wtorek, 25 października 2016

Serialowe podsumowanie tygodnia #202 [17.10.2016 - 23.10.2016]

SPOILERY


DC's Legends of Tomorrow S02E02 The Justice Society of America
Jeden telewizyjny odcinek to zdecydowanie zbyt mało czasu by odpowiednio przedstawić JSA. Z sześcioosobowego zespołu trzy robiły za tło z minimalną ilością kwestii mówionych. Historie Vixen, Steela i Houremana była za to proste, ale spełniły swoją rolę. Przedstawiły postacie i zawiązały ich relację z Legendami. Najbardziej podobał mi się motyw Nate'a i jego dziadka o szukanie własnej drogi i ciężarze, który spoczywa na ludziach inspirujących innych do poświęcania własnego życia w imię większego dobra. Houreman powiązał ten odcinek z finałem zeszłego sezonu i... zabili go. To było niespodziewane i trochę szkoda. Vixen za to nawiązała relację z Rayem i nie mogę się doczekać by zobaczyć ją w drużynie. Wydaje się mieć więcej ikry niż Kendra.

Sam odcinek tradycyjnie wypadł bardzo przyjemnie. Jak tu się nie cieszyć gdy podróżnicy w czasie tłuką się w barze z nazistami po tym jak Ray nie był w stanie oddać hołdu na cześć Hitlera? Albo gdy dostaliśmy tradycyjną historię teap-upową gdzie pierw jest bitka, a potem współpraca. Działo się dużo, spektakularnie i z humorem. Legends of Tomorrow to najprzyjemniejszy serial The Cw mimo odrzutów z ich głównych serii DC.

Sarah jako liderka drużyny się sprawdza. Przynajmniej do czasu powrotu Ripa. Przejęła przywództwo naturalnie wtedy gdy Martin sobie nie radził. Prawa jednak jest taka, że im nie potrzeba lidera. Zaraz i tak się będą kłócić, robić wszystko po swojemu i naprawiać bajzel jaki stworzyli w historii.

OCENA 5/6 

Marvel's Luke Cage S01E10 Take It Personal
Dalej mi przeszkadza zbytnio rozwleczona forma prowadzenia opowieści. Początkowo miało to sens, tworzyło klimat, pozwalało odmalować koloryt Harlemu i się w niego zagłębić. Teraz gdy Luke zajmuje się swoimi kłopotami, a Misty dostaje bardzo dużo czasu na prowadzenie śledztwa dekompresja narracji jest zbyteczna. Serialowe opowieści nie mogę być rozpisywane na ~10 godzinny film szatkowany na 13 odcinków, to ma być pełne napięcia 13 historii o trójaktowej strukturze stanowiących spójną całość. Zachłyśnięci Netflixem twórcy często mają problem by to zrozumieć przez co cierpię oglądając. I nie chodzi o to, że sezon powinien być krótszy. To scenarzyści powinni lepiej wypełnić dostępny czas.

Ponarzekałem, ale to już tradycja. Pewnie z Iron Fistem będzie podobnie. Na szczęście to było chwilowe korzystanie z okazji bo w samym odcinku trafiło się dużo dobrego. Szczególnie wątek rasowo-społeczny będący komentarzem do obecnej sytuacji w Ameryce. Policja bijącą kolorowych i podburzony tłum przez zdolnego polityka. Wystarczy mała iskierka i odrobina manipulacji by wzniecić pożar. Czasem zasłużony, czasem służący czyjejś racji. Świetnie nakręcono wystąpienia Mariah, która kontroluje motłoch swoim przemówieniem lub akcję policji, która odreagowuje po śmierci jednego ze swoich.

Podoba mi się większy nacisk na Misty im dalej w sezon. Poprzedni odcinek rysował jej portret psychologiczny, kobiety pragnącej zachować kontrolę. Tutaj robi wszystko by jej resztki utrzymać. Prowadzi śledztwo, odkopuje kolejne warstwy niezbyt skomplikowanej intrygi i... finalnie zostaje zredukowana do damy w opałach. Ech, szkoda. Konfrontacja z Willisem była krótka, służyła tylko po to żeby Luke mógł się wykazać, pokazać swoją heroiczność i dać trochę akcji w serialu. Delikatne rozczarowanie. Chociaż przez pozostałą część odcinka to jego trzeba było ratować więc wszystko się równia.

Rozczarowaniem jest też główny bohater. Nie chodzi o to, że jest nudny. To jego historia jest bezpłciowa. Konflikt z nieznanym bratem, manipulująca nim kobieta i szalony doktor. Dużo lepiej sprawdzał się jako pozostający w cieniu obrońca Harlemu, próbujący wieść normalne życie. Też stereotyp, ale dużo lepiej poprowadzony. Na szczęście wrócił do siebie i zaczyna walczyć o dobre imię. Jeśli znowu zwątpi w siebie to Claire go naprostuje.

Inne:
- wszystkie serduszka świata dla Claire. Liczę na jej występ w Iron Fist.
- ej, czemu Claire wyciągnęła szrapnel z jednej rany? Wpadka scenariuszowa czy ja coś przegapiłem?
- operacja na Luku w stodole miała w sobie coś komicznie-makabrycznego. Sprzęt medyczny, odzież ochronna przeciw żrącym substancją, a w tle traktor.
- czy pendrive Reavy został odblokowany? Jakie tajemnice jeszcze skrywa? Może jakieś sugestie odnośnie S02.
- sceny w kościele i konfrontacja z przeszłością nudziła, ale została bardzo ładnie wyreżyserowana, szczególnie przejścia i mieszanie się czasów jak np. młody Luke obserwuję matkę, a w lustrze odbicie jego starszej wersji.
- no dobra, ale podburzenie ludności przeciw policji by sprzedać im lepszą broń jest trochę głupim pomysłem.

OCENA 4.5/6

The Flash S03E03 Magenta
Takiego Flasha lubię. Wciąż czuje się odrobinę oszukany bo to nie ten świat do którego się przyzwyczaiłem. Przeżyłem jednak czwarty sezon Fringe (nie żebym się wtedy męczył!) dam radę i tutaj. Zwłaszcza, że scenarzyści przypomnieli sobie co w ich serialu działa. Trochę naiwna acz przyjemna w oglądaniu akcja i sympatyczni bohaterowie, których interakcję stanowią o mocy tego serialu. Wciąż mam jednak kilka zastrzeżeń. Drobniutkich w porównaniu do zeszłych dwóch tygodni, ale jednak mam.

Jednak pierw o zaletach. Wells wrócił na naszą Ziemię i jak zwykle wypadł wspaniale. Trochę apodyktycznie, trochę ojcowsko. Czasem skarci, równie często pochwali lub zwyczajnie porozmawia o życiu z Barrym, niczym drugi ojciec. Co ważne, on zna ten właściwy timeline więc pewnie wypsnie się mu coś co Barry skrywa przed przyjaciółmi. Jak np. prawdę o Dante.

Wróciła też Jesse i zgodnie z przypuszczeniami ma moce. Dostała je poza ekranem, ale ma. W końcu! I to mnie bardzo cieszy. Kolejny sprinter po stronie dobra i do tego kobieta. Barry będzie robił teraz za mentora z równorzędną partnerką. Trzymam kciuki żeby jak najdłużej została. Żeby były tarcia między speedsterami, żeby Harry miał jak najwięcej powodów do zmartwień i żeby wszystko się dobrze skończyło. I żeby jak najszybciej powstał odcinek team-upów z drużyną sprinterów.

Zagrała też historia odcinka. Delikatnie związana z głównym wątkiem sezonu, ale opowiadająca też historię dziewczyny błąkającej się od jednej rodziny zastępczej do drugiej dla której dostanie mocy to możliwość wyrwanie się z tego przeklętego koła. Jej moce kontroli metali dały świetną komiksową scenę z wielkim tankowcem unoszącym się nad szpitalem. To było bardzo fajne, wyjęte prosto z amerykańskiego komiksu i nieczęsto spotykane w tv. Końcówka trochę rozczarowała. Rozumiem sens wybaczania i tymczasowej niepoczytalności, ale kara z lekkomyślność powinna być. Na co może jeszcze przyjść czas jak sugeruje ostatnia scena z śmiercią Rivala.

Teraz niestety wady. Nie przytłoczyły odcinka, ale niektóre sceny były uciążliwe. Jak randka Barry'ego z Iris. Zero chemii, nie widać czemu tak bardzo chcą być ze sobą, a ich przeznaczenie zostało dawno temu wykute przez scenarzystów DC. Patty wróć! Tam było widać jak bardzo do siebie pasują, czemu chcą być ze sobą, nawet jeśli nie znali wszystkich faktów o sobie. Szkoda, że Shantal van Santen dostała się do głównej obsady Shooter bo to zmniejsza jej szansę na dłuższy powrót. Chociaż obserwując to co dzieje się z tym serialem (dwukrotne przekładanie premiery) różnie się może potoczyć jej kariera.

Nie pasowało mi też oglądanie Wally'ego. Jego wątek ma nawet sens, a może nawet głębszą historię. Tylko został strasznie poprowadzony. On się zachowuje jak dzieciak chcący zabawkę w markecie gdy matka planowała kupić tylko bułki i karton mleka. Kaprysi, obraża się, wrzeszczy, że chcę samochodzik... tfu!... swoje moce. Ciężko się go ogląda. Coś tu się jednak kryje. Czy śni o swoim innym życiu jak Magenta? Czy uda się do Alchemy'ego po moce? To może być bardzo fajne lub bardzo głupie.

I jeszcze słówko o Alchemy. Ogólnie koncept bardzo fajny, Barry musi walczyć z konsekwencjami swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Tylko czemu trzeci sezon z rzędu głównym przeciwnikiem jest zamaskowany złoczyńca z modulowanym głosem, który dla odmiany nie umie szybko biegać. Jeszcze. To dopiero trzy odcinki, jeszcze to można nadrobić. Tylko żeby nie okazał się nim Julian Albert. To byłby najsłabiej poprowadzony plot twist serialu.

Inne:
- serial zapomniał, że początkowo przy osiąganiu wysokich prędkości przez speedsterów zaczynało się im palić ubranie. Jesse biega w dresach i nic, tak samo jak Barry zabierający  Iris na randkę.
- najśmieszniejszy żart odcinka - Julian mówiący, że Barry pracuje dokładnie od 10 do 19. Przecież on wchodzi i wychodzi kiedy tylko chcę.
- Harry mówiący #NOT i Joe żartujący z przemów do Barry'ego gdy trzeba było mówić do niego jak do drugiej córki. Uśmiałem się. Czasem proste żarty wystarczą w ustach charyzmatycznych aktorów.
- Catlin mówiąca do Jesse o mocach, czekałem aż się przyzna do swoich, muszę czekać jeszcze parę odcinków.

OCENA 4.5/6

Timeless S01E03 Atomic City
Odcinek nie był tak zabawny jak poprzedni, ale wciąż mi się podoba. I chyba Timeless zostanie już w mojej ramówce, przynajmniej do mid-season finale. Bohaterów już lubię wszystkich tak jak lekki humor, zabawy historię i odniesienia do popkultury. Teraz brakuje mi jeszcze wciągającej intrygi i szaleństwa znanego z Legends of Tomorrow. Rzucane od czasu do czasu okruszki to trochę za mało. Flynn już spowszedniał przez co stawka nie jest już taka wysoka.

Mimo wszystko końcówka odcinka dobrze wróży na przyszłość. Nasi bohaterowie nie zawsze będą wygrywać. Ba, dotychczas więcej przegrali. Lucy ma nowe życie, Wyatt wciąż nie może uratować żony mimo możliwości jakie dają mu podróże w czasie (trick z Powrotu do przyszłości II!), a Rufus przestaje ufać kolejnym osobą. Natomiast Flynn nie dość, że zmienia historię to jeszcze dostaje w swoje łapy bombę atomową. I na prawdę mnie ciekawi co takiego kombinuje, on jak i Ryan z Kripkie.

Sam odcinek dobrze wpisał się narrację serialu. Humor, akcja i gorzka pointa na koniec. Nawet zbudowano paralelę do prywatnego życia Lucy. I brakowało tutaj trochę zaskoczeń (strzelba Czechowa biła po oczach) tak oglądało się to fajnie. Cieszy, że historia nie została zdominowana przez postacie historyczne, które stanowiły jedynie dodatek do intrygi. Umiejętnie wkomponowano je w tło by uwiarygodnić podróż w czasie. I wyszło to fajnie. Tak samo jak wątki rasowe. Czarnoskóry podróżnik w drużynie to bardzo fajny pomysł. Tylko czy żarty na ten temat nie znudzą się zbyt szybko?

OCENA 4/6

Westworld S01E03 The Stray
W odcinku działo się sporo fascynujących rzeczy, ale ja zacznę od detalu który mnie zauroczył - biura Forda. Co za wspaniały design, pełen przeróżnych detali, dający wrażenie żyjącego świata. Zamiast przesłuchiwać się rozmowie o samoświadomości androidów i ich wiary w urojonego boga ja przyglądałem się półką i ozdobą tam stojącym. I gospodarzowi służącemu jedynie do odrywania muzyki. HBO włożyło kupę kasy w ten serial i najlepiej widać to w tego typu szczegółach.

Sam odcinek najmocniej rozwija wątek Dolores i jej samoświadomości. Szuka tego kim jest, nie potrafi jeszcze tego zdefiniować, ale eksperyment Bernarda kiełkuje. Jego fascynacja jest tak duża, że mimo niebezpieczeństwa nie chcę go przerwać. Dolores już przełamała swoje oprogramowanie i zabiła jednego z gospodarzy w samoobronie niszcząc narracje i wpadła na Williama. A może to właśnie jest zaplanowana przez Forda narracja? Serial nie mówi niczego wprost. Nie wyjaśnia też czy wszystko dzieje się w tej samej linii czasowej. I to mi się bardzo podoba.

Konsekwencją nieudanego DLC jest praca Forda nad nowym rozszerzeniem. Dał Teddy'emu nowe backstory i jego historia wciąga. Nie ze względu na historię, ale jej przedstawienie i niewiedze. Czy kobieta polująca na bandytów jest jednym z gości? Tak to wygląda. Tylko czy ta historia nie jest zbyt brutalna? Park miał dostarczać rozrywki, a takie przeżycie może kogoś mocno zmienić. Tylko czy nie o to chodzi Fordowi? By ludzi spotykało nowe doświadczenie zmieniające ich życie.

Na koniec gamechanger. O ile Dolores zabiła hosta to Elsie mogła na prawdę zginąć. Czemu oprogramowanie zawiodło w przypadku drwala? Czemu graweruje gwiazdozbiór Oriona w swoich drewnianych posążkach? Czy ma to związek z labiryntem? Czy ktoś sabotuje park czy może mamy związek z samoczynnie powstałym wirusem świadomości. Pytania, pytania, pytania.

OCENA 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz