poniedziałek, 23 grudnia 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #64 [16.12.2013 - 22.12.2013]

SPOILERY

Homeland S03E12 The Star
- i po finale. O tym sezonie można wiele mówić, ale może kiedy indziej, skupie się głównie na ostatnim odcinku. Nie był może on oszałamiający, nie pozostawił wielkiego cliffhangera czy roztrojenia emocjonalnego. Był solidnym zakończeniem pewnej historii. Na Brodyego przyszedł czas. Jego śmierć może specjalnie nie zaskoczyła bo od dawna się na nią szykowało, a tytuł odcinka odnosił się do gwiazdek poległych na ścianie CIA. Ktoś musiał umrzeć, a Nicholas był naturalnym wyborem. Najbardziej podobały mi się jego ostatnie sceny z Carrie. Rozważanie nad odbieraniem życia, odkupieniem i sensem bycia żołnierzem. Było też pogodzenie się z własnym losem. Oby się też bez ostatnich słów i wyznać miłości. Podobał mi się koniec tej historii tak jak i ostatni story arc sezonu. Szkoda, że pierwsze 8 odcinków tak bardzo odbiegało klimatem jak i jakością
- ostatnie 20 minut dzieje się po przeskoku w czasie czyli sytuacja bliźniacza do tej z True Blood. Na szczęście nie było diametralnych zmian, szkoda tylko, że nie otworzono jakiś arcy ciekawych wątków. Ciąża Carrie, Saul na emeryturze czy transformacja Iranu nie napawają optymistycznie. Najgorzej wypada oferta pracy dla Carrie jako szefowej placówki w Turcji. To jest strasznie naciągana. Lockhart, który przekłada misję nad ludzi daje znaczący awans niestabilnej Carrie. Zupełnie to nie pasuje do tego serialu, który tak bardzo starał się być realny w pierwszej serii.
- czwarta seria Homelanda nie ziębi mnie ani grzeje. Nie napalam się bo nie ma na co. Błysk geniuszu był raczej jednorazowy i teraz pozostaje tylko przeciętny serial. Oby tylko nie spadł poniżej pewnego poziomu

OCENA 4.5/6

Mob City S01E01E02 A Guy Walks Into a Bar... | Reason to Kill a Man
- miałem obawy przed tym serialem. Nasłuchałem się, że jest przeciętny, a i recenzenci się nim nie zachwycali. I niby mają rację bo to kolejna solidnie zrealizowana produkcja, której brakuje powera by stać się kolejnym kamieniem milowym w historii telewizji, ale kurde, serial ma coś w sobie co pozwala wysiedzieć 1,5h i zbytnio się nie nudzić. Sezon na pewno skończę bo jestem ciekaw dalszego ciągu historii i liczę na kolejne zaskoczenie. Boję się trochę nieśpiesznego tempa snucia historii oraz postawienie wątku miłosnego w jednej z głównych ról, ale to może się udać. Bo klimat. Kapelusze, samochody, papierosowy dym, przekupni gliniarze, mafiozi w garniturach i mroczne ulice Los Angels na które chcę się wrócić.
- trochę tylko szkoda, że nie ma zbytnio o czym pisać. Podobało mi się, pozachwycałem się zdjęciami, popatrzyłem na bogatą scenografię, ale niestety fabularnie mało się dzieje. I niby są jakieś spiski, tajemnice, dwuznaczne gierki, ale jak na razie jest to kameralna historia jednego faceta. Podobno te 6 odcinków to prolog do właściwego serialu. Oby tylko mnie zbytnio nie wynudziły, bo może mi się skończyć ochotę na zachwycanie się detalami

OCENA 4.5/6

Mob City S01E03E04 Red Light | His Banana Majesty
- znowu mnie wciągnęło, ale miało dłuższe momenty. Według mnie pomysł robienie trzech długich odcinków jest nietrafiony bo ciężko nie stracić koncentracji zwłaszcza, że styl jest usypiający i nieśpieszny. Można się pozachwycać wykonaniem i detalami oraz zasłuchać się w muzyce, ale nie przez tak długi okres czasu. Szkoda, że postanowiono tak podzielić serial bo psuje to trochę odbiór. Jeszcze długi pilot bym zniósł bo pozwoliłby lepiej wczuć się w klimat, ale nie wszystkie odcinki
- fabularnie to dalej prosta historia walka dobrych z złymi, posiadająca kilka mniejszych wątków. Jednak mam wrażenie, że wcale nie jest ona najważniejsza, że to tylko pretekst do smakowania klimatu i słuchania jazzu. Przyjemnie ogląda się kolejne gangsterskie potyczki i świetnie zagranych policjantów i bandytów, ale dalej mam wrażenie, że oglądam kolejne sceny z życia przestępczego świadka Los Agneles, a nie misternie skomponowaną fabułę, a taka powinna być w tych kilku odcinkach. Jasne, wszystko to się połączy w finale bo to naturalna kolej rzeczy, ale nie powiem żeby zależało mi na poszczególnych bohaterach. Jest kilka wyrazistych, kilku mocniej zarysowanych, ale za mało o nich wiadomo, mają raptem po kilka charakterystycznych cech, ale nie dostrzegam u nich złożoności psychologicznych. Podczas oglądania mam trochę wrażenie, że są to flashforwardy z Boardwalk Empire, ale robione przez mniej utalentowaną ekipę scenarzystów.
- oglądać będę oglądał bo mi się przyjemnie na to patrzy, ale chyba na 2 sezon nie zostanę jeśli powstanie.

OCENA 4/6

Nikita S04E03 Set Up
- Nikita znowu taka dobra, a ja kolejny raz złoszczę się po odcinku, że raptem garstka kolejnych została, a takie Supernatural na The CW jest emitowane 9 rok. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Bardzo żałuję, że ten sezon serialu jest skrócony bo widać, że twórcy mieli pomysł jeszcze co najmniej na rok, a teraz muszą to upakować w kilku odcinkach i zarzucają widza rewelacjami i zwrotami akcji. Nie żeby tego brakowało w poprzednich seriach, ale tutaj jeszcze zanim uda się ochłonąć po jednym jest już następny i ewidentnie przydałoby się więcej czasu na ekspozycję. Jednak to tylko czepianie się na siłę i to stacji, a nie samego serialu bo z niego jestem bardzo zadowolony. Cliffhanger z poprzedniego epizodu został niby szybko rozwiązany bo wyjaśniło się, że to nie Birkhoff jest kretem Amandy, ale wtyczką w NSA jest jego ojciec. To kto w takim razie został podmieniony?! Chyba najbardziej logicznym wyjściem wydaje się Michael bo w taki sposób Amanda by sprowadziła najwięcej bólu na Nikitę. I teraz będzie sobie trzeba łamać głowę przez najbliższy czas co jest prawdą, a co złudzeniem. Plany w planach. Aż przypominają się stare 24.
- Alex w końcu połączyła się z resztą, a do tego panna Udinov ma przechlapane. CIA na nią poluje i została wplątana w gigantyczny spisek. Sceny tortur i przesłuchiwania świetne. Tylko trochę rozczarowujące, że nie poradziła sobie sama z całą kryjówką CIA. To byłaby Alex jaką lubię. Mam nadzieję, że w przyszłości dostanie trochę nowych scen akcji. I coraz bardziej interesujące są jej interakcję z Samem. Niby wątek nie związany z główną linią fabularną, ale mogę się założyć, że jakoś powiążą to z The Shop
- historia Birkhoffa bardzo mi się podobała. Sfingowanie śmierci, niezrozumienie z ojcem i ponowne spotkanie i tragiczny koniec, a teraz jeszcze Amanda, która będzie próbowała go złamać.

 OCENA 4.5/6

Person of Interest S03E11 Lethe
- kolejny znakomity odcinek. Mimo, że z początku ma proceduralny charakter to potem przeradza się w epizod mocno rozwijający mitologię serialu i poruszający do przodu sporo wątków fabularnych. No i miał Saula Rubinka, który w duecie z Michaelem Emersonem tworzył znakomitą parę. I te rewelację związane z kolejnymi maszynami i pstryczek w nos PRISM - kapitalnie pomyślane. Potencjał fabularny tego wątku jest ogromny. Tak jak pojawienie się szefowej Hershela i Czujnych. Działo się sporo. I ten cliffhanger! Czyżby szykował się team up Johna i Root?
- właśnie, John. Świetnie pokazano jego zwątpienie w misję i zrezygnowanie. W sumie tak samo jak u Fincha, tylko że on mógł od tego uciekać, do czasu pojawienia się Fusco. Ciekawa historia ojca Johna oraz rozmowa o sensie ratowania innych. Fantastyczne scenopisarstwo.
- i jeszcze sceny z przeszłości Fincha. Kapitalnie pomyślane. Mogę się tylko zachwycać jak przedstawiono początki Harolda, o fascynacji maszynami oraz ptakami. Była to też smutna historia jego ojca, która współgrała z głównym wątkiem odcinka.

OCENA 5/6

1 komentarz:

  1. Świetna robota! Nikita mnie rozczarowała całkowicie ;( Jak ktoś czeka na wersje z napisami to juz jest na tvseriesonline.pl

    OdpowiedzUsuń