wtorek, 3 lutego 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #122 [26.01.2015 - 01.02.2015]

Zgodnie z niepisaną zasadą bloga by nie robić notek dzień po dniu niedzielne podsumowanie tygodnia z powodu karnawału blogowego pojawia się we wtorek. A w nim robię to co lubię czyli znęcam się nad Arrow i telegraficznie chwalę Banshee oraz The 100. Jeśli ktoś tęskni za ponadprzeciętnym stężeniem krwi na ekranie, nadmiarem seksu i testosteronu co oferował Spartacus powinien koniecznie rzucić okiem na perypetie Lucasa Hooda w Banshee. Ja jestem bardzo zadowolony z tego co dostaje i tylko czekam na notkę prasową od stacji Cinemax z informacją o zamówieniu czwartego sezonu. Przypominam też by dać szanse The 100. Diametralnie inny serial, ztargetowany do odmiennego odbiorcy, a daje mi równie dużo frajdy dzięki umiejętnemu budowaniu świata i nie zapominaniu o konsekwencji wydarzeń. Jak już nie raz pisałem - trochę Lost, troszkę Battlestar Galactica i szczypta The Walking Dead. Drama dla nastolatek i wątki romansowe? Kiedyś były. Ten sezon o nich nie zapomina, ale robią za nieprzeszkadzające tło. 

Tak wspominam o starych serialach i żal się robi, że nie ma ich już wśród nas. Jednak szansę na powrót zawsze są. Jak w przypadku Heroes. Miniseria o podtytule Reborn ma pojawić się latem, a transmisja Superbowl okazała się idealnym momentem na ujawnienie pierwszego teasera. Dziewczyna z mocami, Jack Colleman i Zachary Levi. I to wszystko. Można tylko spekulować, że Levi gra kogoś złego. Zastępstwo dla Zacharyego Quinto, który nie wróci do roli Sylara? Nie zdziwiłbym się. Tym bardziej, że telewizja ma ostatnio fioła na punkcie antybohaterów. Osobiście wolałbym Leviego zobaczyć w pozytywnej roli, a w serialu trochę więcej humoru. Już mam dość powagi i umraczniania historii.

Zeszły tydzień był dziwny. Nic istotnego nie zostało anulowane, a przedłużenia doczekała się jedna rzecz, która przedłużona być musiała. Mowa o Togetherness od HBO. Stacja przyzwyczaiła, że nie kasuje swoich seriali po pierwszym sezonie i mocno trzyma się tego postanowienia. Oby to samo było z nadchodzącym Westworld, za które mocno trzymam kciuki. Nawet jeden głupi obrazek  potrafi odrobinkę podekscytować.

Niestety nie mogę tego powiedzieć o Grze o Tron. Niby pojawił się nowy trailer, dużo dobrego pokazali, a ostatnia sekwencja w Yunkai robi niesamowite wrażenie (ta podążająca za akcją kamera!). Jednak wszystko to przyjmuje dosyć obojętnie. Bo wiem, że będzie dobrze. Nie napalam się, nie buduje hajpu, a jedynie czekam na serial, który zwykle spełnia moje oczekiwania. Ten sezon będzie się oglądało z jeszcze większym zainteresowaniem bo kolejne wątki dogonią te książkowe. Ponadto pewne jest, że telewizyjna Pieśń Lodu i Ognia skończy opowiadać historię przed książkowym cyklem. Ja się z tego powodu ciesze, ale puryści już grożą porzuceniem serialu.

Planowałem już nie pisać o serialowej Supergirl, ale ostatnie doniesienia mnie do tego zmuszają. Stacja CBS poinformowała, że w Jimmego Olsena wcieli się Mehcad Brooks. Nie byłoby w tym nic szokującego gdyby aktor nie był czarnoskóry co spowodowało lament w social media. Bo jak to zamiast rudego czarny? Gdzie wierność oryginałowi? Ból dupy podobny do tego gdy pojawiły się pogłoski mówiące o zagraniu Bonda przez Idrisa Elbę. Ludzie ogarnijcie się, jak postać będzie ciekawa to i Chinka może zagrać odpowiednika Olsena. Ocenimy jak zobaczymy. A że kłóci się z oryginałem? A od kiedy serialowe adaptacje komiksów są wierne swoim papierowym pierwowzorom?

Było o DC, musi być o Marvelu. Trzy nazwiska, jeden serial. David Tennant, Rachael Taylor i Carrie-Anne Moss w AKA Jessica Jones. Całkiem niezłą ekipę udało się zebrać do drugiego serialu MCU od Netflix. Pozostaje trzymać kciuki by premiera odbyła się jeszcze w tym roku. Najlepiej 6 miesięcy po Daredevilu. A za następne pół roku Luke Cage. Bo Marvelowych tytułów nigdy za mało.

Nie zapominajmy o Agentach T.A.R.C.Z.Y. Okazją do przypomnienia jest wypuszczenie krótkiego proma z nowymi scenami. Powrót Agents of S.H.I.E.L.D. już za miesiąc (4 marca). Zleci nie wiadomo kiedy.

Na koniec jeszcze łączony zwiastun seriali Syfy. Wymieszane z poplątanym, ale da się dostrzec nowe fragmenty z The Expanse i pierwsze ujęcia Olympus i Childhoods End. In Syfy we trust.

SPOILERY

Arrow S03E11Midnight City
Ciężko było przebrnąć przez ten odcinek i gdyby nie sceny akcji, które dawały wytchnąć mózgowi od nadmiernej głupoty pewnie bym musiał sobie robić przerwy. Jak zwykle na plus zaliczam Felicity i Raya, tutaj zawsze jest okazja by się uśmiechnąć. Dobrym pomysłem było czekanie z sprowadzeniem Olliego do Starling City i pokazanie, że nasi bohaterowie już stali się obrońcami miasta i nie potrzebują Arrowa. Pojedyncze dramaty, nieudane walki i zmagania się z swoimi słabościami - to wychodzi dobrze. I tyle plusów bo wątek Merlyna i Ligii niestety dalej obojętny.Zbyt wolno się rozwija, a Thea w nowej roli jest nieprzekonująca.

Laruel dalej jest katastrofalnie prowadzona. Jej braki w wyszkoleniu i nieudolność jest akurat dobrze pokazana i ciesze się, że nie stała się od razu swoją siostrą. Gorzej, że jej charakter dalej jest odpychający. Pewność siebie graniczącą z arogancją szkodliwą dla otoczenia, dążenie do celu łapiąc prawo, szantaże i brak szacunku dla własnego ojca, którego ciągle okłamuje. Jakby tego było mało scenarzyści dalej odwalają fuszerkę. W poprzednim odcinku pokazali soniczne gadżety Sary, a w tym o nich zupełnie zapomniano. Akurat wtedy gdy najbardziej by się przydały. Nie podoba mi się, że jej postać z powodu wymogów scenariusza ogłupia kapitana Lance'a. Jak mógł nie odróżnić dwóch córek diametralnie różniących się od siebie budową ciała pozostaje dla mnie zagadką.

Jednak największy problem mam z Brickem i jego gangiem. Rozumiem potrzebę stworzenie silnego przeciwnika na kilka odcinków. Przekonuje mnie jego próba porwania pani burmistrz. Ale stworzenie swojego własnego państwa w Glades to szczyt debilizmu. Inaczej tego się nie da nazwać. Wycofanie policji z dzielnicy nawet nie jest naciągane, jest przekroczeniem granicy zawieszenia niewiary. Bo jak to burmistrz rezygnuje z części miasta gdzie żyją tysiące ludzi, a ta dzielna policja, która walczyła z superżołnierzami Slade'a nie radzi sobie z gangiem Bricka? O Gwardii Narodowej, wojsku i innych militarnych organizacjach zapomniano. Komiksowy rodowód serialu nie ma prawa tłumaczyć takiego naginania rzeczywistości.

Co u Olliego? Nic. Absurdalnie głupie wyjaśnienie czemu przeżył upadek z kilkudziesięciu metrów (zimno go uratowało!), nic nie wnoszące rozmowy z przyszłą Kataną i Maseo oraz kolejne do niczego nie prowadzące flashbacki. O daniu znać bliskim, że żyję Ollie nie pomyślał bo po co, a jak widać Maseo telefon satelitarny ma.

OCENA 2.5/6

Banshee S03E03 A Fixer of Sorts 
O odcinku można wiele pisać, ale wszystko sprowadza się do jednej sześciominutowej scen walki między Burtonem, a Nolą. Festiwal krwi i zniszczenia wbijający w fotel i przypominający najlepsze starcia z Spartacusa. Krew, dynamiczna kamera płynąca za postaciami, pomysłowe wykorzystanie zwyczajnej dekoracji (te momenty wewnątrz samochodu!), postacie którym się kibicuje i brutalne fatality na koniec. To było niesamowite i wielka szkoda, że ktoś musiał zginąć.

Najlepsze w tym odcinku jest to, że działo się dużo więcej. Agent FBI rozszyfrował Hooda, potem zostali porwani i dostaliśmy kolejne niesamowite sceny. Z torturami w ciężarówce. I znowu akcja. Przeplatana akcją z Indianami i policjantami. Chciałbym by więcej seriali bawiło w ten sposób. Nie musi być wcale mądrze by dawać radochę. Czasem brutalny zastrzyk adrenaliny to wszystko czego potrzebujemy, a jeśli jest historia to tym lepiej. Czekam na reperkusję wydarzeń z tego odcinka.

OCENA 5.5/6

Brooklyn Nine-Nine S02E14  Defense Rests 
Niestety znowu słabszy odcinek. Kilka śmiesznych momentów w pojedynczych scenach, ale to wszystko. Zabrakło większej interakcji między postaciami i dobrych wątków, które można rozegrać. Wunch i Holt już nudzą, chociaż oglądanie emocji na twarzy Holta zawsze będzie zabawne). Boyles i Gina to samo - ona jest świetna, ale w tym odcinku jej dziwność była bardzo przeciętna. Najgorszy jednak był wątek Jake'a, który musiał zakończyć swój związek. Bo tak. Najgorsze, ze Sophia w tym odcinku była pisana tak jakby miało to być dobre rozwiązanie. Szkoda bo polubiłem tą postać w poprzednich dwóch epizodach.

OCENA 3.5/6

The 100 S02E10 Survival of the Fittest
Teoretycznie odcinek zapychacz. Główny wątek nie poszedł do przodu, było dużo miejsca dla mniej istotnych i pobocznych, bardziej budowanie kilku historii na dalszą część serialu. I wcale to nie przeszkadzało bo wszystko opierało się na prostej zasadzie przeciwieństw. Clarke z Lexą walczą z gorylem (w tym momencie uwierzyłem, że Grood w The Flash nie jest takim karkołomnym pomysłem) i zdobywają do siebie większe zaufanie i szacunek. Tak jak powoli Grounders zbliżają się do Skye People. Wciąż dzieli ich przepaść, ale powoli ją zasypują. Szkoda, że tak mało jeszcze współpracują, ale i na to przyjdzie czas. Bo by żyć w tym świecie trzeba mieć sojuszników. Inaczej się nie przetrwa. Zbyt dużo niebezpieczeństw.

Najsłabiej wypadł wątek Lincolna i Bellamy'ego. Cały odcinek szli, ale doszli do Góry. Przez cały odcinek był pokazywany strach Lincolna dlatego końcówka jest tym lepsza. Zamiast przezwyciężyć słabość przegrał i uległ nałogowi. Za takie rozwiązania lubię ten serial. Tak jak za wczesne budowanie przyszłych wątków. Tym razem Jaha zbiera swoich followersów i niczym jakaś sekta religijna wyruszą na wyprawę do City of Light. I coś mi tutaj pachnie motywem przewodnim na przyszły sezon. Wciąż oczekuje więcej klimatów post apo i zdewastowanego miasta. Nowy Jork Miastem Światła?

OCENA 4.5/6

The Flash S01E11 The Sound and the Fury
Po paru dniach od obejrzenia odcinka za wiele nie pamiętam poza tym, że mi się podobało. The Flash to na razie typowy serial do kotleta. Fajnie się ogląda, ale brakuje większych refleksji. Niby bohaterowie coś tam robią, minimalnie się rozwijają, ale prawdziwe zmiany przyjdą w odcinku przed przerwą. I nie ma w tym nic złego póki jest przyjemność z seansu. Tym razem dużo frajdy sprawiało oglądanie Wellsa, flashbacków z Star Lab oraz Pied Pepera. Co jak co, ale przeszarżowani przeciwnicy zgrabnie wychodzą w tym serialu. Tym razem archetyp szalonego naukowca/odludka. I szkoda, że Pied miał więcej scen z Wellsem i Flashem niż Cisco, któremu przydałoby się większe backstory. 

OCENA 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz