poniedziałek, 3 listopada 2014

Serialowe podsumowanie tygodnia #109 [27.10.2014 - 02.11.2014]

Telewizja po raz kolejny postanowiła pokazać jaką jest złośliwą bestyją. Najbardziej krytykowany pilot od kilku lat dostał zamówienie na cały sezon. Tak, Mysteries of Laura będzie zajmować miejsce w ramówce do końca września. Jak również Scorpion, Madam Secretary, NCIS: New Orleans i Stalker. Swoją drogą ten ostatni zbiera równie przychylne opinię co dramat NBC. Niech dostają zamówienia, tylko ma mi się to wyrównać na upfrontach. Następny rok bez The Good Wife, Person of Interest i The 100 w ramówce byłby ogromną stratą. Jest to obecnie czołówka amerykańskiej telewizji ogólnodostępnej i jeśli jeszcze nie widzieliście, dajcie im szansę, a nie traćcie czas na Arrowy lub inne Gothamy. Powtarzam się, ale taka jest prawda. 

Mniej szczęście miały dwie komedie NBC. Bad Judge i A to Z zakończą się na trzynastym odcinku. To jest gorzko-słodka wiadomość. Sitcomy są w odwrocie, widać strategie z zalewem 30 minutowych komedii okazała się niewypałem. Spowoduje to w przyszłym roku mniej tego typu produkcji, a więc więcej dramatów. 

Postanowiłem dać sobie i wam spokój z wspominaniem o serialach, które nigdy nie powstaną. Znaczy się o nowych serialach w produkcji. Zamiast tego będę informował tylko o zamówieniach sezonów lub pilotowych odcinkach obiecujących tytułów. W zeszłym tygodniu powołano do życia dwa tytuły. Serialowy Scream od MTV pewnie zaszczyciłbym wzruszeniem ramionami. Oglądałem jednak Teen Wolf oraz słyszałem dużo pozytywnych opinii o Faking It i zacząłem ufać tej stacji jeśli chodzi o młodzieżowe tytuły. Premiera pierwszego z dziesięciu odcinków zaplanowana jest na październik 2015 roku. Czyli cały roczek by przekonać się do serii i zrobić powtórkę z filmów. 

Mniej ekscytująco (co nie jest trudne!) zapowiada się Agent X. Sharon Stone w telewizji jako wiceprezydent, światowy kryzys bla bla bla, tajny agent bla bla bla, rozterki osobiste bohaterów bla bla bla. Nic specjalnego. Pewnie skończy się tak jak Legends z Seanem Beanem. Kinowa gwiazda w telewizji i niczym nie wyróżniający się procedural. 

Jeszcze 2-3 lata temu stacja Syfy była pośmiewiskiem w moich oczach i marną karykaturą swojej dawnej potęgi. Teraz odradza się na naszych oczach niczym przysłowiowy feniks. Ascension już od dawna fascynuje, a kolejny zwiastun podgrzewa atmosferę. Tak jak zapowiedź 12 Monkeys. Z wierzchu kolejny odgrzewany kotlet (z małpy), ale osoby w kuchni pozwalają wierzyć w wykwintne danie. Kolejną niespodzianką jest zapowiedź rozpoczęcia prac nad 3001: The Final Odyssey czyli kontynuacji Odysei Kosmicznej. 

Mam dla Was jeszcze trzy zwiastuny. Trochę rozczarowująca zapowiedź Agent Carter, efektowne pierwsze spojrzenie na Marco Polo od Netflix i trailer brytyjskiego rodzynka o policjantach, Babylon.


 SPOILERY

Arrow S03E04 The Magician 
- wybaczcie, że co tydzień piszę o tym samym, ale Laurel jest nie do zniesienia. Już nie mogę na nią patrzeć, zupełnie nie pasuję do tego serialu i rozkłada niemal wszystkie sceny. Co najgorsze jest jej coraz więcej, a jej ewolucja jest sztuczna i nie przekonująca. W Smallville trzeba było przecierpieć trzy lata po czym pojawiła się Lois Lane. Tutaj nie będzie takiego komfortu.
- team-up z Nyssą wypadł przeciętnie. Taki potencjał i tak go zmarnowali dialogami o niczym. Jej postać dalej jest kartonowa, a Liga wygląda jak straszydło z bajek dla dzieci, nie prawdziwe zagrożenie.
- pół roku treningu Thei na nic, Nyssa porwała ją jak małe dziecko, nawet nie stawiała oporu. Chyba, że to była część planu jej i ojca. Czyżby ta tajemnicza rozmowa przez telefon na to wskazywała?
- flashbacki z Hong Kongu nudne. Dorabianie drugiego dna do historii na wyspie naciągane. Szkoda, że zmieniono lokację, wolałem kameralny spokój wysepki. Przygody Olliego w wielkim mieście są śmieszne w najlepszym razie.
- strzała z nanitami? Serio? Od paru lat nanity to najgłupszy wytrych do usprawiedliwiania kolejnych bezsensownych zaskoczeń.

OCENA 3/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S02E06 A Fractured House
- trochę zmarnowano potencjał Hydry podszywającej się pod SHIELD i atakującej ONZ. Myślałem, że większy nacisk będzie położony na problem przedstawienie Tarczy przez opinię publiczną. Zamiast tego było śledzenie drużyny terrorystów i niezbyt wyrafinowany szantaż, który wyeliminował kłopot. Jednak ten wątek był tylko tłem do głębszego przedstawienia bohaterów. Mi się najbardziej podobały gierki Wardów. Obaj przedstawili swoją wersję historii i dalej nie wiadomo komu można ufać. Obaj są jednak siebie warci. Trochę martwi mnie Grant na wolności i sposób w jaki do tego doszło. Za łatwo i w zbyt oklepany sposób.
- może związek Bobbi i Huntera jest bardzo typowy to ich dialogi są dobrze rozpisane i można się pośmiać. Nie czuć, że te postacie są promowane kosztem innych. Idealnie wkomponowali się w serial.
- walki wypadły efektownie. Choreografia jest dobra, daje satysfakcję z oglądania, ale reżyseria powinna być lepsza. Mockingbird fajnie wywija pałkami i współdziała z Lancem. Jednak najfajniej wypadło starcie May z najemnikiem i nóż na lince. Jak to się oglądało!

OCENA 4.5/6

Person of Interest S04E05 Prophets
- na papierze odcinek nie przedstawiał się ekscytując- analityk źle przewidział wybory, wierzy w ich sfałszowanie i ktoś dybie na jego życie. Niby prosto pomysł, a ile się udało z niego wyciągnąć. Wplątano w to Samarytanina co podniosło stawkę i dano kilka niespodziewanych twistów. Jego udział bym niemalże od początku oczywisty dlatego trochę zgrzytało mi, że bohaterowie wpadli na to tak późno. Jednak gdy już doszli do tego działo się dużo dobrego. Szczególnie na niesamowita scena akcji z dwiema kobietami w god mode, ale walczącymi dla innego boga. Plus strzelanie przez podłogę i niesamowicie udanie wkomponowany kadr przedstawiający dwa piętra. Tylko żałować, że ta scena nie była dłuższa.
- na tle tych wydarzeń udanie poprowadzono postać Root. Harold dostrzegł w niej zmianę i odkrył przed nią prawdę. O pierwszych krokach Maszyny, jej nieudanych poprzednikach, a Grooves opowiedziała o utracie kontaktu z boginią Cóż to była za wyśmienita rozmowa. Było też dużo scen Shaw/Root i tego chcę jak najwięcej.
- John w tym odcinku był na uboczu i nie odegrał istotnej roli. Znowu postrzelał do ludzi, dostał kilka zabawnych scenek i jedną dramatyczną. Zwierzenie się pani psycholog i wspomnienie Carter tylko udowodniło jak dobrzy ludzie stoją za tym serialem. W większości innych produkcji jest długo zapowiada śmierć, spektakularny zgon i krótkotrwałe reperkusje. Tutaj minął już prawie rok od śmierci Joss, a jej duch jest wciąż obecny.

OCENA 5/6

Person of Interest S04E06 Pretenders
- John spotkał swojego fana i przez to odcinek był pełen nawiązań do komiksów. Szczególnie tych z Batmanem. Walter z wąsikiem, w okularach i płaszczu wyglądał niczym James Gordon. Reese był jego Batmanem, nawet spytał się go co robi ze swoich głosem. Takie odniesienia lubię. Fabularnie było trochę gorzej bo w tle był watek gangsterski. Jednak po spotkaniu Eliasa i Dominica można zacząć oczekiwać zbliżającej się wojny. Chciałbym by na ulicach NY rozpoczęły się starcia gangów, ale pewnie wszystko odbędzie się po cichu i bez rozgłosu. Jednak ten wątek dużo lepiej zapowiada się od HR.
- Harold wmówił wszystkim, że jest na nudnej konferencji. Było przyjemnie i zabawnie. Tylko cel tego wyjazdu był inny. Infiltracja osoby będącej na oku Samarytanina. Tylko skąd dostał info? Czemu nie powiedział o tym Johnowie i reszcie? Może to jego poboczny projekt? I jak ta nowa znajomość wpłynie na niego w dalszych odcinkach. Zapowiada się kolejna interesująca postać powracająca.
- Sameen zastępująca Fincha była świetna gdy nudziła się przy komputerze. To zdecydowanie robota nie dla niej. To Shaw powinna wpaść na pogawędkę to Eliasa. W otoczeniu tej broni czułaby się jak w Disneylandzie.
- Scarface podszywający się pod agenta FBI o imieniu Nate Elliot. Piękne mrugnięcie oka!

OCENA 4.5/6

Sleepy Hollow S02E06 And the Abyss Gazes Back
 - ileż dobrego humoru! Pierw joga, potem żarty o człowieku z szopem na głowie i na końcu prawdziwa wisienka - Crane grający online i klnący na swoich przeciwników. Coś pięknego. Chciałbym by więcej seriali dawało mi tyle radości z prostych żartów i miało taką chemię między postaciami.
- fabularnie odcinek bardzo dobry mimo oklepanego pomysłu. Najfajniejsze w wendigo z Sleepy Hollow było to jak wyglądał. Charakterystyka w serialu jest wyśmienita, trochę groteskowa i jednocześnie sugestywna. Fabularnie było znośnie motyw klątwy, wielki plan Henryego i tajemniczy endgame. Cieszy powiększanie się drużyny dobra. Chciałbym by za parenaście odcinków wrócił Joe i powiedział bohaterom, że FBI zdaje obie sprawę z nadnaturalnych wydarzeń i zbliżającej się Apokalipsy. To byłby twist.
- Irving dostał niewiele scen w tym odcinku, ale jakich! Kapitalnie wyszło jago załamanie się i końcowa rozmowa telefoniczna.

OCENA 4.5/6

The 100 S02E02 Inclement Weather
- serial ponownie zyskał w moich oczach. Jest to zasługa wprowadzenia czołówki. Tak, pełnoprawnego intra, a nie głupiego napisu przypominającego jaki serial oglądam. Trzydzieści sekund, a cieszy. Idealnie pasuje do serialu i idealnie pokazuje na czym będzie się skupiał ten sezon - eksplorowaniu świata. Moje prośby z notki komentującej finał zeszłej serii zostały wysłuchane.
- serial delikatnie cierpi z powodu nadmiaru bohaterów i historii. Odcinki mają zaledwie 40 minut i zaczyna być ciężko przedstawić w nich jedną konkretną historię gdy trzeba choć chwilę poświęcić każdej z postaci. Nie zdziwiłbym się gdyby niedługo powstawały odcinki poświęcone zaledwie jednemu wątkowi. I nie mam nic przeciwko bo wszystkie historie są równie interesującej.
- w tym odcinku chyba najbardziej pod względem czasu ekranowego w porównaniu do poprzedniego odcinka dostało się Clarke i dzieciakom z Mount Weather. Dalej pokazywano jej nieufność i dawano wskazówki, że coś jest nie tak po czym szybko przeskakiwano gdzie indziej. Jednak i tak się działo. Były dwie ważne rzeczy. Pierwsza to gotowość do poświęceń Clarke. Zmusiła się do samookaleczenie by dotrzeć do prawdy? I jak tu jej nie lubić? Jednak jeszcze lepsze było to co odkryła. Grounders w klatkach. To było mocne. Niemalże idylliczne społeczeństwo zmuszone do życia pod ziemią porywa mieszkańców powierzchni, traktuje ich jak bydło i wysysa z nich krew by leczyć swoich ludzi. Mocna scena otwierająca nowe wątki. Jak zareaguje na to Jasper? Czy będzie w stanie poświęcić komfort życia czy jest w stanie żyć ze świadomością ceny jaką będzie płacił za wygody? Ciekawi mnie też czy ludzie z Mount Weather nawiązali kontakty z Żniwiarzami. Czyżby tamci porwali Lincolna by dostarczyć go do Góry?   
- skoro mowa o Lincu - szkoda, że kleryk jego plemienia nie ma imienia od innego prezydenta USA. To byłby fajny smaczek idealnie pasujący do mieszkańców ruin Waszyngtonu. Wątek Octavi zaczyna mi się podobać coraz bardziej. Jej charakter uległ drastycznym zmianom i umie o siebie zadbać. Lekcje Lincolna przyniosły skutek, ale jeszcze nie jest taka twarda jak myśli co brutalnie uświadomili jej Reapers. Szykuje się kolejna misja ratunkowa i może lepsze poznawanie jego plemienia.
- wątek Jahy był początkowo przewidywalny i trochę zbyt naciągany. Dobrze wyreżyserowany (ta nagła cisza wraz z wejściem do próżni!), a powrót Wallesa to miły smaczek. Przymykał oczy na sposób jego powrotu na Ziemię - niech już będzie. Najważniejsze gdzie wylądował. Pustynia. W Nowym Jorku! Bo to chyba był zakopany Most Brookliński, a kolejną wskazówką jest Statua Wolności z czołówki. Czyli Jaha minął się z celem o jakieś 400 kilometrów. Dobrze! Szykuje się nowa frakcja do poznania.
- lubię gdy bohaterowie w tym serialu cierpią. Lubię ich, interesuje ich losami, jednocześnie chcę by wpadali w coraz większe tarapaty. Fizycznie czy psychicznie? Najlepiej oba na raz. Tak jest z Raven. Mimo uwielbienia dla tej postaci nie chciałem by magicznie uzdrowiała. I po tym serialu się tego nie spodziewałem. W świecie gdzie sprawność fizyczna jest jednym z warunków przetrwania ona została kaleką z sparaliżowaną nogą. To już nie będzie ta sama postać, zmieni się, a ja chcę tą zmianę zobaczyć.
- niewiele działo się u ocalałych z Arki. Kane dalej nie wie z czym ma doczynienia i działa z rozwagą. Pierw rozpoznanie, potem planowanie i akcja. Powoli brutalnie się przekonuje gdzie trafił. Ukrzyżowani ludzie zrobili wrażenie. A to dopiero początek. Nocne ataki na Jaha Camp? Odbudowanie stosunków z tubylcami? Próby zdobycia pożywienia i żywności? W porównaniu do nadchodzących kłopotów lądowanie było proste.

OCENA 4.5/6

The Flash S01E04 Going Rogue
-  po kilku słabszych odcinkach serial odzyskał formę z pilota. To wszystko zasługa gościnnego występu Felicity. I pomyśleć, że ostatnio przez większość czasu męczy mnie w Arrow. Do tego serialu pasowała idealnie, a ona i Barry to chyba jedyna para, której shipuje w uniwersum DC The CW. Między nimi jest świetna dynamika, dają masę śmiechu i do siebie idealnie pasują. Może i głupi jest powód tego czemu nie mogą być razem, ale scena jaką dostali na końcu w pociągu wyszła świetnie. Najgorsze, że jesteśmy skazani na związek Ollie/Lauriel i Barry/Iris...
- dawno nie widziałem Wennwortha Millera na ekranie. Możliwe, że od zakończenie Prison Break. Nie jest to świetny aktor, ale w serial się wpasował idealnie. Lekko przerysowany łotr, planujący idealne kradzieże, pozbawiony skrupułów i emanujący od niego chłód. Ostatnia scena wyjątkowo bez Wellsa, ale z powoli formującymi się Rogues. Pochopny wniosek, ale obecnie ta grupa łotrów bardziej do mnie przemawia niż Suicide Squad, którzy okazali się wielkim niewypałem.
- może momentami CGI w tym serialu jest słabiutkie, ale jak na telewizję efekty specjalne robią wrażenie. Efekt biegu jest miły dla oka, imponująco wyszła pogoń za promieniem z broni Colda. Jednak największe wrażenie zrobiło ratowanie ludzi z pociągu. Postarali się z tym.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S06E05 Shiny Objects 
- cóż za wspaniały odcinek. Próba wejścia w głowę Elsbeth Tascioni była doskonałym. Niepokojące i niepowiązane ze sobą obrazy były niczym ciężkie narkotykowe tripy. Surrealistyczne i psychodeliczne. Paradoksalnie miało to sens i udanie odzwierciedliło zachowanie tej postaci. Co ważne Elsbeth wróci i szykuje się team-up z Alicją. I to podczas sprawy sądowej. Jak fajnie jest znowu zobaczyć pojedynki prawne.  
- wątek hakerskiego ataku był zabawny, ale szybko się nudził. O wiele lepsze były jego reperkusję i te pojedyncze scenki z Diane. nieoczekiwana wizyta w LG i pomysł na wyjście z problemów. Jednak nie chciałbym by firma zmieniła swoje lokum. Strasznie lubię te ceglane ściany i wieczne problemy w ich murach. Oraz windzie.
- piękna końcówka odcinka gdzie porównano Alicję kandydatkę na prokuratora stanowego z Alicja zdradzoną żoną. Dwie zupełnie różne kobiety, a my widzowie mogliśmy zaobserwować tą drogę. Trochę się boje nadchodzącej kampanii, ale na razie serial ogląda się świetnie.

OCENA 5/6

The Walking Dead S05E03 Four Walls and a Roof
- zacznę od najważniejszego - co za niesamowita scena w kościele! Budowanie napięcia przez cały odcinek, przeklinanie głupoty bohaterów, podziw ich planu i finał. Brutalny, okrutny i wzbudzający podziw dla ekipy odpowiedzialnej za serial. Po pierwsze - nie spodziewałem się tak szybkiego rozwiązania wątku łowców, myślałem że pociągną go do połowy sezonu. Serial mnie jednak strollował dając do głównej obsady Garetha by zabić go już w trzecim odcinku. Ale jak zabić! Przy wykorzystaniu czerwonej meczety w kościele dokonano brutalnej egzekucji. To tylko pokazuje jaka zmiana zaszła w bohaterów. I liczę, że konsekwencję tego czynu zostaną z nimi na długo. Niesamowity był szok na twarzach Glenna i Maggie oraz jej podsumowanie czym jest kościół. Ścianami i dachem. Bóg już dawno opuścił to miejsce, zostawił świat by zginął z własnych rąk.
- świetna była scena otwierająca. Będę tęsknił za Garethem i jego monologami. Pierwszy raz czułem autentyczne współczucie dla Boba. Jednak chyba najbardziej urzekł mnie jeden kadr. Bo jak już mówiłem jestem wzrokowcem. Chodzi o twarz Garetha odbijającą się w szybie na tle szwendaczy. Jakby miało to podkreślić ich podobieństwo.
- cały odcinek był pełen pięknych ujęć. Aż dziw bierze, że był to debiut reżyserski. Długi kadr potęgujący napięcia podczas wyruszenia naszych z kościoła i wejście łowców. Perfekcyjne operowanie perspektywą i ustawienie bohaterów na kilka planach w kościele. Sposób pokazania śmiechu Boba, zbliżenie na czerwoną rączkę od meczety, kręcąca się kamera wokół twarzy Ricka. Rzut na kościół z góry. Było na co popatrzeć, oj było.
- Ostatnia Wieczerza wisząca nad Bobem, kolejny przejaw trollingu scenarzystów. Tak jak końcówka. Pokazali wychodzącego Daryla z krzaków i postawiono wielki znak zapytania - co z Carol. A może tam gdzieś jest Beth? Może to tylko pastwienie się nad psychiką widzów? Trudno się było powstrzymać przed włączeniem zwiastuna nowego odcinka.
- w sumie nie podobała mi się jedna rzecz - odejście Maggie i Glena. Nie rozumiem czemu grupa miała się odłączyć. Abraham chcę jechać na wycieczkę więc hasta la vista. Czemu mu się tak śpieszy, nie wiadomo. Kilka dnia go nie zbawi.
- w tym odcinku dużo miejsca dostał Ty. Ty, potulny misiek rozczulający się nad sobą od dłuższego czasu. Musiał w końcu zabić. Czy go to zmieni? Upodobni do Ricka czy może jeszcze bardziej wyostrzy kontrast między nimi? Scenarzyści odwalają kawał dobrej roboty stawiając postaci w trudnych sytuacjach.

OCENA 5.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz