piątek, 21 września 2012

Revolution S01E01 Pilot


Nie miałem wielkich oczekiwań względem Revolution. Nie liczyłem na kolejny wielki hit na miarę Lost i nie ekscytowałem się kolejnymi trailerami i zapowiedziami twórców. Za dużo razy się sparzyłem przez to i seriale były przeze mnie za bardzo krytykowane. Tak było w przypadku Flashforward i The Event. Wielkie zapowiedzi, przyzwoite piloty i anulowanie po pierwszej serii. Czy z nową produkcją NBC będzie podobnie? Ciężko powiedzieć. Na pewno wpisuje się w ten sam schemat - wielkie "wow" w pilocie i ogromna oglądalność premiery. Może i jakościowo ten serial trochę odbiega od pozostałych, ale jak się przymknie oko na głupoty i nieścisłości to dostajemy całkiem znośny produkt.


Bo od głupot to się tutaj roi, ale nie wpływają one na negatywny odbiór. Od czasu do czasu potrzebny jest taki serial gdzie ignorujemy wszystkie niedorzeczności i cieszymy się tajemnicą i całkiem znośną akcją. Bo wyłączenie prądu na całym globie trzeba po prostu zignorować. Nie ma na to racjonalnego wyjaśnienia, jest to bezsensowne i tyle. Jak to się stało, że nie używają też silników parowych? Czemu rząd potężnej ameryki stracił tak szybko całą władzę, przecież 150 lat temu bez elektryczności jakoś sobie radzili? Jak to się dzieje, że na polowaniu w okolicy osiedla wciąż można odnaleźć nienaruszony wrak po 15 latach od blackoutu? Czemu tak mało ludzi jest pokazywanych? Czemu wszystko jest takie sterylny, bohaterowie mają czyściutkie ubrania, białe ząbki, domy są takie zadbane, wciąż całe okna, a ogień przy białych kolumnach ich nie osmala? Czemu jest tutaj tak mało klimatycznie? Czemu ma się wrażenie, że to jest jakaś społeczność mormonów (???), a nie osiedle ludzkie walczące o przetrwanie? Czemu nie czuć w ogóle zagrożenie, a dużo tutaj sielanki? Czemu samoloty po wyłączeniu energii spadły pionowo w dół? Czemu podczas strzelaniny nikt nie próbował atakować dowódcy? Czemu.... a zresztą, koniec pastwienia się. Idiotycznych rozwiązań było dużo więcej, ale jeśli przy odrobinie dobrej woli je zignorujemy to nie jest źle. Niestety, ale też trzeba zignorować jeden z wątków, który może być jedną z osi serialu - szczenięca miłość Charlie i Nate'a. Niech ktoś ich zabiję, proszę. Bo ile można oglądać nastolatki robiące maślane oczy? Jakbym miał na to ochotę to był włączył sobie 90210 i pewnie lepiej by mi się oglądało.



Mimo wszystko jest kilka ciekawych motywów. To jak odciętą prąd mnie nie obchodzi bo tego sensownie wytłumaczyć się nie da. Nie obraziłbym się nawet jakbym na to nie dostał odpowiedzi. Wolałbym, żeby to był serial drogi, podróż po USA i poznawania nowego życia i próba przetrwania w tym niegościnnym środowisku. Do tego jeszcze jakby skupili się na wątku politycznym byłbym wniebowzięty. Nowa republika, okrutny i samozwańczy władca, do tego jakieś pograniczne wojenki, Milicja wyzyskująca obywateli. Takie coś bym chciał oglądać. Na pokazanie degeneracji człowieka szans raczej nie ma. Są za to szanse na flashbacki z przeszłości, w końcu do wypełnienia jest 15 letnia luka. Można dać kilka mylnych wskazówek, trochę śladów, tak żeby człowiek mógł trochę pokombinować. Nie wierzę w poziom Lost, ale wystarczy mi poziom taki bym pamiętał o serialu po wyłączeniu odcinka i napisaniu komentarza. Niby próbowano to zrobić w ostatniej scenie, ale absolutnie nic w niej zaskakującego nie było (motyw znany z Jericho). Jednak ja mam nadzieje, że jeszcze się im uda.


Postacie są na razie znośne. Jest żołnierz, dobry w zabijaniu, który coś tam wie o zaćmieniu. Do tego całkiem nieźle radzi sobie z bronią białą i ma sceptyczne podejście do życia. Twardziel jakiś na pęczki w serialach i filmach. Od czasu do czasu rzuci żartem, ale do rozśmieszania jest grubasek z brodą w okularach i świeżutkiej koszulce AC/DC. Kiedyś pracował w google, teraz zamieniłby swoje miliony na rolkę papieru. Do tego boi się też pszczół. Kolejna klisza, wystarczy choćby wspomnieć nieśmiertelne Lost i Hurleya. Charlie (w serialu wypadła dużo lepiej niż na zwiastunie!) to młoda i niewinna dziewoja, chcąca uratować swojego brata. Widzi w ludziach dobra, ważne są dla niej więzy rodzinne, zakochała się w Natcie członku Milicji, który uratował jej życie i widocznie coś do niej czuje. Mimo, że są po przeciwnych stronach zapewne jest szansa na rozwój uczucia między nimi. Niesamowity pomysł! Nie pamiętał kiedy coś takiego widziałem. Możliwe, że ostatnio tego motywu używał William Szekspir w Romeo i Julia... i jakieś miliony naśladowców...Czy nie da się nic nowego wymyślić?! Sprawę trochę ratują pozostałe dwie postacie - Maggie i kapitan Milicji Tom Neville, w którego wciela się charyzmatyczny Giancarlo Esposito znany choćby jako Gus Fring z Breaking Bad. Ona to macocha Charlie, twarda babka, nieufająca ludziom i przygotowana do życia w dziczy. Podobno lekarka z przeszłości nie zdziwiłbym się jednak gdyby to była wojskowa lekarka. On to bezwzględny i wyrachowany przywódca sił porządkowych, który przetrzymuje Dannego, brata Charlie i poluje na jej wuja. Schemat goni schemat, ale niejeden serial od tego zaczynał i często ze standardowych postaci wycisnął wiele dobrego i zachwycającego. Choćby Community. Liczę też, że dostaniemy co odcinek standardową porcję walki z udziałem wujka i trochę okrucieństwa od Milicji. Byłbym zapomniał - jest też matka Charlie. Podobno zaginęła i nie żyję czyli powróci w połowie sezonu i odegra jakąś kluczową rolę w sprawie tajemnicy. Kolejny standard. Jednak skoro gra ją Elisabeth Mitchella to jestem skłonny wybaczyć takie zagranie.



Daleko mi do zachwytów, ale psów wieszać nie będę. Zapowiada się lajtowa wersja kina drogi w wykonaniu serialowym z wątkami politycznymi i wielką zagadką gdzieś w tle. Pachnie trochę The Walking Dead, da się odczuć zapachy Lost, The Event, Flashforward, Survivors, nawet Jericho się przypomina. Wszystko to okraszone całkiem znośnym settingem z wdzierającą się roślinnością do miast i ładnymi widoczkami (wszystko to oczywiście zbyt sterylne). Niestety brakuje trochę zepsucia i porzucenia ludzkich wartości (jedna mocna scena z niedoszłymi gwałcicielami to za mało) na rzecz woli przetrwania, a to powinien być standard dla seriali post apo. Bo wyłączeni prądu uznaję za apokalipsę dla naszego świata. I taka mała dygresja na koniec - jeśli ktoś oglądał zwiastun z upfrontów to w sumie widział cały odcinek.

OCENA 3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz