poniedziałek, 14 grudnia 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #164 [07.12.2015 - 13.12.2015]

Miałem nie pisać wstępu do notki i jak zazwyczaj zostawić wrażenia po ostatnio obejrzanych odcinkach. Nawet mimo wrzucenia kilku linków do zakładek, którymi można, ale nie trzeba się podzielić. Zmieniło się to chwilę przed wciśnięciem przycisku "Opublikuj". Łamiącą wiadomością był pełny trailer 3 sezonu The 100. Ależ to wygląda! Niemalże 3 minuty niesamowitego klimatu, szokujące sceny z ulubionymi bohaterami, napięcie podczas oglądania, muzyka i stawianie kolejnych znaków zapytania. Fabuły trzeba się domyślać, szybkie migawki zaostrzają tylko apetyt, drukują w mózgu dużymi literami WTF i każą kwestionować (?) to co się dzieje, tworzyć logiczny ciąg przyczynowo skutkowy, który jest tylko domysłem. Czuć inspirację Grą o Tron, Mad Maxem i Terminatorem co podkreśla kolejne przesunięcie w narracji. Pokazano też co słychać u bohaterów po time skipie oraz epickie (z pełną premedytacją używam tego słowa) sceny jak może trupów czy przemarsz wojsk. The 100 z odcinka na odcinek robiło się coraz lepsze i trend powinien się utrzymać. W drugim sezonie był to mój ulubiony emitowany serial, za kilka miesięcy może wedrzeć się do mojej topki najlepszych produkcji. I trzymam za to kciuki

I napiszę jeszcze raz, specjalnie w oddzielnym akapicie by dotarło. Dajcie szansę The 100. Przetrwajcie pierwszy, fatalny, odcinek, obserwujcie jak szybciutko buduje swoją tożsamość i rozkoszujcie się jego poziomem w drugim sezonie gdzie scenarzyści osiągają (tymczasowe?) apogeum swoich możliwości.

Korzystając z okazji info o kilku przedłużeniach:
- Into The Bedlands jeszcze nieoficjalnie z drugą seria. Mimo obaw cieszę się.
- The Blacklist z czwartą serię. Czyli oczywista oczywistość.
- Wayward Pines z drugą serią, tak jak przewidywano.
- Showtime zamówił kolejny rok dla Homeland i The Affair. W tym pierwszy przypadku trzeba liczyć na zapowiedź rychłego zakończenie historii Carrie bo formuła już męczy lub liczyć na minireboot zmieniający bohatera.
- The Leftovers z trzecią i zarazem finałową serią. Krytycy w tym roku się zachwycali więc serial awansował kilka oczek na mojej liście "Do obejrzenia"

Z nowych zapowiedzianych seriali to potwierdzenie praco o trylogii Marsjańskiej. Zapowiedziano już pierwszy sezon omijając fazę pilota. Mały zaskoczeniem jest stacja docelowa - Spike TV. Obecnie wszyscy chcą kawałem serialowego tortu.

Za tydzień o The Expanse czyli o powrocie w kosmos w wielkim stylu. 

SPOILERY

Into The Badlands S01E04 Two Tigers Subdue Dragons
Odcinek z najmniejszą ilością walk, który paradoksalnie był bardzo przyjemny w oglądaniu. Wszystkie wątki ciekawie się przeplatają, bohaterowie robią konkretne rzeczy i widać, że serial gdzieś podąża. Najfajniej wypada wielki świat baronów, gierki o władzę i próby łamania sojuszy przez Tildę. Scena na cmentarzu była efektowna, a Zephir mimo jeszcze słabego rysu charakterologicznego staje się jedną z moich ulubionych postaci. Pewnie dlatego, że aktorkę kojarzę z roli Saxy z Spartacusa i mam do niej ogromny sentyment.

Zastawia mnie tylko jak ten sezon się skończy. Jednym z głównych wątków jest ucieczka Danny'ego z obecnej sytuacji, wyrwanie się z obowiązujących ram społecznych i chęć stanowienia o własnej przyszłości wraz z ukochaną osobą. By tego dokonać musi udać się na tytułowe pustkowia. Boję się, że kolejny sezon zupełnie porzuci wątek baronów i politycznych gierek, a skupi się na podróży i będzie eksploatował obecnie najnudniejsze postacie. Obym się mylił.

OCENA 4/6

Marvel's Jessica Jones S01E06 AKA You're a Winner
Pierwszy nudniejszy odcinek mimo istotnych rzeczy dla fabuły i bohaterów. Zbyt długi, rozciągnięty i z zbędnymi wątkami, które może i budują wiarygodność świata przedstawionego, ale odrywają od tego co istotne. Podobały mi się relację Luke/Jessica, to jak dwoje ludzi musi stawić czoło swojej przeszłości i słabościom. Zachwycałem się Krysten Ritter, grą jej ciała gdy pokazuje jakie emocje nią targają, niepewność w podjęciu decyzji i dręczące wyrzuty sumienia. Świetnie gra. Finalna konfrontacja z Lukem to najlepsza scena odcinka.

Killgrave był w tle. Oglądało się go w zaskakującej pozycji. Pierw standardowe naginanie wszystkich do swojej woli, ale gdy już chce coś osiągnąć nie korzystając ze swoich umiejętności gubi się. Jest od nich tak uzależniony, że nie wyobraża sobie innego życia.  Ostatnia scena z nim była niesamowicie creepy gdy okazuje się, że kupił dom należący do Jessicy.

OCENA 4.5/6

Marvel's Jessica Jones S01E07 AKA Top Shelf Perverts
Odcinek o tym jak wygląda złamana bohaterka. Jessica żyję w przeświadczeniu, że nie zasługuje na szczęście, jest okropną osobą i śmierć za nią podąża. Kapitalnie wypadł fatalistyczny monolog o ciemności, która się w niej kryje. Stoczyła się, uległa autodestrukcji, po wydarzeniach z poprzedniego odcinka nie mogła ze sobą żyć. Kolejnym ciosem jest odnalezienie zwłok Rubena. Prosty reżyserski trick, przedłużanie sceny i potęgowanie napięcie przez ukrywanie tego co ma zaszokować, ale czuć że coś tam jest. I gdy Jess to odkrywa załamuje się jeszcze bardziej, ale też odradza. Uważa, że jest przeklęta, ale odnajduje też nowe siły do walki. Jest gotowa do samo poświęcenia by ostatecznie zwyciężyć. Ma plan, konsekwentnie go realizuje i.... ostatecznie przegrywa. Poddaje się? Poświęca by ratować innych? Ma kolejny plan? Nie wiem, ale pozycja Jessicy jest szalenie interesująca. Musi zamieszkać z prześladowcą, dobrowolnie. I jest to dla niej podwójnie traumatyczne gdyż nakłada się na to jeszcze ciężkie dzieciństwo i wspomnienia z starego domu.

Seriale Netflixa nigdzie się nie śpieszą i za to je cenie. Długie dialogi to tutaj codzienność. Można spokojnie opowiadać historię i przekazywać jak najwięcej szczegółów. Tutaj taka była przede wszystkim rozmowa Jessicy z Killgravem na posterunku. Gdy on jest wyznaje miłość, a ona czuje wstręt do niego. Miłość, która jest antytezą tego uczucia, jednostronny, zaborczy związek z mężczyzn, dla którego kobieta jest tylko przedmiotem, trofeum które można zdobyć i się nim bawić. W gruncie rzeczy ten serial ma prostą historie - prześladowca i prześladowana, ale uniwersalną i odgrywaną w niecodziennej estetyce superhero jakby dla podkreślenia, że takie związki mogą się wszędzie przydarzyć.

Uwielbiam przyziemność tego serialu. Każde traumatyczne wydarzenia, każda śmierć niesie ze sobą konsekwencją i pokazują tragedię zwykłych ludzi. Udało się tutaj zagrać na uczuciach, sprawić że sympatyzowało się z trzecioplanową postacią, która straciła brata. I niby tam też był zaborczy i dysfunkcyjny związek, ale pełen miłości, pokazujący jak życie jest pokomplikowane. Ta scena gdy siostra Rubena wpada do sypialni Jessicy i mina naszej pani detektyw.

Inne:
- scena na szczycie mostu Manhattańskiego, panorama Nowego Jorku i wolność jaką czuje bohaterka. Piękny widok.
- rozumiem sens istnienia wątku Hogart, pokazanie kolejnego skomplikowanego związku, ale nudzi mnie on
- tak samo jak matka Patsy, to właśnie niedopowiedzenia w przeszłości bohaterek były najciekawsze, budowanie historii z dzieciństwa pół zdaniami i niedookreślaniem
- symetria i przeciwieństwa, marvelowe seriale Netflixa są tego pełne. Teraz jest odwrócenie roli i to Malcolm odprowadza pijaną Jessice do mieszkania.
- Trish i jej detektywistyczne umiejętności. Bardzo lubię sceny z jej udziałem i to jak jest pokazywany origin bohaterki.
- odcinek ogląda się świetnie, ale trochę logika wydarzeń siada, zachowanie Jessicy jest irracjonalne, a jej porady u Hogart i prośba o reprezentowanie jest głupia. Podczas seansu nie przeszkadza, ale całość niezbyt się trzyma kupy. Można zwalić to na szok i kac, ale dysonans względem poprzedniego zachowania bohaterki wciąż istnieje.
- najbardziej przerażająca rzecz w odcinku - głowa Rubena w torbie z uśmieszkiem, a potem śmiech policjantów. Serial umie wywołać uczucie dyskomfortu.
- druga najbardziej przerażająca scena - Jessica udająca się do domu, a tam Killgrave w sweterku i jeansach czekający na zabawę w dom

OCENA 5.5/6

Mighty Morphin Power Rangers S01E45 To Flea or Not to Flee
Wojownicy walczą z wielką pchłą, która później (tadam!) robi się jeszcze większa, a powracającym żartem jest swędzenie i drapanie się bohaterów. Po czterdziestu obejrzanych epizodach ten nie ma nic nowego do zaoferowania. Kolejny standard. Urozmaicenia to zbiórka pieniędzy dla Erniego, który splajtował oraz opieka nad zaginionym psem. Wszystko kończy się dobrze, zwierz wraca do swojej pani, a lokal nie zostanie zamknięty dzięki otrzymanemu znaleźnemu. Morał oczywisty, dobre czyny zostaną wynagrodzone. Tylko czy Ernie powinien dostać te pieniądze? Jego biznes plan jest fatalny skoro w tętniącym życiem miejscu nie może się utrzymać. Nie ma się jednak co dziwić skoro co rusz sponsoruje naszym bohaterom jedzenie.

OCENA 2.5/6

The Flash S02E09 Running to Stand Still
Znowu bawiłem się lepiej niż powinienem. Gdyby inny serial miał podobną historyjkę i dialogi pewnie mocno bym narzekał. Lekkość The Flash, sprawność realizacji i wyraziści bohaterowie sprawiają, że nawet przeciętne scenariusze wypadają bardzo dobrze. Mogę sobie tylko ponarzekać na wątek syna Westa. Rodzinne dramy źle wypadają w komiksowych serialach. W Arrow męczyło, tutaj to samo. Aktorzy źle wypadają, a cała historia jest zbyteczna.

Co działało? Rogues! Ależ to charyzmatyczni złoczyńcy. Spartacus jako Weather Wizard daje czadu, a efekty specjalne z jego udziałem są spektakularne. Podoba mi się jego demoniczność i chęć zemsty, która go napędza. Lubię też Snarta (powinno go być więcej w odcinku ze śniegiem!), za drętwą grę aktorską, która idealnie do niego pasuje. I Joker. Znaczy się Trickster. Mark Hamill doskonale musiał się bawić na planie. Miny, żarty, monologi, strój, wybuchowe zabawki. Tylko makijażu brakuje. Żałuję, że trio nie pobyło dłużej na ekranie bo jest między nimi znakomita chemia.

Dużo czasu dostała Patty. Niestety zignorowała wydarzenia z poprzedniego odcinka... jednak to co było wypadło na plus i pozwoliło odrobinę rozwinąć postać i pogłębić jej relację z Barrym. Jej historyjka o śmierci ojca dalej jest sztampowa, ale był obecny mały twist. Cieszy, że scenarzyści się starają. Tylko czemu jej związek z Barrym dalej opiera się na kłamstwach i niedomówieniach, a ona się zwierza tylko jego alter ego. To jest tak bardzo ograna klisza, że jej oglądanie po raz wtóry męczy. Nawet jeśli lubi się bohaterów. Najwyższy czas na odcinek prawdy. Oby serial nie wpadł na to by ich rozdzielać. Martwię się o to ponieważ Shantel VanSanten dalej nie jest w głównej obsadzie.

Harry dostaje więcej czasu, ma nawet konflikt moralny, a serial bawi się motywem predestynacji. Czy każda wersja Wellsa musi zdradzić Flasha? Czy zaufanie Barry'ego może być tylko jednostronne? Czy życiowym celem Wellsów z multiwersum jest sprawienie by Flash był szybszy? To jest fajny pomysł, ale by został bardziej rozwinięty potrzebny jest trzeci i kolejny Wells. Ten za to stał się pionkiem Zooma. Tuczy Barry'ego by Zoom wchłonął więcej jego mocy. Jedyna moralnie szara postać dalej pozostaje w swojej strefie. I mnie to cieszy.

W odcinku znowu bardzo podobała mi się reżyseria. Dynamiczna sekwencja na początku z obracającą się kamerę potwierdza jak sprawnych rzemieślników ma serial. Przez cały odcinek dynamicznie pokazywała nawet statyczne sceny by jeszcze podbić tempo serialu. Tylko o jeden raz za dużo się zakręciła, reżyserowi jeszcze troszkę brakuje wyczucia. Jednak muszę pochwalić pogoń za Weather Wizardem. Dynamizm, wiadomo, ale mnie urzekł moment gdy Barry biegnie po łopatach helikoptera co by widza nie znudzić powtarzającymi się sprintami po mieście.

Jeszcze słówko o żartach. Działały, jak zwykle. Zwłaszcza te odnoszące się do świat. Ich klimat nie był narzucony na siłę i pasował tematycznie do odcinka. Jasne, dużo tutaj było sucharów, ale wygłaszanych w taki sposób bym mógł się pośmiać bez zażenowania.

Inne:
- Catlyn + Jay = nadchodzący powrót Ronniego.
- żarty o naszej i ich Ziemi. W końcu to w należyty sposób wykorzystują. Na plus odwołanie do Ojca chrzestnego. Ojciec chrzestny jest na wszystkich Ziemiach.
- rysunki Trickstera na ścianie w celi. Cudowne! Nawet znalazła się Flashowa wersja Strusia pędziwiatra!
- scena gdy Cisco opowiada o stworzeniu różdżki i Barry wpada mu w słowa bo już odgrywał tą scenę. Fajne. Przypomniano też o paradoksach podróży w czasie. To kiedy te wielkie reperkusję...?
- ... w Legends of Tomorrow? Pewnie tak. Serial przypomniał, że Snart nie jest bohaterem, a złoczyńcą co jest udaną kalką sceny z trailera Legend.
- "Let it snow" z ust Spartacusa. Jedna z najśmieszniejszych scen w serialu ever. 
- o prezentach-bombach, dronach i odwróceniu pola magnetycznego napiszę tylko, że głupie. Ale Cisco mówiący "Magnets, bitch" mi to wynagrodził.
- Harry jako Grinch kradnący prezenty!

OCENA 4.5/6

4 komentarze:

  1. Wayward Pines? A przecież już dawno temu powiedzieli, ze więcej nie będzie. Cieszę się, bo było świetne. Choć cieawe, jak z tego wszystkiego wybrną. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydawało, ale to FOX po nich można się wszystkiego spodziewać ;)

      Usuń
  2. To ja tylko, zamiast kolejny raz spamować ci o tym, żebyś wziął się w końcu za jakiś fajniejszy sezon, wkleję to: https://www.youtube.com/watch?v=DOke2TQdsM4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę, ale jeszcze nie teraz, widzę ile zajebistych rzeczy mnie czeka.

      Usuń