wtorek, 28 października 2014

Serialowe podsumowanie tygodnia #108 [20.10.2014 - 26.10.2014]

Krypton czyli Superman bez Supermana... adaptacja komików z Archiem od producenta Arrow... kolejne podejście do serialowego Hitch... jeszcze jeden animowany Spawn... następna reinterpretacja Frankensteina... Ancillary Justice nową space operą w telewizji... internetowe seriale w światach Mortal Kombat, Critters i na podstawie komiksu Static Shock... Czyli dziewięć teoretycznie interesujących mnie serialowych zapowiedzi z zeszłego tygodnie. Teoretycznie bo od dłuższego czasu kolejny news typu "new series in development" zbywam wzruszeniem ramionami lub entuzjastycznym aha. Pierwszy raz śledząc ten rynek czuje się przytłoczony tego typu informacjami. Chyba wolałbym czasy bez internetu gdzie raz w roku na upfrontach dowiadywałbym się co ma trafić do telewizji. Eeee trochę się zapędziłem. Faktem jest, że za dużo ostatnio pojawia się tego typu newsów. Potencjalnie interesujące rzeczy rozmywają się w zalewie dziesiątek tytułów po czym wszystko jest i tak porzucane na etapie planowanie. Po co więc zawracać sobie tym głowę? Dobre pytania. Szkoda, że nie potrafię inaczej i mimo braku tego samego entuzjazmu co kiedyś wciąż odpalam hiperłącza i czytam. I to wszystko kosztem możliwości odpalenie kolejnego odcinka. Świat jest okrutny. 

Okrutny i bez miłosierdzia. Serialowy rynek domagał się ofiary od 3 tygodnia września. Na ołtarzu ofiarnym został złożony Manhattan Love Story. Ceremonia była spokojna, nikt nie rwał włosów, ani nie uronił łezki. Trochę więcej osób żegnało The Bridge. Pomachali chusteczkami i szybko rozeszli się do domów. Szanowali go przez te dwa lata, ale nie żywili większych uczuć. Po zaspokojeniu potwora przyszedł czas na dary z jego strony. Więcej odcinków dla The Flash (pełniutki i świeżutki sezon) i po jednym lub dwa dla większości seriali ABC. Czy bestia przebudzi się ponownie w tym tygodniu? Strzeżcie się bo nie znacie ni dnia nie twitta. 

W tym tygodniu warto rzucić patrzałkami na zwiastun Halo: Nightfall. Mimo przejścia zaledwie pierwszej części, która średnio mi się podobała, i przynależności do obozu Sony, pełen nadziei czekam na ten serial. Hard military sci-fi? Oby. Tylko pojazdy w CGI okropnie wyglądają. Wyjątkowo niecierpliwi mogą zobaczyć 30 sekundy teaser Bloodline. Jest to nowy serial od Netflix o... Zresztą, nieważne. Netflix to wystarczająca argumentacja, a do premiery prawie 5 miesięcy. Nie warto zawracać sobie głowy. 

Dla mnie jednym z newsów tygodnia jest powrót Lyndsy Fonseci do telewizji. Nie jest to żaden romantyczny sitcom od dużej stacji, a komiksowe uniwersum Marvela. Zagra w Agent Carter najlepszą przyjaciółkę Peggy i początkującą aktorkę. Tia, jasne. Nie po to zatrudnia się aktorkę, która potrafi kopać tyłki członkom Sekcji u boku samej Nikity by zrobić z niej zaledwie BFF głównej bohaterki. Agentka Hydry? 

To tyle. Było krótka i nadzwyczaj chaotycznie. Cały ja, zamiast jak pierwotnie zakładano publikować wpisy w niedzielę zamieszczam je w środku nocy z poniedziałku na wtorek. Tak to jest jak woli się obejrzeć najnowszy odcinek The Walking Dead.

SPOILERY

Arrow S03E02 Corto Maltese
- słabiutki komiksowy tydzień, The Flash i S.H.I.E.L.D. zawiodło, a Arrow postanowił zbytnio od nich nie odbiegać. Powiedziałbym, że jest nawet gorzej. Jest to zasługa dwóch wątków. Pierwszy to ten Lauriel. Cóż za niespodzianka! Drewniane aktorstwo Catie Cassidy rzucało się bardziej niż zwykle, aroganckie jak zawsze, a motywacja do zostania mścicielką w kurteczce siostrzyczki żenująco-nielogiczna. Najgorsza, że ta postać nie może być uśmiercona. Przynajmniej tak komiksy mówią. Fani serialu o tym marzą. Nudny był wątek papy Diggla. Co za przypadek, że musi bronić swojej rodziny! I po co mi scenki w jego domu? To już lepiej pokazać... w sumie nie wiem kogo. W tym odcinku wszyscy główni bohaterowie działali mi na nerwy. Najlepiej było w związku z Theą. Tylko za bardzo po łebkach pokazali jej trening przez co okazał się rozczarowujący.
- co mi się podobało? Te kilka scen z Felicity co ostatnimi czasy wcale nie jest standardem. Sceny akcji były też niczego sobie. I krótki montaż jak Ollie w stylu pomysłowego Dobromira zmontował łuki.
- najfajniejsze były jednak cliffhangery. Czy Palmer ucieszył się z odzyskania planów broni czy trochę przeraził odkryciem? Nie chciałbym żeby okazał się wielkim złym sezonu. Wystarczy, że Brandon Ruth zagrał takiego w Chucku. Teraz chcę by był pozytywnym bohaterem i najlepiej w przyszłości BFF z Olivierem.
- drugi cliff to zjawienie się Nyssy. Nareszcie! Teraz niech dadzą jej ojczulka i będę zadowolony. Tylko przyłóżcie się do dialogów, proszę.

OCENA 3/6

Brooklyn Nine-Nine S02E04 Halloween II 
- halloweenowi odcinek dwa tygodni przed 31 października. Niby powinno mnie to dziwić, ale bożonarodzeniowy odcinek Community w marcu już mnie przyzwyczaił to telewizji, która rządzi się własnymi prawami. Istotne, że było zabawnie. I to bardzo! Seqel historii sprzed roku zapowiadał się dość standardowe, miał mocne sceny (operowy występ Sullyego!), ale tego twistu się nie spodziewałem przez co odcinek był jeszcze zabawniejszy. To pięknie pokazuje jak rozwinęły się relację między Jackem i Holtem. I z olbrzymią niecierpliwością czekam na przyszłoroczne starcie. Jakoś jestem spokojny o przedłużenie serii.
- trochę rozczarowała Giny. Niby postać została trochę pogłębiona, ale po niej oczekuje więcej szaleństwa.

OCENA 5/6

How to Get Away With Murder S01E04 Let's Get to Scooping 
- cztery odcinki to odpowiednia liczba po której można stwierdzić czy serial się podoba. HTGAWM nie zdał testu. Rozumiem czemu tyle ludzi się nim zachwyca, ale nie jest to produkcja dla mnie. Poza w miarę sprawnym prowadzeniem głównej tajemnicy nie ma mi wiele do zaoferowania. Po tych kilku odcinkach dalej nie przekonałem się postaci. Niby wyszło teraz kilka tajemnic, połębiono trochę Connora i Annalise jednak nie w sposób w który zaczęliby mnie interesować. Reszta z stażystów przeraźliwie nudna z topornie ciosanymi osobowościami. Wciąż się zastanawiam czemu zostali wybrani przez Keating. Na pewno nie z uwagi na ich inteligencję.
- sprawa odcinka dalej nudna. Nie podoba mi się sposób kręcenie tego serialu. Byle szybciej, od jednej sceny do drugiej z zalewem mało istotnych rozmów. Chaos przeszkadzający wczuciu się w sprawę. O chwili wytchnienia nikt ze scenarzystów nie pomyślał. Wcale mnie nie obchodziło czy klientka Annalise zostanie wybroniona czy nie. Skoro proceduralne sprawy i postacie nie mogą przykuć mnie do odcinków to po co mam się zmuszać do oglądania?

OCENA 3.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S02E05 A Hen in the Wolf House
- piąty odcinek Agentów czyli jak koncertowo spieprzyć kilka niezłych wątków. Simmons pod przykrywką w Hydrze była od początku sezonu, pojawiła się teraz drugi raz i nic (!) nie osiągnęła, a prawdziwa tożsamość Bobbie nie była żadnym zaskoczeniem. Ogromnie żałuje powrotu tych postaci do wesołej drużyny Culsona. Przecież praca w organizacji pragnącej władzy nad światem to taki potencjał! Przy okazji powrót Jemmy zmieni Fitza, a szkoda bo podobało mi się jego obecne zagubienie. Dobrze, że przynajmniej będzie iskrzyć między Bobbie, a Hunterem. Sporo chemii było między tą dwójką w ostatniej scenie i czekam na ich wspólne wypady na akcję.
- nie podobało mi się jak w tym odcinku poprowadzono Reinę. Fatalna rozmowa z ojcem Skye, która nie mogła się skończyć, a potem przypadkowe miotanie się między jedną, a drugą frakcją. Brakowało pomysłu by to poprowadzić z sensem. Jej postaci użyto jako topornego wytrychu otwierającego nowe wątki. Skye zbliża się do ojca, ojciec Skye do Hydry, a Hydra dostaje 0-8-1. Dużo zmian, wszystkie źle przedstawione. Było kilka pojedynczych scen, fajnych dialogów, ale większość rzeczy raziła. Przy okazji cofnięto w rozwoju Skye i znowu przypomina tą irytującą postać z S01. I nikt mi nie wmówi, że to z powodu ojca i emocji ją targających. Po takim czasie powinna zaufać przyjaciołom i podejść do tego z większym dystansem. Przy okazji zbliżoną ją do Culsona i dowiedziała się o pochodzeniu symboli. Czy raczej mapy. Liczę, że jest to mapa kosmosu i agencji wybiorą się na obcą planetę. Mapa skarbów byłaby zbyt oklepanym pomysłem.

OCENA 3.5/6

Mighty Morphin Power Rangers S01E20 Green With Evil (4): Eclipsing Megazord
- z początku obawiałem się rozczarowania. Dali fajny motyw z Rangersami pozbawionymi dostępu do Morphin Grid i uporano się z tym w zaledwie parę minut. Jednak to były złe dobrego początki. Wojownicy musieli dalej walczyć z Goldarem i Scorpiną, a zaćmienie słońca osłabiało ich Zordy. I to było dobre starcie! Nareszcie pojedynek z udziałem Megazorda nie był nudny, a ekscytujący. Potem jeszcze doszedł powiększony Tommy i współczynnik zajebistości skoczył mocno w górę. Chciałbym oglądać więcej takich starć.
- mimo, że story arc Green With Evil zbliża się do końca to wydarzenia przybrały jeszcze dramatyczniejszy obrót. Jeśli mogło spotkać coś złego Power Rangers to ich spotkało. Utracili kontakt z Zordonem, byli rozdzieleni i pojmani, przez jakiś czas nie mogli dokonać morfowanie, a teraz przyszedł kolejny cios. Strata Zordów. Ta scena zrobiła nie małe wrażenie i zupełnie nie pamiętałem tego motywu gdy dziecięciem byłem.

OCENA 4/6

Sleepy Hollow S02E05 The Weeping Lady
- w zeszłym sezonie bardzo przeszkadzała mi drama z XVIII wieku i pochodzenie bezgłowego jeźdźca. Bo jak może się podobać trójkąt miłosny gdy na progu czeka biblijna Apokalipsa? Teraz dodano do tego jeszcze jedną cegiełkę i wątek niczym z brazylijskiej telenoweli. Czemu związek Crane'a i Katriny nie może być normalniejszy? Po co na siłę ich oddalać od siebie? Oby nie miało to na celu parowania go z Abbie. Nie chcę tego związku, chcę serialowe małżeństwo, które tak rzadko jest widywane. I niech twórcy nie bawią się już w tego typu wątki bo robi się to coraz bardziej nierealne. 
- płacząca kobieta wypadła całkiem fajnie. Design monstrów w Sleepy Hollow zawsze był imponujący. Pomysł z tonięciem w środku biblioteki też niczego sobie. Chciałoby się więcej takiej kreatywności. I więcej czasu ekranowego potwora. Zamiast nudnego i dłuuugiego flashbacka z Mary wolałbym kolejną akcję z płaczką.
- Hawley dostaje coraz więcej czasu, a serial powoli zacieśnia jego relację z bohaterami. Bez pośpiechu, wciąż balansuje na granicy sił dobra i pracy jako najemnik. Podoba mi się jego początkowy sceptycyzm przechodzący w zainteresowanie supernaturalnymi zjawiskami. Nareszcie dostał scenę z Jenny. I kurde, chcę więcej tej dwójki. Aż iskrzyło z ekranu gdy dostali scenę.
- Henry wykazał się inicjatywą za to dostał niezły opieprz od Molocha. John Noble dalej gra fantastycznie. Chciałbym jednak więcej scen między nim, a tatusiem lub Irvingiem. Swoją drogą ciekawe co za plan ma Moloch wobec Katriny.

OCENA 4/6

The 100 S02E01 The 48
- długo czekałem na ten powrót, ale było warto. Serial udowodnił, że jest jedną z najfajniejszych produkcji z ogólnodostępnej telewizji, a inne tytuły od The Cw mogą się schować. I to wszystko w całkiem powolnym odcinku, gdzie nie było wiele akcji i "działo się" raczej siłą rozpędu z poprzedniego sezonu powoli budując nowe wątki i rozwijając świat. Jak to dobrze, że tym razem będzie więcej odcinków. Tylko żeby oglądalność dopisała bo ten serial ma potencjał by być kilka dobrych lat na antenie.
- już pierwsza scena mnie kupiła. Nie było trudno. Clarke w białym pokoju bez klamki, zagubiona i zdesperowana. Ujęcia z monitoringu podkreślają jej odizolowanie. Jednak jak to Clarke ma w zwyczaju szybko bierze sprawy w swoje ręce i się wydostaje. Tajemnicze laboratorium w jakim się znajduje to oczywiście baza. Baza pełna mieszkańców, których przodkowie przeżyli katastrofę. I to jest fajne. Może naukowe tłumaczenia dotyczące życia na powierzchni wydają się być mocno naciągane, ale do przełknięcia. Społeczeństwo kretów mnie kupiło. Blade cery, życie pod ziemią i strach przed powierzchnią, pedantyczne przestrzeganie zaleceń medycznych i prawa. Pozornie dziwne wydaje się sprowadzenie 48 nastolatków z kosmosu. Pozornie. Bo odcinek wiele nie pokazał, dużo rzeczy ukrywa, ale można wyciągnąć ciekawy wniosek. Mount Wheather umiera ze starości. W serialach zwykle nie pokazuje się podstarzałych ludzi, tutaj było ich pod dostatkiem. Zapewne dlatego pan prezydent postanowił zaryzykować i sprowadzić tutaj tą nieokrzesaną i nabuzowaną hormonami gromadkę. Wyjaśnia to też czemu zależy mu tak na nawiązaniu zaufania z Clarke. Bo nie wystarczy powiększyć swoją kolonię. Nowi muszą się zasymilować. Dlatego piękne stroje dla Clarke (ta scena gdy bierze buty na obcasie tylko po to by zrobić z nich broń!), nawiązywanie porozumienia dzięki pasji malarstwa i nęcenie pysznym jedzeniem nie są bezcelowe, tylko po to by przypodobać się liderce. Tylko oczywiście niezbyt im to wychodzi bo to Clarke. Nie ufa, węszy tajemnice i spiski. I fajnie jakby tego było jak najmniej. Gdyby w Górze siedzieli ludzie, którzy chcą jedynie przeżyć. Szykuje się naprawdę fajne parę odcinków. Ciekawe czy reszcie dzieciaków zacznie odbijać. Bo wiecie, cały czas byli zamknięci na Arce, a teraz znowu chcą ich zamknąć tylko dla odmiany pod ziemią. Może teraz przyszła radość z darmowego jedzenie, ale niedługo odkryją, że wolność jest ważniejsza od komfortu. I obędzie się bez patetyczności, wierzę w to.
- zdziwił mnie brak tajemnicy wokół Bellamego i Finna. Serial nie bawił się w suspens, nie kazał się zastanawiać czy bohaterowie żyją. Postawił sprawę jasno - są jak najbardziej żywi. Podoba mi się ta bezpośredniość. Serial pokazał, że nie chcę się bawić w niepotrzebne wątki. Zamiast bawić się z widzem mówi mu by zamiast głowić się nad żyje/nie żyje oglądał bohaterów, którzy zastanawiają się czy ich przyjaciele żyją/nie żyją. Opowieść na pierwszym miejscu. Wracając do Bellamyego. Zaufał swoim ludziom, myślał, że wspólna walka ich zahartowała, są wojownikami walczącymi ramię w ramię. Nic z tego, instynkt przetrwania bierze górę nad honorem. Potem przyszedł czas na refleksję i wiązałoby się to z klęską gdyby nie niespodziewany ratunek. Naciągany, ale jakże efektowny.
- płynnie udało się przejść między wątkiem The 100, a mieszkańcami Arki. I tutaj mamy zderzenie dwóch światów na kilku płaszczyznach. Młodzi vs. starzy. Co z tego, że Setka jest już doświadczona w życiu na Ziemi. Przybyli przywódcy, którzy wiedzą co robić mimo, że nie mają pełnego obrazu sytuacji. Są w końcu starsi, lepiej wykształceni i nie są kryminalistami. Kane wierzy w prawo i aresztuje Bellamyego broniąc Murphyego co wydaje się być absurdalne. Już nie mogę się doczekać ich kontaktu z Reavers lub Grounders. To będzie nieprzyjemne. W sumie zabrakło mi jednej rzeczy. Czegoś typu "Oh my God, what happened here" na widok pogorzeliska po bitwie. Dziwne, że zasnuta ciałami ziemia nie wzbudziła u nich mieszanki zdziwienia i odrazy.
- w pierwszym sezonie jednym z centralnych miejsc było obozowisko The 100 we wraku lądownika. Tym razem lokacja zmieni się na wrak jednej z sekcji Arki. I kurde, efektownie to wygląda. Zachwycając się takimi drobnostkami przemawia przezemnie głód dobrego sci-fi w telewizji? Możliwe. Jednak już nie mogę się doczekać gdy będzie trzeba nawiązać walkę o kolonię lub wchodzić w trudne sojusze by przetrwała. Zostawienie przez Abby wiadomości gdzie można ich znaleźć mogło się okazać głupim pomysłem.
- często hejtowałem Octavie i Lincolna, ale tym razem sceny z tą dwójką mi się podobały. Prosty dramatyczny zabieg, nie odpychając aktorstwo i zgrabnie rozpisane dialogi będące jednocześnie ekspozycją. Tylko czemu tak okropnie zmarnowano potencjał zdewastowanego Washingtonu?! 100 lat po wojnie, Lincoln Memorial całe zarośnięte. To może chociaż podziemia gdzie można napotkać się na resztki ludzkiej cywilizacji. Lub zdeformowane plemiona mutantów? Co jak co, ale serial pobudza wyobraźnie. Oby chociaż spełnił połowę z moich pomysłów i oczekiwań.
- przyjemnie wypadły też sceny z Raven i Murphym. O ile można napisać przyjemnie o momentach gdzie dwoje poturbowanych i umierających ludzi, którzy walczyli między sobą, wykrwawia się czekając na śmierć. Dla umilenia czasu Murphy opowiada prostą opowieść z przeszłości co uczyniło go takim jakim jest. I nie zdziwiłbym się gdyby kłamał. Weszło mu to w nawyk. Najfajniejsze w tym wszystkim było to, że Raven chciała go zabić tylko wcześniej opróżniła komorę z nabojami, a on się zbytnio tym nie przejął. Czekam na więcej tej dwójki. Ba, czekam na więcej każdej z postaci.  
- w sumie nie podobała mi się tylko jedna rzecz - dziecko na pokładzie Arki. I oby były to omamy umierającego człowieka. Lubiłem Jahe, ale lepiej jakby po finale zeszłego sezonu się już nie pojawiał. Miał godne odejście, a jego przyszłość powinna pozostać nieokreślona.

OCENA 5/6

The Flash S01E03 Things You Can't Outrun
- niby wszystko ok, ale nie. Serial ma tylko jeden rażący wątek - Iris. Co mnie obchodzą romansy drugorzędnych postaci, które dostają marnują sceny mogące przedstawić inne starcie z Mistem lub eksperymenty z jego gazem? Twórcy serialowego uniwersum DC nie mają smykałki do tego typu rzeczy i niech najszybciej z tego zrezygnują. Jeszcze jakby panna West wzbudzała jakąś sympatię. Nic z tego.
- trochę zawiodła mnie finałowa walka z Mgiełką. Obrzydliwie zieloną mgiełką bo wiadomo, to co zielone to złe. Przecież źli nie zachowują się w ten sposób tym bardziej jak znają ograniczenia swoich mocy. Zabawa w berka była słabiutka, dobrze że miała przynajmniej przyzwoite efekty. Szkoda, że moce Barryego dalej działają wybiorczo i nie wiadomo czemu raz reaguje szybciej, a raz wolniej. Chyba wolę street level z Arrow.
- fabularnie poza freakem tygodnia trochę się działo, ale nic konkretnego. Joe widzi się z Dr. Allenem, Iris i Thawne wychodzą z szafy, a laboratorium zmienia się w więzienie. I ten wątek najfajniejszy. Tak jak flashbacki. Może trochę zbyt lukrowo dramatyczne, ale nie przesadzono i zabrakło ostatniego słowa Ronnie, a Catlin do dzisiaj ma traumę po jego śmierci. Domniemanej śmierci bo akcelator i jemu mógł dać kopa. BTW - ten Amell to lepszy aktor od kuzyna. Co nie znaczy, że umie grać. Mniej oczy krwawią.
- jednak najfajniejsza znowu była ostatnia scena spod znaku WTF. Czyżby wybuch był zaplanowany by Barry zdobył swoje moce? A może świadomość doktorka podróżuje w czasie i wraz z uruchomieniem aparatury, gdy nastąpił mały freez przeniosła się z powrotem do ciała? To by wyjaśniało czemu obserwuje Allena i wie o nadchodzącym Kryzysie. Czyżby nazwisko było kolejnym tropem potwierdzającym tą teorię?
- w serialu dalej podoba mi się przeważający lekki klimat. Jak choćby sceny z łapaniem przestępców. Takie rzeczy chciałbym częściej oglądać. 

OCENA 3.5/6

The Walking Dead S05E02 Strangers
- lubię takie spokojne odcinki. Dużo krępujących rozmów między postaciami, które pozwalają widzowi zbliżyć się do nich. O życiu, przyszłości, pozytywnych i negatywnych stronach obecnej sytuacji. Sceny by pobyć z postaciami, nacieszyć się, że znowu są grupą i zobaczyć co ich głębi. Naturalnie wyszła prośba Ricka o dołączenie do grupy Carola i następnie jej zagubienie. Tak jak stwierdzenie jej i Tyreesa, że chcą zapomnieć o przeszłości mimo, że to niemożliwe. Nie rozumiem do końca zachowania Boba. Jeśli jego płacz był ze szczęście to czemu wychodził? Wyglądało to raczej jak rozpacz. Czekałem aż kamera pokaże ślad po ugryzieniu do czego nie doszło. A może ten optymizm zgrywa tylko przed Sashą i musiał na chwilę przestać udawać? To by miało więcej sensu.
- ostatnia scena fajnie wyreżyserowana. Monolog Garetha, przerażenie Boba i przebitki na bohaterów. Nasza grupka stała się ofiarą wytrawnych myśliwych. Oby tylko jak najszybciej zdali sobie sprawę z tego sprawę. I niech nie zabijają Boba. Niech cierpi, to będzie o wiele okrutniejsze i dosadniejsze.
- Gabriel wypadł trochę groteskowo, ale ciekawe jakie grzeszki ma za koloratką. Oby nie coś tak błahego jak zamordowanie człowieka.
 - za łatwo Rick i grupa zostali przekonani do podróży do Waszyngtonu. Oby myślał coś w stylu Adamy z Battlestar Galactica gdzie trudno osiągalny cel wyznaczył sens podróży. Jeśli rzeczywiście liczy na pokonanie epidemii to kłóci się to z finałem pierwszego sezonu i wydarzeniami w CDC. Ktoś z pierwotnej grupki powinien poruszyć ten temat.

OCENA 4.5/6

Z Nation S01E04 Full Metal Zombie
- jak to, zombie-amiesze tylko w jednej krótkiej scenie?! Taki doskonały pomysł można było o wiele lepiej wykorzystać. Najlepiej dać całą wioskę amiszów i wesołą wyrzynkę. Jednak zawód był krótki bo dostaliśmy krótką acz intensywną podróż drogą. Trzy niecodzienne spotkania, dwa rabunki i masa śmiechu z niesamowicie irracjonalnych pomysłów. Dzieci z bronią, podróż volkswagenem i wpadanie w kolejne pułapki. Nie miałbym nic przeciwko gdyby całe 40 minut było w takiej komediowej konwencji podróży droga i spotykania powiązanych ze sobą niespodzianek. Niestety zabrakło na to pomysł. Była baza wojskowa i trochę rozczarowująca walka. Kilka udanych scen, kilka dłużących się momentów, kilka parsknięć w stronę monitora.
- serial nie miał być poważny, być parodią ego typu produkcji, ale czasem zdarza mu się zawędrować w poważne wątki. Historia 10k gdy musiał zamordować ojca i otworzenie się Doktorka w szybie i opowiedzenie swojej historii byłoby całkiem niezłe gdyby nie absurdalne wcześniejsze sceny przez co cały dramat nie ma sensu. Oby w przyszłości było więcej zabawy niż moralnych dylematów.
- Citzen Z dalej mi tutaj nie pasuje. Jego crush na Abby i jej reakcja są zabawne, ale już trochę męczą.

OCENA 4/6 

Z Nation S01E05 Home Sweet Zombie
- zmęczył mnie ten odcinek. A przecież był taki potencjał! Było zombienado, można było bardziej zaszaleć z tego powodu. Nic z tego. Zamiast tego nudny film katastroficzny bez emocji. Wycieczki w poważniejsze tematy nie pasują do tego serialu. Mąż Roberty? A co mnie on obchodzi skoro samą postacią się nie przejmuje? Dobrze, że w międzyczasie była chora trepanacja czaszki przy użyciu wiertarki i żarty z Ostrego dyżuru. Trochę zmarnowano tez potencjał wyprawy 10k i Cassandry. Zamiast w jakimś minimalnym stopniu pogłębiać relację między tą dwójką to dano im nędzną scenę w samochodzie targanym wiatrem. No i to było inteligentne - schować się w samochodzie. Twistera nie oglądali?
- ciekawe rzeczy dzieją się z Murphym. Wypadają mu włosy, coraz bardziej gnije i emocjonalnie zbliża się do Z. Czyżby zamieniał się w jednego z nich, ale z własną świadomością? Ten pomysł jest godny tego serialu.
- a nie był jedna śmieszna scena, która mi się bardzo podobała. Żarty z domowego życia i zmiatanie zombie z ogrodzenia przy pomocy szczotki. Piękne.

OCENA 3/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz