niedziela, 28 kwietnia 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #30 [22.04.2013 - 28.04.2013]

Znowu o tytuł odcinka tygodnia walczył dwie produkcję historyczne i po raz kolejny Vikings minimalnie przegrało bo po takim odcinku Gry o Tron każdy inny werdykt byłby naciągany. Taki serial chcę właśnie oglądać, ale obawiam się, że ten poziom nie zostanie długo utrzymany. Vikings za to kończy się już dzisiaj i strasznie mi szkoda bo to wspaniała opowieść tak różna od Gry. Może i nie ma niesamowitej intrygi i setki bohaterów, ale nadrabia to niesamowitym klimatem. Bardzo dobrze prezentuje się Orphan Black, ale i tak daleko mu do tej pierwszej dwójki. Pozostałe pięć seriali daleko w tyle. Szczególnie nudno prezentuje się Arrow i The Following. Proste historyjki, niczym nie zaskakujące z irytującymi wątkami. Arrow obejrzę do końca sezonu i pewnie na tym się skończy, The Following ma u mnie przerwę do wakacji. Tak jak Rogue. Niby wszystko fajnie, ale lepiej będzie obejrzeć całość od razu. 

Strasznie mnie wkurzyło NBC w tym tygodniu, ale to jest chyba misja tej stacji. Jej ostatnie wpadki to zwolnienie Dana Harmona z Commmunity, przesunięcie premiery serialu o kilka miesięcy i zrypanie Revolution, którego nie da się oglądać. Teraz gdy trafiła im się prawdziwa perełka w postaci Hannibala robią wszystko by serial nie przetrwał sezonu. Już fatalnym pomysłem była godzina emisji (czwartek 22.00), a teraz postanowili zaniechać emisji jednego z epizodu bo niby jest zbyt brutalny i nie nadawałby się zaraz po zamachach w Bostonie. Podobno miał on być nie ważny fabularnie. Tyle że według informacji z sieci tak nie jest. Zamiast krwistych ~40 minut można zobaczyć w internecie pociętą wersję odcinka która jest o połowę krótsza. No bo to co nie może być pokazywane w telewizji ma pełne prawo istnienia w sieci. Nie ma w tym nic nielogicznego... Dobrze, że jest AXN który wyemituje zagubiony epizod. Szkoda tylko, że będzie trzeba na niego czekać dłużej niż trzeba, a ambitne plany Bryana Fullera na siedem sezonów Hannibala skończą się zapewne w tym roku. 

WPIS ZAWIERA WYSOKIE STĘŻENIE SPOILERÓW

 Arrow S01E20 Home Invasion
- i znowu dużo miejsca poświęcono tym okropnym związkom. Najgorszy element serialu, a oni go dalej eksploatują. Ile można?! Tommy nie może wytrzymać, że Oliver i Lauriel dalej się kochają, oni nie chcą tego przyznać i kręci się dalej. Do tego jeszcze na wyspie Shando i Oliver zbliżyli się do siebie. Czy nie mogą w serialu zrobić żeńską męskiej przyjaźni tylko od razu ładować w to uczucia?! Liczyłem na fajny trening, ale niestety się rozczarowałem...
- fajnie, ze w odcinku było kilka wątków, ale trochę średnio to wyszło. Lawton oczywiście uciekł, zły został złapany, a jeszcze gorszy zabity. Dobrze przynajmniej że będzie to miało jakieś reperkusję. Bo Oliver oczywiście sam sobie wybiera priorytety i nie liczy się z nikim. Dupek jeden. Diggle odszedł, ale jeszcze pewnie przed końcem sezonu wróci do Arrowa.
- Harper pragnie odnaleźć Zakapturzonego - ale to żałosne... i jeszcze ta rozmowa z Theą która będzie mu pomagała w tym. Przebywaliby więcej w domu by go znaleźli. Scena w kostnicy też zbyt przesadzona. Dobrze, że chociaż jest to zapowiedź fajnych wątków na które tylko będzie trzeba poczekać
- bez sensu też zachował się Oliver sprowadzając Lauriel i Tommego do domu. No przecież że jego ochrona zapewni bezpieczeństwo. Kogo to obchodzi, że w tym domu mieszka ktoś jeszcze
- cliffhanger z wyspy obiecujący. Szkoda tylko, że tak mało czasu na niej jesteśmy 

OCENA 3.5/6

Dark Shadows - Beginnings Episode 4/209
- jedność miejsca i czasu i odcinek od razu stał się lepszy. Bardzo mi się podobało, że cały rozgrywał się w posiadłości Collinsów. Może i fabularnie niewiele się działo, ale dało się odczuć klimat niepokoju i tajemnicy. Wciąż nie wiadomo co robi Burt, ale jego pojawienie się jest mocno skorelowane z Victorią Winters. Pewnie ma wobec niej poważne plany. Trochę tylko stosunek Rogera do niej jest przesadzony, ale pewnie i to się lepiej rozwinie. Sama intryga może być bardzo ciekawa
- ogromną zaletą tego serialu są dialogi. Czasem zdarzają się prawdziwe perełki jak "the fear of darkness is only for children", a zaraz potem tajemnicze świsty, otwierające się drzwi i żarty o Draculi. Widać, że klimat fantasy jest budowany powoli, ale to się opłaci
- końcówka mocna i doskonale przedstawiona postać Davida. Cały czas była tylko mowa jakie to trudne dziecko, ale nie spodziewałem się, że jego pierwsze słowa do Victorii to "I hate you", a do tego jeszcze klimatyczne płacze. Ciekawe czy David ma jakiś kontakt z duchami. To byłby fajny zwrot.
-z minusów to dalej powolne prowadzenie akcji. Wręcz ślamazarne. Czwarty odcinek, a tu nawet jeszcze dzień nie minął. Wszystko służy na razie ekspozycji postaci. Tutaj trochę nowego o Rogerze i pokazanie jaki to człowiek

OCENA 4/5

Defiance S01E02 Down in the Ground Where the Dead Men Go
- jest dobrze, ma się wrażenie ciągłości, a to w tym serialu jest dla mnie najważniejsze. Najgorszy koszmar to jakieś głupie pojedyncze wątki, które będą się zamykały w jednym epizodzie. Za dużo bohaterów i potencjał fabularny na słabe historię
- zejście w głąb St. Louis ogromnie mnie ucieszyło. I ostatecznie udowodniono, że ten chłopak z początku pilota to Nolan. Ciekawe czy jakoś jego przeszłość będzie oddziaływać na znajomość miasta. Trochę szkoda, że bardziej nie pokazano eksploracji. W sumie tylko na tym można by było oprzeć epizod. Kto wie może kiedyś się taki trafi
- Ben nie żyję i nikt nie dowiedział się o udziale byłej burmistrz. Co za przewidywalne. Czemu takie rzeczy zawsze muszą być trzymane w tajemnicy nie wiadomo ile? Jego śmierć i plan z wysadzeniem miasta jakoś mnie nie ruszyły.
- wątek Romea i Julii dalej jest płytki. Przecież wiadomo, że doprowadzi to do konfliktu prędzej czy później. Ślub też będzie. Tak jak i teen dramat. Najgorszy motyw do tej pory
- w tym odcinku zgłębiono trochę historii Castianów. Wciąż tylko nie wiadomo czemu opuścili planetę i wylądowali na Ziemi. Ich kultura oczywiście diametralnie różni się od naszej. Podoba mi się w jaki sposób jest u nich odpowiedzialność zbiorowa za tchórzostwo i chciałbym jeszcze raz ten obyczaj zobaczyć. Trup na końcu nie zaszokował. Tak jak opowieść Stahmy. Czekam tylko aż jej mąż zginie i to ona będzie rządzić interesem. Jest od niego i wiele okrutniejsza i bardziej przebiegła. Tylko czekać na to
- o Irisie dalej mało wiadomo, ale jakieś nowe info się pojawiło. Nienawidzi więzów - to ma pewnie coś wspólnego z jej rodzicami. Ogólnie chciałbym żeby bardziej zgłębili jej postać bo to jedna wielka niewiadoma. Zresztą dużo ich jest i chciałbym żeby teraz odcinki skupiały się na poszczególnych rasach i w tym obrębie na bohaterach
- tajemniczy artefakt znalazł się u Luka w tajnej skrytce. Najbardziej bym chciał żeby Rafe od razu poinformował o nim panią burmistrz, ale znając życie tak się nie stanie
- trochę jestem sceptycznie nastawiony do dalszych odcinków. Nie że coś teraz nie gra, ale zawody w postaci Revolution i Terra Nova jakoś mnie uprzedziły do telewizyjnego sci-fi. Chciałbym jednak żeby fabuła zagrała bo potencjał w świecie jest
- szkoda, że Kenya się nie pokazała. Liczyłem na trochę dynamiki w scenach z nią, Amandą i Nolanem. Może za tydzień

OCENA 4/6

Game of Thrones S03E04 And Now His Watch is Ended
- fantastyczny odcinek! Niespodziewanie wiele się działo i to ważnych rzeczy znaczących albo dla fabuły bądź rozwoju postaci. Konsekwencje tych wydarzeń będą jeszcze długo odczuwalne, a niektóre nawet wskazały nową drogę dla postaci. Cudownie! Dzieje się i jest ciekawiej niż w zeszłym roku. Tylko się cieszyć i żałować, że koniec coraz bliżej
- końcówka mnie ogromnie zaskoczyła. Może nie tym co się wydarzyło bo tak jak w książkach Dany obróciła Nieskalanych przeciw swoim panom, ale w jakim stylu! Nie spodziewałem się, że Emilia Clarke tak dobrze to zagra. Była bezwzględna, jej plan był przemyślany i zadziwiła nim wszystkich. Do tego pokazali Dracarysa i armię w pełnej krasie. Takich widoków mi brakowało. Jestem ciekaw jak będzie dalej wyglądała jej wyprawa, relację z najbliższymi i co się stanie z Nieskalanymi.
- jednak to nie był jedyny zachwycający moment w tym odcinku. W ogóle sporo działo się na otwartych terenach i kamera pokazywała piękne plenery. W Królewskiej Przystani odwiedziliśmy pierwszy raz sept i trzeba przyznać, że pięknie wygląda. Maragary za to dalej manipuluje Joffreya i świetnie jej to wychodzi. Tylko nie podoba mi się, że manipuluje też Sansą (piękne widoczki w Chorwacji! w końcu pokazali coś więcej). Biedna znowu się w coś wpakuje. Chyba, że Lannisterowie będą mieli wobec niej inne plany bo to co pasuje Tyrella i Varysowi może rozwścieczyć Cersei. No bo dawać klucz do północy w ręce Róż?
- załamany Królobójca - podoba mi się to. I teraz dla odmiany to Brianne podnosi go na duchu. Cudowna scena jak próbował nieudolnie walczyć lewą ręką, a potem ta scena przy ognisku. Biedak stracił wszystko i teraz będzie musiał to odzyskać. Teraz jego postać będzie jeszcze ciekawsza.
- dobre było starcie Tywina i Cersei. Chociaż słowo starcie to za dużo. Ona próbuje pokazać mu jaka jest ważna, a on ją ignoruje by w końcu powiedzieć jej prawdę. To ją powinno utemperować. Lub wręcz przeciwnie będzie chciała się teraz pokazać
- rozmowy Varysa i Tyriona jak zwykle świetnie. Szczególnie opowieść jak stracił swoją męskość. I stąd jego nienawiść do magii. Czekam na jego starcie z kapłanem ze skrzyni. Może coś nam powie o Panu Swiatła
- Lord Dowódca nie żyję, Nocna Straż w rozsypce, a Dzicy zbliżają się do Muru. I jak mają teraz chronić krainę człowieka? Została ich tylko garstka i to nie zdyscyplinowana. Moment śmierci Mormonta świetnie pokazany, ale ogólnie bunt mi się średnio podobał. Niestety, ale wątek na północy to teraz ten jeden z najnudniejszych
- mało ciekawa też była scena snu Brana i tego jak matka go zrzuciła z drzewa. Czy to coś znaczy? Sny z reguły mają jakieś znaczenie tylko nie mam pojęcia jak to interpretować
- nie spodziewałem się, że to kiedyś powiem, ale coraz bardziej czuję Rose. To już nie jest ta dziwka z północy, a wyrachowana kobieta, która potrafi handlować nie tylko ciałem, ale też informacjami. Coś mi się wydaje, że dobrze na tym nie skończy
- świetny motyw z Theonem! Bękart Boltona się nad nim znęca psychicznie i jeszcze wydobywa od niego znaczące informację. Jak dobrze, że nie wyrzucono tego wątku do kosza!
- szkoda trochę, że nie pokazano walki Ogara i Berica Dondarriona. Bractwo bez chorągwi jest ciekawe, ale na dłuższą metę może być nużące. Teraz wszystko w rękach Ogara i teoretycznie to on powinien wygrać. Dalej żałuję, że tak mało Aryi. Dalej cwaniakuje i jest pewna siebie, ale mało jej

OCENA 5.5/6

Orphan Black S01E04 Effects of External Conditions
- nie mam wysokich wymagań, łatwo mnie kupić i dlatego Orphan Black tak cholernie mi się podoba.  Myślałem, że wątek podszywania się pod kogoś, tym bardziej policjantkę będzie mnie irytował, ale jest więcej niż dobrze i nie mogę się doczekać kolejnych epizodów. Wkręciłem się i liczę, że potencjał serialu nie zostanie zmarnowany
- z początku myślałem, że udawanie czyjegoś życia to karkołomny pomysł, ale tutaj przednio to wychodzi. Sarah jako Beth, potem Helena jako Beth i w końcu soccermommy jako Sarah. Cudowne w swojej niepewności i jakże przekonujące. Jak tak dalej pójdzie Tatiana Maslany zostanie jedną z moich ulubionych aktorek bo świetnej wywiązuje się ze swoich ról. I nie mogę się doczekać aż wcieli się w swoje kolejne wersje
- wątek przewodni się nieźle rozkręca. Chociaż w sposób przewidywalny. Tajna organizacja sterująca Heleną i są przesłanki, że Sarah jest oryginalną wersją na co może wskazywać fakt potomstwa. Zadziwiło mnie jednak, że Chen również jest z tym wszystkim powiązana, a nie powinno.
- no cóż trzeba czekać na kolejny odcinek bo cliffhanger jak zwykle świetny - konfrontacja dwóch klonów wyszła cudownie i pozostaje tylko żałować, że Art wparował. Scena na posterunku z Heleną też mocna i to co zostawiła po sobie.

OCENA 4.5/6

Rogue S01E03 Cathy's Song
- niby się to ogląda dobrze, ale chyba będzie cały sezon od razu zobaczyć i dlatego po tym odcinku robię sobie przerwę i czekam na całości. Powinno to pomóc historii bo oglądając z przerwami jest za bardzo poszatkowano, a też zbytnio mnie do niej nie ciągnie po przerwach
- odcinek w całości poświęcony reperkusją z poprzedniego epizodu. Policja szuka sprawców, Chińczycy to samo, a Laszlo próbuje się z tym uporać. Udaje się na policję i dostajemy świetną scenę rozmowy z panią porucznik. Może się to podobać. Na pewno podoba mi się postać Aleca. Manipulowany przez żonę robi to co trzeba. Mocna scena gdy dostarcza głowy w restauracji po tym jak obiecywał im że wywiezie ich w bezpieczne miejsce
- najsłabiej w tym wszystko wypada postać Grace. Mało scen z Laszlo, nudne rodzinne oraz końcówka pokazująca, że coś się udało odkryć.
- bardzo podoba mi się wykonanie serialu - latająca kamera, szerokie plenery i niepokojąca muzyka - buduje klimat. Zadziwia mnie za to nieuzasadnione epatowanie golizną. DirecTV jest w tym elemencie odważniejszy od Starz czy HBO.

OCENA 4/6

The Following S01E03 The Poeat's Fire
- trzy odcinki obejrzane i mogę z czystym sumieniem porzucić serial. Przynajmniej na jakiś czas, jak to się mówi. Kiedy wrócę to nie wiem, ale jakoś mnie specjalnie nie ciągnie. Brakuje temu serialowi klimatu, kolejne bieganie za mordercą i "szokujące" zwroty akcji. I z tego co widzę po recenzjach dalej będzie gorzej
- nie powiem żeby ten odcinek był tragiczny, był po prostu średni. Maggie działająca w sekcie nie była żadnym zaskoczeniem, a raczej oczywistością tym bardziej jak dali flashback pokazujący jak ją mąż dźgnął. Celowy zabieg by wzbudzić zaskoczenie.
- zaskoczyła mnie za to śmierć Rileya. Jednak co z tego skoro to również dobrze znany zabieg. Postać pokazuje się od początku, ale nie ma w ogóle osobowości. Zabić ją i pokazać że "wszyscy" są w niebezpieczeństwie. Typowa groźba bez pokrycia, ale lepsze to niż jakby się słaniał i nic nie robił w przyszłych odcinkach
- postać Ryana jest interesująca, ale jej potencjał nie jest wykorzystywany. Najlepsze w odcinku były flashbacki gdzie pokazano jak zbliżył się do Joe. Jednak w teraźniejszości ma wiecznie zbolałą minę, a jego uzależnienie od alkoholu przewija się w tle i nie działa jakoś na niego. Równie ciekawą i mało eksploatowaną postacią jest Parek. Wiadomo, że zawsze stawia na swoim, ale wciąż mało o niej wiadomo.
- głupie były sceny z trójką morderców. Emma narzeka, że wszystko się sypię, ale czego się dziwić jak zachowuje się jak idiotka. Tajemniczy sekret z przeszłości pokazuje, że kryptogeje są jednak gejami - nudne. Tak samo jak porwanie kobiety. I to mają być uczniowie Carola? Bez przesady.
- końcówka mocna jak Ryan ogląda filmik adresowany do niego gdzie uczą Joeya zabijać, ale co z tego skoro to nie powinno mieć  większych konsekwencji

OCENA 3.5/6

Vikings S01E08 Sacrifice
- niesamowity odcinek! Dla mnie to coraz mniej serial fabularny. Zamiast historią Ragnara ekscytuje się kulturą, religią i społecznością wikingów. Te sceny są niezwykle wciągające. Niby nic się nie dzieje w odcinkach, ale nie wiadomo kiedy one mijają. Potęga tego serialu jest niezaprzeczalna i ogromnie mi smutno, że jeszcze tylko jeden epizod i 10 miesięcy przerwy
- tym razem Ragnar wraz z rodziną i najbliższymi udaje się na pielgrzymkę do Uppsali. Dobrze pomyślane bo akcja w całości działa się w jednym miejscu i skupiała się praktycznie na aspekcie religijnym społeczeństwa wikingów. Znowu przedstawienie bogów, niesamowity widok na świątynie i niepokojący kapłani oraz zapowiedź obrzędu.
- przez cały odcinek czekało się na rytuał składania ofiar i jak wybrnie z niego nasz kapłan. I w sumie ochroniła go wiara w Boga mimo, że trzy razy zaparł się go. Jak święty Piotr! Ciekawe tylko co się dzieje w jego głowie - czy rzeczywiście nie wie kto jest jego bogiem czy robi to żeby przetrwać. Cudownie zrobiona była scena z nim na grzybach. Tylko czekałem na ten motyw i wyszło nieźle. Na HBO czy Starz pewnie byłoby pełno seksu i wszystko ładnie by pokazali, ale na History przedstawiono to bardziej subtelnie i przez to tak wyjątkowo
- podoba mi się wątek dwóch silnych kobiet Siggi i Lagherty. Jestem ciekaw czy ta pierwsza zrobiła coś drugiej żeby poroniła. Dobra intryga nie byłaby złym dodatkiem do serialu. Jednak nawet jak tego nie będzie nie obrażę się. Ciekawi mnie co teraz z Laghertą, czy Ragnar się od niej oddali po tym jak straciła dziecko? Wolałbym nie, nie potrzebny mi wątek romansowy w tym serialu. Jeśli chodzi o Siggy to podoba mi się jak obchodzi się z Rollo. Tak jak i on ona tez pragnie władzy, ale pierw musi zyskać ją nad mężem. I pewnie będzie niebezpieczniejsza od niego
- średnio mi się podoba, że Ragnar przysięgał wierność jakiemuś tam królowi. Niby zapowiedzieli, że najadą na Anglię czy Francję, ale coś mi się wydaje, że Ragnar jest wykorzystywany, a to się pewnie na nim odbije zważywszy, że finał Vikings za tydzień
- i na koniec o ostatniej scenie - FENOMENALNA! Składanie ofiary, pierw z zwierząt, a potem ludzi. Wszyscy szli z godnością na śmierć, wierzyli że robią to by ocalić ukochanych. Cudowne zdjęcia płynącej krwi, tak jak w scenach naćpania i tutaj subtelnie pokazano kontrowersyjne elementy bez przesadnej brutalności i emanowania przemocą. Wgniatająca w fotel scena i oddziałująca na emocję. Jak mi tego właśnie elementu brakuje w wielu innych serialach

OCENA 5.5/6


Obejrzane odcinki - 8
Najlepszy odcinek - Game of Thrones 3x4
Najgorszy odcinek - Arrow 1x20

środa, 24 kwietnia 2013

„Oresteja I: Agamemnon” – Ajschylos



Jakiś czas temu zrobiłem sobie „głupie” postanowienie, że na blogu będę zamieszczał recenzjo podobną notkę po przeczytaniu każdej książki. Jak na razie całkiem nieźle udaje mi się to zrealizować i jak dotąd zbytnio nie narzekałem. Jednak jeszcze głupszym (nie użycie cudzysłowia jest celowe) pomysłem było zdanie się na ślepy los przy wyborze kolejnej książki. Pod wpływem impulsu na listę dodałem kila klasyków światowej literatury w tym tragedie greckie i pech chciał, że trafił się Agamemnon. Jak mus to mus, zawziąłem się i przeczytałem, a teraz spróbuje napisać kilka subiektywnych zdań. Znawca literatury antycznej ze mnie żaden więc będzie mało konkretów i krótko. Po co się pogrążać bardziej niż trzeba? 

Na początku o tym jak mi się czytało. Otóż źle. Spodziewałem się tego. W końcu mówiły o książce, która ma 2,5 tysiąca lat. Ciężko było się kupić na treści, myśli latały jak szalone i trzeba było nie raz i nie dwa powtarzać wersy. Wątek gubiłem często, ale jak już udało mi się go złapać odnalazłem całkiem ciekawą treść z masą odniesień do mitologii, wojny trojańskiej i historii Grecji. Jednak szkolne lekcje na coś się przydały. Z wielką radością czytałem też o Achajach i Atrydach wiedząc gdzie potem zostały użyte te określenia. Szczególnie szukałem analogii do Legend Diuny i tamtejszego Agamemnona, ale niestety nie było tego wiele. Tak więc podczas czytania katharsis nie doznałem, ale chciałem wiedzieć jak bardzo tragicznie się skończy. 

A tragicznie było przez całą lekturę. Morderstwa, rytualne zabójstwa, zdrada, otrucia, kanibalizm, patologiczne rodziny. Działo się nie mało. Trochę spoileruje, ale inaczej ciężko o tym pisać. Nie powiem tylko kto kogo i jak chociaż w sumie to nie jest wielkie zaskoczenie. Ważne jest jak do tego dochodzi, jak czyny mają swoje konsekwencje, człowiek nie oszuka swojej prawdziwej natury, a przeszłość nas determinuję. Mowa jest też o przeznaczeniu (i pewnie dziesiątkach innych rzeczy, których nie zauważyłem albo teraz nie pamiętam) i jak trzeba stawiać mu czoła choćby zwiastowało by to nam koniec. Nie mogło też zabraknąć bogów greckich. Ingerują w świat, ale pozostawiają bohaterów samych sobie. Od nich zależy decyzja, człowiek jest panem swojego losu. Może i jest nieświadomie kierowany przez bogów, popychany w którąś stronę ale ostatecznie to on podejmuje decyzję i działa z własnej woli. Może i bogowie są zawistni, ale odpłacają człowiekowi za jego działanie pięknym za nadobne, gdyby bohater zachował się inaczej nie sprowadziłby na siebie tragedii

Już trochę nadinterpretując można się w dziele doszukać krytyki wojny jako takiej. Niesie ona ze sobą tylko śmierć i konsekwencję działań z którymi potem trzeba żyć. Zwycięstwo zawsze osiąga się za wysoką ceną, a jego skutki mogą być nieprzewidywalne. Chyba nie muszę mówić, że wszystkiemu była wina kobieta? To zawsze ich wina. Chociaż one pewnie będą innego zdania bo przecież to Parys porwał Helenę. A ja na to, że to Eris rzuciła jabłko i tak można szukać winnego i znowu sprowadza się to do bezsensowności wojny.   

Po lekturze czuje się mądrzejszy i głupszy zarazem. Cieszę, że udało mi się przeczytać jeden z klasyków światowej literatury, szkoda tylko, że tak mało z niego wyniosłem. O formie nie będę pisał bo się nie znam na tym (3 jedności, episodiony, stasimony, exodus, kosmos – wikipedia okazała się pomocna). Oceny też nie będzie bo nie czuje się usprawiedliwiony do tego. Kolejne części przeczytam, ale mam nadzieje że nie za szybko.  

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #29 [15.04.2013 - 21.04.2013]

To był dobry tydzień. Bywały lepsze, ale najważniejsze seriale znowu dały radę. Szczególnie Doctor Who, Game of Thrones, Hannibal i moja nowa miłość czyli Vikings. W całej tej czwórce klimat był niesamowity i nic tylko czekać na następne odcinki. Coraz bardziej wkręciłem się w Orphan Black. Historia porusza się szybko do przodu, a i kolejne odcinki nie nudzą. Tylko czy starczy pomysłów do końca sezonu? Niestety miałem pecha do ~20 minutowych produkcji. Community znowu mało śmieszne, a do Suburgatory dalej nie mogę się przekonać. Dark Shadows po klimatycznym pilocie strasznie się wlecze, ale tak chyba właśnie wyglądają opery mydlane. Dobrze, że przynajmniej motyw fantastyczny się pojawił. Obejrzałem też dwa piloty - Rogue i Defiance. Obydwa dwugodzinne i jakże odmienne. Rogue sprawdzę jeszcze dwa odcinki i zdecyduje czy oglądam dalej. Defiance pewnie zobaczę całe i będę się modlił by nie zaczął przypominać Terra Nova. Z sieci można też zassać pilot Zombieland. Tylko, że nie mam na to najmniejszej ochoty. Film był cudowny, ale to co zrobił Amazon wywołuje u mnie tylko zniechęcenie. Jak można próbować zastąpić Emme Stone i Woodyego Harrelsona jakimiś anonimowymi aktorami? I jeszcze zrobić z tego sitcom!? Dziękuje postoję. W ogóle śmieszne sytuacja z tą rewolucją telewizyjną. Po premierze House of Cards mówiło się, że to zmierzch telewizji jaką znamy i ten model zacznie wypierać starą telewizję. Tylko, że jedno HoC wiosny nie czyni. Ptaszki ćwierkają, że Hemlock Grove jest przeciętny i żaden z 14(!) seriali od Amazon, który zostały wypuszczone do sieci nie wygląda na hit. Prorocy trochę się pośpieszyli. Ja nie narzekam i ciesze się z tego co serwują nam kablówki. 

WPIS ZAWIERA WYSOKIE STĘŻENIE SPOILERÓW 



 Community S04E09  Intro To Felt Surrogacy
- odcinek z kukiełkami! Szkoda tylko, że nie bawiło mnie tak jak powinno. Było kilka świetnych pomysłów, ale ogólnie się zawiodłem. Myślałem, że będzie bardziej zabawniej, bardziej meta. Nie wykorzystany potencjał, lepsza była animacja poklatkowa.
- najbardziej nie podobały mi się kwestie śpiewana. Zupełnie niepotrzebne. Były średnie i tylko trochę zabawne. Już lepiej byłoby wrzucić kilka żartów. Sama historia też średniawa, za bardzo surrealistyczna nawet jak na ten serial i przyjętą w odcinku konwencje. Wolałbym coś bardziej kameralnego. Historie wstydu tez nie były jakoś specjalnie śmieszne.
- jednak trafiło się kilka świetnych tekstów. Nawiązania do Lostów, bingo w które grał Abed z Troyem, pojawiający się Kevin, Britta która głosowała tylko w The Voice. Jednak za mało tego było. Pomyśleć, że w poprzednich sezonach przez całe 20 minut śmiało się na głos i długo pamiętało odcinki...

OCENA 3/6

Dark Shadows - Beginnings Episode 3/209
- i znowu ciągnęło się niemiłosiernie. Dobrze, że przynajmniej pojawił się wątek paranormalny. Duchy! Wprawdzie jeszcze nie przeraża czy intryguje, ale ważne że jest. Samo otwierające się drzwi oraz wspomnienie Burke Devlina o nich.
- szkoda tylko, że dialogi były słabiutkie i o nieistotnych rzeczach, jedynie trochę informacji nowych się pojawiła - flota statków Collinsów, tajemnicze wydarzenia sprzed 10 lat czy ojciec kelnerki który odegra istotną rolę w przyszłości. Wciąż to tylko podwaliny pod dalszą historię
- rozmowa Victoria/Caroline nic nie wnosząca, znowu mowa jaka to posiadłość jest straszna. Fajnie, że Burke próbuje przekupić chłopaka Caroline z tego może być niezły wątek. Liczę, że w przyszłym odcinku będzie konfrontacja Rogera z Burkem. Chyba, że zamiast tego dadzą sceny z Elisabeth. No i ten dzień mógłby się już skończyć.

OCENA 2.5/6

Defiance S01E01 Pilot
- dobra kupuje to. Wiem, ma dużo niedociągnięć, wykonanie też średni itd. itp. ale to sci-fi! Takie rozrywkowe z kosmitami, wielką wojną i statkami kosmicznymi? Jak takie coś może nie przekonywać do oglądania? Wprawdzie zapowiada się na ten luźniejszy typ, ale poważne robi się na AMC. Więc nie wymagajmy od Defiance wiele i cieszmy się z tego co jest
- ale może zacznę od tego co mi się niezbyt podoba. Część bohaterów. Nolan to typowy awanturnik jakich wiele. Dobre serce, świetny w obsłudze broni. Ograny motyw. O jego córce wiele na razie nie można powiedzieć. Irisa strasznie wycofana i mało charakterystyczny. Słabo też przedstawiono ich relację. Konflikt w miasteczku między dwiema rodzinami też średnio do mnie przemawia. I jeszcze wątek miłosny między ich dziećmi... to może być fatalny wątek który może mnie mocno zrazić. Trochę moje obawy łagodzi Jamie Murray jako Lady Makbet knująca intrygi. Zabić jej męża i będzie ciekawiej. Zastępca szeryfa dość nudny, niby ma jakąś historyjkę tyle, że ona słaba jest. Kupuje za to dwie siostry - panią burmistrz i burdelmamę. Julie Benz i Mia Krishner. Mam słabość szczególnie do tej pierwszej, a drugą z miejsca polubiłem. Dziwka już była w serialu sci-fi w Firefly, do Inary jej daleko, ale to przecież pierwszy odcinek. Wszystkie z tych postaci mogą się świetnie rozwinąć. Taki ogromny potencjał! Proszę tylko żeby nie został zmarnowany. Tak bardzo proszę.
- kupił mnie wykreowany świat. Niby akcja się dzieje na Ziemi, ale ponad 30 lat po wojnie jaka miała miejsce na naszej planecie. Wiele o niej nie wiadomo na razie tylko kilka wzmianek. Jedno jest pewne - skończyła się tragicznie. W kosmosie latają zniszczone szczątki, które spadają na Ziemię, planeta uległa terraformowaniu, zmienił się klimat, powstały nowe państwa (czym jest Republika Ziemi) i gatunki. Do tego razem z ziemianami żyją na niej inne rasy. Wszystkie humanoidalne, ale różniące się od siebie. Kulturą, obyczajami, wyglądem i językiem. Tak! Mówią po obcemu. Zawsze mnie coś takiego urzeka. Urzekło mnie też miasteczko, St. Louis, trochę jak z westernu z szeryfem. Lawkeeper. Jak to pięknie brzmi. Jak tu się nie zakochać? Przynajmniej troszkę.
- dostaliśmy też wielką bitwę i wyglądała dość efektownie. Trochę prostacka, ale ładnie zrobiona i zaskoczyła mnie swym rozmachem. Trochę gorzej wypadły inne efekty. Raz potrafią zauroczyć i można je chwalić, a raz są dramatycznie kiepskie.
- jest też i wielka intryga, ktoś zły, tajemnicze artefakty i potencjał na dalsze odcinki. Pytanie tylko jak to się będzie rozwiało? Pilot pilotem, ale sezon ma aż 12 epizodów. Czy Defiance popełni błędy Terra Novy? Koncept ten sam - mała społeczność, główny bohater na straży porządku. Liczę, że nie. Nie chciałbym się przeliczyć.
- nadzieje są rozbudzone, a potencjał jest. Boje się tylko, że pilot to tylko przykrywka, a dalej będzie gorzej. Nie związane z niczym wątki i słaby sotrytelling z nieprzekonującymi postaciami. Jednak jestem dobrej myśli. Robią to ludzie którzy maczali palce przy Farscape i Battlestar Galactice. Może będzie dobrze.

OCENA 4.5/6

Doctor Who S07E08 Cold War
- dużo lepszy odcinek niż ostatnio. Był niesamowity klimat, a to przecież najważniejsze. Może nie było to kolejna radosna przygoda tylko ton był cięższy, ale odcinki tego typu też idealnie pasują do konwencji serialu
- klimat robiła przede wszystkim łódź podwodna. Uwielbiam tego typu rzeczy z Czerwonym październikiem na czele. Tutaj znowu mamy zimną wojnę światową i warzące się losy Ziemi. Plus odrobina klimatu z Obcego z kosmitą na wolności masakrującym załogę. I co ważne ciekawie został od przedstawiony. Ice Warrior, marsjanin, dawny generał i wielki wojownik. Cudowne były sceny gdy Doktor o nim opowiadał. Szkoda tylko, że Doktor nie mówił o Wojnach Czasu to byłby idealny moment np. żeby zyskać jego szacunek.
- idealnie dobrano też aktorów. Liam Cunningham znowu jako charyzmatyczny dowódca i Tobias Menzies jako jego pierwszy. Czyli dwójka aktorów z tego sezonu Gry o Tron. I idealnie pasowali do swojej roli. Cudownie wypadł też profesorek słuchający Duran Duran.
- elementów komicznych mało. Najśmieszniejszy początek jak Doktor myślał że wylądował w Vegas. Prawie. Potem mniej tego, ale nie pasowało by to do historii. Clara dalej daję radę, można być zadowolonym, ale ja chcę od niej więcej.

OCEANA 4.5/6

Game of Thrones S03E03 Walk of Punishment 
- może to tylko takie wrażenie, ale wydaje mi się że ten sezon ma bardziej zaznaczone wątki fabularne. Niby wciąż dużo postaci, każde z nich dostaje mało czasu, ale dzieje się i to sporo ważnego. Oby tak dalej!
- bardzo mi się spodobało przedstawienie nowych postaci - Blackfisha i Edmura. Cicha scena pogrzebu, bez słowa. Pożegnanie ojca Cataly, klimatyczna i wiele mówiąca. Edmure wystrzeliwuje trzy strzały, za każdym razem pewien siebie i nie trafia. Blackfish oddaje jeden strzał i załatwia sprawę. Kolejna scena z tą dwójką i kolejne różnice. Do tego podkreślenie zmysłu taktycznego Robba i fatalnej sytuacji na froncie. Świetne było jak Robb opieprzył Edmura za to że nie słucha rozkazów i jeszcze pokazano różnicę w tym czego oczekują na wojnie. Jeden szuka chwały, a drugi sprawiedliwości. Ciekawe jak to dalej będzie wyglądało
- w Riverrum nie podobało mi się to że nie pokazali zamku. Tyle na to czekałem, a zamiast tego widoki zza okna. Tak się nie prezentuje nowych lokacji... mam nadzieje że naprawią ten błąd. Kolejne nieporozumienie to scena z Talisą która opatruje młodego Lannistera. Chyba miała być śmieszna, a wyszła przeciętnie. Dobrze, że pojawiła się jeszcze scena Cat/Blackfish.
- skoro mowa o Riverrum to świetnie wyglądają te ryby na każdym kroku oraz zbroje przypominające łuski ryb, tak odmienne od tych ludzi północy
- cudowna była scena przy stole z Tywimem. Tutaj też zaczęło się w milczeniu, ale było dużo elementów humorystycznych. Jak Cersei przesunęła krzesło na prawicę ojca oraz Tyrion na przeciwko niego. Piękne. Cieszy też to, że w końcu Varys i Littlefinger się pojawili. Dobrze, że Tyrion będzie miał co do roboty. Z jego głową powinni poradzić sobie z kryzysem w koronie. Wspomniano też o banku w Braavos. Świat się robi coraz bogatszy, a to przecież nie koniec.
- kolejną zabawną sceną był wątek Poda. Może to i trochę przesadzone, ale zabawne było jak patrzył na dziwki Littlefingera, a potem Bronn i Tyrion prosili go by opowiedział dokładnie co się stało i czemu nie chciały pieniędzy. Przezabawna scena.
- kłótnie Jamiego i Brienne wciąż są dobre i się nie nudzą. I co najważniejsze narodziła się między nimi nić sympatii. Na razie tylko z jednej strony, Jamiemu jest jej szkoda i robi coś by ją ochronić. Wprawdzie przypłaca to własną ręką, ale dzięki temu zacznie się kolejny ciekawy i osobisty wątek w serialu. Podobało mi się też, że tym razem z perspektywy Jamiego opowiedziano jak uczył się czytać. Niby mało ważny wątek, ale miłe nawiązanie do opowieści Tywima z zeszłej serii
- u Aryi mało się działo, a szkoda. Dobrze, że się chociaż na chwilę pojawiła. Miła scena pożegnania z Gorącą Bułką, ale zabrakło mi reakcji Thorosa na to że jest ona Starkówna. Mało tez Ogara. Jedna scena i to niewielka to niewykorzystywanie potencjału postaci
- dobra mam pytanie - czemu Inni ułożyli martwe zwierzęta w dziwny wzór? Myślałem, że to bezmyślne trupy zachowujące się jak zombie a okazało się że mają dusze artysty. Podoba mi się, że Jon i reszta idą zaatakować Czarny Zamek. To przetestuje jego lojalność. Szkoda tylko, że znowu będą szli i szli i szli...
- Czarna Straż wylądowała u Crastera. Szybko. Brakowało napięcia podczas wracania z Pięści Pierwszych Ludzi. Wyglądało to raczej na wycieczkę klasową, a nie walkę o przetrwanie na mrozie. Sam spotkał się też z Goździk więc może w następnym odcinku będzie się już więcej działo.
- Theon ucieka do siostry. Ja się tam cieszę, trochę akcji trochę tajemnicy. Dobrze, że się coś dzieje, a tajemniczy człowiek siostry jest ciekawy. Bękart.
- Mellisandre wypływa w podróż - gdzie ją niesie? Co w takim razie z Davosem? Co zrobi bez niej Stannis? W ogóle podobało mi się jaką czuła niechęć do swojego króla. Już jej nie pociąga tak jak kiedyś
- Dany sprzedała smoka! Jak ona mogła? Chyba, że coś kombinuję. Podoba mi się, że jest Selmy i opowiada o jej bracie, ale wolałbym żeby już zaczął jej nakreślać sytuację w Westeros. Złota Harpia z bliska pięknie wyglądała, tak jak aleja kary z ukrzyżowanymi niewolnikami. Ktoś chyba ostatnio oglądał Spartacusa.
- SPOILERY KSIĄŻKOWE - akcja dzieje się szybciej, a to cieszy. Pierwsza scena w Riverrum to pogrzeb Hostera, ale to już wynikowa tego co zostało zmienione w S02. Na plus dla mnie. ;; gdzie są Weseli Kompanioni?! Nie powinno być jednego z wadą wymowy który śmiesznie mówi szafiry? a może to dobiero w Harrenhall się pojawi? Liczę, że tego wątku nie wytną. ;; Mellisandre popłynęła szukać kogoś z krwią królów czyli wycięto wątek Edrica Stroma. Ciesze się bo zamiast tego zostanie wykorzystany zapewne Gendry. Spełnia tą samą rolę, a jedna postać mniej. Było tak podobnie z Rose, która zastąpiła kilka różnych dziwek.

OCENA 5/6

Hannibal S01E03 Potage
- trzeci odcinek i wciąż jestem na tak i to jeszcze bardziej niż wcześniej. Szkoda tylko, że teraz najprawdopodobniej akcja trochę zwolni i kilka odcinków zapychaczy będzie. Bo jakoś wątpię, że znowu dadzą zabijającego Lectera i wątek Abigail
- właśnie, zabijający Lecter. Dla jednych to będzie minus, ale mi się ogromnie podoba, że tego nie pokazują Widać tylko jego dzieła, a nie sam akt tworzenie przez co pokazywanie ich robi jeszcze większe wrażenie 
- na ogromny plus to jak poprowadzono wątek Abigail. Pierw niepokojący flashback z polowaniem i patroszeniem jelenia i potem zastanawianie się nad jej stanem psychicznym. Brała czy nie bała udziały w morderstwach? Jest manipulantką czy może to był jej mechanizm obronny? Przez cały odcinek padały kolejne pytania na jej temat i ostatecznie nie zostały one rozwiązane. Wprawdzie wypatroszyła gościa w samoobronie, ale to nic nie znaczy. To mógł być jej odruch, tak mogła zareagować instynktownie, tak jak ojciec ją uczył. 
- na razie nie wiem co myśleć o jej relacjach z Hannibalem. Niby wziął ją pod opiekę, ale może się ona stać jego uczniem jak i ciężarem. Wszystko teraz w rękach scenarzystów. Ciężko wątek do poprowadzenia, ale trzymam kciuki, że się uda
- po raz kolejny cała otoczka serialu była bezbłędna. Niepokojąca muzyka, nienaganne garnitury i charakterystyczne sposoby ubierania się, ba nawet kolory ścian. Szczególne pięknie sceneria wyglądała w ośrodku psychiatrycznym. 
- nie podobała mi się właściwie jedna rzecz - strona http://www.tattlecrime.com nie istnieje. Aż dziwne, że spece od marketingu nie wpadli na pomysł by blog Freddie Lounds był w prawdziwym internecie. Ogromne rozczarowanie 
- szkoda tylko, że oglądalność spadła. Z takim wynikiem marne są szanse na planowane siedem sezonów. Cała nadzieja, że wpływy z zagranicznych rynków będą wystarczające by NBC dalej inwestowało w serial

OCENA 4.5/6

Nikita S03E16 Tipping Point
- wątek ręki Michaela jest nudny. Niby osobisty, ale kiepsko poprowadzony i bez większych emocji. Akcja też dość przeciętna, trochę strzelani, walki i suchych dowcipów. Słabo. Dobrze, że przynajmniej wątek tajnej organizacji powoli idzie do przodu. Tajemniczy Shop. Kim są i co chcą? Nie wiadomo, a to co o nich wiedzieliśmy to ściema. Jestem zdania, że to ci sami ludzie do których chciał się przyłączyć Percy pod koniec S02.
- wątek buntu w Sekcji ciekawszy niżby się wydawało. Za wszystko odpowiedzialna jest Alex. Może i to nie wielkie zaskoczenie, ale swoje robi motyw z tym że ktoś się zabawiał w jej głowie. Larrisa nigdy nie istniała? Już podczas oglądania tamtego odcinka na to wpadłem więc nie zdziwiłbym się gdyby okazała się to prawdą. Liczę jednak, że Ryanowi nic się nie stanie. Za dobra postać żeby tak się jej pozbyć, a wyrzuty sumienia u Alex byłyby nieznośne

OCENA 3.5/6

Orphan Black S01E03 Variation Under Nature
- trzeci odcinek i wciąż mi się podoba i dalej oglądam. Zadziwiające jeśli chodzi o tegoroczne premiery.
- na początku irytowały mnie sceny gdzie nowa Beth dalej udaje policjantkę na szczęście szybko przystosowała się do tej roli i pomaga Artowi i jest z niej porządek. Ciekawi mnie tylko kiedy wyjdzie na jaw że fabrykuje i kradnie dowody. Bo przecież musi. Na razie za łatwo się jej udaje
- w końcu zostało powiedziane, że Sarah jest klonem. Tylko, że nic poza to nie wiadomo. Ja na razie pokazano 9, ciekawe ile ich jeszcze jest
- świetny motyw z Klubem Klonów. I pierwsza zasada to nigdy o nim nie mówić. Cudowne nawiązanie do Fight Club
- kasa została odzyskana i jak można się było spodziewać - jest na rzecz fundacji klonów. Sarah ją oddała i nie ucieknie z córką. Dobrze. Chociaż ten wątek osobisty jest interesujący zważywszy na to, że morderca mówił, że klony nie są zdolne do posiadania prawdziwej rodziny
- mordercą klonów okazał się kolejny klon - to mnie zaskoczyli. Chociaż nie powinni, całkiem logiczne. Biblijne cytaty i zdeformowane laleczki robią klimat. Może i trochę mało to innowacyjne, ale takie rzeczy się zawsze dobrze ogląda. Do tego nowa wersja klona jest całkiem osobliwa.

OCENA 4/6



Rogue S01E02E03 The Aquarium, Fireball
- podwójny pilot to zawsze wyzwanie. Tutaj się średnio udało, było po prostu za długo i zbyt męcząco. 1h45min to zupełnie jak film. Dobrze, że przynajmniej wciągał, a i historia jest ciekawa chociaż nie widzę tego dłużej niż jeden sezon
- niby początek dość standardowy - glina pod przykrywką. I myślałem, że to będzie główna oś serialu - wymykanie się przed zdemaskowaniem i powolne zbieranie dowodów. Tylko, że ona zostaje szybko zdemaskowana i musi walczyć o przeżycie. Zamiast zginąć mamy dziwną relację z szefem mafii. Każde z nich czegoś chcę i teraz będą musieli sobie pomagać by tego dostać. On szuka kreta, a ona zabójcy syna. Nie chciałbym jednak żeby te dwie sprawy się połączyły, wolałbym żeby okazało się że zginął on w zwykłej strzelaninie
- wątek mafijny jest interesujący. Wojna gangów, wewnętrzne zagrożenie, zaginione pieniądze i wtyczki w policji. Wszystko się ładnie kręci i wciąga. Historia ma potencjał tylko żeby nie poszli zbytnimi schematami.
- dużo tez poświęcono wątkom rodzinnym i nie denerwowały mnie, a to sukces. Grace coraz bardziej oddala się od dziecka i męża, oszukuje ich, ale się stara, nie potrafi sobie tylko z tym poradzić. Na przeciwnym biegunie Leszlo. Tylko u niego dla odmiany jest dobrze - dzieci go kochają i się z nimi doskonale rozumie. Przynajmniej tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Jestem ciekaw jak dalej się to będzie rozwijało
- nie podoba mi się tylko wątek synka który bierze sprawy w swoje ręce i za namową żony będzie chciał udowodnić jak to jest w stanie załatwić sprawy. Przecież wiadomo, że przez to właduje się w większe problemy niż jest
- policjanci są pokazani ciekawie. Twarda pani porucznik, dobry i zły glina. Przynajmniej z pozoru bo widać, że jest w nim potencjał. Czekam żeby zobaczyć ja się rozwiną
- pilot może mnie specjalnie nie porwał, ale zacząłem się przejmować losami postaci więc oglądam dalej. Mam tylko nadzieje, że nie zanudzi mnie zbytnio, a ciężka atmosfera nie przygniecie. Na razie debiut Direct TV na rynku seriali fabularnych uważamy za udany

OCENA 4/6

Suburgatory S01E02 The Barbecue
- średnio śmieszne i tyle. Problemy Tess wcale mnie nie interesowały, pewnie dla tego że nie jestem nastolatką. Była kilka udanych scen szczególnie ta pod trybunami, ale jej relację z Ryanem są okropne.
- grill również wypadł przeciętnie. Pseudo gejowska para zabawna, ale nadawanie imienia żeńskiego grillowi to przesada nawet na tą lekko przerysowaną komedyjkę
- najśmieszniejsi chyba byli sąsiedzi jak się uzupełniali i przygryzali sobie jednak to i tak średnie żarty. Na razie brakuje mi pazura w serialu, oczekiwałem że będzie czymś dużo lepszym 

OCENA 3/6

Vikings S01E07 A King's Ransom
- podobało mi się. Czyli zupełnie bez zaskoczenie. Klimat był i po raz kolejny świetnie się to oglądało. Jednak nie było tak dobrze jak tydzień temu. Oczekiwałem te mocniejszego odcinka z powodu najazdu na Anglię, ale chyba wolę bardziej to co dzieje się w Skandynawii.
- Ragnar jak zwykle wszystko sobie przemyślał i zamiast stawać do walki w otwartym polu przygotował zasadzkę. No przecież, że tak. Spartacus, Game of Thrones, a teraz Vikings. Ciekawe czy w The Borgias też tak wyglądała walka. Jednak trzeba przyznać, że starcie całkiem ładnie zrealizowane. Dużo się działo, shieldmainden walczyły u boku mężczyzn, Rollo chciał się pokazać z jak najlepszej strony by zadowolić Odyna, a starzec odszedł do Valhalli. Dla mnie to był jeden z przyjemniejszych wątków. Jego chęć śmierci na polu walki i ten zawód po pierwszej bitwie, że jeszcze żyję.
- bardzo mi się podobało jak pokazali starcie dwóch kultur. Znowu podczas spotkanie wikingowie mówili po swojemu i to podbijało klimat. Te zachwyty Flokiego nad rzemiosłem, brak poszanowanie dla religii, własny sposób spożywanie posiłków - niesamowite sceny. Do tego to opanowanie Ragnara i pewność siebie. Podobał mi się też chrzest Rollo i w konsekwencji kłótnia z Flokim. Cudowne sceny mimo swojej prostoty.
- Ella poprzysiągł zemstę na Ragnarze. Ja jestem ciekaw czy poczeka na kolejny najazd czy może teraz on będzie próbował go odnaleźć. Wolałbym to drugie i może wplątanie innych społeczności wikingów. Jednak nie obrażę się jeśli dalej pozostanie ten stosunkowo kameralny klimat
- w Skandynawii raptem trzy sceny. Lathgerta pokazuje jaką sprytną jest królową rozstrzygając spór o dziecko, bierze Siggy na służącą i w końcu dochodzi do poronienia. Jednak wszystko nie może się dobrze układać. Mam tylko nadzieje, że zostanie ona na następny sezon.

OCENA 4.5/6

Obejrzane odcinki - 11
Najlepszy odcinek - Game of Thrones 3x3
Najgorszy odcinek - Dark Shadows ep 3

czwartek, 18 kwietnia 2013

„Ziemiomorze I: Czarnoksiężnik z Archipelagu” Ursula K. Le Guin

Mam poważne braki w znajomości klaski literatury. Głupio mi, że zamiast zapoznawać się z kamieniami milowymi fantastyki czytałem i ekscytowałem się Eragonem oraz powtarzałem sobie do znudzenia Władcę Pierścieni Tolkiena i Mroczną Wieżę Kinga. Teraz powoli nadrabiam i żałuję, że nie zabrałem się za to wcześniej bo taki Czarnoksiężnik z Archipelagu mimo niemal 50 lat na karku to wciąż dobra lektura. Książka trochę się postarzała i ma się paradoksalne uczucie wtórności mimo, że to ona jest źródłem znanych motywów. I głównie dlatego warto się z nią zaznajomić. 

Pierwsza część Ziemiomorza opowiada historię z pierwszych 20 lat życia Geda. Poznajemy go jako zwykłego chłopca, niczym nie wyróżniającego się syna kowala na zabitej dechami wyspie Archipelagu. W miarę szybko budzi się w nim moc magiczna, szkoli się w rzemiośle, trafia do szkoły by następnie przeżywać kolejne przygody. Standard, ale solidnie wykonany. Bo snuta historia nie jest główną siłą tej książki. Ważniejsza jest meta historia. Opowieść o dojrzewaniu, braniu odpowiedzialności za swoje czyny i stawianiu czoła samemu sobie. Ewolucja bohatera jest tu tą właściwą opowieścią. Jest pokazana zmiana sposobu myślenia i różnice między dorosłością, a młodzieńczą brawurą. Bardzo mi się podobało to, że nie tyko ewoluuje bohater, ale też stosunek czytelnika do niego. Od irytującego i nieświadomego świata gnojka po budzącego sympatię i obciążonego odpowiedzialnością młodzieńca. Zmiany zachodzące w Gedzie powinny być stawiane za wzór dla innych autorów. Szkoda tylko, że inne postacie nie są już takie rozbudowane, robią za tło i mało o nich wiemy, dobrze przynajmniej że posiadają potencjał na kolejne tomy.

Potencjał posiada też świat wykreowany przez Ursule K. Le Guin. Ogólnie w popkulturze irytują mnie piracko żeglarskie klimaty, pewnie wiążę się to z jRPG gdzie trzeba było pływać stateczkiem między wyspami. Tutaj bardzo bałem się tego elementu, ale widać, że zupełnie nie potrzebnie. Mimo, że cały świat zbudowany jest z tysięcy mniejszych bądź większych wysepek urzekł mnie od pierwszej wyprawy morskiej. Świetnie oddano niebezpieczeństwo morza i czające się zagrożenie, a podróże między wyspami to jeden z lepszych elementów powieści. Co ważne każda z odwiedzanych lokacji charakteryzuje się czym innym i posiada swoją historię. Świat jest pełen legend i opowieści, zamieszkany przez różnorodne kultury. Jednak w przeciwieństwie do Tolkiena czy Martina, autorka nie snuje długich na kilka stron opowieści z zamierzchłej przeszłości. Wspomina raczej o niej mimochodem, służy ona za tło pobudzające wyobraźnie. Gdy czyta się o czyjś mężnych czynach sami sobie wyobrażamy ich przebieg, a nasza wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach.  

Do snutej opowieści i świata idealnie pasuje styl autorki. Wszystkowiedzący narrator dokładnie przeprowadza nas przez najważniejsze wydarzenia z życia Geda. Zdarza się, że niespodziewanie w środku strony czas akcji przeskakuje o kilka miesięcy. To nie jest jedna z tych gigantycznych serii gdzie każdy posiłek jest drobiazgowo opisany, a my mamy aż za dobre rozeznanie w panującej modzie. Tutaj liczą się tylko konkrety. Bardzo spodobały mi się też dwa zabiegi zastosowane przez Ursule Le Guin. Po pierwsze od czasu do czasu dostajemy swoisty sneak peek, zapowiedź tego co się wydarzy np. przez użycie przydomka który Ged zdobędzie dopiero za parę lat. Buduje to napięcie i zwiększa zaciekawienie. Druga rzecz jest pochodną pierwszej - to sianie ziarna, które wykiełkuje w następnych częściach. Rozpoczętą sporo wątków, które zostały niespodziewanie urwane, ale ewidentnie zostaną pociągnięte dalej. Często ten zabieg aż za bardzo rzuca się w oczy, ale już teraz można się spodziewać tego co pojawi się w następnym tomie i które wątki zostaną rozwinięte. 

Czarnoksiężnik z Archipelagu to świetna książka. Pewnie gdyby data powstania była z tego tysiąclecia stwierdziłbym że jest to recykling sprawdzonych pomysłów. Jednak jak to w pierwowzorach bywa poziom wykonania jest o wiele lepszy od tanich podróbek. Dlatego warto się zainteresować pierwszym tomem cyklu Ziemimorze. Może i początek nie przekonuję, ale dalej jest tylko lepiej, a historia robi się porywająca, a ewolucja bohatera jest w pełni przekonująca. Dlatego warto przeczytać samemu i zapoznać się z losami Geda zwanego Krogulcem, najpotężniejszego czarnoksiężnika Archipelagu.

OCENA 4.5/6