poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #151 [24.08.2015 - 31.08.2015]

Trzy wiadomości szczególnie przykuły moją uwagę w mijającym tygodniu. Pierw uderzył pełny trailer 5 sezonu Homeland. Mam z tym serialem skomplikowaną relację. Pierwszy sezon wielbię, drugi miał moment, po trzecim nie mogłem już go znieść, a czwarty odbudował moją wiarę w przygody Carrie. Jak będzie w tym roku? Nie będę wyrokował. Powiem jedynie, że kolejny mini reboot może wyjść na dobre, a sam serial jak nigdy przypomina Homeland, z którym zawsze mu było po drodze. Duży nacisk na wątek obyczajowy i relację rodzinki i mnóstwo akcji oraz konspiracji. Tak to widzę i nie chciałbym się rozczarować. 

Coraz bardziej czekam na The Bastard Executioner. Przypominam - średniowieczny dramat od Kurta Suttera, twórcy Sons of Anarchy. Na zapowiedzi jest brutalnie, dojrzale i widowiskowo. Premiera już 15 września. Trzymam kciuki i fam scenarzyści. Wiem jedno - dziwnie będzie się oglądać Stephena Moyera w nowej roli po 6 latach spędzonych przy True Blood. A właśnie, kolejny finałowy sezon do nadrobienia. 

Erick Kripe i Shawn Ryan. Kiedyś te nazwiska liczyły się w biznesie. Jednak po serii wpadek i boomie telewizyjnym ich impakt na rynek wyraźnie się zmniejszył. Teraz ta dwójka łączy siły i tworzy serial o podróżach w czasie (hell yeah!), który wyląduje na NBC (nooooo!). Kripke słynie z Supernatural i wpadki jaką było Revolution. Ryan w CV ma The Shield i Last Resort. Chciałbym by wyszło z tego coś dobrego, ale na chceniu pewnie się skończy. Już lepiej by serial pozostał na etapie realizacji pilota niż miał mnie zawieść. 

SPOILERY


Fear The Walking Dead S01E01 Pilot
Nie czekałem na spin-off The Walkng Dead. Pardon, serial towarzyszący. Pierwsze zapowiedzi mi się podobały, ale z biegiem czasu moje zainteresowanie malało. Przecież nie da się przedstawić sugestywnej wizji wybuchu apokalipsy w telewizji. Czasowo jak najbardziej by poświęcić uwagę wszystkim niuansom, ale ograniczeniem jest budżet. By było wiarygodnie musiałoby mieć apokaliptyczne rozmiary, a to kosztuje. Dlatego AMC chyba nawet nie próbuje pokazać jak to było, a sercem serialu będzie historia skonfliktowanej rodziny zamiast walki z epidemią na globalną skalę. Przecież ludzkie dramaty są najważniejsze... chociaż ja mam ich trochę dość po serialu matce. Wolałbym globalną wizję konfliktu, a nie kolejny raz przerabianie dehumanizacji człowieka tylko w innym opakowaniu.

Jednak jak już dostałem to co sobie Kirkman i spółka wymyślili, daleki jestem od zachwytów. Jest zaledwie dobrze. Pilot jest godzinny by wprowadzić w realia świata. Tylko czy to potrzebne? Wiemy, że zombie są be i jedzą ludzi. Przez to całość cierpi na dłużyzny, próby straszenia (no kiedy pojawi się zombiak?! śpiący dzieciak w klasie? odwrócony dyrektor? umierający staruszek?) i ekspozycje postaci. Właśnie postacie. Nie zombie, których trzeba się bać są tutaj najważniejsze, a główna rodzinka. Przybrany ojciec, synek z problemami narkotykowymi, twarda mamuśka i córeczka kujonka o lekko buntowniczym charakterze. Gdyby nie aktorzy powiedziałbym, że jest słabo. Jednak Kim Dickens, Cliff Kurtis i Alycia Debnam Carey umiejętnie portretują swoich bohaterów i przyjemnie się na nich patrzy. Zastanawiające co się stanie gdy opuszczą szkołę, wyjdą z roli nauczycieli i uczniów zaczną swoją walkę o przetrwanie. Do jakich skrajności zostaną zmuszeni by przetrwać.

Wielkim rozczarowaniem był dla mnie wątek Nicka, uzależnionego od narkotyków syna. Zaczęło się dobrze, to on pierwszy spotyka zombie i podczas ucieczki zostaje potrącony przez samochód po czym trafia do szpitala. Tu zaczyna się jego paranoja. Czy to co widział jest prawdziwe, choroba psychiczna czy narkotykowy trip? Z biegiem odcinka jest z nim coraz gorzej, a kulminacja nadchodzi w finale. Zabójstwo w samoobronie i znikające ciało. Nick się załamuje, a rodzice mu nie wierzą. I to było fajne. Chciałem by to pociągnęli. Na przykład gdy wszyscy już wiedzą o zombie on cały czas wypiera to z świadomości, nie akceptuje nowego świata i żyję na krawędzi jawy i iluzji. Frank Dillane nieźle zagrał początkową psychozę. A potem pojawia się zombie i wszyscy mu nagle ufają. Czyli zapowiada się tradycyjna historyjka o ucieczce z miasta, chęci przeżycia i naprawię relacji rodzinnych. Więcej oryginalności panie i panowie!

Co mi jeszcze przeszkadzało? Fatalne dialogi złożone z prostych zdać i zajmujące się rzeczami oczywistymi. Idiotyczne zachowanie bohaterów to natomiast standard, nawet nie chcę mi się o tym pisać. Dłużyzny? Już pisałem. Dobrze, że to akurat jest częściowo maskowane przez ładne widoczki Los Angeles i jak to w serialach AMC bywa efektowne zdjęcia.

Tak więc uczucia mam mieszane. Za mało pokazano. Filmowy początek z nieśpieszną prezentacją bohaterów przerodził się w pewnym momencie w monotonie i obyczajówkę. Zombie jest na lekarstwo, a klimat wybuchającej epidemii jest nieudolnie kreowany - fajne motywy (viralowy filmik) przeplatane z kompletnie nietrafionymi (nastolatek wietrzący spisek). Boje się, że serial rozłożą wątki rodzinne. Zombie telenowela może się nie udać. Dlatego liczę na wyważenie akcji i dramatu. Przecież to kurde serial o zombiakach, chcę trochę pękających głów!

Inne:
- wszyscy piękni, młodzi i wymuskani, szczególnie ćpuni. Momentami mam wrażenie, że to serial The CW, a bohaterowie mieszkają pod adresem 90210. 
- omawianie Jacka Londona podczas lekcji i aluzje jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek by ocalić życie. Więcej subtelności poproszę.
- Alycia Debnam Carey jak zwykle cudowna. Chociaż boję się, że Alicia idzie pierwsza do odstrzału bo wydaje się najmniej przystosowana. Chociaż oglądanie jej ewolucji byłoby bardzo przyjemne. A badassów to ona umie grać.
- pryszczaty nastolatek gnębiony w szkole, wyrozumiała pani pedagog, dealer chcący zabić swojego klienta, niespodziewane zamieszanie umożliwiające ucieczkę, rodzice nieufający dziecku. Schemat goni schemat, a kolejne sceny da się przewidzieć.

OCENA 4/6

Mr. Robot 01E09 eps1.8_m1rr0r1ng.qt
Odcinek jak na standardy tego serialu był bardzo spokojny. Nie mógł mieć takiej bomby jak poprzedni więc rozgrywał wszystko dość spokojnie, opierał się na dialogach i grze aktorskiej postaci. W centrum był Elliot, który zdał sobie sprawę z tego kim jest Mr. Robot na końcu zeszłego odcinka. Jednak jego umysł dalej ukrywa przed nim tajemnicę. Musiał się skonfrontować z ojce i swoją przeszłością, a przy okazji zagłębił się w odmętach swojej psychiki gdzie na dobre się zagubił. Obwiniał ojca za to, że nie wyrzucił go przez okno co uformowało jego obecną osobowość. Tylko czy na pewno? Czy to nie jest kolejny wymysł Elliota? Chyba dopiero z ust Darleen będzie można usłyszeć prawdę. Niesamowicie wypadła konfrontacja na cmentarzu gdy Elliot zdaje sobie sprawę, że jego ojciec jest martwy i kontaktuje się z swoją podświadomością, która prosi by jej nie opuszczał. Schizofrenik zdaje sobie sprawę ze swojej choroby. By dalej prowadzić dialog z wymyślonym przyjacielem czyli widzem. Z chęcią poznam wszystkie pomysły Sama Esmaila dotyczące tej postaci.

Jak zwykle ciekawie wypadł Tyrell. Pierw konfrontacja  żoną i jej szantaż. Albo wszystko naprawisz i osiągniesz sukces albo cię zostawię, mówi. Co się dzieje? Zostaje zwolniony z pracy (ta huśtawka na strojów, od agresji do próśb!) i dalej jest prześladowany przez detektywów. Co w takim razie robi? Udaje się do Elliota, chcę znać prawdę o jego przedsięwzięciu. Tylko Elliot nie zna pełnego obrazu. To będzie ciekawe gdy będzie chciał je zrealizować, a konsekwencję jego czynów zaskoczą najbardziej jego.

Serial nie byłby sobą gdyby nie miał w odcinku jakieś formy krytyki obecnego świata. Tym razem Angeli oferowana jest praca w E Crop. Co z tego, że założyła przeciw nim pozew zbiorowy? To biznes, tu się szanuje twarde osoby. Wydatek 100 mln dolarów na odszkodowanie? Wliczone w koszta. Możemy zabijać ludzi póki nas na to stać. Straszne. I prawdziwe. Nie zdziwiłbym się gdyby Angela przyjęła tą pracę. To byłby dobry cliffhanger dla jej postaci, ale też wpasował by się w jej rys charakterologiczny. Osiągnąć założony cel i dbać o siebie mimo sprawiania wrażenia szarej myszki. Tym bardziej, że wciąż poszukuje swojego miejsca.

Pierwsza scena w 1994 w sklepie komputerowym świetna. Pokazano prawdziwego Mr. Robota i jego przedziwny kodeks moralny, który wpajał synowi. Do tego serial nie traktuje widzów jak idiotów. Zamiast dać prostą datę puszczono audycję radiową gdzie wspominają, który mamy rok. Ciekawie pokazano też upływ czasu obrazując zmieniający się budynek i kolejne firmy z bankiem E Corp na samym końcu. I znowu pstryczek w stronę wielkich korporacji. Kiedyś były małe prywatne firmy, teraz wszystko jest zmonopolizowane przez znane marki.

Inne:
- AllSafe upada, ale Gideon powoli odkrywa prawdę. Nie chciałbym by jego postać została porzucona w przyszłym sezonie.
- naklejki Fsociety w pociągu, którym podróżuje Elliot. Kolejne zwidy czy jego mały projekt jest już znany niczym Anonimowi?
- Chińczycy spalili sklep z dyskami. Czyli ostatnie spotkanie nie było urojeniem Elliota. Można śmiało założyć, że jego działanie do czegoś doprowadzą. Albo to Elliot jest podpalaczem.

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E22 The Dome Dolls
Humor, akcja, fabuła i kobiety w roli głównej. To był bardzo dobry odcinek. Zaczął się od obyczajowej scenki w siedzibie Rangersów, krótko pokazano co bohaterowie robią w wolnej chwili. Naprawa samochodu, lekcja gotowania Ziggiego dla Doktor K czy pracę nad bronią. Lubie gdy serial udowadnia, że jest czymś więcej niż walką z kolejnymi robotami Venjixa. Ma świat i wyraziste postacie z czego skrzętnie korzysta. Tym razem odsunął mężczyzn na dalszy plan. Nowy Attack Bot produkuje toksynę usypiającą wszystkich mężczyzn, a dziewczyny muszą uratować miasto. Świetnie oglądało się współpracę Gemmy z Summer oraz całkiem sporo występów Tanayi 7. Szkoda, że ostatecznie chłopaki się budzą i to przeważa szalę i prowadzi do zwycięstwa naszych. Fajnie jakby się obudzili już po walce. Jednak Summer fajnie utemperowała Ziggiego gdy bawił się w rycerza w lśniącej zbroi. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie by biedaczek zaczął się tłumaczyć.

Ostatnio narzekał na nudę u złych i brak wyrazistych postaci. Jak na zawołanie pojawia się Kilobyte, zaginiony Bot Venjixa i wprowadza nową dynamikę. Kłótnie z Tanaya 7, jego tajemniczość i fajny design. Coś czuję, że sporo namiesza w fabule. Nie bez powodu jest powiązany z jej przeszłością.

Inne:
- dziewczyny pożyczają samochód Dillona i (niespodzianka!) niszczą go. Komiczne sceny gdy on narzeka na to na samym końcu, a Scot i Flynn sobie z tego żartują.

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E23 And... Action!
Odpalam odcinek, oglądam go jak każdy inny, a tu niespodzianka. Nie jest to kolejny epizod, a wyprawa za kulisy serialu. Pokazano trochę pracy nad efektami specjalnymi i praktycznymi, sekcjami walki i dorzucono wpadki. Jednak była to niecodzienna wyprawa do kuchni serialu bo aktorzy nie wychodzili ze swojej roli co było kapitalnym posunięciem. Całość wyglądała jakby Rangersi kręcili serial o sobie, żartowali między sobą i mówili do siebie serialowymi imionami mimo, że całość toczyła się na planie serialu. Dobry pomysł, lubię rozbijanie czwartej ściany buldożerem. Prosty zabieg dzięki któremu świetnie spędziłem te 20 minut.

Inne:
- wyprawa za kulisy żart z teleportowania, a potem Ziggy bierze morfer i się teleportuje. OD tego momentu wiedziałem, że będzie to niecodzienne.
- Flynn żartujący z Ziggiego - wszyscy mają fajne bryki, a on jedyny jeździ śmiesznym skuterkiem.
- przerwa na planie i czill mechakitowców, którzy potem zbierają ochrzan od Tanayi. Adelaide Kane jest cudowna w tej roli.
- szkoda, że nie pokazano więcej żartów i reakcji prawdziwych aktorów. Chciałbym zobaczyć jak dobrze dogadywali się na planie.
- zmontowane wideo pokazujące najlepsze sceny walki w serialu. Indeed, materiał najwyższej próby. Tylko jeszcze jakby mieli dłuższe ujęcia.
- końcówka odcinka gdy Wojownicy oglądają zmontowaną walkę i zachwycają się kolejnymi akcjami. Czy ja mówiłem, że uwielbiam ten serial?

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E24 Ancient History
Zgodnie z oczekiwaniami przeszłość dogoniła Doktor K. Truman dowiedział się o jej udziale w tworzenie Venjixa, a jej wyrodne dziecko postanowiło położyć łapska na jeszcze nie pokazanych zordach. I to był kolejny bardzo fajny odcinek. Miał dużo akcji, humoru i rozwijał fabułę w dobrą stronę. Zaczną może od osobistej historii Doktor i Trumana. Oboje są definiowani przez przeszłość. Tylko nasza mentorka z nią walczy, próbuje naprawić błędy które popełniła. Pułkownik wciąż jest więźniem dawnych wydarzeń. Zdaje sobie z tego sprawę, ale nic z tym nie robi co odbija się na jego relacjach z synem. Dzięki emocjonalnej przemowie Doktor K zmienia się. Akceptuje wydarzenia z przeszłości. Ułaskawia ją i prawdopodobnie zwiastuje to zmianę relacji z synem. Podoba mi się.

Nowy zord jest szalony. Dwu wagonowy, latający pociąg z jaskini widziany pierwszy raz pod postacią skamienieliny, pierwszy mech stworzony przez Doktor K. Wygląda dziwacznie czyli idealnie wpasował się w świat PR. Nie mogę się doczekać aż powstanie gigantyczny Megazord. Swoją drogą mimo dużej ilości maszyn i konfiguracji nie czuję przesytu. Różnorodność dobrze wpisuje się w realia świata i historii, a nie jest prostym sposobem na wyprodukowanie dużej ilości zabawek.

U Venjixa coraz bardziej zaczyna iskrzyć. Tanaya wyrusza na poszukiwanie swojej przeszłości, a przy okazji rozgrywane są gierki między badguyami. Zdrady, niepewne sojusze i wbijanie noża w plecy. Tylko główny zły zachowuje się w zaskakująco pasywny sposób.

Inne:
- Doktor K ganiająca się w ganianego z żołnierzami Trumana, hologramowe straszenie Ziggiego i symulowane zacięcie. Czy ja już pisałem, że ją kocham?
- Dillon ratujący Ziggiego przed żołnierzami. Zawsze na straży, zawsze troszczący się o słabszego.
- Scott pozbawiony kostiumu, jedynie z swoim mieczem rzucający się na powiększonego Bota. Badass.

OCENA 5/6

Teen Wolf S05E10 Status Asthmaticus
Ten sezon może mnie irytować. Jego tempo jest zbyt powolne, nie podoba mi się co scenariusz robi z bohaterami, a nowe postacie nie budzą mojej sympatii. Nie zmienia to jednak faktu, że niemal wszystkie odcinki bardzo dobrze mi się oglądało. Dopiero nabierając perspektywy mogę ponarzekać, a nie lubię tego robić. Więc będzie o mid-season finale. I będą pochwały bo (tadam!) znowu jestem zadowolony z lektury.

Nie powiem by wszystkie pojedyncze wątki zbiegły się w tym odcinku bo to nieprawda. Pojedyncze historię dalej się toczą, a tutaj była kulminacja jednego z wątków i jego konsekwencja. Wyjawiono prawdziwą naturę Theo przed bohaterami co zatrzęsło statusem quo. Scott niemalże stracił życie w walce z Liamem, Lydia została uprowadzona, szeryf Stilinski poturbowany, synalek chciał się przyznać do tego co zrobił, a Malia niedługo skonfrontuje się z mateczką. Dużo niedobrego działo się u bohaterów, każdy z nich złapał jakąś raną i długa droga zanim się one zabliźnią. I znowu - mam nadzieje, że ten sezon będzie o upadku i odrodzeniu bohatera. Scott zmarł i zmartwychwstał by stać się jeszcze potężniejszym alfą i zrozumieć swoich przyjaciół, którzy są przecież całkiem popapraną gromadką która wiele przeszła.

Cliffhanger szalony, można się było tego spodziewać. Theo ogarnięty szaleństwem by posiadać własną watahę udaje się do Nemetonu. Przy pomocy gumisoku Doktorów wskrzesza trupki, które tak skrupulatnie przynosił tam Parrish i tworzy stado zombie chimer. Szczerze? Spodziewałem się tych wskrzeszeń, wydawało mi się to najbardziej logicznym użyciem tych ciał. Bardziej zadziwił mnie rysunek odkryty przez Doktorów. Z jakim potworem walczy wilkołak? Czy jest to zapowiedź starcia Scotta z Parrishem? I jak w to wszystko wpisują się flashforwardy? Nie mogę się doczekać następnej porcji 10 odcinków. Byle do stycznia.

Inne:
- Stiles szalejący przy zepsutym jeepie, a potem rozmawiający z Malią o tym, że nie da się już go naprawić. Piękne aluzję do przyjaźni Stilesa i Scotta. A Malia jak zwykle wykazuje się zrozumieniem. Chwała dla scenarzystów za ten pairing, a nie usilne wiązanie go z Lidią.
- scenka na komisariacie gdy przy dynamicznej kamerze i muzyce dyspozytor przyjmuje meldunki z patroli o dziwnym stworzenie udanie nakręciła na finał i narobiła klimatu, jakby coś wielkiego się zbliżało. Szkoda, że dalej nie wiadomo co tak zdemolowało liceum.
- dziki gon nie mógł być wspomniany tylko przez przypadek w pilocie sezonu. Czyżby to oni byli prawdziwym przeciwnikiem sezonu? Tylko jak w tym wypadku wpisują się w cały wielki plan Jeffa Devisa Doktorzy?
- Braeden wróciła! To teraz dawać Dereka, stęskniłem się za nim.

OCENA 5/6

wtorek, 25 sierpnia 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #150 [10.08.2015 - 23.08.2015]

Piękna jubileusz, 150 wydanie cotygodniowej kolumny przedstawiającej moje wrażenie z obejrzanych seriali. Wiekopomna chwila. Jak je najlepiej uczcić? Pierwszym w historii niezapowiedzianym zdjęciem z ramówki i przełożeniem odcinka o tydzień. Zdarza się. Nie będzie żadnego tłumaczenie bo wiem, że już nie możecie się doczekać mięska. Trochę się tego zebrało przez te 2 tygodnie.

Sezon zbliża się wielkimi krokami więc coraz więcej informacji o powracających serialach przedostaje się do fanów. I jak zwykle są rzeczy mocno spoilerowe więc ostrzegam. Jednak kogo nie cieszy info o powrocie Sarah Shahi do Person of Interest na 8 lub 9 odcinków? Jednak opóźnienie premiery wyszło serialowi na dobre, a aktorka mogła dłużej odpocząć po ciąży. Krótszy sezon stanowi też nowe wyzwanie dla scenarzystów i liczę na spójniejszą fabułę pozbawioną fillerów. Wciąż nie wiadomo czy to ostatni sezon. Ani prezydent CBS, ani showrunnerzy PoI. Zadecyduje oglądalność. Jak zwykle.

Powrót Shaw do serialu był dla mnie czymś oczywistym. Nie wyobrażałem sobie żebym oglądał ostatnie odcinki z jej udziałem i ten news potraktowałem jako formalność. Inaczej było z ogłoszeniem Constantina o aparycji Matta Ryana w Arrow. Plotki plotkami, ale było do końca im nie mogłem zaufać. Niby uniwersum DC, ale różne stacje, a to zawsze powoduje kłopoty. Debiut Johna będzie związany z Jamami Łazarza, pewnym Kanarkiem i Legends of Tomorrorw. Wciąż jednak nie znalazłem info czy wydarzenia z jego serialu są kanoniczne w stosunku do tych od The CW. Przy okazji - kolejny raz poinformowano, że Supergirl nie dzieje się w tym samym świecie co Arrow i The Flash. Póki nikt nie wpadnie na pomysł alternatywnych wymiarów. Oh wait.

Jesteście fanami seriali Showtime? Ja kiedyś byłem. Jednak jeśli oglądacie Ray Donovan i/lub Masters of Sex może się cieszyć. Obydwa tytuły powrócą na czwarty rok. Pewnie i piąty bo nie ma wzmianki o final season, a zwykle tak ta stacja kończy swoje seriale. Jeśli wciąż wam mało to w styczniu debiutuje Billions z Damianem Lewisem dziejące się w świecie finansjery. Zwiastun wygląda imponująco i można liczyć na mocny pierwszy sezon. Bo to Showtime. 

Ja jednak dużo bardziej czekam na Westworld. Bo HBO, bo sci-fi, bo Nolan. Na TCA 2015 pokazano 20 sekund zajawki i robi wrażenie. Szykuje się kolejny killer w ramówce stacji, obok zapowiedzianego całkiem niedawno Vinyl. Natomiast jeśli czekacie na Utopię i tą komedię z teledyskami od Finchera to przestańcie. Poszło o kasę. 

Pozostając przy serialach HBO. Pojawiły się kolejne informację o pracach nad filmem Deadwood. Miały być dwa i kończyć wątki z serialu, ale jak widać rodzą się w bólach. Teraz nadzieje fanów wzrosły jak nigdy. Jeśli dojdzie do oficjalnej zapowiedzi to pierwsze co zrobią to odpalę pilot serialu bo to jeden z tytułów z mojej półki wstydu.

Były radosne wiadomości to teraz trochę gorczycy. Haven zostało anulowane. Czy raczej skończone bo twórcy obiecują satysfakcjonujący finał. Premiera ostatnich 13 odcinków 8 października.

Jak zwykle pojawiły się zupełnie nowe projekty, która mogą na zawsze utknąć w limbo. Jeff Davies bierze się za serial o wampirach. I mnie to cieszy bo jestem bardzo ciekaw do czego jest zdolny twórca Teen Wolf. Wolałbym jednak by nie był to kolejny serial o nadnaturalnych stworzeniach. Natomiast ABC dalej bawi się w spin-offy Agents of S.H.I.E.L.D. Powrócił pomysł na serial o Mockingbird. Boję się, że docelowo ma on zastąpić agentkę Carter. Niby potencjał jest, ale powoli zaczynam odczuwać przesyt i zobojętnienie.

Jeszcze czytacie? A może macie ochotę coś obejrzeć? Zwiastuny dobre na wszystko. Zwłaszcza takie fajne jak nowa zapowiedź Heroes Reborn. Wystarczyła tylko muzyczka by wyskoczył mi banan na twarzy. Śmiałem się też na nowym trailerze Ash vs. Evil Dead. Na kilka sekund pojawiła się zjawiskowa Lucy Lawless. Do śmiechu nie ma nic na pierwszym materiale z The Last Kingdom od BBC. Jeśli oglądacie Vikings to tutaj będzie można zobaczyć mniej więcej ten sam konflikt tylko od drugiej strony.

Na zakończenie przypominam, że w nocy z niedzieli na poniedziałek zadebiutował spin-off The Walking Dead czyli Fear The Walking Dead w niektórych kręgach znane jako The Walking Dead: Los Angeles. Zombiaki w wakacje? Chyba nikt nie ma nic przeciwko. Amerykanie t potwierdzają bo premierę obejrzało na żywo ponad 10 milionów osób... Chciałem przyrównać t cyferki do tych Halt and Catch Fire bo ta sama stacja, ale mi się smutno zrobiło...

SPOILERY


Halt and Catch Fire S02E10 Heaven is a Place
Jeśli finał drugiego sezonu okaże się ostatnim odcinkiem bardzo pogniewam się na AMC. Serial ma fatalną oglądalność, ale kreatywnie to obecnie czołówka telewizji. Mając The Walking Dead w ramówce stacje stać by utrzymać tą niszową perełkę jeszcze przynajmniej przez rok i sprawdzić czy zostanie dostrzeżona na rozdaniu kolejnych nagród na co zasługuje.

Ostatni odcinek spina wątki, zbliża postacie do siebie i wprowadza małe trzęsienie ziemi. Jest osobisty jaki i ma znaczenie dla życia zawodowego bohaterów. Jest to finał słodko-gorzki, satysfakcjonujący, sprawiający że chcę się więcej, ale też dobrze działający jako finał serialu, jeśli tym się stanie. Joe ponownie osiągnął sukces znowu stając się aroganckim manipulatorem, rodzina Clarków się pogodziła, Bosworth wrócił do firmy, a Mutiny czeka nowy start w Krzemowej Dolinie. Jakby chciano nam pokazać, że bohaterowie uczą się na błędach, zmieniają, ale niektóre zmiany są pozorne. Bardzo chciałbym dalej oglądać ten serial bo widzę w nim ogromny potencjał. I jeśli ktoś go nie widział to dajcie szansę. Warto.

Inne:
- Donna nie radząca sobie w kuchni i jej mężunio karmiący dziewczynki. Zupełna odwrotność tego co było rok temu.
- Joe na rozmowie o pracę i jego załamanie, po czym rozmowa z Gordonem i wcielenie w życie jego szatańskiego planu. Oglądanie firmy rozwijającej antywirusa - chcę.
- kapitalnie nakręcona scena rozmowy między Cameron i Donną o małżeństwie i wyprowadzce do LA. Zwłaszcza to jedno długie, ponad 2 minutowe ujęcie z powoli zbliżającą się kamerą na płaczącą Donną. Albo potem rozmowa w domku dla dziewczynek i ultimatum stawiane mężowi. Kerry Bishe zasługuje na wszystkie pochwały za tę role.
- nerdy w samolocie - pocieszny widok. Oglądałbym cały odcinek o ich podróży na zachód.
- Joe kupujący przestrzeń biurową i ostatnie ujęcie zapowiadające budowanie czegoś wielkiego. A może to siedziba dla Mutiny? To byłoby ciekawe. Jednak to raczej dawny Joe pragnący osiągnąć sukces za wszelką cenę.

OCENA 5/6

Mr. Robot S01E07 eps1.6_v1ew-s0urce.flv
Początek odcinka jest zaskakujący i gra na emocjach widza. Widzimy pierwsze spotkanie Shayli i Eliota, moment gdy wprowadza się do mieszkania. Dziewczyna z sąsiedztwa, pewna siebie szybko nawiązuje znajomość i zrozumienie z nieśmiałym chłopakiem. Ich rozmowy są radosne, wszystko utrzymane w ciepłych barwach. Pojawia się też temat narkotyków. Shayla załatwi Elliotowi to co chce od szalonego dilera. Potem odchodzi w rytm radosnej muzyczki. Scena niczym z komedii romantycznej. Problem jest znany, tragiczny koniec.

Dalsza część odcinka dzieje się po miesięcznym przeskoku w czasie co okazało się dobrym pomysłem. Elliota jest mało. Głównie akceptuje śmierć dziewczyny. Słyszy słowa pocieszenie, ale ich nie rozumie. Chłodno analizuje sytuację, próbuje to przełożyć na komputerowy język. Jednak jest dręczony wyrzutami sumienia. Działa tutaj prosta reakcja - im dłużej coś ukrywasz tym silniej wybuchnie. Nie wytrzymuje, musi się komuś wygadać.Tą osobą jest terapeutka z której wcześniej zrezygnował. Mówi o swoim życiu, przyznaje się kim jest, że ma problem. To była prawdziwa bomba. Nie pierwsza w tym odcinku.

Równie szokująca była scena z Tyrellem. Przez ten miesiąc tłumił w sobie złość i odrzucenie. Nie jest przyzwyczajony do przegrywania. W chwil frustracja zwalnia pracowników. Jednak to mu nie pomaga. Wciąż żywi urazę do Knowlsów za grę w której przegrał mimo, że to on ją zaczął. Mamy dalszy ciąg dziwnych relacji między nim, a Sharon. Ona świadoma władzy nad nim bawi się. On gra. Tak to przynajmniej wygląda. Potem następuje coś zupełnie niespodziewanego. Już wcześniej pisałem o jego nieobliczalności. Skoro na chłodno mógł pobić bezdomnego to do czego będzie zdolny pod wpływem emocji? Morderstwa. Scena początkowo wyglądała na seks na dachu, potem scenę gwałtu, skończyło się zabójstwem. Coś zupełnie niespodziewanego, zaogniającego sytuację przed finałowymi odcinkami. Oglądanie gry Martina Wallstorma i rekcję jego postaci na to co zrobił było przyjemnością.

Gdzieś tam w odcinku mamy kolejne sceny z Darleen i Mr. Robotem. Fsociety się skończyło, a teraz odbudowuje. Powoli i w bólach. Tak więc ten serial nie jest o konspiracji tylko m.in. o ludziach chcących zmienić świat. Wyjawiono motywację choćby Trenton i widać, że nie ma tutaj płytkich postaci, każda skrywa jakąś historię.

Najmniej interesujący był wątek Angeli. Szara myszka dalej nie jest pewna tego co robi. Boi się konfrontacji ze swoim straszydłem, a gdy do niej dochodzi czuje się niepewnie. Jednak dąży do prawdy, chcę wiedzieć jak zginęła matka i jak zostało zniszczone jej życie. Paradoksalnie wywołuje lawinę. Przyznaje się do błędu jaki popełniała co będzie końcem AllSafe przez co dziesiątki ludzi straci pracę. Walcząc o sprawiedliwość niszczy życie ludzi, którzy byli jej przyjaciółmi. Jakby tak się zastanowić to w serialu są niemal wyłącznie antybohaterowie.

Inne:
- wybuch złości Mr. Robota i jego szaleńczy śmiech w rozmowie z Romero. I pomyśleć, że kiedyś uważam Christiana Slatera za słabego aktora.
- scena morderstwa Sharon została świetnie nakręcona. Różne kąty kamery, w tym proste, przebitki na bijące nogi o podłogę, ujęcia twarzy zabójcy i muzyka ucinająca się w dramatyczny sposób w momencie gdy Wellick zdaje sobie sprawę co zrobił.

OCENA 5/6

Mr. Robot S01E08 eps1.7_wh1ter0se.m4v
Dawno nie miałem takiego mindfucka podczas oglądania serialu. Tutaj co odcinek jest jakiś gwóźdź wbijający się pod czaszkę, nie dający spokoju i wprowadzający jeszcze większe zamieszanie. Chyba pierwszy prawdziwy następca Lost pod tym względem. Ten odcinek zaczął się zaskakująco. Od Darleene zdobywającej broń od swojego chłopaka/kochanka, o którym nic nie wiadomo. Jest przez nią wykorzystywany? Wiążę się z końcowym celem fsociety? Nie wiadomo. Jednak prawdziwym zaskoczeniem było spotkanie Darlenee z Angelę na lekcji baletu gdzie zachowywały się jak dobre przyjaciółki rozmawiające o Elliocie. Nie ma to jak bomba na początku. A serial miał w zanadrzu coś jeszcze lepszego.

Od początku wiadomo, że nie można ufać temu co jest na ekranie. Przecież Elliot używa nazwy Evil Corp z innymi ludźmi, którzy na to nie reagują. Tutaj trzeba kwestionować wydarzenia by się nie zaskoczyć, snuć teorię, a gdy twórcy zaczną wyjaśniać, zastanawiać się o co chodzi. Internet obstawiał, że Mr. Robot to podświadomość/alternatywna wersja Elliota. Serial dalej się tym bawi, ale ma więcej do zaoferowania. Darlenee okazała się siostrą Elliota. Jednak nie w telenelowaty sposób. Elliot o tym zapomniał. I to był punkt zwrotny odcinka, a może i serialu. Bohater zdał sobie sprawę z własnego szaleństwa, zaczął wszystko kwestionować, próbował zrozumieć kim jest, odkryć swoją tożsamość. Odszukał płytę, która powinna mu to powiedzieć, a tam zdjęcia Mr. Robota. Który okazuje się jego ojcem. I pytanie - czy on jest rzeczywisty czy nie. Chcę następny odcinek. Już. Teraz. Zwłaszcza jak ma wyjaśniać tajemnicę w taki sam sposób jak teraz. Mistrzowsko kręcąc kolejne sceny i w przemyślany sposób łamiąc czwartą ścianę co jest wynikiem szaleństwa głównego bohatera co jeszcze bardziej angażuje widza w oglądanie serialu.

Działo się też u Wellicka. Morderstwo było szokujące? To co powiecie na jego związek z fsociety i Mr. Robotem? Ich rozmowa była kompletnym zaskoczeniem. Jak ta dwójka się ze sobą związała? Jakie są ich cele? Martin Wallstorm miał kolejne świetne sceny gdy odgrywał szok po morderstwie. Pierw otępienie i droga do biura, a potem apatia w rozmowie z detektywami i ratunek ze strony żony. Nie wiem jak się z tego wygrzebie, ale to zrobi.

Oglądając osobiste historię bohaterów i odkrywając kolejne powiązania przestaje mnie obchodzić wątek Dark Army i wielkiej konspiracji mającej na celu zniszczenie światowego rynku. Jasne dalej ciekawe, ale schodzi na dalszy plan. Jednak koncepcja hackowania czasu wypadła bardzo fajnie.

OCENA 6/6

Power Rangers S17E18 Belly of the Beast (2)
Zord w kształcie latającego wieloryba i komentarz Ziggiego, że to niedorzeczne. Witamy w świecie Power Rangers! Sam odcinek był bardzo dobry. Misja zniszczenia maszyny zagłady i powrót do fabryki z przetrzymywanymi pracownikami (był nieźle rozpisany dylemat moralny i pompatyczna mowa o obowiązku, która wyszła naturalnie), jeszcze bardziej dramatyczna konfrontacja z uczącym się potworem Venijxa, kolejne wskazówki o siostrze Dilliona, rozwijanie relacji między bohaterami oraz widowiskowe walki, które nie nudziły. Ciężko mi się do czegoś przyczepić w tym odcinku. Masa onlinerów i cudownych zachowań postaci dopełniają całości.

OCENA 5/6

Power Rangers S17E19 Three's a Crowd
Początek odcinka to Dillion zabawiający się zegarkiem. Myślę, że znowu będzie rozgrywany wątek jego siostry. Nic z tego. Został ledwie wspomniany, a odcinek można potraktować jako filler. Całkiem zresztą udany. Pierw wyprawa na zakupy i głupia acz efektowna walka z bandytami próbującymi okraść sklep. Ziggi jak zwykle rządził zabawiając się podczas walki bitą śmietaną. I nieudolnie teleportując się podczas pościgu. Mistrz. Były również inne starcia i te z udziałem zordów, ale to z zwykłymi bandytami było najprzyjemniejsze w oglądaniu.

Cieszy konsekwentne prowadzenie wątku zordów. Nie są to wszechpotężne maszyny nad którymi rangersi mają całkowitą kontrolę. Trzeba się uczyć nimi sterować, Doktor K bada je i śledzi ich schematy, a kolejne ewolucję Megazorda są fajnym pomysłem. SkyRev Megazord jest przekombinowany i dziwaczny, ale fajnie oglądać wszystkich wojowników w jednej kabinie.

Mimo zapychaczowego charakteru odcinka miał on ciekawą historię polegającą na rozwijaniu postaci Gema i Gemmy. Dalej żyją z mottem "blow things up and ask questions later" na ustach. Jednak coraz częściej pakuje ich to w kłopoty i zaczynają zdawać sobie z tego sprawę. I uczą się konsekwencji własnych czynów. Strasznie mi się podobała końcowa scena z dwóch powodów. Pierw to naprawianie drzwi w sklepiku gdzie wpadli z hukiem chcąc walczyć z złodziejami. Zawsze mnie zastanawiały losy tych randomowych ludków, których dobytek jest niszczony podczas walki tych dobrych. A tutaj mamy powrót i pomoc w naprawie. Niecodzienny widok. Jednak jeszcze bardziej podobał mi się sam koniec gdy Gem i Gemma jadą na akcję z rangersami zamiast jak zwykle sami ruszyć na miejsce. Można napisać, że drużyna ostatecznie się uformowała.

Inne:
- Tanaya 7 bawiąca się nową bronią i niszcząca mechakitowców. Jak ją lubię jej arogancki charakterek i onlinery np. tutaj rzuciła "enlightening experience" strzelając ze swojego boltguna.
- absurdalny humor PR w pełnej krasie. Pierw karnawałowy potwór z balonami, a potem pływające zordy. Tak, pływające kraulem zordy. Gdy myślisz, że mało rzeczy cię zdziwi w serialu jest pokazywane coś takiego.

OCENA 4.5/6

Power Rangers S17E20 Heroes Among Us
Odcinek kontynuuje wątek relacji Scotta z ojcem. I mimo ciekawego wykonania dalej uważam, że jest to najnudniejszy subplot sezonu. Tym razem Scott ma problem z tatusiem bo po misji Gem zostaje odznaczony medalem, a on nawet nie został zauważony przez ojca. Gniew skierowany w jego stronę, chęć udowodnienia czegoś i pogłębienie przyjaźni z Gemem. Dobrze to poprowadzono. Zwłaszcza, że natknęli się na grupę jeńców, którym uratowali życie. Natomiast końcowe wyznanie Scotta to typowy twist scenariuszowy gdzie bohater przyznaje się do błędu, ale też działało.

Ja jednak z tym odcinkiem mam problem. Wiąże się z realnością świata przedstawionego. Ja wiem, Power Rangers, trzeba wiele wybaczyć. Potrafię, ale nie takie rzeczy. Mianowicie Scott nigdy nie dostał medalu za to, że niezliczoną ilość razy ratował Corinth. Gemowi wystarczyła jedna akcja, mała dziewczynka i dość przeciętna walka. Coś mi tutaj nie pasuje. Głupio działała też kopuła i bramy miasta. Postacie kiedy chcą opuszczają Corinth, a gdy wracają wojsko wychodzi na zewnątrz by im pomóc zamiast wprowadzić ciężarówkę do środka i szybko zamknąć bramę. Brak w tym spójności.

Inne:
- Scott używający swojego miecza jako hoverboard, slalom między pociskami wystrzelonymi przez Venixja i efektowny finał starcia. Kozak. Serial jest stworzony do takich akcji.
- nieudany podryw Ziggiego - biedaczek. Chciałbym by pokazali sceny podczas gdy wojownicy są w cywilu i żyją swoim życiem.

OCENA 4/6

Power Rangers S17E21 Not So Simple
Flynn i Gemma! Chcę ich więcej. Tak bardzo proszę. Wystarczył jeden odcinek, a ja się zakochałem w tym duecie. Ona nabrała więcej charakteru, nie jest tylko by uzupełniać brata, a tworzy samodzielną postać, wciąż od niego zależną. Dzięki Flynnowi mogła się samorealizować, bawić się technologią i zrozumieć lepiej Niebieskiego Wojownika. Natomiast dzięki temu odcinkowi Flynn mógł przejść krótką drogę od zbyt pewnego siebie mechanika, który niemal doprowadza do upadku Power Rangers do tego który ich ratuje zyskując przy tym (kolejny przecież już raz) szacunek Doktor K. Przyjemnie się oglądało montaż gdy ta dwójka pracowała nad Kołozordem, ale najlepszym momentem był team up Gemmy i Flynna w walce z Tanaya 7. Toż to było fantastyczne starcie z efektowną choreografią. Szkoda tylko, że całość była złożona z dziesiątek cieć przez co mimo niezaprzeczalnej efektowności oglądanie tego męczyło.

Inne:
- Awesome diary z dinozaurem i pastelowe rysunki. Nawet infantylność Gema i Gemmy mi się podoba w tym serialu. Takie to urocze.
- zord w postaci morfującego koła w mecha. I walka z  wojowników z tymże kołem. Kochane Power Rangers!
- Tanaya 7 i jej niesubordynacja względem Venjixa. Dobrze, niech coś się zacznie dziać u tych złych

OCENA 4.5/6

Supernatural S08E01 We Need to Talk About Kevin
Po finale 7 sezonu nie miałem zbytniej motywacji by zasiąść do oglądanie. Cliffhanger mnie nie zachęcił dlatego tak długo zeszło bym zabrał się za dalszy ciąg nadrabiania Supernatural. Wróciłem i boję się, że tylko na chwilę. Ten odcinek był przeciętny. Kilka fajnych scen, kilka nudnych i tyle. Zawiązano akcje, pokazano jak bohaterowie zmienili się przez rok i rzucono kilka tajemnic, które potem będą rozwijane. Dean trochę zdziczał w czyśćcu i by przetrwać musiał zawiązać sojusz z wampirem. Myślałem, że trochę stwardniał, zrobił się z niego większy badass. Nic z tego. Prawie rozłożył go pierwszy lepszy demon. Tak więc boję się, że jego historia będzie się kręciła w okół tego jaki on biedny i czego to on nie przeżył gdy Sam wiódł sobie spokojne życie. Spokojne życie które niezbyt kupuje. Dziwnie poprowadzono postać i niestety przypomina to wątek Deana.

Cieszy mnie powrót Kevina. Każda powracająca postać w Supernatural to pewien plus, a prorok jest bardzo sympatyczny. Nawet umie wykiwać samego króla piekła i buduje zmyślne pułapki. Tylko coś mi się wydaje, że nie mówi wszystkiego bracią. Sam motyw zamknięcia bramy do piekła taki sobie. Jednak jeśli będzie powiązany z finałem drugiego sezonu to nie mam nic przeciwko.

OCENA 4/6 

Teen Wolf S05E07 Strange Frequencies
Niby w odcinku działy się ważne rzeczy - próba złapania Doktorów i ratowania Haydan, ale mnie niezbyt to wciągnęło. Całość się dłużyła, brakowała napięcia i było sporo scen zapychaczy. Nie mogłem się przejąć tym co dzieje. Były momenty jak torturowanie postaci w szkole, ale to za mało. Nic też nie wyjaśniono, nie dano nowych zagadek, a cliffhanger mnie nie ruszył. Hayden i Liam złapani, a mama Scotta znalazła w kuchni ciało, prawdopodobnie ofiarę Kiry. Jest potencjał w tych wątkach bo całość jest wciągająca, ale niech poprawi się wykonanie bo pojedyncze fajne sceny to za mało. Poprawiły się za to sceny walki, o czym znowu piszę. Pojedynek Kiry z mamuśką był efektowny i okraszony niezłym montażem i ujęciami kamery. Zwłaszcza fajnie się oglądało walkę zza okiem.

Inne:
- Hayden nokautująca Liam gdy zobaczyła jego wilkołaczą twarz. Lubię ją!
- montaż przypominający miłość Kiry i Scotta - po co? Jakby serial chciał ją zabić i przypomnieć co było. Ale jakby miał to robić to już w tym odcinku. Bez sensu, niepotrzebnie zmarnowali trochę czasu antenowego.
- rozmowy Theo i Stillsa w samochodzie, a potem Theo ratujący mu życie. Coś mi się wydaje, że niedługo zrobi się fajny trójkącik nieufności z nimi i Scottem.
- wizja Parrisha z Lydią. Creepy, zwłaszcza jej końcówka. Ogólnie w odcinku dużo brutalnych momentów jak choćby wyrywanie języka czy sidła w szkole.
- Mellisa i szeryf! Więcej ich!

OCENA 4/6

Teen Wolf S05E08 Ouroboros
Sporo lepiej. Odcinek ciekawy, dużo się działo, dobre dialogi, szczypta humoru i nowe oraz wyjaśnione tajemnice. Podobała mi się klamra. Pierw Deaton odgrywa w (prawdopodobnie) Rosji miejsce eksperymentu Doktorów i spotyka Desert Wolf. Natomiast na samym końcu odcinka dochodzi między nimi do rozmowy gdzie okazuje się, że wyrodna mamusia chcę zabić Malię. Czyli mamy historię na sezon 5B.

Sam odcinek miał dwie historię. Pierwsza to poszukiwania Liama i Hayden. Scott desperacko stara się ich odnaleźć, za wszelką cenę chce pełnić rolę liderą i coraz bardziej w siebie wątpi. Zwłaszcza na końcu gdy to Theo ich ratuje, Scott czuje się niepotrzebny. Martwi się też o wszystkich i tylko matce może się na ten temat zwierzyć. Zdaje sobie sprawę, że coś niedobrego dzieje się z jego przyjaciółmi, jakby coraz bardziej się od siebie oddalali. Czy ma w sobie tyle siły by to naprawić?

Druga linia fabularna była związana z Kirą i jej morderstwem. Pierw Melisa zadzwoniła do szeryfa po pomoc co ostatecznie doprowadziła do kłótni między nimi. Ciekaw jestem co się będzie działo z postawą Stilinskiego gdy dowie się co zrobił jego syn. Teraz jego decyzja doprowadziła do aresztowania ojca Kiry i kolejnego zaginionego ciała. Nie rozumiem tylko jak Stiles wpadł na trop Parrisha. Trochę za łatwo, tak jak wymiganie się Kena od odpowiedzialności. Sama historia przemienienia Kiry przez Doktorów na razie o niczym. Zmusiła ją do ucieczki i tyle. Oby nie był to prosty sposób wypisania bohaterki z serialu.

OCENA 4.5/6

Teen Wolf S05E09 Lies of Omission
Kolejny odcinek typu character driven story gdzie nacisk położono na Scotta. Przestał być prawdziwym przywódcą, jego wataha jest już tylko iluzoryczna. Kłamstwa, nieufność i zatajanie prawdy ich wyniszczyło. Alfa stracił pewność siebie, przegrywa kolejne walki, a ludzie giną. Jednak najgorsze jest, że nie wie komu ufać. Theo, który już nie raz go uratował opowiada mu historię Stiles i ten w nią wierzy. Przekreśla swojego przyjaciela, ale też nie potępia go całkowicie. Jest w takiej sytuacji, że zostały mu ideały, a jednym z głównym pryncypiów jest "nie zabijaj". I tak się trzyma, nawet w absurdalny sposób. Kolejnym jego przyrzeczeniem jest "nie przemieniaj". Nawet jeśli jest to jedynym sposobem uratowania Hayden. Kolejna jego życiowa kotwica, która doprowadzi do konfliktu z Liamem. Podoba mi się jak scenariusz torturuje stado, ale chciałbym by niedługo zaczęto naprawiać to co między nimi najważniejsze. Jednak flashforward z pilota 5 serii tego nie zapowiada.

W odcinku błyszczał również Theo. Wcześniej wydawał mi się jednowymiarowym pionkiem Doktorów. Jak się okazuje ma całkiem bogate motywację. Szuka przynależności, nie chcę być wyrzutkiem i w socjopatyczny sposób znalazł dom w stadzie Scotta, nawet jeśli niszczy je od środka. Opowiada kłamstwo Scottowi, jeszcze jedną alternatywną wersję wydarzeń ojcu Stilesa i osiąga cel - wprowadza chaos oraz zwiększa sympatię do siebie. Jego cel wciąż jednak pozostaje tajemnicę. Zarówno osobisty i ten nadany przez Doktorów. Co jest już troszkę irytujące.

Dalej podoba mi się co dzieje się z Malią. Wcześniej aspołeczna, szukająca najpsotniejszego rozwiązania nawet jak miałoby to być morderstwo teraz brzydzi się śmiercią. Ma jej dość, nie może znieść kolejnych ofiar, za co też się obwinia. Ciekawie wypada to w zestawieniu z mamusią. Której notabene wciąż szuka, co nie skończy się dla niej dobrze.

Ważna historię w odcinku miał Parrish. Dowiedział się, że to on jest odpowiedzialny za kradzieże ciał i składanie ich Nametonowi. Postąpił jak dobry glina i zamknął się w celi. Ten najporządniejszy, działający zgodnie z prawem harcerzyk powoli jest kreowany na tragicznego villiana, wszystko wbrew swoim przekonaniom.

Inne:
-  śmiertelność w tym sezonie jest zatrważająca. Dziwne, że jeszcze FBI się nie pojawiło.
-  już mam trochę dość tego przytłaczającego klimatu, z chęcią więcej bym się pośmiał
- odcinek jak zwykle fajnie wyreżyserowany. Walka w Sinema z wyświetlanymi filmami i migającym światłem wyszła całkiem nieźle, tak jak pomysł by soczewkę kamery wsadzić na moment w oko Doktora. Lub skręcenie karku widoczne zza drzwi i plamy rtęci zalewające szybę. Na przeciwnym biegunie walka Lydii i Parrisha pełna męczących cięć.
- deszczowa konfrontacja Stilesa i Scotta pełna niezrozumienia i niedomówień. Ależ ci aktorzy się wyrobili!

OCENA 4.5/6

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #149 [03.08.2015 - 09.08.2015]

SPOILERY

Halt and Catch Fire S02E09 Kali
Więcej sobie obiecywałem po tym odcinku. Poprzedni cliffhanger zafundował szok i emocję, zapowiedział walkę o odzyskanie swoich dzieci przez Mutiny. Ostatecznie wyglądało to jakby bohaterowie się pogodzili, a scenarzyści nie wiedzieli zbytnio jak jeszcze zaognić sytuację, sprawić by stała się jeszcze bardziej napięta. Przecież z tego można by zrobić niezły dreszczowiec. Zamiast tego więcej miejsca poświęcono osobistym sytuacją bohaterów. Nie powiem, że źle to rozegrano bo paralela między Cameron i Joe wyszła zacnie. Dwa emocjonalne rozstania i koniec związków, które ograniczały bohaterów. Czyżby trzeci sezon miałby ponownie ich zbliżyć? Jeśli tak to niech lepiej rozpisują osobiste wątki. Za długo przez ten sezon byli oddzielnie, a to co pokazano jakby zbyt pośpiesznie. Poprawy wymaga też historia Gordona. Nudy. Bohater oderwany od głównej fabuły, który nie wywołuje zbyt wiele emocji.

OCENA 4.5/6

Power Rangers S17E15 Ghosts
Trochę się wynudziłem na tym odcinku. Trochę bo w udany sposób przedstawił Gold i Silver Rangers. Ich sceny walki były efektowne, przyjemne do oglądania i co rusz serial chciał zarzucić jakimś efektem wow pokazując badassowe akcje i wykorzystywanie przez nich specjalnych skilli. Niestety interakcja z oryginalnymi wojownikami ograniczyła się do minimum i ich ratowania, a sama tajemniczość już zaczynała denerwować. Dobrze, że ujawniono ich tożsamość na końcu odcinka. Gem i Gemma powinni wnieść trochę nowej energii do serialu, zwłaszcza w scenach z Doktor K. Ich ponowne spotkanie było rozczulające bo pierwsze raz mentorka Rangersów uległa takiemu nawałowi emocji.

Inne:
- autoironiczność serialu rządzi. Tym razem wyśmiewanie się z designu zordów.
- Doktor K grożąca Trumanowi biegunką. Jak tu jej nie kochać?
- o ile efektowności walk nie można wiele zarzucić tak już brak dialogów podczas nich był drażniący. Stękanie wojowników i zbliżenia na ich twarze gdy działo się coś ważnego nudziło.
- nasycenie obrazu żółcią, pył w powietrzu i kilka zniszczonych budynków na krzyż. Proste środki, ale udało się wytworzyć uczucie postapo.
- mało Tanayi 7! Serial bez niej dużo traci.

OCENA 4/6

Power Rangers S17E16 In or Out
Dobra, Gem i Gemma są irytujący. Bardzo. Życie poza miastem powinno ich ukształtować, przecież walczyli z Venjixem bez żadnego wsparcia. Zamiast tego zachowują się jak dwójka nastolatków z ADHD. Chcą tylko niszczyć, bez myślenia lecą w sam środek walki, nie planują długoterminowo i mają w poważaniu autorytety. Brakowało mi też scen socjalnych. Interakcję, a i to szczątkowe, mieli tylko z Scottem podczas ataku na bazę robotów. Mało. Dobrze, że Doktor K w tym elemencie błyszczała. Rozczulające sceny zbliżenia z innymi wojownikami gdy ich chwaliła w swój pokrętny sposób i chłodna rezerwa przy Ziggim. Czyżby powiedzenie kto się czubi itd. miało się sprawdzić? Te maślane oczy na końcu nie mogły być przypadkiem. A Ziggy jak zwykle świetny gdy cały odcinek zastanawiał się czemu Doktor K jest do niego taka zdystansowana.

OCENA 4/6

Power Rangers S17E17 Prisoners
Podobało mi się to małe odstępstwo od normy. Dilliona przypadkowo wpada na ślad swojej zaginionej siostry co skutkuję wyprawą do obozu pracy prowadzonego przez maszyny. Cicha infiltracja i zbieranie informacji to miła odmian. Do tego rozbrajający Ziggy i Summers ratująca chłopaków na pustkowiach. Miałem ogromną frajdę oglądając ten odcinek i ciesząc się z kolejnych błyskotliwych scen i gagów. Jak chociażby gdy pokazali mapę narysowaną przez Gema i Gemme. Jednorożce, chmurki, tęczę i kwiatuszki. Szaleństwo. Cieszy też powrót teatrzyku cieni w wykonaniu Ziggiego. I tylko szkoda, że nie pokazano więcej ludzi pracujących dla Venjixa.

OCENA 4.5/6

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #148 [27.07.2015 - 02.08.2015]

Popkultura od jednego do drugiego wielkiego wydarzenia się toczy. Wspominając choćby ostatnie miesiące mieliśmy E3 i San Diego Comic-Con, w zeszłym tygodniu wystartowało TCA 2015, a już za chwilę Gamescom. Mi najbardziej przeszkadza ponad dwutygodniowy zjazd krytyków telewizyjnych (TCA) gdzie rozmawiają z szefami wszystkich stacji, twórcami seriali i aktorami. Przesłuchują ich, wydobywają kolejne szczegóły, a ja biedny muszę lawirować. Łapać najciekawsze kąski (z ostatniej chwili - The Man in the High Castle startuje 20 listopada) i w odpowiednim momencie odrywać wzrok od ekranu i chować się w krzaki by nie oberwać w zęby spoilerem. Szkoda tylko, że telewizja wciąż żyję w XX wieku. Growi giganci co roku organizują konferencję nadawane na żywo. By obejrzeć panel ulubionego serialu z SDCC trzeba najczęściej zadowolić się camami nagrywanymi zegarkami bez dźwięku. Upfronty i TCA? Nawet tego nie ma. Marzy mi się by na żywo oglądać pierwsze zapowiedzi seriali z tysiącami innych ludzi. Na bielecik do Stanów i akredytację prasową niestety nie mam co liczyć. 

Ten przegląd nie będzie jednak o letnim TCA. Za bardzo wypadłem z obiegu, za dużo zaległości do nadrobienia za mało seriali którymi mógłbym się ekscytować. Trochę się starzeje, trochę wypalam, bardzo nie mam czasu lub raczej słabo organizacja i inne rozłożenie priorytetów. Było jednak kilka wiadomości, których nie przeleciałem wzrokiem by mniej więcej wiedzieć co się dzieje. Błyszczał zwłaszcza Netflix, który systematycznie z roku na rok poszerza swoją ofertę. Truizm. Mnie interesujące fakty to wieści o Marvelowych serialach. Co pół roku ma się odbywać premiera kolejnego, pierwsza faza zakończy się The Defenders, ale wbrew wcześniejszym planom niektóre serię dostaną więcej niż jeden sezon. Plotki mówią o własnej serii dla Punishera, połączeniu Jessica Jones i Luke Cage w jeden serial po pierwszych sezonach i drugiej fazie, która zostanie zwieńczona The Thunderbolts czyli odpowiedzią MCU na Suicide Squad od DC. Na papierze ładnie to wygląda. Ja liczę jednak na większą integrację serialowego i filmowego zakątka bo na razie frazesy typu "all conected" to próby zakłamywania rzeczywistości. Jasne, to co dzieje się w filmach ma wpływ na seriale, ale już o gościnnych występach Agentów S.H.I.E.L.D. w Civil War można na razie tylko marzyć co w świetle istotności organizacji w świecie i jej powiązaniu z wydarzeniami z nowego filmu o Capie (lub Avengersach) jest karygodne. 

Pamiętacie jak Benioff i Weiss mówili o 7 sezonach Gry o Tron? Albo jak szef HBO, Michael Lombardo o jego życzeniu na koniec serialu po 10 latach? Ostatnio wspomniał jakoby najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem byłoby 8 serii. Dużo i mało, ale satysfakcjonująco. Podczas swojego panelu wspomniał też coś o spin-offie z przeszłości. Takie marketingowe bajanie. Tak jak to, że jedna z postaci, którą widziano niedawno w Belfaście na pewno jest martwa. Było też pytanie o True Detective. Czy będzie 3 sezon? Jeśli Nick Pizzolatto będzie chciał go napisać to będzie. Jednak nie spodziewajcie się go przed styczniem 2017 roku. Tak mi mówią moje fusy. 

 Przerwa na reklamę. Mało wam Gry o Tron? To zapraszam do przejrzenia szkiców koncepcyjnych z ostatniego sezonu. Kilka propozycji na tapetę powinno się znaleźć. 

Nie zgadniecie, ale w tym tygodniu zamówiono nowe seriale. Tym razem Syfy i The CW. Blood Drive to postapokaliptyczna opowieść o gliniarzu biorącym udział w wyścigu. Mad Max spotyka Drive? A może więcej szalonej serii o wściekłych i szybkich? Chciałbym by zabawiono się formą. Formą na pewno bawi się Little Woman. Tutaj na razie zamówienie pilota, ale buzz już jest. To kolejna dystopia (tak, dystopia to nowe zombie, nowe wampiry i nowe seriale medyczne, kolejny trend który się nam zaraz znudzi). Wielka konspiracja, brudne ulice Filadelfii, trzy siostry i relację love-hate. Smaczku dodaje fakt, że jest to adaptacja XIX wiecznej klasyki. To jakby u nas nakręcono dystopijne Nad Niemnem lub z Dziadów zrobiono supernaturalny procedural.

Na koniec słodko-gorzka pigułka. Twórcy z braku pomysłu na dalszy ciąg postanowili zakończyć Banshee. Czwarta finałowa seria w styczniu z zaledwie 8 odcinkami w których gościnnie wystąpi Eliza Dushku. Szkoda. Natomiast ci co oglądają Humans mogą odetchnąć bo będzie 2 sezon. To teraz niech AMC jeszcze zamówi Halt and Catch Fire, które jest obecnie jednym z najlepszych seriali w oczach krytyków co dla tych którzy skończyli swoją przygodę na pierwszym sezonie może być niemałym zaskoczeniem. 

SPOILERY

Mr. Robot S01E06 eps1.5_br4ve-trave1er.asf
Odcinek ucieka odrobinę od wielkiej konspiracji i walce z E Corp, zamiast tego zmusza Elliota do konfrontacji z konsekwencjami swoich czynów. Vera porwał Shelię, a by ją odzyskać główny bohater musi uwolnić z więzienia niezrównoważonego psychicznie kryminalistę. Tak z grubsza, bo upchnięto tutaj mnóstwo twistów. Stawka wzrosła gdy pojawiła się Darlyene, a potem jeszcze raz gdy powody wyciągnięcia Very z więzienia stały się jeszcze bardziej skomplikowane. Brat chcę zabić brata, Elliot jest tylko narzędziem między dwoma młotami. Bohater się miota, dopracowuje plan i udaje mu się. Czeka go jednak gorzkie rozczarowanie. Zhackował system, znalazł słabość u Isaaca i nastawił go przeciw bratu jednak nie przewidział wszystkiego. Walczył o życie Sheli, osiągnął cel by na końcu dowiedzieć się, że ona od dawna nie żyję. Co za pesymistyczny wydźwięk. Odeszła cicho, poza kadrem, a walka którą toczył Elliot była cały czas skazana na porażkę. Wszystko po tym gdy się próbował się ustatkować, znalazł pewną normalność, pocieszał ją, że będzie dobrze. Podoba mi się pesymizm serialu kąpanego w barwach szarości. 

Drugim ważnym wątkiem było poszukiwanie prawdy przez Angelę. Zaczęła kopać w wycieku E Corp, dochodzić prawdy i odgrzebywać sprawę śmierci matki. Nawet skonfrontowała się z Colbym. Świetna scena. Elliot powiedział jej wcześniej by zaufała sobie bo zawsze robi to co właściwe. Tylko gdy stanęła twarzą w twarz z człowiekiem odpowiedzialnym za śmierć rodzicielki zatkało ją. Nic nie powiedziała. Motywacyjne rozmowy i narkotykowy trip z Shelią, słowa Elliota czy ostatnie wydarzenia związane z prywatnym życiem wiele jej nie zmieniły. 

Inne:
- pierwsza scena taka świetna. Rozmowa Elliota z Shelią, pewna niedopowiedzeń i ogólników gdzie widz znalazł się w jej samym środku. Potem zaskoczenie bo okazuje się, że to widzenie pod wzrokiem gangsterów, a gdy w odrobinę melodramatyczny sposób dochodzi do rozdzielenia nikt w kawiarni nie reaguje, wszyscy zachowują absolutna obojętność.
- sceny hackowanie dalej świetnie pokazane. Pomysłowe rozrzucanie pendrajwów, włam do komputera w radiowozie i cierpliwe ślęczenie nad komputerem z długim skupianiem się kamery na okienkach pełnych niezrozumiałych treści.
- poniedziałek rano w AllSafe, tak bardzo realny. Znudzeni i zmęczeni pracownicy przychodzą do pracy, a Angela dostaje stertę dokumentów na dzień dobry. I niby to nic nie znaczące wydarzenia tła, ale idealnie wpisują się w krytykę obecnego systemu przez serial i pokazuje ile uwagi przywiązywane jest do tła. Tutaj nie tylko pierwszy plan opowiada jakąś historię.
- scena konfrontacji Tyrella z Knowlsem to majstersztyk. Początkowy spokój i opanowanie, a potem pełne jadu i zaskakujące słowa celnie punktujące rywala. Misterny plan Wellicka się nie udał, ogarnęła go furia w domu, a opanowana żona twierdzi, że mają jeszcze czas. Najlepszy był jednak montaż i kompozycje kadrów podkreślające przytłaczającą sytuacje. Fantastyczne.
- zaskakujące pojawienie się Mr. Robota w domu Elliota. Czy serial może w końcu jednoznacznie powiedzieć, że to część osobowości głównego bohatera? Chociaż, jest szósty odcinek i nic nie jest jeszcze pewne. Jak im to tak dobrze wychodzi niech dalej się ze mną bawią.
- Rami Malek gra fantastycznie, wiadomo. Jednak swój największy popis dał w ostatniej scenie gdy Vera daje mu kluczyki do bagażnika, otwiera go i kamera skupia się na nim, lub dryfuje w okół niego, zamiast pokazać zawartość. Złość, desperacja, załamanie. Gdyby nie był to letni serial USA Network aktor miałby spore szansę na nominację do jakieś nagrody. Słyszycie Złote Globy?

OCENA 5.5/6

Power Rangers RPM S17E14 Embodied
Nie pokazano reakcji Rangersów gdy dowiedzieli się o odpowiedzialności Doktor K za stworzenie Venjixa. Chociaż może to i dobrze? Po co nie potrzebne sceny obwiniania się i tracenia zaufania tylko po to by zaraz je odzyskać. Zamiast tego początek (nie licząc nudnej walki) skupił się na Dillionie. Udało się go zahipnotyzować, przypomniał sobie fragment swojej przeszłości i udał się na wyprawę do Omega City. Oczywiście z resztą wojowników. Road trip, yeah!

Fabularnie działo się dużo ważnych rzeczy mimo, że wyprawa nie osiągnęła swojego celu. Po pierwsze, Venjix osiągnął fizyczną formę. Zgrał swój umysł do mechanicznego ciała i walczył z wojownikami. Robił z nimi co chciał, bawił się, a bronie zabierał im jak dzieciakom piwo. To była fajna, desperacka walka, która zakończyła się ucieczką przed latającym zordem Venjixa. Potem dramatyczna narada i postanowienie kontynuowania walki, mimo że mają tylko jedną szansę. To jest duch i wiara w własne możliwości. Team spirit okazał się kluczem do sukcesu, ale zwycięstwo osiągnęli dzięki pojawieniu się tajemniczych zordów. Nastał czas na szóstego wojownika. I Siódmego! Nieźle, zamiast jednego tajemniczego nieznajomego jest dwoje. Jestem ciekaw jak nowe postacie wpłyną na dobrze działające dynamikę w drużynie i jak to zmieni losy wojny z maszynami.

Inne:
- "Call me Mother of All Upgrades", “I brought a legion, what did you bring?”, " I am Venjix, the one immortal being", "Always unstoppable.". Venjix ma zdecydowanie kompleks niższości, który zwalcza próbując pokonać Power Rangers i zawładnąć światem. A przecież są telefony zaufania.
- Rangersi towarzyszyli Dillonowi by pomóc mu odkryć przeszłość. Ja rozumiem solidarność grupy i przyjaźń, ale co z ochroną miasta. nie wydaje się by wojsko było w stanie samo obronić miasto. I czemu by wypuścić jeden pojazd muszą wyłączyć całą kopułę i otworzyć wszystkie bramy? Ktoś odwalił fuszerkę na etapie projektowania.
- Tanaya używająca podstępu by przejąć władzę po "zagładzie" Venjixa. To było dobre. Szkoda, że tylko ona i jej boss są wyrazistymi postaciami po stronie złych. Wciąż też obstawiam, że ona jest siostrą Dilliona.
- dramatyczna ucieczka przed Venjixem, ale pierwsze co po wejściu do samochodu to zapięcie pasów. 

OCENA 4.5/6 

Teen Wolf S05E06 Required Reading
 Kolejny pełen napięcia odcinek udowadnia, że ten sezon byłby idealny na jeden długi maraton. Mocne cliffhangery, bogate wątki i kolejne objawienia prowadzące do jeszcze większej ilości pytań. Dobra robota, Teen Wolf. Największy znak zapytanie dotyczy Doktorów. Dalej nie wiadomo czego chcą i jaki jest ich plan. Tajemnicza książeczka nie powiedziała nic nowego, jedynie wyzwoliła traumatyczne wspomnienia bohaterów z ich dzieciństwa które wyparli ze swojej świadomości. Ich przypomnienie wpłynie jeszcze bardziej na osobowości bohaterów, które i tak są już mocno poturbowane przez ten sezon. Podoba mi się ta konsekwencja, widać że serial gdzieś zmierza, a to co za zakręt pozostaje tajemnicą którą chcę się poznać.

Inne:
- pierwsza scena z flashforwardem udanie zbudowała napięcie. Pierw wielkie WTF i powolne dążenie do tego momentu. I Malia walcząca z Dreed Doktorem. Niezłe.
- a kolejna scena jeszcze bardziej zwiększyła napięcia. Footballowe boisko z transformacyjnymi dołami. I taka myśl - a może nasi bohaterowie też są hybrydami skoro miedzy dwoma odcinkami był mały przeskok i nie poruszone zbytnio wizyty w Eichen House?
- Dylan O'Brian dalej doskonale gra traumę po morderstwie Donovana. I teraz wielka decyzja przed Stilsem - przyznać się i pokazać jaki Theo jest dwulicowy lub dalej to ukrywać i wiedzieć o jego zachowaniu nie mogąc nic z tym zrobić.
- Lydia i Parrish - dobra ten związek jest dziwny. Uczennica liceum i funkcjonariusz policji. Różnica wieku jest ciut za duża. Chyba wolałbym bardziej platoniczny związek. Jednak czekam na więcej treningu banshee.
- atak astmy Scotta był zaskoczeniem, przypomnieniem o dawnej słabości bohatera. Ciekawe rozwiązanie fabularne. "Patrzcie jacy jesteście słabi i pełni wad" przez cały sezon krzyczą scenarzyści. Szykuje się klasyczna opowieść o upadku bohatera by mógł powstać jeszcze silniejszy.
- flashbacki z zmienionym formatem obrazu na bardziej kinowy czyli zupełnie jak w Hannibalu. Wielkie umysły myślą podobnie, hehe. Jednak nie tylko inne proporcje obrazu miały wpływ na filmowość tych ujęć, widać jak dobrych reżyserów ma serial.
- Heyden chimerą to jest zaskoczenie. Sam jej związek z Liamem wypada całkiem sympatycznie i dzięki temu w natłoku mrocznyh scen można się od czasu do czasu uśmiechnąć.

OCENA 5/6