poniedziałek, 27 listopada 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #258 [20.11.2017 - 26.11.2017]

SPOILERY

GLOW S01E07 Live Studio Audience
Doczekałem się pierwszego przedstawienia na żywo i wyszło zaskakująco efektownie. Obyło się bez wróżonej przeze mnie spektakularnej klapy. Tzn. nie takiej jakiej się podziewałem. Część walk była całkiem niezła, pod względem technicznym czy realizacyjnym, w to wszystko wpleciono też odrobinę dramatu. Machu Piccu stchórzyła przed wejściem na ring, a Liberty Bell niespodziewanie na widowni zobaczyła własnego męża. Wzorowe pisanie komedii. Zwroty akcji i osobista stawka dla bohaterek z słodko-gorzkim wydźwiękiem.

Inne:
- no dajcie wreszcie jakąś rozmowę Justine z Samem, nie wiem czemu, ale nie mogę się tego doczekać.
- montaż treningu Ruth i Betty z braćmi Carmen był świetny. Może trochę za szybko im wyszła nauka, ale co się pośmiałem to moje.
- sam zapowiadający kolejne pojedynki i She-Wolf grająca na keyboardzie, absurdalny pomysł idealnie współgrający z kiczowata stylistyką wrestlingu.
- rasistowska satyra na Amerykę w pojedynku czarnych dziewczyn i tych przebranych za KKK czy USA vs. ZSRR to proste tropy trafiające do widza. A ja się śmieje z przerysowania i wyczucia scenarzystów.

OCENA 5/6

GLOW S01E08 Maybe It's All the Disco
Takiego odcinku zupełnie się nie spodziewałem. To był bardzo kameralny dramat Ruth. Odkryła, że jest w ciąży, ukrywała to przed wszystkimi i ostatecznie poprosiła Sama o towarzystwo podczas wizyty w klinice aborcyjnej. To bardzo smutna historia o samotności mimo przebywania w otoczeniu tylko wesołych dziewczyn. Sporo było tutaj celowego dysonansu. Obok historii Ruth była celebracja urodzin Shelii. Wyprawa na wrotki i trochę żartów. Zadziwiające, ale to zadziałało.

OCENA 5/6

GLOW S01E09 The Liberal Chokehold
Odcinek przed końcem sezonu, a ja się odrobinę wynudziłem. Problemy finansowe, które nie wpłynęły zbytnio na realizacje programu zostały wciśnięte na siłę i nie wyszło z tego nic interesującego. Nawet zatknięcie się dwóch światów, wyzwolonych wrestlerek i konserwatywnych republikanek było takie sobie. Pointa przemowy Ruth o odnajdywaniu własnej tożsamości podczas przygotowań do występów też wydaje mi się dosyć miałka. Pośmiałem się trochę oglądając Sama gdy usłyszał o Powrocie do przyszłości i trochę zaszokowałem poznając twist o prawdziwej tożsamości Justine, to jego córka. I sam nie wiem czy mi się to podoba. Ogólnie odcinek mnie mocno rozczarował.

OCENA 4/6

GLOW S01E10 Money's in the Chase
Zgodnie z oczekiwaniami sezon został zwieńczony galą wrestlerską. Wyszło przednio z kilku powodów. Pierwszy to ten oczywisty, można było w końcu pokibicować dziewczyną gdy stawiały pierwsze kroki w telewizji. Ruth godnie zastąpiła Sama z swoją organizacją i niespożytym entuzjazmem. Natomiast na ringu było wspaniale. Efektownie, i ten finał z zwrotami akcji. Pierwszorzędna telenowela.

Serial nie byłby sobą gdyby poważniejsze wątki nie odgrywały istotnej roli. Zapijaczony Sam nie umiejący zareagować na wieść o dziecku to wbrew moim obawą jednak ciekawy sposób na rozwinięcie fabuły. Nieźle też wypadł wątek emancypacji i kłótnia Debbie z mężem. Mężowie nigdy nie doceniają pracy swoich żon, a gdy te biorą sprawy w swoje ręce są lekceważone. Podobało mi się też oglądanie widowni którą tak łatwo manipulować najprostszymi bodźcami. To celny komentarz do świata.

Odcinek nawet skończył się niezłym cliffhangerem. I to podwójnym. W swoim show Sam pozwolił wygrać Królowej zasiłków by podbić oglądalność. Któż by nie chciał potem kibicować ucieleśnieniu Ameryki i jej długiej drodze do sławy. Natomiast GLOW zawisło na klifie gdy dziewczyny miały oglądać swój debiut. Jak wyszło? Jak zareaguje publiczność? Czy się sprzeda? Mnie na pewno zatrzymają.

Inne:
- kibicowanie Carmen i skandowanie jej pseudonimu przez całą publiczność było super.
- Justin żartująca z Sama i pytająca go czy ma na nią jeszcze ochotę była najśmieszniejszym momentem odcinka. Absurdalne, jego reakcja i jej uśmiech.

OCENA 5/6
OCENA SEZONU 5/6

Marvel's The Punisher S01E01 3 AM
Przed premierą pojawiło się dużo mieszanych recenzji. Z tych negatywnych najgłośniejsze mówiły, że nic nowego, że nudne, niepotrzebne i brutalne. Ja oczywiście nastawiałem się pozytywnie dlatego z delikatną niepewnością podchodziłem do Ukaratora. Niepotrzebnie. To był bardzo solidny pilot i  jeśli wszystko pójdzie tak jak powinno to Punishera będzie można postawić obok Luka Cage'a i Jessicy Jones pod względem sensu narracyjnego. Pod kolejnym serialem superhero kryje się dramat jednostki. Żołnierza z PTSD ciągle przeżywającego śmierć bliskich. Po dokonaniu zemsty żyję bez celu. Próbuje pracą i książkami wypełnić sobie czas. Bez przyszłości i przeszłością o której chcę zapomnieć. Serial dużo miejsca poświęca samotności Franka i daje wczuć się w jego położenie. Szybko można z nim sympatyzować. Przynajmniej do jego pierwszej eksplozji brutalności. Niby ratuje chłopaka, który popadł w kłopoty, ale nie można wytłumaczyć jego zabójstw. Jakby coś przekręciło mu się w mózgu. Tyle wstrzymywał swoją agresję i teraz znalazła swoje ujście. I to jest ciekawe. Jeśli serial nie skupi się na akcji (a pilot sugeruje, że nie) to może wyjść z tego niezły dramat psychologiczny.

Pierwszy odcinek w dużej mierze skupiony był na Franku. Nie było tutaj kreowania antagonisty, a jedynie ostatnia scena delikatnie zasugerowała czego można się spodziewać dalej. Również budowanie świata było delikatnie. Prócz Franka poznajemy wystarczająco dobrze jedynie agentkę Bezpieczeństwa Wewnętrznego Dinah Madani. I tutaj trochę się boję, że jej relacja z Frankem pójdzie śladami tej Misty z Lukem. Mimo to ich powiązanie jest ciekawe - ona prowadzi swoje prywatne śledztwo związane z szmuglowaniem heroiny z Afganistanu do Stanów. Czyli nawiązanie do Daredevil S02.

Jak to w netflixowych serialach Marvela każdy z nich ma jakiś techniczny wyróżnik. Czy to paletę barwną czy podkład muzyczny. The Punisher stawia na metalowy podkład, który idealnie pasuje do scen akcji, czy paradoksalnie to pokazanie wspomnień Franka. Oby tak dalej. Trzymam też kciuki za eksperymenty podczas scen akcji. Daredevil pokazał, że można tutaj zrobić wiele dobrego.

OCENA 5/6 

Marvel's The Punisher S01E02 Two Dead Men
Jedna scena akcji w serialu o Punisherze to teoretycznie mało. Teoretycznie bo wcale nie przeszkadzało. To był bardzo dobry thriller konspiracyjny. Powolne odkrywanie kolejnych elementów układanki, zwroty akcji i napięcie wynikające z przebywanie dwóch osób w jednym pomieszczeniu. Nie obyło się bez dłużyzn, można by skrócić nawet o 10 minut i odcinek wiele by nie stracił. Na razie cieszy mnie powrót Karen. Zawsze fajnie jest zobaczyć nową twarz. Dalej nieźle wypada Madani i muszę przyznać, że czekam na kolejne sceny z jej udziałem. Szkoda trochę, że ograniczone pokazywanie traumy Franka. Co jednak może wynikać z pewnego ukierunkowania jego działań. Znowu ma cel w życiu, troski schodzą na drugi plan.

OCENA 5/6

Mindhunter S01E02 Episode 2
Mam odrobinę wyrzutów sumienia z powodu mojej fascynacji tym serialem. Rozmowa o brutalnych morderstwa, szczegóły dewiacji, a ja słucham tego z uwagę nie zauważając kiedy minęła godzina. Bo właśnie w główniej mierze to była godzina dialogów Holdena z Edem Kemperem. Próba zajrzenia w psychikę mordercy, zrozumienia niezrozumiałego. Może to się wydaje niewłaściwe, ale trzeba to zrobić. Jam mówi Bill zrozumieć by ich łapać. To jest wejście w świątynie ciemności. Bill się długo prze tym bronił, ale dał się namówić parterowi. Natomiast Holden jest tym zafascynowany. Nie może się doczekać kolejnych rozmów, a jego dotychczasowe doświadczenia wpływają na życie osobiste. To jest straszne. I prosi się o włączenie następnego odcinka.

Inne:
- montaż pokazujący mijający czas i rutynowe podróże po Ameryce był bardzo elegancki. Klasyczny Fincher.

OCENA 5/6

Mindhunter S01E03 Episode 3
Trzeci odcinek przyniósł wreszcie debiut Anny Torv. Uwielbiam ją po Fringe i od tego czasu śledzę jej karierę. Nie udało się z Open od HBO, ale przyszedł Netflix i poratował. Jej postać została zaledwie przedstawiona, ale już wywarła niemały wpływ na Holdena i jego badania. Otworzyła mu umysł na nowe kierunki przez co jestem ciekaw ich współpracy. Tak jak jego nią zauroczenia. Wpasowuje się to w motyw dewiacji i może opowiedzieć o kompleksie Forda. Bo to nie tylko serial o dewiacjach morderców. Snuje ciekawe paralele do zwykłych ludzi i opowiada o tym co ich ukształtowało. Nie tylko na mordercach matki wywarły determinujący wpływ.

Ten odcinek przyniósł też pierwszy sukces i schwytanie pierwszego zbrodniarza. Dewiant mordujący psy i bijący staruszki. Może i nie brzmi jakoś strasznie to rozmowa z nim prowadząca do demaskacji była fenomenalna. Tak jak ta z Kemperem. Ten serial mógłby się składać jedynie z samych rozmów i nie miałbym nic przeciwko. Dobra, jednak bym miał. Niech trochę zejdą w końcu z Holdena. Jego postać jest przytłaczająca i z chęcią zobaczyłbym odcinek z perspektywy Tencha.

OCENA 5/6

Mindhunter S01E04 Episode 4
Nie chcę za wcześnie wyciągać wniosków, ale Mindhunter zaskakująco wpadł na tory procedural. Co odcinek nowe śledztwo i kolejne rozmowy z skazańcami. Wciąż otoczone niesamowitą atmosferą, ale do pewnego stopnia powtarzalne. To trochę rozczarowuje. Z nowych rzeczy pokazano trochę osobistego życia Billa. Problemy z dzieckiem i ogólnie jego nastawienie do całego bagna w jakie dobrowolnie wdepnęli. Cieszy mnie też w pełni uformowanie zespołu który współpracuje nad zrozumieniem seryjnych morderców. Tylko mogłoby tu być więcej mięska fabularnego.

OCENA 4.5/6

Mindhunter S01E05 Episode 5
To dopiero piąty odcinek, a mi ciężko napisać coś nowego o serialu. Może i nie najlepiej z moją kreatywnością, ale w swojej aroganci zrzucę to na serial. Dalej ogląda się to świetnie, wizualnie przypomina film, a długie rozmowy o zbrodniach wciągają jak Tony Montana kokę. Tylko to wszystko już było. Ten odcinek w całości jest poświęcony śledztwu z poprzedniego. Nudy ani trochę nie czułem, rozczarowanie zauważyłem po seansie i wynika z małej ilości treści. Nawet nie udało się rozwiązać zagadki co tym bardziej nastawia negatywnie. I mam przeczucie, że agenci zdziwią się na wieść o mordercy. Ciekawą rzeczą było tworzenie paralel między problemami seksualnością Forda, a jego podejrzanego. Tylko znowu, serial jakoś specjalnie nie zagłębia się w psychologią postaci, a raczej intryguję niedomówieniami.

OCENA 4.5/6

Mindhunter S01E06 Episode 6
Wreszcie, po pięciu odcinkach serial przestał skupiać się na Fordzie i zaczął przypominać serial z grupową obsadą, a nie postacią prowadzącą. Nie było tego dużo, Wendy dostała kilka scen, ale jakże potrzebnych. Oferta pracy w FBI, przejmowanie dowodzenia w zespole i pokazanie życia osobistego. Postać dzięki temu zrobiła się ciekawsza. Dobrym pomysłem była też kolacja u Billa. Holden w obcym środowisku, a Tench w swoim naturalnym. Kolejny raz pochylono się nad ojcostwem Billa i tworzono paralele do ojców morderców. Znowu, nie było tego dużo, ale sprawia, że postacie są bardziej ludzkie.

Niestety rozczarował trochę wątek morderstwa. Świetne wywiady i rozmowy z mordercą i dogadywanie się z prokuratorem. Tyle. Czułem pewien niedosyt. Zabrakło też mocnego twistu. Chciałbym żeby wrócono do wywiadów w więzieniu albo zaserwowano mocną zagadkę kryminalną.

Inne:
- odcinek miał tylko 36 minut. Nie mam nic przeciwko. Lepiej treść skondensować niż rozciągnąć.

OCENA 4.5/6

Sleepy Hollow S02E12 Paradise Lost
Powrót do Sleepy Hollow utwierdził mnie w decyzji o porzuceniu serialu. I pomyśleć, że ucieszyłem się z tego losowania. Lubiłem ten serial. Miał świetnie rozpisane relacje między bohaterami i potrafił przełożyć język campu na supernaturalną walkę z demonami. Ta magia raptownie uleciała i ostatnie obejrzane przeze mnie odcinki były niczym starcie z wymagającym przeciwnikiem. Nie potrafiły też angażować. Tak bardzo, że zupełnie nie pamiętałem co się ostatnio stało. Wróciłem do swoich notatek, a tam czarno na białym że pokonano Molocha. Ok, niech będzie. To dużo świadczy o poziomie zamykanie tej jakże ważnej historii.

Jaki więc był powrót? Bardzo słaby. Mało humoru, szczątkowa fabuła i sztuczne konflikty między postaciami. Oglądało się to bardzo ciężko, a wprowadzony antagonista jest nudny. Anioł chcący zniszczyć ziemie i stworzyć coś na podobieństwo nowego raju? Meh. Do tego nie czuć by był do tego zdolny. Momentami jego przerysowanie było zabawne, ale tylko momentami. Trochę ciesze się z powodu ponownego spotkania z Cranem, Abby i Jenny. To są bardzo fajne postacie i czasem potrafią zabłysnąć na ekranie. Szkoda, że scenarzyści nie robią z nimi nic ciekawego. I to jest największy grzech tego odcinka.

OCENA 2.5/6

The Deuce S01E02 Show and Prove
Gdy już poznaliśmy bohaterów można zacząć pokazywać ich codzienne życie. David Simon jest tego mistrzem. Snuje swoją opowieść o ludziach, opisuje ich z reporterską precyzją, a jego słowa i wizja reżysera mówią coś o ludzkości i miastach. Nie jest to laurka. Bynajmniej. Świat jest okropny. Oparty na niespełnionych marzeniach i ludziach którzy wpadli w tryby systemu. Niektórzy próbuje znaleźć własną drogę. Vincent kombinuje, dogaduje się z mafią i dostaje własny bar do prowadzenie. Candy zaczyna przypadkiem prace przy filmach i wpada na jakiś pomysł. I ja tu widzę kolejnych marzycieli. Widzą szansę, a miasto podetnie im nogi. To samo spotka też Abby. Rzuciła studnia, podąża własną ścieżką tylko czy wie co chcę robić? Na razie jest to w dużej mierze serial o marzeniach i mi się to podoba.

Jeśli ktoś nie lubi stylu Simona nie ma tutaj czego szukać. Obyczajowe scenki z precyzją chirurga zgłębiają bohaterów i snują ich skomplikowane charaktery. Trudne relację prostytutek z alfonsami. Od rozmowy do wybuchów brutalności. Kto by się też spodziewał jednej z pań w bibliotece? Kolejna szukająca czegoś innego. Każda scena jest tutaj ważna i mówi coś nowego. Ja jestem zachwycony.

Inne:
- rozmowa Jamesa Franco z Jamesa Frano świetna. Ogólnie Frano jest w tym wybitny, widzę dla niego jakąś nominację. Duże nazwisko i HBO to przepis na sukces. Trame i The Wire zajmowały raczej niszę, teraz dzięki gwiazdorskiej obsadzie powinno być głośno.

OCENA 5/6

The Deuce S01E03 The Principle is All
Kolejny odcinek kolejna porcja zachwytów.  Znowu, żadnych zwrotów akcji i szokujących scen. Życie toczy się dalej, rzeczy się dzieją, ludzie marzą, a ja nie mogę oderwać wzroku. Kibicuje kobietą w odnalezieniu swojego powołania. Candy próbuje skończyć z prostytucją i zacząć biznes w branży filmowej. Zna się na rzeczy, wie że pieniądz rządzi światem, ale po rozmowie z matką widać, że ma dziecięce marzenia. Podobnie jest z Abby. Szuka swojego miejsca. Szuka pracy, nic jej nie pasuje i ostatecznie ląduje w barze Frankiego w pogardzanej przez nią pracy. Na papierze nie wygląda to szczególnie ekscytująco, ale ogląda się wspaniale.

Vincent po kilku kłopotach z pompą otworzył swój bar. Było efektownie, widać że ma smykałkę. Tylko wiedząc o czym to serial to wiadomo jak skończy się ten biznes. Jest zaplątany w stosunki z mafią włoską, irlandzką i właścicielami maszyn. Kreci się obok niego mnóstwo alfonsów i policjantów. Wybuchowa mieszanka, która nie skończy się dobrze. Tylko keidy się zacznie? Obstawiam początek przyszłego odcinka i liczenie wpływów.

OCENA 5/6

The Deuce S01E04 I See Money
Strasznie podoba mi się jak tutaj wszystko jest powiązana. Akcja dzieje się na małym wycinku Nowego Jorku przez co wszyscy przebywają w tych samych miejscach. Nie muszą się znać czy wymieniać dialogów, wystarczy że zajmują tą samą przestrzeń przez co ogląda się to tak wspaniale. Zwłaszcza jak dwa światy kolidują między sobą np. wtedy gdy Abbie próbuje pomóc Darlene. Niezrozumienie świata i idealizm zmierzą się z twardą rzeczywistością.

Otwarcie baru Vincenta jednak okazało się sukcesem. Tak bardzo, że mimo drobnych kłopotów mafia zaczyna mu ufać. Co tam łapówki dla policji, niespodziewane bójki i krnąbrni robotnicy, przed Vincentem pojawia się nowa możliwość. Ciężko mi nie kibicować chociaż wiem, że prędzej czy później wpadnie w kłopoty.

Maggie Gyllenhaal była w tym odcinku wspaniała. Zwłaszcza w tych scenach gdzie sama stała przed kamerą. W domu próbując zdecydować co robić z swoim życiem czy gdy podczas seksu oralnego jej klient dostał zawału. Świetnie zagrała też randkę gdy jej postać udawała kogoś kim nie jest. 

Inne:
- pierwsza scena piękna wizualnie. Zaczynając od zbliżenia na twarz Candy i przechodząc stopniowo do szerokiego planu. Szacunek za stronę wizualną. 

OCENA 5/6 

1 komentarz:

  1. Pierwszy sezon Mindhuntera była naprawdę niezły, szkoda, że na drugi nie mieli już pomysłu...

    OdpowiedzUsuń