wtorek, 7 lipca 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #144 [29.06.2015 - 05.07.2015]

Upał. Nic się nie chcę, szczególnie siedzieć przed komputerem w dusznym mieszkaniu, oglądać seriali, a potem jeszcze o nich pisać. Dlatego dzisiaj bardzo krótko.

Niedużo będzie też wiadomości. Serialowy światek czeka na SDCC, które zaczyna się już jutro. Święto popkultury powinno być wyjątkowo hucznie obchodzone w tym roku. Co działo się podczas San Diego Comic-Con z perspektywy świata seriali za tydzień w podsumowaniu. Prawdopodobnie.

Jednak kilka newsów udało się złowić. Można zauważyć coraz czarniejsze chmury nad Hannibalem. Sprawa przedłużenia nie była taka oczywista. Amazon i Netflix nie są zainteresowani kontynuacją, a obsada rozwiązała już kontrakty. Opcji coraz mnie. Hulu? Jakaś niszowa kablówka? Nie amerykański kanał? Film/miniserię raz na parę lat? Oby chociaż jeden scenariusz się ziścił, szkoda byłoby żegnać Hannibala w takim momencie.

Z prawniczego zakątka napłynęły dwie wiadomości. Stacja USA Network przedłużyła Suits na 6 sezon. Ciekawe ile jeszcze. Wydaje mi się, że 7 seria może być ostatnią. Z mojego punktu widzenia ciekawszy jest angaż Jeffreya Deana Morgana w The Good Wife. Tak, papa Winchester znowu regularnie w telewizji. Gratis mniej córki Alicji. I tak wiem, muszę wziąć się za nadrabianie ostatniego sezonu.

Podano datę premiery animowanego Guardians of the Galaxy, serialu rozgrywającego się w tym samym świecie co Avengers, Hulk i Spider-Man od Disney XD. Zadebiutuje on 26 września, ale już w sierpniu będzie można obejrzeć 10 dwu minutowych historyjek poświęconych bohaterom. Tutaj można zobaczyć plakat.

Można też zobaczyć pierwsze krwawe zdjęcie z serialowego Evil Dead. Ash powróci na jesieni.

Coś na poprawę humoru. Pierw króciutkie crossoverowe promo Elementary i Person of Interest. Oglądałbym odcinek krzyżujący te dwa światy!  A tutaj wpadki z planu The 100. Przez to zacząłem tęsknić za moimi ulubionymi serialami.

Jeśli należysz do nielicznych szczęśliwców i nie masz co oglądać w wakacje zazdroszczę. Jeśli zastanawiasz się co nadrabiać to polecam listę z serialami ostatniej dekady, które odmieniły gatunek sci-fi. Jeśli miałbym polecić tylko jeden byłoby to Fringe.

SPOILERY

Dark Matter S01E03 Episode Three
Oglądając ten odcinek przypomniało mi się stareńkie Stargate. Problem techniczny do rozwiązania, technobełkot i napięcie między bohaterami. Wprawdzie to nie ten poziom co w już kultowym serialu, ale przyjemnie zleciało 40 minut odcinka. Tylko trochę śmiesznie wyglądają emocję kierowane wobec androida. Dobrze, że bohaterowie robią się coraz bardziej wyraziści. Spiskują, próbują na własną sprawę odkryć prawdę i popełniają przy tym błędy. Rozwija się też główna fabuła serialu. Piątka ma wspomnienia innych bohaterów i widzi je w snach. I liczę, że ten wątek zostanie mocniej pociągnięty w najbliższym czasie. Tak jak więcej kruchych sojuszy czy nieufności między postaciami. Najmocniejsza była ostatnia scena. Tak zwany opad szczęki. Badassowa jedynka pyta się w barze na stacji kosmicznej o statek Raza. Czyli nasi bohaterowie są klonami? To by tłumaczyło brak wspomnień i można by podciągnąć to pod pamięć mięśniową. 

OCENA 4/6

Killjoys S01E02 The Sugar Point Run
Drugi odcinek równie przyjemny co pierwszy. I równie mało ambitny. Serial rozrywkowy czystej klasy gdzie można się parę razy uśmiechnąć i szybko zapomnieć co się właśnie widziało. Główny wątek fabularny jest na razie szczątkowy, tutaj liczyła się sprawa tygodnia. Wyprawa na inną planetę i wymiana zakładników. Co nie mogło być rutynowym zleceniem. Kłopoty od samego początku, trochę twistów fabularnych i zabawne dialogi. Dutch z D'avinem i Johnna z Lucy. Właśnie Lucy. W pilocie nie zwróciłem na to uwagi, ale zapowiada się, że statek będzie ważną częścią serialu. Sarkastyczne uwagi - cudne. Na razie to mój ulubiony bohater serialu. Obok Dutch co jest akurat zasługą pogmatwanej przeszłości i trochę zbyt ekspresyjnej gry aktorskiej Hannah John-Kamen co w tym przypadku traktuje na plus.

OCENA 4/6

Hannibal S03E04 Aperitivo
Ostatnio przeszkadzało mi powolne tempo serialu. Tym razem było to samo, ale dla odmiany patrzyłem zachwycony łącząc kolejne elementy. Odcinek pokazał kto przeżył i co działo się po pamiętnym finale sezonu. Okazuje się, że tylko Abigail jest martwa. Alana, Jack, Will mają się "dobrze". Jednak nie tylko oni byli bohaterami tego odcinka. Wrócił Chilton (wiedziałem, że nie może być martwy!) oraz przerażający Mason Verger. To te dwie postacie spajały wydarzenia z odcinka. Napędzały chęć zemsty na Hannibalu bo to jest jedyna rzecz, która ich wszystkich łączy. Coś mi się wydaje, że nawet Alana i Jack mogę manipulować Willem bo wiedzą, że tylko on może go złapać. Na pewno jest to wybuchowa mieszanka i wchodzenie w układy z Masonem dla nikogo dobrze się nie skończy. 

Bardzo podobała mi się konstrukcja odcinka. Achronologiczne pokazanie wydarzeń, skupiające się na punkcie widzenia jednej postaci i flashbacki wyraźnie odcinające się od teraźniejszość dzięki zmianie formatu obrazu. Dodatkowo jeszcze ta piękna scena z zdejmowaniem maski przez Chiltona i Masona oraz moment postrzelenia Chiltona. 

OCENA 5/6

Mr. Robot S01E02  eps.1.1_ones-and-zer0es.mpeg
Jaki ten serial ma gęsty konspiracyjny klimat! Plany w planach, ukryte cele i biedny Elliot pośrodku. Evil Corp chcę mu dać pracę, a fscoiety je zniszczyć. Biedaczek nie wie co zrobić z swoim życiem, traci powoli kontrolę nie wie co zrobić. Postawił jeden niewłaściwy krok i teraz ciągle chwieję się nad przepaścią. Z której spadł w finałowej scenie! Ten serial nie tylko potrafi wytworzyć klimat, ale i zaskakiwać. Nie spodziewałem się gdy po rozczulającej historyjce o trudnych relacjach z ojcem Elliot zostanie zepchnięty przez Mr. Robota z barierki. To było mocne i buduje napięcie przed kolejnym odcinku. Tu już nie tylko liczy się konspiracja i komu zaufa Elliot, ale jak może się z tego wywinąć.

W międzyczasie w odcinku pojawił się wątek dilera narkotykowego, dostawcy Shelii i zarazem Elliota. Obleśny typek, którego trzeba się było pozbyć, co nie było chłodno skalkulowaną decyzją. Kolejny wybór, który musiał podjąć, a znowu nie ma tak na prawdę wyboru. Jakże świetnie ogląda się prześladowanego Elliota, pakującego się w kolejne kłopoty.

Tak sobie myślę - a może fsociety nie istnieje? To wszystko jest wytworem głowy Elliota i podświadomość zmusiła go do walki z korporacją by ruszyć swoje życie. Cóż to byłby za twist!

OCENA 5/6

Scream: The TV Series S01E01 Pilot
Serialowy Scream kontynuuje trend przenoszenia znanych filmowych marek do telewizji. Z jakim skutkiem? Zadowalającym. Mimo zmiany kultowej maski nie przynosi wstydu wielkoekranowej kwadrologii, dalej bawi się z widzami i sprawia, że można się spodziewam wszystkiego. Szykuje się historia z fałszywymi tropami gdzie nikomu nie można ufać i każdy może się okazać mordercą. Już pilot rzucił wystarczająco wiele okruszków, którymi można podążać i wybrać sobie najbardziej potencjalnego mordercę. Szkoda, że nie ma za bardzo komu kibicować z grona potencjalnych ofiar. I niby scenariusz chciał jakoś urozmaicić uczniów liceum, wprowadził bogate tło fabularne i przedstawił pokaźną grupkę postaci tak może 2 lub 3 wyróżniają się czymś ciekawym. Oby to był specjalny zabieg - na razie zaakcentowane kim są, a potem będą rozwijane. I będą umierać. W serialu nie mogło zabraknąć wątków meta z których znany był film. Jest osoba tłumacząca problemy w zrobieniu z slashera serialu. I to są celne uwagi, zwłaszcza do tego co dzieje się na ekranie. Nawet wygłaszane są prawa co zrobić by przetrwać. Dlatego trochę szkoda, że serial pędził, chciał pokazać za dużo rzeczy zamiast dać bohaterom wygłaszać długie dialogi o prawidłach rządzących telewizją. Szkoda też, że brakuje czytelnych nawiązań do filmowych Krzyków, a serial nie dzieje się w tym samym uniwersum.  Na pewno będę oglądał dalej bo od czasu Harper's Island nie było serialu tego typu.

OCENA 4/6

Teen Wolf S05E01 Creatures of the Night
Teen Wolf wrócił! Jeszcze rok temu niezasadnie pogardzałem tym serialem. Bo MTV, bo pilot nędzny, bo jakieś romansidło. Jednak fandom był głośny więc dałem drugą szansę i było to jedna z najlepszych serialowych decyzji w moim życiu. Zakochałem się w tym quasi horrorze przypominającym mi troszkę klimat Buffy równie umiejętnie bawiący się swoim unikalnym campowym stylem cały czas stawiając postacie na pierwszym miejscu. I taki jest właśnie powrót serialu.

Odcinek zaczyna się w Eichen House gdzie w katatonicznym stanie przebywa Lydia. Scena pod prysznicem, wydawałoby się sadystyczna oddziałowa i brak reakcji Lydii, pustka w jej wielkich oczach. I masa pytań z wielkim WTF na czele. Pierwsza scena buduje niesamowite napięcie, a potem je tylko utrzymuje. Lidia wraca do swojej celi/pokoju i znęca się nad nią pielęgniarz. Ona bezwładna, a on czerpie przyjemność z wbijania w nią igieł. Scenka jak z horroru. Lydia się zrywa, ucieka i kolejna seria WTF, wielkich oczu i mojego uśmiechu zadowolenia. Gimnastyczne sceny akcji wspomagane umiejętnościami banshee. Jakże się to oglądało! Sama przyjemność. Tym bardziej, że potem pojawia się Aidan, a Lydia zostaje zaprowadzona z powrotem do zakładu. Potem te wydarzenia okazują się flashforwardem, a sezon 5A ma opowiadać jak do tego doszło. I ja nie mam nic przeciwko jeśli co jakiś czas będą się pojawiały mylące tropy, a podejrzewam że tak będzie. Ostatnia scena była teserem wydarzeń i można sądzić że ten sezon będzie dobry, bardzo dobry. Pokaże czym jest przyjaźń i wystawi ją na próbę, może nawet poświęci jednakową uwagę wszystkim bohaterom, a nie tylko Scottowi i jego problemom. Trzymam kciuki.

Przyjaźń była głównym wątkiem tego odcinka. Jakby serial przed mrocznymi wydarzeniami chciał mocno zaakceptować więzi łączące te postacie. Bohaterowie zaplanowali spotkanie i próbowali zrobić wszystko by do niego doszło. Burza, brak zasilania, korki, zepsute samochody, big bad odcinka. Na nic, do spotkania dochodzi. Powiedziano jak ważna jest przyjaźń dla Stilesa, jak Kira źle się czuła bez Scotta w NY czy jak Scott pokonał potwora tygodnia bo wiedział, że nie walczy tylko dla siebie, ale dla swoich bliskich. Kwintesencjom tej historii było składanie podpisów przed ostatnim rokiem liceum. Rytuał podkreślający jak bardzo są bliscy, ale też że pamiętają o tych których już nie ma. Prosty inicjał A. A., banalny gest, a tyle emocji. Brawo serial, brawo scenarzyści! Wygląda to jak ostatnie radosne chwilę tej paczki, a potem dramaty. Liczyć trzeba, że potem wrócą silniejsi.

Serial ma talent do kreowania charakterystycznych przeciwników oraz zabaw z widzami. Tak też było z Blue Glowing Werewolve jak pieszczotliwie nazywam antagonistę tego odcinka. Wejście miał efektowne. Opuszczony dom, skarga na zakłócanie hałasu, interwencja Parisha i zapowiedź zamurowanej żywcem ofiary. I kolejny efekt wow odcinka - ściana zaczyna krwawić czarną mazią, przebija ją BGW i masakruje Ifryta wysysając przy tym z niego życie i zapowiadając, że poluje na Scotta. Motywacje są niepotrzebne, to normalka w Beacon Hills, tak jak kolejny atak wilkołaków na szkołę. Ten zły przez niemal cały odcinek nie sprawia realnego zagrożenia, przewija się tylko w tle i buduje napięcie, zapowiada nadchodzącą konfrontację. Do której dochodzi, zostaje pokonany (w typowo niezbyt finezyjnej scenie akcji), a potem kaja się przed swoimi mistrzami. Steampunkowi cosplejerzy bawiący się w inżynierię genetyczną i biologiczne modyfikację organizmów, których głos został przepuszczony przez syntezator komputerowy. Ciary, podziw i uśmiech zarazem. Czy ja już mówiłem, że Teen Wolf może sprawiać wrażenie taniego serialu z śmiesznymi wilkołaczkami, ale umie w design wrogów? Jeśli nie to właśnie mówię. Wygląda na to, że właśnie ta Trójca stworzyła Blue Glowing Werewolve, a w nagrodę za nieudaną misję zaćupali go. Wciąż nie wiadomo co chcą od Scotta, ale to nie ważne. Zapowiada się kapitalny przeciwnik. Przy czym liczę, że fabuła nie wpadnie do betoniarki jak w zeszłym sezonie i główna linia fabularna będzie prostsza.

Inne:
- rozmowa Stilesa i Scotta o przyszłości poza liceum, a po paru minutach okazuje się, że do drzewa stojącego obok przywiązany jest Dylan. Haha! Albo Rozmowa podczas naprawiania jeepa i wszechobecna taśma. Taśma najlepszym narzędziem naprawczym ever!
- pioruny atakujące Scotta - przypadek czy celowe działanie? Oby to drugie!
- Malia sama podnosząca drzewo korkujące ulice i jej komentarz  - "Strong legs". Uwielbiam!
- mama Scotta wpadająca jak burza do domu, mówiąca synowi gdzie ma jedzenie, że nie ma jedzenia, by sam sobie kupił jedzenie i na końcu zdająca sobie sprawę, że Scotta nie ma wcale w domu. Mama rządzi! Tak jak papa Stiles. A ta dwójka w kostnicy rządzi po całości bo pokazują, że w serialu dla nastolatków jest również miejsce na przyjaźń dla dorosłych. Dlatego te flashforwardy z końca odcinka bolą podwójnie.
- rzęsisty deszcz jest fajny w horrorowych scenach, jest fajny w scenach akcji, ale pocałunek kochanków po długiej rozłące na zatłoczonej drodze  to dla mnie trochę za dużo. Może gdyby nie ta popowa pioseneczka lepiej bym zniósł tą scenę. I brak Theo, boję się mdłego trójkącika, chociaż pod względem wątków romansowych serial mnie jeszcze nie rozczarował.
- Parrish opowiada mamie Scotta i papie Stilesa o Śmiertelnym Niebezpieczeństwie Grożącym Ich Dzieciom, a to podsłuchujący rozmowę Dylan ich odnajduje mimo, że mama Scotta dobrze wie gdzie są.
- pasek transformujący się w katanę! How cool is that?!
- Aidan zmieniający się w szalonego doktorka chcącego przeprowadzić Lydii preparacje czaszki. Ej żeby mi go nie ubili przed tymi wydarzeniami.
- mam nadzieje, że flashforwardy są w maksymalnie 15 odcinku, a nie finale.

OCENA 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz