poniedziałek, 24 listopada 2014

Serialowe podsumowanie tygodnia #112 [17.11.2014 - 23.11.2014]

Raz na kilkanaście miesięcy przychodzi taki moment, że trzeba przeorganizować sobie sposób oglądanie seriali. Zrezygnować z tych męczących, przesunąć na później te mniej interesujące, zaplanować kiedy dobrać się do już zakończonych i ograniczyć watchliste. Udało mi się zejść do 10 odcinków tygodniowo co jest całkiem niezłym wynikiem. Nie mam przeczucia, że coś mnie omija, nie czuje wyrzutów sumienia z omijania Gotham, a ciesze się z Utopii i Power Rangers dzięki oszczędności czasu. Ponadto w przerwie świątecznej chciałbym nadrobić Homeland (znowu zachwyty nad nowym odcinkiem) oraz Doctor Who, który nie wiedzieć czemu utracił moje zainteresowanie. Chyba czas wymienić Moffata na lepszy model.

Co słychać na serialowym ołtarzu ofiarnym? Po 20 latach anulowali Modę na sukces! Na szczęście tylko w TVP1 bo CBS dalej będzie emitować nowe odcinki. Magiczna granica 7 tyś. powinna zostać niedługo przekroczona. A czemu nasza kochana polska telewizja anulowała amerykańskiego tasiemca? Bo licencja za droga. I tak po eliminacjach do EURO 2016 i skokach kolejny stały punkt telewizji wylatuje z ramówki. Zmiany na pewno nie na lepsze.

Stacja NBC nie zamówi pełnego sezonu Constantine. Będzie wam musiało wystarczyć 13 odcinków. Wciąż nie mówi się o anulowaniu, ale oglądalność mówi sama za siebie. Tak jak prognozy tvbythenumbers.com i spoilertv.com. Przypominam jednak, że mówimy o piątkowym serialu, tutaj mogą się dziać dziwne rzeczy. A ostatnio liczba widzów przed telewizorem się zwiększyła. Tak więc szansę są, acz niskie. Czy 13 odcinków adaptacji Hellblazer oznacza szybszy powrót Hannibala? Trzymajmy kciuki.

Po siedmiu seriach anulowano Hot In Cleveland, a po trzech Sullivan & Son. Tak tylko informuje z kronikarskiego obowiązku by pokazać, że codziennie umierają biedne, nieznane nikomu seriale.

Jedne umierają, a inne wracają. Dawna animacja FOX, obecnie TBS , American Dad! dostanie 12 sezon. Imponujący wynik. Jednak większe wrażenie robi udane wskrzeszenie po trzech miesiącach Longmire na czwarty, 10 odcinkowy sezon. Znając Netflix można oczekiwać wszystkich odcinków wypuszczonych na raz. W związku z tym serialem, mam wrażenie, że coś mnie ominęło. Obejrzałem pilota i na tym skończyłem, a teraz okazuje się, że ma na tyle wierną grupkę widzów, że warto było go przywrócić z grobu. Warto dać mu kolejną szansę?

John Luther powróci! I to podwójnie. Amerykanie dostaną remake, którego producentami będą Idris Elba i Neil Cross. Wszystko to od ukochanej stacji FOX. Jednak ważniejszą informacją związaną z Lutehrem jest dwu odcinkowa miniseria w 2015 roku od BBC. Nie film, nie spin-off, a kontynuacja. Dobrze!

W tym tygodniu polecam obejrzeć kolejny teaser Better Call Saul. Premiera 8 lutego, następny odcinek dzień później. To tylko trochę ponad 2 miesiące, a prawdziwego zwiastunu wciąż nie ma. Trochę dłuższy seans szykuje się z trailerem trzeciej serii Banshee. Zapowiada się bardziej intensywnie niż zwykle co jest nie lata osiągnięciem. A kto jeszcze nie widział dwóch poprzednich sezonów niech bierze się za nadrabianie. Kolejny zwiastun Marco Polo zwiększa moją obojętność co do tego serialu. Niby jest rozmach, ale serial stoi w rozkroku między przygodą, a powagą. Do tego Chińczycy mówią po angielsku. Co boli. Chociaż czego ja się czepiam, Marco też nie powinien mówić w języku Szekspira.

W tym tygodniu stacja HBO potwierdziła zamówienie pierwszego sezonu Westworld z gwiazdorską obsadą. Premiera w przyszłym roku.    

Zwykle nie piszę o newsach castingowych, zwłaszcza w środku sezonu serialowego. Tym razem jest wyjątkowo okazja. Potwierdzono powrót Petera Capaldiego do roli Doktora w dziewiątym sezonie zreinkarnowanych przygód Władcy Czasu. W True Detecitve jednak pojawi się Rachel McAdams. Więcej o bohaterach można poczytać tutaj.

Ostatnią i najważniejszą informacją są przymiarki Marvela do obsadzenia Jessicy Jones w Netflixowym projekcie. Martwi mnie branie pod uwagę Jessica De Gouw. Nie wiem jak wpływowego ma wujka (gdyby nie był wpływowy nie widziałbym tak często tego aktorskiego drewienka), ale niech będzie za krótki na Marvela. Kogo ja widzę w tej roli? Nikogo. Tak samo jak nie mam kandydatów na Luke'a Cage'a. Niech tylko aktorzy umieją grać. Więcej nie wymagam.

SPOILERY

Arrow S03E07 Draw Back Your Bow
- nie było Laurel więc odcinek był lepszy niż poprzedni. Odrobinkę. Dalej katastrofalnie ogląda się wątki miłosne. Zamiast poświęcić czas Lidzę, śmierci Sary czy Rayowi to właśnie one są głównym wątkiem tego sezonu. Przecież to niedorzeczne. Ciągłe ganianie własnego ogona i swatanie ze sobą postaci w różnych konfiguracjach. I niby to dorośli ludzie, a nie nastolatkowie? Taa, jasne. Ollie zachowuje się jak zaborczy emu, Felicity zalicza kolejnego superbohatera, a Diggle robi za swatkę. Jeszcze jakby tego było mało Thee dostaje dostaje chłopaka co zapowiada zazdrość Roya. Niech jeszcze zaczną poświęcać drogocenne minuty odcinków na problemy rodzinne i podejrzenia o zdradę u Digglów to rzucę ten serial w cholerę.
- co było fajne? Chemia między Felicity, a Rayem. Pasują do siebie. Szkoda, że nie będą razem. Szkoda, że ten związek nie zostanie poprowadzony w normalny sposób. Szkoda, że Arrow nie ma lepszych scenarzystów... Udanie wyszła też Carrie. Trochę się o nią martwiłem, ale jako sfiksowana psychofanka dała radę. Jasne, niektóre rzezy głupie jak but (ciekawe czy buty są niby głupie?), ale przyjemnie się to oglądało. I nawet pokazali fajnie wyreżyserowaną scenę walki. Wątek w Honk Kongu pierwszy raz potrafił zainteresować, szkoda że nie ma to związku z jego główną historią bo takiej tam nie widzę. I jeszcze chytre plany Palemra. Co takiego kombinuje? Militarny kombinezon dla wojska? Coś ma za uszami, czym nie chcę się pochwalić przed Felicity.
- serio? Po żarcie z poprzedniego odcinka gdy Oliver nazwał Roya Arsenalem teraz cały czas go tak będzie nazywał? Ja myślałem, że ksywka tak po prostu nie powstaje, jest pewien długi proces, który do tego prowadzi.

OCENA 3/6

Brooklyn Nine-Nine S02E05 Lockdown 
- Jack jako kapitan? To nie mogło się dobrze skończyć. Mimo wszystko nie skończyło się też tragedią. Umiał też wcielić się w dorosłego i zaprowadzić porządek na komisariacie. Szkoda, że w międzyczasie nie było tak śmiesznie jak powinno. Serial o wiele lepieje działa gdy skupia się na swoich bohaterach, a zamknięcie wyszło nie tak jak powinno. Skoro i tak serial dzieje się przeważnie w jednym pomieszczeniu więc robienie takiego bottle episode trochę miało się z celem. Zwłaszcza, że tłum na posterunku spowodował mniej scen między bohaterami.
- czemu nie pokazali jak Holt krzyczy na Terryego? Przecież ta scena musiała wyjść komicznie. Jednak z pewnością nie przebiłaby Holta skaczącego na piłce.

OCENA 4/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S02E08 The Things We Bury
- odcinek świetny, to już tradycja dla tego sezonu. Mam jednak uczucie, że scenarzyści starali się za dużo rzeczy tutaj wcisnąć przez co niektóre wątki nie zostały wystarczająco dobrze rozwinięte. Jednak chwali się, że nie ma scen bez znaczenie i konsekwentnie świat serialu jest rozbudowywany.
- Marvel robi coś zdumiewającego z tym serialem - tworzy podkład pod film kinowy, który będzie miał premierę w 2019 roku. Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że niebieski kosmita to Kree, a Skye należy do inhumans przez co krew obcego nie miała na nią wpływu. Czekam aż pokażą miasto i nie mogę się doczekać. Oby olśniewało wizualnie. A jak nie pokażą to niech dadzą do zrozumienia, że jest na innej planecie. Mam w końcu kosmiczny wątek, filmowych Guardians of the Galaxy i cały kosmos do zwiedzania. Ten serial z gracją mógłby przeskoczyć rekina, dostać 20 za styl i zabrać nas w komos. Ach, marzenia.
- miło było zobaczyć znowu Peggy Carter. Jednak dużo fajniejsza była reakcja Simmons gdy opowiadała May, że trzyma notatki Peggy. Fabularnie jej pojawienie się było uzasadnione bo poznaliśmy backstory Whitehalla. Więc wiecznej młodości nie uzyskał podczas II w.ś. a poprzez eksperymenty na matce Skye. Wow, to było dobre, pokazało jak wszystko się perfekcyjnie zazębia. I obecność Doktora, którego głównym celem jest zemsta. Skoda tylko Dichen Lachman. Poproszę kolejne flashbacki z jej udziałem.
- historia Warda zaskakująca ciekawa. Przez całe jego spotkanie z bratem nie można było stwierdzić, który z nich kłamie i żyję w swojej bańce iluzji. Ostateczny koniec był zaskakujący. Śmierć Christiana i powrót Warda do Hydry. Tylko czy na pewno? Przecież ostatnimi czasu w tym serialu nie można być niczego pewnym. Może śmierć senatora została sfingowana by młodszy braciszek mógł odkupić grzechy infiltrując Hydrę?

OCENA 4.5/6

Person of Interest S04E07 Honor Among Thieves
- wzorowy przykład jak poprowadzić zwykły odcinek i umiejętnie zarzucać kolejne twisty fabularne. Stawka z minuty na minutę rosła coraz bardziej, nie chodziło już o szukanie mordercy, skok czy odzyskiwanie śmiercionośnego wirusa. Wszystko skończyło się na walce z Samarytaninem i dekonspiracji Shaw. Cały odcinek trzymał w napięciu, a na sam koniec stawka poszła jeszcze do góry. Jest dobrze! I taka mała prośba - dajcie Tomasa i Zoe Morgan w jednym odcinku. To byłby duet idealny.
- wątek Fincha i darmowych laptopów może miał słabsze tempo i nie był tak ciekawy, ale miał dwuznaczne zakończenie. Czy Samarytanin jest w 100% złych? Przecież został stworzony do ochrony ludzkości i może w swój wykrzywiony sposób to robi. Czy tablety miały szpiegować obywateli? Tego się nigdy nie dowiemy co samo w sobie jest dobrym pomysłem. Niektóre pytania powinny pozostać bez odpowiedzi by wywrzeć lepszy efekt.
- Shaw i Root razem są cudowne. Te panie można oglądać przez cały odcinek i się nie znudzą. Zwłaszcza, że jest między nimi chemia, która sprawia że aż iskrzy między nimi. Jak choćby w scenie gdy Root kontrolowała randkę Shaw.
- inny świetny moment odcinka to ta subtelna mina Shaw, którą zrobiła gdy Jevtic mówił o sfingowaniu swojej śmierci.

OCENA 5/6

Mighty Morphin Power Ragners S01E21 Green With Evil (5): Breaking the Spell
- bez przesady. Po czterech odcinkach gdzie Rangersi mierzyli się z największym zagrożeniem jakie ich spotkało, nie raz byli na krawędzi zagłady, a Ziemia była zagrożona wątek jest kończony w ten sposób? Czuję się oszukany. Alhpa piszczy, Zordon wraca, naprawia zordy, a dzielni wojownicy wygrywają. Za łatwo, zwłaszcza po takich problemach.
- jednak mimo wszystko jestem usatysfakcjonowany odcinkiem bo były epickie sceny. Dragonzord się pojawił i wróciły wspomnienia z szczenięcych lat. Robi takie samo wrażenie jak kiedyś, a muzyka z fletosztyleta Tommy'ego dalej przyprawia o dreszczyk ekscytacji. I ta finałowa transformacja. Kwitesencja epickości.

OCENA 4/6

The 100 S02E05 Human Trials
- przypominam, że się nie znam więc napiszę jeszcze raz - The 100 jest obecnie jednym z najlepszych seriali jakie oglądam. Wystarczy tylko przymknąć oko na trochę naciągane działanie nauki i można cieszyć się fantastycznym serialem. Przypomina mi to Nikitę, której skasowanie było największą zbrodnią The CW. Proszę nie popełnijcie tego błędu z The 100.
- strasznie mi się podoba w jaki sposób serial prowadzi wszystkie frakcję. Pozcególne grupki mało wiedzą i niemal wszyscy są ze sobą skonfliktowani. Nie ma też tych dobrych, każdy popełnia błędy i zbrodnię. Sojusze nie są łatwe. Już kilkukrotnie mogło dojść do zawieszenia broni między Grounders, a Sky People, a nie doszło przez niezrozumienie. Czy to pamiętna scena na moście, ostatnio zabicie Anyi i teraz zachowanie Finna. Cóż to była za scena! Cały odcinek przyszykowywał do jego wybuchu. Napięcie rosło. Można było zrozumieć jego rozczarowanie i szok. Ale też pewność tego co robi, bez skrupułów zabijając kolejnych bezbronnych. To nie są dzieci, za dużo już przeszli. Niektórzy z nich przeżywają PTSD. Byłem ciekaw jak pokażą scenę gdy Finn strzela do bezbronnych. Myślałem, że usłyszymy tylko odgłosy wystrzałów, a potem stos ciał. To byłoby jednak zbyt proste. Już poprzednie odcinki prowadziły do tych wydarzeń jak przedstawienie chłopaka z wioski by nawiązać nić sympatii z ofiarami. I wyszło to wzorowo. I ta podniosła muzyka, i moment obrzydzenie u Clarke, i oskarżycielskie spojrzenia. Ogromnie jestem ciekaw jak serial poradzi sobie z konsekwencjami tego czynu. To nie będzie łatwe. Czy puszczą go wolno? Czy któraś z grupek będzie go sądzić? Czy zostanie oddany Grounders jako symbol porozumienia i skazany na śmierć? To byłoby mocne. Naszła mnie też jeszcze jedna myśl - w jakim innym serialu wielkiej piątki jeden z głównych bohaterów przeprowadziłby masakrę wioski pełnej bezbronnych cywili.
- w Mount Wheather również sporo się działo. Przez cały odcinek myślałem o jednym - manipulacja. Specjalnie zagrożono życiu Mayi by Jasper dobrowolnie poddał się eksperymentowi. Tak jak Wallece pozwolił mu odejść bo wiedział, że zostanie. I niby ostatnia scena miła kilka rzeczy rozjaśnić, a wprowadziła jeszcze więcej zamętu. Czy synalek spiskuje przeciw ojcu? Może to on dokonał tego wyłomu przez, który doszło do zakażenia? I co teraz z The 48? Chciałbym by pożyli jeszcze trochę w nieświadomości bo przyjemnie mi się ogląda ich utopie wiedząc co ich czeka. Musze też przyznać, że Górale są coraz ciekawszym przeciwnikiem. Mroczniejszym. Eksperymenty na ludziach, niewolnicy, współpraca z kanibalami, tworzenie własnych żołnierzy/niewolników. Wszystko w imię ochrony własnych interesów. Szykuje się otwarta wojna czy trudny rozejm? Obstawiałbym to drugie gdyż to trudniejsze rozwiązanie i daje potencjał na mnóstwo wątków.
-trochę rozczarowała mnie ilość scen Clarke w Jaha Camp. Zbyt szybko opuściła to miejsce. Oczekiwałem rozmowy wyjaśniającej gdy opowie mieszkańcom Arki o tym jak wygląda życie na Ziemi oraz trochę więcej relacji z matką. Jednak jak to Clarke musiała iść ratować swoich ludzi. Tutaj też mogło być więcej scen z Bellamym, ale jak zwykle nie można mieć wszystkiego. Podobała mi się za to scena między Raven, a Abby, która wściekłości ją spoliczkowała. Zaraz gdy odzyskała córkę ją utraciła. Musiała to jakoś odreagowania. A zachowanie Raven? Zrozumienie i podanie jej napoju alkoholowego. Jak tu jej nie lubić?
- przygoda Kane z jednej strony się dłuży, a z drugiej ma za mało scen. Jednak jej zakończenie dość nieoczekiwane. I trochę rozczarowujące. Został pojmany i trafił do więzienia z Jahą. Serio? ja myślałem, że pan Kanclerz dłużej pozwiedza pustynne klimaty. I jakoś tak szybko zarósł.
- charakteryzacja! Jak ja lubię charakteryzację w tym serialu. Zniszczono ubrania, zabrudzenia i krew na twarzach postaci, zlepione włosy, błoto i blizny pozostające na ciele. Ten kontrast między innymi serialami The CW rzucił mi się w oczy oglądając Arrow gdzie pobita Laurel wyglądała komicznie nienaturalnie.

OCENA 5/6

The Flash S01E06 The Flash is Born 
- Iris nie denerwowała, więc jak się chcę to można. Odcinek był absorbujący, miał sporo scen na których można się było uśmiechnąć i inteligentnie poprowadzony motyw przewodni. Chociaż końcowy triumf Barry'ego nad swoim prześladowcą trochę przesadzony. I czemu zdradził swoją twarz? Przecież nie ma czegoś takiego jak więzienie, z którego nie da się uciec.
- w epizodzie najbardziej podobała mi się bezradność Flasha. Mimo, że jest najszybszym człowiekiem na ziemi są ludzie od niego silniejsi, których musi pokonać własnym sprytem ucząc się na błędach. Kapitalnie wyszedł nokaut villiana w finałowym pojedynku.
- przy odcinku Arrow narzekałem jak przyjął się kryptonim Arsenal. Tutaj doszło do nazwania Barry'ego Flashem w całkiem zabawny sposób i wyszło to naturalnie, potem poszło w viral i mamy The Flash. Brawo.
- tajemnicza smuga pojawiła się w finałowej scenie. Tego nikt się nie spodziewał. Joe prowadzi swoje dochodzenie, oskarża Wellsa, a potem zaczynają się groźby. Przypadek? Może doktorek wie coś więcej o morderstwie Nory niż mówi?
- więcej scen Allen/Thawne! Jest to miła odmiana od nudnych, tych samych konfiguracji bohaterów.

OCENA 4/6

The Good Wife S06E07 Message Discipline
- strasznie mi się podoba co zrobiono w wątku politycznym i to jak Alicja jest portretowana. Niby przez cały serial była sympatyczną bohaterką, ale w tym sezonie coraz częściej się łapie, że jej nie kibicuje. Pokazuje swoją arogancję i pretenduje do posiadania wyższości moralnej. Julianna to świetnie pokazuje. I ta scena po wywiadzie gdy załamana stała w kącie. Szykuje się kolejna nominacja do Emmy. W polityce w tym serialu jest fajne jak często bohaterzy ponoszą konsekwencje swoich czynów. Niby przemyślane plany, a mocno się na nich odbijają.
- wątek Caryego mnie specjalnie nie interesuje. Niby ciekawie prowadzony, ale nie mogę się wkręcić. Wolałbym jakieś ciekawsze sprawy sądowe. Jednak chwali się, że scenarzyści opowiadają długa i spójną historię, w którą uwikłani są bohaterowie. Bardziej podoba mi się postać Finna, który pozostał przyjacielem Alicji mimo oskarżenie Agosa. I teraz będzie miał własną kancelaria. To będzie zmiana na dobre. Szczególnie jak Alicja wygra wybory.

OCENA 4/6

The Walking Dead S05E06 Consumed
- znowu odcinek bez Ricka i jego wesołej gromadki co robi się już denerwujące. Jednak było lepiej niż ostatnio dzięki obecności moich ulubieńców. I to razem, przez całe 40 minut. Odcinek tempem nie porażał, akcji było niewiele, a jak już się pojawiła to nudziła (spadający samochód? emocjonujące przechodzenie przez drzwi). Całość opierała się na powolnej narracji i skupieniu się na postaciach. Mellisa McBride powinna być w końcu doceniona za swoją rolę. W tym odcinku pokazała ile przeszła, oddała różne stany emocji Carol i musiała się skonfrontować z swoją przeszłością, która właśnie tym jest. Już od dawna nie jest tą kobietą nad którą znęcał się maż, jednak dalej ma swoje problemy. Udanie wyszły też jej relację z Darylem. Bez zbędnego seksualizmu, ale było widać jakie mocne więzi ich łącza, co dzieli i łączy.
- plusem odcinka niewątpliwie była wyprawa do wielkiego i zniszczonego miasta. Nawet cameo zaliczył czołg, w którym dawniej chował się Rick. Przekradanie uliczkami i hordy zombie są fajne, więcej by się tego chciało. I więcej kasy na scenografię bo kamera nadzwyczaj lubiła wąski kąt i skupianie się na szczegółach zamiast zabawiać oczka horyzontem zombie. Chyba, że w nocy.
- trochę rozczarowałem się fabularnie. Za wolno wszystko się dzieje. W takim tempie atak na szpital nastąpi w mid-season finale więc raczej na reunion wszystkich postaci w tym roku nie ma co liczyć.

OCENA 4.5/6

Utopia S01E02 Episode 2
- jakie to piękne. Tak wiem, pisze to samo, ale muszę. Niemal każdy kadr to małe, zachwycające dzieło sztuki. Te kolory, ten kontrast, to bogactwo, ten kąt patrzenia. Coś cudownego. Do specyficznego stylu serialu zaliczam również język jakim się posługuję bohaterowie. Cóż za kreatywność i naturalność bluzgów. Miła odmiana od typowego, amerykańskiego, fuck. 
- niemalże cały odcinek służył przedstawieniu Jessicy Hayde i lepszemu nakreśleniu reali świata. Czuć paranoiczny klimat gdzie nikomu nie można ufać. Nie ma dobrych i złych, są tylko ci po naszej stronie. Wszystkie chwyty dozwolone by przeżyć. Od Jessicy emanuje pewność siebie i pewnego rodzaju dziwność co podkreślają wielkie oczy i kamienny wyraz twarzy. Chemię z innymi postaciami ma doskonałą. Zwłaszcza z Becky (ta scena gdy założyła różowy dres!). Szkoda, że tak ograniczona Wilsona w tym odcinku, ale rozumiem powód.
- wielka konspiracja powoli się rozwija, kolejne elementy układanki są rozwijane i aż prosi się o odpalanie następnego odcinka. Wzorowa robota panie Kelly!

OCENA 5/6

1 komentarz: