wtorek, 13 października 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #157 [05.11.2015 - 11.10.2015]

Przyszedł nowy sezon serialowy, czasu brakuje by wyrobić się z powracającymi serialami, a są przecież jeszcze zaległości. Ludzie pytają również jakie nowości warto oglądać. Odpowiedź jest bardzo prosta. Żadne. Przynajmniej z ogólnodostępnej telewizji, która funduje kolejną partię średniaków. Kilka tytułów się wybija, a na bezrybiu jakieś jajka jeść trzeba. Tak więc cieszcie się z swoich ulubionych seriali i szukajcie dobrych i zakończonych produkcji czekając na recenzję tych nowych. Może jakiś potworek przepoczwarzy się w motyla. Lub ćmę. No, coś na co można patrzeć. Jeszcze tylko żebym sam umiał dostosować się do tej rady...

Najważniejsza wiadomość ostatniego tygodnia? Miesiąca? Od wakacji? Zamówienie 3 sezonu Halt and Catch Fire. Mimo katastrofalnej oglądalności i dzięki świetnemu przyjęciu przez media i widzów którzy jednak włączyli serial w trakcje emisji, krzemowa rewolucja będzie kontynuowana na antenie AMC. Wydaje się, że stacja nie chcę być postrzegana jako ci od The Walking Dead. Mad Man i Breaking Bad się skończyło, a Hell on Wheels na ostatniej prostej. Jakiś weteran z nominacjami do nagród stacji się przyda podczas wypuszczania klipów reklamowych. A chyba nikt nie wątpi, że Halt and Catch Fire przygarnie jakieś wyróżnienie za ostatni sezon.

Jeśli jednak wolicie papkę serialową to dobra wiadomość. Blindspot jako pierwszy dostało zamówienie na cały sezon. Drugi sezon pewnie też będzie. Tego szczęścia nie ma Minority Report. Oglądalność jest fatalna i obcięto zamówienie z standardowych 13 do 10 odcinków. Jeszcze parę lat temu takie cyferki nie pozwoliłby wyemitować trzeciego odcinka i serial szybciutko poleciałby 6 stóp pod ziemię.

W mijającym tygodniu odbył się Comic-Con w Nowym Jorku. Znaczy to wysyp serialowych nowinek i wyczekiwanych filmików promocyjnych. W końcu to one najlepiej sprzedają tytuł. Było tego trochę więc od myślników. Nota - część z nich nie pochodzi z imprezy, ale nie umniejsza to ich wartości. Zapraszam na seans bo jest na co popatrzeć: 
- Sherlock wraca z świątecznym odcinkiem umiejscowionym w wiktoriańskim Londynie. Wygląda to filmowo, ale ja wolałbym zwykły sezon, a nie taki zapychacz.  
- Scorsese i Terrence Winter znowu robią serial dla HBO. Vinyl opowiada o... zresztą nieważne, już i tak dałem trzy powody czemu w przyszłym roku warto będzie sprawdzić ten tytuł.  
- pamiętacie, że Banshee kończy swój żywot na czwartej serii? Taka mała rozgrzewka do zobaczenia. Akcja, piękne zdjęcia i Eliza Dushku. Mniam. 
- kończyć nie zamierza się Teen Wolf. Dobrze bo ten sezon trzyma poziom, a druga połowa powinna być jeszcze lepsza.
- Cinemax dalej straszy Outcast. Niby serial od Kirkmana i o demonach, ale nie przemawia do mnie. 
- dużo lepiej wypada kolejne promo The Shannara Chronicles. Bohaterowie wyglądają jak wzięci z okładem pism dla elfich nastolatek. Reszta jednak zachwyca - widoczki, akcja, efekty specjalne. Szykuje się serialowy generic quest w ładny opakowaniu. Za co mocno trzymam kciuki. 
- na NYCC nie mogło zabraknąć nowych filmików z Arrow i The Flash. Trochę przypomnienia co się działo wymieszanego z nowymi scenami. Zwiastuny jak zwykle to najlepsze co przydarzyło się tym serialom.
- promocji The Magicians ciąg dalszy. Dorosły Harry Potter i Hogwart w Ameryce. Nie wygląda to najlepiej.  
- i coś na co wiele osób mocno czekało - zapowiedź Daredevil S02. Mało nowych scen, ale kilkusekundowe wprowadzenie Elektry i Punishera elektryzuje. Dziwne, że nie pokazano w internetach dłuższego klipu z Jessica Jones, tym bardziej że na konwencie puszczano cały pierwszy odcinek. Słychać chór zachwytów nad wszystkimi aspektami. Ma być też dojrzalej niż przy Daredevil. 
- truskawka tygodnia (truskawka > wiśnia) czyli teaser Person of Interest z zabugowaną Maszyną. Dawno nie widziałem tak dobrego materiału promocyjnego dla powracającego serialu. Oglądać, tym bardziej że nie zawiera spoilerów.

SPOILERY

Heroes Reborn S01E03 Under the Mask
Po odcinku kołacze mi się myśl "może jednak coś z tego będzie?". Jak ostatnio narzekałem na niemal wszystkie wątki, brak ciekawych bohaterów i mało angażującą historię tak teraz każdą scenę oglądałem z zainteresowaniem. Jasne, zdarza się trochę głupotek i uproszczeń, ale ogólnie niebo, a ziemia w porównaniu do poprzedniego odcinka. Nie można było tak od razu? Paradoksalnie w ciągu 40 minut opowiedziano więcej i lepiej niż w prawie 90.

Na razie najwolniej rozwija się wątek arktyczny, który powinien w przyszłości wysunąć się na pierwszy plan. Malia, tajemnicza dziewczyna i jej niewidzialna mentorka powstrzymują tajemnicze mroczne zorzę. Ratują świat jakby mogło się zdawać. Czemu? Dlaczego? Kto stanowi zagrożenie? Może jest to Phobe z Dark Matters? Liczę, że w przyszłym ep. dostaną więcej czasu z uwagi na polowanie Renatus, które właśnie się zaczęło.

Mniej czasu za to mógłby dostać Noah. Nie zrozumcie mnie źle. Jako łącznik między dwiema seriami spisuje się wyśmienicie. Tylko trochę go za dużo. Teraz, skoro widzę potencjał w nowych postaciach wolałbym właśnie je poznawać. Na niekorzyść HRG przemawia Quentin którego nie znoszą. Jednak wątek amnezji i poszukiwania prawdy mimo, że oklepany jest wciągający. Zwłaszcza jego załamanie gdy widzi siebie i martwą córą. Czego dalej nie kupuje i liczę, że ktoś się z nim zabawia by odciągnąć od prawdziwych problemów. I co on takiego zrobił skoro Molly boi się bardziej jego niż Renatus.

Luke z żonką podróżują z jednego miejsca w drugie, prowadzą rozmowy o zmarłym synu i znowu eksponowane jest ich nastawienie do zabijania evosów. Ją to napędza, uważa to za jedyny cel w życiu. On jest już zmęczony, ma dość zabijania. Zachary Levi i Judith Shekoni zostali bardzo dobrze dobrani do tej roli. Obudzenie się mocy w Collinsie nie było wielkim zaskoczeniem bo przedstawi bardzo typową historyjkę - staję się tym czego nienawidzi. Jednak cliffhanger z promieniem energii wydobywającym się z Luka był niespodziewany i skuteczni przykuł do ekranu.

Mocno narzekałem na Miko, a jej wątek okazał się wciągający. Pierw trochę bezsensowna acz efektowna walka i pojmanie po starciu z Harrisem. Ciekawa rozmowa między tą dwójką wyjawiła kilka rzeczy. On jest evosem z możliwością klonowania (fajny gag z zegarkiem!), a ona może być kimś zupełnie innym. Czy jest napisanym przez ojca programem komputerowym? To by wyjaśniało brak backstory dla postaci. Coś czuje, że ta postać może jeszcze zaskoczyć czymś więcej niż nawiązywaniem do Hiro.

Wątek Carlosa miał na razie najwięcej akcji. I jest najbardziej oderwany od pozostałych, przynajmniej do wizyty Collinsów w LA. Na razie nie kupuje luchadora-superbohatera, ale konspiracyjny wątek z brudnymi policjantami ma potencjał.

Tommy dostał tyle czasu ile powinien - niewiele. Dzięki temu jego krótka historia była strawna. Buntujący się nastolatek, impreza, zawiedziona dziewczyna, nadpobudliwa matka. Podobało mi się. Zwłaszcza konfrontacja mamusi z tajemniczym obrońcą Tommy'ego o którym wie więcej niż mówi. Naciągane, ale całość trochę skojarzyła mi się z Terminatorem. Z kontekstu można wysunąć wnioski, że Tommy ma zadatki na evosa, który może odegrać znaczącą fabularnie rolę. Tutaj też skutecznie posłużono się cliffhangerem.


Inne:
- Hiro zmieniający czas na nagraniu co ma być manifestacją jego mocy. Od kiedy podróże w czasie tak działają?
- CGI budynku Renatus w Japonii wygląda okropnie. Kiedy ludzie nauczą się żeby efektów komputerowych używać wtedy gdy można zrobić to dobrze, a nie po łebkach?
- Renatus udało się zmonetyzować moce evosów jakiś sposób je przechwytując. Sylar lub Peter idealnie by się nadawali jako ofiary ich eksperymentów, które doprowadziły do przełomu technologicznego.

OCENA 4.5/6

Homeland S05E01 Separation Anxiety
Mój związek z Homeland ma wzloty i upadki. Od zakochania i namiętnego śledzenia kolejnych odcinków po nienawiść i zerwanie. Jest też powrót i ponowne chwilę szczęścia. Co przyniesie przyszłość? Nie ufam scenarzystą i producentom więc ciężko powiedzieć, ale jestem optymistycznie nastawiony po tym co zobaczyłem. Dwuletni time skip i zupełnie nowa sytuacja Carrie. Spokojne życie skupione na pracy w prywatnej fundacji, wychowaniu córki i życiu w zdrowym związku. Następuje atak serwery CIA, dochodzi do wycieku danych, a do tego jej szef planuje wycieczkę od obozu uchodźców na Bliskim Wschodzie. Wszystko zacznie się pieprzyć i to z rozmachem. Widzę potencjał w tej historii, mocno zahaczonej w obecnej rzeczywistości. Muzułmańscy terroryści samobójcy już są passe. Teraz sytuacja jest bardziej złożona. Wrogiem jest rząd, uchodźcy stanowią problem którego nie można rozwiązać w prosty sposób, a trudna współpraca między państwami wszystko komplikuje. A gdzieś w środku zagubieni ludzie. Carrie żyjąca w iluzji, Quinn poświęcający się dla sprawy jako bezlitosny hitman i Saul wydający kolejne zlecenia. Odcinek może i miał powolne tempo, ale skupiał się na sednie, bohaterach i nakreśleniu sytuacji. Nawet zwykłe sceny miały w sobie wiele emocji, a co dopiero wtedy gdy coś się działo. Czekam na ciąg dalszy. Sezony 2 i 3 mogły być jedyną wpadką serialu.

OCENA 5/6

iZombie S02E01 Grumpy Old Liv
iZombie było jednym z największym zaskoczeniem tego roku. Mimo początkowych kłopotów pierwszy sezon skończył się wysoką notą, a Rose McIver w głównej roli była urzekająca. Dlatego tak wyczekiwałem drugiej serii. I mocno się rozczarowałem. Cliffhangery nie miały większego wpływu na serial, a zamiast skupić się na mitologii lub bohatera większość czasu stanowiła proceduralna sprawa, która powinna być tylko dodatkiem. Wcielenie tygodnia Liv, mózg zgreda rasisty, również się nie sprawdziło. Zdarzyło się kilka udanych żartów, ale całości  nie była naturalna. Istotne wydarzenia można by upchnąć w 5 minutach. Ale jakich! Szantażowany przez Max Rager Major  zostaję łowcą zombie,  Blaine dalej prowadzi swoją działalność, a Clive w tym sezonie powinien dostać więcej czasu za sprawą podejrzeń Majora o rzeź z finału. Prywatna sytuacja Liv pokomplikowała się w równie ciekawy sposób - scysja z bratem i matką oraz wprowadzenie się nowej lokatorki - Glidy od Max Rager. Czyli widać wizję na ten sezon mimo przeciętnego scenariusza na ten odcinek. Jestem dobrej myśli i czekam aż serial znowu przeżuci swój ciężar na bardziej ciekawiące mnie aspekty.

OCENA 3.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S03E02 Purpose in the Machine
Simmons! Uwielbiam ją, zwłaszcza w parze z Fitzem i po poprzednim sezonie gdzie jej postać została porządnie rozpisana. Z jednej strony cieszę się z jej powrotu do drużyny, a z drugiej pytam czemu tak szybko. Chciałbym zobaczyć jej wojaże na innej planecie jak sobie radziła i jej kibicować oraz oglądać Fitza desperacko próbującego ją odnaleźć. Niby szansę są na to w flashbackach, ale to już nie będzie to samo. Dobrze, że przynajmniej scenarzyści mają pomysł na jej traumą i za monolitem stoi grubsza historia związana z obcymi. Oby została to dobrze poprowadzone bo nie chciałbym by porzucono ten pomysł.

Obecność Simmons będzie mnie cieszyć, jestem tego pewien jednak smuci mnie, że sprowadzono ją w taki naciągany sposób i po łebkach.  Scena z samobójcza misją Fitza została dobrze wyreżyserowana i umiejętnie budowano napięcie. Jednak całe śledztwo przy wykorzystaniu znanego asgardczyka oraz XIX wieczne zabytki było już strasznie nie na miejscu. Taka głupotka, którą trzeba szybko strawić by cieszyć się z bohaterów.

Wraz z tym odcinkiem wróciła May. Z zabawnymi scenkami co jak na nią jest niecodzienne. Jakże się za nią stęskniłem! Trauma i brak celu w życiu to do niej coś niepodobnego. Ostatnie wydarzenia mocno na nią wpłynęły i postanowiła poświęcić się rodzinie. Długo tak nie mogła i wraz z Hunterem będzie działała pod przykrywką. Podoba mi się ten pairing, a jego potencjał pokazała ostatnia scena tej dwójki. Ona przyjmuje z stoickim spokojem wiadomość o powrocie Simmons, a on wybucha radością. Więcej takich kontrastów.

U Warda niewiele nowego. Buduje nową Hydrę. Ziew. Kolejna głowa, która zostanie zniszczona. Już mam dość tego wątku. Nie podoba i się też telenowelowy zwrot akcji z dzieckiem Struckera. Cieszy mnie jednak, że serial znowu bawi się przeciwnościami. Hunter infiltruje Hydrę, a Hydra bierze się za S.H..I.E.L.D.

Inne:
- scenka z XIX wiecznym tajnym stowarzyszeniem na początku odcinka tak bardzo niepotrzebna. Chyba, że to budowanie wątków pod przyszłe wydarzenia i sięganie głębiej w historię marvelowskiego świata. W co wątpię.  
- Fitz zaczął się znowu jąkać. Dobrze, jednak scenariusz nie wyrzuca do kosza poprzedniego sezonu i charakterystyki postaci.
- sceny akcja poza wydostawanie Simmons przeciętne. Pościg samochodowy w garażu o którym nawet nakręcono materiał zza kulis mnie wcale nie ruszył, a Ward nokautujący kolejnych ochroniarzy na jachcie sprawił, że ziewnąłem. Po Kevinie Tanchareonie spodziewałem się więcej, ale tutaj zawinił raczej scenariusz.

 OCENA 4/6

Mighty Morphin Power Rangers S01E40 Doomsday (2)
Jak zapowiadałem tak robię, nadrabiam Mighy Morphin. Jest ciężko przestawić się po serii RPM. Bardzo. Nie wiem czy dam radę i nie będę musiał sobie zafundować terapii złożonej z lepszego sezonu. Póki co próbuję. Odcinek Doomsday to druga część historii, która miała posłużyć za finał sezonu. I jest nudno. Wojownicy deklarują swój heroizm, walczą, przegrywają, cudowny splot okoliczności (zhackowanie bazy danych Rity z zaklęciami, powaga), kolejna walka i jeszcze jedna mowa potwierdzająca bohaterskość. Zero subtelności, wszystko ordynarnie podane. Sama finałowa walka i sposób pokonania Goldara w niezwykle potężnym zordzie niczym nie odbiegał od standardowego starcia. A tak fajnie się zapowiadało - zniszczone zordy i zagrożenie życia ludności cywilnej. Pozytyw odcinka? Tommy zaliczył króciutkie cameo podczas celebracji dnia Power Rangers. To zawsze podbije odbiór odcinka.

OCENA 2.5/6 

The Flash S02E01 The Man Who Saved Central City
Dobry powrót, ale jak na premierę spodziewałem się więcej. Była akcja, humor, wprowadzenie nowych i zakończenie starych. I dużo nudnego użalanie się nad sobą. Czy każdy z herosów musi przeżywać kryzys, myśleć że sobie poradzi sam i potem szybko pobiec do przyjaciół by pokonać niebezpieczeństwo, któremu sam nie sprosta? Wałkowane dziesiątki razy nudzi nawet jeśli ma nowe elementy. Których tutaj nie było. Rozczarował mnie też przeskok w czasie i rozwiązanie cliffhangera w krótkim flashbacku. Tak się nie robi. W kilka miesięcy dużo zmieniono, po czym wrócono do starego statusu quo. Serialowy standard. Sam pomysł na główną historię sezonu mi się podoba. Ratowanie świata przed inwazją z innej ziemi. Ten odcinek miał raczej nakreślić sytuację i był w dużej mierze za zadanie przyciągnąć nową widownie dlatego służył głównie ekspozycji. Ja się wynudziłem. I zirytowała mnie mocno jedna rzecz - zero dylematów moralnych przed zabiciem Smashera.

OCENA 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz