poniedziałek, 28 listopada 2016

Serialowe podsumowanie tygodnia #207 [21.11.2016 - 27.11.2016]

SPOILERY


Teen Wolf S06E01 Memory Lost
Ostatni sezon zaczął się tak sobie. Tzn. pierwsza scena taka była. Liam i Hayden na randce, ciemny las i problemy z zmianą koła. Nie wiem czemu Jeff Davis myśli, że to właśnie ich chcę oglądać. Ogólnie za dużo czasu dostali podczas odcinka, co zresztą przeszkadzało mi już w zeszłym roku. Finalna seria powinna skupiać się na starych znajomych. Na szczęście było kilka zabawnych scenek z Liamem.

Po pierwszym negatywnym odczucia odcinek szybko ruszył z kopyta. Pojawił się Dziki Gon i szybciutko nakreślono głównego wroga sezonu i sytuację bohaterów. To jak Stiles tęskni za nadprzyrodzonymi wydarzeniami i jak inni rozkoszują się spokojem, który co  oczywiste został szybko zakończony. W odcinku było dużo bieganie, kilka fajnych pełnych napięcia scen i mocarna końcówka. Stiles wymazany z rzeczywistości, nikt o nim nie pamięta tylko Lidia ma jakieś niejasne przeczucie, że o czymś zapomniała. I trochę mnie to martwi bo znaczy to mniej Stilesa, tak jestem ciekaw tego wątku i wydaje się bardziej interesujący od zeszłorocznego ponieważ mocniej dotyczy głównych bohaterów.

Może i mój zapał do Teen Wolf trochę zanikł tak premierę oglądało się dobrze i nie martwię o przyszłości. nawet żałuję, że to już ostatnie odcinki. Z chęcią zobaczyłbym bohaterów na studiach i jak radzą sobie u progu dorosłości.

OCENA 4/6

Teen Wolf S06E02 Superposition
Odcinek miał wolniejsze tempo od poprzedniego, był bardziej skupiony na postaciach i nie przyniósł żadnych rewolucyjnych zwrotów akcji. Mimo to oglądało się go dużo lepiej. Malia, Scott i Lydia mieli niejasne wrażenie, że czegoś im brakuje. Przyciągała ich tajemnicza szafka w szkole, objawiało się to w przeczuciu czy gestach. Ich mózgi dawały znać o stracie jaką odnieśli. Ich przyjaźń ze Stilesem była tak wielka, że wymazanie go z rzeczywistości pozostawiło na nich ślad. I to mi się bardzo podoba. Serial podkreśla co jest jego najważniejszą treścią. Nie walki z nadnaturalnymi stworzeniami, a właśnie opowieść o przyjaźni i tym jak nierozerwalnie wiążę ona ze sobą ludzi. Tylko nie mogę zrozumieć jednego - czemu szeryf ma żonę. Czemu wymazanie rzeczywistości w jego przypadku wiązało się z jej przepisywaniem i tak poważnymi zmianami. U przyjaciół Stilesa pozostała luka, tutaj wszystko się zmieniło.

Muszę przyznać, że nawet podobały mi się sceny z Masonem, Corym i Liamem. Pierw akcja z Dzikim Gonem i powolne odkrywanie zdolności Cory'ego. Jak się okazuje on nie tyle staje się niewidzialny co odwiedza sąsiedni wymiar. Czyli jest już zaczątek planu odzyskania Stilesa.

Wrócił też trener. O jeny, ale miał świetne komediowy sceny. Dunbar!

OCENA 4.5/6

The Flash S03E07 Killer Frost
Walka z Savitarem była efektownym rozpoczęciem odcinka. Chociaż nazywanie tego walką to lekkie nadużycie. Bóg szybkości wycierał glebę Flashem nawet się nie pocąc. Dlatego takie rozczarowujące było jego pokonanie przez Catlin. Trochę zimna i to wszystko. Za łatwo jak na takiego uberkozaka.

Dalsza część odcinka też trochę zawodziła. O ile sam pomysł był dobry, Catlin przechodzi na ciemną stronę i drużyna musi z nią walczyć, tak wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Za szybko jej to przyszło, a serial niezbyt udanie pokazuje jej zmiany osobowości przez co happy end nie pasuje. Lepiej wypadło w tym umiejscowienie Barry'ego. To on jest odpowiedzialny za wszystko, bohaterowie mu to mówią i musi stawiać czoło konsekwencją tego co zrobił. Trzecia seria to na razie jedna wielka lekcja odpowiedzialności i udanie jest prowadzona. Czekam na egzamin by zobaczyć jak Barry staje się bohaterem.

Julian jest Alchemym. Zero zaskoczenia. I, tadam, nie przeszkadza mi to. Myślałem, że będę narzekał i psioczył na prostackie prowadzenie nowych bohaterów, ale udanie z tego wybrnięto. Nie robi tego dobrowolnie, jest w jakiś sposób kontrolowany przez Savitara, może nawet nie jest świadomy swoich czynów. To byłoby fajne rozwiązanie i liczę, że scenarzyści mają na niego jakiś większy pomysł.

OCENA 4/6

The Last Ship S03E03 Shanzhai
Podoba mi się opowiadanie dłuższej i bardziej spójnej historii w tym sezonie. W odcinku działo się dużo i nie wiele zarazem. To było kolejne przygody bohaterów, które ogląda się znakomicie. Chandler znowu dowodził przez moment Nathan Jamesem, była fantastycznie zrealizowana scena walki, jeszcze lepszy montaż przechadzki po mieście piratów i napięcie związane z ucieczką. Gdzieś dalej Slattery wraz z kompanami przetrzymywanymi przez legendarnego pirata i drenowani z krwi planują przy okazji ucieczkę. Opowiedziane to wszystko w świetny sposób godny najlepszego kina sensacyjnego. Bawię się doskonale mimo, że nie wiem jak obecne wydarzenia wiążą się z większa politykę i wątkiem chęci Chińskiej supremacji.

OCENA 4.5/6

The Last Ship S03E04 Devil May Care
Chcę i mam - związaną ze sobą wątek piratów i Chińskiego prezydenta. Motywacje wciąż są niejasne, ale jest już jakiś ślad. Jednak nie to było najlepsze. Najlepsze było oglądanie jak Chandler robi wjazd na willę Penga i uzyskuje od niego to co chcę. Świetnie zrealizowane działanie jego oddziału, ciche przemykanie się korytarzami i obserwacja akcji z pokładu Nathana Jamesa.  Świetnie wypadają tego rodzaju sceny. I nie mam wyrzutów sumienie, że po raz kolejny to piszę. Takie rzeczy trzeba chwalić.

U Takayashiego trochę nowych rzeczy. Grupka Mike'a dalej próbuje uciec i dać znać o swoim położeniu. Teraz jednak zacznie się wyścig z czasem. Co zrobi pirat, co Tom, czy dojdzie do egzekucji? Czuję, że następny odcinek dostarczy pod tym względem. Ważny jest też wątek szczepionki. Czy rzeczywiście wirus mutuje czy ktoś przy niej majstrował by osłabić Japonię? Może Chińczycy? A może sabotażysta w USA?

Ciekawie zapowiada się wątek w USA. Wzrastają niepokoje społeczne, nieufność ludzi do rządu potęgowana przez prasę i osłabienie pozycji prezydenta. Czuje, że właśnie tutaj skończy się sezon. To by było bardzo logiczne w końcu jest on o dzielnych amerykanach.

OCENA 4.5/6

The Last Ship S03E05 Minefield
Cały odcinek poświęcony przebijaniu się przez pole minowe. I kurde, znowu napiszę, że było świetnie bo było. Nieustający suspens, który rósł z minuty na minuty. Pierw odkrycie pola minowego, potem nowego rodzaju min, uciekający czas, szaleńczy pomysł i wreszcie detonacja i torowanie drogi przy użyciu wabika na helikopterze i łodzi. Jakby tego było mało dorzucono jeszcze zbliżającą się do okrętu torpedę i heroiczną akcję Wolfa i Cruza. Czołówka z torpedą by uratować Nathana Jamesa, a potem długie poszukiwanie rozbitków. Jednak moim ulubionym momentem jest zmartwienie załogi po zaginięciu Wolfa i radość z jego odnalezienie.

U Takahashiego spokojnie w tym odcinku. On zdeterminowany by uratować żonę i dotrzymać swojej obietnicy. Coś mi się wydaje, że on współpracuje w jakiś stopniu z Pengem i to może być odwrócenie uwagi od najważniejszych spraw. Serial przy okazji daje mu kolejny wymiar. Nie dość, że był japońskim oficerem to jeszcze ma dziecko w drodze. Jakby był plan by go wybielić.

W Ameryce problem z mediami, niesforni gubernatorzy, prezydent pokazujący pewność siebie i zamieszki na ulicach. Jest ciekawie, ale to wciąż kładzenie fundamentów pod drugą połowę sezonu.

Sasha i Tom? Czemu nie jeśli ma to oznaczać więcej Bridget Regan w serialu.

OCENA 5/6

Timeless S01E07 Stranded
Zaskoczenie z samego początku. Bohaterowie już po podróży w czasie zostają pojmani przez Francuzów. Wrzucenie w sam środek historii bez zwyczajowej klamry z podróżami było dobrym pomysłem. Nadało dynamizmu odcinkowi i dało mu odpowiedni wydźwięk pogłębiając uczucie zagubienia w historii. Potem było standardowo. W sensie standardowo dobrze. Rozwijano relację między bohaterami, pozwolono im lepiej sobie zaufać po tym jak wyrzucili wszystko co leżało im na serce. Dano dobrze znaną mieszankę akcji, humoru i odniesień do popkultury. Bawiłem się przednio. Nawet znowu z wyczuciem poruszono wątek rasistowski by przy okazji zaznaczyć jak bardzo wielka przyjaźń zaczyna łączyć Rufusa, Lucy i Wyatta.

Dano też dużo scen w teraźniejszości. Było kilka uproszczeń jak cały protokół związany z powrotem wehikułu. Jednak kilka dodatkowych scen dla Jiayi czy Masona pozwoliła nadać im trochę człowieczeństwa, sprawić, że te postacie są jeszcze mniej obojętne. Dodano też jeden wątek do głównej fabuły - podejrzenia agentki Christopher względem Masona. Wciąż opowiadanie większej historii się ślimaczy, ale widać, że gdzieś to zmierza.

Serial zaczął poruszać obowiązkowe podczas podróży w czasie wątki predestynacji i wolnej woli. I robi to przyjemnie, z odpowiednim luzem, a rozmowy nadają motywacji bohaterom. Bałem się trochę zadęcia czy wzniosłych przemów więc kolejna cegiełka która mnie cieszy.

Na koniec brawa dla Rufusa. Naprawił wehikuł czasu materiałami z połowy XVIII wieku i odpalił go na kabelek.

OCENA 4/6  

1 komentarz:

  1. Poprzedni tydzień to przede wszystkim premiera Gilmorek, które patrząc ogółem na cały serial są nieco bardziej ponure niż poprzednie, które były dość zabawne. Chociaż jestem dopiero po pierwszym odcinku, ale póki co odnoszę takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń