niedziela, 24 listopada 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #60 [18.11.2013 - 24.11.2013]

SPOILERY

Arrow S02E07 State v. Queen
- no niestety teraz słaby odcinek z kilkoma fajnymi momentami. Znowu idiotyczne sceny z Lauriel czy z Theą i Royem. Zupełnie mi ta trójka nie pasuje do serialu. Uniewinnienie Moiry przewidziałem, ale żywy Merlyn za tym stojący mocno mnie zaskoczył. Jego powrót cieszy bo zapowiada to kilka intryg i kolejne nawiązania do Ligii Zabójców. Tylko nie mogę znieść tego, że Thea okazała się jego córką. Kolejny wątek jak z telenoweli...
- powrót Vertigo wypadł średnio. Brak efektownych scen walki i tylko kilka udanych momentów, które były wynikiem szaleństwa hrabiego. Mogło to o wiele lepiej wyglądać. Jednak końcówka była zadowalająca jak Oliver posłał mu trzy strzały w klatkę piersiową. Tylko czemu ktoś spadający z budynku musi wylądować centralnie na jedynym samochodzie na ulicy?
- flashbacki znowu na plus. Nie działo się wiele, nic nie ujawniono, ale ja lubię sceny z Shado i Sladem. Tak bardzo chciałbym zobaczyć ich w teraźniejszości. Ciekawe czy to serum, którego szukają zmieni Slade'a w super-żołnierza.

OCENA 3.5/6

Brooklyn Nine-Nine S01E07 48 Hours
- jaki ten serial jest wspaniały! Śmieje się co scenę, a o to w komediach chodzi. I nie chodzi tutaj tylko o dialogi i zachowanie postaci, ale też absurd, niektórych postaci, powtarzające się gagi czy też drugi plan i drobne detale. Brakowało mi takiego serialu w moim tygodniowym grafiku
- chyba się przekonuje do Jake. W pierwszych odcinkach była to najbardziej irytująca postać, ale teraz jest śmieszny. Choćby te jego dziwne miny. Jednak najlepsza jest Amy. A najlepiej w duecie z Jakem. Uroczo wyglądało w tych okularach, a komentarz o radach dotyczących makijażu od prostytutki był rozbrajający
- również sceny z Terrym były przecudowne. Zwłaszcza jego nagłe zasypiania i pracująca pamięć mięśniowa - mistrzostwo! Albo zestawienie go z szwagrem.

OCENA 5/6

Brooklyn Nine-Nine S01E08 Old School
- parodia Hurt Locker wyszła przednio! Może to i bezwstydna zrzynka, ale serial doskonale zdaje sobie z tego sprawę i to wykorzystuje. Cudowne ujęcia z Charlsem w kombinezonie, a potem moment detonacji
- wątek Brogana taki sobie i nie był strasznie śmieszny, ale dał kilka cudownych scen. Pierwsza to flashback Jake'a ze szkoły jak opowiada o książce i heroinie, a druga to Holt wykorzystujący Amy i jej komentarz do tego
- drugi wątek z Rosą o wiele lepszy. Bo jak się nie uśmiechnąć gdy pokazywane są jej odzywki z sali sądowej, opowiada o swoim szczęśliwym miejscu oraz przebiera się w kolorowe stroje?

OCENA 4.5/6 

Brooklyn Nine-Nine S01E09 Sal's Pizza  
- kolejny odcinek i kolejna skondensowana dawka pozytywnych emocji. Trzy różne wątki i wszystkie tak samo zabawne. Cieszyło przede wszystkim użycie wszystkich postaci. Oby tak dalej
- najlepiej wypadły rozmowy o pracę prowadzone przez Ginę. Ona jak zwykle pełna dziwactw, ale w tym szaleństwie jest metoda. Uwielbiam ją, jedna z najlepszych bohaterek serialu, a scena z włosami prześmieszna
- drugi wątek skupiał się na Rosie i Amy. Kolejne świetne zestawienie postaci. Zazdrosna Amy i docinki o bycie kapitanem, przemoc fizyczna Rosy i w końcu wycieczka na komisariat - pięknie to wyszło.
- tytułowy wątek z pizzerią śmieszył głównie dzięki Boylowi i jego kulinarnemu fetyszowi. Genialny motyw newsettlera i kłótni o najlepszą pizzę. Albo bijatyka z strażakami. Zawsze też mnie śmieszy jak Peralta rozwiązuje zagadki kryminalne tylko po jednym spojrzeniu na miejsce zbrodni
- cudownie wypadł też początek z historią wyszukiwarki. Genialne flashbacki i wpisy od Hichoocka albo poszukiwanie nowego mięśnia u Terrego

OCENA 5/6  

Homeland S03E06 Still Positive 
- Carrie w ciąży?! Co to ma być? Moda na sukces czy inne Grey's Anatomy?! Nie chce mi się wierzyć, że ktoś ogląda ten serial do obyczajowej otoczki. I pomyśleć, że kiedyś był to taki piękny thiller o mocnym zabarwieniu polityczno szpiegowskim. Niby te elementy się dalej znajdują, ale coraz częściej są marginalizowane. Bo przecież ciąża to ewidentnie motyw, który będzie rzutował na na przyszłość serialu. I pewnie to rudy jest ojcem dziecka. Bo oczywiście ten częsty przypadkowy seks był całkowicie zabezpieczony. Bez sensu też, że w szpitalu nie wyszło, że jest w ciąży przecież przed przyjęciem jej do psychiatryka powinni zrobić wszystkie badania. No i kiedy doszło do magicznej chwili zapłodnienia?  Przecież musiały minąć już jakieś trzy miesiące. Co najmniej...
- głupio wypada też wątek Dany. I co tak po prostu wyprowadziła się z domu, a matka jej na to pozwoliła? I się już nie będzie pokazywała? Więc po co była ta cała drama z chłopakiem z wariatkowa? Chyba tylko by zwiększyć irytację i zachwycać się dość przeciętną resztą
- dobrze, że przynajmniej pod względem szpiegowskim było nieźle. Carrie pokazała klasę podczas przesłuchania z Javadim, a pod koniec odcinka Saul go znokautował. Również Peter miał kilka niezłych scen, ale na niego przecież zawsze można liczyć. Ciekawie też wypada walka o władzę w CIA. Komu sprzyja Dar Adal? Czy w pełni stoi za Saulem?
- irytująca jest też ta łopatologiczność serialu. Chwilę przed rzezią dokonaną przez Javadiego Saul dokładnie tłumaczy Farze, że wywiózł jego żonę z Iranu. I po tym oczywiste jest gdzie jedzie Javadi. Zero napięcia bo od razu wygląda to na zemstę na Saulu. Owszem mocna scena popełniania morderstwa, ale efekt byłby o wiele lepszy gdyby jego intencję były nieznane, a ja jako widz byłbym trzymany w niepewności i niewiedzy tak jak Saul, który nie ma pojęcia co się dzieje

OCENA 3.5/6

Homeland S03E07 Gerontion
- cud! Odcinek Homeland bez rodzinki Brodych i szalejącej Carrie. Dawno coś takiego się nie zdarzyło. Oglądało się to bardzo dobrze, ale jakby się nad tym głębiej zastanowić to odcinek jakiś wspaniały nie był. Niestety coraz bardziej się zastanawiam nad rzuceniem tego serialu bo już dawno przestał mnie angażować
- Javadi został zrekrutowany tylko na ile można mu wierzyć? Czy Saul będzie potrafił go kontrolować i czy zrobi coś przez te 10 dni. Bo może i ma poparcie Dar Adala, ale zamknięcie Lockharta w tej sali konferencyjnej było głupie. Zachowywali się jak dzieci. W ogóle nie rozumiem czemu mu o wszystkim powiedział. Nie musiał tego robić, a to mu tylko może utrudnić życie. Jasne, fabularnie będzie się więcej działo, ale to nie jest konieczne
- ciesze się ogromnie, że Fara dostaje dużo miejsca w serialu. Świetnie na jej postaci pokazano odrazę do Javadiego, ale pewną niemoc.
- Carrie jest pewna, że to nie Brody stał za zamachami i teraz będzie tropiła bankierów i zupełnie przypadkowo podłapie trop w Wenezueli. Dobrze. Zapowiadają się dwa ciekawe wątki i mam nadzieje, że nie zostaną spieprzone o co całkiem łatwo przy tym serialu

OCENA 4/6

Homeland S03E08 A Red Wheelbarrow
- nie wiem, na prawdę nie wiem co mam myśleć o tym serialu poza tym, że mnie niezmiernie irytuje. Zagęszcza się polityczna intryga, są gierki szpiegów, a potem buum Carrie zaczyna świrować i czar pryska i już ciężko się na to patrzy. Ja rozumiem, że jest niestabilna, że chcę oczyścić Brodyego, ale niektóre sceny z jej udziałem są niesamowicie irracjonalne. Tak pięknie grała w tym odcinku, zwodziła wrogów, rozumiała o co tyczy się gra, a potem na mózg jej weszła "kocham Brodyego, muszę go uratować" i zaczęła szaleć. Dobrze, że przynajmniej inni mają więcej rozumu w głowie. Peter ją postrzelił i to było mocne. Więcej takich scen bym sobie życzył, a nie ciągłego powtarzania szaleństwa Carrie, które jest już nudne
- cieszą mnie też sceny z Farą. Ma wyrzuty sumienia po ostatniej akcji, ciąży jej to co się stało, ale też okłamuje ojca przed tym gdzie pracuje. Zdecydowanie jedna z najciekawszych postaci.
- pojawił się kolejny idiotyczny wątek. Bo inaczej tego nie można nazwać. Żona Saula została uwiedziona przez agenta, zapewne obcego mocarstwa. Stawiałbym na Pakistan. Tylko, że to jest strasznie naciągane. Ciężko mi jest zawiesić niewiarę wobec tego serialu. To już w 24 były mocniejsze zwroty akcji
- kolejny twist fabularny to okdrycie, że Saul wybrał się po Brodyego. To akurat było niezłe. Tylko, że znowu naciągane. Czyli, że to on od początku miał go w rękach? DJakie ma plany wobec niego, czemu okłamuje Carrie? I jakim cudem dostał Brodyego? Ech, dziwne to i tyle.

OCENA 3.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S01E08 The Well
- słabo. Tak bardzo cieszyłem się na crossover z filmowym Thorem, ale okazało się, że to tylko marketingowa paplanina. Ekipa na parę minut trafiła do Londynu po ostatnich wydarzeniach i za chwilę lecą do Norwegii bo okazuje się, że przypadkowo wypłynął na światło dzienne kolejny artefakt Asgardczyków (Asgardian?). I gdzie tu crossover? Przecież to zwykłe jechanie na popularności filmu i nie spełnianie obietnic. Kilka żartów Culsona o Thorze to za mało
- niestety, ale to nie były jedyne irytujące momenty. Odcinek aż raził głupotami. W Norwegii oczywiście strażnicy leśni między sobą mówią po angielsku, a do tego zachowują się jak rozemocjonowane nastolatki. Nie rozumiem też czemu profesor z uniwersytetu o artefakcie Asgardczyków mówi, że pochodzi z starożytnej historii skoro ewidentnie jest to średniowiecze i raptem tysiąc lat. Gdzie to do starożytności? Idiotyczne było tropienie magicznej laski - szybki research i już wiemy, że wikingowie najeżdżali Sewille więc to tam musi być. Taa w ciągu tych kilu set lad podbojów cały czas pływali w te same miejsca... ten profesor/asgardczyk też strasznie żałośnie wypadł. Mało przekonujący, ciężko uwierzyć, że ma kilka tysięcy lat, a i bez sensu jest to, że od razu jak jego historia została spisana nie zabrał się za przenoszenie artefaktu. Głupie i tyle... Walki też mogły być lepsze, a nie nieskładna nawalanka. Tylko to ostatnie ujęcie May mi się podobało mimo, ze podobne widziałem już w kilku innych filmach.
- jednak mimo całego mojego narzekania było kilka dobrych scen jak próba pogłębienia psychologii Warda. Tego się nie spodziewałem, że tyranizował swoje młodsze rodzeństwo i całkiem możliwe, że to on jest odpowiedzialny za śmierć brata.
- Culson wciąż zdaje sobie sprawę, że coś jest z nim nie tak i ma coraz większe wątpliwości co do magicznego Thaiti. Genialna tekst "Did I fall asleep?" co jest genialnym nawiązaniem do Whedonowskiego Dollhouse. Co akurat źle świadczy o SHIELD skoro to był najlepszy moment odcinka...
- nieporozumieniem jest też brak pokazania wspomnień May. Właśnie na to najbardziej czekałem, miałem nadzieje i nic z tego. Wciąż jest teasowane, że coś mrocznego się stało, że musi sobie z tym na co dzień radzić i dla tego nie chciała wracać w teren. Tylko, że wciąż nic nie mówią. Słabo.

OCENA 2.5/6

Person of Interest S03E09 The Crossing 
- nienawidzę internetu, psuję tyle niespodzianek. Nie czytałem newsów, ale i tak udało mi się wpaść na spoilery co się stanie. Wystarczyły dwuznaczne nagłówki i wywiady z aktorką grającą Carter. I przez to brakowało elementu zaskoczenie, który sprawiłby że odcinek byłby jeszcze lepszy. Jednak jej śmierć i tak jest szokująca. Rzadko się zdarza, że w proceduralach giną postacie z powodów artystycznych, a tym bardziej w środku sezonu, w zwykłym odcinku i bez wielkich zapowiedzi. Ogromny plus dla serialu, że nie promował odcinka w ten sposób. Będzie mi brakowało Carter bo nieźle wpasowała się w serial, ale jej brak będzie znaczył więcej Root i Shaw. Jakoś trzeba skompensować straty. Wątek HR też jest niemal skończony więc pojawią się te dużo ciekawsze związane z Maszyną i Anonimowymi
- najbardziej mnie ciekawi jak śmierć Carter wpłynie na Johna. To ona uratowała go przed samobójstwem, a teraz jak odeszła zaraz po pocałunku może to załamać Johna. Tylko pierw zemsta na Simmonsie. To musi nastąpić. Zdesperowany John mszczący Joss. Oby tylko jak najszybciej do tego doszło
- podobało mi się w odcinku jak stawiano inne postacie w obliczu śmierci. Numer Johna czy torturowany Lionel. Dobre zmyłki. Zwłaszcza z tym drugim. Świetnie się zachował, ciasteczkowe wróżby genialne tak jak i jego rozmowy z Shaw
- równie dużo działo się w bazie. Wizyty u Root i kuszenie Harolda. Oparł się pokusie, ale na jak długo? I czy rzeczywiście Root nie zmieniła kodu? Ja wciąż obstawiam, że Maszyna się sama nadpisuje i wykształciła w swoim obrębie jakąś autonomiczną samoświadomość. Root zadała też ciekawe pytania - ile pomocników wcześniej miał Finch?
- ostatnie ujęcie genialne. Nie chodzi mi o moment zastrzelenie Joss i postrzelenie Johna czy Harolda, który się temu przygląda. Mówię o dźwięku budki telefonicznej, który przyprawia o dreszcze i uzmysławia całe sedno serialu. Ciekawe też czemu Maszyna nie odezwała się wcześniej. Kolejna usterka czy może jest obrażona na Harolda?

OCENA 5/6

Sleepy Hollow S1E08 Necromancer
- i znowu jest. Najbardziej oczekiwany serial tygodnia znowu daję radę. Bo jak tu nie cieszyć się z Abby uczącej Ichbolda "żółwika?" No nie da się. Szkoda tylko, że serial ma kilka irytujących momentów, które nie pozwalają mu dołączyć do grona wybitnych produkcji. Zwłaszcza kuleje logika bo czemu Hessowie nie załatwili tego człowieka z antykwariatu? Czemu zrobili taką rozróbę? Trochę za duże uproszczenia. Za bardzo też nie podoba mi się tożsamość Jeźdźca bo został trochę obdarty ze swojego mistycyzmu i nie potrzebnie wplątany jest w to wszystko trójkąt miłosny z taniego romansidła. Jednak koniec narzekania bo przecież odcinek i tak był wspaniały
- wiele scen mi się podobało, ale najlepszy był Ichbold grożący samej Śmierci spętanej w łańcuchach i diabelskiej pułapce. W ogóle wszystkie sceny w podziemiach były niesamowicie klimatyczne co potęgował fakt, że to Andy mówił za Bezgłowego.
- na plus wyszedł team up Irvinga i Jenny. Zwłaszcza sceny w elektrowni pokazujące zaradność siostry Abby.
- niesamowicie podobają mi się też rozmycia ekranu na krawędziach podczas flashbacków. Szczegół, ale niesamowicie cieszy
- plany Molocha względem Ichbolda są bardziej dalekosiężne niż się wydaje. Czemu pozwolił by uszedł z życiem? Ja wciąż jestem zdania, że jeszcze nie wszystkie siły się ujawniły

OCENA 4.5/6

The Good Wife S05E07 The Next Week
- o tak, znowu świetny odcinek! Nie mam pojęcia kiedy minęło to 40 minut, a była to niezwykle intensywna przygoda. Proceduralna sprawa na drugim planie, a serial robi się coraz bardziej obyczajowy co wychodzi mu na dobre. Jednak wątki prawnicze też były ciekawe. I zaskakujące bo wychodzi na to, że sprawa jeszcze się nie skończyła. Czyżby Alicja przybędzie niedługo na ratunek? To by pomogło się jej wypromować jakby wygrali sprawę przegraną przez Lockhart/Gardner
- kłopotów w nowej kancelarii coraz więcej. Wciąż nie ma biura, a jeszcze Alicja została oskarżona i zdradzona przez Anthonyego. Chociaż to może akurat dobrze bo powinno to wyjść Florrick/Agos na dobre. Tylko jak się jej uda wykaraskać z nowego problemu? I czy Clark pomoże? Ja się ciesze, że zostaje on w serialu na dłużej bo to jedna z sympatyczniejszych postaci
- wątek Zacha i Grace przyjemny. Jestem pełen podziwu jak przedstawiane są wątki dzieci w tym serialu. Mimo 5 sezonów ani razu nie irytowały, a ciężko o to w serialach bo nadzwyczaj często nie radzą one sobie z tym
- cieszy mnie też wykorzystywanie muzyki klasycznej w serialu. Idealnie komponuje się ona z wydarzeniami na ekranie. Wielka szkoda, że w poprzednich sezonach było jej tak mało
- sceny z Owenem to kolejny mocny element odcinka. Jako jedyny nie potępia decyzji Willa czy Alicji i rozumie co tak na prawdę się wydarzyło. Widzi to napięcie między tamtą dwójką i zna jego źródło.

OCENA 5/6

The Good Wife S05E08 The Next Month
- odcinek trochę spokojniejszy od poprzednich, chwila wytchnienia mimo, że była dobrze znana z tego serialu pogoń za czasem. Szkoda tylko, że sprawa kapusia nie była specjalnie angażująca. Dobrze, że Robyn ratowała sytuację. Uwielbiam ją, wniosła sporo dobrego do serialu i idealnie się wpasowała. Mam nadzieje, że w przyszłości pojawi się jakiś odcinek, który poświęci jej trochę więcej miejsca bo tak na prawdę nie wiele o niej wiadomo
- nowe biuro Florrick/Agos wygląda super. Lubię takie klimaty. Teraz czekać jak zostanie udekorowane i rozwinięte. Tylko żeby klienci byli bo jak na razie są same kłopoty. Niby Alicja pomogła Natalie, ale wygląda na to, że lobbysta i tak przeszedł do L.G., a ponadto utracili klientów.
- swoją drogą pojawienie się Natalie to miła niespodzianka. Przyjemnie ogląda się Eli, który traci głowę i irracjonalnie działa.

OCENA 4/6

The Walking Dead S04E04 Indifference
- lubię wypady po zapasy w tym serialu, tym razem były dwa, ale odcinek jakoś mnie specjalnie nie wciągnął. Trochę brakowało w nim napięcia. Jednak zaskoczenie wielkie - Carol zostaje wyrzucona z grupy. Przynajmniej na razie bo wiele może się zmienić jak reszta się o tym dowie. Ciekawie jednak by było gdyby na swej samotnej drodze spotkała Gubernatora. To by było coś. Bardzo chciałbym bym nie znikła z serialu bo to jedna z ciekawszych postaci, która najbardziej zmieniła się od początku produkcji o czym zgrabnie przypomniano w tym odcinku
- strasznie podobał mi się też komentarz Carol o zegarku Ricka. Nie jest jej przykro, że zginął Sam, ale że Rick stracił swój zegarek.
- druga wyprawa była trochę nudniejsza mimo, że teoretycznie lepsza ekipa. Za mało interakcji na linii Michonne/Daryl, a za dużo problemów Tyreesa i Boba. Trochę bez sensu, że nie zabrali innych medykamentów, a tylko te po które wyruszyli. Przecież mieli jeszcze sporo miejsca w plecakach, a na półkach trochę towaru zostało. Nic dziwnego, że tak ciężko się im żyję. Bez sensu też był komentarz o chorobie w krwi...

OCENA 4/6

The Walking Dead S04E05 Internment
- Hershel to mój bohater tego odcinka. Niby pozbawiony stopy, a spisuje się w walce lepiej niż niejedna osoba w więzieniu. Jeszcze zaserwowano konflikt wewnętrzny i mnóstwo świetnych scen z jego udziałem. Zdecydowanie jedna z lepszych postaci serialu, czego bym nie powiedział podczas pierwszego sezonu.
- story arc z epidemią się skończył, a przynajmniej tak to wygląda. Widocznie był potrzebny żeby trochę przerzedzić obsadę. Na szczęście zginął tylko nowy narybek z Woodbury. Oryginalni bohaterowie przetrwali, ale poprowadzono to w taki sposób, że nie można było być pewnym ich przyszłości zwłaszcza po tym co działo się na początku zeszłego sezonu. Ja się najbardziej ciesze, że Glenn i Magie żyją dalej w szczęściu. Oby jak najdłużej.
- oglądając walkę pod płotem coraz bardziej się zastanawiam jak im udało się tyle przeżyć podczas zombie apokalipsy. W więzieniu siedzą kilka miesięcy, a nawet go nie umocnili tyko biorą się za to jak pali im się grunt pod nogami. Przecież pierwsze co to powinni ufortyfikować ogrodzenie, a nie bawić się w ogródki. Wykopać doły, wzmocnić je, zrobić barykadę i palisadę, zostawić ładunki wybuchowe kawałek od placu w celu odwrócenia uwagi, a i nie zapomnieć o nieustających wartach dobijających szwendaczy zza ogrodzenia. Niby proste, a nikt o tym nie pamięta. Swoją drogą ciekawe ile jeszcze będą żyć w więzieniu, w końcu formuła się wyczerpie i będzie trzeba znowu ruszyć w drogę. Marzy mi się znowu jakaś metropolia pełna zombie
- Daryl wciąż nie wie o odejściu Carol. Tylko Hershel i Maggie, pewnie dopiero w następnym odcinku zacznie się dziać. Najbardziej czekam na reakcję Tyreesa. Rozczarowałem się trochę bo miałem nadzieje, że ktoś z rady wiedział o tym co zrobiła Carol. Tylko, że oni wolą dyskutować o tym kiedy podawać spaghetti ;)
- Gubernator się w końcu pojawił! Długo trzeba było czekać na ten moment. I niby tyko go pokazali, spoglądającego na więzienie, ale ciary wskoczyły na plecy. Wychodzi na to, że to on jest odpowiedzialny za nasyłanie zombie, ale znając go ma jakiś plan. Oby konfrontacja z Michonne nastąpiła jak najszybciej.

OCENA 4.5/6


The Walking Dead S04E06 Live Bait
- odcinek w całości poświęcony Gubernatorowi. Myślałem, że będzie się więcej i szybciej działo, a zamiast tego odcinek bardziej psychologiczny i postawiony na nastrój. Szkoda tylko, że bez szału. Dużo nudnych i przydługich scen, za mało mocnych i zaskakujących momentów. W moim odczuciu błędem było pokazanie jak Gubernator odzyskuje wiarę w własne siły i z determinacją walczy dla innych, a nie pokazanie jego upadku i zatracania się w szaleństwie. Może i na kolejne jazdy przyjdzie czas, ale średnio mi się podoba motyw jego nowej rodzinki
- jednak kilka elementów uratowało ten odcinek. Zwłaszcza początek był mocny gdy w tle leci rozmowa Gubernatora z kobietami i opowiada jak żył w pokojowej społeczności i potem ich lider oszalał. To było mocno. I dlatego przez cały epizod czekałem na jakiś przejaw jego szaleństwa. Niestety nic z tego. Trochę napadów agresji na zombie i to wszystko.
- do końcówki odcinka mam mieszane odczucia. Niby pojawił się Martinez i zapewne grupka jego zwolenników, ale dla mnie jest to zbyt naciągane, że podczas chaotycznej ucieczki zupełnie przypadkowo Gubernator trafia na jednego ze swoich dawnych zwolenników. Grubymi nićmi to szyte. Jednak dobrze wróży na przyszłość   

OCENA 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz