wtorek, 7 marca 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #221 [27.02.2017 - 05.03.2017]

SPOILERY

24: Legacy S01E04  3:00 P.M. - 4:00 P.M.
Po tym jak bezwstydnie krytykowałem 24 czas do kilku milszych słów. Wciąż jest dużo wad, ale ogląda się lepiej. Długo musiałem czekać na jakieś oburzenie nielogicznością i nawet mnie wciągnęło. Niestety serial odbił sobie to w finale odcinka gdy Carter znowu atakuje służby i zaczyna działać na własną rękę. Nudne. Plan też nie jest zbyt błyskotliwy. Ogólnie takich głupich rzeczy było jeszcze kilka jak np. CTU dające się oszukać na sfałszowany obraz z kamery. Mimo to niezłe tempo odcinka mi to wynagrodził. niestety główna intryga i motywacje niektórych postaci wciąż są kiepsko przedstawiane.

OCENA 3/6

24: Legacy S01E05 4:00 P.M. - 5:00 P.M.
Niektóre wątki ciekawie, niektóre są żałośnie głupie i nudne. Tak głupie, że dalej zdarza mi się stuknąć w czoło. Na prawdę mam uwierzyć, że handlarz bronią podciął sobie gardło? Przecież człowiek z taką wiedzą i doświadczeniem mógłby szantażować CTU i domagać się ułaskawiania. Co przecież nie raz miało miejsce. Dalej nie znoszą wątku gangsterskiego i uśpionej komórki terrorystycznej. W tym pierwszym próbowano wytworzyć seksualne napięcie między bratem i żoną Cartera. Jakby to było komuś potrzebne. W drugim wątku do terrorystów przyjeżdża ojciec i wizyta kończy się kłótnią. Nie wiem kto wymyślił tak strasznego scenariuszowego potworka. Z rzeczy które się udały - momentami udało się wytworzyć napięcie, dano trochę mało efektownego strzelania, a pojmany ojciec kandydata na prezydenta zaczyna grać w własną grę. Już nie śmieje się do rozpuku więc jest widoczny postęp. Albo ja jestem tak zmęczony, że nie mam siły na tak przeciętną produkcję.

OCENA 3/6

Chicago Fire S01E05 Hanging On
Dawson, Casey i Severide chodzili wkurzeni przez cały odcinek i warczeli na swoich znajomych. Żadna z tych linii fabularnych nie miała szczęśliwego zakończenia i każda na swój sposób jest ciekawa. Ona dostała kolejną naganę i została wezwana na przesłuchanie. By się odstresować gotuje i daje kilka luźniejszych scen z Millsem. Casey podejmuje powoli coraz gorsze decyzje. Jest zaszczuty przez Voughna i może niedługo się złapać. Ideały czy dobra swoje i rodziny? U Severide jest powtórka z rozgrywki - robi wszystko by dostać środki przeciwbólowe. On również powoli się stacza w dziurę z której bardzo ciężko będzie mu się odzyskać. I mimo tego jak bardzo podobały mi się te wątki MVP odcinka zostaje Brian udający prawnika. Ogólnie odcinek bardzo dobrze skonstruowany, stawiający w centrum postacie i intensywnymi wypadkami. I chyba nigdy nie przestanę się śmiać jak do wypadku w fabryce przyjeżdża karetka i dwa wozy strażackie.

OCENA 4.5/6

Riverdale S01E05 Chapter Five: Heart of Darkness
Coraz bardziej i bardziej podoba mi się ten serial. Szczególnie doceniam dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest konsekwentna rozbudowa świata i zawiązywanie kolejnych wątków komplikujących relacje między postaciami. Tym razem skupiono się na Blossomach, pokazano ich życie, dwulicowość, ale też wrażliwszą stronę Cheryll. Zrobiono też krótką wycieczkę w przeszłość i udowodniono, że przeszłość rzutuje na teraźniejszość, a grzechy rodziców mają wpływ na dzieci, wnuczki i prawnuczki. Zaściankowość w najlepszym wydaniu. Do tego złośliwości, problemy rodzinne i kolejne tajemnice wychodzące na światło dzienne. Serial nabiera coraz więcej kolorytu.

I koloryt to bardzo trafne słowo. Ten serial bawi się swoją stylistykę definiując teen noir. Młodzieżówka gdzie kolejne odkrycia i decyzję bohaterów ciążą ku spodziewanej tragedii. Podane w stylizacji której się zakochałem. Był tutaj scena z hołdem dla gotyckich opowieści, ale mi po głowie cały czas chodził barokowy przepych nasycony campem. Pięknie to wygląda. Jeszcze tylko jakby montażyści byli bardziej odważni z kompozycją kadrów, a reżyserzy mieli więcej polotu byłbym zachwycony.

Co ważne, w tym wszystkim nie gubią się główni bohaterowie. Do Archiego czuję coraz większą sympatię, czego się nie spodziewałem. Wbrem współczesnym trendom dąży do celu, jest w stanie przyznać się do błędów, które popełnia hurtowo i mimo swojego zagubienia osiąga założone cele. Veronica i Cheryll swobodnie wychodzą poza trop jędzy z liceum i nawiązują tutaj bardzo sympatyczną relację. Łączy je wychowanie w wyższych sferach i trauma z domu rodzinnego. U każdej inna, ale z wystarczającą liczbą punktów wspólnych by je zbliżyć. Również Betty dostaje tutaj ciekawy wątek. Prowadzi śledztwo, łamie kolejne zasady i zaczyna podejrzewać własnego ojca o morderstwo Jasona. Nie bezpodstawnie. 

OCENA 4.5/6

Riverdale S01E06 Chapter Six: Faster, Pussycats! Kill! Kill!
Trochę za dużo romantycznych wątków i denerwującego zachowania Veronicy. Ogólnie mi się podobało, ale sporo było scen które mnie irytowały. Serial dalej bawi się motywem wpływu rodziców na dzieci. Kontrolowana Polly jest odcięta od świata, Josie ma apodyktycznych rodziców, a matka Veronicy okazuje się nie być wcale taka idealna jak się córce wydaje. Te wszystkie wątki ładnie ze sobą współgrają i ogląda się je dużo lepiej niż nijakie muzyczne występy Archiego. Znowu też ruszono wątek zabójstwa Jasona i muszę powiedzieć, że intryga się coraz bardziej zagęszcza i poszerza się grono podejrzanych.

OCENA 4/6  

The 100 S04E05 The Tinder Box
Przez cały odcinek miał uczucie zbliżającej się katastrofy. Równolegle rozwijano kilka wątków, stopniowo budowano napięcie, a punkt kulminacyjny osiągnęły w tym samym momencie. W innych serialach udałoby się uratować dzień, tutaj nie było takiej możliwości. Pytanie było jak źle sprawy pójdą i czy ktoś zginie. Ostatecznie można uznać, że to złe dobrego początki.

Uszczęśliwiło mnie gdy wszyscy szybko dowiedzieli się o Octavi i nadchodzącym Roanie. Bez zbędnego przeciąganie. Zaskoczeniem było kto uratował jej życie - Illian. Altruistyczne pobudki zupełnie mi do niego nie pasowały. Słusznie jak się szybko miało okazać. Zelota niszczący maszyny znalazł się w paszczy bestii by wykonywać swoją misję zemsty. Podczas gdy Clarke musiała dokonać trudnego wyboru (niemożliwe, w tym serialu?) i uzgodniła podział Arki z Roanem losowy czynnik ludzki miał swoje do powiedzenia. Zabawne. Wielcy decydują o życie zwykłych ludzi, liderzy kształtują przyszłość narodów, ale ich plany i marzenia są niczym wobec działań jednego i zdeterminowanego człowieka. Illian zniszczył Arkę, plan awaryjny jest już nieaktualny, a zbliżająca wojna okazała się bezsensownym marnowaniem zasobów i czasu. Trzeba jednak przyznać, że udało się wytworzyć świetną atmosferę gdy armią Grounders została złapana w zasadzkę w kanionie. Chociaż trochę bez sensu, że nie wypuścili żadnych zwiadowców.

Podczas sytuacji kryzysowych zawsze dochodzi to ważnych dla bohaterów wydarzeń. Clarke i Roan spotkali się rozmawiając o przyszłości poruszyli historię przeszłe by pokazać jak wiele ich łączy i uwydatnić ich aspirację jako liderów. Zabawnym momentem było gdy oboje przyznali się do gotowości poświęcenia swojej matki w imię wyższego celu. Dlatego trochę żałuję, że na ich rozmowę nie położono większego nacisku. Zamiast tego dano ważny wątek Bellamy'emy. Podczas gdy zbuntowany Riley chcę zabić Roana on wyrusza z Echo by go powstrzymać. W kluczowym momencie przyznaje się do bycia mordercą i tego jak bardzo zmieniła go wojna. Bardzo emocjonalna scena i ważna dla postaci.

Gdzieś daleko w laboratorium Becki obok widocznych cięć budżetowych (absencja Luny, Emori i Murphy'ego) dochodzi do przełomu. Pierw jednak chwila radości dla Ravena. Uśmiech na jej twarzy to coś niecodziennego ponieważ serial bardzo lubią ją torturować. Szybko jednak zostało jej to odebrane. Udar, krztuszenie się krwią i utrata przytomności. Biedna Raven. Mimo to znowu uratowała dzień i znalazła rakieta. Hip hip hurra, serial znowu wybiera się w kosmos! Może tylko na chwilę, może to bardzo naiwne, ale taka konwencja. I kurde, z chęcią zobaczyć taką wycieczkę. Nadzieja na uratowanie ludzkości jest, a na szali życie Raven. I prawdopodobnie Abby. Obie mają halucynację spowodowane chipem ALIE. I teraz pytanie czy to wina tego miejsca? Czy znane obrazy dla podświadomości jeszcze bardziej obciążają ich mózgi? Boje się, że dla którejś może się to źle skończyć.

Przyszły odcinek zapowiada współpracę Azgedy i Skikriu. Teraz oba klany wiedzą, że tylko tak można przetrwać. Należy tylko pamiętać o Treekriu. Idra łatwo nie odpuści wymordowania swoich ludzi. Octavia też może nie być zadowolona z obecności Echo. Na pewno przyszłe odcinki będą pełne napięcia między nimi.

Inne:
- płonąca i waląca się Arkadia, jaki smutny widok. Uciekające rodziny z dziećmi, zawód Roana i rozpacz na twarzy Clarke. Myślałem, że podejdzie do Illiana i go zabije na miejscu.
- Abby powoli puszczają nerwy, chcę więcej krwi od Luny, jest gotowa nie ratować Raven za wszelką cenę, wszystko po to by uratować ludzkość. Sytuacja kryzysowa redefiniuje każdego. 
- Nila się pojawiło, bardzo fajnie, że serial pamięta o swoich gościnnych występach.
- Clarke stojąca na przeciwko całej armii Ice Nation nawet nie mrugnęła gdy Roan kazał w nią wycelować. How cool is that?
- serial czas zdaje sobie sprawę jak bardzo jego scenariusz momentami jest naciągany więc bohaterowie kilkukrotnie powtarzają, że Rileya nie powinno być w grupie uderzeniowej.
- trochę nie pasuje mi, że Clarke nie przejęła się zniszczeniem Płomienia co oznacza ostateczne utracenie Lexy. Tak jak Roan nie przejmuje się w ogóle obecnością Luny.
- no dobra, ale Illian po takim wybuchu to powinien zginąć na miejscu, a nie potem wynosi z płonącej Arki dwie kobiety.
- w przyszłym tygodniu przerwa i już mi smutno z tego powodu. Z drugiej strony serial tydzień później zniknie z anteny.

OCENA 5/6

The Flash S03E14 Attack on Central City
Poprzedni odcinek miał wyprawę na Earth-2 i wycieczkę po mieście goryli, ten ma standardową formułę zespołowego rozwiązywanie problemu. I ta historia mi się bardziej podobała. Była spójniejsza, postacie wchodziły między sobą w interakcję, było dużo humoru i dylemat moralny dla Barry'ego który nie męczył. Poza tym mogłem pooglądać armię goryli w Star City i zobaczyć walkę Solovara z Groddem. Jedynie szkoda, że Gipsy dostała małą rolę, ale na jej powrót jeszcze przyjdzie czas. Jak się w obsadzie trochę poluźni. Tłok panował straszny, a nie było nawet Juliena. Może Savitar coś z tym zrobi.

OCENA 4.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz