niedziela, 8 września 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #49 [02.09.2013 - 08.09.2013]

Nowy sezon coraz bliżej i to mnie przeraża. Tyle nowych odcinków, powrót starych seriali, a przecież człowiek chciałby jeszcze obejrzeć jakiegoś starego klasyka i nadrobić kilka produkcji z którymi jest do tyłu. Nie mam pojęcia jak w drugiej połowie września znajdę czas na to wszystko, ale trzeba go będzie jakoś wygospodarować. Najwyżej się nie będzie spało. Sen jest przereklamowany, przecież tyle odcinków można obejrzeć przez ten czas. 

Breaking Bad mocarnie finiszuje. W sumie podziewałem się czegoś takiego, ale i tak każdy odcinek oddziałuje na mnie emocjonalnie. Szkoda, że to jeden z niewielu seriali, które są do tego zdolne. Niestety nie udało się to w pełni Lutherowie. Premiera 3 sezonu wypadło zaledwie bardzo dobrze, ale od tego serialu oczekuje więcej. Po początkowym zauroczeniu The Shield dalej jestem zdania, że serial zasługuje na moje TOP10, ale daleko mu do The Wire i Breaking Bad. W sumie ma jeszcze trochę czasu by mnie przekonać do siebie, ale wątpię żeby dorównał ww. serialowym gigantom. Niestety nie ta liga. Ciekawe jak w porównaniu do nich wypada jeszcze Mad Men, The Sopranos, Deadwood, Carnivale, Oz... tyle do nadrobieniu, a tu zaraz wróci Sons of Anarchy i kolejna godzina mniej z głowy w tygodniu. 

Całkiem niespodziewanie pojawiła się w internecie premiera 3 sezonu Homeland. Miesiąc przed premierą! Ściągnąłem, miałem obejrzeć, ale wykalkulowałem, że się nie opłaca i usunąłem. Nie dość, że brak części efektów specjalnych to jeszcze musiałbym czekać niesamowicie długo na dalszą część.Tyle wytrzymałem, wytrzymam i jeszcze troszkę by w pełni cieszyć się serialem. Mam tylko nadzieje, że będzie lepiej niż ostatnio. 

Jak zwykle w podsumowaniu kilka odcinków Dark Shadows. Niby mało czasu, ale jakoś wlatują kolejne epizody tej telenoweli. Do 70 na pewno obejrzę. Więcej nie mam na dysku więc będzie to dobry moment na coś innego. Pretendentem jest pierwszy sezon Mighty Morphin Power Rangers. Tak lubię takie starocia i dobrze mi z tym.

Wbrew pozorom nie zapomniałem o pisaniu recenzji całych sezonów. Po prostu stwierdziłem, że odrobinę mija się to z celem bo w gruncie rzeczy w większości powtarzam się z tygodniowych podsumowań. Dlatego następnym razem pojawi się zbiorczy post z kilkoma serialami opisanymi bezposilerowo dla tych, którzy nie zaglądają tutaj. Trochę tego się nazbierało więc będzie konkretnie i bez lania wody. Chyba, że będę chciał sobie trochę popisać.

UWAGA NA SPOILERY

 Breaking Bad S05E12 Rabid Dog
- i tym razem na prawdę spokojny odcinek gdzie niby nie ma akcji, ale i tak się sporo dzieje. Do tego ładna konstrukcja epizodu, która wzmaga zaciekawienie.
- Walt został podstawiony pod ścianą i uległ presji otoczenia. Nie chcę wysyłać Jessego na Belize, nie uważa, że ma wściekliznę, ale podejmuje drastyczne kroki za namową Saula i Sky. Strasznie emocjonująco wyszły te sceny gdy oni mówią mu żeby zabił Pinkmana. A on mimo, że zrobił tyle złego nie chcę tego dokonać bo w jego pokręconej głowie wciąż jest między nimi więź. Niby używa tej manipulacji, ale tak bardzo wmówił sobie, że to dla dobra Jessego, że w to nawet wierzy. Telefon do Todda na końcu zaskakujący, ale mam przeczucie, że będzie chciał to jeszcze jakoś odkręcić
- po kilkunastu minutach pokazano co działo się w domu Waltera i jednak Jesse się nie rozmyślił. Musiał zostać przekonany przez Hanka, który trafił do niego w właściwym momencie. Mocna scena w domu i w końcu poddanie się. Trochę szkoda, że spowiedź Jessego została w tak normalny sposób pokazana. To w końcu Breaking Bad i miałem nadzieje na jakieś charakterystyczne ujęcie w tym momencie i nietypowy sposób zaprezentowania wyzwania. Nic z tego. Dobrze jednak, że to się stało. I Jesse ma racje - to jego słowo przeciw słowu Walta. Praktycznie nic to nie znaczy bez dowodów. 
- wrażenie na mnie wywarły sceny z Marie. Pierw u terapeuty, a potem w domu z Jessem. Niby na rozluźnienie, ale tutaj nic do końca takie nie jest, zawsze jest to drugie dość pesymistyczne dno. Również Hank dostał trochę czasu. Czasu w którym straciłem część sympatii do niego. Rozumiem to że jest wkurzony po tym jak odkrył, że jest wykorzystywany przez Waltera, ale teraz robi dokładnie to samo w stosunku do Jessego. Używa go jako narzędzia do spełnienia swoich planów. Zepsuje się trudno, nie zepsuje będzie mógł odłożyć na półkę i zostawić w spokoju. Zero empatii tylko czyste kalkulowanie. Dobrze, że Jesse ma jeszcze coś do powiedzenia i zdecydował się to rozegrać po swojemu
- na koniec o scenie, która zrobiła na mnie największe wrażenie - Walt Jr. pocieszający ojca. Niby jeden z najspokojniejszych momentów odcinka i nic nie znacząca scenka, ale serce się człowiekowi kraja jak zda sobie sprawę ze wszystkich implikacji. Bezgraniczne zaufanie syna i ojciec go wykorzystujący zastanawiający się nad kolejnym morderstwem osoby do której ma stosunek paternalistyczny. Rodzi się też współczucie gdy pomyśli się co będzie się działo z juniorem gdy ten dowie się kim tak na prawdę jest jego ojciec i do czego jest zdolny

OCENA 5/6

Dark Shadows - Beginnings Episode 39/209
- kłótnia Rogera i Sama wygląda jak te z podwórka z małymi dziećmi. Zrobisz to bo ja tak mówię, a on że nie potrafi. Śmieszne to trochę. Ciekawiej się jednak zrobiło jak Roger znowu zaczął mu grozić śmiercią. Chyba jednak Sam zginie, a jeśli nie to i tak treść listu się pojawi 
- co takiego Bill kombinuje? Czy na pewno jest w stanie poświęcić Rogera? I kim jest ten człowiek z którym rozmawiała Elisabeth? Namnożyło się sporo pytań

Dark Shadows - Beginnings Episode 40/209
- Bill przypadkiem dowiaduje się o powiązaniach między Rogerem, a Samem, szkoda, że bez szczegółów. I jak to zwykle bywa - droga do prawdy przez alkohol. Teraz powinien rozpocząć swoje własne śledztwo i grzebać dalej.
- u Caroline i Burta dalej to samo. Trochę się to już nudne robi, dobrze że ona wciąż urocza

Dark Shadows - Beginnings Episode 41/209
- ile tu się rzeczy ostatnio dzieje. Zupełnie jakbym oglądał jakiś inny serial. Trochę szkoda, że przez to David został odsunięty na dalszy plan, ale jak powróci to z hukiem
- współczuje Samowi. Jest ogromnie zaszczuty, niemal każdy ma do niego jakieś pretensje i coś chcę. Nie zdziwię się jak popełni samobójstwo, ale coś głupiego u Elisabeth
- doszedł jeszcze jeden wątek. Na razie ledwie wspomniany, ale pewnie również będzie miał istotny wpływ - problemy finansowe Rogera.  

Dark Shadows - Beginnings Episode 42/209
- no niestety, spotkanie Sama z Elisabeth nic nie wniosło do fabuły. Tylko jeszcze raz pokazano jak bardzo jest on roztrzęsiony i jego życie chyli się ku upadkowi. Szkoda, że na drastyczne zmiany trzeba jeszcze czekać
- u Burta trochę więcej. Zajmuję się finansami Collinsów i ma plany ich wykupienia - nic czego nie wiadomo. Do tego jeszcze spotkanie z słodką i naiwną Caroline. Kiedy ona w końcu przejrzy na oczy, że jest bezwzględnie manipulowana?  

Dark Shadows - Beginnings Episode 43/209 
- teoretycznie mało się działo, ale cała intryga i relacje między postaciami z odcinka na odcinek robią się coraz bardziej poplątano. Jeszcze Joe został w to wplątany, będzie niedługo iskrzyć na linii Victoria/Sam, a Bill powinien podjąć trudną decyzję. Dzieje się i całkiem niespodziewanie wypływają nowe fakty - wszystko zaczęło się od wypadku samochodowego Burta, Rogera i jego żony. Myślałem, że będzie to coś bardziej dramatycznego, ale w końcu nie znane są jeszcze wszystkie fakty  

Dead Like Me S02E05 Hurry 
- znowu z błahej rzeczy zrobiono główny wątek odcinka. Tym razem ulotność czasu i różne sposoby jego percepcji. Nie zdawanie sobie sprawy jak szybko ucieka i jaka jest nieudolna pogoń za nim. Gdy spojrzy się na mijające wskazówki i nad tym zastanowi jest już za późno. Lubie te monologi George bo można w nich znaleźć sporo analogii do własnego życia
- i jeszcze takie ludzkie były sceny na poczcie. Długie kolejki, pokręceni ludzie i osoby wpychające się przed nas. I mądrość życiowa Ruba. Brawo! Wątek z listem z przeszłości smutny mimo, że wiele o nim nie wiadomo. Znowu ten czas, zabójca wszystkiego
- u Daisy znowu smutno. Czasem ten serial potrafi być na prawdę przygnębiający. Jasne, jest dużo humoru opartego na postaciach, ale puenta jest zwykle depresyjna. Tym razem facet popełniający samobójstwa. U Masona analogicznie - wesołe przygody  na koniec zdanie sobie sprawy jakie to nędzne życie i co on w ogóle robi

OCENA 4/6

Luther S03E01 Series 3, Episode 1
-lekkie rozczarowanie mimo, że to wciąż świetny serial. Spodziewałem się czegoś mocniejszego i mroczniejszego, a dostałem dość przeciętnie zapowiadającą się sprawę. Przynajmniej tak to teraz wygląda. Kolejny morderca, którego się nie będzie pewnie pamiętać. Sceny jak podchodzi ofiary i się z nimi rozprawia są jak najbardziej klimatyczne, ale nic poza średnią serialu. Równie dobrze mógłby to być odcinek jakiegoś innego procedurala. Co najgorsze ta sprawa jeszcze będzie się toczyć przez najbliższy odcinek...
- druga sprawa to morderstwo, które John postanowił puścić płazem. I tutaj jest o wiele lepiej. Na prawdę mocne sceny i dwuznaczna moralność. Efekt po zabawie sokowirówką czy scena w kuchni robiły wrażenie i działały na emocje. Tutaj akurat jestem ciekaw co dalej
- jeśli chodzi o samego bohatera to tutaj nie ma się w większości do czego przyczepić. Szkoda, że Alice nie ma, ale sam John też daje rade. Wciąż jest styrany życiem, samotny i działający według własnego kodeksu moralnego. Jeszcze śledztwo przeciw niemu powinno mu nadać sporo charakteru i zaprowadzić w nieodkryte rejony jego osobowości. Mam nadzieje, że serial będzie odpowiednio odważny w tym aspekcie
- nie podobał mi się jeszcze tani dramatyzm, szczególnie podczas drugiego morderstwa. Nieszczęśliwy zbieg wypadków, przypadek, irracjonalne zachowanie jak z tanich horrorów. Słabo to wyszło. Tak jak niektóre fragmenty podczas śledztwa przeciw Johnowi czy jego pierwsze spotkanie z nową dziewczyną. Grubymi nićmi to wszystko szyte

OCENA 4.5/6

Suburgatory S01E20 Hear No Evil
- nic mnie nie roześmiało w tym odcinku. Był tragiczny. Szkoda, że taki słaby poziom się utrzymuje bo w środku sezonu było przyjemnie, a teraz pałam niechęcią do każdej z postaci. Nawet Tessy. To ona miała być ostoją normalności w Chatswin i wyśmiewać te wszystkie schematy, a okazało się, że idealnie się wpasowało. Tylko, że to nie jest śmieszne
- najgorzej wypada wątek Eden. Jest taki nienaturalny, że tylko zgrzytam zębami. Przecież George zupełnie do niej nie pasuje. Zachowanie Noaha i Jill również irytuje i niczego specjalnie nie wyśmiewa mimo, że ma takie ambicję. Przerost ambicji nad umiejętnościami
- wątek Lisy mnie nie interesuje, ale idę o zakład, że to Ryan jest z surogatki, jeśli w ogóle coś takiego będzie miało miejsce

OCENA 2/6

Suits S01E12 Dog Fight
- cliffhanger finału można było już przewidzieć w pilotowym odcinku. Typowe zagranie, które nie jest ani trochę emocjonujące. Bo przecież Mike i tak wróci do współpracy z Harveyem i za góra 3 odcinki wszystko będzie o staremu by następne trzęsienie nastąpiło przed dłuższą przerwą. Takie to typowe
- po całym sezonie dochodzę do wniosku, że nie lubię Mike'a. O ile do jego relacji z Harveyem nie mam zastrzeżeń tak tracę do niego całą sytuację gdy próbuje załatwić jakiś swój problem. Boi się prawdy i szczerej konfrontacji, jego życie uczuciowe jest w rozsypce i jest okropny w ocenianiu charakterów. Nie wiem może na przestrzeni kolejnych serii się zmieni, ale we mnie wzbudza on tylko irytację
- sprawa całkiem interesująca. Do czasu. Występ w sądzenie ok, mało emocjonujący, brakowało dobrych dialogów, reszta dziejąca się w okół tego o wiele lepsza. Rozwiązywanie śledztwa i stawianie czoła kolejnym problemom. Szkoda tylko, że wszystko się dobrze skończyło... Czekałem tylko na dramatyczną końcówkę. Marzyło mi się, że bohaterowie go unieważniają i gdy chcą mu przekazać dobrą wiadomość okazuje się, że popełnił samobójstwo. I wtedy serial wiele zyskał by w moich oczach
- narzekam i narzekam, ale to wcale nie był zły odcinek. Typowy w konwencji Suits z odniesieniami do klasyki filmowej. Za to serial będę zawsze chwalił. Nie zabrakło też humoru i Donny. Donna to zawsze zaleta.

OCENA 4/6

The Shield S03E04 Streaks And Tips
- znowu to zrobili - zestawili dramatyczne wydarzenia z tymi pełnymi humoru. Z jednej strony występ golasów, a z drugiej wypadek, być może, że nawet śmiertelny, Tevona. I nic tego nie zapowiadała. Kolejne słowne przepychanki w odcinku między nim, a Shanem to standard tylko, że teraz doszło do rękoczynów. Wszystko pokazane w sposób naturalistyczny, krew i odkształcenia na twarzy już po kilku ciosach, szalejąca kamera i dewastacja mieszkania i mocny akcent z Marą. Perfekcyjna realizacja co przyniesie długotrwałe konsekwencje. Dla wszystkich
- ciekawy zrobił się wątek Juliena. Nie dość, że ostatnio nadużywa przemocy to jeszcze kłóci się z żoną. I okazuje się, że tego przyczyną jest to, że nie może dać jej dziecka. Dramat postaci, bo nie dość, że były gej, który chcę uzyskać potomstwo z kobietą to jeszcze jest kreowany na samca alfa.
- śledztwo dobrze poprowadzone, kilka zwrotów akcji, powrót znanej postaci (Denna mogłaby jeszcze wrócić)  i wypełnianie tego dodatkowym śledztwem w sprawie zatrucia. Nieudany popis Dutcha i efektowne rozwiązanie sprawy przez Wyms. No ciekawe co takiego ten dziennikarz napisze

OCENA 4.5/6

The Shield S03E05 Mum
- co za mocny odcinek. Chyle czoła przed tym kto go skonstruował, głównie ze względu na końcówkę bo niemal wszystko to co się działo przez 40 minut miało jeszcze uwydatnić szok Acevedy. Scena gwałtu była niespodziewana niemal z niczego i przez zupełnie podrzędnych i nic nie znaczących oprychów. Niesamowicie mnie zszokowała i jestem pod wrażeniem popisu aktorskiego Benito Martineza. Jego szok i obrzydzenie zostały tak zagrane, że mu się autentycznie współczuło
- powróciła sprawa gwałciciela staruszek. Jakby jedno przestępstwo w odcinku było mało. Dalej detektywi stoją w martwym punkcie i nie ma się co dziwić kobietą, że się nie chcą przyznać. Mocna scena na końcu jak jedna z nich myślała o samobójstwie po tym co się stało. Smutne było też to, że całe śledztwo Wyms i Dutcha niemal bezcelowe bo kapitan nie zgodził się na badanie. Swoją drogą fajne narzędzie statystyczne, pobawiłbym się takim, ale podejrzewam, że kasa idzie dla specjalisty bo w obsłudze nie jest raczej trudne
- Tevon jednak przeżył, ale ma uszkodzony mózg, Shane oczywiście do niczego się nie przyznaje. Będą z tego jeszcze kłopoty. Sprzątanie domu nieźle pokazane, ciekawe kto pierwszy nie wytrzyma napięcia - Mara czy Shane i zacznie gadać.
- kasa wypłynęła i może to narobić niezłych kłopotów Strike Team oraz Dagurowi. Czekam na więcej i mam nadzieje na przyśpieszenie trochę sprawy bo strasznie wolno toczą się wątki w tej serii

OCENA 5.5/6

The Shield S03E06 Posse Up
- Aceveda dalej nie może się otrząsnąć po ostatnich przeżyciach i nie ma się co mu dziwić. Pytanie tylko jak to dalej będzie na niego wpływało. Problemy z żoną na pewno, ale czy w pracy? I kiedy wypłynie zdjęcie? Bo przecież musi, inaczej by nie było robione.
- Strike Team włamujące się do sejfu kapitana na posterunku policji? I podobno trudno było obrabować pociąg z forsom ormian. Teraz się zaczną problemy.
- śledztwo w sprawie zabójstwa żony policjanta ciekawe. Jasne, była typowa solidarność mundurowych, ale też zakończenie bez happy endu. Trochę szkoda bo oczekiwałem czegoś więcej np. Julien zabija podejrzanego, a winnym okazuje się Tommy. Bardziej by pasowało do serialu. Jednakże ciesze się, że spowodowało to kilka scen Julien/Vick
- o wiele lepszy jest dla mnie wątek seryjnego gwałciciela. Dutch na konferencji prasowej sobie nie radził, powiedział za dużo i potem trzeba było się z tym uporać. Trochę dziwne, że to Wyms nie występowała. Liczę, że to śledztwo będzie się jeszcze trochę ciągnęło
- Vick zazdrosny o "romans" Corrine. Jakie to przewidywalne... już kilka odcinków temu można było dojść do tego wniosku.
- Shane jako gej był jednym z śmieszniejszych elementów odcinka. I jeszcze ta nić porozumienia z innymi i zgrywanie się z niego przez resztę ekipy

OCENA 4.5/6 


Odcinek tygodnia - The Shield 3x5
Wpadka tygodnia -  Suburgatory 1x20

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz