poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Serialowe podsumowanie tygodnia #99 [18.08.2014 - 24.08.2014]

Tak, tak tak! Przedłużenie serialu, który oglądam przeważnie cieszy, ale prawdziwie raduje gdy produkcja z niewielką widownia przeciwstawia się okrutnym bożkom telewizji zapatrzonym w cyferki. Stało się tak właśnie z Halt and Catch Fire. Oglądałem, fascynowałem się bohaterami, nasiąkałem klimatem informatycznej rewolucji lat '80 przy czym ciągle obawiałem się, że serial podzieli los Rubicon i wielu innych zapomnianych seriali. Chciałbym się częściej tak mylić. W przyszłym roku Lee Pace, jego brwi i charakterystyczny głos wracają. Liczę, że producenci i scenarzyści wyciągną wnioski i dopracują elementy, które do końca nie zagrały. To nie jest rewolucyjny serial. Nigdy taki nie będzie jednak oglądajcie bo potrafi zafascynować. 

Również stacja Showtime postanowiła sprawić prezencik swoim widzą. Spragnieni seksu i przemocy (tak wiem, ogólniki) wciąż będą oglądać Masters of Sex i Ray Donovan. Ja muszę w końcu wrócić do historii Mastersa i Johnson. Mam trudno identyfikowalną blokadę, która nie pozwala włączyć kolejnego odcinka. Może moja podświadomość ostrzega mnie przed serialem tejże stacji? Wszyscy wiemy (no ja w sumie jeszcze nie wiem) jak skończył Dexter, co działo się z Californication w ostatnich sezonach i jak wygląda teraz Homeland. Piękne debiuty i koszmarne końcówki. 

Jeszcze nie zamówiono, ale już w trakcie produkcji jest niecodzienny nowy tytuł od ABC o Derricku Stormie. Całkiem możliwe, że kojarzycie tego bohatera bo książki o nim były wydawane nawet w Polsce. Pierw jednak była to zmyślona seria zmyślonego pisarza w Castle. A teraz na jej podstawie tworzony jest nowy tytuł. Serialowa incepcja. Fajnie jakby w gościnnej roli pojawiał się sam Nathan Fillion, a później Nikki Heat. Fajnie, ale wciąż nie wiem czy chciałbym to oglądać. Przygody agenta CIA pachną mi proceduralem. 

Z nowości wypadałoby również wspomnieć o pracach nad Devil's Advocate dla NBC. Dziwi to tym bardziej, że stacja niczego nie nauczyła się po klapie Rosemary's Baby. Co zabawne, tego samego dnia gruchnęła wieść, że Keanu Reeves zagra główną rolę w Rain. Serialu na podstawie serii książek o płatnym zabójcy. Czyżby finansowa klapa 47 Ronins podcięła aktorskie skrzydła dawnemu Wybrańcowi?  

Jak wiadomo rynek telewizyjny to ciągle toczące się koło życia i śmierci. Euforia zamówień przeplatana smutkiem anulowań. Tym razem pani w czarnym ubranku i przerośniętym scyzorykiem na zaproszenie NBC zrobiła niemiłą niespodziankę osobą czekającym na Emerald City. Serial podzielił los Heroglyph i mimo zamówienia nie zostanie wyemitowany. To nie pierwszy numer tejże stacji. Ja wciąż żałuję, że realizacja Day One nigdy nie doszła do skutku. Dzisiaj świat z otwartymi ramionami przyjąłby postapokaliptyczny serial.

W ostatnią niedzielę prawdziwa śmierć dopadła True Blood. Co jest dobrą i złą wiadomością. Dobra bo to już koniec. Zła bo czeka mnie jeszcze 7 odcinków sezonu, których przez cały twitter i prawdopodobnie internet jest uważany za fatalny. Coś przeczuwam, że będę to męczył jak Dextera. Przykro patrzeć jak ta bawiąca przez kilka lat dekonstrukcja wampirzego mitu przeistoczyła się w nieśmieszną parodię swoich pierwszy serii.

Swoistą ciekawostką jest pojawienie się w Polsce, na początku października, pierwszego tomu komiksowej serii Sons of Anarchy.  Za scenariusz odpowiada Christopher Golden, a rysunki tworzy Damian Couceiro. Ja miałem okazję zapoznać się z tym tytułem w oryginale i jeśli ktoś już szukał możliwości zamówienie, niech się odrobinę wstrzyma. Historia jest osadzona podczas piątego sezonu gdy Tig ciężką przeżywa stratę dziecka, a w mieście pojawia się córka Kozika. Jest to pretekst do przedstawienie nudnej historyjki, która w serialu zajęłaby pewnie jeden, maksymalnie dwa odcinki. Fajnie, że jest to nowa kanoniczna przygoda SAMCRO, a dialogi są żywcem wyjęte z serialu i w głowie słychać głosy aktorów wypowiadających kwestię (zwłaszcza Gemma i jej "Shit"). Trochę gorzej, że jest trochę zbyt chaotycznie i fabuła w pewnym momencie przestaje obchodzić. Sprawdzić można, ale ja nie polecę. Jednak klaszcze z uznaniem dla takich inicjatyw mimo, że zdaje sobie sprawę, że to zwykłe wyciąganie kasy od fanów. 

Z castingowych informacji najciekawszą wydaje się zaangażowanie Adrianne Palicki do już teasowanej roli Mockingbird w Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. Nie udało się z Wonder Woman (ale te fragmenty pilota była słabe!), ale teraz powinno być dużo lepiej. Może nawet dostałaby jakieś cameo w trzecim Capie? Evy Longorii nie darze żadnymi uczuciami. Za mało rzeczy z nią widziałem, ale jej angaż do Brooklyn Nine-Nine jest doskonałym powodem by przypomnieć wam o serialu. Jeśli jeszcze nie widzieliście to nadrabiajcie czym prędzej. Lepsze niż The Big Bang Theory. 

Dzisiaj w nocy Emmy. Nie ma Tatiany więc galę bojkotuję i nie obejrzę rozdania nagród pierwszy raz od 4 lat. Jednak poproszę więcej takich filmików jak ten. Aaron Paul, Bryan Cranston i Julia Louis-Dreyfus rządzą.

SPOILERY

Doctor Who S08E01 Deep Breath
- powrót Doktora i debiut Doktora.Wielce wyczekiwany moment i nadejście wielkich zmian przy czym serial dalej wzrusza, bawi i zabiera w szaloną przygodę. Może i odcinek nie był wspaniały, dużo rzeczy uwierało, ale to jest się znowu widzieć z starym, dobrym znajomym.
- Peter Capaldi wypadł w nowej roli fenomenalnie. Moim Doktorem pozostanie Matt Smith, ale szybko się przestawiłem. Ten jest szalony, ma szkocki akcent, wciąż nie rudy, arogancki, wyniosły, trochę oschły i zdystansowany, ale szybko budzi sympatie przy czym pokazuje, że nie zawsze będzie najlepszym przyjacielem. Ja jestem bardzo ciekaw jego rozwoju, zmian, nowej historii i jego konfrontacji z znanymi twarzami. Ciekawe tylko ile z jego zachowania było efektem regeneracji, a ile długotrwałymi zmianami w charakterze.
- strasznie podobała mi się Clara w tym odcinku, zagubiona, ale też gdy trzeba pokazująca swoją siłę i wytrwałość. Negocjacja z cyborgiem wyszła kapitalnie, albo łza podczas wstrzymywania oddechu. Jej problemy z akceptacją przemiany Doktora były trochę dziwne zważywszy na jej historię, ale trzeba przyznać że jako główny motyw odcinka dały radę. Problemy miałem tylko z stosunkiem Vestry do niej. Ich rozmowy były strasznie dziwne i nie na miejscu. Z Vestrą mam też pewien problem. Lubię ją, a przynajmniej tak mi się wydaje, ale nie pasuje mi w odcinku z nowym Doktorem. Powinien on być skupiony na relacji z towarzyszką, a to był niepotrzebny ozdobnik. Nie wiem też czemu nikt nie reaguje na nią jak pojawia się bez swojego woalu na ulicach Londynu.
- średnio pasował mi też wątek z cyborgami. Nie dość, że recykling pomysłu to nie wszyło to jakoś zbyt wciągająco. Niepotrzebny tez był dinozaur. Zabawny, ale trochę za dużo tego i był zbyteczny przez co w odcinku działo się zbyt wiele rzeczy, które odciągały uwagę od kwestii regeneracji. W wątku tygodniu najlepsza była aluzja do Doktora, wiecznych zmian i pozostawianiu tą samą osobą. Niezbyt subtelne aluzję, ale trafne.
- ciesze się, że tylko delikatnie zarysowano główny wątek sezonu. Nie wiem jeszcze co myśleć o Missy, jest dziwna, ale wszystko wskazuje, że to ona jest odpowiedzialna za ogłoszenie w gazecie i telefon do Doktora. Ciekaw jestem planu Moffata, ale też trochę się go boję. 
- ogólnie cieszę się z powrotu serialu i czekam na kolejne odcinki. Nareszcie jest kolejny serial, którym będę się mógł ekscytować z tygodnia na tydzień.

OCENA 4.5/6

Power Rangers S01E09 For Whom the Bell Trolls
- niemal cały odcinek okazał się snem Trini. To było zaskakujące bo nie zdarzyło się tutaj nic co nie mieściłoby się w konwencji serialu. Kolejny szalony plan Rity, tym razem wykorzystanie lalki Żółtej Wojowniczki i próba zawładnięcia światem. Standard. Czemu więc taki radykalny twist? Bo zakończenie sugerowało, że gdzieś na świecie chodziłby potwór. Serial dla dzieci ma swoje ograniczenia, a to jest jedno z nich. Mam nadzieje, że potem się to zmieni przez co Power Rangers zaskoczy fabularnie.
- rozwój postaci wciąż leży, kwiczy i turla się bez rączek i nóżek w błocku. W szkole prezentacja hobby więc bohaterowie pokazują to co jest o nich wiadome. Jason walczy, Kim uprawia gimnastykę, Billy buduje wulkan (jakie to typowe dla amerykańskiego serialu!), a Zack demonstruje zamiłowanie do surfingu co jest trochę nowością, ale znając jego styl nie dziwi zupełnie. Jedynie Trini pokazała swoją kolekcję lalek, ale nie powiem żeby to rozwinęło jakoś jej postać. O wiele lepiej pod tym względem wyszło jej przebudzenie z koszmaru. Pokazuje to, że wpływ Rity i ciężar bycia wojownikiem działa stresogennie na Rangersów.
- niby to dopiero dziewiąty odcinek, a ja już niemal perfekcyjnie wyczuwam moment, w którym pojawi się Mięśniak z Czachą. Rozbijanie desek pięścią? Zaraz zrobi sobie krzywdę. Wulkan kipiący różowymi glutami - na bank do niego wpadnie. I zawsze powoduje to uśmiech. Tak jak dogadywanie Czachy i powtarzanie słów Mięsniakaka. Co zabawne ostatnia scena z cyrkiem dla pcheł uświadomiła mi, że za dzieciaka widziałem i ten odcinek.

OCENA 3/6

Teen Wolf S04E09 Parishable 
- odcinek oglądałem na raty przez złośliwość sił wyższych i za każdym razem gdy musiałem zrobić przerwę nie mogłem się doczekać powrotu do oglądania. Bomby były rzucane, dobre tempo akcji i widać, że koniec sezonu jest już bliski. Serial perfekcyjnie podkręca atmosferę przed końcem i sprawia, że oczekiwanie na kontynuacje się nieznośnie dłuży.
- pierwsza rewelacja to ujawnienie mocy Parrisha. Nie wyjawiono dokładnie czym jest, ale po co komu nazwy skoro wiadomo, że jest niezniszczalny. Lub ma niesamowicie szybki healing factor, ale raczej niezniszczalny. Nieźle. Ale dobrze bo zaciśnie to więzi służb porządkowych z nadnaturalnymi wątkami. Jeszcze jakby papa FBI dowiedział się prawdy.
- w środku odcinka działo się dużo dobrego. Pogoń Lidii i Stilesa za prawdą oraz imprezka Scotta były dobre, ciekawił wynik końcowy, ale to nic w porównaniu z odkryciem tajemnicy Benefactora. I kurde, znowu dałem się nabrać jak dziecko. Przecież to oczywiste. Miał nim być Banshee i jest. Tylko nie sądziłem, że padnie na Meredith. Mimo tego, że powtarza się znany schemat zemsty oraz najmniej podejrzanej osoby jestem bardzo usatysfakcjonowany.
- jednej rzeczy tylko nie mogę znieść w odcinku - problemów pieniężnych Stilesów. Sam wątek jest fajny, ale nie kupuje problemów z odszkodowaniem gdy policjant został postrzelony na służbie. Nie znam się zbytnio na amerykańskiej służbie zdrowia, ale takie coś powinno być w pełni refundowane.

OCENA 5/6

4 komentarze:

  1. Apropos "Power Rangers" i rozwoju postaci - obawiam się, że będziesz musiał poczekać do "Time Force", 9-tego sezonu, żeby to wreszcie ujrzeć. Albo przeskoczyć od razu do najlepszego na świecie RPM. Większość sezonów to osobna całość, więc można je oglądać wybiórczo, a RPM to już w ogóle alternatywna rzeczywistość.

    Wiem coś o tym, bo mnie Misiael namówił do oglądania i się zakochałam w serii ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie pierwszy rozwój postaci z prawdziwego zdarzenia był chyba Power Rangers Lost Galaxy z Leo dorastającym do roli Czerwonego Wojownika.

      Usuń
    2. Wróć. Pierwszy (i to jaki!) rozwój postaci jest w Power Rangers In Space. Dwa słowa (plus spójnik) - Mięśniak i Czacha.

      Usuń
    3. Oj, nie sądziłem, że tak źle pod tym względem, będę musiał czerpać przyjemność z innych rzeczy. Dobrze, że już niedługo pojawi się Green Ranger i kilka story arców z nim związanych. Może nie umrę z nudów do tego czasu :)

      Wiem, co będzie się działo z Mięśniakiem i Czachą, czytałem u Ciebie. Przebieram kopytkami z niecierpliwością by to zobaczyć.

      @Aeth
      Nie, nie nie. Uparłem się, że będę oglądał odcinki za koleją i prędzej rzucę serial niż włączę jakiś środkowy sezon. Taki głupi imperatyw, na który nic nie poradzę ^^

      Usuń