niedziela, 24 listopada 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #60 [18.11.2013 - 24.11.2013]

SPOILERY

Arrow S02E07 State v. Queen
- no niestety teraz słaby odcinek z kilkoma fajnymi momentami. Znowu idiotyczne sceny z Lauriel czy z Theą i Royem. Zupełnie mi ta trójka nie pasuje do serialu. Uniewinnienie Moiry przewidziałem, ale żywy Merlyn za tym stojący mocno mnie zaskoczył. Jego powrót cieszy bo zapowiada to kilka intryg i kolejne nawiązania do Ligii Zabójców. Tylko nie mogę znieść tego, że Thea okazała się jego córką. Kolejny wątek jak z telenoweli...
- powrót Vertigo wypadł średnio. Brak efektownych scen walki i tylko kilka udanych momentów, które były wynikiem szaleństwa hrabiego. Mogło to o wiele lepiej wyglądać. Jednak końcówka była zadowalająca jak Oliver posłał mu trzy strzały w klatkę piersiową. Tylko czemu ktoś spadający z budynku musi wylądować centralnie na jedynym samochodzie na ulicy?
- flashbacki znowu na plus. Nie działo się wiele, nic nie ujawniono, ale ja lubię sceny z Shado i Sladem. Tak bardzo chciałbym zobaczyć ich w teraźniejszości. Ciekawe czy to serum, którego szukają zmieni Slade'a w super-żołnierza.

OCENA 3.5/6

Brooklyn Nine-Nine S01E07 48 Hours
- jaki ten serial jest wspaniały! Śmieje się co scenę, a o to w komediach chodzi. I nie chodzi tutaj tylko o dialogi i zachowanie postaci, ale też absurd, niektórych postaci, powtarzające się gagi czy też drugi plan i drobne detale. Brakowało mi takiego serialu w moim tygodniowym grafiku
- chyba się przekonuje do Jake. W pierwszych odcinkach była to najbardziej irytująca postać, ale teraz jest śmieszny. Choćby te jego dziwne miny. Jednak najlepsza jest Amy. A najlepiej w duecie z Jakem. Uroczo wyglądało w tych okularach, a komentarz o radach dotyczących makijażu od prostytutki był rozbrajający
- również sceny z Terrym były przecudowne. Zwłaszcza jego nagłe zasypiania i pracująca pamięć mięśniowa - mistrzostwo! Albo zestawienie go z szwagrem.

OCENA 5/6

Brooklyn Nine-Nine S01E08 Old School
- parodia Hurt Locker wyszła przednio! Może to i bezwstydna zrzynka, ale serial doskonale zdaje sobie z tego sprawę i to wykorzystuje. Cudowne ujęcia z Charlsem w kombinezonie, a potem moment detonacji
- wątek Brogana taki sobie i nie był strasznie śmieszny, ale dał kilka cudownych scen. Pierwsza to flashback Jake'a ze szkoły jak opowiada o książce i heroinie, a druga to Holt wykorzystujący Amy i jej komentarz do tego
- drugi wątek z Rosą o wiele lepszy. Bo jak się nie uśmiechnąć gdy pokazywane są jej odzywki z sali sądowej, opowiada o swoim szczęśliwym miejscu oraz przebiera się w kolorowe stroje?

OCENA 4.5/6 

Brooklyn Nine-Nine S01E09 Sal's Pizza  
- kolejny odcinek i kolejna skondensowana dawka pozytywnych emocji. Trzy różne wątki i wszystkie tak samo zabawne. Cieszyło przede wszystkim użycie wszystkich postaci. Oby tak dalej
- najlepiej wypadły rozmowy o pracę prowadzone przez Ginę. Ona jak zwykle pełna dziwactw, ale w tym szaleństwie jest metoda. Uwielbiam ją, jedna z najlepszych bohaterek serialu, a scena z włosami prześmieszna
- drugi wątek skupiał się na Rosie i Amy. Kolejne świetne zestawienie postaci. Zazdrosna Amy i docinki o bycie kapitanem, przemoc fizyczna Rosy i w końcu wycieczka na komisariat - pięknie to wyszło.
- tytułowy wątek z pizzerią śmieszył głównie dzięki Boylowi i jego kulinarnemu fetyszowi. Genialny motyw newsettlera i kłótni o najlepszą pizzę. Albo bijatyka z strażakami. Zawsze też mnie śmieszy jak Peralta rozwiązuje zagadki kryminalne tylko po jednym spojrzeniu na miejsce zbrodni
- cudownie wypadł też początek z historią wyszukiwarki. Genialne flashbacki i wpisy od Hichoocka albo poszukiwanie nowego mięśnia u Terrego

OCENA 5/6  

Homeland S03E06 Still Positive 
- Carrie w ciąży?! Co to ma być? Moda na sukces czy inne Grey's Anatomy?! Nie chce mi się wierzyć, że ktoś ogląda ten serial do obyczajowej otoczki. I pomyśleć, że kiedyś był to taki piękny thiller o mocnym zabarwieniu polityczno szpiegowskim. Niby te elementy się dalej znajdują, ale coraz częściej są marginalizowane. Bo przecież ciąża to ewidentnie motyw, który będzie rzutował na na przyszłość serialu. I pewnie to rudy jest ojcem dziecka. Bo oczywiście ten częsty przypadkowy seks był całkowicie zabezpieczony. Bez sensu też, że w szpitalu nie wyszło, że jest w ciąży przecież przed przyjęciem jej do psychiatryka powinni zrobić wszystkie badania. No i kiedy doszło do magicznej chwili zapłodnienia?  Przecież musiały minąć już jakieś trzy miesiące. Co najmniej...
- głupio wypada też wątek Dany. I co tak po prostu wyprowadziła się z domu, a matka jej na to pozwoliła? I się już nie będzie pokazywała? Więc po co była ta cała drama z chłopakiem z wariatkowa? Chyba tylko by zwiększyć irytację i zachwycać się dość przeciętną resztą
- dobrze, że przynajmniej pod względem szpiegowskim było nieźle. Carrie pokazała klasę podczas przesłuchania z Javadim, a pod koniec odcinka Saul go znokautował. Również Peter miał kilka niezłych scen, ale na niego przecież zawsze można liczyć. Ciekawie też wypada walka o władzę w CIA. Komu sprzyja Dar Adal? Czy w pełni stoi za Saulem?
- irytująca jest też ta łopatologiczność serialu. Chwilę przed rzezią dokonaną przez Javadiego Saul dokładnie tłumaczy Farze, że wywiózł jego żonę z Iranu. I po tym oczywiste jest gdzie jedzie Javadi. Zero napięcia bo od razu wygląda to na zemstę na Saulu. Owszem mocna scena popełniania morderstwa, ale efekt byłby o wiele lepszy gdyby jego intencję były nieznane, a ja jako widz byłbym trzymany w niepewności i niewiedzy tak jak Saul, który nie ma pojęcia co się dzieje

OCENA 3.5/6

Homeland S03E07 Gerontion
- cud! Odcinek Homeland bez rodzinki Brodych i szalejącej Carrie. Dawno coś takiego się nie zdarzyło. Oglądało się to bardzo dobrze, ale jakby się nad tym głębiej zastanowić to odcinek jakiś wspaniały nie był. Niestety coraz bardziej się zastanawiam nad rzuceniem tego serialu bo już dawno przestał mnie angażować
- Javadi został zrekrutowany tylko na ile można mu wierzyć? Czy Saul będzie potrafił go kontrolować i czy zrobi coś przez te 10 dni. Bo może i ma poparcie Dar Adala, ale zamknięcie Lockharta w tej sali konferencyjnej było głupie. Zachowywali się jak dzieci. W ogóle nie rozumiem czemu mu o wszystkim powiedział. Nie musiał tego robić, a to mu tylko może utrudnić życie. Jasne, fabularnie będzie się więcej działo, ale to nie jest konieczne
- ciesze się ogromnie, że Fara dostaje dużo miejsca w serialu. Świetnie na jej postaci pokazano odrazę do Javadiego, ale pewną niemoc.
- Carrie jest pewna, że to nie Brody stał za zamachami i teraz będzie tropiła bankierów i zupełnie przypadkowo podłapie trop w Wenezueli. Dobrze. Zapowiadają się dwa ciekawe wątki i mam nadzieje, że nie zostaną spieprzone o co całkiem łatwo przy tym serialu

OCENA 4/6

Homeland S03E08 A Red Wheelbarrow
- nie wiem, na prawdę nie wiem co mam myśleć o tym serialu poza tym, że mnie niezmiernie irytuje. Zagęszcza się polityczna intryga, są gierki szpiegów, a potem buum Carrie zaczyna świrować i czar pryska i już ciężko się na to patrzy. Ja rozumiem, że jest niestabilna, że chcę oczyścić Brodyego, ale niektóre sceny z jej udziałem są niesamowicie irracjonalne. Tak pięknie grała w tym odcinku, zwodziła wrogów, rozumiała o co tyczy się gra, a potem na mózg jej weszła "kocham Brodyego, muszę go uratować" i zaczęła szaleć. Dobrze, że przynajmniej inni mają więcej rozumu w głowie. Peter ją postrzelił i to było mocne. Więcej takich scen bym sobie życzył, a nie ciągłego powtarzania szaleństwa Carrie, które jest już nudne
- cieszą mnie też sceny z Farą. Ma wyrzuty sumienia po ostatniej akcji, ciąży jej to co się stało, ale też okłamuje ojca przed tym gdzie pracuje. Zdecydowanie jedna z najciekawszych postaci.
- pojawił się kolejny idiotyczny wątek. Bo inaczej tego nie można nazwać. Żona Saula została uwiedziona przez agenta, zapewne obcego mocarstwa. Stawiałbym na Pakistan. Tylko, że to jest strasznie naciągane. Ciężko mi jest zawiesić niewiarę wobec tego serialu. To już w 24 były mocniejsze zwroty akcji
- kolejny twist fabularny to okdrycie, że Saul wybrał się po Brodyego. To akurat było niezłe. Tylko, że znowu naciągane. Czyli, że to on od początku miał go w rękach? DJakie ma plany wobec niego, czemu okłamuje Carrie? I jakim cudem dostał Brodyego? Ech, dziwne to i tyle.

OCENA 3.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S01E08 The Well
- słabo. Tak bardzo cieszyłem się na crossover z filmowym Thorem, ale okazało się, że to tylko marketingowa paplanina. Ekipa na parę minut trafiła do Londynu po ostatnich wydarzeniach i za chwilę lecą do Norwegii bo okazuje się, że przypadkowo wypłynął na światło dzienne kolejny artefakt Asgardczyków (Asgardian?). I gdzie tu crossover? Przecież to zwykłe jechanie na popularności filmu i nie spełnianie obietnic. Kilka żartów Culsona o Thorze to za mało
- niestety, ale to nie były jedyne irytujące momenty. Odcinek aż raził głupotami. W Norwegii oczywiście strażnicy leśni między sobą mówią po angielsku, a do tego zachowują się jak rozemocjonowane nastolatki. Nie rozumiem też czemu profesor z uniwersytetu o artefakcie Asgardczyków mówi, że pochodzi z starożytnej historii skoro ewidentnie jest to średniowiecze i raptem tysiąc lat. Gdzie to do starożytności? Idiotyczne było tropienie magicznej laski - szybki research i już wiemy, że wikingowie najeżdżali Sewille więc to tam musi być. Taa w ciągu tych kilu set lad podbojów cały czas pływali w te same miejsca... ten profesor/asgardczyk też strasznie żałośnie wypadł. Mało przekonujący, ciężko uwierzyć, że ma kilka tysięcy lat, a i bez sensu jest to, że od razu jak jego historia została spisana nie zabrał się za przenoszenie artefaktu. Głupie i tyle... Walki też mogły być lepsze, a nie nieskładna nawalanka. Tylko to ostatnie ujęcie May mi się podobało mimo, ze podobne widziałem już w kilku innych filmach.
- jednak mimo całego mojego narzekania było kilka dobrych scen jak próba pogłębienia psychologii Warda. Tego się nie spodziewałem, że tyranizował swoje młodsze rodzeństwo i całkiem możliwe, że to on jest odpowiedzialny za śmierć brata.
- Culson wciąż zdaje sobie sprawę, że coś jest z nim nie tak i ma coraz większe wątpliwości co do magicznego Thaiti. Genialna tekst "Did I fall asleep?" co jest genialnym nawiązaniem do Whedonowskiego Dollhouse. Co akurat źle świadczy o SHIELD skoro to był najlepszy moment odcinka...
- nieporozumieniem jest też brak pokazania wspomnień May. Właśnie na to najbardziej czekałem, miałem nadzieje i nic z tego. Wciąż jest teasowane, że coś mrocznego się stało, że musi sobie z tym na co dzień radzić i dla tego nie chciała wracać w teren. Tylko, że wciąż nic nie mówią. Słabo.

OCENA 2.5/6

Person of Interest S03E09 The Crossing 
- nienawidzę internetu, psuję tyle niespodzianek. Nie czytałem newsów, ale i tak udało mi się wpaść na spoilery co się stanie. Wystarczyły dwuznaczne nagłówki i wywiady z aktorką grającą Carter. I przez to brakowało elementu zaskoczenie, który sprawiłby że odcinek byłby jeszcze lepszy. Jednak jej śmierć i tak jest szokująca. Rzadko się zdarza, że w proceduralach giną postacie z powodów artystycznych, a tym bardziej w środku sezonu, w zwykłym odcinku i bez wielkich zapowiedzi. Ogromny plus dla serialu, że nie promował odcinka w ten sposób. Będzie mi brakowało Carter bo nieźle wpasowała się w serial, ale jej brak będzie znaczył więcej Root i Shaw. Jakoś trzeba skompensować straty. Wątek HR też jest niemal skończony więc pojawią się te dużo ciekawsze związane z Maszyną i Anonimowymi
- najbardziej mnie ciekawi jak śmierć Carter wpłynie na Johna. To ona uratowała go przed samobójstwem, a teraz jak odeszła zaraz po pocałunku może to załamać Johna. Tylko pierw zemsta na Simmonsie. To musi nastąpić. Zdesperowany John mszczący Joss. Oby tylko jak najszybciej do tego doszło
- podobało mi się w odcinku jak stawiano inne postacie w obliczu śmierci. Numer Johna czy torturowany Lionel. Dobre zmyłki. Zwłaszcza z tym drugim. Świetnie się zachował, ciasteczkowe wróżby genialne tak jak i jego rozmowy z Shaw
- równie dużo działo się w bazie. Wizyty u Root i kuszenie Harolda. Oparł się pokusie, ale na jak długo? I czy rzeczywiście Root nie zmieniła kodu? Ja wciąż obstawiam, że Maszyna się sama nadpisuje i wykształciła w swoim obrębie jakąś autonomiczną samoświadomość. Root zadała też ciekawe pytania - ile pomocników wcześniej miał Finch?
- ostatnie ujęcie genialne. Nie chodzi mi o moment zastrzelenie Joss i postrzelenie Johna czy Harolda, który się temu przygląda. Mówię o dźwięku budki telefonicznej, który przyprawia o dreszcze i uzmysławia całe sedno serialu. Ciekawe też czemu Maszyna nie odezwała się wcześniej. Kolejna usterka czy może jest obrażona na Harolda?

OCENA 5/6

Sleepy Hollow S1E08 Necromancer
- i znowu jest. Najbardziej oczekiwany serial tygodnia znowu daję radę. Bo jak tu nie cieszyć się z Abby uczącej Ichbolda "żółwika?" No nie da się. Szkoda tylko, że serial ma kilka irytujących momentów, które nie pozwalają mu dołączyć do grona wybitnych produkcji. Zwłaszcza kuleje logika bo czemu Hessowie nie załatwili tego człowieka z antykwariatu? Czemu zrobili taką rozróbę? Trochę za duże uproszczenia. Za bardzo też nie podoba mi się tożsamość Jeźdźca bo został trochę obdarty ze swojego mistycyzmu i nie potrzebnie wplątany jest w to wszystko trójkąt miłosny z taniego romansidła. Jednak koniec narzekania bo przecież odcinek i tak był wspaniały
- wiele scen mi się podobało, ale najlepszy był Ichbold grożący samej Śmierci spętanej w łańcuchach i diabelskiej pułapce. W ogóle wszystkie sceny w podziemiach były niesamowicie klimatyczne co potęgował fakt, że to Andy mówił za Bezgłowego.
- na plus wyszedł team up Irvinga i Jenny. Zwłaszcza sceny w elektrowni pokazujące zaradność siostry Abby.
- niesamowicie podobają mi się też rozmycia ekranu na krawędziach podczas flashbacków. Szczegół, ale niesamowicie cieszy
- plany Molocha względem Ichbolda są bardziej dalekosiężne niż się wydaje. Czemu pozwolił by uszedł z życiem? Ja wciąż jestem zdania, że jeszcze nie wszystkie siły się ujawniły

OCENA 4.5/6

The Good Wife S05E07 The Next Week
- o tak, znowu świetny odcinek! Nie mam pojęcia kiedy minęło to 40 minut, a była to niezwykle intensywna przygoda. Proceduralna sprawa na drugim planie, a serial robi się coraz bardziej obyczajowy co wychodzi mu na dobre. Jednak wątki prawnicze też były ciekawe. I zaskakujące bo wychodzi na to, że sprawa jeszcze się nie skończyła. Czyżby Alicja przybędzie niedługo na ratunek? To by pomogło się jej wypromować jakby wygrali sprawę przegraną przez Lockhart/Gardner
- kłopotów w nowej kancelarii coraz więcej. Wciąż nie ma biura, a jeszcze Alicja została oskarżona i zdradzona przez Anthonyego. Chociaż to może akurat dobrze bo powinno to wyjść Florrick/Agos na dobre. Tylko jak się jej uda wykaraskać z nowego problemu? I czy Clark pomoże? Ja się ciesze, że zostaje on w serialu na dłużej bo to jedna z sympatyczniejszych postaci
- wątek Zacha i Grace przyjemny. Jestem pełen podziwu jak przedstawiane są wątki dzieci w tym serialu. Mimo 5 sezonów ani razu nie irytowały, a ciężko o to w serialach bo nadzwyczaj często nie radzą one sobie z tym
- cieszy mnie też wykorzystywanie muzyki klasycznej w serialu. Idealnie komponuje się ona z wydarzeniami na ekranie. Wielka szkoda, że w poprzednich sezonach było jej tak mało
- sceny z Owenem to kolejny mocny element odcinka. Jako jedyny nie potępia decyzji Willa czy Alicji i rozumie co tak na prawdę się wydarzyło. Widzi to napięcie między tamtą dwójką i zna jego źródło.

OCENA 5/6

The Good Wife S05E08 The Next Month
- odcinek trochę spokojniejszy od poprzednich, chwila wytchnienia mimo, że była dobrze znana z tego serialu pogoń za czasem. Szkoda tylko, że sprawa kapusia nie była specjalnie angażująca. Dobrze, że Robyn ratowała sytuację. Uwielbiam ją, wniosła sporo dobrego do serialu i idealnie się wpasowała. Mam nadzieje, że w przyszłości pojawi się jakiś odcinek, który poświęci jej trochę więcej miejsca bo tak na prawdę nie wiele o niej wiadomo
- nowe biuro Florrick/Agos wygląda super. Lubię takie klimaty. Teraz czekać jak zostanie udekorowane i rozwinięte. Tylko żeby klienci byli bo jak na razie są same kłopoty. Niby Alicja pomogła Natalie, ale wygląda na to, że lobbysta i tak przeszedł do L.G., a ponadto utracili klientów.
- swoją drogą pojawienie się Natalie to miła niespodzianka. Przyjemnie ogląda się Eli, który traci głowę i irracjonalnie działa.

OCENA 4/6

The Walking Dead S04E04 Indifference
- lubię wypady po zapasy w tym serialu, tym razem były dwa, ale odcinek jakoś mnie specjalnie nie wciągnął. Trochę brakowało w nim napięcia. Jednak zaskoczenie wielkie - Carol zostaje wyrzucona z grupy. Przynajmniej na razie bo wiele może się zmienić jak reszta się o tym dowie. Ciekawie jednak by było gdyby na swej samotnej drodze spotkała Gubernatora. To by było coś. Bardzo chciałbym bym nie znikła z serialu bo to jedna z ciekawszych postaci, która najbardziej zmieniła się od początku produkcji o czym zgrabnie przypomniano w tym odcinku
- strasznie podobał mi się też komentarz Carol o zegarku Ricka. Nie jest jej przykro, że zginął Sam, ale że Rick stracił swój zegarek.
- druga wyprawa była trochę nudniejsza mimo, że teoretycznie lepsza ekipa. Za mało interakcji na linii Michonne/Daryl, a za dużo problemów Tyreesa i Boba. Trochę bez sensu, że nie zabrali innych medykamentów, a tylko te po które wyruszyli. Przecież mieli jeszcze sporo miejsca w plecakach, a na półkach trochę towaru zostało. Nic dziwnego, że tak ciężko się im żyję. Bez sensu też był komentarz o chorobie w krwi...

OCENA 4/6

The Walking Dead S04E05 Internment
- Hershel to mój bohater tego odcinka. Niby pozbawiony stopy, a spisuje się w walce lepiej niż niejedna osoba w więzieniu. Jeszcze zaserwowano konflikt wewnętrzny i mnóstwo świetnych scen z jego udziałem. Zdecydowanie jedna z lepszych postaci serialu, czego bym nie powiedział podczas pierwszego sezonu.
- story arc z epidemią się skończył, a przynajmniej tak to wygląda. Widocznie był potrzebny żeby trochę przerzedzić obsadę. Na szczęście zginął tylko nowy narybek z Woodbury. Oryginalni bohaterowie przetrwali, ale poprowadzono to w taki sposób, że nie można było być pewnym ich przyszłości zwłaszcza po tym co działo się na początku zeszłego sezonu. Ja się najbardziej ciesze, że Glenn i Magie żyją dalej w szczęściu. Oby jak najdłużej.
- oglądając walkę pod płotem coraz bardziej się zastanawiam jak im udało się tyle przeżyć podczas zombie apokalipsy. W więzieniu siedzą kilka miesięcy, a nawet go nie umocnili tyko biorą się za to jak pali im się grunt pod nogami. Przecież pierwsze co to powinni ufortyfikować ogrodzenie, a nie bawić się w ogródki. Wykopać doły, wzmocnić je, zrobić barykadę i palisadę, zostawić ładunki wybuchowe kawałek od placu w celu odwrócenia uwagi, a i nie zapomnieć o nieustających wartach dobijających szwendaczy zza ogrodzenia. Niby proste, a nikt o tym nie pamięta. Swoją drogą ciekawe ile jeszcze będą żyć w więzieniu, w końcu formuła się wyczerpie i będzie trzeba znowu ruszyć w drogę. Marzy mi się znowu jakaś metropolia pełna zombie
- Daryl wciąż nie wie o odejściu Carol. Tylko Hershel i Maggie, pewnie dopiero w następnym odcinku zacznie się dziać. Najbardziej czekam na reakcję Tyreesa. Rozczarowałem się trochę bo miałem nadzieje, że ktoś z rady wiedział o tym co zrobiła Carol. Tylko, że oni wolą dyskutować o tym kiedy podawać spaghetti ;)
- Gubernator się w końcu pojawił! Długo trzeba było czekać na ten moment. I niby tyko go pokazali, spoglądającego na więzienie, ale ciary wskoczyły na plecy. Wychodzi na to, że to on jest odpowiedzialny za nasyłanie zombie, ale znając go ma jakiś plan. Oby konfrontacja z Michonne nastąpiła jak najszybciej.

OCENA 4.5/6


The Walking Dead S04E06 Live Bait
- odcinek w całości poświęcony Gubernatorowi. Myślałem, że będzie się więcej i szybciej działo, a zamiast tego odcinek bardziej psychologiczny i postawiony na nastrój. Szkoda tylko, że bez szału. Dużo nudnych i przydługich scen, za mało mocnych i zaskakujących momentów. W moim odczuciu błędem było pokazanie jak Gubernator odzyskuje wiarę w własne siły i z determinacją walczy dla innych, a nie pokazanie jego upadku i zatracania się w szaleństwie. Może i na kolejne jazdy przyjdzie czas, ale średnio mi się podoba motyw jego nowej rodzinki
- jednak kilka elementów uratowało ten odcinek. Zwłaszcza początek był mocny gdy w tle leci rozmowa Gubernatora z kobietami i opowiada jak żył w pokojowej społeczności i potem ich lider oszalał. To było mocno. I dlatego przez cały epizod czekałem na jakiś przejaw jego szaleństwa. Niestety nic z tego. Trochę napadów agresji na zombie i to wszystko.
- do końcówki odcinka mam mieszane odczucia. Niby pojawił się Martinez i zapewne grupka jego zwolenników, ale dla mnie jest to zbyt naciągane, że podczas chaotycznej ucieczki zupełnie przypadkowo Gubernator trafia na jednego ze swoich dawnych zwolenników. Grubymi nićmi to szyte. Jednak dobrze wróży na przyszłość   

OCENA 4/6

sobota, 23 listopada 2013

Szybka seria #1

Pierwsze co to żal za grzechy. Żałuje, że nie pisałem na bieżąco. Oglądam - piszę. Gram - piszę. Czytam - piszę. Tak to powinno wyglądać. Jednak jestem człowiekiem leniwym i wygoda ze mną zwyciężyła. Miałem też kaca na pisanie po pracy magisterskiej. Przynajmniej tak to sobie tłumaczę. Jedyne co można było zobaczyć to kolejne serialowe podsumowania tygodnia i okazyjnie troszkę o filmach. W międzyczasie w roboczych notatkach zapisywałem kolejne uwagi do pochłoniętych tworów popkultury. Nazbierało się tego tyle i teraz trzeba przeprowadzić rachunek sumienia. Bo mimo żem jest człekiem leniwym to zarazem więźniem swoich przyzwyczajeń. Jak postanowiłem tak zrobię. Blog to mój pamiętniczek i ma się znaleźć w nim wszystko co przemieliłem choćby w postaci krótkiej wzmianki bym mógł po ponownej przygodzie z jakimś tworem wrócić i skonfrontować wrażenie ze swoim starym "ja". I tak powstaje nowy nieregularny cykl, który będzie formą popkulturowej spowiedzi. Będą tu rzeczy, o których nie chcę mi się pisać długich notek (kolejne sezony schematycznych seriali), nie jestem odpowiednią osobą, która może odpowiednio rzetelnie przeprowadzić rekonstrukcję jakiegoś dzieła (Breaking Bad) lub te o których nie chcę mi się pisać. Na przyszłość mam mocne postanowienie poprawy by zadośćuczynić wiernym czytelnikom (anyone?) lub by zdobyć nowych. Mam jeszcze do krótkiego opisania ponad 20 pozycji, a nowe wciąż dochodzą. W planach są również dłuższe notki, które teraz wam zaspoileruje - Dagome Iudex, Lazarus vol. 1 i Bit.Trip Runner. Podobało mi się i chcę o tym napisać. Bądźcie gotowi bo nie znacie dnia i godziny nowego wpisu. Tak jak i ja. 

PS. Jakieś uwagi czy propozycję? :)


SERIALE

 Castle S05
To był już piąty sezon Castle więc ciężko powiedzieć coś odkrywczego. Kto oglądał serial dobrze wie jak on wygląda. Co tydzień sprawa, a mordercą jest zwykle najmniej podejrzana osoba. Nic nowego, ale bawi ze względu na dwójkę głównych bohaterów. Oglądanie przygód Kate i Ricka dalej daje frajdę. Główna zasługa tego, że wprowadzono nową dynamikę między te dwie postacie. W końcu się zeszły. Dość szybko jak na przeciętny procedural, ale chwała za to. W końcu nie ma wiecznego napięcia między nimi, a dyskretne okazywanie uczucia gdy nikt nie patrzy. Jednak serial wcale się nie zmienił. To wciąż to samo. Twórcy zagrali dość asekuracyjnie, ale postanowili kilka razy poeksperymentować. Odcinek poświęcony Ryanowi, Esposito czy dla odmiany zgłębianie przeszłości Ricka, a nie Kate (chociaż i to się pojawia). Zdarzają się słabsze, zdarzają lepsze, ale większość odcinków jest po prostu przyjemna. Sprawa schodzi na dalszy plan nawet podczas epizodów tematycznych (np. konwent serialu sci-fi, świąteczny, wypad do Hamptoms), a na pierwszym miejscu jest humor, który wciąż bawi. Szósta seria powinna być podobna. Cliffhanger w porównaniu do zeszłych lat był spokojniejszy, ale jest zwiastunem zmian. Zmian, które nigdy nie nadejdą. Mogą być kosmetyczne korekty, ale serial się nie zmieni. I mi to wcale nie przeszkadza póki nie zabraknie humoru.

OCENA 4/6

Community S04
Czy Community bez Dana Harmona to dalej Community? Nie do końca. Było gorzej niż w poprzednich seriach, ale odcinków na prawdę słabych i mało śmiesznych była raptem kilka (tyle, że sezon był krótszy...). Niestety, ale też finał o którym bym chciał jak najszybciej zapomnieć... Bohaterowie się wiele nie zmienili i dalej zachowują się ze swoim charakterem, ale zabrakło wyczucia i serial często popadał w autoparodię zamiast składać hołd popkulturze i z niej czerpać. Szkoda bo zwykle zamysły były dobre, ale brakowało ręki mistrza i zamiast mięć wrażenie obcowania z geniuszem często było zażenowanie lub uczucie "kolejna zwykła komedyjka". Szkoda. Jednak było kilka na prawdę wybitych odcinków - kolejne podejście do paradokumentu, czy origin story bohaterów. Dwa najlepsze epizody, ale w TOP10 pewnie by się nie znalazły. Dobrze, że ilość gagów nie zawodziła i najczęściej onelinery śmieszyły. Teraz trzeba liczyć, że Harmon naprawi błędy i Community odzyska dawny blask.

OCENA 3/6

Copper S01 
Copper to pierwszy oryginalny serial BBC America. I jest to bardzo solidna produkcja. Tylko tyle. Dobrze się go ogląda, bohaterowie do polubienia, są skomplikowani i mają bogatą przeszłość, fabularnie jest przemyślanie skonstruowany, a i nie poskąpiono kasy na oddanie klimatu XIX wiecznego Nowego Jorku. Tylko, że brakuje mu magnetyzmu. Ten sam problem dostrzegam z Hell on Wheels i Boardwalk Empire. To bardzo ładne seriale, nie można im wiele zarzucić, dobrze się je ogląda, wciągają na te 40 minut, ale nie zmuszają by o nich myśleć i natychmiast do nich wracać. To jest kolejna rzemieślnicza robota jakiej teraz pełno w telewizji. Jednak fani historii powinni być zachwyceni. Może czasem serial popada zbytnio w procedural, ale przeważnie sprawy rozbite są na dwa odcinki, a główny wątek z poszukiwaniem żony głównego bohatera czy walką z szpiegami konfederacji toczy się przez cały sezon. Klimacik też jest - brutalny i bez łagodzenia. Krew, pedofilia, domy publiczne - w ogólnodostępnej telewizji nie widzi się takich rzeczy. Mocno jest też usytuowany w historii. Wystarczy trochę poczytać wikipedię i mieć rozeznanie w realiach epoki i można czerpać z niego dodatkowe korzyści. Do drugiego sezonu nie wrócę, ale i tak polecam samemu sprawdzić pierwszy. Dużo osób zachwyca się produkcją więc może to ja mam skrzywiony gust i wymagam od tego typu produkcji poziomu Rome. 

OCENA 4/6

Damages S05
Damages to przykład jak bardzo może upaść genialny serial. Pierwsze dwa sezony perfekcyjne, trzeci był lekkim ostrzeżeniem, a potem już gigantyczny spadek formy w ostatnich dwóch. Piąty jest wprawdzie trochę lepszy od czwartego, ale daleko mu do pierwszych. Nie lubię pisać takich rzeczy, ale już lepiej jakby serial skończył się wraz z finałem trzeciego sezonu. Nie dość, że poziom był wysoki przez co serial by pozostawił same pozytywne wrażenia to jeszcze miał lepsze zakończenie. Wprawdzie i tutaj ono jest, pasuje do wydźwięku serialu, ale chyba wolałem to z S03. Główną osią fabularną tego sezonu była obrona Chaninga McLarena, który był wzorowany na Julianie Assange, oraz finałowe starcie między Ellen i Patti. I wszystko byłoby piękne gdyby nie kiepsko poprowadzony scenariusz, który nie trzymał w napięciu. Flashforwardy i flashbacki, które były siłą serialu zaczęły irytować swoją powtarzalnością, a historia poruszała się do przodu w ślamazarnym tempie. Nowe postacie nudziły i ciężko było się do nich przekonać i przejmować ich losem. Były lata świetne za genialnym Frobisherem. Aktorstwo to wciąż najwyższa półka, szkoda, że pomysłu zabrakło i za mało było napięcia. Najlepsze sceny to te między dwiema głównymi bohaterkami, ale to za mało by uratować ten serial. Szkoda, że skończył w taki sposób. Kiedyś czytałem artykuł, który porównywał go do Breaking Bad i gdyby początkowy poziom został utrzymany serial z pewno by dorównywał dziełu Gilligana. Niestety, obecnie jest kilkanaście długości za nim...

OCENA 3.5/6

Defiance S01
Ostatnimi laty science - fiction nie po drodze z telewizją. Wystarczy choćby wspomnieć o fatalnym Revolution czy braku sci-fi w kosmosie. Smutne czasy. Promykiem nadziei miało być Defiance. I tym promykiem zostało bo wątpliwe by oświetliło drogę innym tego typu produkcją. Początkowo miałem nadzieje, że będzie inaczej - obce rasy, własna kultura, obyczaje i języki. I to wszystko na po części sterraformowanej Ziemi kilkanaście lat po wojnie z kosmitami gdzie rodzą się nowe mocarstwa. Fajne? Fajne. Tylko, że Dfiance to zwykły procedurl gdzie rozwiązywane są błahe sprawy mieszkańców z kilkoma poważniejszymi wątkami, które nie potrafią wciągnąć, a część postaci irytuje. Strasznie asekuracyjny serial, bojący się zrobić poważniejszy krok by być czymś odważniejszym i być może lepszym. Do tego jeszcze niezrozumiałe wplecenie wątków mistycznych i zbytnie komplikowanie mitologii serialu przez co wydaje się ona strasznie naciągane. Część bohaterów można polubić, część straszy swoją jedno wymiarowością. Ktoś złakniony sci-fi może próbować, innym odradza. Sam do S02 nie wrócę bo nie interesuje mnie co stanie się z Defiance, kto zostanie burmistrzem, czy młodzi wezmę ślub, jakie mistyczne moce ma jedna z bohaterek i kto będzie panował nad kopalniami bo tak wyglądają niektóre wątki tego serialu.

OCENA 3/6
Friday Night Lights S04 
Friday Night Lights to jeden z moich ulubionych seriali. Nie oglądałem go na bieżąco z emisją, ale zakochałem się podczas nadrabiania. Dlatego postanowiłem sobie go dawkować i po 3 serii zrobiłem przerwę. Po kilku miesiącach spontanicznie włączyłem 4 sezon i obejrzałem w niecałe trzy doby. Takie to dobre. Część bohaterów odeszła, pojawili się nowi, emocję zostały te same. Zarówno te podczas meczy footballu amerykańskiego jak i perypetii postaci. Każda z nich budzi jakieś uczucia, nie można pozostać obojętnym na ich los. Mimo, że wiele się zmieniło, ja ten sezon uważam za najlepszy. Najbardziej spójny w konstrukcji i opowiadający konkretną historię. I niezwykle pesymistyczny i smutny. Współczuje się tutaj każdemu, nikomu nic nie wychodzi i jest więcej dramatycznych wydarzeń niż tych szczęśliwych. Chyba dlatego tak bardzo można się zżyć z postaciami. Cały ten klimat jest podkreślony melancholijną muzyczką idealnie pasującą do nastroju. Co ważne nie ma tutaj jakiś wydumanych wątków jak te z drugiego sezonu. Samo życie, coś co może się przydarzyć każdemu. Nowe postacie godnie zastępują stare, które też się pojawiają. Fani na pewno będą zachwyceni. Jeśli ktoś nie ma pojęcia czym jest Friday Night Lights to proszę was dajcie szansę. I niech nie zrazi was sportowa otoczka bo to jest serial o bohaterach i ich perypetiach, a nie zmaganiach na boisku, chociaż i to jest tutaj istotne. 

OCENA 5/6

The Good Wife S02
Ponad rok zajęło mi się zabranie za drugi sezon The Good Wife i bardzo żałuję tej decyzji bo powinienem kontynuować oglądania od razu po skończeniu pierwszej serii bo serial jest jak najbardziej tego wart. S02 przynosi wiele zmian i wprowadza nową dynamikę w serialu. Cary przeniósł się do biura prokuratora, Peter walczy o odzyskanie swojej dawnej posady, Kalinda boryka się z nieoczekiwanymi problemami, a Alicja jest wartościowy współpracownikiem Lockhart/Gardner, które zyskało nowego partnera tytularnego - Bonda. Mimo, że wątków jest dużo to żaden z nich nie został zaniedbany na przestrzeni sezonu i praktycznie nie ma słabego ogniwa w fabularnej mozaice spisków i opowieści. Bohaterowie się rozwijają, sala sądowa to dalej elektryzujące miejsce, zwłaszcza, że nie brakuje charyzmatycznych występów gościnnych, a i sprawy częstokroć powodują konflikt moralny u bohaterów lub widzów. Nie da się narzekać na nudę. W ogóle nie ma na co narzekać bo to jeden z tych seriali, które się chłonie i zapuszcza odcinek za odcinkiem. Było lepiej niż w pierwszej serii, a to nie wszystko na co stać twórców i scenarzystów. 

OCENA 5/6 

The Shield S02
Drugi sezon The Shield uważam za lepszy od pierwszego. Poprzedni służył głównie ekspozycji postaci oraz nakreślenia klimatu opowieści, drugi natomiast skupia się już na opowiadaniu historii. Pojawiają się wątki, które trwają kilka odcinków, zmienia się status bohaterów, a czyny które podejmują niosą dalekosiężne konsekwencję. Tych mini story arców w sezonie jest kilka i nie są one wciśnięte na siłę, a ich istnienie jest logicznie uargumentowane. Szkoda tylko, że na tym ucierpiały postacie poboczne. Dany czy Julien dostają mniej czasu, a i ilość przesłuchań Dutcha została mocno ograniczona. Nie zaniedbano ich bo każde z nich również ma swoją historię, ale dostają mniej czasu antenowego. Nie zrezygnowano za to z komentarza społecznego i odwagi w poruszaniu trudnych tematów - mniejszości etniczne, Arabowie po 9/11, przemoc seksualna. Są odcinki zmuszające do myślenia na trudne tematy i to się chwali. Tym bardziej, że w większości jest to pesymistyczna wymowa. Nie zabrakło też naturalizmy zarówno w przedstawianiu świata jak i sposobie kręcenia. Humor dalej obecny szczególnie zestawiony z tragicznymi wydarzeniami. Nie obyło się jednak bez kilku oczywistych rozwiązań fabularnych, które trochę psują odbiór. Ja ten sezon oceniam wyżej od poprzedniego i liczę, że kolejny będzie lepszy.

OCENA 5.5/6

KSIĄŻKI


 "W górach szaleństwa" - Howard Phillips Lovercraft
Powoli nadrabiam klasyków literatury i tym razem padło na Lovercrafta. Nie powiem jednak, że jestem zachwycony. Może jakbym nie czytał tylu nowszych książek z tak odmienną formą narracji inaczej bym odebrał jego twórczość? A może to zupełnie nie moja broszka? Będę próbował dalej, zapoznam się z opowiadaniami i może one mnie do siebie przekonają, ale wyprawy w góry szaleństwa nie będę polecał znajomym. Jasne doceniam styl i formę książki. Język jest wyszukany i niepokojący, a narracja jest prowadzona w taki sposób, że zwiększa zaciekawienie, a opisy to mistrzostwo świata. Tylko, że tutaj praktycznie nic się nie dzieje. Rozwleczone na potęgę, w całości jest to relacja z wyprawy, która nie potoczyła się zgodnie z planem i zagłębianie się w niepotrzebne drobiazgi nudzi. Snucie odkrywanej historii Ziemi to jeden z najmocniejszych punktów książki, tylko cała reszta wypada przy tym blado. Podoba mi się, że czuć wiszącą w powietrzu tajemnice, niepokój z nią związany, ale w większości przypadków czar pryska gdy zostaje ona ujawniona. O wiele lepiej wychodzą niedopowiedzenia niż wyjaśniania. Chociaż może gdybym znał mity Cthulhu inaczej bym to odebrał? 

OCENA 3.5/6

KOMIKSY 

Smallville Season 11 Vol. 2: Detective
Z uwagi na jakość pierwszego tomu zwlekałem przed zabraniem się za drugi. Bałem się, że będzie równie fatalnie czy nawet gorzej. Zachęciło mnie jednak pojawienie się Batmana. W końcu zbliża się film, a i DC wydaje miesięcznik z tą dwójką. I muszę przyznać, że mi się podobało. Batman został dostosowany do realiów Smallville, trochę więcej żartuje i ma udziwnione gadżety, a Barbara Gordon jest Nightwinem i wyśmiewa pomysł żeby nazywać się Batgirl. Początkowo mamy doczynienia ze sprawą kryminalną, którą rozwiązują największy detektyw na świecie, wpleciona jest w to jego przeszłość i wraz z rozwojem wypadków udowodnia, że jest tym Batmanem, który jest zdolny do wszystkiego. Wybuchy szału czy równorzędne starcie z Supermanem (standard dla tego typu spotkań). Przyjemnie się to czyta i dlatego trochę żałuję, że pod koniec (3 ostatnie numery z 12) poziom historii mocno siadł i zaczęło się dziać zbyt dużo dziwnych rzeczy, które były pokazywane w chaotyczny sposób. Na pewno chciałbym żeby częściej dochodziło do spotkań duetu Superman/Batman. Mam jeszcze dwa duże zastrzeżenia. Pierwsze z nich to mało wątków pobocznych, które rozpoczęły się w poprzednim tomie (Tess i kryzys), a te nowe nie przekonują. Druga uwaga to rysownicy. Nie chcę mi się teraz liczyć (tak, leniwe ze mnie bydle), ale conajmniej 4 ich było. Strasznie to wybijało z rytmu podczas czytania. Zwłaszcza jak dwóch rysowało jeden króciutki numer i ignorowali fryzury postaci czy kolor ubrań. Dramat. Kolejny tom sprawdzę. Jeśli utrzyma poziom tego będę zadowolony. To nie jest wybitne czytadło, ale sam serial też wielki nie był. Ciesze się, że mogę kontynuować historię starych bohaterów i wyobrażać sobie jak wygląda to w ruchu. 

OCENA 3/6

czwartek, 21 listopada 2013

3 filmowe grosze #9

MOŻLIWE SPOILERY


After Earth
- ostrzegali mnie, że to fatalny film. Recenzje nie pozostawiły na nim suchej nitki, a ilość pozytywnych ocen na Rotten Tomatoes to zaledwie 11%. A i tak zobaczyłem czego żałuję. Wiedziałem, że będzie słabo. Tylko nie podejrzewałem, że aż tak.
- zacznę może od plusów bo jest ich niewiele. Podoba mi się design świata. Wszystko zbudowane z lekkich materiałów, widać pewną lekkość konstrukcji, a pojazdy inspirowaną są żywymi stworzeniami jak statek kosmiczny w kształcie ryby. Ładnie to wszystko wygląda. Gorzej z funkcjonalnością bo wszystko to jakieś sterylne i mało użyteczne.
- niestety, ale z tym designem wiąże się też wizja świata, która zupełnie mi nie pasuje. Science - fiction zostało potraktowane bardzo lekko. Spójności tutaj mało, a absurd goni absurd. Jakaś organizacja strażników ratująca świat przed zagładą. Serio? Najgorsze jest jednak to jaką bronią się posługują - konfigurowalnymi katanami. Po co pistolety skoro biała broń daje +10 do charyzmy. Fajnie to wygląda, ale za grosz tu logi. Główni przeciwnicy też zostali słabo zaprojektowani. Specjalnie wyhodowani obcy polujący na ludzi i tropiący ich za pomocą feromonów wydzielanych podczas strachu. Oczów nie mają bo i po co im. Tylko działa na nich ludzki strach. I z tym mam największy problem
- bo film próbuje nam wmówić, że tylko pozbywając się strachu staniemy się zwycięzcami. Strach nas ogranicza i nie pozwala osiągnąć maksimum. Tylko, że ja tego nie kupuje bo wg. mnie strach trzyma nas przy życiu. Pozwala racjonalnie myśleć, zdawać sobie sprawę z konsekwencji i martwić się o życie, które przecież jest najważniejszą rzeczą jaką posiada człowiek. Wyzbycie się strachu to jak wyzbycie się emocji. Czysty racjonalizm, który ma zapewnić przetrwania. I na tym opiera się ten film. Podróży Kitaia w przezwyciężaniu strachu, który go przecież ukształtował. Jego ojciec nie czuję lęku i przy tym zachowuje się jak robot. Nie licząc jednej sceny nie martwi się o syna. I nie wiem czy to wina scenariusza czy konsekwencja zapanowania nad lękiem.
- i tutaj płynie przechodzę do postaci, którym nie można sympatyzować. Ojciec zachowuje się jak robot, a synek dąży do tego. Przy czym we wszystkim jest najlepszy i zarozumiały. Topornie wyciosane postacie i fatalnie zagrane. Tak, Will Smith zagrał fatalnie i nie ratuje on filmu. Wiecznie zmęczone twarze, dziwna mimika i zero charyzmy.
- jednak najgorsze jest jak to wszystko zostało nakręcone. To w gruncie rzeczy prosta historia i to można wybaczyć, ale na pewno nie można przymknąć oka jak to zostało pokazane. Wszystko jest po chamsku tłumaczone, zero miejsca na domysłu i niedomówienia. I co chwila jest coś w stylu "teraz wypuszczam sondy", "to jest", "to nie działa bo". I co chwila to samo. Można by było pomyśleć, że chociaż operator się postara i będzie na co popatrzeć. Dziewicza planeta, opanowana przez zwierzęta i roślinność. Zapierające dech w piersiach krajobrazy i uczucie obcowania z czymś niezwykłym. Nic z tego. Po w filmie szerszy plan jest pokazany kilka razy. Większość ujęć to zbliżenia na twarze bohaterów i ich wymęczone oblicze.
- jak w Zdarzeniu tak i tutaj Shyamalan funduje wątek ekologiczny, który jest niezwykle naiwny. My niszczyliśmy Ziemię to teraz ona na nas będzie polowała. Zniszczyliśmy ją więc musimy za to odpokutować. Niesamowicie pretensjonalny jest też jeden z dialogów wyglądający mniej więcej tak: gdy jedna z postaci mówi, że kiedyś polowali na wieloryby to główny bohater odpowiada, że to my polowaliśmy. Mimowolnie otwarta dłoń ląduje na czole. Trochę subtelności nikomu by nie zaszkodziło
-nie chcę mi się pastwić nad filmem, a mógłbym tak jeszcze trochę. Ale o jednej rzeczy wspomnę, której po prostu nienawidzę. Gdy w finale zostaje wysłany sygnał SOS w komos ma on postać strumienia światła wystrzeliwującego w przestrzeń i rozchodzącej się niebieskiej energii. Zgrzytałem na to zębami w Battleship, które było fatalnym filmem zgrzytam i teraz. Niby detal, ale nie znoszę takiej łopatologii

OCENA 1.5/6

Man of Steel 
- DC odpowiada na Marvelowe filmy i robi to w dobrym stylu. Tylko dobrym, a i to kontrowersyjna opinia bo sporo ludzi mocno krytykuje najnowszego Supermana. Ja się cieszę, że ten film powstał. Może i poziomem bliżej mu do Captain America czy Hulków niż do Iron Mana, ale jest to dobre kino rozrywkowe, które potrafi porwać na niemal 2,5h bez uczucia zmęczenia. Czy jednak jest to godne otwarcie nowego filmowego uniwersum? Jakoś nie chcę mi się wierzyć, za dużo błędów DC i WarnerBros. widziałem
- klimatem Man of Steel przypomina bardziej nolanowskiego Batmana niż lekkie przygody od Marvel Studios. Humoru tutaj mało, a film często uderza w "mroczne" tony. Ludzie giną, zniszczenie ogarnia planetę, jest mocny konflikt wewnętrzny bohatera, problematyka ekologiczna (która coraz częściej jest poruszana w kinie) a i pokuszono się o wątki mesjanistyczne. Tylko, że film jest za bardzo w tym wszystkim nadęty i zbyt poważany. Brakuje puszczenia oka, chwili rozluźnienia, która równoważyłaby wszechobecny patos, którego stężenie jest często nie do zniesienia. 
- jednak jedno trzeba przyznać filmowi - prezentuje się fenomenalnie. Zack Snyder, tak jak David Fincher przykłada olbrzymią rolę do warstwy wizualnej swoich filmów. Jednak w przeciwieństwie do Finchera strona techniczna przeważnie gra u niego najważniejszą rolę. Tak jest i tutaj. Mocne filtry, prześwietlone zdjęcia, kadry na zasadzie kontrastu, przesycenie niektórych kolorów, kilka zabaw z kamerą, mocny biotechnologiczny design Kryptonu i pojazdów czy niesamowite sceny podczas, których Superman używa po raz pierwszy swoich mocy. Te elementy robią wrażenia. I może przez to film przypomina teledysk bo fabuła jest uboga, ale dwie ostatnie bitwy i destrukcja Metropolis to wizualny majstersztyk. Często mam problem z tego typu rzeczami bo na takich Transformersach przeraźliwie się nudzę, ale tutaj nic takiego nie miało miejsca mimo, że finałowa bitwa trwa niemal 40 minut. 
- jak już napisałem fabularnie jest słabo. Dużo jest też błędów logicznych i naciągnięć. Jednak w ostatecznym rozrachunku można na nie przymknąć oko. 3 tygodnie po obejrzeniu filmu w głowie zostają głównie plusy i wspomnienie płytkiej historii, którą próbowano urozmaicić częstymi flashbackami, ale ostatecznie jest ona zbyt grubymi nićmi szyta, zbyt melodramatyczna by chwytać. 
- Henry Cavill jako Superman spisał się bardzo dobrze. Zarówno podczas walki, w kostiumie jak i w dramatycznych scenach. Jestem ciekaw jak wypadnie w duecie z Batmanem, ale to pieśń odległej przyszłości. Reszta obsady też została dobrze dobrana. Costner i Crowe jako ojcowie Supka też dali radę mimo, że ciężko je uznać za postacie pozytywne. Dobrze wypadł tez Michael Shannon jako Zod oraz jego podwładni. Dobrze, ale znowu bez szału. Najgorzej z głównej obsady prezentuje się Amy Adams jako Lois Lane. Zupełnie nie pasuje mi do tej roli, brak jej zadziorności, zaradności i charakteru. Idealną dziewczyną Supermana pozostanie dla mnie Erica Durance ze Smallville.
- na minus zasługuje też brak sceny po napisach. Nie gdy Marvel przyzwyczaił do teasowanie nowych filmów i planów właśnie w ten sposób 

OCENA 4/6

This is the End 
-zachwyciłem się pierwszym zwiastunem This is the End i od razu zapisałem na listę "koniecznie obejrzeć". Trochę się bałem bo średnio przepadam za amerykańskimi komediami i stylem Apatowa, ale to, tak jak Pineapple Express, trafiło idealnie w moje gusta. Jasne trafiło się kilka niesmacznych żartów na które kręciłem głowę, ale i tak uśmiechałem się pod nosem.
- ten film miał w sobie pewną lekkość, zabierał widza w przygodę od pierwszych minut. Uczucie było potęgowane jeśli zna się nazwiska aktorów - choćby James Franco, Seth Rogen, Jay Baruchel i sporo zaskakujących cameo. Bo oni tutaj grają siebie i są kumplami. Czyli jak w prawdziwym życiu. Widać, że doskonale się bawili kręcąc film i to się udziela. Szalony buddy-apocalipse-movie. Umiejętnie wykorzystujący znane motywy i dodający coś od siebie.
- i mimo tej absurdalnej konwencji jest też na swój sposób całkiem "mądry". Bo to też opowieść o przyjaźni i dojrzewanie. Podane z ironią i trochę gorzko, ale cały czas zabawne.
- This is the End na pewno obejrzę jeszcze raz bo to kopalnia smaczków i doskonałych pomysłów. To film zrodzony z miłości do gatunku przez grupkę znajomych. To świetna rozrywka, którą trzeba sprawdzić

OCENA 5/6 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #59 [11.11.2013 - 17.11.2013]

SPOILERY


Arrow S02E05 League of Assassins
- niby Liga Zabójców, ale to nie był jakiś wspaniały odcinek Arrow. Wciąż ma nadmiar irytujących momentów by móc się nim w pełni cieszyć. Kolejne problemy Lauriel? Serio? Teraz jeszcze uzależnienie od prochów. Kompletnie nie rozumiem co takiego Oliver w niej widzi. Przecież ona nic sobą nie reprezentuje, a przynajmniej tego nie widać. Kolejne dość słabe sceny to te z Moirą. Żałośnie wygląda to jej oskarżenie, zwłaszcza że oglądałem ostatnio kilka sezonów The Good Wife. Nie zdziwię jak jakimś cudem zostanie uniewinniona... mam tylko nadzieje, że te sekrety które wyjdą na jaw będą dość mroczne
- jednak w gruncie rzeczy było kilka niezłych scen. Szczególnie walki. W końcu poprawiono ten aspekt serialu i były na prawdę widowiskowe. Jednak ten team up Kanarka z Arrowem mógłby być lepszy. Również historia na plus. Robi się coraz bardziej interesująca. Jakie sekrety skrywa Sara? Co takiego łączy ją z Talią? Gdzie się wybrała i czy już znika z serialu? Co jeszcze wie Ollie o Lidze i Sarze? Jest sporo tajemnic i liczę, że dobrze zostaną zgłębione. Podobało mi się też, że ojciec Sary już teraz dowiedział się o tym, że ona żyję i jak bardzo się zmieniła.
- scena, która najbardziej mnie rozbawiła to ta z końca odcinka gdzie Dig i Ollie pili wódkę ze szklaneczek i delektowali się nią jakby to był jakiś wykwintny trunek. Telewizja kłamie!


OCENA 4/6
Arrow S02E06 Keep Your Enemies Closer
- no i to był świetny odcinek! Bez idiotycznych scen z Lauriel i kompletnie nietrafionych wątków romansowych ogląda się ten serial dużo przyjemniej. Jeszcze lepiej by było gdyby wywalono Thee i Moirę, ale nie można mieć wszystkiego.
- zmiana krajobrazu wyszła na dobre. Wyprawa do Moskwy efektowna. Tak jak odbijanie Layli z gułagu. Zdaje sobie sprawę, że skoro głupot, ale podane w taki sposób, że można było na nie przymknąć oko. Zwłaszcza gdy Oliver grozi rosyjskiej mafii. Świetna scena! Tak jak finałowa ucieczka z więzienia i niespodziewany team up z Deadshotem. Doskonale się bawiłem podczas tych scen
- co najważniejsze konsekwentnie jest rozwijana mitologia serialu i dorzucane są kolejne rzeczy z uniwersum DC. Istnienie S.T.A.R. Lab, H.I.V.E. i Amanda Waller. Czym się zajmuje kolejna super tajna organizacja i jaki ma związek z bratem Diggla? Z nędznego wątku o zemście historia Johna przerodziła się w coś dużo lepszego.
- Amanda Waller wypadła nijako. Przełożona w Argus, ale nic ciekawego nie pokazała. Liczę jednak, że w przyszłości te wszystkie organizacje i wątki mitologiczne wyprą proceduralne sprawy. Już jest ich strasznie dużo i można coraz większy nacisk na nie nakładać
- teasowanie debiutu Flasha odbywa się w taki sposób, że coraz bardziej niecierpliwie na niego czekam. W tym odcinku dane do zrozumienia, że jednak jest miejsce dla super mocy w tym świecie więc teraz trzeba czekać na ich pierwszą manifestację
- flashbacki jak zwykle dobre. Głównie dlatego, że są w nich najciekawsze postacie. Konflikt wewnętrzny Sary i gra na dwa fronty, poparzona twarz Slade i Shado troszcząca się o niego. Bardzo mi się podoba ten ich związek i jestem ciekaw jak to wszystko wpłynie na relację z Ollim. I jeszcze jedno - chcę wiedzieć co się stało w tym zaginionym roku, jak Sara doszła do tej pozycji na statku
- średnio podobała mi się zazdrość Felicity o Isabel. Wie coś czego nam nie pokazano czy to tylko takie babskie zachowania? Mam nadzieje, że to pierwsze bo wolę żeby związek z Ollim był tylko czysto przyjacielski
- do odcinka mam jeszcze dwa zastrzeżenia - czemu Diggle nie powiedział Olliemu o tym, że Waller wie o jego nocnych zabawach i dlaczego nie przekazał Lawtona ARGUS. Przecież ekstrakcja z Moskwy nie powinna być czymś trudnym dla agencji rządowej

OCENA 4.5/6


Dracula S01E02 A Whiff of Sulfur
- koniec, więcej nie dam rady oglądać tego serialu. Brakuje mi argumentów za. Nic mnie w nim nie interesuje, nic mi się nie podoba, więc po co to ciągnąć? Nawet nie można się pośmiać z pewnych niedorzeczności tak jak w takim Revolution czy The Event. Ba nawet The Tomorrow People przyjemniej się oglądało. Tutaj razi wszystko. Drętwe dialogi, słaba gra aktorska, "realia epoki" i fabuła, której nie ma. Niby serial o zemście, ale nie czuć tego bo nacisk położone na wątki obyczajowo romansowe i postacie, które powinny robić za tło przez co tytułowy Dracula, odgrywa marginalną rolę. A nawet jeśli się pojawia to i tak niczego sobą nie reprezentuje. Tak jak Zakon Smoka. Kolejna wielka i tajna organizacja bez charyzmy. 

OCENA 2/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S01E06 F.Z.Z.T.
- to był całkiem niezły odcinek. Może i funkcjonował jako kolejny stand alone bez większej fabuły, ale całkiem nieźle pogłębiał relację w drużynie i w końcu było mniej Skye i Warda, a więcej dwójki nerdów. Nie podoba mi się tylko Fitz czujący mięte do Skye, przez co robi się głupi trójkąt miłosny, ale reszta bardzo na plus. Zwłaszcza zachowanie zarażonej Simmons. Mimo, że przesiaduje w laboratorium jest gotowa do podjęcia drastycznych akcji i poświęcenia życia dla drużyny. Szkoda tylko, że dalej nie posiada jakieś głębszej historii, ale przynajmniej jej relację z Fitzem są bardzo fajnie prowadzone 
- zaskoczyła mnie też pierwsza połowa odcinka. Zgrabnie poprowadzone śledztwo, latające ciała i twist z tym, że to wirus zabija. Nawet udało się podkreślić bezradność Warda w niektórych sytuacjach 
- dobrze, że poruszane jest dalej zmartwychwstanie Culsona. I on czuje, że coś z nim nie tak, że ta śmierć mocno na niego wpłynęła. Pewnie jeszcze się zejdzie z wyjaśnianiem tej tajemnicy, ale bardzo dobrze jest prowadzony ten wątek 

OCENA 4/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S01E07 The Hub
- znowu całkiem niezły odcinek. Serial się poprawił czy ja się przyzwyczaiłem do jego poziomu? Bez znaczenia póki ogląda się to znośnie. Zwłaszcza humor mi podpasował. Może i troszkę campowy, ale zabawny. Fitz nie radzący sobie z drzwiami czy wszystko podczas misji z Wardem - mistrzostwo. W ogóle ta misja to całkiem dobry pomysł. Przydała się taka niecodzienna współpraca i pokazanie Granta z kimś innym. Może i nie pogłębiło to go jako bohatera, ale o wiele lepiej to wypadło niż męczące wałkowanie jego relacji ze Skye. No i Fitz ratujący Warda. 
- średnio jednak wyszły sceny w Hub. Zbyt infantylne. Zdobywanie planów i jednoczenie się drużyny przeciw złemu systemowi. Lepiej można by zagospodarować ten czas. 
- również agenta Hand wypadła niemrawo. Dobrze, że rozbudowywany jest komiksowy świat i brane są postacie z zeszytów, ale Victoria na razie nic ciekawego sobą nie reprezentuje. I ciężko coś więcej stwierdzić na jej temat. Swoją drogą śmiesznie wyszło, że w tym samym tygodniu w Arrow pojawiła się Amanda Waller 
- jednak wątek śmierci Culsona jest poruszany częściej niż myślałem. Teraz on próbuje odkryć prawdę, ale nawet przed nim są to utajnione informację. Sprawa z Thaiti też jest ciekawa. Kto mu zakodował formułkę o magicznym miejscu? Co wie Maria Hill i Fury? Eksploracja tych tajemnic dobrze zrobi serialowi, o wiele lepiej niż zgłębianie historii Skye

OCENA 4/6

Person of Interest S03E07 The Perfect Mark
- sprawa tygodnia była dobra. Może nie świetna, ale dobra głównie dzięki naciągaczowi i wielowarstwowej intrydze. Aż mi się czasy Leverage przypomniały (kurde, wciąż sezon do nadrobienia!). I ta końcówka z charakterystycznym dla gatunku heist movie ostatecznym przekrętem, którego nikt się nie spodziewał
- jednak najlepsze były główne wątki. Chyba walka z HR nigdy nie była tak interesująca. 4 miliony straty, Carter zidentyfikowała głównego bossa, a do tego dwa zgony postaci powracających i występ Eliasa. Chyba niedługo zbliża się ich koniec i zmiana warty
- Mrs. Groves wciąż siedzi w klatce. Może nie ma wielkiej roli w odcinku, ale jej występy powodują kilka pytań - kto ma rację? Harold czy Root? Czego tak na prawdę chcę Maszyna? Czy może ma ona schizofrenie i w jej obrębie powstała jakaś nowa świadomość? I co to za wojna się zbliża? SKYNET? :) Bardzo chciałbym by sprawy w PoI miały wymiar globalny, ale takie seriale nigdy nie uciekają ze swojej bezpiecznej strefy i nie wprowadzają rewolucyjnych zmian
- najlepsza scena? Żółwik Reesa i Carter jak znowu przypadkowo wpadają na siebie podczas akcji. Made my day

OCENA 4/6

Person of Interest S03E08 Endgame
- Carter po raz kolejny pokazuje pazurki. I to w jakim stylu! W pojedynkę zdejmuję HR i rosyjską mafię w Nowym Jorku. Ten odcinek to jej jeden wielki pokaz. Kozacko wyglądała z granatnikiem i te zdziwione spojrzenia Johna i Harolda. Jednak ten odcinek to nie tylko akcja i pokazanie determinacji Joss, ale też wejrzenie w jej przeszłość i psychikę. Ładnie pokazano różnice charakteru i podobieństwa z jej mężem, oraz chęć samodzielnego wypełnienia misji.
- cliffhanger odcinka mocny. Alonso załapany, a teraz Carter i John muszą go dostarczyć do siedziby FBI co nie będzie takie łatwe zwłaszcza, że będzie na nich polować mafia oraz policja. Intensywny odcinek się zapowiada. Chciałbym też żeby Elias odegrał w nim jakąś większą rolę

OCENA 5/6

Sleepy Hollow S01E07 The Midnight Ride
- niestety nie genialne, ale bardzo dobre. Dalej podoba mi się ten lekko campowy klimacik. Strzelaniny z udziałem Jeźdźca Bez Głowy to jedne z najzabawniejszych momentów tego serialowego sezonu. Jednak Sleepy Hollow potrafi też urzec reżyserią - niemal co odcinek zachwycam się robotą jaka została odwalona przez ludzi odpowiedzialnych za serial. I te dialogi! Crane w muzeum, nie radzący sobie z internetem, narzekający na płatną wodę - genialne!
- najbardziej mnie jednak zaskoczyła końcówka. No jakże! Jeździec uwięziony, niesamowite ujęcie i koniec. Za szybko. Ale z drugiej strony dobrze, jeszcze większe oczekiwanie niż zazwyczaj. Już nie mogę się doczekać by zobaczyć jakie sekrety zostaną wyjawione
- kolejną zagadką tego odcinka jest rola Andyego. Czemu chcę chronić Abby? Czy pracuje dalej dla Molocha? A jeśli tak to czy Jeźdźcy rzeczywiście zostali przez niego wysłani, czy może jest tutaj jakiś konflikt interesów?

OCENA 4.5/6

The Good Wife S05E06 The Next Day 
- tempo nie siada, ani chwili na nudy. Jestem oczarowany nową formułą serialu. Wojna między dwiema kancelariami i konflikty między poszczególnymi osobami, ale też pogodzenia się. Diane zostaje w firmie i imperialistyczne plany Willa - podoba mi się! Tak samo jak próba utrzymania się przy życiu Florrick/Agos. Problemy i problemy, ale też i błyskotliwe dialogi, muzyka Bacha budująca nastrój i komiczne sceny jak ta z specjalistką od etyki. Sprawa miała w tym odcinku marginalne znaczenie, ale również była interesująca

OCENA 5/6

wtorek, 12 listopada 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #58 [04.11.2013 - 10.11.2013]

SPOILERY


Person of Interest S03E06 Mors Praematura 
- jak się można było domyśleć współpraca Root i Shaw była bardzo ekscytująca. Uwielbiam te dwie panie w serialu, ale gdy pojawiają się razem poziom zajebistości kilkukrotnie szybuje w górę. Napięcie między tymi dwiema było ogromne, a zaciekawienie potęgowała lakoniczność Root. Wprawdzie połączenie wątku sprawy tygodnia  działaniami Root nie było wielkim zaskoczeniem, ale zostało to sprawnie przedstawione. I szykuje się, że Viligantes będą całkiem potężnym przeciwnikiem. Na rewolucję w Stanach nie ma co raczej czekać, ale na pewno na robią jeszcze sporo kłopotu. I może następnym razem to oni zaatakują Maszynę? To by było ciekawe.

OCENA 4.5/6
Sleepy Hollow S01E06 The Sin Eater 
- 3 tygodnie musiałem czekać na nowy odcinek Sleepy Hollow i w końcu jest! Jak zwykle oglądało się go bardzo dobrze, ale niestety trochę się zawiodłem. Za dużo patosu nie spłentowanego humorem, za długie flashbacki z Katriną (i w sumie średnia historia) i za mało duetu Abbie/Crane. Jedna humorystyczna o bejsbolu i wzruszająca podczas poświęcania życia to za mało. Dobrze, że inne elementy były na swoim miejscu. Zwłaszcza John Noble, który zrobił mi dobrze. Pięć lat w Fringe jako Walter Bishop, a teraz powraca na antenę FOX i gra bardzo podobną postać. Zjadacz grzechów - epicko brzmi. I co najważniejsze zostanie na dłużej, ba wróci nawet na 2 sezon. Jakie dalsze tajemnice skrywa? Czy krew Jeźdźca będzie miała jakieś skutki uboczne? Oby,
- kolejny gościnny występ to James Frain. Lubię go, ale irytuje mnie że przeważnie gra tych złych. I tutaj myślałem, że będzie podobnie w końcu to on był odpowiedzialny za porwanie Crane'a. Tylko, że nic nie jest takie oczywiste. Okazał się być masonem, tak jak Ichibold. No nieźle, kolejny tajne stowarzyszenie i kolejne wątki. Bardzo mi się podoba jego rola bo na razie nie można jednoznacznie stwierdzić czy będzie po stronie głównych bohaterów
- muszę też pochwalić ludzi odpowiedzialnych za supernaturane zjawiska. Może i nie wyczyniają cudów, ale czarne oczy Sin Eatera czy design kolejnego demona robiły wrażenia. Tak jak z Molochem - prosty design diabła, ale uderza w te pierwotne instynkty i można poczuć lekki dreszczyk strachu
- kolejny odcinek powinien być jeszcze bardziej ekscytujący bo szykuje się walka z Jeźdźcem.

OCENA 4/6

The Good Wife S03E01 The New Day
- podoba mi się ta nowa, bezwzględna Alicja, wykorzystująca każdą okazję w sprawie oraz zdradzająca męża. Tylko czekać aż wyjdzie to na jaw i cały jej świat zatrzęsie się w posadach
- sprawa bardzo ciekawa, na plus idzie to, że dużo scen w sądzie. Kolejny plus to zaangażowanie w nią tylu bohaterów i ich własnych wątków. Siłowanie się Petera i Alicji, Cary chcący wygrać z Alicją i prowadzący swoją własną wojenkę. Do tego zgrabnie poruszono wątek palestyńsko - izraelski nie opowiadając się bo żadnej ze stron

OCENA 5/6

The Good Wife S03E02 The Death Zone
- tak jak zeszły odcinek również i ten jest stworzony za zasadzie dwóch przeciwieństw tylko zamiast Palestyny i Izraela jest prawo brytyjskie i amerykańskie. Ciekawe spojrzenie i niezły gościnny występ Eddiego Izzarda. Mam nadzieje, że znowu się pojawi bo idealnie się wpasował w świat serialu. Wątek bezwzględności himalaistów i walki o życie w górach bardzo ciekawy.
- Kalinda i Gold - więcej ich bo idealnie do siebie pasują. I mam nadzieje, że Eli szybko dowie się prawdy o Kalindzie i o romansie Alicji. Ciekawie będzie go oglądać w tej sytuacji. Bo komu wtedy będzie najbardziej sprzyjał? Peterowi czy Alicji?
- Peter mówi o uczciwości, ale cały czas mam wrażenie, że toczy jakąś własną skomplikowaną gierkę. Chcę skompromitować kancelarię czy może żonę? I ile wie Cary?

OCENA 5/6

The Good Wife S03E03 Get a Room
- chaos, ale pozytywny chaos. Dużo się działo, dwie duże sprawy i kilka problemów z tego wynikających. Były też pierwsze scysję związane z dołączeniem Golda do Lockhart/Gardner. Will źródłem przecieku i kłopoty z Diane. Coś mi się wydaje, że ta współpraca długo nie potrwa, ale chciałbym w międzyczasie zobaczyć jak Eli i Alicja współpracują nad jakąś trudną sprawą, najlepiej przez jakieś 2 odcinki.
- Lisa Edelstein jako gościnny adwokat to miły dodatek. Pod względem gościnnych występów The Good Wife to małe mistrzostwo świata. Tyle znanych twarzy. Jej wątek jest nawet ciekawy, tak jak relację z Willem. Czekam na kolejne sceny z nią i Alicją
- Owen to jeden z najfajniejszych serialowych braci. Niemal o wszystkim rozmawia z siostrą i jeszcze robi jej pranie. Do tego jako jedyna z postaci (no może do tego grona można zaliczyć Golda) ma fajne sceny z Jackie.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E04 Feeding the Rat
- wyrzuty Diane w związku z rezygnacją z spraw pro bono były tak bardzo spodziewane. I nie ma w tym nic złego bo w pełni pasuje to do postaci. Teraz czekać na reakcję Golda jak będzie miał taki młynek jak nam pokazali za drzwiami
- sprawa mi się podobała głównie ze względu na to, że sporo miejsca poświęcono oskarżonemu. Od początku było wiadomo, że jest niewinny więc paradoksalnie oglądało się ją z jeszcze większym zaciekawieniem.
- pojawiła się kolejna nowa postać, która powinna na trochę zagościć. Nie byłoby może w tej nowej pracownicy prokuratora nic ciekawego gdyby nie grała jej Nicole Beharie, która występuje teraz w Sleepy Hollow. I całkiem nieźle sobie radzi w tej roli. Z chęcią pooglądam ją dłużej
- sporo miejsca dostał też Will. Kolejne wodzenie na pokuszenie - zarówno zawodowe jak i prywatne. Jednak ciekawsze były sceny "egzystencjalne". Czego tak na prawdę oczekuje od życia, od Alicji, czy ich związek ma przyszłość?

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E05 Marthas and Caitlins
- Colin Sweeney wrócił! Szkoda tylko, że nie miał jakieś bardziej znaczącej roli. Wolałbym żeby Alicja znowu go broniła lub chociaż oskarżała. Wtedy byłoby ciekawiej, a nie sprawa jakieś katastrofy lotniczej. Fajnie jednak, że już kilka odcinków wcześniej o niej wspominano i wprowadzona była razem z Serrano. Ciekawe tylko czy będzie do niej jeszcze powrót czy to już koniec. W prokuraturze za to całkiem nieźle Cary się spisuje. Mistrz! Jednak wolałbym go współpracującego z Alicją. Tęsknię za tym, tyle czasu minęło od ostatniej wspólnej sprawy
- problem nepotyzmu w firmie całkiem nieźle pokazany. David Lee postawił na swoim bo okazało się, że Will jest mu winien. No ciekawe jak Anna Camp spiszę się w serialu prawniczym.

OCENA 4/6

The Good Wife S03E06 Affairs of State
- Cary się w końcu doczekał awansu. I to jakiego - zastępca prokuratora. Nieźle. Szkoda, że oddala go to od powrotu do Lockehart/Garner, ale też otwiera inne drogi rozwoju dla tej postaci. Ciesze się też, że miał sporo innych scen w tym udane komediowe z Daną Lodge jak i kilka ciekawych z Alicją.
- Catlin jednak całkiem nieźle się sprawuje w pracy. Tylko, że będą kłopoty bo widać już, że ma na oku Willa. Zazdrosna Alicja? Oby, to trochę ostatnio nudno w związku z życiem prywatnym bohaterów. Dobrze, że przynajmniej sprawy są całkiem niezłe
- wątek Golda bardzo ciekawy. Pojawiła się jego żonka i okazało się, że zdradzała go. Jestem bardzo ciekaw jego kolejnych scen z Alicją i czy teraz będzie bardziej z nią sympatyzował

OCENA 4/6

The Good Wife S03E07 Executive Order 13224
- Carrie Preston! Bardzo lubię aktorkę, ale jej rolę w The Good Wife uwielbiam dlatego trochę żałuję, że Elsbeth Tascioni pojawiła się tak późno. Jednak jak już była na ekranie to miała kapitalne sceny, które wnosiły mnóstwo humoru. Niby roztrzepana, ale i tak umiejąca wszystko załatwić. Kocham ją i czekam na jej powrót
- sama sprawa ciekawa zwłaszcza, że wprowadzono wątki terroryzmu i rządu pogwałcającego prawa obywatelskie. 
- ciekawie wypada też wątek sprawy przeciw Willowi. Kolejne konsekwencję pracy Blake i spółki z Bondem. Przeczuwam, że to będzie dobry wątek - Cary mszczący się na dawnych pracodawcach i Dana, która pokazuje pazury.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E08 Death Row Tip 
- znowu odcinek ze skazańcem w celi śmierci tylko teraz dla odmiany jest winny, a apelacja się nie udała. Zgrabnie poprowadzono wątek słuszności tego rodzaju kary, racjonalne argumenty za jednym i drugim, a postacie nie zmieniły zdania w trakcie odcinka. Końcówka bardzo mocna gdy okazuje się, że zły człowiek pozostał złym człowiekiem, a wszystko to było jego grą
- biedna Kalinda. Tak bardzo starała się nie okazywać uczuć i odsuwała wszystko od siebie, a ostatecznie dochodzi do zbliżenia z zazdrosnym Carym i widocznie zależy jej na Willu. Szkoda tylko, że poważna rozmowa z Alicją wciąż jest odkładana w bliżej nie określoną przyszłość
- najbardziej komediowa scena to Jacke i laptop i bielizna Alicji. Biedaczka nie wiedziała jak się za to zabrać

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E09 Whiskey Tango Foxtrot 
- tego jeszcze nie było. Sromotna porażka obrony mimo, że proces wcale tak źle nie wyglądał. Trudna sprawa moralnie niejednoznaczna i mocne stwierdzenie sędziny na końcu, że w końcu trzeba znaleźć jakiegoś kozła ofiarnego. Święta racja, ale nie zmienia to sprawy, że podczas procesu kibicowało się Alicji i Willowi
- Eli i lobby serowe, hehe. Śmieszny wątek, ale też przedstawiający problemy rządu amerykańskiego i wpływie koncernów na ustawy. Ciesze się, że jest to jeszcze ciągnięte, a dodatkowo Gold stoi na przegranej pozycji i ma mocną przeciwniczkę.
- śledztwo przeciw Willowi trwa, a prowadzi je Wendy Scott-Car. I chodzi teraz o łapówki i skazanie Willa, a nie dopadnięcie Bishopa. W to wszystko wplątana jest też gierka między Kalindą, a Daną oraz Cary. Dobrze się to zapowiada

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E10 Parenting Made Easy
- ten dramat z drugiej połowy odcinka zupełnie niepotrzebny. Zaginiona córka średnio pasuje do tego serialu. Dobrze, że nie poświęcono temu wiele miejsce, a sprawa ta powinna odbić się większym echem. No bo Wendy podejrzała co Peter zrobił, a i Alicja teraz będzie miała wyrzuty sumienia. Szkoda tylko, że nie było rozmowy z Kalindą na końcu. Długo trzeba na to czekać
- sprawa z mediatorem taka sobie, ale pojawienie się Canninga było szokujące i sprawiło, że z dużo większym zainteresowaniem się to oglądało niż w rzeczywistości zasługiwało. Jennifer Carpenter robiła tylko za tło, więc trochę szkoda, że pojawiła się tylko na chwilę
- Gold był mistrzowski w tym odcinku, szukając przyjaciół w biurze i nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jednak wątek lobby serowego nie będzie dalej ciągnięty. Szkoda bo był bardzo przyjemny

OCENA 4/6

The Good Wife S03E11 What Went Wrong
- w końcu odbyła się rozmowa między Kalindą, a Alicją. Może i nie była tak ekscytująca jak się spodziewałem, ale szykuje się poprawa. Jednak ciekawsza była końcówka, gdy spodziewałem się Kalindy pojawiła się Diane. Alicja jako partner? To byłoby piękne dla jej kariery. Tylko niech Cary w końcu wróci
- śledztwo przeciw Willowi przyjęło szokujący obrót - Wendy będzie chciała dopaść Petera. No nareszcie jakaś grubsza intryga w tym sezonie, trochę mi tego brakowało. Następny odcinek dobrze się się zapowiada
- szukanie dowodów i uchybień procesu niezłe. Tylko trochę mnie końcówka rozczarowało, ale chciałbym znowu zobaczyć sędziego Dunawaya
- brawa dla serialu bo udało się wyśmiać kablówki, które są pełne seksu. Jedna scena, a tyle radości

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E12 Alienation of Affection
- o tak, znowu pojawiła się Carrie Preston!  Może i nie było jej nadzwyczajnie dużo bo tylko w dwóch scenach, ale szykuje się, że będzie powracała przez kilka następnych odcinków. I bardzo dobrze! Już nie mogę się doczekać by sprawdzić jak spisze się w obronie Willa. Z sędziami nieźle to wymyśliła i pewnie w zanadrzu ma jeszcze kilka takich niespodzianek
- co za zamieszanie w kancelarii. Odszkodowanie mogło wyrządzić wiele szkód, ale udało się. Tylko średnio zgodnie z prawem. David sfałszował podpis i jeszcze wynikła kłótnia z Goldem. Coraz mniej miłe środowisko pracy

OCENA 4.5/6
The Good Wife S03E13 Bitcoin for Dummies
- lubię The Good Wife, że poruszane są tutaj problemy współczesnego świata. Tym razem padło na bitcoin. Może i nic odkrywczego nie powiedziano, ale bardzo przyjemnie oglądało się ten odcinek. I całkiem odkrywcza końcówka z ujawnieniem twórcy
- jednak o wiele ciekawsze w tym odcinku było śledztwo przeciw Willowi. Tascioni robi co może by uratować mu skórę, a Kalinda daję Danie dowody. Czy może to wszystko to gra mająca pomóc wygrać Willowi?

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E14 Another Ham Sandwich
- przesłuchanie było niespodziewane. Niby Will wygrał, ale było dość krępująco. Fajnie, że załatwiono Wendy i będzie chciała się mścić. Nie wiem tylko co sądzić o tym, że ujawniono romans Alicji i Willa. Pewnie to kiedyś wypłynie, najprawdopodobniej podczas kampanii. Szkoda, że Tascioni taką małą rolę odegrała w odcinku. Liczyłem na więcej
- biedny Eli znowu został wykiwany przez Stacy. Mają fajne sceny i liczę na jej szybki powrót by Gold mógł się odegrać

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E15 Live From Damascus
- sprawy dzieją się zaskakująco szybko. Will nie został wydalony z palestry, ale ma 6 miesięczną przerwę od praktyki. Zaskakujące i zarazem ciekawe jak sobie z tym serial poradzi. Pytanie też czy wpłynie do na klientów i sytuację firmy. Na pewno stracą przez to an zaufaniu.
- sprawa Syryjskich bojowników bardzo dobrze poprowadzona. I znowu był motyw przecieku informacji i te same wielkie korporacje informatyczne w rolach głównych. Coś mi się wydaje, że jeszcze nie raz powrócą te wątki do serialu
- śledztwo przeciw Kalindzie? I jeszcze Alicja będzie jej broniła. W końcu ta dwójka spędzi więcej czasu na ekranie

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E16 After The Fall
- poznaliśmy rodzinę Alicji, teraz czas na siostry Willa. I trzeba przyznać, że całkiem ciekawie wypadają gdy zestawi się je z bratem. Szkoda tylko, że zupełnie przypadkiem nie wpadły na Alicję. Jednak spotkanie z Kalindą było bardzo dobre. Co cieszy to powrót Willa do pracy. W sumie tylko do kancelarii, ale dobre i to. Eli, Lee i Julius trochę się uspokoją, ale będą finezyjniej prowadzić swoją wojenkę
- rozprawa wyszła fajnie bo wróciła Crozier i Alicja by wygrać wystawiła Catlin. No nieźle to wyglądało.
- Peter jednak długo nie wytrzymał w swoim postępowaniu i wcale nie będzie prowadził czystego biura jak planował na początku. Widać, że nie podoba się to Caryemu. Czyżby zbliżający się powrót do Lockhart/Gardner?

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E17 Long Way Home
- ostatni występ Anny Camp w roli Catalin i jestem zaszokowany. Wedle wszystkich reguł jej postać powinna wprowadzić jakieś zamieszanie i być przyczyną konfliktów. Ostatecznie prowadziła tylko do kilku nieznacznych nieporozumień. jestem w ciąży i odchodzi z pracy. Koniec wątku.
- Colin Sweeney powrócił i jak zwykle Dylan Baker odwalił znakomitą robotę w tej roli. I znowu zaskakujący moment odcinka to końcówka.
- oj Peter robi coraz więcej błędów. Nie rażących, ale Cary traci do niego szacunek. Podoba mi się jak jest prowadzona postać Agosa - mimo, że gra nieczysto ma chyba twardy kręgosłup moralny niczym Alicja.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E18 Gloves Come Off 
- takie odcinki to ja lubię. Skomplikowana intryga, trzy zespoły prawników z przeciwnymi celami i dwuznaczne rozwiązanie sprawy, które zostawia sporo miejsca na kontynuację wydarzeń, która już nie zostanie pokazana na ekranie przez co ma się wrażenie, że świat w The Good Wife żyję własnym życiem
- pojawienie się Canninga znowu urozmaiciło odcinek, ale tym razem to Alicja go wykorzystała. Nieźle rozegrane. Jednak z jej wątków bardziej cieszy mnie naprawienie stosunków z Kalindą.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E19 Blue Ribbon Panel
- nic nie jest proste w tym zawodzie. Jak zwykle jakieś komplikację i brak prostych rozwiązań. Tym razem Alicja wplątała się w jakąś dziwną wojenkę Petera. I wygląda, że na tym odcinku się nie skończy. I bardzo dobrze
- przekręt Willa i Diane nie okazał się jakimś wielkim zaskoczeniem. Jednak coś mi się wydaje, że tak prowadzona firma długo nie wytrzyma
- Jackie kupiła dom. To jest zaskoczenie.

OCENA 4/6

The Good Wife S03E20 Pants on Fire 
- Mike okazał się zaskakującym przeciwnikiem i rzeczywiście dopiekł Alicji. Ach ci dwulicowi politycy. Jednak co najważniejsze to decyzja Petera i start w wyborach na gubernatora. Z Alicją i Goldem u boku. Szykuje się w końcu jakiś długi wątek.
- sprawa tygodnia całkiem niezła. Chociaż już troszkę irytuje mnie to, że Kalinda rozwiązuje kolejne sprawy za policją, ale taka już specyfika procedurala.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S03E21 The Penalty Box
- w końcu! Cary wrócił tam gdzie jego miejsce i to w przedostatnim odcinku. Czyżby jakieś fajerwerki w finale miały być? Na to liczę. Tylko wydaje mi się, że nastąpiło to za szybko, bez wyraźnej przyczyny.
- proces sędziego wyszedł całkiem nieźle. I pojawił się kolejny oryginał z młotkiem. Jednak brakowało mi jakiś błyskotliwych mów czy diametralnych zmian sytuacji
- Kalina ma znowu problem z Delany i Bishopem. Mam wrażenie, że to właśnie agentce FBI może się coś stać

OCENA 4/6

The Good Wife S03E22 The Dream Team
- działo się jak na finał przystało. Patti i Canning połączyli siły by zniszczyć Lockhart/Gardner by na końcu się okazało, że chcieli tylko podkraść im klienta. Kawał świetnego aktorstwa, dużo inteligentnego humoru i cholernie dobre dialogi. I porażka. Kancelaria straciła najważniejszego klienta, a to oznacza jeszcze większe kłopoty niż dotychczas.
- w odcinka była masa krótkich, ale i wspaniałych scen oraz pomysłów jak np. dziecko jeżdżące po biurze czy spotkanie przy windzie. Genialne
- Alicja razem z Peterem? To coś nowego. W sumie to nie lubię jej z Willem, bardziej jej pasuje metka kobiety samodzielnej. Swoją drogą jestem pełen podziwu jak scenarzyści prowadzą ta postać bo mimo natłoku jej pozytywnych cech czasem jest irytująca i potrafi być zaślepiona

OCENA 5/6

The Good Wife S04E01 I Fought the Law
-  dzieje się. Alicja zastanawia się nad powrotem do męża przed ostrą kampanią wyborczą. Szykuje się dobry sezon z dużym naciskiem na wątek polityczny. Już teraz był przedsmak wojenek i to z użyciem dzieci. Zach nieźle sobie poradził, nawet przebił Alicję.
- w firmie też się sporo dzieje. Pierw zamieszaniem z Davidem, rekordowe zadłużenie, powrót Willa do pracy, a teraz będą zwolnienia. Cary czy Alicja? Na kogo padnie widmo komisarza?
- na razie średnio mi się podoba Kalinda zniewolona przez męża. Mam nadzieje, że coś planuje, a nie będzie się wiła i nie wiedziała co zrobić.

OCENA 4.5/6

The Good Wife S04E02 And The Law Won
- chyba pierwszy raz nudziłem się na tym serialu. Nie przez cały czas, ale zdarzały się zwykłe sceny, które były zwykłym zapychaczem. Coś nowego. Szczególnie podczas scen Kalinda/Nick gdzie ani nie ma chemii między postaciami, anie tym bardziej dobrej historii. Może jednak coś dobrego z tego wyniknie i pojawią się informację z przeszłości Kalindy. Nie podobała mi się też Maddy. Nudna postać, ale mam nadzieje, że snuje jakieś intrygi i w przyszłości sporo namiesza
- powrót Willa nie okazał się taki spektakularny jak można się było spodziewać. Jednak na początku śmieszna scena z Diane i jednak wygrana sprawa. Szkoda, że miała średnio interesujący przebieg. Najlepszy moment to chyba wypłynięcie wątku elvetolu.

OCENA 3.5/6

The Good Wife S04E03 Two Girls, One Code
- nie podoba mi się ten wątek Kalindy, chyba pierwszy raz jestem tak zawiedziony oglądając The Good Wife. relacje między nią, a mężem są dziwne, ale nie to jest najgorsze. Najgorszy jest brak powiązań z innymi wątkami. Zupełnie od czapy. Może potem wpłynie na inne postacie, ale jakoś mi się to nie podoba
- dobrze, że w sądzie dużo lepiej. Nadzwyczaj ciekawa sprawa, dużo zwrotów akcji i niespodziewany wynik. Co ważne powrócił Neill Gross oraz jego wyszukiwarka, a i mediator miał sporo do gadania. Bardzo lubię w tym serialu jak pojawiają się wątki z zamkniętych spraw
- kampania Petera coraz ciekawsza. Gazety się zaczęły interesować życiem prywatnym i odkrywają romanse. Ciekawe tylko o co chodzi Alicji. Wraca do męża czy nie?

OCENA 4/6

The Good Wife S04E04 Don’t Haze Me, Bro
- takie sprawy to ja lubię! Dużo twistów fabularnych, znaczących zmian w strategii obrony, błyskotliwe dialogi na sali oraz charyzmatyczny przeciwnik. John Glover wypadł przednio i chciałbym go jeszcze raz zobaczyć. Może nie kreuję super inteligentnego przeciwnika, ale jego występ jest godzien zapamiętania.
- podobała mi się zmiana jaka zaszła w Diane gdy zajrzała na 27 piętro, jaką złość to w niej wyzwoliło i chęć zemsty na systemie. Kurator też poszalał w tym odcinku - Cary i Alicja w jednym pokoju - raduje się na samą myśl ile fajnych scen to przyniesie.
- jednak sprawa "romansu" Petera wycieknie do mediów. Oby w następnym odcinku było sporo miejsca poświęcone konsekwencją tego. A tak się Eli i Alicja starali by uspokoić sytuację

OCENA 5/6

The Good Wife S04E05 Waiting for the Knock
- znowu odcinek dziejący się na przestrzeni kilku nastu godzin. Szkoda tylko, że zabrakło szaleńczego tempa i wysokiej stawki. Jednak były problemy moralne, Lemond Bishop i księgowy w akcji. Do tego też kilka niezłych scen z Alicją. Szkoda tylko, że miało się wrażenie, że mogło to wyglądać lepiej
- Peter i Eli jednak nie zatrzymali blogera i bardzo dobrze, mały skandal zwiększy stawkę w kolejnych odcinkach. Wycofanie się Maddy też nie jest jakieś niespodziewane, ale jestem ciekaw jej dalszych relacji z Alicją
- o jaki ten wątek Nicka i Kalindy jest słaby. Jeszcze tylko brakuje żeby on zaczął płakać z miłości do niej...

OCENA 4/6

The Good Wife S04E06 The Art of War
- stało się, Alicja przegrała jakąś sprawę. Nie pierwszy raz, ale teraz jest to tym boleśniejsze bo reprezentowała wojskową oskarżoną o gwałt. Sceny na sali całkiem niezłe, sędzia Abernathy jak zwykle kradnie przedstawienie, a na Amande Peet można patrzeć i patrzeć.
- są takie momenty gdy ciężko sympatyzować Alicji. Tym razem chodziło o jej relację z Maddy. Oczywiście jak ona przestaje wspierać Petera to Alicja od razu się oburza. Jednak ten wątek zapowiada się nadzwyczaj interesująco i kampania będzie trzymała w napięciu przez cały sezon.
- Cary w końcu dostaje jakieś sprawy. Teraz czekać na jakiś team up z Alicją. Tak bardzo proszę

OCENA 4.5/6

The Good Wife S04E07 Anatomy of the Joke
- genialny odcinek! Dawno nie było tak dobrej sprawy tygodnia, tak mocna zakorzenionej w amerykańskim rynku rozrywkowym. Protesty przed nadmierną wulgarnością, cenzura i problem z kawałkiem nagości. Do tego świetna Christine Ricci jako komik z LA. Rozbroiła mnie też pierwsza scena podczas rozprawy gdzie serial idealnie poradził sobie z cenzurą robiąc żarty z klaksonów.
- biurowe intrygi w kancelarii kwitną. Tym razem Clark chciał sprzedać firmę Dobsowi. Nie udało się dzięki świetnej scenie z Davidem Lee. Szykuje się kolejna wojenka w firmie
- Maddy jednak nie jest taka świetna i to ona kopie dołki pod Peterem. Sprawa z znamieniem w kształcie Brazylii na penisie absurdalnie cudowna. I ten śmiech Alicji na końcu! Szkoda tylko, że nikt z nią nie przeprowadził wywiadu
- poznaliśmy ojca Caryego i mam nadzieje, że jeszcze wrócimy do tych trudnych relacji bo wątek ma potencjał. Tak jak zatrudnienie Hellinger w prokuraturze. Ciekawie by było jakby teraz oskarżyła Petera o próbę gwałtu po tym jak Alicja załatwiła jej robotę

OCENA 5/6

The Good Wife S04E08 Here Comes the Judge
- pobicie Caryego przez zbira męża Kalindy? Serio? Strasznie nie podoba mi się ten wątek. Tak jak Grace i jej nowy chłopak. Dobrze, że przynajmniej u Zacha jest odrobinę ciekawiej
- sprawa była całkiem niezłe, bardzo mi się podoba to, że serial jest mocno osadzony w swoim świecie i są częste powroty starych wątków i postaci. Tym razem motyw przekupstwa sędziów. I jeszcze wykorzystano Hellridge.

OCENA 4/6

The Good Wife S04E09 A Defense of Marriage
- super adwokat przybywa na pomoc i zgodnie z oczekiwaniami podkopuje sprawę bo sam ma jakiś inny cel. Szkoda tylko, że dialogi na sali sądowej nie były bardziej elektryzujące bo szczerze mówiąc spodziewałem się dużo więcej bo takim odcinku
- pojawienie się matki Alicji niespodziewane, ale dobrze ją poznać bo daje to trochę wglądu w jej charakter. Zupełnie się od siebie różnią, ale jakby nie patrzeć są też w pewnych aspektach podobne. Czekam na dalsze sceny z tą dwójką

OCENA 4/6

The Good Wife S04E10 Battle of the Proxies
- dobry proces, a raczej dwa! Takie niespodziewane rzeczy to ja lubię - obrona pomaga oskarżycielowi w jednym procesie i na odwrót. Dobrze się oglądało tą niespodziewaną zamianę miejsc. To, że wyroki będą takie same było do przewidzenia, ale i tak sprawa na plus. Zwłaszcza, że jest sporo chemii między Willem i Hellinger, chciałbym częściej widywać tą dwójkę na sali sądowej
- i po Nicku. Bardzo dobrze. Szczerze mówiąc średnio mnie obchodzi czy Kalindzie powiódł się plan A czy musiała użyć planu B.Ważne, że go już nie ma
- bardzo przyjemne sceny w domu Alicji. Krepujące dla niej i dzieci, ale odkrycie zaskakujące. Jackie i jej pielęgniarz - no nieźle
- Eli ma kłopoty, a co za tym idzie Peter ma kłopoty. Dobrze, im więcej komplikacji w kampanii tym lepiej

OCENA 4.5/6

The Good Wife S04E11 Boom De Yah Da
- się porobiło! Canning wykupił udziały Lockhart/Gardner i to praktycznie od niego będzie należała przyszłość firmy. Podoba mi się taki obrót wydarzeń. Tak samo podobało mi się przesłuchanie Caryego, który został postawiony w trudnej sytuacji. Chyba coraz mniej podoba mu się w tej firmie
- może i brakowało śledztwa, sprawa była średnio interesująca, ale na odcinkach z Canningem nie można się nudzić. Jak zwykle był doskonały i prowadził swoje intrygi pierwszorzędnie, a Alicja znowu dała się nabrać
- Wendy Scott-Car prowadzi śledztwo przeciw Goldowi, kancelaria w to wszystko zamieszana, a Peter dostał nowego współkierownika kampanii. Ani chwili nudy

OCENA 4.5/6

The Good Wife S04E12 Je Ne Sais What?
- pojawia się Elisabeth i robi się dużo ciekawiej. Tym razem wylądowała w więzieniu, Alicja jej pomaga, a Will i Diane przejmują jej sprawę w weekend. Może nie była ona jakoś specjalnie ciekawa, ale nowy rodzaj sądu oraz wtręty z francuskiego umiliły oglądania. W ogólne dało się odczuć ten francuski feeling dzięki muzyce w kluczowych scenach. Świetna robota.
- Peterowi jednak nie poszło po myśli, a Gold będzie broniony przez Elisabeth. I znowu zapowiedź dobrych rzeczy w serialu

OCENA 4.5/6

The Good Wife S04E13 The Seven Day Rule
- no nieźle. Canning próbował przejąć firmę, ale kancelaria została uratowana przez Clarka. No nieźle to rozegrał. Jednak ciekawszy jest wątek udziałów Alicji i Caryego. W końcu się dorobili. Ciekawe tylko czy teraz Alicja straci zaufanie do swoich pracodawców bo widać pewne niezadowolenie z jej strony
- w kampanii został wygrzebany wątek ateizmu, próbowano dobrać się do Maddy, a Alicja przyznała, że też jest ateistką. Świetne rozmowy z Goldem.
- sprawa rozwodowa taka sobie, ale plus za Grossa. David Lee jak zwykle bezwzględny, dziwne, że Cary nie ma nic przeciwko

OCENA 4.5/6

The Good Wife S04E14 Red Team/Blue Team
- świetny odcinek! Elisabeth uratowała skórę Goldowi i to w jaki spektakularny sposób. Zagrała na nosie samemu Kyle Maclachalnowi w taki sposób, że podczas oglądania odcinka można było tylko przyklasnąć i być pod wrażeniem pomysłowości. Jednak to wcale nie był najlepszy wątek odcinka. Lepsza była pozorowana rozprawa gdzie był pojedynek Cary i Alicja/Will i Diane. Świetnie się to oglądało i chciałbym więcej takich rzeczy. Co za napięcie na sali! Szkoda tylko, że Alicja przyjęła ofertę i trzeba jeszcze czekać na jej własną firmę.

OCENA 5/6

The Good Wife S04E15 Going For The Gold
- Eli Gold w dwóch rozprawach sądowych, Elizabeth walcząca o jego uniewinnienie, Jackie i Diane w roli świadka - takie coś nie miała prawa się nie udać. Kapitalne pomysły, szybkie tempo akcji i świetne dialogi.
- Alicja trochę wycofana w tym odcinku, ale udało się jej zmienić nastawienie Petera do debaty oraz powoli odnajduje się w roli wspólnika. Tylko, że nie sądzę żeby się jej to długo podobało. Potem może zostać poddana cięższym próbom

OCENA 4.5/6

The Good Wife S04E16 Runnin' With The Devil
- Alicja spotyka swoją nemezis z studiów i... nie daje jej wycisku. W sumie Alicja odegrała w procesie marginalną rolę, niemal wszystkim zajął się adwokat polecony przez Bishopa, który przesłuchiwał czy raczej zastraszał świadków. A Alicja mimo swoich wątpliwości, musiała się z nim zgadzać.
- nowa śledcza w firmie - może być ciekawie. Na razie nie ma żadnych problemów, ale to z pewnością się rozwinie. Ja Robyn lubię, ale wraz z jej poznawaniem mogę stracić do niej całą sympatią. W końcu to nie Kalinda
- Cary jednak zakłada swoją firmę. I bardzo dobrze!

OCENA 4/6

The Good Wife S04E17 Invitation To An Inquest
- znowu dość przeciętna rozprawa, ale na plus zmiana sądu - ptym razem prowadzony przez koronera co było nowością. I te trzy pytania. Na plus też powrót znanego adwokata, ale trochę, żałuje że nie miał ciekawszych scen z Willem.
- o wiele ciekawsze były problemy Caryego z ojcem, który okazał się strasznie dwulicowy. Co takiego kombinował? I czy szykuje zemstę? Na pewno czekam na jego kolejne pojawienie się
- i po Jordanie. Nie zdziwiłbym się jakby przeszedł do Krestevy, idealnie by do siebie pasowali. A Eli rozegrał to perfekcyjnie, w swoim stylu w białych rękawiczkach

OCENA 4/6

The Good Wife S04E18 Death of a Client
- kolejny odcinek w stylu tych w krótkim przedziale czasu. I wyszło całkiem nieźle. Może nie rewelacyjnie, jak kilka wcześniejszych, ale nie ma wielu powodów do narzekania. Zwłaszcza, że chyba pierwszy raz w serialu pojawiły się flashbacki, a w jednej z ról wystąpił John Noble. Dobrze go widzieć, choćby w gościnnej roli. Chociaż mam wrażenie, że lepiej by się nadawał na sędziego
- Diane jako sędzina w Supreme Court? Proszę. To by otworzyło kolejne furtki w prowadzeniu narracji serialu.
- Peter nieźle załatwił Kresteve. W końcu coś się działo między tą dwójką i to w jakim stylu

OCENA 4/6

The Good Wife S04E19 The Wheels of Justice
- powtórzę się, ale co tam - Colin Sweeney i robi się o wiele ciekawiej. Znowu sądzony i Alicja znowu go wybroniła. Może nie był tak niegrzeczny jak zwykle, ale lepsze to niż scenarzyści mieliby przeszarżować. Sceny z żoną świetne, tak jak te z Willem
- Amanda Peet jest śliczna i idealnie wpasowała się do tego serialu. Mam nadzieje, że będzie się w przyszłości równie często pojawiać. I chciałbym żeby została przyjaciółką z Alicją, która ma bardzo trudny do polubienia charakter
- fan fick The Vampire Diaries w The Good Wife - mistrzostwo. Tak jak śledztwo Kalindy związane z Diane oraz pojawienie się Kurta.
- coraz bardziej lubię Robyn. Jest urocza i liczę, że zostanie na dłużej i będzie się dogadywała z Kalindą.

OCENA 5/6

The Good Wife S04E20 Rape: A Modern Perspective
- sprawa gwałtu i wątek Anonimowych w jednym - nieźle pomyślane, perfekcyjnie zrealizowane. I jeszcze powrót pana Bitcoin. Strasznie mi się podoba jak są prowadzone sprawy w tym serialu, że nic nie ginie i są często powroty do starych klientów. Kolejny plus to John Glover. Nie miał tak dużej roli jak ostatnio, ale sceny na sali sądowej były mocne
- równie ciekawe to co działo się w firmie. Robyn zostaje, Cary będzie odchodził, Alicia nie wie co zrobić, a Diane może zostać sędziną. Strasznie dużo ciekawych wątków

OCENA 5/6


The Good Wife S04E21 A More Perfect Union
- rebelia pracowników, Kalinda żądająca podwyżki, Alicja coraz bardziej wątpiąca w zarząd i wplecenie Chumhum w taką błahą sprawę. No nieźle poprowadzony odcinek, gdzie sporo się działo.
- do tego jeszcze w następnym odcinku powinny odbyć się wyboru gdzie całkiem możliwe, że wygra Peter co będzie zasługą Krestevy. Alicja perfekcyjnie to rozegrała, a że skłamała to szczegół. Prawda jest obosiecznym mieczem i zależy od sposobu przedstawienia faktów

OCENA 5/6

The Good Wife S04E22 What’s In The Box?
- co za finał sezonu! Sytuacją niemal jak podczas poprzednich wyborów - związek Willa i Alicji był niemal pewny. Uczucie ponownie dało o sobie znać. Tylko, że tym razem zostało zwalczone, raz i na zawsze. Prawdopodobnie. Końcówka fenomenalnie napisana i wyreżyserowana. Gdy wydaje się, że Alicja czeka na Willa to Cary zjawia się u niej w mieszkaniu. Czyli odejście z firmy jest niemal pewne. Już nie mogę się doczekać tych nowych spraw przeciw Lockhart/Gardner
- sama sprawa sądowe też bardzo dobra. Sfałszowane wybory i pokazanie jak może się odmienić pragnienie adwokatów i różne sposoby przedstawienia prawdy. Pierw zaskarżenie wyników, a po przeliczeniu głosów obrona. I ta gorzka końcówka jak okazało się, że to sztab Petera je sfałszował. Mocne

OCENA 5.5/6

The Good Wife S05E01 Everything is Ending
- wszystko się kończy, ale koniec jeszcze nie nastał. Cary i Alicja wciąż pracują w firmie i wydaje się, że tak będzie przez następne 2 -3 odcinki. Jeśli będzie czuć napięcie jak w tym odcinku przez kilka następnych to nie mam nic przeciwko. Lojalność Alicji jest kwestionowana, wspłpracownicy podejrzewani o bunt, a pracować trzeba dalej. Podoba mi się to. Ciekaw też jestem jak sobie Will poradzi gdy Alicja i Cary założą nową firmę, a Diane zostanie sędziną.
- Peter jako gubernator sobie na razie radzi. Jednak największy plus jego wygranej to Melissa George w gościnnej roli jako specjalistka od etyki. jaka ona śliczna!
- sprawa skazanego na śmierć bardzo dobra. Jednak najlepsza była w tym para Kalinda i Robin - uwielbiam tą dwójką, idealnie ze sobą współpracują, szkoda, że już nie będą pracowały razem

OCENA 5/6

The Good Wife S05E02 The Bit Bucket
- genialny odcinek! Znowu perfekcyjnie wyreżyserowany i świetnie poprowadzony narracyjnie z mnóstwem zwrotów akcji. Nell Gross, Patrick Edelstein, wrócili, NSA zostało pozwane. I przegrało! No nieźle. I do tego świetne sceny w siedzibie NSA z podsłuchami i komentarzami tych dwóch pracowników biurowych. Co ważne, wydaje się że jeszcze kiedyś wróci wątek tych podsłuchów i jeszcze odbije się na samym gubernatorze.
- Diane jednak zostanie sędziną, ale pogorszą się przez to jej stosunki z Willem i w efekcie ucierpi cała kancelaria, zwłaszcza jak buntownicy odejdą co się nieubłaganie zbliża. Jeszcze parę odcinków i prawdziwa bomba.

OCENA 5.5/6

The Good Wife S05E03 A Precious Commodity
- genialny odcinek! Mocna sprawa z surogatką i zmuszaniem jej do adopcji. Jeszcze zaangażowanie w to Davida Lee. Było bardzo dobrze. Jednak najmocniejszym punktem odcinka był spisek mający na celu usunięcie Diane z firmy. Zbliża się koniec kancelarii i wielki wybuch w serialu, tyle się dzieje i takie emocje podczas oglądania!
- u innych bohaterów było mniej ciekawie, ale nie nudno. Peter jest coraz bliżej Merlyn, a Grace wzbudza coraz większe zainteresowanie i matka się o nią martwi. Może nie są to jakieś super ważne wątki, ale nieźle pogłębiają ten świat

OCENA 5/6

The Good Wife S05E04 Outside the Bubble
- chciałbym napisać, że chwila wytchnienia przed mocnymi wydarzeniami, ale to nie prawda. The Good Wife dalej utrzymuje niesamowicie mocny poziom, gdzie niemal każda scena niesie ze sobą jakiś przekaz. Sprawa też była całkiem niezła, zwłaszcza, że umiejętnie wpleciono w to intrygi rebeliantów. I jeszcze wróciła Elisabeth którą uwielbiam. Końcówka genialna gdzie Diane z kamienną twarzą zastanawia się nad decyzją i mówi Willowi prawdę, że Alicja odchodzi. W odcinku było też kilka nudniejszych scen jak te z Jackie i Goldem, ale nie ma się co dziwić skoro tyle dobrego dzieje się przez cały czas

OCENA 5/6 


The Good Wife S05E05 Hitting the Fan
- genialne! Co za napięcie przez cały odcinek, co za walka z czasem! Co za trudne decyzje podejmowane przez bohaterów! Co za zmiana frontów! Zdecydowanie jeden z najlepszych odcinków tego serialu jeśli nie najlepszy. Alicja w końcu odeszła z firmy, a raczej została wyrzucona przez Willa. I to w jakim stylu! Trudno mi o tym pisać, nie tak łatwo oddać te emocję, dlatego nie będę się rozpisywał. Bo i po co? To trzeba zobaczyć. 
- na samą myśl o przyszłych odcinkach robię się niecierpliwy. Walka o przetrwanie nowej kancelarii, podbieranie klientów starej i nadchodzące nowe konflikty na linii Cary/Alicja. Bo to musi się stać. Jestem ciekaw co z Kalindą, co takiego ona kombinuje i czy rzeczywiście jest przy Willu. Jak nie przejdzie to trudno bo Robyn też jest świetna. Może nie tak doświadczenie, ale miło się ją ogląda. Nie spodziewałem się, że tak bardzo polubię tą postać
- co ciekawe istotną rolę w tym wszystkim odegrał Peter. Telefoniczna rozmowa z Willem i załatwienie Chumhum dla Florrick/Agos - majstersztyk. Pewnie to się mocno odbiję w przyszłości, ale do tego jeszcze dojdziemy

OCENA 6/6