poniedziałek, 15 września 2014

Serialowe podsumowanie tygodnia #102 [08.09.2014 - 14.09.2014]

Ten tydzień dał jedną premierę i jedno pożegnanie. Zaskoczenie i rozczarowanie. Odwrotnie niż się spodziewałem. Po zaledwie dobrym sezonie Teen Wolf liczyłem na finał, który wyjaśni nieścisłości i pozamyka niektóre wątki. Nic z tego, serial kompletnie minął się z moimi oczekiwaniami i dostałem najgorszy odcinek od czasu pierwszego sezonu, który był wieki temu. Tym gorzej, że uczucie rozczarowania pozostanie do premiery następnego sezonu. Na przeciwnym biegunie jest Z Nation. Serial po którym niczego się nie spodziewałem, a dostałem całkiem zabawną produkcję, która jest pełna wad i przez to taka urocza. Jeśli twórcy świadomie przekuli swoje ograniczenia w zalety jestem pełen nadziei na przyszłość. Jeśli to był przypadek nich trwa jak najdłużej.

W tym tygodniu nie udało mi się obejrzeć powrotu Sons of Anarchy. Trochę mnie to martwi bo im dłużej będę z tym zwlekał tym większe jest prawdopodobieństwo, że zaniedbam sezon. Przy tym serialu to nie wypada. House, Dexter i True Blood sobie odpuściłem w ich ostatnim roku, ale SAMCRO na to nie zasługuje bo jest lepsze od tej trójki razem wziętej. Co zresztą nie jest wielkim wyczynem. Miałem też problem z nowym Doctorem dlatego trzeci odcinek widziałem po premierze czwartego. Dużo mieszanych uczuć. Głównie pozytywne wrażenia, ale chochlik z tyłu głowy nie daje mi spokoju i wmawia, że coś jest nie tak. Najgorsze, że są to zastrzeżenia, których nie potrafię zwerbalizować.

Powoli acz konsekwentnie nadrabiam Power Rangers. Znajomi się trochę ze mnie podśmiechują, a ja się śmieje z nich. Biedacy nie wiedzą co tracą. W tym tygodniu powinienem nareszcie zobaczyć debiut Tommy'ego. Plan jest by obejrzeć pięcioodcinkowy story arc, ale wszyscy wiedzą jak to jest z planami. Tym bardziej, że przez następne dwa tygodnie będę miał dla siebie miej czasu niż zwykle. Jednak jest jedna rzecz, którą chcę zrobić - dalszy ciąg sezonowych podsumowań i przyglądanie się nowością. Odłożyłem to specjalnie na ostatni tydzień gdy będzie wystarczająca ilość informacji o premierach. Notka o serialach FOXa w środę. Dobra, słowo się rzekło więc musi być.

Co w świecie serialowym piszczało przez ostatnie dni? Niewiele interesujących rzeczy. Trwają pracę nad kolejnymi serialami. Pierwszym z nich jest odcinkowa wizja Raportu mniejszości. Idealny pomysł na procedural. Spielberg ma być producentem co naturalnie nic nie znaczy, a wręcz napawa obawami. Szkoda czasu na gdybanie. Druga pozycja to kolejna adaptacja komiksu od DC. Tym razem TNT opowie o Teen Titans pod przywództwem Dicka Graysona. Niedługo każda stacja telewizyjna będzie miała własny serial z dwuliterowym logiem amerykańskiego wydawnictwa. Pilot jeszcze nie został zamówiony, ale są na to duże szanse. Ja już czuje delikatny przesyt. Wciąż pragnę serialu w świecie Harryego Pottera. Najlepiej teen drama od The CW dziejąca się w kinowym uniwersum.

Podobno trwają też pracę nad kontynuacją Świata według Bunduch. Czy tam spin-offu. Już mniejsza o nazewnictwo. Głównym bohaterem miałby być Bud, którego grał ponad 20 lat temu Dave Faustino. I jakoś nie chcę mi się wierzyć, że FOX dałby własny serial aktorowi, który zajmuje się głównie podkładaniem głosów. Niech lepiej trup zostanie tam gdzie jego miejsce i gnije sobie w spokoju.

I na koniec jeszcze dwa newsy. Zakończenie Nurse Jackie na siódmym sezonie mnie nie rusza. Ruszyło mnie info od Bryana Fullera, że  Gillian Anderson będzie w regularnej obsadzie trzeciego sezonu Hannibala. Mam dreszcze na samą myśl o jej scenach z Madsem Mikkelsenem.

SPOILERY

Doctor Who S08E03 Robot of Sherwood
- po średnim poprzednim epizodzie jakoś nie mogłem się zabrać za ten. Trochę to też wynika z tego, że jeszcze nie jestem do końca przekonany do Petera Capaldi. Po tym odcinku wciąż mam z nim problem, który ciężko mi sprecyzować, ale doskonale się bawiłem oglądając przygody Doktora w Sherwood. 
- odcinek był z kategorii tych lekkich i zabawnych gdzie fabuła schodziła na drugi plan i liczyła się przygoda. Zupełnie nie przeszkodziło mi ponowne użycie motywu z Promise Land czy zniszczenie statku kosmicznego złotą strzałą. W pełni wynagrodził mi to Robin Hood. Może niektóre sceny zbyt przesłodzony i można było się zgodzić z Doktorem co do irytującego śmiechu, ale taki turniej łuczniczy, walkę na moście przy pomocy łyżki (od razu przypomina się stary Robin Hood i dialog o wyrywaniu serca łyżką) czy pojmani bohaterowie w lochach dali mi mnóstwo satysfakcji. 
- wisienką na torcie odcinka była ostatnia rozmowa Robina z Doktorem o postaciach z legend. Scenarzyści pokazali tutaj pazur. 

OCENA 4.5/6

Power Rangers S01E14 Foul Play in the Sky
- to był dobry odcinek. Okazałby się lepszy gdy całość została poświęcona Kim. Bez monstera do pokonania, tylko jej problemy w samolocie i próba przetrwania. To by lepiej pokazało jej charakter. Bez pomocy Zordona musiałaby uratować siebie i Mięśniaka z Czachą. Dlatego trochę szkoda, że dostała pomoc z Command Center, a potem musiała skopać tyłki kilku kitowcą i Snizzarda. Swoją drogą fajny zabieg w tym odcinku. Kim, która pilotuje Pterodaktyla musiała w ekspresowym tempie nauczyć się latać samolotem. Gdyby to był współczesny serial po czymś takim powinna dostać traumy co by wpłynęło na jej postawę jako Ranger. Tak pewnie to nawet nie zostanie wspomniane. 
- jeszcze niedawno pisałem o braku romansów i nastoletnich przyjaźniach w serialu, a tu kolejny odcinek z wątkiem miłosnym. Po Billym przyszedł czas na Zacka. Jego zaloty są nieudolne i nudne i mam nadzieje, że to się szybko skończy.
- Mięsniak i Czacha dalej robią za element komediowy. Ich mdlenie było komiczne, ale miałem nadzieje na trochę fajnych scen z Kim jak już byli razem w tym samolocie.

OCENA 3.5/6

Power Rangers S01E15 Dark Warrior
- widzę nazwę odcinka i myślę sobie, że to będzie dobre. Tytuł zobowiązuje. Prosty, treściwy i budzący lęk. Pokłońcie się przed Dark Warriorem! Tyle, że nie. Podobał mi się jego design, skromny i bez udziwnień, ale potem rozczarował. Nie był wielkim zagrożeniem, kolejny potwór do pokonania. Szkoda liczyłem na poważne kłopoty Rangersów, a tu znowu nic z tego.
- jednak w warstwie obyczajowej było dużo lepiej. Billy dołącza do szkoły karate, spotyka się z sympatycznym wujkiem Trini, a w tle przewija się zaczarowany sok na niewidzialność. Jest przyjemnie, dobrze się to ogląda i tyle.
- najlepsza w odcinku była walka z kitowcami. Choreografia jest coraz lepsza, bohaterowie już nie uciekają przed starciem, a stawiają czołu niebezpieczeństwu i to kitowcy sromotnie przegrywają. Jeszcze tylko by poprawili starcia zordów.

OCENA 3/6

Teen Wolf S04E12 Smoke and Mirrors
- to było rozczarowujące. W poprzednich odcinkach nie przeszkadzały mi niedopowiedzenia w wątku z hit listą, Meredith, babcią Lydii oraz sojuszem Petera i Kate. Sądziłem, że to wszystko się zazębi i najważniejsze rzeczy zostaną wytłumaczone w finale przez co historia okaże się zaskakująco spójna. Jakże się rozczarowałem! Twórcy serialu chyba tak zostali uszczęśliwieni przedłużeniem na wydłużony sezon, że zapomnieli jak się piszę historię. Jeden sezon powinien stanowić pod pewnymi względami pewną całość, mieć trzy akty i zakończenie. Tutaj zaczęło się dobrze, że doszło do pewnego rozmycia pod koniec. Urwano wątki, przeskoczono na następne, część niespodziewanie zamkniętą i wyszedł jeden wielki i niespójny chaos. Nawet nie wykorzystano dodatkowych 10 minut odcinka. Złośliwie napisze, że został on wydłużony z powodu nagromadzenia miernych scen w slow-mo.
- przeszkadzała mi konstrukcja sezonu, przeszkadza mi konstrukcja odcinka. Dalej podobały mi się niektóre sceny, dobrze było się spotkać z ulubionymi bohaterami i pośmiać, ale scenariusz leżał i kwiczał.Dużo biegania, mało przewidywalne, po sznureczku i jak coś miało zaskoczyć to okazało się wielkim rozczarowaniem. Wybitnie nie było pomysłu jak dokończyć wątek Kate i Berserkerów i jak otworzyć nowe wątki. Do tego dużo nudnego biegania i nielogicznego zachowania postaci. Tak, gdy Lydia nie odzywa się przed ważną wyprawą na pewno nic się nie dzieje. Przecież to Beacon Hill.
- jednak najbardziej przeszkadzało mi co zrobiono z postaciami szczególnie Scottem.Nałożenie mu maski Berserkera było dobrym pomysłem. Można było przez to wywołać jakieś emocję i sprawić, że finałowe starcie nie będzie obojętne. Nic z tego. Jego przemiana robiła za tło, a wątek rozwiązano dzięki power of love. Zbyt chciano pokazać jak bardzo jest to zajebista postać i użyta deus ex machiny. Nie pierwszej i nie ostatniej w tym odcinku. Ot Liam sprzedaje ckliwą bajeczkę, a Scott się przebudza zyskując power upa. Po co droga bohatera do wielkości skoro można to załatwić magiczną ewolucją.
- a skoro mowa o magicznej ewolucji - Derek też zyskał upgrejda. Niesamowicie mi to nie pasuje. W jednej chwili umiera, a w drugiej niemalże pstryknięciem palców rozsadza pieska Kate. Po co więc było zamieniać go w człowieka przez cały sezon? Żeby wrócił jeszcze lepszy i potężniejszy. Mam nadzieje, że posiadanie dwóch tak potężnych wilkołaków w Beacon Hill jakoś wpłynie na następny sezon bo inaczej będzie to zupełnie bez sensu.
- mógłbym wymienić jeszcze kilka rzeczy, które mnie rozczarowały, ale nie będę się tak pastwił nad serialem, który bardzo lubię. Jednak o cliffhangerze napisać muszę. Peter ląduję w Eechen House w jednej celi z trójokim. I to byłaby dobra scena, jeśli zaakceptuje się dwuosobowe apartamenty na zamkniętym oddziale, ale dużo większa siłę miałaby gdyby wcześniej Deaton nie zajrzał w trzecie oko. To była nudna powtórka zamiast szokującego zakończenia. Mam teraz nadzieje, że następny sezon obędzie się bez Petera, ewentualnie jakieś odwiedziny córeczki. Za dużo go, przejadł się i czekam na świeże pomysły, a nie recykling starych.
- w odcinku strasznie podobały mi się dwie rzeczy. Manipulacja Petera mówiącego jacy to Berserkerzy są straszni i trzeba ich zabić pokazała jaki jest dwulicowy, nawet był w stanie zaryzykować życiem córki i siostrzeńca. Druga rzecz to Stiles mówiący o karbonicie, a Malia i Liam patrzą na niego z wyczekiwaniem skąd to wziąć.

OCENA 3/6

Z Nation S01E01 Puppies and Kittens 
-  oczekiwałem po tym serialu zombie apokalipsy w mniej poważnym wydaniu niż w The Waking Dead i to właśnie dostałem. Ten serial jest głupiutki, niczym filmy kategorii C o walkach wielkich potworów. Ma fatalne aktorstwo, jest przeszarżowany pod wieloma względami, scenariusz jest komiczny, logika poszła się kochać, a jakoś efektów czy samego obrazu pozostawia wiele do życzenia. I mi się to podoba. Zupełne przeciwieństwo tego co mamy teraz w telewizji. Zamiast traktowanie z śmiertelną powagą tematu to bawienie się konwencją. Nie dramat bohaterów, a akcja. Nie wiem ile dam radę to oglądać, całkiem możliwe, że niedługo zacznie mnie irytować. Na razie jednak daje szansę i przez te kilka odcinków powinienem się dobrze bawić śmiejąc się z dziwnych pomysłów, "gry" aktorskiej i dziwacznych fabularnych zabiegów. Ten serial nie traktuje się na poważnie i choćby dlatego warto go sprawdzić. 
- mimo tej widocznej inności było kilka rzeczy, które mi się spodobały. Umiejscowienie akcji w konkretnym momencie w przyszłości, nowy kalendarz liczący lata od wybuchu epidemii, misja o globalnym znaczeniu i poczucie globalnej skali wydarzeń. Nawet jeśli ma to być niskobudżetowa opowieść to niech chociaż utrzyma poczucie skali, które tak bardzo sobie cenie. Fabularnie pewnie będzie to serial drogi, ale to też mnie cieszy. Chciałbym by jak najbardziej różnił się od The Walking Dead. 
- w pilocie były też zaskoczenia, a to dobrze rokuje na przyszłość. Zombie niemowlak? W tym miejscu już byłem kompletnie kupiony. Polowanie na zombie niemowlaka i aroganckie onlinery dzielnego żołnierza? Chwilo trwaj! A końcówka mnie zupełnie zaskoczyła. 
- bohaterowie na razie są. Nie są to skomplikowane charaktery, mają kilka cech rozpoznawczych, ale są przerysowani co mi się znowu podoba. Na jakieś skomplikowane ewolucję charakterów nie ma co liczyć, ale ogromnie jestem ciekaw jak zostaną poprowadzeni. Chcę od nich rozrywki, efektownego rozbijania zombiaków, a nie dramatów i wszystko wskazuje, że to właśnie dostanę. 

OCENA 4/6

3 komentarze:

  1. Jak ja nie lubię nowego Doctora ,wolę Matta Smitha i Davida ja ryczałam przez cały flim a bardzej ryczałam gdy pojawiła się Amelia Pond . Ja lubię power rangeras ale dopiero od time force .Kocham tenn wolf , nie mogę się doczekać 5 sezonu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślałem, że lubię nowego Doktora. Obejrzałem dwa odcinki nie mogę zabrać się za następne. Gdyby to był 11 pewnie zaraz po emisji bym oglądał. A Teen Wolf już niedługo. Tylko 3 miesiące ;)

      Usuń