poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Serialowe podsumowanie tygodnia #151 [24.08.2015 - 31.08.2015]

Trzy wiadomości szczególnie przykuły moją uwagę w mijającym tygodniu. Pierw uderzył pełny trailer 5 sezonu Homeland. Mam z tym serialem skomplikowaną relację. Pierwszy sezon wielbię, drugi miał moment, po trzecim nie mogłem już go znieść, a czwarty odbudował moją wiarę w przygody Carrie. Jak będzie w tym roku? Nie będę wyrokował. Powiem jedynie, że kolejny mini reboot może wyjść na dobre, a sam serial jak nigdy przypomina Homeland, z którym zawsze mu było po drodze. Duży nacisk na wątek obyczajowy i relację rodzinki i mnóstwo akcji oraz konspiracji. Tak to widzę i nie chciałbym się rozczarować. 

Coraz bardziej czekam na The Bastard Executioner. Przypominam - średniowieczny dramat od Kurta Suttera, twórcy Sons of Anarchy. Na zapowiedzi jest brutalnie, dojrzale i widowiskowo. Premiera już 15 września. Trzymam kciuki i fam scenarzyści. Wiem jedno - dziwnie będzie się oglądać Stephena Moyera w nowej roli po 6 latach spędzonych przy True Blood. A właśnie, kolejny finałowy sezon do nadrobienia. 

Erick Kripe i Shawn Ryan. Kiedyś te nazwiska liczyły się w biznesie. Jednak po serii wpadek i boomie telewizyjnym ich impakt na rynek wyraźnie się zmniejszył. Teraz ta dwójka łączy siły i tworzy serial o podróżach w czasie (hell yeah!), który wyląduje na NBC (nooooo!). Kripke słynie z Supernatural i wpadki jaką było Revolution. Ryan w CV ma The Shield i Last Resort. Chciałbym by wyszło z tego coś dobrego, ale na chceniu pewnie się skończy. Już lepiej by serial pozostał na etapie realizacji pilota niż miał mnie zawieść. 

SPOILERY


Fear The Walking Dead S01E01 Pilot
Nie czekałem na spin-off The Walkng Dead. Pardon, serial towarzyszący. Pierwsze zapowiedzi mi się podobały, ale z biegiem czasu moje zainteresowanie malało. Przecież nie da się przedstawić sugestywnej wizji wybuchu apokalipsy w telewizji. Czasowo jak najbardziej by poświęcić uwagę wszystkim niuansom, ale ograniczeniem jest budżet. By było wiarygodnie musiałoby mieć apokaliptyczne rozmiary, a to kosztuje. Dlatego AMC chyba nawet nie próbuje pokazać jak to było, a sercem serialu będzie historia skonfliktowanej rodziny zamiast walki z epidemią na globalną skalę. Przecież ludzkie dramaty są najważniejsze... chociaż ja mam ich trochę dość po serialu matce. Wolałbym globalną wizję konfliktu, a nie kolejny raz przerabianie dehumanizacji człowieka tylko w innym opakowaniu.

Jednak jak już dostałem to co sobie Kirkman i spółka wymyślili, daleki jestem od zachwytów. Jest zaledwie dobrze. Pilot jest godzinny by wprowadzić w realia świata. Tylko czy to potrzebne? Wiemy, że zombie są be i jedzą ludzi. Przez to całość cierpi na dłużyzny, próby straszenia (no kiedy pojawi się zombiak?! śpiący dzieciak w klasie? odwrócony dyrektor? umierający staruszek?) i ekspozycje postaci. Właśnie postacie. Nie zombie, których trzeba się bać są tutaj najważniejsze, a główna rodzinka. Przybrany ojciec, synek z problemami narkotykowymi, twarda mamuśka i córeczka kujonka o lekko buntowniczym charakterze. Gdyby nie aktorzy powiedziałbym, że jest słabo. Jednak Kim Dickens, Cliff Kurtis i Alycia Debnam Carey umiejętnie portretują swoich bohaterów i przyjemnie się na nich patrzy. Zastanawiające co się stanie gdy opuszczą szkołę, wyjdą z roli nauczycieli i uczniów zaczną swoją walkę o przetrwanie. Do jakich skrajności zostaną zmuszeni by przetrwać.

Wielkim rozczarowaniem był dla mnie wątek Nicka, uzależnionego od narkotyków syna. Zaczęło się dobrze, to on pierwszy spotyka zombie i podczas ucieczki zostaje potrącony przez samochód po czym trafia do szpitala. Tu zaczyna się jego paranoja. Czy to co widział jest prawdziwe, choroba psychiczna czy narkotykowy trip? Z biegiem odcinka jest z nim coraz gorzej, a kulminacja nadchodzi w finale. Zabójstwo w samoobronie i znikające ciało. Nick się załamuje, a rodzice mu nie wierzą. I to było fajne. Chciałem by to pociągnęli. Na przykład gdy wszyscy już wiedzą o zombie on cały czas wypiera to z świadomości, nie akceptuje nowego świata i żyję na krawędzi jawy i iluzji. Frank Dillane nieźle zagrał początkową psychozę. A potem pojawia się zombie i wszyscy mu nagle ufają. Czyli zapowiada się tradycyjna historyjka o ucieczce z miasta, chęci przeżycia i naprawię relacji rodzinnych. Więcej oryginalności panie i panowie!

Co mi jeszcze przeszkadzało? Fatalne dialogi złożone z prostych zdać i zajmujące się rzeczami oczywistymi. Idiotyczne zachowanie bohaterów to natomiast standard, nawet nie chcę mi się o tym pisać. Dłużyzny? Już pisałem. Dobrze, że to akurat jest częściowo maskowane przez ładne widoczki Los Angeles i jak to w serialach AMC bywa efektowne zdjęcia.

Tak więc uczucia mam mieszane. Za mało pokazano. Filmowy początek z nieśpieszną prezentacją bohaterów przerodził się w pewnym momencie w monotonie i obyczajówkę. Zombie jest na lekarstwo, a klimat wybuchającej epidemii jest nieudolnie kreowany - fajne motywy (viralowy filmik) przeplatane z kompletnie nietrafionymi (nastolatek wietrzący spisek). Boje się, że serial rozłożą wątki rodzinne. Zombie telenowela może się nie udać. Dlatego liczę na wyważenie akcji i dramatu. Przecież to kurde serial o zombiakach, chcę trochę pękających głów!

Inne:
- wszyscy piękni, młodzi i wymuskani, szczególnie ćpuni. Momentami mam wrażenie, że to serial The CW, a bohaterowie mieszkają pod adresem 90210. 
- omawianie Jacka Londona podczas lekcji i aluzje jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek by ocalić życie. Więcej subtelności poproszę.
- Alycia Debnam Carey jak zwykle cudowna. Chociaż boję się, że Alicia idzie pierwsza do odstrzału bo wydaje się najmniej przystosowana. Chociaż oglądanie jej ewolucji byłoby bardzo przyjemne. A badassów to ona umie grać.
- pryszczaty nastolatek gnębiony w szkole, wyrozumiała pani pedagog, dealer chcący zabić swojego klienta, niespodziewane zamieszanie umożliwiające ucieczkę, rodzice nieufający dziecku. Schemat goni schemat, a kolejne sceny da się przewidzieć.

OCENA 4/6

Mr. Robot 01E09 eps1.8_m1rr0r1ng.qt
Odcinek jak na standardy tego serialu był bardzo spokojny. Nie mógł mieć takiej bomby jak poprzedni więc rozgrywał wszystko dość spokojnie, opierał się na dialogach i grze aktorskiej postaci. W centrum był Elliot, który zdał sobie sprawę z tego kim jest Mr. Robot na końcu zeszłego odcinka. Jednak jego umysł dalej ukrywa przed nim tajemnicę. Musiał się skonfrontować z ojce i swoją przeszłością, a przy okazji zagłębił się w odmętach swojej psychiki gdzie na dobre się zagubił. Obwiniał ojca za to, że nie wyrzucił go przez okno co uformowało jego obecną osobowość. Tylko czy na pewno? Czy to nie jest kolejny wymysł Elliota? Chyba dopiero z ust Darleen będzie można usłyszeć prawdę. Niesamowicie wypadła konfrontacja na cmentarzu gdy Elliot zdaje sobie sprawę, że jego ojciec jest martwy i kontaktuje się z swoją podświadomością, która prosi by jej nie opuszczał. Schizofrenik zdaje sobie sprawę ze swojej choroby. By dalej prowadzić dialog z wymyślonym przyjacielem czyli widzem. Z chęcią poznam wszystkie pomysły Sama Esmaila dotyczące tej postaci.

Jak zwykle ciekawie wypadł Tyrell. Pierw konfrontacja  żoną i jej szantaż. Albo wszystko naprawisz i osiągniesz sukces albo cię zostawię, mówi. Co się dzieje? Zostaje zwolniony z pracy (ta huśtawka na strojów, od agresji do próśb!) i dalej jest prześladowany przez detektywów. Co w takim razie robi? Udaje się do Elliota, chcę znać prawdę o jego przedsięwzięciu. Tylko Elliot nie zna pełnego obrazu. To będzie ciekawe gdy będzie chciał je zrealizować, a konsekwencję jego czynów zaskoczą najbardziej jego.

Serial nie byłby sobą gdyby nie miał w odcinku jakieś formy krytyki obecnego świata. Tym razem Angeli oferowana jest praca w E Crop. Co z tego, że założyła przeciw nim pozew zbiorowy? To biznes, tu się szanuje twarde osoby. Wydatek 100 mln dolarów na odszkodowanie? Wliczone w koszta. Możemy zabijać ludzi póki nas na to stać. Straszne. I prawdziwe. Nie zdziwiłbym się gdyby Angela przyjęła tą pracę. To byłby dobry cliffhanger dla jej postaci, ale też wpasował by się w jej rys charakterologiczny. Osiągnąć założony cel i dbać o siebie mimo sprawiania wrażenia szarej myszki. Tym bardziej, że wciąż poszukuje swojego miejsca.

Pierwsza scena w 1994 w sklepie komputerowym świetna. Pokazano prawdziwego Mr. Robota i jego przedziwny kodeks moralny, który wpajał synowi. Do tego serial nie traktuje widzów jak idiotów. Zamiast dać prostą datę puszczono audycję radiową gdzie wspominają, który mamy rok. Ciekawie pokazano też upływ czasu obrazując zmieniający się budynek i kolejne firmy z bankiem E Corp na samym końcu. I znowu pstryczek w stronę wielkich korporacji. Kiedyś były małe prywatne firmy, teraz wszystko jest zmonopolizowane przez znane marki.

Inne:
- AllSafe upada, ale Gideon powoli odkrywa prawdę. Nie chciałbym by jego postać została porzucona w przyszłym sezonie.
- naklejki Fsociety w pociągu, którym podróżuje Elliot. Kolejne zwidy czy jego mały projekt jest już znany niczym Anonimowi?
- Chińczycy spalili sklep z dyskami. Czyli ostatnie spotkanie nie było urojeniem Elliota. Można śmiało założyć, że jego działanie do czegoś doprowadzą. Albo to Elliot jest podpalaczem.

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E22 The Dome Dolls
Humor, akcja, fabuła i kobiety w roli głównej. To był bardzo dobry odcinek. Zaczął się od obyczajowej scenki w siedzibie Rangersów, krótko pokazano co bohaterowie robią w wolnej chwili. Naprawa samochodu, lekcja gotowania Ziggiego dla Doktor K czy pracę nad bronią. Lubie gdy serial udowadnia, że jest czymś więcej niż walką z kolejnymi robotami Venjixa. Ma świat i wyraziste postacie z czego skrzętnie korzysta. Tym razem odsunął mężczyzn na dalszy plan. Nowy Attack Bot produkuje toksynę usypiającą wszystkich mężczyzn, a dziewczyny muszą uratować miasto. Świetnie oglądało się współpracę Gemmy z Summer oraz całkiem sporo występów Tanayi 7. Szkoda, że ostatecznie chłopaki się budzą i to przeważa szalę i prowadzi do zwycięstwa naszych. Fajnie jakby się obudzili już po walce. Jednak Summer fajnie utemperowała Ziggiego gdy bawił się w rycerza w lśniącej zbroi. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie by biedaczek zaczął się tłumaczyć.

Ostatnio narzekał na nudę u złych i brak wyrazistych postaci. Jak na zawołanie pojawia się Kilobyte, zaginiony Bot Venjixa i wprowadza nową dynamikę. Kłótnie z Tanaya 7, jego tajemniczość i fajny design. Coś czuję, że sporo namiesza w fabule. Nie bez powodu jest powiązany z jej przeszłością.

Inne:
- dziewczyny pożyczają samochód Dillona i (niespodzianka!) niszczą go. Komiczne sceny gdy on narzeka na to na samym końcu, a Scot i Flynn sobie z tego żartują.

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E23 And... Action!
Odpalam odcinek, oglądam go jak każdy inny, a tu niespodzianka. Nie jest to kolejny epizod, a wyprawa za kulisy serialu. Pokazano trochę pracy nad efektami specjalnymi i praktycznymi, sekcjami walki i dorzucono wpadki. Jednak była to niecodzienna wyprawa do kuchni serialu bo aktorzy nie wychodzili ze swojej roli co było kapitalnym posunięciem. Całość wyglądała jakby Rangersi kręcili serial o sobie, żartowali między sobą i mówili do siebie serialowymi imionami mimo, że całość toczyła się na planie serialu. Dobry pomysł, lubię rozbijanie czwartej ściany buldożerem. Prosty zabieg dzięki któremu świetnie spędziłem te 20 minut.

Inne:
- wyprawa za kulisy żart z teleportowania, a potem Ziggy bierze morfer i się teleportuje. OD tego momentu wiedziałem, że będzie to niecodzienne.
- Flynn żartujący z Ziggiego - wszyscy mają fajne bryki, a on jedyny jeździ śmiesznym skuterkiem.
- przerwa na planie i czill mechakitowców, którzy potem zbierają ochrzan od Tanayi. Adelaide Kane jest cudowna w tej roli.
- szkoda, że nie pokazano więcej żartów i reakcji prawdziwych aktorów. Chciałbym zobaczyć jak dobrze dogadywali się na planie.
- zmontowane wideo pokazujące najlepsze sceny walki w serialu. Indeed, materiał najwyższej próby. Tylko jeszcze jakby mieli dłuższe ujęcia.
- końcówka odcinka gdy Wojownicy oglądają zmontowaną walkę i zachwycają się kolejnymi akcjami. Czy ja mówiłem, że uwielbiam ten serial?

OCENA 5/6

Power Rangers RPM S17E24 Ancient History
Zgodnie z oczekiwaniami przeszłość dogoniła Doktor K. Truman dowiedział się o jej udziale w tworzenie Venjixa, a jej wyrodne dziecko postanowiło położyć łapska na jeszcze nie pokazanych zordach. I to był kolejny bardzo fajny odcinek. Miał dużo akcji, humoru i rozwijał fabułę w dobrą stronę. Zaczną może od osobistej historii Doktor i Trumana. Oboje są definiowani przez przeszłość. Tylko nasza mentorka z nią walczy, próbuje naprawić błędy które popełniła. Pułkownik wciąż jest więźniem dawnych wydarzeń. Zdaje sobie z tego sprawę, ale nic z tym nie robi co odbija się na jego relacjach z synem. Dzięki emocjonalnej przemowie Doktor K zmienia się. Akceptuje wydarzenia z przeszłości. Ułaskawia ją i prawdopodobnie zwiastuje to zmianę relacji z synem. Podoba mi się.

Nowy zord jest szalony. Dwu wagonowy, latający pociąg z jaskini widziany pierwszy raz pod postacią skamienieliny, pierwszy mech stworzony przez Doktor K. Wygląda dziwacznie czyli idealnie wpasował się w świat PR. Nie mogę się doczekać aż powstanie gigantyczny Megazord. Swoją drogą mimo dużej ilości maszyn i konfiguracji nie czuję przesytu. Różnorodność dobrze wpisuje się w realia świata i historii, a nie jest prostym sposobem na wyprodukowanie dużej ilości zabawek.

U Venjixa coraz bardziej zaczyna iskrzyć. Tanaya wyrusza na poszukiwanie swojej przeszłości, a przy okazji rozgrywane są gierki między badguyami. Zdrady, niepewne sojusze i wbijanie noża w plecy. Tylko główny zły zachowuje się w zaskakująco pasywny sposób.

Inne:
- Doktor K ganiająca się w ganianego z żołnierzami Trumana, hologramowe straszenie Ziggiego i symulowane zacięcie. Czy ja już pisałem, że ją kocham?
- Dillon ratujący Ziggiego przed żołnierzami. Zawsze na straży, zawsze troszczący się o słabszego.
- Scott pozbawiony kostiumu, jedynie z swoim mieczem rzucający się na powiększonego Bota. Badass.

OCENA 5/6

Teen Wolf S05E10 Status Asthmaticus
Ten sezon może mnie irytować. Jego tempo jest zbyt powolne, nie podoba mi się co scenariusz robi z bohaterami, a nowe postacie nie budzą mojej sympatii. Nie zmienia to jednak faktu, że niemal wszystkie odcinki bardzo dobrze mi się oglądało. Dopiero nabierając perspektywy mogę ponarzekać, a nie lubię tego robić. Więc będzie o mid-season finale. I będą pochwały bo (tadam!) znowu jestem zadowolony z lektury.

Nie powiem by wszystkie pojedyncze wątki zbiegły się w tym odcinku bo to nieprawda. Pojedyncze historię dalej się toczą, a tutaj była kulminacja jednego z wątków i jego konsekwencja. Wyjawiono prawdziwą naturę Theo przed bohaterami co zatrzęsło statusem quo. Scott niemalże stracił życie w walce z Liamem, Lydia została uprowadzona, szeryf Stilinski poturbowany, synalek chciał się przyznać do tego co zrobił, a Malia niedługo skonfrontuje się z mateczką. Dużo niedobrego działo się u bohaterów, każdy z nich złapał jakąś raną i długa droga zanim się one zabliźnią. I znowu - mam nadzieje, że ten sezon będzie o upadku i odrodzeniu bohatera. Scott zmarł i zmartwychwstał by stać się jeszcze potężniejszym alfą i zrozumieć swoich przyjaciół, którzy są przecież całkiem popapraną gromadką która wiele przeszła.

Cliffhanger szalony, można się było tego spodziewać. Theo ogarnięty szaleństwem by posiadać własną watahę udaje się do Nemetonu. Przy pomocy gumisoku Doktorów wskrzesza trupki, które tak skrupulatnie przynosił tam Parrish i tworzy stado zombie chimer. Szczerze? Spodziewałem się tych wskrzeszeń, wydawało mi się to najbardziej logicznym użyciem tych ciał. Bardziej zadziwił mnie rysunek odkryty przez Doktorów. Z jakim potworem walczy wilkołak? Czy jest to zapowiedź starcia Scotta z Parrishem? I jak w to wszystko wpisują się flashforwardy? Nie mogę się doczekać następnej porcji 10 odcinków. Byle do stycznia.

Inne:
- Stiles szalejący przy zepsutym jeepie, a potem rozmawiający z Malią o tym, że nie da się już go naprawić. Piękne aluzję do przyjaźni Stilesa i Scotta. A Malia jak zwykle wykazuje się zrozumieniem. Chwała dla scenarzystów za ten pairing, a nie usilne wiązanie go z Lidią.
- scenka na komisariacie gdy przy dynamicznej kamerze i muzyce dyspozytor przyjmuje meldunki z patroli o dziwnym stworzenie udanie nakręciła na finał i narobiła klimatu, jakby coś wielkiego się zbliżało. Szkoda, że dalej nie wiadomo co tak zdemolowało liceum.
- dziki gon nie mógł być wspomniany tylko przez przypadek w pilocie sezonu. Czyżby to oni byli prawdziwym przeciwnikiem sezonu? Tylko jak w tym wypadku wpisują się w cały wielki plan Jeffa Devisa Doktorzy?
- Braeden wróciła! To teraz dawać Dereka, stęskniłem się za nim.

OCENA 5/6

2 komentarze: