poniedziałek, 11 maja 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #136 [04.05.2015 - 10.05.2015]

Ruszyła lawina zwana upfrontami. Codziennie anulowanie, przedłużenia i zapowiedzi seriali. Ciężko się połapać w nawale wiadomości, ale za to kocham ten majowy okres. Czasem zakulisowe wydarzenia i sytuacja stacji telewizyjnych jest równie ciekawa co najlepsze seriale. Jednak o zmianach na stacjach ogólnodostępnych będzie w oddzielnych wpisach gdzie przyjrzę się również nowością, wybiorę coś dla siebie i pobawię w wróżbitę Czesława. Dlatego dzisiaj tylko kilka wiadomości w ustawieniu 2-2.

Dwa seriale doczekały się zamówienia na kolejny sezon. Czwarta seria dla Orphan Black specjalnie nie zaskakuje. Tatiana wciąż na topie, widzowie w większości się cieszą, a historię można snuć jeszcze długo. Ja jednak po cichu liczę, że na pięciu sezonach się skończy. Świetne aktorstwo to jedno, ale thillery trzymają w napięciu po to by zaskoczyć rozwiązaniem. Gdy trwa to za długo ich uchwyt słabnie, a widz się wyślizguje. Ja już jestem odrobinę znużony i Orphan Black nie przykuwa mojej uwagi tak jak kiedyś. Drugie zamówienie jest bardziej zaskakujące - Powers platformy Playstation. Jednak Sony udał się eksperyment. Może nie pod względem artystycznym (podobno, jeszcze nie widziałem), ale skoro jest druga seria to opłaca się kręcić ekskluzywne seriale dla konsoli. Może następna produkcja będzie lepsza. 

Czerwiec się zbliża więc o Hannibalu coraz głośniej. Łapce więc kolejne promo i zachwycajcie się. Z pewnością nie spodziewaliście się takiego podkładu muzycznego. W czerwcu zadebiutuje również Sense8 od Wachowskich i Straczynskiego. Trailer nęci by dać mu szansę. Ambitne sci-fi od Netflix przypominające odrobinę Heroes. Kolejny serial na watchliste. Niestety również i w tym przypadku wszystkie odcinki zostaną udostępnione jednego dnia.

SPOILERY


Daredevil S01E08 Shadows in the Glass 
Odcinek o Fisku. Trochę bałem się zaglądania w jego przeszłość, ale zupełnie niepotrzebnie. Flashbacki nie okazały się banalną historyjką o znęcającym się ojcu nad synem. Przemoc była - fizyczna i psychiczna, ale to nie ona ostatecznie ukształtowała Wilsona. To ciąg niefortunnych i skrupulatnie zaplanowanych przez scenarzystów wydarzeń pozwolił wykreować niesamowite ciekawe początki tego złoczyńcy. Ojciec, słaby człowiek uważał się za kogoś większego i tego samego chciał od syna. "Uczył" go życia w taki sposób by samemu mógł się poczuć ważniejszym. Zmusił go do znęcania się nad ofiarą, dał mu posmakować władzy i na zawsze go skrzywdził. Potem kazał mu wpatrywać się w ścianę by zastanowił się kim jest, a w tym samym czasie ojciec znęcał się nad matką. I podjął tą decyzję. Lekcję ojca nieoczekiwanie przyniosły rezultat. I w pewnym sposób złamały go. Dały pewną siłę, cel w życiu i wywołały traumę. Przerażające też okazały się jego relację z matką. Ta dobra kobieta, która zawsze okazywała się wsparciem dla syna by go chronić spowodowała może jeszcze większa traumę gdy ćwiartowała, a potem wynosili ciało ojca do rzeki. Liczę, że w przyszłości będzie kolejna seria flashbacków z mamusią. Ten bohater na to zasługuje.

Jednak ten odcinek nie był przedstawieniem kim jest Wilson Fisk. On pokazał, że Wilson może się zmienić. I to na wielu płaszczyznach, które wpływają na siebie. Niemoc w interesach i bezsilność wobec niepewnych sojuszników wywołały u niego kryzys. Jego uregulowane życie pełne rytuałów zaczęło się zmieniać. Gdy wstawał zawsze zadawał sobie pytanie kim jest, jakby szukał potwierdzenia obranej drogi. I teraz gdy zbliżył się do Vanessy, znalazł osobę, która go wspiera i przez, którą może się otworzyć zyskał pewność siebie, która pozwoliła mu osiągnąć pełny potencjał. Wyszedł z cienia i rozpoczął prawdziwą kampanie na rzecz miasta.

Sam odcinek posiadał kilka przemyślanych pararel i ukazanych kontrastów. Światło i ciemność, czerń i biel, zmiana i stałość. Dużo tego było co tylko potęgowała zainteresowanie z oglądania. Jedną z moich ulubionych, może nie najważniejszą jest porównanie Fiska i Matta. Jak w wykręcony sposób są postrzegani przez media i ludzi, a kim są w istocie. Ponadto chcą osiągnąć to samo, ale w inny sposób. Serial cały czas podkreśla podobieństwa między nimi. W tym odcinku były to sceny wściekłości. Przeważnie opanowani, ale o usłyszeniu fatalnych wieści w jakiś niekontrolowany sposób musieli wyładować agresję niszcząc umeblowanie. Tylko jest między nimi jedna mała różnica - Fisk ma Vanessę, osobę przed którą może się otworzyć i dzięki niej być kimś lepszym. Matt jest na swój sposób samotny w tej krucjacie.

OCENA 6/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S02E20 Scars
Co za bajzel. Zupełnie nie spodziewałem się takiego rozczarowania i odwrócenia sytuacji sprzed roku. Wtedy po premierze Winter Soldier poziom serialu poszedł w górę, teraz tie-in do Avengers: Age of Ultron zupełnie nie wyszedł. Już początek odcinka to jeden wielki chaos. Okazuje się, że dzieje się on już po filmie przez co jakieś pierwsze 10 minut dla tych, którzy go nie widzieli to odnajdywanie się w sytuacji. Tak więc cała heca o Protokół Theta, tajne misje Culsona i laska Lokiego nie mają znaczenia dla serialu. Czuje się oszukany. Tym bardziej, że w zeszłym roku odcinki działy się w trakcie Capitana Americy, a teraz pomiędzy. Tak się nie powinno robić. Już wolałbym gdyby nie ruszano filmu i opowiadano własną historią. Jedyna nadzieje to wykorzystanie helicariera w przyszłej serii jako nowego busa.

Raziła mnie jeszcze cała heca  inhuman. Ten konflikt jest tak bardzo wydumany, a przez to postacie zachowują się irracjonalnie, że ich nie poznaje. Lubiłem tą nieufność i okłamywanie się przez cały sezon, ale gdy było to dobrze umotywowane. Teraz nie wiem o co chodzi. Tak samo nie rozumiem tej zapalczywości S.H.I.E.L.D. by wpisywać wszystkich na indeks. Oj, duży mam z tym problem. Bo Hydra też próbowała inwigilować obywateli i jakoś nikt nie pamięta jak to się skończyło. Nikt też nie zadaje pytań o prywatność i anonimowość tym bardziej, że chodzi o kilkaset osób. Całą społeczność, która nie wiadomo jak długo egzystowała. Z indeksem wiąże się jeszcze jeden problem - nadchodzące Civil War. Jeśli film będzie chciał odwzorować komiks to patrząc na to co dzieje się teraz w serialu scenarzyści będą musieli wykorzystać inhuman.

Chyba, że S.H.I.E.L.D. wszystkich wybije w tej idiotycznej wojnie. Tak, idiotycznej. Cało poprzednie narzekanie to nic do tego co pomyślałem po tym jak Jiaying zabiła Gonzalesa. Wielki twist okazał się wymuszonym zabiegiem by sztucznie podbić stawkę przed finałem. I nie próbujcie mi wmawiać, że mamuśka Skye to taki serialowy Magneto. Stawia swoich ludzi ponad wszystko, jest zdolna do manipulacji by zachować swoją odrębność. To nie działa, tym bardziej że szansę na porozumienie były duże. Wystarczyło porozmawiać. Potem można było zastosować gambita.

Z mniejszych głupotek to Kara udająca May. Walka z Bobbi była udana, ale ciężko mi uwierzyć jak do niej doszło. May leciała z Gonzalesem, a Evil May z Barbarą i nikt tego nie zauważył. Co oni nie mają odpraw przed misją? I jeszcze to pojawienie się Warda na końcu. Oby nikt nie wpadł na pomysł podarowania mu mocy. 

To wszystko boli bo odcinek było dobrze rozpisany pod względem tajemniczości i napięcia oraz miał kilka udanych scen między bohaterami (Simmons, May). Szkoda, że gdzieś po drodze ktoś wpadł na słabe pomysły. 


OCENA 3/6

Mighty Morphin Power Rangers S01E39 Doomsday (1)
Kolejne gigantyczne zagrożenie, któremu muszą sprostać dzielni Rangersi. Pierw jednak upadną by powstać silniejsi. Bla bla bla. I tak w kółko. Rita kolejny raz wyciąga królika z kapelusza, jest tak mocna jak nigdy, a dwuczęściowa historia skończy się jak zawsze. Za pierwszym razem było to fajne, za drugim do przełknięcia, ale teraz zaczyna irytować. Tym bardziej, że nie wpleciono w to ciekawej historii. Zord Goldara można trakotwać jako kolejny monster tygodnia i wiele by się nie zmieniło. Jedyne odchyłki od normy to pałac Rity w Angel Grove oraz powrót Lokara, który został deus ex machiną odcinka. Zachowanie Rangersów gdy dowiedzieli się że zostaną uhonorowani przez władzę miasta za swoją działalność na początku mi się nie podobało. Jakby ratowanie świata nie było wystarczającą nagrodą. Potem zdałem sobie sprawę, że to nastolatkowie i cieszenie się z bycia pochwalonym to coś zupełnie normalnego.

Wspomniano Tomm'ego. Nareszcie. Długo trzeba było na to czekać, ale niestety nic z tego nie wynikło. Jaki jeszcze pozytyw? Czacha i Mięśniak jako superbohaterowie.Absurdalne i momentami śmieszne.

OCENA 2.5/6

Person of Interest S04E22 YHWH
Co jak co, ale sceny śmierci to serial ma wspaniałe. Tym razem pokazali finalne pożegnanie Maszyny z ojcem. Wzruszająca rozmowa dziecka, które marzyło by sprostać wymaganiom stawianym przez ojca. Sztuczna Inteligencja, która stała się bardziej ludzka niż niektórzy ludzie. Wszechpotężne SI, które zostało skompensowane do małej walizeczki. Bóg, zbawca świata przed demonicznym Samarytaninem, który może powrócić jako zupełnie odmienny byt. A w tle Welcome to the Machine Floydów. Piękny finał.

Szkoda, że cały odcinek nie był na poziomie tej rodzinnej konfrontacji. Brakowało mu spójności, było za dużo luźno powiązanych ze sobą wątków oraz nieskładnego biegania Fincha i Root. Za mało napięcia, jakby nie był to finał, a przedostatni odcinek. To jest mój główny zarzut. Jeszcze przyczepie się do strzelanin. Rozumiem lekką, trochę komiksową konwencję, ale celność na poziomie Stormtroopersów to już lekka przesada.

Szumnie zapowiadana korekta trochę rozczarowała. Samarytanin wziął się do roboty, zamiast być tarczą ludzkości chwycił za miecz i wybił część z niepokornych. Cicha eliminacja i chirurgiczne uderzenia, tak odmienna od działania Czujnych. Zginął Grimes, pracownica Kontroli oraz Dominic. I tyle jacyś ludzie pokazywani w wiadomościach. Trochę słabo, oczekiwałem na więcej. Liczę, że to zostanie lepiej pociągnięte w następnej serii. Będzie bardziej ponuro i przytłaczająco. Gdzie zamiast standardowych numerów będą również skazani na śmierć przez Samarytanina.

OCENA 4.5/6

Power Rangers RPM S17E06 Ranger Green
Rozpoczął się cykl odcinków o poszczególnych wojownikach i na pierwszy rzut poszedł Ziggy. I chyba nie muszą się powtarzać, że było świetnie? Sceny z Doctor K, kilka zwrotów akcji, i aky heroizmu i beczki śmiechu. Czyli dokładnie to czego można się było spodziewać. Zaskoczyła mnie trochę struktura tego odcinka i ile udało się upchnąć w 20 minut. Dzięki temu tempo odcinka było niesamowite, ale przy tym nic nie gubiło się po drodze. Flashbacki pokazały Ziggiego chcącego dostać się do Kartelu Skorpiona, powód jego ucieczki z miasta oraz to jak uratował sierociniec bo Power Rangers nie walczą tylko z potworami. W teraźniejszość przeszłość go dopadła, był niesłusznie oskarżany, a przyjaciele próbowali go uratować, ale ostatecznie to Doctor K została bohaterką dnia. Co za cudowna scena gdy nieoczekiwanie pojawia się na scenie. W odcinku jeszcze nauka teleportacji (ile dobrego z tego wynikło!) i walka z potworem. Gigantycznym magnesem. Więcej takich szalonych dezajnów poproszę.

OCENA 5/6

Supernatural S07E19 Of Grave Importance
Ziew... Odcinek zaczął się fajnie - typowe nawiedzone domostwo, trupy nastolatek i polowanie na duchy, a potem coś się spieprzyło i dostaliśmy odcinek o duchach uwięzionych w domostwie pod despotycznym duchem. Zaletą miał być Bobby, ale po kilku pierwszych scenach już denerwował. Wszystko od siebie było zbyt oderwane przez co śledztwo jak i wątki osobiste wypadły nudnawo. A Annie - łowca z przeszłości to słaby motyw. Siódmy sezon, a scenarzyści wprowadzają bohaterkę dobrze znaną głównym postaciom po czym natychmiast ją uśmiercają. Kolejny przykład lekceważenia postaci kobiecych przez serial. W odcinku była jedna na prawdę dobra scena - na samym końcu Dean narzeka na Bobbego, że ten nie odszedł. Co jest trochę paradoksalne co co jego pragnień, ale zgodne z sumieniem łowcy.

OCENA 3/6

Supernatural S07E20 The Girl With the Dungeons and Dragons Tattoo 
Gościnne występy Felici Day w Supernatural to jeden z kilku powodów dla których wróciłem do serialu.Wreszcie udało mi się dobrnąć to jednego z nich i było warto. Charlie jest dobrze rozpisaną bohaterką, z silnym charakterem, ale i własnymi słabościami. Intryguje, bawi, sprawia, że się jej kibicuje. I jest przesłodka, można by ją schrupać na podwieczorek. I jeszcze raz. I jeszcze. Supernatural była potrzebna wyrazista postać żeńska i nareszcie udało się to osiągnąć. Sama Felicia Day nie musi się wiele starać by wejść w rolę. Wierze, że świetnie bawiła się na planie serialu (ta piosenka początkowa!), ba pewnie nawet pomagała w geekowskich dekoracjach. Teraz czekać na kolejny powrót i ignorować spoilery na które przypadkowo trafiłem.

Jak wyszedł sam odcinek? Równie dobrze co postać Charlie. Poruszył główny wątek, miał dobry scenariusz, dialogi, niezłe tempo i oryginalne podejście do chronologii wydarzeń czy ujęć kamery naśladujących odrobinę te z 24. Nawet drętwe kanibalistyczne żarty Dicka działały jako kontrast dla humoru w wykonaniu Charlie. Jedyne do czego bym się przyczepił to niewielka ilość interakcji Charlie/Bracia, ale rozumiem, że pierw trzeba było przedstawić nową, powracająca postać.

Wyróżniające się scenki? Sam mobilizujący Charlie rozmawiając o Harrym Potterze oraz Dean dający jej wskazówki jak uwieść faceta. I wiele, wiele innych. Chciałbym częściej czuć takie zadowolenie po seansie z Supernatural.

OCENA 5/6

The Flash S01E21 Grodd Lives
Odcinek z wielkim telepatycznym gorylem zamieszkującym kanały mógł być świetny. Mógł gdyby nie jeden malutki detal - Iris. Po prostu nie mogę jej oglądać, niszczy mi całą przyjemność z serialu. Została wciśnięta na siłę, wątek romantyczny jest masakrycznie drętwy (chemia między postaciami? a po co?), Barry zostaje przez nią ogłupiony a jej bohaterka to ćwierćinteligent. Wciąż zadaje oczywiste pytanie, jej obecność została na siłę podkreślona i co to gdyby nie ona. Ale ona musi być z Barrym bo komiksy... Nie wiem czy przez nią nie porzucę Flasha szybciej niż Arrow. Oby twórcy miło mnie zaskoczyli i spektakularnie ją ubili.  I jeszcze ta scena gdyby pyta się co znaczy czerwony i niebieski punkcik. Punkcik, który jest podpisany Grodd i Flash. No ciekawe co to może znaczyć... Z złych rzeczy jest wymienię Ellinga w rurociągu. Napad na furgonetkę pełną złoto i Flash zgarnia sobie bandytę do siebie i nikomu to w policji nie przeszkadza. No proszę, rozumiem serial komiksowy, ale bez przesady z tymi uproszczeniami.

Sam goryl wypadł fajnie. Szczególnie dzięki żartom Cisco czy sposobie w jaki się porozumiewał ("I am Grodd!" szkoda, że nie było "kneel before Grodd"). Nawet przedzieranie się tunelami wypadło klimatycznie, a otępiony Elling wypadł przekonująco. Gdzieś tam w międzyczasie rozmowy Eddiego z "Wellsem" i jego tajemniczy projekt. Czyżby w finale miał zostać ponownie uruchomiony akcelerator? Poproszę.

Czy Wells zabrał z przyszłości tylko jedną gazetę, którą ciągle się chwali? Ja chcę inne smaczki tego typu, nie tylko wzmiankę o kryzysie. I taka myśl - a może podczas cliffhangeru Barry przeniesie się przyszłości, a przez drugi sezon będą pojawiać się flashbacki z jego pobytu? To byłoby fajne.

OCENA 3.5/6

7 komentarzy:

  1. Ziggy i jego nauka teleportacji <3 I jeszcze jego relacje z Dr K

    - Lubisz mnie? Lubisz mnie? Powiedz, że mnie lubisz!
    - Nie.

    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już na pamięć znasz wszystkie odcinki? ;)

      Usuń
    2. Właśnie zacząłem rewatch i, powiadam Ci, RPM za każdym razem jest coraz lepsze.

      Usuń
    3. Wierzę na słowa, ale potem to jeszcze zweryfikuje. Grzechem byłoby obejrzeć tylko raz.

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o SPN i Charlie, to polecam też obejrzeć The Guild- pomysł i realizacja Felicii Day.

    OdpowiedzUsuń