poniedziałek, 7 października 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #53 [30.09.2013 - 06.10.2013]

To był prawdopodobnie ostatni tak mało produktywny tydzień. Ten obecny powinien przynieść więcej wolnego czasu czyli więcej seriali do oglądania i dłuższe notki na ich temat. Dobrze się składa bo jest co oglądać, a i chciałbym wrócić do The Shield i The Good Wife bo jestem złakniony dobrej telewizji po finale Breaking Bad. Będzie mi brakowało tego serialu. I nie tylko mi. Krytycy już wieszczą koniec złotej ery telewizji. Ja nie byłbym taki pochopny w osądach. Mad Men będzie leciał jeszcze przez 2 lata, HBO ma swoją Grę o Tron, Showtime wciąż solidne Homeland, które może zaskoczy, a i Masters of Sex kreuje się na wielki hit. Do tego masa perełek, o których wie garstka. Choćby Vikings, Orphan Black, Hannibal. Jest co oglądać tylko czasu nie ma. Może nie są to seriale tego kalibru co Breaking Bad, The Sopranos czy The Wire, ale to dlatego, że arcydzieła nie mogą powstawać rok w rok. Poza tym i my mamy wybredniejszy gust bo swoje widzieliśmy. Nie ma co psioczyć na obecną sytuację tylko trzeba oglądać.


SPOILERY


Breaking Bad S05E16
- cokolwiek bym nie napisał w tym miejscu byłoby to banalne i trywialne dlatego ograniczę się do niezbędnego minimum. Finał był niezwykle zadowalający, godna konkluzja losów Waltera White'a. Może i nie miał szybkiego tempa i niesamowitych scen, ale na pewno był odpowiednim zwieńczeniem 6 lat serialu. Wszystko co miało zostać zakończone zostało. Zero niedomówień, sytuacja jest jasna. Jeśli chodzi o Waltera. Jednak to on był głównym bohaterem serialu to na nim skupiały się te ostatnie odcinki i to jego losy były najważniejsze. Dokonał swojej zemsty i przyznał się do winy. Próbował naprawiać niektóre błędy, ale większość było nie do naprawienia. Pytanie przed finałem nie było czy zginie tylko jak. Okazało się, że ratując Jessego jego ostatni ludzki odruch. Skonał natomiast przy instrumentach chemicznych, przy jego ukochanych przedmiotach, które ukochał jak rodzinę. I to jest jego odpowiedni koniec. Marzyło mi się, że pierwszy raz zażyję swojego niebieskiego specyfiku, ale to trochę by się kłóciło z resztą serialu. On nie kochał metaamfetaminy, on kochał ją robić. Tak jak przyznał się Skylar robił to dla siebie, nie dla rodziny, czół wtedy, że żyję. Fenomenalna scena i popis aktorski Bryana Cranstona. Zresztą jak przez cały odcinek. Wizyta u Shwartzów, rozmowa z Lidią czy wujkiem Jackem - mocne sceny. Może i kameralne, ale wielkie wybuchy i twisty fabularne nie są wcale potrzebne na zakończenie, wystarczy tylko porządną konkluzja. Zresztą ciężko było o coś szokującego jeśli wątki które się nagromadziły przez tyle lat zostały rozwiązane w Ozymandias.
- jestem też zadowolony z zakończenia jakie dostał Jesse. Od dawna przewidywałem, że on powinien przeżyć bo na to zasługuje. Jest on kontrastem dla Walta - kryminalista z wyrzutami sumienia i głowa rodziny z manią wielkości i zapędami dyktatorskim. Piękna była scena gdy w swojej klatce wyobrażał sobie, że tworzy drewniane pudełko zamiast gotować metę, to samo pudełko, o którym była mowa gdy był na odwyku. Przeżył, nie zabił też Walta, ostatecznie uwolnił się od jego wpływu i zaczął nowe życie. Nie będzie one radosne po tym czego doświadczył, ale na nie zasłużył. A ostatnia z nim scena gdy pędzi samochodem to taki teaser nowego Need for Speeda.
- ciesze się też z pojawienia się Skinny Pete i Badgera czyli "the two best hit men west of the Mississippi" czyli niezwykle udany komediowy przerywnik. Zresztą nie jedyny. Mimo, że było czuć niezwykle napięcie jak Walt przechadzał się po domu Schawrtzów przypominało to trochę jakiś horror. Albo Marie mówiąca o sąsiadce. Dramatyzm przez cały odcinek, ale i delikatne rozluźnienie, które było potrzebne.
- jak w takim razie plasuje się Breaking Bad w moim prywatnym rankingu? Na 76 skończonych seriali ląduje na pierwszym miejscu zaraz obok The Wire. Nie potrafię zdecydować, który z nich jest lepszy. Nie da się. Obydwa to arcydzieła telewizji, ale przedstawiają odmienną tematykę. Niby ich wspólną częścią jest to, że zagłębiają się w ludzką psychikę, ale jeden z nich skupia się na społeczeństwie i w naturalistyczny sposób ją ilustruje, drugi natomiast to ewolucja bohatera, zaglądanie w mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Razem stanowią o silę medium jakim jest telewizja.

OCENA 6/6

Brooklyn Nine-Nine S01E02 The Tagger
- ten serial jest momentami przeuroczy, ale też i irytujący. Najbardziej nie podoba mi się pierwszy plan i dziwne zachowanie Peralty. Dobrze, że na przeciwnym biegunie jest Hol, który go temperuje od razu. Wystarczy, że Andre Braugher pojawia się na ekranie i robi się dużo śmieszniej. Na drugim planie przede wszystkim kobiety są zabawne. Emy, Gina i Rosa - jak ja chciałbym żeby ten serial został na dłużej tylko po to żeby je pooglądać. Jeśli w przyszłości one dostaną więcej czasu będzie dużo śmieszniej niż teraz bo za często coś mi bardzo nie pasuje by móc w pełni cieszyć się odcinkiem.

OCENA 3.5/6 

Castle S06E02 Dreamworld
- Rick przeżył, o jak dobrze bo bałem się, że zginie w końcu inaczej nie stawialiby go w takiej sytuacji. A tak na serio - jak zwykle przyjemnie, zabawnie i momentami dramatycznie. Szkoda tylko, że Rick miał taki mały udział w śledztwie. Espo i Ryana też mogłoby być więcej. Jednak cieszę się, że Kate zostaje w Waszyngtonie. Im dłużej tym lepiej. 

OCENA 4/6

Homeland S03E01 Tin Man is Down 
-  premiera sezonu niezwykle spokojna, przez to trochę rozczarowująca, ale dobrze jest wrócić do Homeland bo to jeden z tych ambitniejszych seriali w telewizji. Największy minus to brak Brodyego. Chciałem zobaczyć ci się z nim działo, w jakim miejscu wylądował, czy się ukrywa czy próbuje na własną rękę znaleźć winnych za zamach. Mam nadzieje, że prędzej czy później go pokażę. Dobrze, że zamiast niego jest Quinn. Lubię go bardzo i myślę, że powinien go godnie zastąpić. Nie podobało mi się też, że wciąż są pokazywany dramaty Dany. Ja wiem, że to niby pogłębia psychologię rodziny, ale ten serial już dawno o tym nie jest więc mogliby zamknąć ten temat.
- przesłuchania przed komisją senatu nie miały tej siły co w 24 jak Jack Bauer przed nią stanął. Trochę się wynudziłem. Zresztą mam dziwne wrażenie, że los Carrie jest mi zupełnie obojętny. O wiele lepsze są sceny z Saulem gdy musi podejmować trudne decyzję oraz jak rozmowy z Dar Adalem. Chciałbym, żeby temu poświęcono gros czasu.

OCENA 4/6

Person of Interest S03E02 Nothing to Hide
- o wiele lepszy odcinek od premiery. Znowu pojawiła się procedurala sprawa związana z wątkiem informatycznym i przez to ciekawie się ją oglądało. Problem anonimowości w internecie, prześladowcy, sprzedawania prywatnych danych - w tym aspekcie Person of Interest mistrzowsko prowadzi wątki. I jeszcze Shaw w centrum wydarzeń, opowiadająca o zabijaniu ludzi czy niechęci do pracy biurowej. Trochę świeżej krwi dobrze zrobiło temu serialowi
- gdy wypłynął wątek koper od razu podejrzewałem, że coś jest nie tak. Przez myśl mi przeszła Root albo nawet zabawy samej Maszyny w wymierzanie sprawiedliwości, a tutaj taka niespodzianka. Pojawił się kolejny poważny wątek fabularny z nowym przeciwnikiem tym razem samozwańczy mściciela walczący o anonimowość. Temat na czasie i idealnie pasujący do PoI.
- Carter miała śmieszne sceny z żółtodziobem. Tylko czy on nie jest podstawiony? To by było bardzo w style tego serialu. Albo po prostu zabawa z widzem - pokazują Quinna, zaraz potem pojawia się nowy parter Carter by okazało się, że te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego

OCENA 4.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S01E02 0-8-4
-  efektownie, dużo wybuchów, akcji i strzelania. Widać też, że nie poskąpiono budżetu. Szkoda tylko, że trochę tego za dużo. Wolałbym coś bardziej kameralnego z lepszą ekspozycją postaci by lepiej zapoznać się z ich charakterami i przeszłością. Niby muszą razem współpracować by pokonać przeciwności, ale to praktycznie kalka z The Avengers. Teraz trochę już wybrzydzam, ale mam wrażenie, że serial jest zbyt mocno osadzony w filmowym uniwersum. Mnóstwo odwołań i nawiązań i co chwila jakaś nazwa własna, ale boję się, że przez to nie będzie zbytnio stawiane na własną tożsamość i pomysły. Dobrze, że w tle jest wątek Skye i Nowego Ładu.
- niby narzekam i narzekam, ale mi się to całkiem nieźle ogląda. Trochę gorzej od Sleepy Hollow, ale wciąż jest to kawałek całkiem niezłej telewizji. Przyjemnej w odbiorze z mnóstwem nawiązań do popkultury i zabawnymi onlinerami.
- scena po napisach i wizyta Nicka Fury w zabawnej scenie. Więcej takich występów poproszę bo potrafią rozbawić. Czekam na kolejne wizyty. Marzy mi się też Zachary Levi w sotry arcu poświęconemu Asgardowi. To w końcu aktor telewizyjny, a premiera filmu i november sweep to idealne okazje na takie zagranie.

OCENA 4/6

Master of Sex S01E02 Race to Space
- co za piękny serial! Już mniejsza z tym jak uroczo wygląda Lizzy Caplan, ale te ubrania z epoki, wystrój pomieszczeń, stare samochody czy oglądanie czarno białej telewizji - zakochałem się w tym klimacie. Mam słabość do seriali historycznych i jeszcze trochę odcinków i pewnie zacznę szukać jakieś książki o latach '50 i '60.
- jednak nie tylko zachwycałem się dekoracjami. Aktorzy grają fantastycznie. Szczególnie Sheen. Raz się go lubi, raz nienawidzi. Brawa za stworzenie tak wielowymiarowej postaci. Ostatnia scena idealnie podsumowuje jego sytuację - jest w potrzasku między dwiema kobietami - żoną i sekretarką. Każda ma coś do zaoferowania i żaden wybór nie będzie tym dobrym. Jestem ogromnie ciekaw jak rozwiną się stosunki damsko męskie w tym serialu zważywszy na to jak są prowadzone.
- równie intrygujący jest drugi plan. Prostytutka, która znalazła swojego księcia z bajki, skomplikowany związek pary uprawiającej seks w imię nauki i lekarz szukający spełnienia w kolejnych podbojach miłosnych. Każda z tych postaci potrafi zaciekawić historią nawet jak się nie czuję do niej sympatii. Dobrze to wróży na przyszłość

OCENA 5/6

Sleepy Hollow S01E03 For the Triumph of Evil
- doskonale się bawię na tym serialu, oglądanie samego Ichibolda daje mi mnóstwo uśmiechu. Nawet nie musi nic mówić, wystarczy, że założy ręce na plecy i wbiję w coś/kogoś wzrok lub zacznie się przechadzać. Niezwykle komicznie to wygląda. Do tego jest świetna chemia między nim, a Abby. Nie spodziewałem się, że ten serial tak mi się spodoba. Na razie brakuje trochę dramatyzmu i odcinki mają strasznie lekki klimat, ale i na poważniejsze rzeczy przyjdzie czas bo wątki w tle są umiejętnie prowadzone. Coraz bardziej w świat jest wprowadzany Gonzales, kapitan przychylniej patrzy na sprawy i całkiem możliwe, że indianin będzie postacią powracającą. Jest dobrze!
- sama sprawa odcinki z Sandmanem interesująca, dobrze poprowadzona bo dotyczyła głównych postaci i siostrzyczkę odegrała znaczącą rolę. Efekty sypiącego się piasku bardzo ładne, a potwór wyglądał przeraźliwie. Brawa też za muzykę i króciutkie Mr Sandman znowu piosenka odnosi się do wątku odcinka. Chociaż wolałbym Enter Sandman, ale Metallica rzadko kiedy pojawia się w serialach.

OCENA 4/6

The Blacklist S01E02 The Freelancer
- po pilocie nie byłem przekonany, teraz zaczynam coraz bardziej wątpić. Bo szczerze mówiąc za dużo w tym chaosu i nie ma nic specjalnego w tym serialu. Red nie jest wcale taki błyskotliwy, to tylko całe tło zachowuje się jak banda idiotów i nie potrafi robić swojej roboty. Ten poważny ton jest zupełnie niepotrzebny. Sprawa miała kilka zwrotów, ale specjalnie nie zaskoczyła, ale to chyba było tak specjalnie nakręcone, a jeśli nie to źle świadczy o tym serialu. Poza tym nie rozumiem niektórych rzeczy - czemu ten zabójca, który wcześniej atakował cywilne cele teraz zmienił swoje modus operandi? A jeśli nie on to po co była cała ta szopka? Nie można było inaczej tego rozegrać? Serial chcę być bardzo efekciarski, ale brakuje mu ładu i składu
- na plus na pewno żarcik o tym, że Red jest ojcem Liz. Na minus jak opowiada jej co może zrobić i to jak się zaciska więź między nimi. Za często takie rzeczy widziałem by mnie nie nudziły. Brakuje tutaj czegoś świeżego.
- najgłupsza scena odcinka? Ta w Montrealu. Ile tutaj nielogiczności to głowa mała. Postacie się bezsensownie obwiniają, FBI nie obstawia tylnych wyjść, Liz nie podejrzewa, że Red może nawiać. Źle to wróży na przyszłość głownie dlatego, że scenarzystą tego odcinka jest jeden z producentów
- i na koniec fajna niespodzianka - ochroniarze Reda i agenta CIA. Prawie nic o nich nie wiadomo, a już są najciekawszymi postaciami

OCENA 2.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz