poniedziałek, 20 lipca 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #146 [13.07.2015 - 19.07.2015]


Wspólne serialowe uniwersum rozciągające się na kilka produkcji to świetna sprawa. Oglądasz jeden serial i zamiast żegnać się z bohaterami na tydzień oni wracają następnego dni np. rozwiązując zagadkę kryminalną w innym mieście lub jednoczą siły by pokonać potężniejszego przeciwnika. Przeplatające się wątki, rozbudowana mitologia i szersze niż zazwyczaj spojrzenie na świat. Star Trek, Stargate, CSI, Law & Order NCIS, Marvel Cinematic Universe czy prężnie rozwiewające się uniwersum DC/CW. Wielkie marki, które umiejętnie korzystają z crossoverów. Zupełnym zaskoczeniem jest dołączenie do tego grona Sleepy Hollow, które zupełnie niespodziewanie będzie egzystować w tym samym świecie co Bones! Serio, podróże w czasie i campowa walka z Apokalipsom i zabawny, ale robiony na serio serial o rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Głupie? Jak najbardziej. Wyczekiwane? Jeszcze jak! Ten szalony pomysł stacji FOX będzie można zobaczyć w telewizji prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Szczegóły jeszcze nie znane. Mimo, że porzuciłem obydwa seriale skuszę się na ten niecodzienny pomysł. Skoro teoretycznie Twin Peaks, Lost, Fringe i Person of Interest mogą istnieć w tym samym uniwersum to czemu nie Sleepy Hollow i Bones?

W tym tygodniu dalej mówiło się o jeszcze jednym crossoverze. Występie Matta Ryana w roli Constantina w Arrow. Podobno nie jest to wcale takie niemożliwe, a anulowanie serialu NBC sprawia, że jeszcze bardziej prawdopodobne. Ten sezon Arrow ma obracać się w okół magii  i mistycyzmu więc Constantine w kilku odcinkach byłby naturalnym wyborem. A potem kto wie. Może The Flash lub Legends of Tomorrow?

Dziewiąty sezon Doctor Who wraca 19 września, ale już teraz żyjący w niepewności fani mogą radować się z zamówienia 10 serii. Dobra przesadza, to była tylko formalność. Szczegółów brak więc wciąż nie wiadomo jak długo Peter Capaldi pozostanie Doktorem, ani czy Moffat dalej będzie bawił się w swojej piaskownicy.

Teoretycznie najważniejszą wiadomością tygodnia powinna być lista z nominacjami do Emmy. Pozwolę sobie zostawić link i napiszę, że cieszy mnie wyróżnienia dla Tatiany Maslany. Szerszy komentarz jest zbędny bo byłoby narzekanie i żałowanie kto został pominięty i kogo oszukali. Jednakże pod nieobecność Breaking Bad gala w tym roku  powinna przynieść wyjątkowo zaskakujące rozstrzygnięcia.

Tradycyjnie kilka filmowych zapowiedzi. Trailer pierwszego sezonu Necros zaskakuje wysokim poziomie. Natflix mocno stawia na jakość swoich seriali i to widać. Pojawiła się również nowa zajawka Z Archiwum X. Podobno złożona z wyłącznie nowych scen. Nie oglądam materiałów promocyjnych więc nie komentuje. Nadrabianie serialu dalej w planach.  

Niby dopiero końcówka listopada, za oknem +30, ale warto już pomyśleć o kalendarzy na przyszły rok. Może taki z pięknymi grafikami z Game of Thrones

SPOILERY

Halt and Catch Fire S02E05 Extract And Defend
Joe i Mutiny. Nareszcie te światy zaczęły na siebie wpływać. Na razie dosyć delikatnie, doszło do pierwszych współpracy, czekać tylko aż się zaogni, dojdą konflikty i porozumienia. Fabularnie to dalej kłopoty firemki, kłótnie i próby utrzymania się. Jednak wciąż ogląda się to świetnie dzięki kapitalnie rozpisanym relacją między postaciami. To samo pokazywane w inny sposób. Fabuła sobie płynie, a oglądając odcinek przenosi się do lat '80 by kibicować garażowej firmie z gigantycznym potencjałem technologicznym. Dodatkowym plusem są wszystkie odniesienia do popkultury. Pierwsze pojawienie się NESa (czy wpłynie to na kierunek rozwoju Mutiny?), ta ekscytacja podczas oglądania Terminatora i cytowanie filmu. Tylko ta nieszczęsna oglądalność nie chcę rosnąć.

OCENA 4.5/6

Halt and Catch Fire S02E06 10Broad36
Poziom serialu w tym sezonie jest zadziwiająco wysoki, a dobre odcinki przeplatają się z wyśmienitymi. Tym razem był ten drugi rodzaj. Działo się niesamowicie dużo u wszystkich bohaterów, a były to rzeczy ważne. Wrócił Joe kombinator za którym tak bardzo tęskniłem. Miał swój cel i go osiągnął, tak manipulował ludźmi że zagrali dokładnie jak chciał. Zaszachował Mutiny, zagrał ostro zrywając negocjację, postawił warunki nie do spełnienia by sprawdzić na ile są gotowi. By walczyć o swoją niezależność postanowili oszukać Joego (co za świetne sceny narady gdy budowali nowy sprzęt). Nie udało się. I to ich ocaliło, ale też nie do końca. Grozi im wykupienie przez korporację. Koniec z niezależnym projektem i wolnością. Ktoś widzi w nich pieniądze i chcę to wykorzystać. Brutalne zderzenie pasji z rzeczywistością. Koło ratunkowe, które może się okazać kotwicą.

W personalnych wątkach najwięcej działo się u Clarków. Donna opowiedziała matce historię jakoby poroniła. W rzeczywistości planowała aborcję, szukała akceptacji i wytłumaczenia dla tego co ma zamiar zrobić. Podoba mi się jak ujęto ten problem. Nie przedstawiono jednego argumentu czemu usuwa ciąże, a pokazano szereg czynników wpływających na decyzję, którą musiała podjąć. Przy okazji zbliżyła się z Camerona. Dzieli je wiele, nieustannie się kłócą, ale nie można odmówić im szacunku i zrozumienia do siebie. To nie prosta prosta relacja i za to uwielbiam ten serial.

Tym razem Gordon miał oddzielny wątek, niepowiązany z walką Mutiny o przetrwanie. Odwiedziny u rodziny, ciąg dalszy prób pogodzenia się z swoją chorobą i kolejne złe decyzję, które podejmuje. Zdradził żonę, ale nie można go tylko potępiać.

OCENA 5.5/6

Halt and Catch Fire S02E07 Working for the Clampdown
Najgorsza rzecz z jaką może borykać się firma ciesząca z niezależności to wykupienie przez korporację i pójście do łóżka z diabłem. Jednak niektórzy widzą w tym szansę. Zwłaszcza dzięki warunkom jakie zaproponował Joe. Większość odcinka to jego kuszenie, sianie zamętu w Mutiny i przekonywanie ich by pozwolili się wykupić. I on wierzył, że robi dobrze. Dzielił wizję z Cameron, chciał jej umożliwić rozwój, możliwość stania się potęgą, ale Wheeler miał inne plany. Jakie to cyniczne. Świetna scena gdy Joe rozmawia z Cameron, czy raczej wygłasza swoją kolejną przemowę i namawia ją by nie sprzedawała firmy. I ostatecznie to postanawia co doprowadzi do kolejnych konfliktów. Mieli być przecież jednością, posługiwali się demokracją, a teraz Cameron robi za dyktatora bo to ona najlepiej wie co zrobić. W tym wątku brakowało mi tylko Donny.

Donny, która dowiedziała się o chorobie męża. Mocno ją trafiło, zwłaszcza po usunięciu ciąży. Została w domu i pilnowała Gordona, który postanowił znowu  rozkręcić biznes. Kolejna garażowa firma chcąca się wybić. Jest wizja, wizja która by zmieniła świat, ale choroba Gordona nie gwarantuje sukcesu temu przedsięwzięciu. Czyli szykują się kolejne dramaty.

Strasznie mi się podobał wątek Levego. Romansuje na czacie, spotyka się i zostaje pobity. Nie dość, że pokazano sytuację gejów to jeszcze podkreślono, że internet może być niebezpiecznym miejscem. Bezpretensjonalnie i z wyczuciem. A scena gdy Donna odwiedza go w szpitalu, siada przy nim i nic nie mówi, a wcześniej widać na pierwszym planie figurkę Spider-Mana, o której była mowa wcześniej to małe mistrzostwo świata. Minimalizm wystarcza, słowa są niepotrzebne.

Można by pomyśleć, że serial pokazał jedno z zagrożeń internetu. Jesteśmy anonimowi, możemy udawać kogo chcemy. Jednak to nie jest zagrożenie stricte internetowe. W życiu jest to samo. Matka Toma kreuje własną rzeczywistość, oszukuje swoje otoczenie by stworzyć pozory idealnego życia. To nie internetowa anonimowość prowadzi do tragedia, to jest zapisane w ludzkim DNA.

Marzy mi się 3 sezon gdy Mutiny zacznie robić gry na konsolę. Widmo NESa na horyzoncie może to sugerować. 

OCENA 5.5/6

Mr. Robot S01E04 eps1.3_da3m0ns.mp4
Co za szalony trip! Eliot na odwyku, pozbywa się z swojego organizmu narkotyków, a serial zabiera widza w szaloną podróż. Początek to zaskoczenie gdzie nie można odróżnić rzeczywistości od omamów, gdy wyprawa po działkę się kończy (ujęcie bez cięć!) pokazywane są coraz bardziej szalone wizję. Cały czas jest też mowa o demonach, które trapią ludzi. Do tego niespełnione marzenia, obecne i dawne lęki i dalsza krytyka współczesnego świata. Niesamowicie się to oglądało co jest też zasługą reżysera który często eksperymentował.. Wydaje mi się, że wszystkie wizję i omamy przygotowują też na wyjawienie wielkiej prawdy - Mr. Robot nie istnieje. Jest on wytworem umysłu Eliota, trapiącym go demonem z którym nie daje sobie rady.

W serialu urzeka mnie jego szarość. Nie ma tutaj krystalicznie czystych bohaterów. Angela i Shelia miały zaskakującą scenę w łazience i proste słowa Sheli miały w sobie wiele prawdy - najbardziej powinniśmy się martwić o siebie. Angela bierze to do siebie i postanawia ratować swoje życie i karierę kosztem AllSafe i swojego chłopaka. Zaskakujący zwrot.

Ciekawie wypadają też dwie hackeri, które idą skontaktować się z Dark Army. I niby te sceny nic ważnego nie mówią to dają minuty z bohaterami z tła, które są barwnymi postaciami z swoją tajemniczą historią. Czekam na kolejne sceny z Trenton i Darlyne.

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E12 Blitz
Niemalże cały odcinek wypełniony walką. Od jednego bossa do drugiego po drodze walcząc z mięskiem armatnim. I niby powinienem ponarzekać, ale reżyseria, sposób pokazania walk, świetne dialogi i humor mi to wynagrodziły. Również wizyty u Vinjixa i Tanay 7 były zabawne. Całość została spięta wątkiem przeszłości Dillona, która znowu go nawiedza. Pozbawiony wspomnieć waha się przed pokonaniem monstera tygodnia, który może rzucić trochę światła na jego przeszłość. Ostatecznie zdaje sobie sprawę, że nowe wspomnienia są ważniejsze od tych zagubionych i nie można być niewolnikiem przeszłości. Niby bohater odniósł zwycięstwo, ale też nie do końca bo ostatecznie okazuje się, że wirus powoli zaczyna go zmieniać w robotą. Już mi się podoba ten wątek gdzie znowu będzie testowana przyjaźń, ale też powinien zostać ruszony motyw przeznaczenia. Ciekawią mnie też flashbacki Dilliona. Czyżby tajemnicza kobieta z jego snów to Tanaya 7?

OCENA 4/6

Power Ragners RPM S17E13 Brother's Keeper
Ciąg dalszy bondingu między Scottem, a Dillionem. Pierw wyścig samochodowy przerwany pojawieniem się Tanayi 7, potem scenki testujące zaufanie między tymi dwoma i wreszcie komediowe momenty gdy są spięci łańcuchem. Setnie się uśmiałem, uwielbiam pozytywną energię bijącą od tego serialu. Na szczęście ten odcinek nie był fillerem. Kontynuował historię Dilliona i wirusa zmieniającego go w robota. Tym razem Venjix przejął nad nim kontrolą, a Wojownicy musieli go w jakiś sposób uratować. Trudne wybory i stawianie przyjaźni na pierwszym miejscu. Odcinek kończy się mocnym cliffhangerem gdzie Doktor K przyznaje się do stworzenia Venjixa czy fabularnie serial nabiera tempa.

OCENA 4.5/6

Scream: The TV Series S01E03 Wanna Play a Game?
Chyba trzeba się przyzwyczajać, że odcinki są spięte klamrą zabójstw z środkiem wypełnionym nudną teen dramą. Irytuje mnie brak napięcia w środku, sztuczne dramaty, miłostki i długie sceny o niczym. Konflikty między bohaterami nie angażują więc kolejne sceny potwornie się dłużą. Co mnie obchodzi kłótnia między dwoma nonamemami? Albo związek uczennicy z nauczycielem? Jeszcze jakby dialogi były lepsze, ale czasem aż uszy krwawią. Denerwują nawet chamskie odniesienia do popkultury. Szczytem wszystkiego jest Emma. Nijaka główna bohaterka, której życzę szybkiego zgonu. Jasne, lepiej ufać seryjnemu zabójcy niż matce, a gra z nim nie skończy się źle. Jedyna nadzieja, że teraz po tragicznych wydarzeniach, gdzie uczniowie byli bardziej zamieszani w morderstwo, zacznie się dziać dużo ciekawszych rzeczy.

Jak wypadły morderstwa? Pierwsze rozczarowujące bo okazało się flashbackem opowiadanym dziennikarce. Dziennikarce, która już nie była pokazywana przez odcinek, a podczas rozmowy kamera obdarzyła ją tajemniczym zbliżeniem. Czyżby kolejny potencjalny morderca? Dziennikarka kreuję historię na której chcę się wybić. Prawdopodobny scenariusz. Drugi zgon, z końca odcinka lepszy. Z Riley można było w jakimś stopniu sympatyzować. Wtedy gdy nie musiała myśleć i podejmować decyzji bo przez własną ułomność zginęła łamiąc podstawową zasadę horroru. I kto zostawia samą nastolatkę gdy na zewnątrz szaleje seryjny morderca?! Jej zgon nie był wielkim zaskoczeniem bo Brook jest postacią z stałej obsady, a ona nie. Tym tropem teraz zginie Jake.

Wiecie co mi najbardziej przeszkadza w mordercy serialu? Za łatwo mu to idzie, a kolejne sceny śmierci są nijakie. Może jest i gore, a krew się leje. Tylko co z tego skoro brakuje kreatywności. I napięcia gdy ofiara ucieka, walczy o swoje życie, a morderca biegnie za nią, przewraca się o swoje ubranie i biegnie dalej, a widz nie wie co się stanie. Tutaj killer jest perfekcjonistą przez co kolejne scenki śmierci nudzą.

OCENA 3/6

Teen Wolf S05E04 Condition Terminal
Większość odcinka to ciąg dalszy i konsekwencję poprzedniego. Mimo dekompresji i przeciągania poszczególnych scen udało się zachować napięcie i wprowadzać kolejne konflikty między postaciami czy sprawiać, że zaczęli w siebie wątpić. Choćby Stiles widząc ranną Lydię osłupiał, nie wiedział co ma robić i to Theo zaczął ją ratować. Coś mi się wydaję, że prędzej niż później zacznie go to dręczyć. Kolejnym etapem rozrywanie więzi przyjaźni będzie nieufność wobec Mali. Opowiedziała mu historię o Doktorach, ale czy bezgranicznie jej ufa w świetle jej poprzednich deklaracji? Wątpię. Serial jest zmyślnie kreowany i nie ma tutaj scen bez przyczyny. Jak choćby wątek z lekcjami biologi. Zapchaj dziura szkolna, a świetnie koresponduje z inżynierią biologiczną Doktorów. Ciekawe czy znowu nauczycielka okażę się tą złą.

Skorpionotwór, przeciwnik tego odcinka był trochę wciśnięty na siłę więc nie sprawiał większego zagrożenie ani nie budował klimatu zaszczucia. Jednak Scott uśmierzający ból po jadzie i słowa matki, która bezgranicznie ufa synowi pokazują naturę prawdziwego Alfy. Który powoli traci pewność siebie (zastanawia się nad rezygnacją z biologii). Cieszy mnie pierwsza konfrontacja z Doktorami, ale fajniej wypadają relację między bohaterami. Szczególnie Kira/Scott. Tutaj dwie rzeczy. On powiedział, że ją kocha i nie zdał sobie z tego sprawy, a ona przejęta. Teen drama poprowadzona całkiem sprawnie. Potem natomiast mamy Kirę próbującą dobić Skorpiona. I nie wiadomo czy to jej świadome działanie czy opętanie przez mistycznego duszka. Reperkusję tych wydarzeń będą znaczące w następnym epizodzie.

Cliffhanger tradycyjnie zaskakujący. Wizję Parrisha powoli się spełniają. Opowiedział Lydii jak zanosi w swoich snach zwęglone ciała do Nemetonu, a w finale odcinka się to spełniło. Powiązania między celtyckim drzewem, a Doktorami nie widzę więc wydaje się, że to odrębny wątek. Czyżby drzewko karmiło się ciałami i odzyskiwało swoją pradawną moc?

OCENA 4.5/6

1 komentarz: