niedziela, 30 października 2016

Serialowe podsumowanie tygodnia #203 [24.10.2016 - 30.10.2016]

SPOILERY

DC's Legends of Tomorrow S02E03 Shogun
Dawno nie było tak słabego odcinka Legend. Pretekstowa fabuła, niski budżet bijący po oczach, błędy logiczne i dużo źle wykonanego dramatyzmu związanego z rolą bohatera. Postacie zachowywały się niezgodnie z charakterem, Sarah nie przypomina zabójczyni z Ligii i nikt nie przejmuje się zmianami historii do których doprowadzają. Nawet w najmniejszym stopniu. Były sceny, które mnie autentycznie męczyły. Szczególnie początek z zbyt długim zawiązywaniem akcji i jedno odcinkowy wątek miłosny Nate'a o którym już nie pamiętam. To był zmarnowany potencjał, a szkoda. Serial rzadko tak bardzo cofa się w przeszłość tym bardziej odwiedzając inne kultury. Oszczędzanie na scenarzystach w wykonaniu seriali DC/CW znowu dało o sobie znać.

Mimo wszystko były moment. To wciąż ten sam serial z bohaterami, których ogląda się bardzo przyjemnie. Amaya udanie wkomponowała się w drużynie mimo, że zrobiono to zbyt pośpiesznie. Ma mnóstwo chemii z Mickem, a Sarah jest cudowna gdy musi ich uciszać. Trafiły się też udane sceny z Firestormem i rzucono kolejną tajemnicę - wiadomość od Barry'ego z przyszłości. Trafiło się też fajne nawiązanie do Katany z Suicide Squad. Ponadto ładne były kadry podczas scen walki. Tylko czemu tych przygodowych scen było tak mało?

OCENA 3/6 

Marvel's Luke Cage S01E11 Now You're Mine
Sporo narzekam na dekompresję i przeciąganie niektórych wątków. Jednak czasem trzeba to pochwalić. Odcinek w całości dzieje się w Harlem Paradise. Luke chowa się przed gangsterami, Misty się wykrwawia, a Claire robi za bohatera. Jest duszno i niemalże od każdej sceny bije napięciem. Oczekuje się niespodziewanego. Sytuacje zaogniają szykujący się do szturmu policjanci. Czas ucieka, Luke musi podjąć decyzję i uratować nie tylko swoje życie, ale też dobre imię. Krótko mówiąc świetny odcinek, który przypomina o zbliżającym się finale. Wciąż razi Diamondback, jego przerysowana religijność i naiwny handel bronią z burmistrzem. To są na szczęście tylko szczegóły klimatycznej historii nieustannie podsycanej muzyką jakże charakterystyczną dla czarnej kultury i tego serialu.

OCENA 5/6

Marvel's Luke Cage S01E12 Soliloquy of Chaos
Włączyłem odcinek, spojrzałem na timer pokazujący ponad godzinę i jęknąłem z niezadowolenia myśląc "znowu nie mają umiaru". No nie mają, ale w tym wypadku to cieszy. Długi odcinek zleciał błyskawicznie. Był różnorodny, z akcją, napięciem, dramatami, wątkiem społecznym i całkiem zabawnymi scenami. Spinał motywację postaci zagęszczając intrygę przed finałem, sprawiał że jest o co walczyć. Zatoczył też umiejętnie koło gdzie finalne stracie odbędzie się w miejscu gdzie zaczął się sezon - salonie Popa. Jestem zachwycony tym jak mnie wciągnął odcinek. Trochę naiwnym spotkaniem Luka z Method Manem i jego wykonaniem Bulletproof Love w radiu. Tym jako pokazano społeczną solidarność. Jak Mariah przyjmuje swoje dziedzictwo. Jak Shade radzi sobie z zbirami Diamondbacka. Jak... zresztą, niemalże każda scena dawała mi mnóstwo radości, z fabuły, dialogów czy kompozycji kadrów. A tu jeszcze finał do obejrzenia.

OCENA 5.5/6


Marvel's Luke Cage S01E13  You Know My Steez
I po sezonie. Muszę napisać, że jestem bardzo zadowolony, chyba nawet bardziej niż z tegorocznego Daredevila. Nie wszystko zagrało, jednak szalka z plusami była zdecydowanie cięższa od tej z wadami. Sam finał początkowo trochę zawodził. Zwykła bitka między braćmi i podniosłe słowa. To było takie sobie, ale podobał mi się czas jaki temu poświęcono. Było długo, widać było zmęczenie Luka, wiwatujący tłum robił klimat, a policjanci czekali tylko by zobaczyć jak to się skończy. To było fajne.

Fajne było też co działo się potem. Można nawet napisać o długim epilogu. Złoczyńca został pokonany na początku, reszta to radzenie sobie z konsekwencjami. Gorzkimi. Czyli tak jak powinno być. Tutaj główną rolę przejęła Misty. Luke wygłosił jedynie podniosłe przemówienie o Harlemie i ludziach go zamieszkujących. Ona musiała jeszcze zamknąć Mariah. I się nie udało. Wywinęła się z morderstwa Cornela i z Shadem u swojego boku będzie zarządzać Harlem's Paradise. Czyli tak jak powinno być. Jak na ironię to Luke pójdzie siedzieć. Jako Carl Lucas wraca do Seagate. Nagroda za wszystko co przeszedł w ostatnim czasie. Sezon kończy się w idealny sposób. Teraz tylko czekać minimum 1,5 roku na kolejny sezon.

OCENA 5/6
The Flash S03E04 The New Rogues
Snart! Długo się nie widzieliśmy, od czasu jego śmierci w Legends of Tomorrow. I muszę przyznać, że fajnie było go znowu zobaczyć nawet przez te kilka krótkich scen. To wciąż nie ten Leonard, którego chcę oglądać, który tak bardzo zmienił się podczas LoT. Mimo wszystko jestem zadowolony z tej drobnej namiastki. Trochę gorzej wypadła fabuła odcinka z Mirror Masterem i Top, mało charyzmatycznymi Rogues. Szkoda też, że nie wspomniano o Glider, siostrze Snarta, aż się prosiło. Pewnie na jej występ będzie trzeba czekać do anulowania Frequency.

Najfajniej wypadła rekrutacja nowego Wellsa. Wells mim? Co za szaleństwo. Dużo humoru, żartujący Harry i na koniec jego zamiennik. Ponadto nasi bohaterowie przestali się przejmować multiwersum i konsekwencjami podróży po kolejnych świata. To już nie zagrożenie, a możliwości jakie ze sobą niesie. Przynajmniej do czasu jakieś katastrofy. Dziwi mnie tylko tak szybki powrót Wellsów na swoją ziemię.

Współpraca dwóch Flashów wypadła raczej przeciętnie. Brakowało dynamiki i wspólnych akcji. Mentorska rola Barry'ego też nie była spektakularnie udana. Jedna rozmowa to tyle co nic. Chciałoby się zobaczyć przynajmniej jeden odcinek o naukach pobieranych przez Jesse Quick, a ona niestety już jest równie szybko co Barry.

Sympatycznie wypadły sceny związane z związkami. Barry wstydzący całować się z Iris przy ich ojcu. Prawdziwie krępująca sytuacja. Tak jak ich niezręczna rozmowa o tym. Oj, jak ja chciałbym żeby w końcu związkowy wątek się unormował i już się ze sobą nie rozchodzili.

Catlin znowu używa swoich zdolności i prawdopodobnie następny odcinek będzie poświęcony w całości jej. I trochę szkoda, że kolejna osoba z otoczenia Barry'ego z mocami, ale trochę fajnie, że Cat dostaje własny wątek którego tak bardzo jej brakowało.

OCENA 4/6

The Last Ship S02E06 Long Day's Journey
Odcinek The Last Ship po dłuższej przerwie i delikatne rozczarowanie. Nie wiem czy to moja wina, że utraciłem więź z serialem i nie odbieram go jak kilka tygodni temu czy rzeczywiście był słaby. Zakładam to drugie. Miałem uczucie jakby to był prolog przed ważniejszymi wydarzeniami. Długi, zbytnio rozwleczony i pozbawiony klimatu, z udanymi scenami, ale bez ciągłości fabularnej która zmuszałaby do siedzenia na krawędzi krzesła. Nawet końcowy cliffhanger był rozczarowujący - nowy prezydent USA będący marionetką terrorystów i małe chorągiewki z gwiaździstym sztandarem na jego cześć. Nie kupuje tego wątku. Przynajmniej na razie, czekam na drugie dno i lepsze podbudowanie całej sytuacji. Dużo lepiej oglądało mi się te krótkie scenki na Nathan James i polowanie na okręt podwodny. Lub doktor Scott robiącą sproszkowaną szczepionkę. Trochę za dużo wątków na odcinek przez co żaden z nich nie został właściwie opowiedziany z odpowiednim ładunkiem emocjonalnym.

OCENA 3.5/6

Timeless S01E04 Party at Castle Varlar
W zasadzie mógłbym pisać to co ostatnio, że się podoba, dużo akcji, przyjemne w oglądaniu i humor. Dobrze się bawię i dostaje dokładnie to czego oczekuje. Tylko już troszeczkę zaczyna mi przeszkadzać proceduralna formuła. cztery odcinki, a ekipa podróżników zajmuje się naprawianiem historii i lataniem za Flynnem. Żadnego globalnego zagrożenia i prawdziwych stawek. Może teraz coś się zmieni gdy nie będzie można go śledzić.

Serial udanie balansuje między zabawą popkulturą, a zadawaniem cięższych pytań. Dalej w wydaniu rozrywkowym, ale stara się, nie jest bezmyślną rozrywką. Rufus czuje odpowiedzialność za to co stworzył, ale akt kreacji był silniejszy niż myśl o konsekwencjach. Tak jak u nazistowskiego naukowca. Wyatt i Fleming chcą go za to zabić, za zniszczenie które sprowadził w imię postępu. Fajnie tez wypadła historyjka Lucy pragnącej zachować kontrolę. I ciekawi mnie czy to tylko dająca o sobie znać psychika zmagająca się z zagrożeniem czy może nieprzewidziany skutek uboczny podróży w czasie i istotnej zmiany historii.

Najlepszy moment odcinka? Gdy trójka podróżników wraca do swoich czasów i odkrywa, że Sean Connery grał w filmie o Bondzie z ich przygodami. I ta radość gdy wychwytują aluzje do twórczość Flaminga gdy te padają z jego ust. Prawdziwi fanboje!

OCENA 4/6

Westworld S01E04 Dissonance Theory
Zaskoczenie, odcinek wyjaśnił kilka rzeczy. Żeby jednak nie było zbyt prosto dorzucił też nowe pytania misternie przedstawiając kolejne elementy intrygi związanej z Labiryntem. Wiadomo już, że Rewolwerowiec w Czerni nie jest androidem, a właścicielem fundacji, która ratuje życie. Czyżby do tego odnosił się dysonans z tytułu? Może. Jednak to nie istotne. Ważne jak to się oglądało. Przechodzenie kolejnego questa, ignorowanie zasad gry i wybijanie z immersji, spektakularna ucieczka z więzienia (prośba o odpalenie ładunków wybuchowych w administracji parku!) i wreszcie zdobycie kolejnych informacji i spotkanie Teddy'ego. Fascynujące jak to wszystko jest ze sobą połączone. Wraca historia z pierwszego odcinka, której ogląda się początek i odrobinę zmienioną wersje. Jest też Wyatt, nowy wątek Forda, który najwyraźniej ma coś wspólnego z Labiryntem. W tym wszystkim jest też Dolores, która teraz też będzie go szukać. Nagromadzenie wątków jest przeogromne, a serial dalej ma czas by zdać pytania dotyczące człowieczeństwa.

OCENA 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz