poniedziałek, 27 lipca 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #147 [20.07.2015 - 26.07.2015]

SPOILERY
 
Halt and Catch Fire S02E08 Limbo
Serial znowu to zrobił. Między odcinkami nastąpił nieokreślony time jump i zrezygnowanego z potencjalnie ciekawego wątku konfliktu w Mutiny. Na szczęście to było tylko pierwsze wrażenie, a sam epizod okazał się jednym z najlepszych w i tak świetnym sezonie. Odbył się zlot miłośników Mutiny co było niezwykłe. Pokazano co jest najważniejsze - społeczność, bliskość innych ludzi i relację między nimi. By to zrozumieć trzeba wychodzić do innych, a nie żyć wśród swoich marzeń. Tak miała Cameron. Zrozumiała to dopiero wtedy dziewczyna podziękowała jej za to, że jej firma dała jej namiastkę prawdziwego życia. Potem nastąpiła prawdziwa normalna rozmowa z Donną. Bez żadnych kłótni, wybuchów i obwiniania się. Rozmowa o przyszłości, snuciu wizji for internetowych i serwisów społecznościowych. Tworzenie cyfrowego przedłużenia naszego życia. A potem wszystko runęło niczym dwa pierwsze domki trzech świnek.

Wszystkiemu winny był Joe. Joe, który uratował Mutiny przed wchłonięciem przez korporację. Myślał, że ich ratuje, tak bardzo zraził się do stłamszenia ich swobody twórczej, że odszedł z firmy z którą nie chciał mieć wiele wspólnego. Co go kopnęło w tyłek. Wheeler miał inny plan. Przejął sieć klientów, całą społeczność i założył własne Community. Joe się o tym dowiedział, pognał przepraszać Cameron, ale to było bezcelowe. Pierwszy raz nie wiedział co powiedzieć, brakowało mu słów, powtarzał się. Miał wyrzuty sumienia z tego co się stało mimo, że nie był niczemu winien to wszyscy i tak go obarczają odpowiedzialnością. Ten który chciał ich ratować nieświadomie ich pogrążył i przy okazji siebie.

Z Joe podobała mi się scena gdy pod wpływem ekstazy snuję wizję internetu przyszłości, naszego świata. Wirtualnego zamiennika rzeczywistości. Zamiennika dla niego, a Donna i Cameron widzą jego naturalne przedłużenie. Nie jako miejsce ucieczki od rzeczywistości, ale nową formę jej kreowania.

Odcinek nie skończył się prostym clifhangerem. Creditsy mogły rozpocząć się po odkryciu utraty całego dorobku firmy. Jednak dano jeszcze emocjonalne przemówienie Joe'ego i świetny występ Lee Pace. Był szok, przyszedł huragan, a zakończono wyciszeniem. Donna pyta się Cameron co teraz. Zbliżenia na jej twarz, delikatna gra mimiką jakby sugerowano wpadnięcie na jakiś pomysł i koniec. Bez słów, cisza i muzyka wystarczyły by wiedzieć, że dziewczyny się łatwo nie poddadzą i nastąpi walka. Wciąż mi się marzy by wszyscy doszło do zjednoczenia z Joe, ale na to nie ma co liczyć. Nie po tym. Chociaż kto wie. Nie takie odkupienia miały miejsce w świecie seriali.

OCENA 5.5/6 

Mr. Robot 01E05 eps1.4_3xpl0its.wmv
Ależ ten serial potrafi budować otwarcie. Pierw mocne wejście z Verą. Wydawało się, że ta sprawa tygodnia dawno za nami, ale jak w prawdziwym życiu - nie ma kompletnych zakończeń, a historia toczy się dalej. Kryminalista szykuje zemstę - tyle było wiadomo z prologu. Potem już powrót do włamu na centrum danych. Długie sceny, nieoczekiwane rozwiązania i napięcie wylewające się z ekranu. Dawno pytanie "co dalej?" nie cisnęło mi się tak często na usta by potem jeszcze słyszeć odpowiedź "tego się się nie spodziewałeś". Akcja miała dużo niespodziewanych zwrotów akcji i zaskakujący heppy end. Udało się, teraz można zniszczyć E Corp. Tylko, że nie. Jeden element układanki wskoczył na swoje miejsce, a kolejne dwa wypadły. fsociety nawet nie przybliżyło się do realizacji swoich planów mimo ciągnięcia tego wątku od kilku odcinków. I dobrze.

W odcinku irytowała mnie trochę bierność Eliota. Za dużo rzeczy udaje mu się dzięki zbiegom okoliczności, a nie własnej pomysłowości. Poruszał się od punktu A do B dzięki pomocy innych szczególnie głosowi Pana Robota. Chociaż z drugiej strony taki bohater to coś niecodziennego w telewizji, a jego siła wynika głównie z przemyśleń i długo planowanych działań, a nie spontaniczności. Dzięki temu, że wprawia w konsternacje jest taki ciekawy. Wciąż też nie wiadomo jak wygląda zależność Robot/Eliot. Po poprzednim odcinku byłem pewien, że to jedna osoba. Po tym już nie do końca, chyba że twórcy w przemyślany sposób się ze mną droczą. Mr. Robot wchodzi w interakcję z innymi, ale nigdy nie odbywa się na zasadzie trójkąt z Elliotem. Zawsze jest to jeden z nich. I to tylko konfunduje i sprawia, że tak bardzo chce się oglądać dalej.

Napięcie odcinka o, którym piszę i pisze było mistrzowsko budowane dzięki operowaniu obrazem. Długie i statyczne ujęcie z szerokimi planami w pomieszczeniach gdzie bohaterowie byli tylko tłem, przytłoczeni przez wydarzenie lub mocne zbliżenia gdy działo się coś ważnego. Pozycja nie zawsze symetryczna sprawiająca wrażenie niedopasowania i pieczołowite rozmieszczenie aktorów by zbudować harmonię na scenie. Całość dopełnia elektroniczna lub symfoniczna muzyka z niepokojąca powtarzającymi się motywami. W zeszłym roku można się było zachwycać True Detective i maestrią Cary'ego Fukunagi, w te wakacje rządzi Mr. Roboto. Ogólnie mam wrażenie, że ostatnio coraz więcej seriali przykuwa większą uwagę nie tylko do treści, ale też formy co mnie ogromnie cieszy.    

OCENA 5/6

Teen Wolf S05E05 A Novel Approach
Świetny odcinek. Emocjonujący początek, walka Stilesa z Donovanem i nieoczekiwany rezultat. Doktorzy skrzywdzili Stilesa bardziej niż chcieli - sprowadzili na niego traumę. W samoobronie zabił człowieka co teraz go mocno prześladuje. Nie jest taki sam, inaczej patrzy na świat, boi się. Nie ufa też sobie. Dla mnie najfajniej wypadła scena gdzie bronił zachowanie Kiry z poprzedniego odcinka jak by sam chciał wytłumaczyć to co zrobił. Stiles jest też torturowany psychicznie, a jego poczytalność była kwestionowana. Zabił czy nie zabił? Może wydarzenia z biblioteki to tylko wytwór jego wyobraźni? Dylan O'Brian zagrał fenomenalnie. Oddał całe spektrum emocji, zwłaszcza w scenie w samochodzie gdzie nie wiedział co zrobić - przyznać się czy uciec. Ależ aktorzy się wyrobili w tym serialu.

Fabularnie serial rzuca kolejne tajemnice, ale nie ciągnie ich w nieskończoność. Jest tyle samo odpowiedzi co pytań. Historia książki szybko się rozwiązała. Napisał ją Valcheck jako ostrzeżenie przed Doktorami, a bohaterowie ją znaleźli ponieważ była to sprytnie zastawiona pułapka by dostać się do Eichen House po trzecie oko. Wątek rozwijał się sprawnie przez cały odcinek i trzymał w napięciu. Częściej chciałbym oglądać takie emocjonujące seriale. Przy okazji został świetnie nakręcony - mieszanka różnego rodzaju zbliżeń, ujęcia kamery potęgujące grozę wydarzeń i niezłe efekty specjalne. Dodatek, ale mocny.

OCENA 5/6

poniedziałek, 20 lipca 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #146 [13.07.2015 - 19.07.2015]


Wspólne serialowe uniwersum rozciągające się na kilka produkcji to świetna sprawa. Oglądasz jeden serial i zamiast żegnać się z bohaterami na tydzień oni wracają następnego dni np. rozwiązując zagadkę kryminalną w innym mieście lub jednoczą siły by pokonać potężniejszego przeciwnika. Przeplatające się wątki, rozbudowana mitologia i szersze niż zazwyczaj spojrzenie na świat. Star Trek, Stargate, CSI, Law & Order NCIS, Marvel Cinematic Universe czy prężnie rozwiewające się uniwersum DC/CW. Wielkie marki, które umiejętnie korzystają z crossoverów. Zupełnym zaskoczeniem jest dołączenie do tego grona Sleepy Hollow, które zupełnie niespodziewanie będzie egzystować w tym samym świecie co Bones! Serio, podróże w czasie i campowa walka z Apokalipsom i zabawny, ale robiony na serio serial o rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Głupie? Jak najbardziej. Wyczekiwane? Jeszcze jak! Ten szalony pomysł stacji FOX będzie można zobaczyć w telewizji prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Szczegóły jeszcze nie znane. Mimo, że porzuciłem obydwa seriale skuszę się na ten niecodzienny pomysł. Skoro teoretycznie Twin Peaks, Lost, Fringe i Person of Interest mogą istnieć w tym samym uniwersum to czemu nie Sleepy Hollow i Bones?

W tym tygodniu dalej mówiło się o jeszcze jednym crossoverze. Występie Matta Ryana w roli Constantina w Arrow. Podobno nie jest to wcale takie niemożliwe, a anulowanie serialu NBC sprawia, że jeszcze bardziej prawdopodobne. Ten sezon Arrow ma obracać się w okół magii  i mistycyzmu więc Constantine w kilku odcinkach byłby naturalnym wyborem. A potem kto wie. Może The Flash lub Legends of Tomorrow?

Dziewiąty sezon Doctor Who wraca 19 września, ale już teraz żyjący w niepewności fani mogą radować się z zamówienia 10 serii. Dobra przesadza, to była tylko formalność. Szczegółów brak więc wciąż nie wiadomo jak długo Peter Capaldi pozostanie Doktorem, ani czy Moffat dalej będzie bawił się w swojej piaskownicy.

Teoretycznie najważniejszą wiadomością tygodnia powinna być lista z nominacjami do Emmy. Pozwolę sobie zostawić link i napiszę, że cieszy mnie wyróżnienia dla Tatiany Maslany. Szerszy komentarz jest zbędny bo byłoby narzekanie i żałowanie kto został pominięty i kogo oszukali. Jednakże pod nieobecność Breaking Bad gala w tym roku  powinna przynieść wyjątkowo zaskakujące rozstrzygnięcia.

Tradycyjnie kilka filmowych zapowiedzi. Trailer pierwszego sezonu Necros zaskakuje wysokim poziomie. Natflix mocno stawia na jakość swoich seriali i to widać. Pojawiła się również nowa zajawka Z Archiwum X. Podobno złożona z wyłącznie nowych scen. Nie oglądam materiałów promocyjnych więc nie komentuje. Nadrabianie serialu dalej w planach.  

Niby dopiero końcówka listopada, za oknem +30, ale warto już pomyśleć o kalendarzy na przyszły rok. Może taki z pięknymi grafikami z Game of Thrones

SPOILERY

Halt and Catch Fire S02E05 Extract And Defend
Joe i Mutiny. Nareszcie te światy zaczęły na siebie wpływać. Na razie dosyć delikatnie, doszło do pierwszych współpracy, czekać tylko aż się zaogni, dojdą konflikty i porozumienia. Fabularnie to dalej kłopoty firemki, kłótnie i próby utrzymania się. Jednak wciąż ogląda się to świetnie dzięki kapitalnie rozpisanym relacją między postaciami. To samo pokazywane w inny sposób. Fabuła sobie płynie, a oglądając odcinek przenosi się do lat '80 by kibicować garażowej firmie z gigantycznym potencjałem technologicznym. Dodatkowym plusem są wszystkie odniesienia do popkultury. Pierwsze pojawienie się NESa (czy wpłynie to na kierunek rozwoju Mutiny?), ta ekscytacja podczas oglądania Terminatora i cytowanie filmu. Tylko ta nieszczęsna oglądalność nie chcę rosnąć.

OCENA 4.5/6

Halt and Catch Fire S02E06 10Broad36
Poziom serialu w tym sezonie jest zadziwiająco wysoki, a dobre odcinki przeplatają się z wyśmienitymi. Tym razem był ten drugi rodzaj. Działo się niesamowicie dużo u wszystkich bohaterów, a były to rzeczy ważne. Wrócił Joe kombinator za którym tak bardzo tęskniłem. Miał swój cel i go osiągnął, tak manipulował ludźmi że zagrali dokładnie jak chciał. Zaszachował Mutiny, zagrał ostro zrywając negocjację, postawił warunki nie do spełnienia by sprawdzić na ile są gotowi. By walczyć o swoją niezależność postanowili oszukać Joego (co za świetne sceny narady gdy budowali nowy sprzęt). Nie udało się. I to ich ocaliło, ale też nie do końca. Grozi im wykupienie przez korporację. Koniec z niezależnym projektem i wolnością. Ktoś widzi w nich pieniądze i chcę to wykorzystać. Brutalne zderzenie pasji z rzeczywistością. Koło ratunkowe, które może się okazać kotwicą.

W personalnych wątkach najwięcej działo się u Clarków. Donna opowiedziała matce historię jakoby poroniła. W rzeczywistości planowała aborcję, szukała akceptacji i wytłumaczenia dla tego co ma zamiar zrobić. Podoba mi się jak ujęto ten problem. Nie przedstawiono jednego argumentu czemu usuwa ciąże, a pokazano szereg czynników wpływających na decyzję, którą musiała podjąć. Przy okazji zbliżyła się z Camerona. Dzieli je wiele, nieustannie się kłócą, ale nie można odmówić im szacunku i zrozumienia do siebie. To nie prosta prosta relacja i za to uwielbiam ten serial.

Tym razem Gordon miał oddzielny wątek, niepowiązany z walką Mutiny o przetrwanie. Odwiedziny u rodziny, ciąg dalszy prób pogodzenia się z swoją chorobą i kolejne złe decyzję, które podejmuje. Zdradził żonę, ale nie można go tylko potępiać.

OCENA 5.5/6

Halt and Catch Fire S02E07 Working for the Clampdown
Najgorsza rzecz z jaką może borykać się firma ciesząca z niezależności to wykupienie przez korporację i pójście do łóżka z diabłem. Jednak niektórzy widzą w tym szansę. Zwłaszcza dzięki warunkom jakie zaproponował Joe. Większość odcinka to jego kuszenie, sianie zamętu w Mutiny i przekonywanie ich by pozwolili się wykupić. I on wierzył, że robi dobrze. Dzielił wizję z Cameron, chciał jej umożliwić rozwój, możliwość stania się potęgą, ale Wheeler miał inne plany. Jakie to cyniczne. Świetna scena gdy Joe rozmawia z Cameron, czy raczej wygłasza swoją kolejną przemowę i namawia ją by nie sprzedawała firmy. I ostatecznie to postanawia co doprowadzi do kolejnych konfliktów. Mieli być przecież jednością, posługiwali się demokracją, a teraz Cameron robi za dyktatora bo to ona najlepiej wie co zrobić. W tym wątku brakowało mi tylko Donny.

Donny, która dowiedziała się o chorobie męża. Mocno ją trafiło, zwłaszcza po usunięciu ciąży. Została w domu i pilnowała Gordona, który postanowił znowu  rozkręcić biznes. Kolejna garażowa firma chcąca się wybić. Jest wizja, wizja która by zmieniła świat, ale choroba Gordona nie gwarantuje sukcesu temu przedsięwzięciu. Czyli szykują się kolejne dramaty.

Strasznie mi się podobał wątek Levego. Romansuje na czacie, spotyka się i zostaje pobity. Nie dość, że pokazano sytuację gejów to jeszcze podkreślono, że internet może być niebezpiecznym miejscem. Bezpretensjonalnie i z wyczuciem. A scena gdy Donna odwiedza go w szpitalu, siada przy nim i nic nie mówi, a wcześniej widać na pierwszym planie figurkę Spider-Mana, o której była mowa wcześniej to małe mistrzostwo świata. Minimalizm wystarcza, słowa są niepotrzebne.

Można by pomyśleć, że serial pokazał jedno z zagrożeń internetu. Jesteśmy anonimowi, możemy udawać kogo chcemy. Jednak to nie jest zagrożenie stricte internetowe. W życiu jest to samo. Matka Toma kreuje własną rzeczywistość, oszukuje swoje otoczenie by stworzyć pozory idealnego życia. To nie internetowa anonimowość prowadzi do tragedia, to jest zapisane w ludzkim DNA.

Marzy mi się 3 sezon gdy Mutiny zacznie robić gry na konsolę. Widmo NESa na horyzoncie może to sugerować. 

OCENA 5.5/6

Mr. Robot S01E04 eps1.3_da3m0ns.mp4
Co za szalony trip! Eliot na odwyku, pozbywa się z swojego organizmu narkotyków, a serial zabiera widza w szaloną podróż. Początek to zaskoczenie gdzie nie można odróżnić rzeczywistości od omamów, gdy wyprawa po działkę się kończy (ujęcie bez cięć!) pokazywane są coraz bardziej szalone wizję. Cały czas jest też mowa o demonach, które trapią ludzi. Do tego niespełnione marzenia, obecne i dawne lęki i dalsza krytyka współczesnego świata. Niesamowicie się to oglądało co jest też zasługą reżysera który często eksperymentował.. Wydaje mi się, że wszystkie wizję i omamy przygotowują też na wyjawienie wielkiej prawdy - Mr. Robot nie istnieje. Jest on wytworem umysłu Eliota, trapiącym go demonem z którym nie daje sobie rady.

W serialu urzeka mnie jego szarość. Nie ma tutaj krystalicznie czystych bohaterów. Angela i Shelia miały zaskakującą scenę w łazience i proste słowa Sheli miały w sobie wiele prawdy - najbardziej powinniśmy się martwić o siebie. Angela bierze to do siebie i postanawia ratować swoje życie i karierę kosztem AllSafe i swojego chłopaka. Zaskakujący zwrot.

Ciekawie wypadają też dwie hackeri, które idą skontaktować się z Dark Army. I niby te sceny nic ważnego nie mówią to dają minuty z bohaterami z tła, które są barwnymi postaciami z swoją tajemniczą historią. Czekam na kolejne sceny z Trenton i Darlyne.

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E12 Blitz
Niemalże cały odcinek wypełniony walką. Od jednego bossa do drugiego po drodze walcząc z mięskiem armatnim. I niby powinienem ponarzekać, ale reżyseria, sposób pokazania walk, świetne dialogi i humor mi to wynagrodziły. Również wizyty u Vinjixa i Tanay 7 były zabawne. Całość została spięta wątkiem przeszłości Dillona, która znowu go nawiedza. Pozbawiony wspomnieć waha się przed pokonaniem monstera tygodnia, który może rzucić trochę światła na jego przeszłość. Ostatecznie zdaje sobie sprawę, że nowe wspomnienia są ważniejsze od tych zagubionych i nie można być niewolnikiem przeszłości. Niby bohater odniósł zwycięstwo, ale też nie do końca bo ostatecznie okazuje się, że wirus powoli zaczyna go zmieniać w robotą. Już mi się podoba ten wątek gdzie znowu będzie testowana przyjaźń, ale też powinien zostać ruszony motyw przeznaczenia. Ciekawią mnie też flashbacki Dilliona. Czyżby tajemnicza kobieta z jego snów to Tanaya 7?

OCENA 4/6

Power Ragners RPM S17E13 Brother's Keeper
Ciąg dalszy bondingu między Scottem, a Dillionem. Pierw wyścig samochodowy przerwany pojawieniem się Tanayi 7, potem scenki testujące zaufanie między tymi dwoma i wreszcie komediowe momenty gdy są spięci łańcuchem. Setnie się uśmiałem, uwielbiam pozytywną energię bijącą od tego serialu. Na szczęście ten odcinek nie był fillerem. Kontynuował historię Dilliona i wirusa zmieniającego go w robota. Tym razem Venjix przejął nad nim kontrolą, a Wojownicy musieli go w jakiś sposób uratować. Trudne wybory i stawianie przyjaźni na pierwszym miejscu. Odcinek kończy się mocnym cliffhangerem gdzie Doktor K przyznaje się do stworzenia Venjixa czy fabularnie serial nabiera tempa.

OCENA 4.5/6

Scream: The TV Series S01E03 Wanna Play a Game?
Chyba trzeba się przyzwyczajać, że odcinki są spięte klamrą zabójstw z środkiem wypełnionym nudną teen dramą. Irytuje mnie brak napięcia w środku, sztuczne dramaty, miłostki i długie sceny o niczym. Konflikty między bohaterami nie angażują więc kolejne sceny potwornie się dłużą. Co mnie obchodzi kłótnia między dwoma nonamemami? Albo związek uczennicy z nauczycielem? Jeszcze jakby dialogi były lepsze, ale czasem aż uszy krwawią. Denerwują nawet chamskie odniesienia do popkultury. Szczytem wszystkiego jest Emma. Nijaka główna bohaterka, której życzę szybkiego zgonu. Jasne, lepiej ufać seryjnemu zabójcy niż matce, a gra z nim nie skończy się źle. Jedyna nadzieja, że teraz po tragicznych wydarzeniach, gdzie uczniowie byli bardziej zamieszani w morderstwo, zacznie się dziać dużo ciekawszych rzeczy.

Jak wypadły morderstwa? Pierwsze rozczarowujące bo okazało się flashbackem opowiadanym dziennikarce. Dziennikarce, która już nie była pokazywana przez odcinek, a podczas rozmowy kamera obdarzyła ją tajemniczym zbliżeniem. Czyżby kolejny potencjalny morderca? Dziennikarka kreuję historię na której chcę się wybić. Prawdopodobny scenariusz. Drugi zgon, z końca odcinka lepszy. Z Riley można było w jakimś stopniu sympatyzować. Wtedy gdy nie musiała myśleć i podejmować decyzji bo przez własną ułomność zginęła łamiąc podstawową zasadę horroru. I kto zostawia samą nastolatkę gdy na zewnątrz szaleje seryjny morderca?! Jej zgon nie był wielkim zaskoczeniem bo Brook jest postacią z stałej obsady, a ona nie. Tym tropem teraz zginie Jake.

Wiecie co mi najbardziej przeszkadza w mordercy serialu? Za łatwo mu to idzie, a kolejne sceny śmierci są nijakie. Może jest i gore, a krew się leje. Tylko co z tego skoro brakuje kreatywności. I napięcia gdy ofiara ucieka, walczy o swoje życie, a morderca biegnie za nią, przewraca się o swoje ubranie i biegnie dalej, a widz nie wie co się stanie. Tutaj killer jest perfekcjonistą przez co kolejne scenki śmierci nudzą.

OCENA 3/6

Teen Wolf S05E04 Condition Terminal
Większość odcinka to ciąg dalszy i konsekwencję poprzedniego. Mimo dekompresji i przeciągania poszczególnych scen udało się zachować napięcie i wprowadzać kolejne konflikty między postaciami czy sprawiać, że zaczęli w siebie wątpić. Choćby Stiles widząc ranną Lydię osłupiał, nie wiedział co ma robić i to Theo zaczął ją ratować. Coś mi się wydaję, że prędzej niż później zacznie go to dręczyć. Kolejnym etapem rozrywanie więzi przyjaźni będzie nieufność wobec Mali. Opowiedziała mu historię o Doktorach, ale czy bezgranicznie jej ufa w świetle jej poprzednich deklaracji? Wątpię. Serial jest zmyślnie kreowany i nie ma tutaj scen bez przyczyny. Jak choćby wątek z lekcjami biologi. Zapchaj dziura szkolna, a świetnie koresponduje z inżynierią biologiczną Doktorów. Ciekawe czy znowu nauczycielka okażę się tą złą.

Skorpionotwór, przeciwnik tego odcinka był trochę wciśnięty na siłę więc nie sprawiał większego zagrożenie ani nie budował klimatu zaszczucia. Jednak Scott uśmierzający ból po jadzie i słowa matki, która bezgranicznie ufa synowi pokazują naturę prawdziwego Alfy. Który powoli traci pewność siebie (zastanawia się nad rezygnacją z biologii). Cieszy mnie pierwsza konfrontacja z Doktorami, ale fajniej wypadają relację między bohaterami. Szczególnie Kira/Scott. Tutaj dwie rzeczy. On powiedział, że ją kocha i nie zdał sobie z tego sprawy, a ona przejęta. Teen drama poprowadzona całkiem sprawnie. Potem natomiast mamy Kirę próbującą dobić Skorpiona. I nie wiadomo czy to jej świadome działanie czy opętanie przez mistycznego duszka. Reperkusję tych wydarzeń będą znaczące w następnym epizodzie.

Cliffhanger tradycyjnie zaskakujący. Wizję Parrisha powoli się spełniają. Opowiedział Lydii jak zanosi w swoich snach zwęglone ciała do Nemetonu, a w finale odcinka się to spełniło. Powiązania między celtyckim drzewem, a Doktorami nie widzę więc wydaje się, że to odrębny wątek. Czyżby drzewko karmiło się ciałami i odzyskiwało swoją pradawną moc?

OCENA 4.5/6

wtorek, 14 lipca 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #145 SDCC [06.07.2015 - 12.07.2015]

Mówi wasz kapitan. Proszę o zapięcie pasów, zbliżamy się do lądowania. W San Diego gorąco, bardzo gorąco.

Jak co roku o tej porze kalifornijskie miasto zmienia się w Jerozolimę miłośników popkultury, a te kilka intensywnych dni jest świętem. Gdzie twórcy chcą się pochwalić tym co przygotowali, wielbieni aktorzy są czczeni niczym półbogowie, a fani szaleją z ekstazy mogąc oglądać ekskluzywne materiały. SDCC. Cztery magiczne literki dające tyle radości. Cieszymy się z kolejnych ujęć, wywiadów, trailerów, obrazków, zapowiedzi bo potem czekać. Długie miesiące. Dlatego ja nie będę narzekał. Będę fanował. Na krytykę przyjdzie czas. W dzień święty święcę. I popadam w refleksję. Jaki ten świat jest wspaniały i czemu to szczęście nie może trwać cały rok? Spontanicznie postanowiłem porzucić Killjoys i Dark Matter. W świetle nadchodzących tytułów "dobry serial" to za mało. 

Jednak przed przeglądem Comic-Conowych newsów wiadomości je poprzedzające i organizacyjne. Nie będę pisał o wszystkim. Jedna osoba nie jest w stanie obejrzeć i przeczytać wszystkiego co chcę, a co dopiero napisać solidną relację. Będzie krótko i tradycyjnie. O rzeczach, które przyciągnęły moją uwagę, serialach mnie interesujących i wydarzeniach ważnych. Nie będzie opisów paneli i szczegółowych spoilerów. Będzie piguła informacyjna po której poczujecie się lepiej. Zapraszam. 

Pierw będzie po przedłużeniach. Jak mówiłem okres San Diego Comic-Con to czas radości, a nic nie raduje tak jak dodatkowe odcinki ulubionego sezonu.Najważniejsze - Teen Wolf z 6 sezonem. I znowu 20 epizodów. Serial dwa lata później niż Buffy opuszcza liceum i jestem niesamowicie ciekawy co z tego wyjdzie. Do obejrzenia również zwiastun dalszej części sezonu. Z moich seriali jeszcze nowiutki Scream dostał zamówienie. Bohaterowie którzy przeżyją wrócą za rok więc nie ma mowy o antologii. Czy ja wrócę dopiero się okaże. Ostatnie przedłużenia, które mnie interesują (bo trzeciej serii dla Salem nie liczę) to 8 sezon dla Adventure Time, które MUSZĘ zacząć oglądać i 30 odcinków w trzech seriach dla South Park (to już 23 sezon w 2017 roku), które kiedyś chciałem nadrobić.

Tradycyjnie mówiło się o serialowych filmach. Pytanie Nathana Filliona/Jossa Whedona o filmową kontynuacją Firefly to już smutna tradycja. Efekt wiadomy. Chcą, nie mogą, może kiedyś. Na pocieszenia komiksowa kontynuacja Leaves on Wind. Jako film może skończyć również Hannibal. Podobno obecnie jest to najprawdopodobniejsza opcja. Trochę prostsza sprawa jest z Community. Dan Harmon i Alison Brie (widzieliście ją w Lip Sync Battle? nie? to klikać tutaj) mówili, że prędzej dopełnienie kultowego hashtaga #sixseasonsadnmovie niż apokryficzna 7 seria. Nie zdziwiła mnie chęć Kristen Bell i Roba Thomasa do kontynuacji Veroniki Mars. Tutaj możliwa jest również miniseria. Fajnie jak chociaż jeden z tych projektów zostanie zrealizowany. 

Chwilę przed prawdziwym trailerowym mięskiem miszmasz. Jedyna smutna wiadomość to opóźnienie powrotu Twin Peaks do 2017. Znam przynajmniej jedną osobę, która zasmuci się ta wiadomością. W zamian 18 zamiast 9 odcinków. David Linch i Mark Frost dalej za sterami. Mniejszego kalibru są nowinki castingowe. Margo Martidale w The Good Wife to dobra wiadomość. Czuć wysęp godny Emmy. Natomiast fana Marvela i Daredevila uraduje debiut pewnej greczynki w czerwieni mającej słabość do sztyletów sai i ślepych prawników. W Elektrę wcieli się Elodie Young, której umiejętności walki można było podziwiać w G.I. Joe: Retaliation. O choreografie się nie martwię. Liczę jednak, że w tym sezonie jednak nie będzie Bullseye. Elektra, Punischer i Kingpin. Na razie starczy.

Zastanawiałem się od czego zacząć przegląd trailerów. Stacjami? Dniami? Gatunkami? Co wybrać na początek? Chyba udało się znaleźć odpowiedni klucz, a zaczynam od śmietanki, best of the best, filmików, które zmusiły mnie do szukanie szczęki w piwnicy. Gdzie najbardziej się zaskoczyłem i wstrząsnąłem. To też cztery (bo czemu by nie?) seriale na które obecnie najbardziej czekam i liczę na długie i owocne związki.

Pierwszym strzałem w pysk była zapowiedź Ash vs. Evil Dead. Jestem fanem trylogii Sama Raimiego, uwielbiam Bruca Campbella i Lucy Lawless, a stacji Starz ufam. Jednak to co zobaczyłem zaszokowało mnie. Nie krew, która leje się hektolitrami, ale lekkość, geriatryczny humor, samoświadomość marki i autoironia scenariusza. Szykuje się szalona przygoda składająca hołd klasycznym częścią, ale dająca też coś od siebie. Będzie krwawo, brutalnie i z jajcem. Tak jak powinno być. Premiera w Święto Dyni, Darmowych Cukierków i zarazem w dzień gdy wszystkie potwory robią sobie wolne.

O zmianie jaka zaszła na stacji MTV pisałem już kilkakrotnie. Może i produkują kiczowate Szory z Trybsonami i przestali się znać na muzyce, ale nauczyli robić młodzieżowe seriale. Teen Wolfem zachwycam się choćby dzisiaj i przy każdej sposobności zachęcam do nadrabiania. Kolejnym wielkim hitem może być adaptacja książek Terry'ego Brooksa The Shannara Chronicles. Gdy usłyszałem o tym serialu fantasy miałem przed oczami Legend of the Seeker. Budżetową przygotówkę. Dlatego zdziwiły mnie entuzjastyczne twitty z niespodziewanych miejsc po publikacji trailera. Obejrzałem i przyłączam się do chórku. A wy jak? Nie mówicie, że nie urzekły was krajobrazy Nowej Zelandii, filmowy rozmach i mash up fantasy z post-apo. Ja jestem zauroczony. Przecież to wygląda bardziej naturalnie niż nie jedno filmowe fantasy z Hobbitem na czele. Stacja sypnęła kasą i widać efekty. Tylko martwi mnie brak wyrazistych postaci na zwiastunie. Manu Bennett i John Rhys-Davies to solidne nazwiska, ale ciężar odpowiedzialności spoczywa na barkach młodych aktorów, a to zawsze wielka niewiadoma. Premiera w przyszłym roku. 

 Nie mniejsze wrażenie zrobiło na mnie Into the Badlands. Serial o sztukach walki ciekawił mnie od samego początku. Tyle mi wystarczyło. Oglądałem zdjęcia, czytałem wiadomości i cierpliwie czekałem. Po obejrzeniu zwiastuna czekam niecierpliwie. Urywki scen walki mi się podobały, zdjęcia, plany, a bohaterowie zaciekawili. Jednak nic mnie nie przygotowało na świat tego serialu. Jest to autorski dzieło, nie żadna adaptacja, remake, ekranizacja, reboota, kontynuacja. Wykreowany świat przypomina XIX wieczne amerykańskie plantację zmieszane z latami '20 (samochody, motocykle) i westernem. wszystko zakrapiane w stylistyce post-apo. Lekki camp z komiksowymi postaciami i przyjemnie lejąca się krew dopełnia całości. Optymistyczna część mojej natury czeka na świetny serial. Pesymistyczny duszek na ramieniu wie, że będzie sprawdzał wyniki oglądalności z drżeniem serca. Premiera w listopadzie. Dobry czas bo opadną już nowości z stacji ogólnodostępnych, a widzowie po zalewie chłamu będą chcieli coś ambitnego.

Na koniec wielkiej czwórki jedyna kontynuacja. Jasne, mógłbym tu wrzucić trailer nowych lub starych Żywych trupów lub Wikingów. Zasługiwaliby na to. Ja chcę tutaj uhonorować serial, który podczas ostatniego seansu mocno krytykowałem. Było to pięć lat temu., a mowa o Heroes Reborn. Tak, dalej się ekscytuje tym powrotem. Możliwe, że do września i premiery, że skończy się jak 24: Live Another Day, ale ja wolę się cieszyć tym co jest. A  pokazany fragment wygląda fenomenalnie. Świat się zmienił, ludzie z mocami są dyskryminowaną mniejszością, tropieni, prześladowani i zabijani. Alegoria nierówności społecznych jak dawni X-Meni. Prawdziwych bohaterów już nie ma, ale są potrzebni. Jak mówi tagline sezonu "Where are the heroes?". Zapowiedź składa hołd pierwszym serią, ten samym motyw muzyczny, narracja Noaha, powracający bohaterowie i lekko mistyczny klimat, który tak przyciągał do oglądania. Szczególnie w ostatnim, pięknym wizualnie ujęciu. Wiecie co mnie jeszcze cieszy? Reborn ma być zamkniętą historią z szansą na kontynuacje. Ma też wyjawić co stało się z znanymi bohaterami. Chciałbym by ta seria odniosła sukces by w następnej móc zobaczyć Saylara, Petera lub Clare. Tęsknie. Oby do września.

O kolejnych powracających serialach za chwilę. Pierw będzie o nowościach. Zasługują na większą uwagę bo za rok mogą nie pojawić się w San Diego. Ale przewrotnie zarzucę teaserem powrotu X-Files. Promo maratonu i kilka sekund z 10 sezonu. Podobno wystarczyło by kilka milionów serc zabiło trochę szybciej. Mnie o wiele bardziej ruszyła kolejna zapowiedź The Expanse. Niby nic nowego nie pokazali, ale dalej ma się wrażenie, że nadchodzi najlepsze sci-fi od czasu Battlestar Galactica. Słabiej wypada Colony. Kupuje inwazję kosmitów w każdej formię, tak jak totalitarne rządy. Jednak dramat rodzinny z Sarah Wayne Callies, Joshem Hollowayem od Carltona Cusea już nie. Stylistycznie przypomina mi trochę grę Homefront więc sprawdzę. Dużo chętniej zajrzę do innej dyktatury. The Man in the High Castle. Alternatywna wizja drugiej wojny światowej gdzie naziści i Cesarstwo Japońskie dokonały rozbioru USA. Kolejne sci-fi z rozmachem gdzie nie szczędzono pieniędzy. Rozczarowały mnie trochę dwa horrory. Damien, kontynuacja Omena, nie straszy, a Outcast brakuje klimatu, którego było więcej na plakatach i komiksowych kadrach niż filmowej zapowiedzi. Brudnego klimatu mroków późnego średniowiecza nie brakuje na 30 sekundowej zajawce The Bastard Executioner. Kurt Sutter wiedział jak zrobić serial z motocyklowym gangiem w małym miasteczku, poradzi sobie z rycerzami, katami i wiedźmami. Szkoda, że nie ma rycerzy na motocyklach... Jeśli jednak ktoś będzie miał ochotę na coś lżejszego to Con Man internetowa miniseria ufundowana na portalu crowdfundingowym to idealny wybór. Zwłaszcza dla fanów Firefly, Nathana Filliona i Alana Tudyka. 

Tyle nowości z San Diego. Scifi, fantasy, period drama. Normalka z mojej strony. Dlatego w oddzielnym akapicie bardziej przyziemne nowości już nie z Comic-Conu. Billions od Showtime z Damianem Lewisem o świecie finansjery zapowiada się solidnie. Od tej samej stacji zajawka 5 serii Homeland. I jest słabo. Niestety. I na koniec Show Me a Hero. HBO + David Simon = worek nagród.  

Po krótkiej przerwie wracam do ciekawszych gatunkowo seriali. Tych które wszyscy oglądają. Czyli zombie. AMC chwali się złożonym z nowych scen trailerem The Walking Dead (nakręcono 7 odcinków) i pierwszą dłuższą zapowiedzią Fear The Walking Dead. Ten pierwszy serial przedstawia lokalny konflikt, a drugi opowiada o początkach epidemii. Przypomina trochę pierwszy akt World War Z - dramat rodziny z pandemią w tle. Jeśli komuś wciąż mało truposzy to 11 września wraca Z Nation.

Inny wielki serial współczesnej telewizji był wyjątkowo skryty. Data San Diego Comic-Con nie sprzyja Game of Thrones, który jest akurat przed zdjęciami do 6 serii. Co dziwne nawet nie wyjawiono nazwisk aktorów dołączających do obsady. Czyżby premiera kolejnego sezonu została opóźniona? Może panikuje, ale to trochę niepokojące. Na pocieszeni zabawny filmik, który można było obejrzeć na panelu. BTW: Winter is coming!

Co słychać w Wielkiej Brytanii? Sherlock i Watson odwiedzają wiktoriański Londyn na prawie 1,5 minutowym materiale, Doctor Who dalej lata po czasie i przestrzeni w amerykańskim stylu, a do tv wpada we wrześniu, spotykając na swojej drodze między innymi Aryę Stark (Jenny?). Nie cofnie się jednak do X wieku. W tą wędrówkę zabierze nas History i ich Vikings. Kolejny rok, kolejna fenomenalna zapowiedź.

Niestety Marvel i The CW bez mocnych materiałów promocyjnych. Seriale były, promowały się, pokazano nawet nowy kostium Olivera Queena, który teraz będzie kazał nazywać się Green Arrow. Czwarta seria ma być klimatycznie luźniejsza i większy nacisk ma zostać położony na cywilną historię Olivera Queena, jakby chciano przypomnieć, że to nie tylko wojownik pod kaputerem. W tym sezonie zadebiutuje również Mr. Terrific. Natomiast w 2 serii The Flash zobaczymy Patty Spivot (!), Jaya Garrica, Wallego Westa, Dr. Zooma, rozwiną się moce Cisco, wróci Grood, Barry początkowo będzie pracował sam z powodu traumy po poprzedniej serii,a główna oś fabularna ma kręcić się wokół alternatywnej ziemi. Na długim materiale filmowym głównie powtórka z zeszłego sezonu, ale jest też teaser nadchodzących wydarzeń.  Pokazano również nową zapowiedź Legends of Tomorrow, ale poza fajnym wykonaniem składającym homage komiksowym źródłom nie ma tutaj nic nowego. Ujawniono również, że w serialu prócz Hawgirl wystąpi również Hawkman. Nie zapomniano o czwartym serialu rozszerzającym uniwersum DC/CW. Anonimowany Vixen wciąż bez daty premiery, ale z zwiastunem. Gościnnie Arrow i Flash z głosami oryginalnych aktorów. Plotkuje się też o Megalyn Echikunwoke, która podkłada głoś tytułowej bohaterce, w jednym z fabularnych seriali. Potwierdzono również crossover Arrowa i The Flasha w grudniu i zapewniono o dalszym przenikaniu się historii.

Fani Agent's of S.H.I.E.L.D. i Agent Carter niepocieszeni. Do zobaczenia jedynie recap drugiej serii Agentów. Skromnie. Poza tym ciekawa anegdotka jakoby scenarzyści rzucali rzutkami w portrety postaci i w ten sposób decydowali kogo mają uśmiercić. Jakie to Whedonowskie! Jednak jest coś na co trzeba rzucić okiem - muzyczny pojedynek aktorów z dwóch komiksowych seriali ABC. Głupie, ale jakże zabawne! Warto też poszukać wywiadów z Clarkem Greggem i Chloe Benett gdzie wygłupiają się przed mikrofonem.

I na koniec jeszcze dwa wideo recapy. The 100 i Person of Interest. Ten drugi filmik zakończony krótkim teaserem 5 serii. Oba seriale dopiero w mid-season więc trzeba pogodzić się z brakiem nowych scen. Niestety bo to jedne z najlepszych seriali sci-fi w obecnych ramówkach stacji.

Uffff to by było tyle. Bardo skrótowo ledwie zahaczając o dany temat. Jeśli ktoś ma jakieś pytanie niech śmiało zostawi komentarz.

SPOILERY

Killjoys S01E03 The Harvest
Bardzo podoba mi się jedna rzecz w tym serialu - daje nam złudzenie, że nie jest to procedural. Kolejna sprawa wynika z charakterystyki i przeszłości bohaterów oraz rozwiązań fabularnych poprzedniego odcinka. Killjoys lecą na obcą planetę odszukać męża prostytutki z którą sypia Johnny. Prosta sprawa, która troszkę się komplikuje. Dostaliśmy plantację oraz niewolniczą pracę oraz dezerterów. Stylistycznie przypominało to Daleki Wschód, a szczególnie Wietnam dzięki nalotom z finału odcinka. I znowu przyjemnie się oglądało dzięki relacją między postaciami, ale dalej to jedynie guma dla oczu. Nie ratują tego też wątki poboczne. Przygody Da'vina z panią psycholog (zgłębianie postaci, która dalej jest bardzo typowa) oraz śledztwo Dutch, które do niczego nie prowadzi. Serial cierpi też na brak ekspozycji. Zarzuca nas nazwami własnymi, ale za mało mówi o świecie. Lubię gdy jest budowana potężna mitologia i wiarygodne uniwersum, ale musi być to robione z głową. Widzę różnice społeczne, kulty religijne, rasizm, zależności między korporacjami i różnorodność na planetach układy. Jednak nie mogę sobie tego poukładać i zbudować wiarygodnego świata przedstawionego. Znam elementy układanki, ale nie mam pojęcia jak do siebie pasują.

OCENA 4/6

Mr. Robot S01E03 eps.1.2_d3bug.mkv
W tym odcinku Elliot nikogo nie szantażuje, nie niszczy (zasłużenie) czyjegoś życia, a radzi sobie ze swoim. Po ostatnich wydarzeniach próbuje zidentyfikować błąd jaki popełnił, zmienić swoje życie, odciąć się od fsocity i wtopić się w tłum. Dziewczyna, siłowania, kawa ze Starbucksa. Normalne życie szaraczka do którego nie jest stworzony, a które tak starał się zbudować. Sceny z Sheilą są fajne, pasują do siebie jako dwoje outsiderów niemogących znaleźć miejsca na tym świecie. Jest to raczej pewnego rodzaju zrozumienie i to jest fascynujące w ich związku, który paradoksalnie ma być kolejną zasłoną dla Elliota. Zasłoną, która opadnie bo główny bohater nie może uciec od kłopotów w jakie się wpakował. Dalej jest manipulowany przez Pana Robota i ostatecznie akceptuje swoją rolę. Świetne sceny z Darlą i postacią Slatera. Czuć napięcie widza, zrozumienie dla dręczonego bohatera i fatalizm sytuacji, który go dopada na końcu.

Odcinek rozwija też innych bohaterów. Pokazuje związek Angeli i Olliego i charakteryzują ją jako tą dobrą dziewczynę, która zawsze pomoże, a jego jako zdradzającego mężczyznę, który nie zasługuje by z kimś być. Dlatego tak bardzo podobała mi się ich konfrontacja gdy on wyznał jej, że jest szantażowany. To Angela była za tym by ulec hakerom, dać im dostęp do firmy by uratować swoje życie. Ollie tego nie chciał, może motywował się tylko pracą, ale mi się podoba interpretacja gdy okazuję więcej moralności od swojej dziewczyny. Swoją drogą nie widzę w przyszłości związku Elliot/Angela. Mają fajne przyjacielskie relację i tyle.

Najwięcej nowego pokazano o Winnicku. Tajemniczy i ambitny tymczasowy CEO okazał się biseksualną krzyżówką Machiavellego i Makbeta. Po trupach dąży do osiągnięcia swojego celu, wykorzystuje ludzi i stawia przed sobą ambitne cele. Nie kontroluje do końca swoich emocji, ma popęd do agresji co w przyszłości może doprowadzić do mocnych scen. Tutaj niemal całkowicie opanowany płaci bezdomnemu by móc go pobić. Co jednego jeśli coś go wścieknie? Jego żonka jest równie interesująca. Z początku wydaje się, że żyje pod uciskiem męża by w ostatniej scenie między nimi pokazano ich skomplikowane relację. Fetysz sadomaso kobiety w ciąży, posłuszny małżonek i ona snująca plany o ich potędze. Zupełnie niespodziewanie robi się tutaj galeria intrygujących postaci pobocznych. 

Serial jest o współczesnych technologiach i krytyce konsumpcjonizmu. Wygłasza i pokazuje truizmy w taki sposób by trafiały do widza. Nie ma czegoś takiego jak idealne życie, a wirtualne zagrożenia są jak najbardziej realne. Nie da się też poznać człowieka przez internet. Elliot, który twierdzi, że zna każdego bo może go shackować, myśli że poznał Shelię jest zdziwiony jej hobby bo życie potrafi zaskakiwać, a to co zdobywały w internecie to suche dane, które mogą kreować fałszywy wizerunek.

Fsociety jednak istnieje. Darla jest jak najbardziej realne. Ale Mr. Robot? W tym odcinku wchodził w interakcję tylko z Elliotem, inni go ignorowali w sytuacjach, w których nie powinni. Czekam na twist w stylu Fight Club. Serial dużo czerpie z prozy Chucka Palahniuka i filmu Finchera i ten zwrot akcji byłby naturalnym rozwiązaniem wywracającym serial do góry nogami. Stanowiłby też pewną trudność w kreacji fabuły, ale po tych trzech odcinkach jestem pełen wiary w twórcę.

OCENA 5/6

Scream: The TV Series S01E02 Hello, Emma
Mam pewien problem z tm serialem. Dwa pierwsze odcinki mnie wciągnęły mimo, że nie były bardzo dobre. Oglądało się je przyjemnie i budziły zaciekawienie. Zwłaszcza gdy serial próbował straszyć i naigrywał się ze swojej konwencji dzięki narracji Noaha. Podczas męczącej sceny o romansie nastolatków mówi on, że romans zawsze jest wciskany tam gdzie nie powinno go być. Jakby serial zdawał sobie sprawę z swoich błędów i wad. To samo było w pilocie gdzie powątpiewa w sukces slashera w tv. Tylko co z tego? Zamiast robić dekonstrukcję i bawić konwencją Scream powiela błędy, które wyśmiewa. Boli mnie to bo filmy mistrzowsko operowały formą. Dobrze, że przynajmniej nowe technologie są wzorowo wykorzystywane do siania strachu, a rozmowy telefoniczne dalej są mocne. Jeszcze tylko jakby bohaterowie byli ciekawsi. Na razie nie będę płakał za żadnym trupem. Co ciekawe serial wprowadził postać dziennikarki. I w przeciwieństwie do Gale Weathers i stereotypów tego zawodu wygląda całkiem sympatycznie. Mam nadzieje, że tutaj to nie pozory, których jest w serialu całkiem sporo. Kto kim manipuluje? Kto jest złoczyńcą i jakie sekreciki mają postacie? Chcę wiedzieć.

OCENA 4/6

Teen Wolf S05E02 Parasomnia
Zaskakujący odcinek bo dotyczył głównie dwóch nowych postaci. Tracy nawiedzana przez koszmarne wizje i niepokojące sny okazała się kolejną ofiarą mrocznych doktorków. Czyżby zamienili ją w wilkołaka bez żadnego gryzienia, a jedynie manipulując jej biologią? Jeśli są do tego zdolni już w pierwszych odcinkach sezonu to jak daleko mogą się posunąć w jego trakcie? I o co chodzi z tymi martwymi ptakami i czemu tak nie lubią Scotta?! Pytania, pytania, pytania. I bardzo dobrze. Jest ciekawa historia, budowana przez niesamowity klimat horroru korzystając z nowej postaci z którą można szybko sympatyzować.

Równie dużo miejsca dostał Theo. Tajemniczy nowy wilkołak, który przybył do miasteczka i chcę dołączyć do watahy Scotta w najmniej odpowiednim momencie. I wszystko wydawało się obsesją Stilesa, niezrozumiałym lękiem przed nową twarzą, jakby bał się, że nowy rozerwie watahę. Scott zaufał Theo, on ufa wszystkim. I wydawało się, że to tylko paranoja Stilesa. Aż do samego końca. Theo okazał się zmiennokształtnym, który zapolował na Dylana i Masona. Czemu? Tajemnica, oczywiście. Jednak ta scena nie rozwiałaby wątpliwości, widzowie wciąż zastanawialiby się czy jest tym dobrym czy złym. Serial postanowił nie bawić się w tworzenie niepotrzebnych tajemnic i dał rodzinną scenę z Theo. Gdzie przesłuchuje rodziców, a potem łamie tacie rękę by podpis przeniesienie do szkoły zgadzam się z tym sprzed 8 lat, wszystko by uspokoić podejrzenia Stilesa. Czemu? Tajemnica! Skręca mnie bo chcę wiedzieć co się dzieje, ale zarazem uwielbiam ten stan.

Serial powoli psuje relację między postaciami. Na razie są to nieznaczne gesty, słowa i kłamstewka, ale będzie gorzej. By było lepiej (?). Mi się szczególnie podobała scena gdy Stiles się wścieka bo Scott mu nie ufa, rozwala sobie rękę ze złości, a Scott pełen zrozumienia go leczy. Pociągnięto tutaj fajną paralele związaną z jeepem. Psuje się się tak jak ich relację i naprawia wtedy gdy Scott leczy przyjaciela.

Inne:
- doktor McCall, ha! W ogóle podoba mi się jak rozwija się szkolny wątek bohaterów. Nie wszyscy radzą sobie z nauką (Malia), a niektórym rosną ambicję (Scott). Jestem ciekaw co serial zrobi po opuszczeniu liceum w 6 sezonie.
- Mason wie o wilkołakach! Kolejna osoba w stadzie. Niedługo więcej osób w Beacon Hills będzie świadome kim jest Scott niż nie wiedziało o supernaturalnych zjawiskach.
- Dylan i jego nemezis - nudne! Jednak wilkołaczek całkiem nieźle działa jako comic relief, trzeba mu to przyznać.
- wymiana zdziwionych spojrzeń między Kirą i Lydią gdy zorientowały się, że Scott wybrał się na zaawansowaną biologię!
- nauka jazdy Malii i jej wizja z wypadku + wspomnienie Desert Wolf i jej imię na tablicy Stilesa. Czyli i w jej przeszłości będziemy grzebać w tym sezonie. Family reunion poproszę.
- szwankujące moce Kiry. Przypadek? Nie sądzą. Może ma to coś wspólnego z ostatnią burzą i Dzikim Gonem?

OCENA 4.5/6

Teen Wolf S05E03 Dreamcatchers
Serial zrobił bardzo chamską rzecz. W poprzednim odcinku przedstawił Tracy i jej problemy. Zrobił z niej ofiarę, z którą widz mógł sympatyzować i przejmować jej losem. Trudna sztuka, ale się udało. W tym odcinku robi z niej antagonistę, potężnego przeciwnika, który morduje ludzi i stanowi zagrożenie dla bohaterów. Ponadto jest ona bezwładnym narzędziem i nie działa świadomie przez co jej sytuacja jest tragiczna. Zwykła dziewczyna śmiertelnym wrogiem. Kibicuje się jej, współczuje, ale chcę by została pokonana. Złorzeczy gdy krzywdzi bohaterów, ale trzyma kciuki by przeżyła. I tak się dzieje. Poniekąd. Malia, która była za tym by ją uśpić ratuje jej życie, powstrzymuje swoje dziedzictwo krwi, udowadnia że nie jest taka jak Peter czy Desert Wolf po to by zaraz byś świadkiem śmierci odratowanej Tracy. Zaskakujące i mocne. Lubię gdy serial bawi się z widzem i jego uczuciami.

W odcinku podobała mi się duża rola postaci kobiecych. Można by to powiedzieć, że to one odegrały kluczową rolę. Wiadomo, Tracy. Jednak wszystkie trzy aktorki z głównej obsady miały sporo do roboty. Spędziły trochę czasu na zabawnej nauce jazdy samochodem, a potem wzięły udział w wydarzeniach głównej historii odcinka. Malia okazała się silniejsza od Scotta i to ona pierwsza pozbyła się paraliżu. Kira w efektowny sposób walczyła z Kanimą i uzyskała power upa. Jej nowe umiejętności wyglądają widowiskowo, a aura duszka, która ją otacza taka fajna! Lydia dalej używa swojego daru banshee i odnajduje kolejne trupy. I na końcu odcinka zostaje poważnie ranna. Czy to te wydarzenia sprawią, że zacznie się uczyć samoobrony znanej z flashforwarda? I kto zostanie jej mentorem?

Doktorzy cały czas są przerażający. Podoba mi się, że big bad nie czai się w tle, nie jest cieniem lub niedopowiedzeniem, a działa otwarcie. Dopiero drugi tydzień nadawania serialu i już bohaterowie są świadomi, że ktoś pociąga za sznurki, a dotychczas mierzyli się tylko z marionetkami. Ich design dalej zachwyca zabawą konwencją, a eksperymenty są interesujące. Oni nie robią nadnaturalnych stworzeń tylko modyfikują ludzi dlatego popiół z górskiego dębu na nich nie działa. Tylko czy pierw mordują swoje ofiary i bawią się w doktorów Frankensteinów? Bo do czego innego te dołki? I do kogo należy drugi? Theo? Donovan? Z tym drugim trochę timeline się rozjeżdża. A może jego historia jest niepowiązana z Doktorami?

Inne:
- popowe piosenki tak słabo dobrane, tak psują fajne sceny. Paradoksalnie w serialu MTV najsłabiej wypada oprawa muzyczna
- walki w odcinku dalej widowiskowe. Jest dobrze, chyba zatrudnili niezłego choreografa.
- Donovan znowu grozi papie Stilesa. Nieładnie. Stiles rozładowuje sytuacje żartem z jego wybuchu i aluzją by spróbował w stylu Christophena Walkena. Mistrz! Jednak boję się tego wątku. Skoro na scenie postawiono strzelbę prędzej czy później wystrzeli.
- papa Stiles randkuje z mamą Lydii? To było zaskoczenie. W sumie pasuje mi, że między nim a mamą Scotta dalej jest przyjaźń, a nie związek romantyczny.
- miny Masona i to jak reaguje na kolejne informację o wilkołakach. Dobrze jest widzieć nową twarz wchodzącą w świat serialu, która pokazuje jak bardzo rozrosła się mitologia.
- sekcja Tracy była creepy. Wyciekająca rtęć niesmaczna, ale ruchy pod kręgosłupem obrzydliwe. I gdy myślałem, że to koniec jej plecy się rozstąpiły i wyszedł kręgosłup. Jedna z najmocniejszych scen w serialu.

OCENA 4.5/6

wtorek, 7 lipca 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #144 [29.06.2015 - 05.07.2015]

Upał. Nic się nie chcę, szczególnie siedzieć przed komputerem w dusznym mieszkaniu, oglądać seriali, a potem jeszcze o nich pisać. Dlatego dzisiaj bardzo krótko.

Niedużo będzie też wiadomości. Serialowy światek czeka na SDCC, które zaczyna się już jutro. Święto popkultury powinno być wyjątkowo hucznie obchodzone w tym roku. Co działo się podczas San Diego Comic-Con z perspektywy świata seriali za tydzień w podsumowaniu. Prawdopodobnie.

Jednak kilka newsów udało się złowić. Można zauważyć coraz czarniejsze chmury nad Hannibalem. Sprawa przedłużenia nie była taka oczywista. Amazon i Netflix nie są zainteresowani kontynuacją, a obsada rozwiązała już kontrakty. Opcji coraz mnie. Hulu? Jakaś niszowa kablówka? Nie amerykański kanał? Film/miniserię raz na parę lat? Oby chociaż jeden scenariusz się ziścił, szkoda byłoby żegnać Hannibala w takim momencie.

Z prawniczego zakątka napłynęły dwie wiadomości. Stacja USA Network przedłużyła Suits na 6 sezon. Ciekawe ile jeszcze. Wydaje mi się, że 7 seria może być ostatnią. Z mojego punktu widzenia ciekawszy jest angaż Jeffreya Deana Morgana w The Good Wife. Tak, papa Winchester znowu regularnie w telewizji. Gratis mniej córki Alicji. I tak wiem, muszę wziąć się za nadrabianie ostatniego sezonu.

Podano datę premiery animowanego Guardians of the Galaxy, serialu rozgrywającego się w tym samym świecie co Avengers, Hulk i Spider-Man od Disney XD. Zadebiutuje on 26 września, ale już w sierpniu będzie można obejrzeć 10 dwu minutowych historyjek poświęconych bohaterom. Tutaj można zobaczyć plakat.

Można też zobaczyć pierwsze krwawe zdjęcie z serialowego Evil Dead. Ash powróci na jesieni.

Coś na poprawę humoru. Pierw króciutkie crossoverowe promo Elementary i Person of Interest. Oglądałbym odcinek krzyżujący te dwa światy!  A tutaj wpadki z planu The 100. Przez to zacząłem tęsknić za moimi ulubionymi serialami.

Jeśli należysz do nielicznych szczęśliwców i nie masz co oglądać w wakacje zazdroszczę. Jeśli zastanawiasz się co nadrabiać to polecam listę z serialami ostatniej dekady, które odmieniły gatunek sci-fi. Jeśli miałbym polecić tylko jeden byłoby to Fringe.

SPOILERY

Dark Matter S01E03 Episode Three
Oglądając ten odcinek przypomniało mi się stareńkie Stargate. Problem techniczny do rozwiązania, technobełkot i napięcie między bohaterami. Wprawdzie to nie ten poziom co w już kultowym serialu, ale przyjemnie zleciało 40 minut odcinka. Tylko trochę śmiesznie wyglądają emocję kierowane wobec androida. Dobrze, że bohaterowie robią się coraz bardziej wyraziści. Spiskują, próbują na własną sprawę odkryć prawdę i popełniają przy tym błędy. Rozwija się też główna fabuła serialu. Piątka ma wspomnienia innych bohaterów i widzi je w snach. I liczę, że ten wątek zostanie mocniej pociągnięty w najbliższym czasie. Tak jak więcej kruchych sojuszy czy nieufności między postaciami. Najmocniejsza była ostatnia scena. Tak zwany opad szczęki. Badassowa jedynka pyta się w barze na stacji kosmicznej o statek Raza. Czyli nasi bohaterowie są klonami? To by tłumaczyło brak wspomnień i można by podciągnąć to pod pamięć mięśniową. 

OCENA 4/6

Killjoys S01E02 The Sugar Point Run
Drugi odcinek równie przyjemny co pierwszy. I równie mało ambitny. Serial rozrywkowy czystej klasy gdzie można się parę razy uśmiechnąć i szybko zapomnieć co się właśnie widziało. Główny wątek fabularny jest na razie szczątkowy, tutaj liczyła się sprawa tygodnia. Wyprawa na inną planetę i wymiana zakładników. Co nie mogło być rutynowym zleceniem. Kłopoty od samego początku, trochę twistów fabularnych i zabawne dialogi. Dutch z D'avinem i Johnna z Lucy. Właśnie Lucy. W pilocie nie zwróciłem na to uwagi, ale zapowiada się, że statek będzie ważną częścią serialu. Sarkastyczne uwagi - cudne. Na razie to mój ulubiony bohater serialu. Obok Dutch co jest akurat zasługą pogmatwanej przeszłości i trochę zbyt ekspresyjnej gry aktorskiej Hannah John-Kamen co w tym przypadku traktuje na plus.

OCENA 4/6

Hannibal S03E04 Aperitivo
Ostatnio przeszkadzało mi powolne tempo serialu. Tym razem było to samo, ale dla odmiany patrzyłem zachwycony łącząc kolejne elementy. Odcinek pokazał kto przeżył i co działo się po pamiętnym finale sezonu. Okazuje się, że tylko Abigail jest martwa. Alana, Jack, Will mają się "dobrze". Jednak nie tylko oni byli bohaterami tego odcinka. Wrócił Chilton (wiedziałem, że nie może być martwy!) oraz przerażający Mason Verger. To te dwie postacie spajały wydarzenia z odcinka. Napędzały chęć zemsty na Hannibalu bo to jest jedyna rzecz, która ich wszystkich łączy. Coś mi się wydaje, że nawet Alana i Jack mogę manipulować Willem bo wiedzą, że tylko on może go złapać. Na pewno jest to wybuchowa mieszanka i wchodzenie w układy z Masonem dla nikogo dobrze się nie skończy. 

Bardzo podobała mi się konstrukcja odcinka. Achronologiczne pokazanie wydarzeń, skupiające się na punkcie widzenia jednej postaci i flashbacki wyraźnie odcinające się od teraźniejszość dzięki zmianie formatu obrazu. Dodatkowo jeszcze ta piękna scena z zdejmowaniem maski przez Chiltona i Masona oraz moment postrzelenia Chiltona. 

OCENA 5/6

Mr. Robot S01E02  eps.1.1_ones-and-zer0es.mpeg
Jaki ten serial ma gęsty konspiracyjny klimat! Plany w planach, ukryte cele i biedny Elliot pośrodku. Evil Corp chcę mu dać pracę, a fscoiety je zniszczyć. Biedaczek nie wie co zrobić z swoim życiem, traci powoli kontrolę nie wie co zrobić. Postawił jeden niewłaściwy krok i teraz ciągle chwieję się nad przepaścią. Z której spadł w finałowej scenie! Ten serial nie tylko potrafi wytworzyć klimat, ale i zaskakiwać. Nie spodziewałem się gdy po rozczulającej historyjce o trudnych relacjach z ojcem Elliot zostanie zepchnięty przez Mr. Robota z barierki. To było mocne i buduje napięcie przed kolejnym odcinku. Tu już nie tylko liczy się konspiracja i komu zaufa Elliot, ale jak może się z tego wywinąć.

W międzyczasie w odcinku pojawił się wątek dilera narkotykowego, dostawcy Shelii i zarazem Elliota. Obleśny typek, którego trzeba się było pozbyć, co nie było chłodno skalkulowaną decyzją. Kolejny wybór, który musiał podjąć, a znowu nie ma tak na prawdę wyboru. Jakże świetnie ogląda się prześladowanego Elliota, pakującego się w kolejne kłopoty.

Tak sobie myślę - a może fsociety nie istnieje? To wszystko jest wytworem głowy Elliota i podświadomość zmusiła go do walki z korporacją by ruszyć swoje życie. Cóż to byłby za twist!

OCENA 5/6

Scream: The TV Series S01E01 Pilot
Serialowy Scream kontynuuje trend przenoszenia znanych filmowych marek do telewizji. Z jakim skutkiem? Zadowalającym. Mimo zmiany kultowej maski nie przynosi wstydu wielkoekranowej kwadrologii, dalej bawi się z widzami i sprawia, że można się spodziewam wszystkiego. Szykuje się historia z fałszywymi tropami gdzie nikomu nie można ufać i każdy może się okazać mordercą. Już pilot rzucił wystarczająco wiele okruszków, którymi można podążać i wybrać sobie najbardziej potencjalnego mordercę. Szkoda, że nie ma za bardzo komu kibicować z grona potencjalnych ofiar. I niby scenariusz chciał jakoś urozmaicić uczniów liceum, wprowadził bogate tło fabularne i przedstawił pokaźną grupkę postaci tak może 2 lub 3 wyróżniają się czymś ciekawym. Oby to był specjalny zabieg - na razie zaakcentowane kim są, a potem będą rozwijane. I będą umierać. W serialu nie mogło zabraknąć wątków meta z których znany był film. Jest osoba tłumacząca problemy w zrobieniu z slashera serialu. I to są celne uwagi, zwłaszcza do tego co dzieje się na ekranie. Nawet wygłaszane są prawa co zrobić by przetrwać. Dlatego trochę szkoda, że serial pędził, chciał pokazać za dużo rzeczy zamiast dać bohaterom wygłaszać długie dialogi o prawidłach rządzących telewizją. Szkoda też, że brakuje czytelnych nawiązań do filmowych Krzyków, a serial nie dzieje się w tym samym uniwersum.  Na pewno będę oglądał dalej bo od czasu Harper's Island nie było serialu tego typu.

OCENA 4/6

Teen Wolf S05E01 Creatures of the Night
Teen Wolf wrócił! Jeszcze rok temu niezasadnie pogardzałem tym serialem. Bo MTV, bo pilot nędzny, bo jakieś romansidło. Jednak fandom był głośny więc dałem drugą szansę i było to jedna z najlepszych serialowych decyzji w moim życiu. Zakochałem się w tym quasi horrorze przypominającym mi troszkę klimat Buffy równie umiejętnie bawiący się swoim unikalnym campowym stylem cały czas stawiając postacie na pierwszym miejscu. I taki jest właśnie powrót serialu.

Odcinek zaczyna się w Eichen House gdzie w katatonicznym stanie przebywa Lydia. Scena pod prysznicem, wydawałoby się sadystyczna oddziałowa i brak reakcji Lydii, pustka w jej wielkich oczach. I masa pytań z wielkim WTF na czele. Pierwsza scena buduje niesamowite napięcie, a potem je tylko utrzymuje. Lidia wraca do swojej celi/pokoju i znęca się nad nią pielęgniarz. Ona bezwładna, a on czerpie przyjemność z wbijania w nią igieł. Scenka jak z horroru. Lydia się zrywa, ucieka i kolejna seria WTF, wielkich oczu i mojego uśmiechu zadowolenia. Gimnastyczne sceny akcji wspomagane umiejętnościami banshee. Jakże się to oglądało! Sama przyjemność. Tym bardziej, że potem pojawia się Aidan, a Lydia zostaje zaprowadzona z powrotem do zakładu. Potem te wydarzenia okazują się flashforwardem, a sezon 5A ma opowiadać jak do tego doszło. I ja nie mam nic przeciwko jeśli co jakiś czas będą się pojawiały mylące tropy, a podejrzewam że tak będzie. Ostatnia scena była teserem wydarzeń i można sądzić że ten sezon będzie dobry, bardzo dobry. Pokaże czym jest przyjaźń i wystawi ją na próbę, może nawet poświęci jednakową uwagę wszystkim bohaterom, a nie tylko Scottowi i jego problemom. Trzymam kciuki.

Przyjaźń była głównym wątkiem tego odcinka. Jakby serial przed mrocznymi wydarzeniami chciał mocno zaakceptować więzi łączące te postacie. Bohaterowie zaplanowali spotkanie i próbowali zrobić wszystko by do niego doszło. Burza, brak zasilania, korki, zepsute samochody, big bad odcinka. Na nic, do spotkania dochodzi. Powiedziano jak ważna jest przyjaźń dla Stilesa, jak Kira źle się czuła bez Scotta w NY czy jak Scott pokonał potwora tygodnia bo wiedział, że nie walczy tylko dla siebie, ale dla swoich bliskich. Kwintesencjom tej historii było składanie podpisów przed ostatnim rokiem liceum. Rytuał podkreślający jak bardzo są bliscy, ale też że pamiętają o tych których już nie ma. Prosty inicjał A. A., banalny gest, a tyle emocji. Brawo serial, brawo scenarzyści! Wygląda to jak ostatnie radosne chwilę tej paczki, a potem dramaty. Liczyć trzeba, że potem wrócą silniejsi.

Serial ma talent do kreowania charakterystycznych przeciwników oraz zabaw z widzami. Tak też było z Blue Glowing Werewolve jak pieszczotliwie nazywam antagonistę tego odcinka. Wejście miał efektowne. Opuszczony dom, skarga na zakłócanie hałasu, interwencja Parisha i zapowiedź zamurowanej żywcem ofiary. I kolejny efekt wow odcinka - ściana zaczyna krwawić czarną mazią, przebija ją BGW i masakruje Ifryta wysysając przy tym z niego życie i zapowiadając, że poluje na Scotta. Motywacje są niepotrzebne, to normalka w Beacon Hills, tak jak kolejny atak wilkołaków na szkołę. Ten zły przez niemal cały odcinek nie sprawia realnego zagrożenia, przewija się tylko w tle i buduje napięcie, zapowiada nadchodzącą konfrontację. Do której dochodzi, zostaje pokonany (w typowo niezbyt finezyjnej scenie akcji), a potem kaja się przed swoimi mistrzami. Steampunkowi cosplejerzy bawiący się w inżynierię genetyczną i biologiczne modyfikację organizmów, których głos został przepuszczony przez syntezator komputerowy. Ciary, podziw i uśmiech zarazem. Czy ja już mówiłem, że Teen Wolf może sprawiać wrażenie taniego serialu z śmiesznymi wilkołaczkami, ale umie w design wrogów? Jeśli nie to właśnie mówię. Wygląda na to, że właśnie ta Trójca stworzyła Blue Glowing Werewolve, a w nagrodę za nieudaną misję zaćupali go. Wciąż nie wiadomo co chcą od Scotta, ale to nie ważne. Zapowiada się kapitalny przeciwnik. Przy czym liczę, że fabuła nie wpadnie do betoniarki jak w zeszłym sezonie i główna linia fabularna będzie prostsza.

Inne:
- rozmowa Stilesa i Scotta o przyszłości poza liceum, a po paru minutach okazuje się, że do drzewa stojącego obok przywiązany jest Dylan. Haha! Albo Rozmowa podczas naprawiania jeepa i wszechobecna taśma. Taśma najlepszym narzędziem naprawczym ever!
- pioruny atakujące Scotta - przypadek czy celowe działanie? Oby to drugie!
- Malia sama podnosząca drzewo korkujące ulice i jej komentarz  - "Strong legs". Uwielbiam!
- mama Scotta wpadająca jak burza do domu, mówiąca synowi gdzie ma jedzenie, że nie ma jedzenia, by sam sobie kupił jedzenie i na końcu zdająca sobie sprawę, że Scotta nie ma wcale w domu. Mama rządzi! Tak jak papa Stiles. A ta dwójka w kostnicy rządzi po całości bo pokazują, że w serialu dla nastolatków jest również miejsce na przyjaźń dla dorosłych. Dlatego te flashforwardy z końca odcinka bolą podwójnie.
- rzęsisty deszcz jest fajny w horrorowych scenach, jest fajny w scenach akcji, ale pocałunek kochanków po długiej rozłące na zatłoczonej drodze  to dla mnie trochę za dużo. Może gdyby nie ta popowa pioseneczka lepiej bym zniósł tą scenę. I brak Theo, boję się mdłego trójkącika, chociaż pod względem wątków romansowych serial mnie jeszcze nie rozczarował.
- Parrish opowiada mamie Scotta i papie Stilesa o Śmiertelnym Niebezpieczeństwie Grożącym Ich Dzieciom, a to podsłuchujący rozmowę Dylan ich odnajduje mimo, że mama Scotta dobrze wie gdzie są.
- pasek transformujący się w katanę! How cool is that?!
- Aidan zmieniający się w szalonego doktorka chcącego przeprowadzić Lydii preparacje czaszki. Ej żeby mi go nie ubili przed tymi wydarzeniami.
- mam nadzieje, że flashforwardy są w maksymalnie 15 odcinku, a nie finale.

OCENA 5/6