niedziela, 29 kwietnia 2012

Hyde Park #2

Fringe z piątym i zarazem finałowym sezonem! Zdecydowanie wiadomość tygodnia, dawno nic tak bardzo mnie nie ucieszyło bo od przeniesienia serialu na piątek drżałem o jego przyszłość i jak widać bez powodu bo nie dość że dostał czwartą serię to jeszcze mimo fatalnej oglądalności zasłużył na zakończenie historii i finałowe 13 odcinki. Stacja FOX tym ruchem odkupiła się w moich oczach, nie uważam jej już za największe zło i częściowo wybaczam to co zrobili z Firefly. Prawdopodobnie jednak w przyszłym roku po finale serialu będę na nich klął że to już koniec, że więcej nie zobaczymy naszych ulubionych bohaterów i że chcemy więcej bo historia dalej jest niesamowita ;) Jeśli chodzi o inne produkcje to udało mi się skończyć S02 Luther i S01 Hell on Wheels. Co do tego pierwszego to mogę się tylko zgodzić z jednym z felietonistów filmwebu - John Luther to Mroczny Rycerz Londynu, miasta zepsutego, pełnego morderców, psycholi i zwyrodnialców gdzie ciężko znaleźć kogoś z czystą duszą. Idris Elba zasłużenie dostał za tytułową rolę Złotego Globa. Hell on Wheels również mnie wciągnęło swoją powolną narracją, brudnym klimatem dzikiego zachodu i eksponowanym na każdym kroku dualizmem oraz niezwykłymi bohaterami. Jest to typowy serial od AMC więc albo się go pokocha albo szybko znienawidzi. Ja należę do tej pierwszej kategorii. Muszę też napisać, że jestem pozytywnie zaskoczony końcówką S02 Friday Night Lights - serial wrócił na dobry tor, irytujące wątki zostały ograniczone do minimum i znowu serial wciąga. Nic tyko oglądać dalej.


Filmów nie widziałem żadnych, ale jak pomyślę że już niedługo będę mógł obejrzeć Cabin in the Woods lub The Avengers to mnie skręca że jeszcze tyle czekania. Do tego jeszcze nowy Star Trek w produkcji, Niezniszczalni 2, Skyfall, Spider-Man i las but not least Mroczny Rycerz Powstaje, który mimo idiotycznego tytułu najlepiej zapowiada się z nich wszystkich. Jest też Hobbit, który o dziwo nie wzbudził wielkiego entuzjazmu na targach gdzie był pokazywany, a to wszystko przez nową technologię 48 klatek. Ja tam jednak się tym nie przejmuję bo film słaby na pewno nie będzie.


W tym tygodniu udało mi się też odkurzyć moje PSP co wynikło z długiej podróży pociągiem. Nie miałem ochoty na poważniejsze gry więc odpaliłem sobie Puzzle Quest i mnie znowu wciągnęło. Szkoda tylko, że dalej mam wrażenie, że komputer mnie oszukuje... Pograłem znowu w Real of Mad God i znowu się nieźle na wkurzałem - nic tak nie irytuje jak zgon przez laga po kilku godzinach pakowania postaci... Z milszych rzeczy to dzięki poprawie pogody można było pograć w piłeczkę na świeżym powietrzu. I liczę że więcej sobie w to pogram, a jeśli nie zostanie telewizja i Liga Mistrzów. Finał niestety nie zapowiada się fascynująco - Chalsea i Bayern. Na pewno nie będzie takich emocji jak w meczach półfinałowych. Natomiast w poniedziałek derby Manchesteru w których rozstrzygnie się walka o mistrzostwo Anglii. Glory glory Man United!


Jak napisałem tak zrobiłem - udało mi się poczytać Rise of the Vampires czyli crossover I, Vampire i Justie League Dark - epicka rzecz. Dawno czegoś tak dobrego nie czytałem. Zdecydowanie te dwa komiksy należą do mich ulubionych. Zaczęła się również Noc Sów w Batmanowych tytułach. Początek dobry, ale nie wzbudził we mnie takich emocji jak historia z wampirami jednak to był dopiero początek a Snyder udowodnił że jest utalentowanym scenarzystą i ja w niego na pewno nie będę wątpił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz