poniedziałek, 12 grudnia 2016

Serialowe podsumowanie tygodnia #209 [05.12.2016 - 11.12.2016]

SPOILERY

DC's Legends of Tomorrow S02E08 The Chicago Way
Oczywista oczywistość na sam początek - świetny odcinek. Było kilka drobnych momentów, które mi zgrzytały, ale to uczucie szybko minęło ponieważ koniec końców bawiłem się doskonale. Już od pierwszych scen gdzie Ray i Nate ćwiczą w ładowni (znowu!) i dostają burę od Sary potem ją przedrzeźniając. Niemożliwe jak ja się dobrze bawię podczas oglądania tego serialu. To nie był jedyny taki moment, odcinek był ich pełen. Może nie tak jak zwykle bo trzeba było opowiedzieć ważną dla fabuły historię.

Pojawił się Legion of Doom i pogrywał sobie z Legendami. Współpraca z Capone to tylko przykrywka by odzyskać tajemniczy amulet. I kurde, podobają mi się jako badguye o wiele bardziej od Vandala. Darkh, Merlin i Reverse mają już ustalone tożsamości więc wiadomo czego można się po nich spodziewać, a i tak sprawiają frajdę. A może dzięki temu. Trochę brakuje interakcji między nimi, na co jeszcze przyjdzie czas.

Najfajniej wypadło pokazanie dysfunkcyjnej rodzinki żyjącej na statku np. w relacji Steina z Sarą. On nie chcę zmiany przeszłości czego nauczyła się od profesorka nie wiedząc, że niedawno naruszył timeline. Po wyznaniu prawdy szybko dochodzi do pojednanie i ochrony rodziny. Świetnie ogląda się Amayę i Micka, których twórcy ewidentnie chcą sparować. Już nie pierwszy raz dostali więcej czasu. Powrócił tez Cold. Wentworth Miller jest świetny w tej roli nawet jeśli gra tylko fragment podświadomości Rory'ego.

I na koniec najwspanialsza scena z końca odcinka. Serial wreszcie pokazał co się dzieje z Ripem. Biedak utknął w Los Angeles w latach '70. Co robi by wrócić do domu? Tworzy aberracje kręcąc film o własnych przygodach. Czy to nie jest genialny pomysł?

OCENA 5/6  

The Flash S03E09 The Present
The Flash w tym sezonie ma bardzo nierówny poziom dlatego ciesze się, że serial udaje się na przerwę z bardzo dobrym odcinkiem. Szybkie tempo, metahumor dla fanów Harry'ego Pottera i położenie fundamentów pod dalszą część serii. Było nieźle. Fajnie wyszedł króciutki wypad na Ziemię-3 i jeszcze krótsza scenka z Jokerem dla ubogich czyli Tricksterem. Mark Hamill jak zwykle świetny w tej roli. Nieźle poprowadzono historię Juliana (ta scena jak z Indiany Jonesa!) i motyw z Savitarem. Ba, nawet nie denerwowało mnie zachowanie Wally'ego. Prawie. I końcówka, która zapowiada wielkie zmiany. Zgon, zdradę i los gorszy od śmierci. Typowania można zacząć już teraz. Była nawet podróż w przyszłość i scenka z śmiercią Iris z rąk Savitara. Na prawdę chcę mi się oglądać dalej. I tylko Barry głupio się zachowuje nie mówiąc o tym co widział.

OCENA 4.5/6

Timeless S01E09 Last Ride of Bonnie & Clyde
Serial nie oczekiwanie skręciłem w mroczniejszą stronę. Nie jest jeszcze tak przytłaczająco jak w filmach DC, brakuje zacinającego deszczu, mroku nocy i smutnych spojrzeń, ale jest jakby poważniej. Już sam tytuł zapowiada zbliżającą się zagładę i śmierć na końcu odcinka. Dobrze znana historia Bonnie i Clyde miała niezmieniony finał, a i tak wywołała u mnie mocne emocję. Serial przedstawił ich jako sympatyczną parę, świetnie zagraną, ale nie zapomniał wspominać o ich morderczych zapędach. Podobał mi się ten dysonans. I ta ładnie wyreżyserowana śmierć z wierszem Bonnie z offu. Dobra robota.

Nie tylko podróż tygodnia była smutną opowieścią. Serial poświęcił też trochę czasu dla rozwijania osobowości Lucy i Wyatta. Ona próbuje poznać swojego narzeczonego co jest absurdalną sytuacją, a on opowiada historię oświadczyn. Ich sytuację ładnie ze sobą współgrają na zasadzie przeciwieństw. Ona ma coś niespodziewanego, on stracił coś co cenił ponad życie. By przeżyć podróż w czasie musieli udawać romans co była dla nich ciężkie. Oboje obrócili to na końcu w żart, uśmiechnęli się do siebie na pożegnanie, a gdy kamera pokazała ich oblicza gdy nie widzieli swoich twarzy były pełne smutku jakby ostatnie wydarzenia odcisnęły na nich piętno.

Wreszcie ruszył też wątek Rittenhouse. Może nie z kopyta, ale jest ciekawie. Agenta Christophers prowadzi własne dochodzenie i śledzi Masona. Natomiast podróż w czasie dotyczyła artefaktu Rittenhouse, który ostatecznie zdobył Flynn. I odczytał dzięki temu jakiś stary list, na oko XVIII wieczny. Wygląda to wszystko na generyczne tajne stowarzyszenie manipulujące historią więc czekam na twist. Spodobało mi się jeszcze, że Rufus opowiedział Christophers o Rittenhouse. Podróże w czasie mogą dzięki temu nabyć nowej dynamiki.

Inne:
- Rufus przedstawiający się jako Wesley Snipes. Płaczę ze śmiechu.

OCENA 4.5/6

Vikings S04E12 The Vision
O ile poprzedni odcinek trochę mnie znudził tak ten mocno wkręcił. Dużo tutaj zasługa mistycyzmu i scen na granicy świata realnego. Wizje Ashlaug były ładne wizualnie, ale to składanie ofiary mnie najbardziej zachwyciło. Może i to nie poziom tej sceny z pierwszego sezonu, ale i tak klimat był niesamowity.

Udanie są też rozgrywane zależności między postaciami. Synowie Ragnara się kochają, ale widać między nimi coraz więcej rywalizacji. Bjorn, który miał być przywódcą wygląda raczej na samotnika podczas imprezki z okazji jego wyprawy. Lagherta i Ashlaug powinny niedługo stoczyć swój ostateczny bój. A Ragnar. No cóż, trochę się myliłem. On na prawdę jest rozbity, na granicy szaleństwa, desperacka próbuje odzyskać respekt bogów i ziomków. Nawet rekrutuje armię starców na raid na Anglię, która zostaje rozbita podczas sztormu. Mercy kill, można by powiedzieć. Jestem ciekaw co serial dla niego szykuje i jak przedstawi jego relację z Ivarem.

OCENA 4.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz