poniedziałek, 9 października 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #251 [02.10.2017 - 08.10.2017]

SPOILERY

Lost Girl S01E03 Oh Kappa, My Kappa
Dobrych seriali o polowaniu na potwory nigdy za wiele. Ubolewam, że w ostatnich latach wiele tego nie powstanie, na szczęście ilość zaległości nigdy nie pozwoli tego naprawić. Tym razem dzięki losowaniu obejrzałem Lost Girl. Trzeci odcinek po pięciu latach przerwy. I jest dokładnie takie jak pamiętałem. Z sympatycznymi bohaterami, humorem i tajemnicą w tle. Standard jak na tego typu serial. Plus budżetowe wykonanie, które momentami śmieszy lub żenuję. Ogólnie jestem zadowolony z seansu. Lubię bohaterki, Kenzei jest szalona i ma świetną chemię z Bo. Nawet wątek romantyczny jakoś nie irytuje. Jeszcze jakby popracowano nad przedstawieniem potwora tygodnia to bym skakał z radości. Monster w jaskini, fontanna dająca młodość i porwana dziewczyna. Mało ciekawy miszmasz, który nie został należycie przedstawiony kosztem zabawy konwencją w studenckim bractwie. Budowano napięcie by tylko zmylić widza. Trochę zabawne, trochę irytujący efekt końcowy.

OCENA 4/6  

Star Trek: Discovery S01E03 Context is for Kings
Ja na prawdę chciałem lubić ten serial, może aż za bardzo. W końcu sci-fi, kosmos i mój pierwszy Star Trek poza abramsowymi. I ja wolę Dżej Dżeja. Serio. Wolę tych radosnych bohaterów będących załogą statku, a nie to co serwują mi protegowani Fullera. To już trzeci pilot serialu, który wreszcie powinien nakreślić jego kształt. Wyrzucił niemal całą obsadę (nie żeby było za czym tęsknić) i zarysował fabułę. Eeee, odkrycie nowego napędu pod okiem machiawelicznego kapitana gdzie gdzieś z boku toczy się wojna? Sam nie wiem. Wciąż brakuje mi tutaj bohaterów z którymi mógłbym się zżyć, to co jest irytuję. Czy mechanik, czy współlokatorka Michael. Tak, są tak nudni, że nie chcę mi się sprawdzić na IMDb ich imion. Główna bohaterka jest odrobinę lepsza, ale czasem wypada pretensjonalnie w swoim pozowaniu na wolkanina by zaraz zacząć panikować podczas przedzierania się przez wentylację. Mnóstwo tutaj też ekspozycji poprzez sztucznie napisane dialogi. Jeszcze więcej niż w finale. Nie wiem tez czy kompletnie zirytowałem się na serial czy tam rzeczywiście wszystko wygląda bardzo sztucznie.

Sama fabuła odcinka była mało wciągająca i mam nadzieje, że nie nadaje tonu serialu. Przedzieranie się przez mroczne korytarze opuszczonego statku kosmicznego i wielka bestia. Można było odczuć pewien nastrój tajemnicy czy odrobinkę napięcia, ale szybko to siadało przez nieudolne żarty. Haha, Kligon uciszający oficerów Federacji taki śmieszny by jeszcze zabawniej zginąć od przerośniętego kociaka #not. Nitki fabularne są bardzo luźno spięte i trzeba trzymać fabułę na słowo honoru, że doprowadzi do czegoś sensownego np. intelektualnej i szarej moralnie gry między Michael, a kapitanem. Tylko na razie to pusta tajemnica i ze dwa udane dialogi w morzu banału nie napawają optymistycznie. Dobrze, że jest jeszcze Saru, który wprowadza tak potrzebną komedię, ale przy tym ma jakiś charakter.

OCENA 3/6

The Gifted S01E01 eXposed
Byłem przekonany, że ogólnodostępne stacje nie przykują mojej uwagi w tym roku. Nie pokładałem nawet specjalnych nadziej w The Gifted. Powoli mam już dość superbohaterów i adaptacji komiksowych wyskakujących z każdej lodówki. Na szczęście telewizyjni x-meni są czymś zupełnie odmiennym od swojej filmowej marki oraz innych adaptacji komiksów.

The Gifted nie jest serialem o bohaterach. To nawet nie jest serial o x-menach. Najprościej go scharakteryzować jako dramat rodzinny z mocami. Bez heroizmów i ratowania świata. W centrum są rodzice i dwójka dzieci które zostały mutantami. Zapowiada się to na serial o adaptacji, rodzicielskiej miłości, o tym jak daleko można się posunąć by bronić najbliższych i jak osobiste doświadczenia z naszymi lękami i obawami wpływają na ich odbiór. Żeby było ciekawiej głowa rodziny pracuję dla rządu i zajmuję się oskarżeniem mutantów. Jest tutaj spory potencjał by pokazać całą sytuację w odpowiednich odcieniach szarości. Bez Xaviera i Magneto i wyraźnego podziału na dobro i zło. Zwykłe odnajdywanie się ludzi w niecodziennej sytuacji i adaptacja do nowego środowiska.

X-Men i Brotherhood tutaj nie ma, ale istnieli. To świat w którym Bractwo i grupy z X w niesprecyzowanym momencie zniknęły. Pozostali Mutanci ukrywają się przed ściągającym ich rządem standardowo obawiającym się odmienności. Mają własną społeczność w całkiem stylowym opuszczonym banku. Po drugiej stronie jest Sentinel Service na nich polujący. I w sumie tylko wiadomo o świecie. Niby można narzekać na kolejną linię czasu w marce X-Men, ale zostało to podane w na tyle udany sposób, że nie narzekam.

Poza rodzinką Stuckerów na świeczniku jest też kilku mutantów. I tutaj też zapowiada się na rozwijanie wątków rodzinnych. Czy to nieplanowana ciąża, problemy z ojczulkiem czy tarcie w grupie które są nieuniknione. Mutanci są różnorodni i mają ciekawe moce, które efektownie prezentują się na ekranie. Szkoda tylko, że wizualnie taka Blink wygląda bardzo sztucznie.

Kolejny odcinek włączę z ogromną przyjemnością i na podstawie przeczytanego wywiadu z showrunnerem jestem raczej spokojny o przyszłość serialu. Przynajmniej pod względem kreatywnym, z oglądalnością może być różnie. 

Inne:
- w głównej obsadzie dwójka nastolatków. Pozorny strzał w stopę, a wyszło lepiej niż się spodziewałem. Łatwo to zepsuć, ale konkurencja na polu najbardziej irytujących dzieci w telewizji jest ogromna. 
- serduszko dla Amy Acker, którą znowu można zobaczyć w telewizji. Stęskniłem się od czasu finału Person of Interest, a nie minęło wielu czasu.

OCENA 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz