poniedziałek, 23 lutego 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #125 [16.02.2015 - 22.02.2015]

Kolejne skromne podsumowanie, pisane na szybko, ale od serca (załóżmy). Aż mi głupio, że tak mało. Chciałbym obejrzeć dużo więcej, a czas z gumy nie jest. Niestety. Może za tydzień? Jak co tydzień. 

Dzisiaj bez newsów bo nie działo się nic konkretnego. Obecnie serialowy światek kręci się wokół pilotów nadchodzących produkcji co mnie zupełnie nie interesuje. Dostaną zamówienie zmienię swoje nastawienie, ale też nie do końca. Bo niby Amazon zamówił pełny sezon dla Człowieka z wysokiego zamku, ale po anulowaniu również zamówionego The After trochę ostrożniej podchodzę do rewelacji internetowego giganta. 

Coś jeszcze? Spragnionym mogę podrzucić krótką zapowiedź powrotu S.H.I.E.L.D., która sprawia, że oczekiwanie będzie się jeszcze bardziej dłużyło. Jest też pierwszy trailer Odyssey. Stacja ogólnodostępna więc meh, ale jestem pewien, że obejrzę dla samej Anny Friel. Stara miłość nie rdzewieje, a nasza trwa od czasu Pushing Daisies. 

SPOILERY

Arrow S03E14 The Return
Prosto z mostu - co za beznadziejna realizacja dobrego pomysłu. Mamy odwrócenie sposobu narracji - flashbacki dzieją się w Starling City, a rzeczywista akcja odcinka ma miejsce w Czyśćcu. Tylko czemu główna historia i najwięcej czasu antenowego jest poświęcone miastu? Historia Olliego i Mesau w tym sezonie jest strasznie nudna, a spotkanie z pięć lat młodszymi wersjami bohaterów nic nowego nie wniosło do serialu. Tylko prosiłem by jak najszybciej się to skończyło. By wrócić na wyspę do Slade'a. Taką miałem przynajmniej nadzieje. Niestety pojawienie się Deathstroke'a było jedynie symboliczne, nie stanowił większego zagrożenie i był straszakiem, który nie działał. Brakowało pierwiastka zajebistości. Niech on zostanie jak najszybciej zrekrutowany przez Waller do Suicide Squad i przywdzieje swój czerwony kubraczek. Takiego Slade'a bym oglądał. 

Czy w takim razie odcinek miał jakieś plusy? Tak. Scenarzystów naszło na wyjawianie tajemnic Nie spodziewałem się, że po poprzednim odcinku już teraz Thea dowie się kto jest odpowiedzialny za śmierć Sary. Dobrze, że do tego doszło. Tajemnice tajemnicami i w odpowiednich rękach mogą budować napięcie, ale tutaj irytowały. Ich wyjawienie powinno wprowadzić trochę nowej dynamiki potrzebnej temu serialowi. 

OCENA 2.5/6

The 100 S02E13 Resurrection
Co za fenomenalny odcinek! Już dawno byłem pod wrażeniem tego serialu, ale im dalej tym bardziej się zachwycam kolejnymi scenami, inteligentnym i spójnym prowadzeniem postaci oraz poruszaniem odważnych wątków jak na serial dla młodzieży w stacji produkującej rasowe przeciętniaki. W odcinku było wszystko co stanowi o sile tej produkcji. Życie bohaterów wiszące na włosku, rozmowy o moralności, rozwijanie relacji matka/córka, desperacka walka z przeciwnikami i najważniejsze - radzenie sobie z konsekwencjami swoich czynów. Intensywność i napięcie wręcz porażały z ekranu. Może i nikt nie umarł, ale sceny były tak rozpisane, że czekało się na jakiś zgon tym bardziej znając uwielbienie serialu do fundowania tego typu shockerów. Coś mi się wydaje, że finał będzie bolesny dla fanów. 

Ulubiona scena? Nie ostrzał snajpera, nie badassująca Octavia, nie Jasper z siekierą, nie Clarke zabijająca Górala. One wszystkie były świetne, ale mnie zachwyciła kameralna rozmowa Abby z Kanem gdy oboje zdają sobie sprawę z tego kim się stali i jak rozmyta jest ich moralności. Przez swoje postępowanie nie są wcale dużo lepsi od Górali. Klimatu dopełniał chórek w tle i niemalże sakralna muzyka jakby miało to podkreślić istotność tej sceny. 

W sumie nie podobała mi się tylko jedna rzecz - wyciągnięcie z kapelusza ruchu oporu w Mount Wheather. Dzieciaki całe 12 odcinków były zdane na siebie, a teraz pojawiają się ludzie dobrego serca, którzy buntują się przeciw swojej służbie zdrowia. Szkoda, że wcześniej nie było nawet wzmianki o nich. Niechluje pójście na łatwiznę i delikatna skaza na tym pięknym diamenciku. 

OCENA 5.5/6

The Flash S01E14 Fallout
Takie odcinki chcę właśnie oglądać. Lekkie, przyjemne z dużą ilością humoru i umiejętnym operowaniem wątkami superhero. Fallout opowiadało historię Firestorma, przedstawiło relację Ronniego z Steinem i zagłębiło się w te postacie przy okazji fundując miłą dla oka historyjkę. Oby więcej tego typu epizodów, a nie nudne romanse z Iris czy niezapadające w pamięci polowania na metaludzi. Cieszy też konsekwentne posuwanie fabuły do przodu. Barry dowiedział się o uczestniczeniu w pojedynku w przeszłości co może udanie pogłębić bohatera, który ma zmagać się z nieuchronnie nadciągającą przyszłością do której biegnie, ale też ucieka od niej. Jednak odcinek wygrała ostatnia scena. Reverse Flash pokazujący na co go stać, poświęcający Ellinga i prawdziwy debiut Grodda. Aż nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Szkoda, że następny dopiero w połowie marca. 

OCENA 4.5/6

Vikings S03E01 Mercenary
Długo czekałem na powrót Wikingów, to przecież jeden z moich ulubionych seriali, który całkiem nieoczekiwanie skradł moje serduszko przy użyciu bojowego topora. Wciąż go uwielbiam, ale premierą trzeciej serii trochę się zawiodłem. Za dużo było ekspozycji, przypominanie charakterów i motywacji znanych postaci, a za mało konkretów. Zdarzały się perełki w dialogach, ale po 30 minutach miałem trochę dość kameralnych scena nastawionych na rozmowy 1 na 1. Jednak powoli rysują się kolejne ważne  wątki dla tego sezonu. Wikingowie walczą jako najemnicy co im się pewnie nie spodoba, Lagherta i Eckhbert są bardzo blisko, a kolonia wikingów będzie tylko sprawiała problemy. Zarówno w Anglii jak i Skandynawii. Bardzo jestem ciekaw jak to wszystko będzie się toczyło. I ataku na Parys. Jaram się tym jak mały chłopiec żołnierzykami. Była też bitwa. Była świetnie zrealizowana. Standard. 

A wiecie czemu najbardziej kocham ten serial? Za muzykę, zdjęcia i całokształt realizacji. Te fiordy, te góry, te majestatyczne drakkary. Rozmowy po staroangielsku i jakimś skandynawskim narzeczu. Co by się nie działa będę uwielbiał ten serial za tego typu sceny. 

OCENA 4/6

wtorek, 17 lutego 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #124 [09.02.2015 - 15.02.2015]

Serialowego doła ciąg dalszy. The Walking Dead wciąż nie chcę się obejrzeć, Banshee mnie trochę zniechęciło twistem z 3x5, a do Better Call Saul mimo świetnych recenzji wciąż jestem sceptycznie nastawiony. Głupi ja. Ostatnio tylko podczas oglądania The 100 w pełni czerpałem przyjemność bo działo się nie mało i zaskakująco. Jeszcze nie oglądacie? No wiecie co, jak tak można?

Ucieszyło mnie kilka serialowych newsów. Mimo wszystko zapowiedź powrotu Banshee na czwarty sezon przyjmuję z otwartymi ramionami bo wiem, że jak się przeproszę z serialem będę cieszył się z kolejnych scen pełnych pięknie wyreżyserowanego seksu, spektaklu brutalności i momentami lirycznego opowiadania historii. Zamówienie na drugi sezon Librarians to kolejny bodziec by sprawdzić tą przygodówke od TNT. Ale to po nadrobieniu Warehouse 13 i Eureki. Kiedyś tam. Ciekawostką jest 4 sezon dla Beauty and the Beast. Mimo fatalnej oglądalności serial zostaje na kolejny rok na antenie The CW. Oby nie zmniejszyło to szansy I, Zombie na 2 sezon. Bo że serial będzie zajebisty to wiadome. Z nowości oczekuje na adaptację komiksu Outcast od Roberta Kirkmana. Komiks jest w planach do przeczytania (ktoś chcę notkę?), serial musowo do sprawdzenia. Ekranizacja tworzona dla Cinemax więc będzie odważnie. 

Zwiastuny były dwa. Promo zapowiadające The Good Wife było jedną z najlepszych rzeczy jakie obejrzałem w zeszłym tygodniu. Natomiast pierwszy zwiastun Happyish mocno mnie rozczarował. Wytłumaczenia są dwa - zbyt mało pokazali lub mam zupełnie odmienny gust. 

Tyle. Za tydzień będzie więcej i lepiej. Lub nie. Zobaczymy. Wszystko zależy, z którego kierunku powieje wiatr. 

SPOILERY

Arrow S03E13 Canaries
Hrabia Vertigo wrócił i równie dobrze mogło go nie być. W odcinku było dużo wątków, prawda wyszła na jak, ale dalej ogląda się to źle. Denerwuje, że scenarzyści wmawiają nam, że Laurel jest lepszą superbohaterką od swojej siostry. Kompletnie tego nie rozumiem. Chyba wydaje im się, że im dłużej będą to powtarzać to widzowie w końcu uwierzą. Jej umiejętności walki to najmniejszy problem. Chodzi o charakter, który jest kompletnie nie do zniesienia. Tak bardzo mnie irytuje, że nawet nie chcę mi się jej hejtować. Znaczy się merytorycznie krytykować.
Niewątpliwym plusem jest uświadomienie Lance'a o śmierci Sary. Jeden sekret mniej, więcej czasu na lepsze wątki. Zaskoczyło mnie wyznanie Olliego, który powiedział siostrze, że jest Arrowem. Nie można było tak od razu? Już nie mogę się doczekać ich wspólnych treningów i odcinka na wyspie. I jednocześnie boję się, że kompletnie minie się z moimi oczekiwaniami. Niestety tutaj też był zgrzyt - Thea odwracająca się od ojca. Zabił kilkaset ludzi - ok. Morderca? Da się zaakceptować. Ale nastawianie brata przeciw niej było już nie do zniesienia. Bez sensu, tym bardziej że została jego uczennicą by nauczyć się bronić, a nie z tęsknoty do tatusia.

Najbardziej komiczna scena odcinka? Zaraz po seksie Thea z DJ i próbie otrucia Roy i Merlyn wpadają do jej mieszania by ją uratować. Czy oni byli tam cały czas?! Niepokojąca myśl.

OCENA 3/6

Banshee S03E05 Tribal
Znakomite zagęszczenie akcji! Bottle episode z atakiem na posterunek policji przez plemię współczesnych indianinów był jednym z najlepszych odcinków Banshee. Przez cały czas siedziało się na końcu krzesła, wstrzymywała oddech i rozkoszowało kolejnymi scenami akcji. Dodatkowo klaustrofobiczną atmosferę tworzyło proste zróżnicowanie charakterów bohaterów. Przez co spokojniejsze sceny również serwowały napięcie i oczekiwanie na to co się wydarzy. Jedyne chwilę wytchnienie to pokazywanie umierającej matki Proctora. Potrzebne by złapać oddech i przygotować się na kolejne sekwencję pełne krwi i walających się łusek.

Nie kupuje tylko śmierci Siobhan. Ktoś musiał zginąć, zbyt dużo się działo, a ona była idealną kandydatką. Przez to scenarzyści cały odcinek stawiali ją w trudnych sytuacjach. Tylko jej śmierć była dla mnie zbyt prostym wyjściem. Wtedy gdy dowiedziała się prawdy o Lucasie została wypisana z serialu. Bo stawała się niewygodna. Rozumiem, że bohater ma cierpieć, śmierć kogoś bliskiego to idealny sposób by go trochę po torturować. Tylko to nie działa gdy główny protagonista jest jedną z najnudniejszych postaci. Ze śmiercią Siobhan i ostatnim zejściem Noli w serialu została tylko jedna wyrazista postać kobieca - Carrie. Tylko, że ona ostatnio nie ma nic ciekawego do zaoferowania.

OCENA 5/6

Mighty Morphin Power Rangers S01E25 Gung Ho!
Miałem pozytywne przeczucia co do tego odcinka i nie pomyliłem się. Było dobrze, najlepiej od czasu historii Green Rangera. Pewnie dlatego, że historia dotyczyła większego story arcu z super kitowcami i nie było dużego potwora. Ponadto dużo dobrze zrealizowanych walk - w kostiumach jak i bez. Może i wszystko to było prostą historyjką o formowaniu się przyjaźni , ale bardzo przyjemną.

Tylko nie rozumiem jednej rzeczy. Czemu Zordon wysłał Jasona i Tommy'ego po nowe bronie na niebezpieczną misję i ryzykował życie wojowników skoro nikt tak na prawdę nie strzegł nowych blasterów, a Titanus okazał się sojusznikiem. Test testem, ale to trochę nieodpowiedzialne ze strony mentora.

OCENA 3.5/6

The 100 S02E12 Rubicon
Co ten serial taki zaskakujący? Myślałem, że rakieta to straszak, mający służyć do budowania napięcia, pokazaniu walki z czasem i kilku dramatycznych sytuacji, z których trzeba wyjść. Nie traktowałem tego jako realne zagrożenie bo w serialu tyle się dzieje, że nie sądziłem, że scenarzyści odważą się na taką masakrę. Myliłem się z czego ogromnie się ciesze. Start pocisku, chwila oczekiwania i booom! Zabrakło trochę kasy na efekty przez co wizualnie nie było do spektakularnie, ale fabularnie wprowadza kolejne trzęsienie ziemi do serialu. Lexa przekonała Clarke, że należy poświęcić ludzi by wygrać w wojnie, dziesiątki zginęły, a teraz nasza heroina musi z tym żyć. Tym bardziej, że matka o wszystkim wie. Może jej przekroczenie Rubikonu było dość niespodziewane (w serialu nie czuć upływu dni i odległości czego bardzo żałuję...) tak konsekwencji nie mogę się doczekać. Czy będzie mogła spojrzeć w lustro gdy okaże się, że podczas ratowania swoich przyjaciół zginęło więcej ludzi? Czy będą ją obwiniać i usunie się w cień? Uwielbiam ten serial i liczę, że 3 sezon nie będzie ostatnim.

Podobały mi się sceny między Clarke, a Raven. Wciąż czuć między nimi napięcie, nie są takimi przyjaciółkami jak dawniej, ale te zręby przyjaźni zostały. Ja, stary chłop, rozczuliłem się gdy Raven wyściskała Clarke przed jej odjazdem. Żeby więcej seriali The CW umiało tak pisać żeńskie postacie.

Nie tylko rakieta budowała suspens odcinka. W Mount Weather zaczęły ginąć dzieci. Nikt ważny, ale i tak działało to na poziomie emocjonalnym. Bunty nastolatków były raczej bez przekonania, nie posiadali odpowiedniej siły. Co było dobrym pomysłem. Nawet gdy dowiedzieli się, że walczą o własne życie zostali szybko spacyfikowani. Tak jak powinno być. Zero szans przeciw uzbrojonym siłą porządkowym. Ale przyszła pomoc i Bellamy naruszył strukturę bunkra (nie wnikam w szczegóły). I znowu mocna scena. Umierająca Tsing i niedoszłe ofiary patrzące na jej cierpienie. Mocne.

"Touch me again and I'll end you. In a non-criminal way." John Murphy

Na uboczu mesjanistyczny wątek Jahy i jego 12 wyznawców (serio!). Szkoda, że podróż przez pustynie taka krótka, raczej służyła do dalszej ekspozycji świata i pokazaniu jego mieszkańców. Zdjęcia ładne, ale miejscami żałuje się braku horyzontu pełnego piachu. Wyprawa do Miasta Światła dalej jest największą tajemnicą i coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że będzie to główny story arc przyszłego sezonu. 

OCENA 5/6

The Flash S01E13 The Nuclear Man 
 Długo czekałem na odcinek o Firestormie i jestem trochę rozczarowany. Dużo niepotrzebnych flashbacków przeszkadzało w opowiadaniu niezbyt interesującej historii. Stein nie posiada backstory, spotkanie z Barrym naiwne, a tragiczna miłość nudna. Nie podobała mi się również jego bierność. On, genialny naukowiec, projektant Firestorm, został zupełnie zepchnięty na dalszy plan. Nie miał nic do powiedzenia na temat swojego wynalazku, żadnej teorii czy historyjki. Kupy się to nie trzyma. To Wells musiał uratować dzień bo tego wymagał scenariusz. Słabo.

Zadziwiające, ale przyjemniej oglądało mi się obyczajowe scenki z Barrym. Typowe superbohaterskie randkowanie z wiecznym spóźnianiem i żałosnymi wymówkami działały. Tylko ta straszna Iris w tle... Dobrze wypadła współpraca Cisco z Joe, a to co odkryli powinno potrząsnąć światem serialu. Jeśli szybko komuś o tym powiedzą. Jeśli nie to jeszcze trochę poczekamy aż ruszy wątek morderstwa matki Barry'ego. Oby nie do finałowych odcinków.

OCENA 3.5/6

wtorek, 10 lutego 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #123 [02.02.2015 - 08.02.2015]

Kryzys nadchodzi znienacka. Nie proszony, frontowymi drzwiami, bierze we władanie człowieka. Raz trwa tydzień, innym razem dwa miesiące, nikt nie wie na ile psubrat się uczepi. Tym razem padło na mnie. Nie mam ochoty na seriale, nie czerpię z oglądania tej samej przyjemności co kiedyś. Nawet nie chcę mi się włączać kolejnych odcinków poza niektórymi wyjątkami. Również newsy przestały mnie interesować. Pierwszy zwiastun Daredevil podsumowałem prostym "może być fajne", a zapowiedź serialowej adaptacji Legend of the Zelda od Netflix zasłużyła na komentarz "niech robią". Prawie 30 minutowej zapowiedzi nowej serii Game of Thrones jeszcze nie obejrzałem nie mówiąc już o powrocie The Walking Dead i premierze Better Call Saul. Źle ze mną, ale nie tragicznie. To nie pierwsze i nie ostatnie zniechęcenie. Ochota na seriale wróci sama, nie ma co się przejmować chwilową zapaścią. Oglądać będę oglądał dalej i liczę, że szybko odzyskam radość, którą od tylu lat czerpie z tego nałogu. A może potrzeba mi odtrutki na zalew średniaków? Trzeba szybko znaleźć rozwiązanie tego palące problemu. Jakieś rady? 

SPOILERY

Arrow S03E12 Uprising 
Chciałbym by Arrow był dobrym serialem. The CW udało się stworzyć komiksowo-serialowe uniwersum, scenarzyści wpadają na udane pomysły, a czasem można popatrzeć na niezłe walki. Nawet niektóre postacie da się lubić. Dlatego tak mi przeszkadza, że jest to zły serial. Nie średni, nie guilty pleasure, nie odmóżdżacz. to zwyczajnie zły tytuł, którym zajmują się ludzie zbyt pewnie swoich niewielkich umiejętności. W tym odcinku było na przykład mnóstwo dialogów o niczym. Bohaterowie mówili o śmierci, rozstrzygali moralne dylematy, było coś o honorze, gniewie, wyrzutach sumienia. Wszystko to niezwykle płaskie, bez wyrazu i sensu. Nawet nie pasujące do wydarzeń z serialu. Wszyscy zarzucają Merlynowi, że jest zły, że zabija, a on opowiada Olliemu jakie morderstwo ma konsekwencję. Tylko czemu wszyscy zapominają, że Oliver też jest mordercą?! Nikt na ten temat się nie zająknął, a to ważny element serialowego Green Arrowa.

To o czym piszę wcale nie było najgorsze. Najgorsza jest serialowa rzeczywistość, wręcz rażąca po oczach. W pewnym monecie nawet szeroko otworzyłem oczy i udawałem, że nie wierzę w to co oglądam. Chodzi o Glades. Już sposób dzielnicy przez Bricka był wystarczająco głupi, ale tutaj jest gorzej. Mamy posterunek policji opuszczony przez funkcjonariuszy. Opuszczony w pośpiechu, zostawili całe wyposażenie, dokumenty i broń. Wszystko co może przydać się gangsterom. To nawet nie jest głupie, to jest... sam nie wiem jak mam to nazwać... Dalej mamy tytułowe powstanie. Zamieszki wybuchają tylko dlatego, że bohaterowie wpadają na genialny pomysł, że społeczność ma wystarczającą siłę by obalić tyrana. Przecież to tak nie działo, zamieszki powinny być od samego początku. Protesty, niepokoje społeczne, pokazanie zwykłych obywateli. Zamiast tego pokazano rozmowę w telewizji, która nie miała żadnego sensu. Jednak było jeszcze gorzej. Bo jak widać zawsze może, nawet gdy jesteś zakopany 4 metry w mulę, możesz osiągnąć niższy poziom. Scena powstanie i zachowanie gangsterów. Pytanie za 100 zł - co robi uzbrojony gang gdy atakują go ludzie uzbrojeni w pałki, a boss daje znak by ich wykończyć? A. Otwierają ogień z broni automatycznej i koszą wszystkich. B. Zaczynają się bić na gołe pięści? Logika podpowiada pierwsze. Serial oczywiście wybiera drugą opcję. I jak ja mam czerpać przyjemność z oglądania skoro zamiast budować wiarygodną historię scenariusz nie trzyma się kupy, a wiarygodność świata nie istnieje?

Jednak było kilka fajnych momentów. Tatsu przewija się w tle i są sygnały jej wizyty w Starling City. Co jest dobre bo przydałaby się w końcu bohatera nie uwikłane w romanse z głównym bohaterem. Jest też nadchodzące szkolenie Olliego od Merlyna. Tego nie mogę się doczekać. Felicity - oddala się od Olivera. Zupełnie do niego nie pasują i kibicuje by skończyli już tą romansową farsę. I na koniec brawa dla Lance'a za scenę z Harperem. Chciałbym by później okazało się, że on jednak wie kto jest Arrowem i tylko zgrywa niekompetentnego detektywa. Taka mała powtórka z komiksowego Injustice i Jima Gordona.

OCENA 2.5/6

Banshee S03E04 Real Life Is the Nightmare
Banshee umie przeciągać sceny i wątki na przestrzeni odcinka w taki sposób, że nie czuć znużenia. Zaczęło się od konfrontacji Lucasa i Siobhan (kapitalnie nakręcona!), ale na jej ostateczny wynik trzeba było czekać do samego końca. Symbolicznie poprzez kręcenie gwiazdką szeryfa zasygnalizowano małe trzęsienie ziemi i zmiany u postaci i na tym opierał się głównie ten odcinek. Mam tylko nadzieje, że najważniejsza rewelacja czyli Siobhan znająca prawdę o szeryfie, nie zostanie usunięta już w następnym odcinku bo cliffhanger wskazuje na mnóstwo akcji i nisko latających kul co proporcjonalnie zwiększa szansę na trupa.

Pierwszy raz podobały mi się sceny z Hopwellami. Nawet te z Gordonem. Najciekawiej było jednak u pań. Carrie dalej przeżywa kryzys, nie daje sobie rady z dzienną pracą i od czasu do czasu musi zaszaleć w klubie. Jej jazda na motocyklu i ucieczka przed policją pokazała ile frajdy daje jej adrenalina i niezbyt nadaje się do życia mężatki. Co powoduje u niej wyrzut sumienia. Zmienia się również Deva. Wzięła sobie nauki ojca do serca i idzie w ślady matki przeprowadzając swój pierwszy skok. Nieporadny, ale zaskakująco udany. Nie mam pojęcia gdzie ten wątek ją zaprowadzi jednak chcę to oglądać.

Nie da się zaprzeczyć istnienia niesamowitej chemii między Hiobem, a Sugerem gdzie z wszystkich dialogów aż iskrzy. Dlatego szkoda, że działają bardzo na uboczu głównych wydarzeń. Tak bardzo, że zapomniałem po co włamywali się do firmy.

Dwie sceny akcji to popis ekipy reżysersko montażowej. Ta na autostradzie nie pozwalała oderwać wzorku. Dwa pędzące na siebie samochodu i migawki na twarze osób znajdujących się w autach. Ich panika i pewność, gemma emocji. I wiszące w powietrzu pytanie co się wydarzy. A potem efektowna kraksa i dobicie rannych Ja wiem, że przemiana Rebekki w socjopatyczną morderczynię jest naciągana, ale jakże przyjemny duet stanowi z Burtonem. Starcie Lucasa z Proctorem było bardziej konwencjonalne, ale dalej w duchu Banshee. Brutalne, długie i pomysłowe bo przy użyciu najróżniejszych sprzętów (torebka z gwoździami prosto w ryj!) z bohaterami ledwo trzymającymi się na nogach, a potem ledwo ruszającymi się. Ozdobą były efekty dźwiękowe gdzie wyostrzono odgłosy wszystkich uderzeń. Szkoda, że musieli się w końcu przestać bić.

OCENA 5/6

Mighty Morphin Power Rangers S01E25 Life's a Masquerade (1)
Pierwsza połowa odcinka zaskakująca dobrze rozpisana. Dużo elementów komediowych, które autentycznie śmieszyły w stylu znanym bardziej z sitcomów niż wcześniejszego campu. Przynajmniej przez większość czasu. Do tego odlschoolowe przebrania bohaterów (Billy jako Sherlock!) i własne sceny dla Czachy i Mięśniaka (dwa Elvisy!). Dobrze się bawiłem nawet gdy pojawił się potwór tygodnia bo zapowiedziano bardziej złożoną historię - nadejście Super Kitowca. I szkoda, że ten wątek został zaledwie  muśnięty i powinien zostać rozwinięty dopiero w drugim odcinku. Zamiast tego było standardowe starcie z potworem i pomoc Tommy'ego, który dalej robi za support. To dalej rozczarowuje. Żałuje, że nie rozpisano tego lepiej. Było tak odtwórczo, że nawet zdarzyło mi się przysnąć podczas finałowej walki co uważam za ewenement. Mimo wszystko jak na standardy MMPR odcinek oceniam pozytywnie.

"It's time for molecular transmutation" Billy Cranston

OCENA 3/6

Person of Interest S04E13 M.I.A. 
Ciąg dalszy poszukiwań Shaw i serial dalej nie zawodzi. John i Root stanowią duet, który nadzwyczaj dobrze do siebie pasuje. Udana współpraca przez cały odcinek, wzajemne zrozumie i cel napędzany wspólną motywacją. Tylko jak długo to potrwa i kiedy zacznie między nimi dochodzić do różnicy zdań? To nieuniknione i nastąpi prędzej niż później. Opowieść Root o kocie Schrodingera doskonale oddawała zaistniałą sytuację. Wielkie pytanie co stało się z Samanthą. Żywa czy martwa? Byłem pewien, że odcinek skończy się bez odpowiedzi na to pytanie, tylko by podręczyć widza. Dręczeni będą jednak tylko bohaterowie. My wiemy, że wpadła w ręce Greera, ale bohaterowie dalej żyją w nieświadomości. Najciekawiej wpłynie to na Root bo jej bogini pierwszy raz wystawia ją na próbę. Teraz czekać na kolejne wątpliwości i otwarty konflikt z bogiem.

Małe miasteczka przeważnie nigdy nie są normalne w serialach. Takie było Maple. Jednak to nie ludzie skrywali tu tajemnicę tylko Sztuczna Inteligencja prowadziła swój mały eksperyment na ludziach. Pierw ich uszczęśliwiła, pokazała możliwość idylli, a potem zburzyła tą iluzję. Samarytanin uczy się ludzi na swój sposób, metodą empiryczną. I zapewne nie robi tego bez powodu. Tylko czekać aż zacznie wprowadzać kontrolę na szerszą skalę. Przerażająca wizją, ale jakże pożądana w tym serialu.

W Nowym Jorku kolejny numer. Tym razem polowanie na Dextera. Zwyczajnego faceta, który na prawdę jest mordercą. Nic wciągającego i pewnie byłoby dużo nudniej gdyby nie powrót Silvy. Zawsze się ciesze gdy powracają stare numery w większej roli, urealnia to świat serialu. Mam tylko nadzieje, że nie zrobią z niej zastępstwa Sam lub Carter. Od czasu do czasu się może pojawiać, ale średnio widzą ją jako jedną w głównej obsadzie. Sprawa tygodnia przy okazji miała wpływ na Fusco, który również przeżywa odejście Sam. Fajnie, że każdy z bohaterów inaczej reaguje na jej stratę.

OCENA 4.5/6

The 100 S02E11 Coup de Grâce
Jeden odcinek, dwa główne wątki i końcówka, która błyskawicznie nadeszła. Tak dobrze się to oglądało. Sam nie wiem co mi się bardziej podobało - wycieczka Bellamy'ego po Mount Wheather czy kolejne spięcia u Skye People.

Wciąż jestem pod wrażeniem jaki ten serial jest brutalny i jak mu daleko do innych tytułów The CW. Jest też świetnie nakręcony. Scena z odkażanie, pełna chaosu z przesadzonymi zbliżeniami pozwoliła się wczuć w odcinek już od pierwszych minut. Potem była jeszcze brutalna walka w Górze. Bardzo brutalne, skalpel, krew, duszenie przeciwnika i zaglądanie mu w oczy. Jak to się oglądało! Z innych detali podobały mi się filtry obrazu (prosty zabieg, a działa) i dźwiękowe gdy np. rozmowa odbywała się za drzwi. Oglądałem i jak głupi uśmiechałem się z zadowolenia.

Jednak reżyseria to miły dodatek do opowiadanej historii. Bellamy dostał się tam gdzie chciał. Prawie, bo początkowo siedział w klatce. Mimo wszystko udało mu się nawiązań bliższe znajomości z Ziemianką i Mają. Co on by biedak zrobił bez kobiet wokół niego. Przedzieranie się przez Górę w poszukiwanie bliskich było wciągające bo czekało się aż coś się spieprzy. I wygląda na to, że jeszcze trzeba odrobinę poczekać. Zamiast tego bohaterowie byli torturowani psychicznie. Maya zdradza swoich ludzi i ma z tego powodu wyrzuty sumienia, widać, że nie jest to dla niej łatwe. Bo jaka ją czeka przyszłość jeśli jej ludzie przegrają? Bardziej jednak dostaje się Bellamy'emu. W tym świecie śmierć ma konsekwencja. Można się pozbyć ciała, ale odebranie życia na tym się nie kończy. Może i naiwne było spotkanie z dzieckiem swojej ofiary, ale jako element scenariuszowy mający uświadomić bohaterom, że nie walczą z rządnymi krwi złoczyńcami się sprawdził. I ogromnie jestem ciekaw jak sobie poradzą po wojnie gdy "dobrzy" wygrają.

W międzyczasie w Górze doszło do zamachu stanu w dość kameralny sposób. Syn przejął władzę bez rozlewu krwi. No, nie ich krwi. Podoba mi się hipokryzja starego Walleca. Nie ma nic przeciwko wykorzystywania krwi Grounders, ale już Sky People wzbudzają w nim wyrzuty sumienia co jest odrobinę absurdalne. Synalek nie ma tych skrupułów. Nowe pokolenie, nowe zasady. Jednak przy całej diaboliczności Górali można ich zrozumieć. Bo robią wszystko by chronić swoich ludzi. Nie są groteskowym przeciwnikiem, którego można pokonać. Ta wojna dobrze się nie skończy, ktokolwiek i jakkolwiek wygra.

A właśnie wojna. Podoba mi się jej sposób prowadzenia. Już to chwaliłem, ale nigdy za dużo ciepłych słów dla serialu, który daje mi tyle frajdy. Nie tylko nowi sojusznicy nie dogadują się co do sposobów prowadzenia walki, ale przywódcy Arki również. Ale dlatego, że jeszcze nie rozumieją tego świata. Przecież Abby jest na razie tylko gościem, plącze się jak dziecko w mgle z moralnością nieprzystającą regułą świata. Górale za to mają jasny cel, są zdeterminowani i gotowi do walki. Ciągła obserwacja, zwiad i akcję zaczepne. Prosty cel - wyeliminować wrogich przywódców.

W Camp Jaha działo się nie wiele. Clarke odgrywa liderkę, zdobyła już uznanie Grounders, ale jej matka wciąż widzi w niej dziecko. I bardzo się myli. Co powoduje kolejne spięcia. Konflikt tych dwóch kobiet jest cudownie prowadzony, nie da się kibicować tylko jednej z nich. Jednak wracając do Clarke - trochę rozczarowało mnie jej szybkie zwątpienie w powodzenie misji. Widać, że jej twardość w większości jest tylko na pokaz, wciąż zachowała w sobie pewną słabość. Której pewnie wkrótce się pozbędzie. Dobrze, że ma przyjaciół którzy są w stanie wskazać jej właściwą drogę gdy zbłądzi.

Na koniec słówko o Octavii. Nie dostała własnego wątku, był jedną z kilkunastu postaci w tle, ale i tak odcinek pokazał jej zmianę wynikającą z decyzji podjętej w poprzednim epizodzie. Zbliżyła się do Grounders, upodobnia się do nich i tylko czekać aż jej lojalność będzie testowana przez Kane'a lub Indrę.

OCENA 5/6

The Flash S01E12 Crazy For You
Scenarzyści The Flash chyba za dużo oglądają Arrow bo ten odcinek pod wieloma względami przypominał serial-matkę. Niestety. O ile jeszcze polowanie na teleporterkę było znośne (nie licząc kolejnie źle napisanej postaci kobiecej) bo były sceny akcji, kilka komediowych i sceny rodzinne momentów tak pozostałe elementy odcinka mocno niedomagały. Choćby Catlin. O tej postaci mało wiadomo, ale można wyróżnić kilka najważniejszych cech jak miłość do Ronniego czy naukowy umysł. Dlatego jej decyzja o zrezygnowaniu z narzeczonego jest nielogiczna. Zwłaszcza po tym gdy odkryła, że w połączył się z innym człowiekiem przez co zachowuje się inaczej. Zamiast spróbować znaleźć sposób by go rozdzielić ona pogodziła się z tym. Pijackie sceny pominę, były zwyczajnie żenujące.

Tydzień temu pisałem, że wolałbym zobaczyć więcej scen z Cisco i Hartleyem. Prośby zostały wysłuchane i się rozczarowałem. Ogłupianie postaci by historia poszła do przodu i mnóstwo ekspozycji. Tylko czekałem gdy to się skończy.

Czy tylko mnie strasznie razi więzienie dla metaludzi? Wydaje mi się strasznie nieludzkie. Małe cele, 2,5x2x5m, bez łóżek i kibelka. To to sadyzm. Chyba za dużo wymagam od seriali The CW skoro zwracam uwagę na takie detale.

Barry znalazł sobie love interes przez co zapalają mi się czerwone lampki ostrzegające przed scenami z Iris. Która będzie MUSIAŁA zdać sobie sprawę, że jednak czuje coś dla Barry'ego. Jak ja nie lubię miłosnych wątków w Arrow/The Flash...

OCENA 3.5/6

wtorek, 3 lutego 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #122 [26.01.2015 - 01.02.2015]

Zgodnie z niepisaną zasadą bloga by nie robić notek dzień po dniu niedzielne podsumowanie tygodnia z powodu karnawału blogowego pojawia się we wtorek. A w nim robię to co lubię czyli znęcam się nad Arrow i telegraficznie chwalę Banshee oraz The 100. Jeśli ktoś tęskni za ponadprzeciętnym stężeniem krwi na ekranie, nadmiarem seksu i testosteronu co oferował Spartacus powinien koniecznie rzucić okiem na perypetie Lucasa Hooda w Banshee. Ja jestem bardzo zadowolony z tego co dostaje i tylko czekam na notkę prasową od stacji Cinemax z informacją o zamówieniu czwartego sezonu. Przypominam też by dać szanse The 100. Diametralnie inny serial, ztargetowany do odmiennego odbiorcy, a daje mi równie dużo frajdy dzięki umiejętnemu budowaniu świata i nie zapominaniu o konsekwencji wydarzeń. Jak już nie raz pisałem - trochę Lost, troszkę Battlestar Galactica i szczypta The Walking Dead. Drama dla nastolatek i wątki romansowe? Kiedyś były. Ten sezon o nich nie zapomina, ale robią za nieprzeszkadzające tło. 

Tak wspominam o starych serialach i żal się robi, że nie ma ich już wśród nas. Jednak szansę na powrót zawsze są. Jak w przypadku Heroes. Miniseria o podtytule Reborn ma pojawić się latem, a transmisja Superbowl okazała się idealnym momentem na ujawnienie pierwszego teasera. Dziewczyna z mocami, Jack Colleman i Zachary Levi. I to wszystko. Można tylko spekulować, że Levi gra kogoś złego. Zastępstwo dla Zacharyego Quinto, który nie wróci do roli Sylara? Nie zdziwiłbym się. Tym bardziej, że telewizja ma ostatnio fioła na punkcie antybohaterów. Osobiście wolałbym Leviego zobaczyć w pozytywnej roli, a w serialu trochę więcej humoru. Już mam dość powagi i umraczniania historii.

Zeszły tydzień był dziwny. Nic istotnego nie zostało anulowane, a przedłużenia doczekała się jedna rzecz, która przedłużona być musiała. Mowa o Togetherness od HBO. Stacja przyzwyczaiła, że nie kasuje swoich seriali po pierwszym sezonie i mocno trzyma się tego postanowienia. Oby to samo było z nadchodzącym Westworld, za które mocno trzymam kciuki. Nawet jeden głupi obrazek  potrafi odrobinkę podekscytować.

Niestety nie mogę tego powiedzieć o Grze o Tron. Niby pojawił się nowy trailer, dużo dobrego pokazali, a ostatnia sekwencja w Yunkai robi niesamowite wrażenie (ta podążająca za akcją kamera!). Jednak wszystko to przyjmuje dosyć obojętnie. Bo wiem, że będzie dobrze. Nie napalam się, nie buduje hajpu, a jedynie czekam na serial, który zwykle spełnia moje oczekiwania. Ten sezon będzie się oglądało z jeszcze większym zainteresowaniem bo kolejne wątki dogonią te książkowe. Ponadto pewne jest, że telewizyjna Pieśń Lodu i Ognia skończy opowiadać historię przed książkowym cyklem. Ja się z tego powodu ciesze, ale puryści już grożą porzuceniem serialu.

Planowałem już nie pisać o serialowej Supergirl, ale ostatnie doniesienia mnie do tego zmuszają. Stacja CBS poinformowała, że w Jimmego Olsena wcieli się Mehcad Brooks. Nie byłoby w tym nic szokującego gdyby aktor nie był czarnoskóry co spowodowało lament w social media. Bo jak to zamiast rudego czarny? Gdzie wierność oryginałowi? Ból dupy podobny do tego gdy pojawiły się pogłoski mówiące o zagraniu Bonda przez Idrisa Elbę. Ludzie ogarnijcie się, jak postać będzie ciekawa to i Chinka może zagrać odpowiednika Olsena. Ocenimy jak zobaczymy. A że kłóci się z oryginałem? A od kiedy serialowe adaptacje komiksów są wierne swoim papierowym pierwowzorom?

Było o DC, musi być o Marvelu. Trzy nazwiska, jeden serial. David Tennant, Rachael Taylor i Carrie-Anne Moss w AKA Jessica Jones. Całkiem niezłą ekipę udało się zebrać do drugiego serialu MCU od Netflix. Pozostaje trzymać kciuki by premiera odbyła się jeszcze w tym roku. Najlepiej 6 miesięcy po Daredevilu. A za następne pół roku Luke Cage. Bo Marvelowych tytułów nigdy za mało.

Nie zapominajmy o Agentach T.A.R.C.Z.Y. Okazją do przypomnienia jest wypuszczenie krótkiego proma z nowymi scenami. Powrót Agents of S.H.I.E.L.D. już za miesiąc (4 marca). Zleci nie wiadomo kiedy.

Na koniec jeszcze łączony zwiastun seriali Syfy. Wymieszane z poplątanym, ale da się dostrzec nowe fragmenty z The Expanse i pierwsze ujęcia Olympus i Childhoods End. In Syfy we trust.

SPOILERY

Arrow S03E11Midnight City
Ciężko było przebrnąć przez ten odcinek i gdyby nie sceny akcji, które dawały wytchnąć mózgowi od nadmiernej głupoty pewnie bym musiał sobie robić przerwy. Jak zwykle na plus zaliczam Felicity i Raya, tutaj zawsze jest okazja by się uśmiechnąć. Dobrym pomysłem było czekanie z sprowadzeniem Olliego do Starling City i pokazanie, że nasi bohaterowie już stali się obrońcami miasta i nie potrzebują Arrowa. Pojedyncze dramaty, nieudane walki i zmagania się z swoimi słabościami - to wychodzi dobrze. I tyle plusów bo wątek Merlyna i Ligii niestety dalej obojętny.Zbyt wolno się rozwija, a Thea w nowej roli jest nieprzekonująca.

Laruel dalej jest katastrofalnie prowadzona. Jej braki w wyszkoleniu i nieudolność jest akurat dobrze pokazana i ciesze się, że nie stała się od razu swoją siostrą. Gorzej, że jej charakter dalej jest odpychający. Pewność siebie graniczącą z arogancją szkodliwą dla otoczenia, dążenie do celu łapiąc prawo, szantaże i brak szacunku dla własnego ojca, którego ciągle okłamuje. Jakby tego było mało scenarzyści dalej odwalają fuszerkę. W poprzednim odcinku pokazali soniczne gadżety Sary, a w tym o nich zupełnie zapomniano. Akurat wtedy gdy najbardziej by się przydały. Nie podoba mi się, że jej postać z powodu wymogów scenariusza ogłupia kapitana Lance'a. Jak mógł nie odróżnić dwóch córek diametralnie różniących się od siebie budową ciała pozostaje dla mnie zagadką.

Jednak największy problem mam z Brickem i jego gangiem. Rozumiem potrzebę stworzenie silnego przeciwnika na kilka odcinków. Przekonuje mnie jego próba porwania pani burmistrz. Ale stworzenie swojego własnego państwa w Glades to szczyt debilizmu. Inaczej tego się nie da nazwać. Wycofanie policji z dzielnicy nawet nie jest naciągane, jest przekroczeniem granicy zawieszenia niewiary. Bo jak to burmistrz rezygnuje z części miasta gdzie żyją tysiące ludzi, a ta dzielna policja, która walczyła z superżołnierzami Slade'a nie radzi sobie z gangiem Bricka? O Gwardii Narodowej, wojsku i innych militarnych organizacjach zapomniano. Komiksowy rodowód serialu nie ma prawa tłumaczyć takiego naginania rzeczywistości.

Co u Olliego? Nic. Absurdalnie głupie wyjaśnienie czemu przeżył upadek z kilkudziesięciu metrów (zimno go uratowało!), nic nie wnoszące rozmowy z przyszłą Kataną i Maseo oraz kolejne do niczego nie prowadzące flashbacki. O daniu znać bliskim, że żyję Ollie nie pomyślał bo po co, a jak widać Maseo telefon satelitarny ma.

OCENA 2.5/6

Banshee S03E03 A Fixer of Sorts 
O odcinku można wiele pisać, ale wszystko sprowadza się do jednej sześciominutowej scen walki między Burtonem, a Nolą. Festiwal krwi i zniszczenia wbijający w fotel i przypominający najlepsze starcia z Spartacusa. Krew, dynamiczna kamera płynąca za postaciami, pomysłowe wykorzystanie zwyczajnej dekoracji (te momenty wewnątrz samochodu!), postacie którym się kibicuje i brutalne fatality na koniec. To było niesamowite i wielka szkoda, że ktoś musiał zginąć.

Najlepsze w tym odcinku jest to, że działo się dużo więcej. Agent FBI rozszyfrował Hooda, potem zostali porwani i dostaliśmy kolejne niesamowite sceny. Z torturami w ciężarówce. I znowu akcja. Przeplatana akcją z Indianami i policjantami. Chciałbym by więcej seriali bawiło w ten sposób. Nie musi być wcale mądrze by dawać radochę. Czasem brutalny zastrzyk adrenaliny to wszystko czego potrzebujemy, a jeśli jest historia to tym lepiej. Czekam na reperkusję wydarzeń z tego odcinka.

OCENA 5.5/6

Brooklyn Nine-Nine S02E14  Defense Rests 
Niestety znowu słabszy odcinek. Kilka śmiesznych momentów w pojedynczych scenach, ale to wszystko. Zabrakło większej interakcji między postaciami i dobrych wątków, które można rozegrać. Wunch i Holt już nudzą, chociaż oglądanie emocji na twarzy Holta zawsze będzie zabawne). Boyles i Gina to samo - ona jest świetna, ale w tym odcinku jej dziwność była bardzo przeciętna. Najgorszy jednak był wątek Jake'a, który musiał zakończyć swój związek. Bo tak. Najgorsze, ze Sophia w tym odcinku była pisana tak jakby miało to być dobre rozwiązanie. Szkoda bo polubiłem tą postać w poprzednich dwóch epizodach.

OCENA 3.5/6

The 100 S02E10 Survival of the Fittest
Teoretycznie odcinek zapychacz. Główny wątek nie poszedł do przodu, było dużo miejsca dla mniej istotnych i pobocznych, bardziej budowanie kilku historii na dalszą część serialu. I wcale to nie przeszkadzało bo wszystko opierało się na prostej zasadzie przeciwieństw. Clarke z Lexą walczą z gorylem (w tym momencie uwierzyłem, że Grood w The Flash nie jest takim karkołomnym pomysłem) i zdobywają do siebie większe zaufanie i szacunek. Tak jak powoli Grounders zbliżają się do Skye People. Wciąż dzieli ich przepaść, ale powoli ją zasypują. Szkoda, że tak mało jeszcze współpracują, ale i na to przyjdzie czas. Bo by żyć w tym świecie trzeba mieć sojuszników. Inaczej się nie przetrwa. Zbyt dużo niebezpieczeństw.

Najsłabiej wypadł wątek Lincolna i Bellamy'ego. Cały odcinek szli, ale doszli do Góry. Przez cały odcinek był pokazywany strach Lincolna dlatego końcówka jest tym lepsza. Zamiast przezwyciężyć słabość przegrał i uległ nałogowi. Za takie rozwiązania lubię ten serial. Tak jak za wczesne budowanie przyszłych wątków. Tym razem Jaha zbiera swoich followersów i niczym jakaś sekta religijna wyruszą na wyprawę do City of Light. I coś mi tutaj pachnie motywem przewodnim na przyszły sezon. Wciąż oczekuje więcej klimatów post apo i zdewastowanego miasta. Nowy Jork Miastem Światła?

OCENA 4.5/6

The Flash S01E11 The Sound and the Fury
Po paru dniach od obejrzenia odcinka za wiele nie pamiętam poza tym, że mi się podobało. The Flash to na razie typowy serial do kotleta. Fajnie się ogląda, ale brakuje większych refleksji. Niby bohaterowie coś tam robią, minimalnie się rozwijają, ale prawdziwe zmiany przyjdą w odcinku przed przerwą. I nie ma w tym nic złego póki jest przyjemność z seansu. Tym razem dużo frajdy sprawiało oglądanie Wellsa, flashbacków z Star Lab oraz Pied Pepera. Co jak co, ale przeszarżowani przeciwnicy zgrabnie wychodzą w tym serialu. Tym razem archetyp szalonego naukowca/odludka. I szkoda, że Pied miał więcej scen z Wellsem i Flashem niż Cisco, któremu przydałoby się większe backstory. 

OCENA 4/6

niedziela, 1 lutego 2015

Karnawał blogowy #9 [styczeń 2015]

Co miesięczna dawka materiałów do czytania. Uzbierało się dużo dobrego więc wstępu nie będzie byście mogli od razu zabrać się za linki.


This Will Be on the Midterm. You Feel Me? - o tym czemu uniwersytety w Stanach prowadzą wykłady o The Wire. Najlepszym serialu telewizji, który w Polsce jest tak mało znany. 

Rewatching 'The Wire': Classic Crime Drama Seems Written For Today - znowou o The Wire i jego ponadczasowości.

Ten Years Further Along The Beam: Revisiting THE DARK TOWER Books V-VII - rereading Mrocznej Wieży i odkrywanie na nowego dobrze znanego materiału. Chyba też muszę urządzić sobie powtórkę.

Książki zbójeckie (po raz któryś) - tekst o czytaniu i literaturze zmuszający do myślenia.

Mistyka popkulturowa- pierwszej klasy trollowanie Misiaela i wyjaśnienie czym właściwie jest ten mistycyzm popkulturowy.

Kim jest Ant-Man i dlaczego jest ważny dla uniwersum Marvela? - coraz bliżej premiera Ant-Man więc małe przybliżenie tego bohatera Marvela.

Nie lubię ≠ nie rozumiem. Dumania nad kwestią gustu - Mysza jak zwykle celnie tłumaczy tytuł swojej notki. 

Klisze, schematy i banały - Mroowa tłumaczy czemu recykling pomysłów wcale nie jest taki zły.

Dlaczego dobre powieści Fantasy są tak nieliczne? - o problemach w pisaniu (i spójności) światów fantasy. 

Nie będę płakał po EA - wbrew pozorom nie jest to tekst o EA, a irracjonalnej pogoni za nowościami.

Gimby i nie znajo, czyli fenomen Power Rangers i Power Rangers dla początkujących - tradycyjna porcja Power Rangers od Aeth i Misiaela.
Nie lubię ≠ nie rozumiem. Dumania nad kwestią gustu. - See more at: http://myszamovie.pl/2014/12/nie-lubie-%e2%89%a0-nie-rozumiem-dumania-nad-kwestia-gustu/#sthash.AQms8Bwx.9UiA4uBY.dpuf
Nie lubię ≠ nie rozumiem. Dumania nad kwestią gustu. - See more at: http://myszamovie.pl/2014/12/nie-lubie-%e2%89%a0-nie-rozumiem-dumania-nad-kwestia-gustu/#sthash.AQms8Bwx.9UiA4uBY.dpuf