli niezbyt mam ochotę na więcej. Największy plus odcinka? Niebieski Power Rangers na masce samochodu, cieplutko zrobiło się na moim geekowskim serduszku.

OCENA 4/6

Teen Wolf S06E06 Ghosted
Zacny odcinek mimo, że bez Stilesa. Widocznie poprzedni był nakręcony w późniejszym terminie po powrocie z leczenia i wyemitowany wcześniej by nie stęsknić się za bardzo za bohaterem. Najlepszym momentem była wizyta w miasteczku duchów. Przytłaczająca atmosfera wymarłej mieściny, klimat jak z post-apo. Do tego starcie z Banshee i straszna przyszłość jaka wisi nad Lydią jeśli nie uda się pokonać Jeźdźców ona jedna zostanie w Beacon Hills. Stawka odrobinę poszybowała w górę.

Powrót Theo okazał się zaskakujący. Wskrzeszony po to żeby pomóc złapać Jadźce przyda się w inny sposób. Zna prawdę o Stilesie co może mu uratować życie. Jeśli Malia za szybko go nie rozerwie na strzępy. Cieszyłbym się gdyby okazało się, że nie ma wcale mocy. To byłaby wystarczająca kara, a wataha i tak musiałaby z nim współpracować ze względu na jego wiedzę. Już wiadomo, że coś kombinuje w związku z nauczycielem. Trochę się martwiłem tym sezonem, a ostatnio ogląda się go całkiem nieźle.

OCENA 4.5/6 

The Last Ship S03E09 Paradiso
Dobry thriller polityczny musi mieć kreta. Do tej niepisanej zasady stosują się scenarzyści The Last Ship. Przesłanki były od dawna. I tradycyjnie rzucane na niewłaściwą osobę, szczególnie w tym odcinku. Tak obcesowo, że trzeba było ją wykluczyć i podejrzewać najmniej podejrzaną. Kretem okazała się Allison. Przekazywanie informacji chińczykom i dokonała zamachu stanu. Wszystko ma większy cel, zniszczenie władzy federalnej i podzielenie Ameryki na kilka mniejszych państewek. Tylko tak można przetrwać w obliczu post-apokalipsy. Tak jak współczesna Ameryka jest podzielona tak i serialowa nie może dojść do porozumienia i wizji przyszłości. Kryzys nie jednoczy ludzi, a ich dzieli, szczególnie tych z ambicjami. Serial nieźle sobie poradził z tym wątkiem.

Równie dobrze wypada wątek Chandlera. Pierw wizyta na niemalże rajskiej wyspie z absurdalnym golfistą i nieustanne wrażenie nierealności. Widowiskowa strzelanina to miły dodatek. Momentami głupia, co nie przeszkadza w oglądaniu jak dzielni żołnierze sobie z nią z radzą. Bardziej ekscytująca była zasadzka w którą wpadł Chandler i utrata jednego z okrętów. Pierwsza tak wielka strata kapitana, ale nie będąca jego winą. Najlepiej wyszedł moment gdy pomagano rannym. Świetnie nakręcony, przepełniony uczuciem tragedii i klęski.

OCENA 4.5/6 

Vikings S04E15 All His Angels
Nie wierzyłem, że serial zabiję Ragnara. Mimo tytułowych wikingów to był w głównej mierze serial o nim. Jego drodze do potęgi i upadkowi z perspektywami na odrodzenie w chwalę. Wielka historia króla i jego rodziny. Nie wierzyłem, że skończy się to w Anglii, z dala od swoich ludzi, ukochanych i przyjaciół. Otoczony rządnymi krwi wrogami. Nie w momencie gdy zaczynał odnajdywać swoją dawną potęgę, godzić się z światem, bogami i samym sobą. Zrozumiałem, że to koniec gdy historia zatoczyła symboliczne koło.

Upokarzany, ale wciąż budzący strach Ragnar jest transportowany do Elli. Ludzie się go boją, opowiadają o nim niestworzone historię, on rozmawia z ślepcem i widzącym w mistycznej wizji. I jego podróż natrafia na monastyr gdzie spotkał Athelsteina co wywołuje u niego wspomnienia. W tej chwili byłem pewien, że to koniec. Ckliwe flashbacki, wspomnienia najlepszych chwil, a gdzieś w tle pielgrzymka Eckberta, który jeszcze raz będzie chciał pożegnać się z Ragnarem.

I co to było za pożegnanie! Jego koniec to pozorne poddanie i oczekiwanie śmierci. Po prawdzie jest to kontynuacja walki. Z bogami i przepowiednią. Chęć śmierci na własnych warunków i zmotywowanie synów do dalszych działań. Nie ugiął się ani razu, nie krzyczał mimo tortur, znosił to cierpliwie. A ludzie się go bali. Łachmaniarza w klatce pilnowany dzień i noc przez cały oddział wojskowy. Opowiadali sobie o nim niestworzone historię jak o postaci z legend. To było godne pożegnanie bohatera. Nasnuły mi się też skojarzenia z pasją Chrystusa. Już poprzedni odcinek narzucał tą symboliczną interpretację pokazując drogę krzyżową, a teraz Eckbert mówił u umywaniu rąk. Była też długa droga i w końcu męka. Nie było krzyża tylko klatka i ostatecznie jama z wężami. To była świetnie przedstawiona śmierć.

Pytanie co dalej? Odwetowy raid na Anglię jest rzeczą oczywistą i historyczną. Wielka armia pogan i podboje. Tylko jak to będzie się interpersonalnie rozgrywało? Jak zareaguje Lagherta i czy to osłabi jej władzę? Czy synowie odłożą zemstę na uzurpatorce w imię pomszczenia ojca? Jak wpłynie to na wyprawę Bjorna i zachowanie Rollo? Michael Hirst mówił w wywiadzie, że synowie chwałą mają prześcignąć ojca. Jest na to minimum 25 odcinków i ja mu wierzę.

OCENA 5.5/6

Vikings S04E16 Crossings
Pół godziny odcinka minęło i byłem zadowolony z jego jakości. Daleko było mu do poprzednich dwóch, ale oglądało się to dobrze. W Kattegat synowie Ragnara chcą się mścić, a Lagherta jakoś musi sobie z tym radzić. Kilka niezłych scen, jak Ivar wyzywający ją na pojedynek, i kilka dłużących się. Lepiej było na wyprawie Bjorn. Atak na muzułmańskie miasto nie wyszedł spektakularnie pod względem batalistycznym, ale posiadał aurę tajemnicy. Przedzieranie się ulicami, ekscytacja jedzeniem czy wreszcie zdumienie połączone z zachwytem Flokiego nad dziwną wiarą. Jestem zaintrygowany tym dokąd to prowadzi.

Największe pochwały dla końcówki gdy synowie zdają sobie sprawę z śmierci ojca. Pojawienie się kruków i Odyn składający każdemu wizytę. Podniosły nastrój podkreślany przez mistycyzm. I ta potężna burza na końcu. Świat opłakuje stratę. Teraz tylko czekać na zemstę. Czy wpłynie to na podróż Bjorn? I co będzie się działo z Laghretą? Na te i inne pytania odpowiedź w kolejnych odcinkach których nie mogę się doczekać.

OCENA 4.5/6

Westworld S01E09 The Well-Tempered Clavier
Nie powiem żeby kompletnie zaskoczyły mnie twisty tego odcinka. Nic im to jednak nie ujmuję ze względu na to jak zostało to przedstawione. Berdnard okazał się Arnoldem. Fort stworzył androklona swojego byłego współpracownika, który przejawia jego cechy. Dochodzenie do prawdy było długie, ekscytujące i z szokującą końcówką. Gra aktorska Hopkinsa i Wrighta poraża, nie da się od nich oderwać wzroku. Od jednego bije pewność i boskie przekonanie o własnej sile, drugi z determinacją podszytą lękiem i niepewnością odkrywa swoją przeszłość.

Drugi poważny twist do potwierdzenie dwóch linii czasowych Dolores. Z Williamem to wielkie flashbacki prowadzące do samoświadomością. Ciekawi mnie czy flashbackami były samotne rozmowy z Arnoldem czy jednak rozmawiała z Berdnardem. Tak jak u Berniego tak i u niej świetnie pod względem montażu wyszło przebudzenie gdzie z maestrią nakładano kolejne okresy czasowe.

Nie tylko androidy dokonują przebudzenia. Również William się budzi. Zrozumiał zasady gry, jest tym kim powinien być. Dostosował do otoczenia i daje mu to przewagę.

Wybuchowo zapowiadają się finałowe sceny z Meave i Hectorem. Śmierć w ogniu i wstąpienie do piekła to bardzo ładna i wykręcona symbolicznie metafora. Życie poprzez śmierć. Odrodzenie przepustką do piekła. I ta scena seksu w płonącym namiocie. Piękne.

OCENA 5/6

Westworld S01E10 The Bicameral Mind
Z miesięcznym opóźnieniem skończyłem Westworld i muszę się do czegoś przyznać. Im wcześniej tym lepiej. Czuję się trochę rozczarowany. Tylko trochę, ale jednak. Jest to denerwujące uczucie, nie pozwalające mi nieustannie zachwalać serialu i znowu przez nie wdam się w kilka jałowych dyskusji z znajomymi. Moja rozczarowanie wynika z prostego faktu - do końca nie wiem o czym to był serial, a jeśli już wpadnę na jakiś pomysł to nie potrafię prześledzić sensowności opowiadania jakiegoś wątku od początku do końca. Trochę jak z Grą o Tron. Tam znałem materiałem źródłowy i nie czułem zagubienia. Tutaj owszem. Oglądam pokój przez dziurkę od klucza i nie wiem czy patrzę na salon, kuchnię czy sypialnie. Nie podoba mi się ta konfuzja. Jeśli jednak bym oceniał odcinki jako pojedyncze całości i wyszukiwał w nich motywów opowiadających o człowieczeństwie, moralności i technologi to piałbym z zachwytu do zdarcia gardła. Chylę też czoła przed misternym prowadzeniem historii mimo częstego przerostu formy nad treścią. Jestem wizualnym estetą, czasem wolą popatrzeć niż posłuchać opowieści. Nie wiem też co myśleć o przyszłości serialu. Na pewno będę oglądał dalej i polecał. Ta kapitalna, wysokobudżetowa telewizja angażująca widza. Chciałbym tylko czerpać większą przyjemności z fabuły i bohaterów.

Finał to opowieść o przebudzeniu i zrozumieniu. Dalszy ciąg opowieści o wyrywaniu się z własnej klatki, przechodzeniu labiryntu świadomości w celu zrozumieniu świata. Zarówna androidów i ludzi. To też ucieczka Meave z widowiskowymi scenami. I przede wszystkim wielki plan Forda, który został wyjawiony na samym końcu. To on miesza w androidach i doprowadza do uzyskania przez nie świadomości. Ginie by zwieńczyć swoje dzieło, prawdziwa pętla związana z Arnoldem. Oddaje AI w władanie własny świat i daje wolną wolę, pozwala im ewoluować, nawet programuje ucieczkę Meave. I może parę rzeczy się nie klei do końca, ale na pewno ogląda się to wyśmienicie, a cliffhanger powoduje odruch pawłowa na myśl o powrocie serialu.

Podczas oglądania tego finału sam wpadłem na teorię. Nie jedną, ale tą chciałbym się podzielić. A co jeśli to wszystko to gra? Jeden wielki eksperyment, gdzie cała obsługa Delos to też androidy tylko nie zdające sobie z tego sprawy. Androidy z większą samoświadomością tworzą androidy, nieskończona pętla która ma dać odpowiedź na proste pytanie szaleńca "a co by było gdyby". To byłby szokujący twist, ale wyjaśniający kilka rzecz.

Inne:
- park z Samurajami! Dajcie mi to, proszę bardzo! Wiem, że taka drastyczna zmiana stylistyki kosztowała by kupę kasy, ale chciałbym zobaczyć zmianę scenerii.

OCENA 5/6 

wtorek, 3 stycznia 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #212 [26.12.2016 - 01.01.2017]

SPOILERY

Eureka S01E03 Before I Forget
Kolejny serial którego odcinek widziałem lata temu. W przeciwieństwie do Hawaii Five-0 tutaj chciałem wrócić. I tutaj dla odmiany powrót nie był tak przyjemny jak na Hawajach. OD miasteczka geniuszy oczekiwałem humoru i szalonych pomysłów. Otrzymałem opowiastkę odrobinę zabawną i trochę dramatyczną, której waga odpowiednio nie wybrzmiała. Dano prawdziwego złoczyńce, maniaka wymazującego pamięć krótkotrwałą kobiecie od ponad dwudziestu lat. Mocne, ale skończyło się to zbyt cukierkowo. Śledztwo również nie było porywające gdzie dialogi nie błyszczały. Najmocniej rozbawiła mnie reinterpretacja Snu nocy letniej w postaci sci-fi z lat '50. Ogólnie czuję się rozczarowany. Mimo to chciałbym dać jeszcze szansę Eurecę.

OCENA 3.5/6

Marvel's Agents of S.H.E.I.L.D. S04E03 Uprising
Podobał mi się ten odcinek. Nawet nie zmniejszałem okienka playera by na co nudniejszych scenach sprawdzić twitterka. Zainteresował mnie, a akcja przyciągnęła wzrok. Tempa było niezłe, udało się podtrzymać nieustanne zagrożenie życia i w tle rozgrywa się większa fabuła. Prześladowani inhumans i źli ludzie robiący z ofiar sprawców. Serial nawet próbuje tworzyć analogie do współczesnego świata. Nieufność wobec nich jest fajnie rozgrywana. Czy to z perspektywy Eleny czy Daisy.

I móglbym jeszcze odrobinkę pochwalić, ale był też irytujące rzeczy. EMP działa w głupi sposób, zamieszki w największych miasta, a nawet na moment nie pokazano policji, Daisy/Robbie mają fajne sceny, ale mało w nich się dzieje, a motyw "śmierci" May i reanimacja był tak bardzo przewidywalny, że nawet się nie wzruszyłem. Choćby serial się mocno starał widać, że to chałupnicza robota. Zamiast iść w dramat powinien postawić na beztroską zabawę, a niestety nic na to nie wskazuje.

OCENA 4/6

Vikings S04E14 In the Uncertain Hour Before the Morning
Zadziwiające. Narzekam na Wikingów od powrotu, nie chcę mi się oglądać kolejnych odcinków i nagle trafia się coś takiego. Dwie skromne historię i oparcie całości na dialogach sprawiły, że przypomniałem sobie wszystko za co kochałem ten serial. I muzyka, co to była z muzyka! Szczytowa forma Trevoa Morrisa.

Pierwszy wątek to odzyskanie władzy przez Laghertę i starcie z Ashlaug. Starcie na słowa. Prośba o darowanie życia i strzał prosto w plecy. Obietnica została wypełniona, tron odzyskany, pozostał problem z synami Ragnara. Już teraz był przedsmak podczas starcia w sali tronowej, a potem jeszcze groźba Astrid. Każda scena miała sens i była ważna.

Jednak najważniejsze rzeczy działy się w Anglii. Ragnar został schwytany i upokorzony przez syna Eckberta. Wielki wódz wikingów w klatce. To dopełniło obraz rozpaczy. A potem wrócił pan i włdca i rozpoczęła się uczta. Czy długa rozmowa i popijawa. Pierw niechęć, a potem znowu pokazanie szacunku jaki łączy tych dwóch ludzi. Eckbert nie napawał się widokiem upokorzonego Ragnara, on cały czas go szanował i jego rozterki były autentyczne. Nie chcę go zabić, ale musi. Taka rola króla. Natomiast Ragnar wydaje się pogodzony i nawet zaproponował wyjście z sytuacji - oddać go Elli. I ja się zastanawiam czy on nie realizuje swojego planu. W końcu aż chcę się włączyć następny odcinek. Kapitalnie wyszła też rozmowa o bogach i niedorzeczności religii w wykonaniu dwóch pijanych władców. Albo już cicha rozmowa o Athlesteinie gdy oboje się obwiniają za jego śmierć.

OCENA 5.5/6

Westworld S01E07 Trompe L'Oeil
Nie trzeba być geniuszem by po "enigmatycznych" nagłówkach i twittach wpaść na twist z końcówki odcinka. Bernard jest jednym z hostów. Szkoda, że nie zrobiło to na mnie takiego wrażenie jakie powinno. Mimo wszystko wyszukiwanie wskazówek które na to doprowadzały też było satysfakcjonujące. Tak jak cliffhanger ze śmiercią Theresy. Tego akurat się nie spodziewałem. Wszystko zgodnie z planem Forda. Czy w takim razie teraz podmieni ją androidem? To by było właściwe rozegranie dla osoby bawiącej się w boga. Tylko, że jak mówi Meave, Ford jest tylko człowiekiem. Liczę, że grzech będzie niósł ze sobą konsekwencję.

Innym istotnym wątkiem była podróż Williama i Dolores. I tutaj rozczarowanie. Tak jak w zeszłym odcinku sceny akcji było z Człowiekiem w czerni tak teraz przeładowane nimi były wątki Dolores i Williama. I znowu efektownie strzelanie, dynamiczna scena akcji i piękne widoki. Tylko to trochę pusty obrazek. Ładny, ale to tyle.

Spodobały mi się pewne słowa. Ciągłe powtarzanie tych samych czynności prowadzi do zmiany. W takim razie monotonia i automatyzm czynności jest tylko pozorny. Wszechświat, ludzka osobowsć jest w ciągłym ruchu, nie da się stłumić świadomej kreacji. Jest w tym coś optymistycznego. Nawet jeśli sami zamykamy się w swoich codziennych pętlach to w jakiś sposób cały czas nas to kształtuje i zmienia. Jedyną stałą jest zmienność.

OCENA 4.5/6

Westworld S01E08 Trace Decay
Fascynujące jak serial rozgrywa motyw bezcelowej powtarzalności i zmiany w życiu. Jak łamać własne uwarunkowania, zmieniać się i pozostawać tą samą osobą. Lub coś zupełnie odwrotnego, powtarzać te same czynności i ewoluować. To już nie pojedyncze dialogi i sceny a przemyślane filozoficzne rozważania o naturze człowieka. Trochę gubi się w tym fabuła i cel całej opowieści. Jednak jeśli będzie się Westworld interpretować nie jako serial, a rozprawkę o ludzkości można z tego wyciągnąć dużo więcej. W tej prostszej warstwie narracyjnej tez jest dużo dobrego, imponuje rozpisanie wątków i ich przedstawienie, ale to nie to najbardziej mnie przyciąga do serialu.

Kolejny raz rozegrano scenę napadu na Sweewater. Bodajże trzeci. Tym razem z muzyką z Jeziora łabędziego. I znowu jestem zaszokowany jak odmiennie można przedstawić te same wydarzenia. Ta sama pętla, inna interpretacja wydarzeń dzięki nieprzemyślanej zmiennej. Jak życie. Niby wszystko zaplanowane, a nieskończona liczba rozwiązań i ciągów przyczynowo skutkowych.

OCENA 5/6