poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Serialowe podsumowanie tygodnia #97 [04.08.2014 - 10.08.2014]

Czym jest czas? Banalne pytanie, ale nie banalna odpowiedź. Jest to pojęcie abstrakcyjne, trudno definiowalne, ale ciągle nam towarzyszące. Jedno jest pewne. Wciąż go mało. Chwytasz go pełnymi garściami, próbujesz go zmagazynować na potem i umiejętnie nim zarządzać, a on i tak przecieka między palcami, wsiąka w glebę i tyle go widziałeś. Brak czasu to z pewnością jedna z współczesnych chorób cywilizacyjnych i chorują na nią 83% populacji. Dlatego tak bardzo przydałby się stylowy DeLorean lub niebieska budka telefoniczna zwana fachowo (i zarazem pieszczotliwie) TARDIS. Wsiadasz do takiego wehikułu i nie musisz martwić się o spóźnienie w pracy czy niewyspanie. Zawsze możesz zgarnąć też sportowy almanach z przyszłości i trochę pobiegać. Bo seriale uczą, a fundamentem podróży w czasie jest bieganie. Lub ucieczka. Ale lepiej brzmi bieganie. I zapowiada się, że w kolejnym sezonie Doctor Who dalej będzie tego pod dostatkiem. Już 23 sierpnia powróci najbardziej znany Doktor telewizji i odbędzie kolejną, ale i pierwszą zarazem, przygodę w wiktoriańskim Londynie z dobrymi znajomymi u boku i przerośniętą jaszczurką za plecami, która zmusi go do joggingu (po trailer klikać tutaj). Mimo 50 (lub 2100) lat na karku szykuje się kolejny koncertowy popis i nie zmienia tego Peter Capaldi, który swoją drogą wystąpi również w 9 sezonie. Ech, tak wskoczyć do budki, przenieść się dwa tygodnie do przodu, obejrzeć odcinek i wrócić. Sprawdzając oczywiście wyniki pierwszych kolejek Premier League. 

Bardziej naturalistyczną podróż w przeszłość szykuje stacja History. Dawniej byli znani z programów dokumentalnych, a młodsi ich logo kojarzyli głównie z memów o obcych. Dzisiaj stacja ta całkiem nieźle radzi sobie na rynku serialowym. Pierw wspaniałe Vikings, a teraz miniseria o Harrym Houdinim w gwiazdorskiej obsadzie. Dwa razy po 2h czyli niemal jak długi film telewizyjnym, a nie cztery odcinki. Trochę boję się klapy (tak, przeciętność to już klapa) jak z Klondike od Discovery, ale trzeba przyznać, że trailer Houdini wygląda zachęcająco, a w oczach i włosach Adriena Brodyego widać iskrę szaleństwa i ekscentryzmu. 

W zeszłym tygodniu zrezygnowałem z The Strain, zaraz potem stacja FX przedłużyła serial. I nie ma tutaj zbytnio o czym pisać. Jest to wiadomość z tzw. kronikarskiego obowiązku. Wysoka oglądalność zazwyczaj tym skutkuje. Ja tam wolę poczekać na animowany spin-off Pacific Rim od Guillermo del Toro niż męczyć się z jego najmłodszym  i irytującym dzieckiem. Podobno serial ma zamknąć się w 5 sezonach. Z literackim pierwowzorem nie miałem styczności, ale czytając kolejne wypowiedzi twórców o tym jak planują rozpisać trylogię na pięć lat i w miarę wiernie podążać fabułą to coraz bardziej żałuje, że jest to ekranizacja, a nie luźna adaptacja czerpiąca głównie z pomysłu wyjściowego. 

Jedne seriale przedłużają, drugie zamawiają. Taki los spotkał właśnie Resident Evil. Chociaż napisanie o zamówienie serialu to spore nadużycie. Pracę nad Arklay dopiero ruszyły, a żadna stacja nie wyraziła na razie zainteresowania projektem. Nie zdziwiłbym się gdyby całość trafiła do telewizyjnego limbo. Ba, nie zdziwiłbym się gdybyśmy już nie usłyszał o tej produkcji. Chyba, że niedługo serial przemieni się internetową miniserię jak to miało miejsce z Street Fighter. Z marką nigdy nie byłem specjalnie związany (jedynie lubiłem słuchać barwnych opowieści w podstawówce o wydawałoby się epickich starciach z Nemesis) dlatego jest mi obojętne jak skończy się całe przedsięwzięcie. Jeśli ktoś jest zainteresowany więcej może poczytać w tym miejscu. Ja wolałbym zobaczyć drugie podejście do marki Mortal Kombat lub dostać dramat sportowy o jeździe na deskorolce z Tonym Hawkiem jako mentorem młodych bohaterów.

SPOILERY

Halt and Catch Fire S01E05 Adventure 
- odrobinę irytują mnie zbyt wielkie przeskoki w czasie między kolejnymi odcinkami. Ma się przez to wrażenie braku spójności i niedopowiedzenia historii. Jednak wciąż niesamowicie dobrze się to ogląda dzięki postacią, które odsłaniają swoje oblicze i pokazane są ich kolejne problemy. Gordon dalej sprawia problemy, a jego relacje z Joe są napięte. Zresztą jak każde relację w tym serialu. Jednak bohaterowie nie brodzą cały czas w tym samym bagienku, coraz lepiej są portretowani, doświadczenia na nich wpływają i zmieniają się. Świetne sceny z Cameron, której udaje się przekonać Joe. Tak jak winny Gordon na końcu.
- cudownie wyszło "lan party" w latach '80. Udało się oddać emocję wspólnego grania w grę, a na monitorze jedynie suchy, zielony tekst. Uwielbiam klimat tamtych lat i twórcy serialu też go uwielbiają. Postać z jojo była świetna.
- dobrze wyszła też pierwsza scena, pokazująca kontrast obecnej sytuacji Joe'ego i Cameron. Jak wyglądają ich poranne przygotowania i w jakiej są kondycji fizycznej i psychicznej.

OCENA 4.5/6

Halt and Catch Fire S01E06 Landfall
- świetnie pokazano kontrast między bohaterami. To właśnie na tym skupiał się odcinek, ale miał też wiele innego do zaoferowania. Przede wszystkim niezłe tempo i widmo nadciągającej burzy, która musiała zwiastować jakiś punkt zwrotny. Świetne sceny z Joe i dzieciakami, pokazujące jego zupełnie inną, szczerą stroną. Ale też cudowne było pisanie gry przez Jojo dla Cameron, pierwsze odpalenie komputera czy rozmowa  Bozem. Jedna trochę żałuje, że jego postać jest tak strasznie na uboczu. To samo z Donną. Wolałbym częściej oglądać ją niż Gordona.
- jak pisałem - najlepsze w odcinku były kontrasty między postaciami szczególnie Gordonem i Joe co doskonale było widoczne podczas burzy. Gordon jako życiowy nieudacznik ucieka od kłopotów, ale jako zdesperowany człowiek może popełnić przy tym wiele głupich rzeczy. Joe natomiast stawia czoła przeciwieństwom, nie boi się problemów, to tylko kolejne przeszkody, które zostaną pokonane. Również pierwsze sceny ciekawie ze sobą kontrastowały. Gordon z żoną przy boku i Joe z Cameron. Czy później Joe napalony na naciśnięcie guzika by nieoczekiwanie zrobił to ktoś inny, a on musiał przełknąć gorzką pigułkę. Lee Pace jest świetny w tej roli i chciałbym jeszcze zobaczyć go w przyszłym roku.

OCENA 4.5/6

Power Rangers S01E05 Different Drum
- ja rozumiem recykling w tym serialu. Był on robiony po kosztach w rekordowo krótkim czasie i pośpiechu, a część scen jest z japońskiego sentaia. Nie przeszkadza mi sztuczne wydłużanie odcinków scenami transformacji czy powtarzalnymi walkami robotów. Jednak wykorzystanie dwa razy tego samego ujęcia podczas jednej walki boli. Gdyby to było w następnym epizodzie pewnie nie zwróciłbym uwagi dlatego tak mi to przeszkadza.
- odcinek sam w sobie nie był jakoś szczególnie fajny, ale zły też nie. Brakowało rozwoju postaci, kitowców czy poważniejszego zagrożenia. Był za to morał, że nie ważne kim jesteś możesz zostać bohaterem. Dlatego też końcówka z Billym nie dziwi. Jednak znając serial pewnie dostanie niedługo osobny odcinek, gdzie będzie mógł się wykazać i nie będzie tą pierdołowatą postacią.
- potwór odcinka był komiczny. Wykorzystano znany motyw z szczurołapem, zamiast fleta dano mu harmonie i wygląd trolla. Szkoda, że muzyczka nie była zabawniejsze, a ci źli nie dostali więcej czasu.

OCENA 3/6

Teen Wolf S04E07 Weaponized
- w odcinku działo się dużo dobrego, ale wygrała go Satomi z igłą podobną do tej, którą posługuje się Yondu w Strażnikach Galaktyki, i kopiująca Matrixa. Tyle radochy miałem ze sceny gdzie omijała kulę co przez resztę odcinka. Teen Wolf wyśmienicie łączy znane motywy i je przerysowuje na swoją modłę.
- odcinek był fajny bo w całości dział się w przeklętym liceum. Jasne, co może się złego stać podczas egzaminów końcowych. Na pewno przez te 3h nic zagrażającego życie. Dlatego wcale się nie zdziwiłem gdy zaraz wybuchła epidemia, a bohaterowie walczyli o życie. I to było fajne. Niezła reżyseria, umiejętne sztuczki graficzne i pogarszająca się sytuacja podkreślona przez śmierć wilczka Satomi. Nawet trafiła się całkiem niezła zagadka kryminalna i powolne odkrywanie prawdy. Szkoda tylko, że nie pokazano Benefactora, ale szykuje się to w następnym odcinku czyli podczas zakończenia 2 aktu sezonu.
- w odcinku zdarzyły się dwie ważne rzeczy. Malia dowiedziała się kim jest jej ojciec i nie przyjęła tego dobrze. Tutaj trochę zbyt typowe zagranie Jeffa Davisa. Teraz dojdzie do konfliktu z Malią i wałkowanie dobrze znanego motywu zdradzonego przyjaciela. Czekam na spotkanie córeczki z tatusiem. Tak jak na poważną rozmowę tatusia z synusiem. Papa McCall musi w końcu zostać wtajemniczony.

OCENA 5/6

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poważnie - daruj sobie MMPR i przejdź od razu do Power Rangers RPM, które jest po prostu świetne, inteligentne, dowcipne, błyskotliwe i zachwycające na wszystkich poziomach.
    https://www.youtube.com/watch?v=yVrTsryg_CM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym, zaglądam w te same internety co ty, czytałem twoje i Aeth zachwyty :) Jednak mimo wszystko chcę pooglądać wcześniejsze sezony by docenić te lepsze, zobaczyć na własne oczy jak serial ewoluował, a że zejdzie na to kilka lat to szczegół.

      Usuń
    2. Kilka lat? To jest osiemset odcinków, człowieku. Wprawdzie dwudziestominutowych, ale... OSIEMSET ODCINKÓW! Zanim dojdziesz do RPM zejdzie ci minimum dekada. O ile po drodze nie wykoleisz się na Power Rangers Turbo albo innym koszmarku.

      Usuń
    3. Już nie takie rzeczy się oglądałem. Całe Stargate pękło w niecałe pół roku więc myślę, że z Power Rangers poradzę sobie w kilka lat. Wprawdzie czasu nie ma tyle co kiedyś, ale chęć do oglądania ta sama. Może i mógłbym zabrać się za RPM od razu, ale nie czułbyś się dobrze sam ze sobą.

      Usuń