poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Serialowe podsumowanie tygodnia #180 [28.03.2016 - 03.04.2016]

SPOILERY

Banshee S04E01 Something Out of the Bible
Co za piękna masakra! Tęskniłem za serialem, nie spoilowałem sobie więc powrót wziął mnie z zaskoczenia. Dwuletni time jump i śmierć Rebeki. To co mnie najbardziej uderzyło. Odcinek oglądało się trochę jak serial kryminalny. Układanie poszczególnych faktów w logiczną całość, powolne odkrywanie tajemnicy śmierci, ale też przeszłości bohaterów. Czemu Hood ukrywa się w chatce? Gdzie jest Hiob? Co działo się w Banshee przez ten czas? Co będzie się działo już niedługo? Najrzadziej pytałem się kto jest mordercą. Nie obchodzi mnie to. Jak to w kryminał liczne na dobra historię i prawdopodobnie ją dostanę.

Dalej jest pełne nieuzasadnionej brutalności. Zgniatanie czaszki imadłem, łamanie palców dłoni, morderstwo piórem. Zazwyczaj nie ruszają mnie takie rzeczy, a tutaj autentycznie się krzywiłem. I patrzyłem z zafascynowanie bo te sceny idealnie tutaj pasują. I boję się co serial wymyśli na zwieńczenie historii.

OCENA 5/6

DC's Legends of Tomorrow S01E09 Left Behind
Mocno czekałem na ten odcinek, a przerwa i gościnny występ Ra's al Ghula sprawiły, że apetyt jeszcze się zaostrzył. I dlatego nie posmakowało tak jakbym chciał. O ile sam pomysł fajny - Kendra i Ray przez dwa lata nieobecności reszty załogi zbliżają się do siebie, a Sara wraca do Ligii Zabójców tak chwilowy reboot osobowości uważam za coś głupiego. Przez co kontynuacji treningu Sary czy zmian u Raya nie mogę traktować jako ich świadomej decyzji. Szwankuje mi przez to odbiór postaci. Fajnie się to oglądało, ale czuje się oszukany. Dobrze, że humor dał radę.

Mick wrócił! I kurde, podoba mi się jego nowa robota - to on jest Chronosem. Najfajniejsze, że odcinek był tak skonstruowany, że przed Snartem to właśnie ja podczas oglądanie odkryłem to pierwszy i czekałem na jego reakcję. Porzucony sojusznik mszczący się na dawnych znajomych nie jest może szalenie innowacyjnym pomysłem, ale wolę go od Chronosa. Jego postać pokazuje też, że nie mamy doczynienia z prawdziwymi bohaterami jak np. Flasha. On nie porzuciłby Micka, oni dają mu drugą szansę gdy wraca do nich, gdy dręczą ich wyrzuty sumienia.

OCENA 4/6

Marvel's Daredevil S02E07 Semper Fidelis
Ruszył proces i było spokojniej niż myślałem. Brakowało trochę dynamiki, a poszczególne sceny zbyt się ciągnęły. Najlepiej wypadały porównywania Franka do bohatera, zrozumienie jakim go obdarzają ławnicy i Karen. Ludzka fantazja o mścicielu zapobiegającym przestępstwom, osobie działającej poza skorumpowanym system wtedy gdy on zawodzi. Nie raz już takie coś widziałem, ale dalej się to świetnie ogląda. Najgorzej wypadła absencja Matta. Marzył mi się proces i walka z prokuraturą, a jest walka między Foggym i Mattem. Konflikt między nocnym i dziennym życiem. I ja to rozumiem, z punktu widzenia opowiadanej historii ma to sens. Tylko wolałbym oglądać co innego.

Superbohaterski wątek nudzi. Drażni mnie Matt nie umiejący się postawić Elektrze, wciąż czujący do niej pociąg mimo, że nie zostało to dobrze uargumentowane. Widać jak w nim wyzwala brutalność, zmusza do kłamstwa przez swoje manipulację, ale brakuje w tym związku chemii. Te postacie lepiej działają jako osobne byty. Fabularnie też tutaj niewiele. Tylko ta dziura na końcu odcinka robi niesamowite wrażenie.

Inne:
- Frank na tle amerykańskiej flagi niczym narodowy bohater, bardzo ładne ujęcie.
- walki jakieś bez polotu. Kilka zbirów na krzyż i Matt z Elektrą mają problemy.
- Foggy znowu z porywającą mową. Dajcie mu własny serial prawniczy, zasługuje na to.

OCENA 4.5/6

Marvel's Daredevil S02E08 Guilty as Sin
Piszę to z przykrością, ale dramat sądowy ssie. Naoglądałem się za dużo The Good Wife i Damages więc nie mogę patrzeć na takie prostackie prowadzenie sprawy. Zero przygotowanie, przesłuchiwania świadków, przemowy sklecone na poczekaniu, brak walki i poszanowania porządku obrad. Tam są wciąż mocne sceny jak przemowa Matta, Foggiego i wybuch Punishera tylko cierpię przez uproszczenia. Daredevil jest serialem mocno zagnieżdżonym w rzeczywistości, ze swoim sposobem realizacji, skomplikowanymi postaciami i intrygami. Z tego powodu przeszkadza mi fuszerka na tym tle. Jednak na większość scen na sali przymykałem oko ponieważ co rusz wracał do mnie obrazek Franka na tle amerykańskiej flagi. Real american hero.

Na gruncie supergero lepiej. Walka nad krawędzią dziury z oddaloną kamerą robiła wrażenie, a powrót Sticka ucieszył. Historyjka o walce z Hand jest bardzo komiksowa, może nawet za bardzo jak na street level Nowego Jorku, ale póki mistycyzm nie będzie wylewał się z ekranu kupuje. Kupuje też relację Elektra/Matt. One nie mogły być tak proste jak w flashbackach. Okazuje się, że ona pracowała wtedy dla Sticka, ale teraz chce porzucić mroczną ścieżkę dla Matta. Co szybko przekreśla mordując ninja z Hand.

Podoba mi się sytuacja w jakiej znalazł się Matt. Walcząc po nocach zaniedbuje przyjaciół. Okłamuje Karen i Foggiego co szybko się na nim mści. Nawet nie udaje mu się zbawić Elektry, a wypędzenie yakuzy nie miało wcale miejsce. Bohater upada zanim jeszcze pewnie stanął na nogach.

Fisk się pojawił! Oczywiście, że serial nie mógł go wykreślić. Tacy ludzie idąc do więzienie nie tracą wpływów. Teraz zaczął układać się z Punisherem co wiąże się z tajemnicą śmierci rodziny Franka. To będzie niebezpieczny układ.

OCENA 4.5/6

Marvel's Daredevil S02E09 Seven Minutes in Heaven
Fisk! O Franku można pisać wiele dobrego, to prawdopodobnie najlepszy ekranowy Punisher, ale wystarczy pokazać Kingpina i wiadomo kto jest prawdziwą gwiazdą serialu. Vincent D'Onofrio magnetyczny. Każda scena z nim przyciąga, jest popisem aktorskim i wnosi coś do historii. Mamy złego Kingpina wykorzystującego jeszcze gorszego Punishera. Czysty machiawelizm mimo manipulacyjnych słów o zemście i sympatii do rodziny. Jest też końcówka. Walka między tą dwójką i coś na kształt sojuszu, a może raczej umowa partnerska. Kingpin wypuszcza Franka z więzienia by wyeliminował mu konkurencję wiedząc, że gdy sam wyjdzie stanie się celem. Ależ pięknie zapowiada się kolejny sezon. Lub The Defenders.

Ten odcinek to też zaskakujący zwrot u Matta. O ile kłótnia z Elektrą przewidywalna tak już walka z dobrze znanym ninją już nie. I tajemnicza Farma gdzie robi się transfuzję krwi do tajemniczego dzbana. Nie mam pojęcia o co chodzi i dlatego to takie piękne.

Inne:
- maskara w więzieniu! O mamo, ależ to było brutalne. Czułem się jakbym oglądam Raid.
- biznesy Fiska w więzieniu. Chcę więcej. Chcę też zobaczyć Vanessę. 

OCENA 5/6

Marvel's Daredevil S02E10 The Man in the Box
Scena z Fiskem! Zdesperowany Matt poszukując odpowiedzi postanawia spotkać się z Kingpinem. Dostajemy fantastyczną walkę charakterów, dwie wyraziste postacie rozmawiają, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Matt niczego nowego się nie dowiedział, wysłuchał jedynie gróźb pod swoim adresem i prawdopodobnie zdradził swoje alter ego przed Fiskem. Kolejny sezon zapowiada się fenomenalnie.

Piszę to z pewnym rozczarowaniem, ale wątki ninja i Punishera zaczynają nudzić. Za długo i mało składnie. O ile poszczególne sceny trzymają w napięciu (dzieci kukurydzy!) tak całość jest mi coraz bardziej obojętna. Nie czuć zbliżającej się kulminacji jak rok temu.

Lepiej wypada przedstawianie bohaterów. Karen dalej prowadzi swoje śledztwo co jest na swój sposób ciekawe. Cieszy powrót Claire, który mówi to co myślę. Matt na krzyżu poświęcający się za przyjaciół nie jest dobrym rozwiązaniem. Tylko czemu on głupi nie może tego zrozumieć. 

OCENA 5/6

Supergirl S01E18 Worlds Finest
Z Supergirl zrezygnowałem po dwóch odcinkach, nie przekonał mnie więc nie chciałem się męczyć. Wróciłem jedynie dla crossoveru z The Flash. I chcę tego więcej. W sensie crossoverów. Chcę częstych spotkań Kary i Barry'ego, chcę przenikania światów i powiększania multiwersum. Jednak najbardziej chcę tej optymistycznej przygody. Cieszących się życiem bohaterów współpracujących między sobą by ratować innych. Chcę uśmiechać się na serialu superhero, a nie zastanawiać czemu ta postać cierpi i jak to wpływa na jej psychologię. Chcę radosnej i nieskomplikowanej zabawy. I tego tutaj było pełno.

Nie wiem jaki jest mój ulubiony moment odcinka. Pierwsze spotkanie Supergirl i Flasha? Szybka wyprawa po lodu? Sceny Winn/Barry? Wyścigi? Cat wyśmiewająca seriale The Cw? Odwołanie do Smallville? Było tego mnóstwo. Cały odcinek to jeden wielki fanserwis i liczę na powtórkę.

A fabularnie? Banshee i Lilwere chcą zabić Karę, Supergirl i Cat, a w tle jakieś romanse. Nie obchodziło mnie to. Nie mam więzi z postaciami z Supergirl więc były to tylko sceny, które mi przeszkadzały. Szczególnie romanse. Serio, Jim i Kara? Tak bardzo nie pasują. Wolałbym więcej scenek z Barrym.

OCENA 4.5/6

The 100 S03E09 Stealing Fire
Lubię jak się dzieje dużo i szybko w The 100, ale czasem przydają się momenty spokoju. Niedawno zabito Lexę, teraz Lincolna, Titusa i młodych Nightbloods. Za dużo zgonu przez co żaden z nich nie mógł odpowiednio wybrzmieć. Każdy z nich był ważny i dobrze rozpisany, ale przytłoczyła mnie ich ilość. Najlepiej zadziałał ten na końcu odcinka. Lincoln poświęca się by jego ludzie mogli ocalić głowę. I tak miał zginąć, ale teraz zrobił to w heroiczny sposób. Przy okazji pokazano, że Pike ma w sobie coś z honory i powiększono przepaść między Octavią i Bellamym. Ich następne spotkanie będzie wybuchowe. I najwyższy czas na scenę z pierwszego trailera sezonu.

W Arkadii było dużo biegania. Pełnego napięcia, ktoś przecież musiał zginąć, przez co odcinek oglądało się z zaciekawieniem. Odkupienie Bellamy'ego i Monty'ego, duży udział Harper w akcji (dajcie jej kontrakt na pełny sezon, bo znowu ktoś wam podkupi aktora!) i kolejna przegrana. Bohaterowie próbują, ale nie są ani trochę bliżej pokonania Pike'a. I coś mi się wydaje, że on nie zginie. Jego śmierć byłaby zbyt prostym wyjściem, zabija się tutaj głównie tych na których mi zależy.

Z prostych powodów najciekawiej w Polis. Mam słabość do Clarke, uwielbiam patrzeć na rozwój postaci oraz nie mogłem się doczekać reakcji na śmierć Lexy. Na razie przyjęła to dobrze. Tylko dlatego, że jest w centrum wydarzeń, ważą się losy jej ludzi, nie ma czasu na żałobę. Tutaj też było dużo biegania, uciekania przed Ontari i latania w tą i z powrotem. I znowu wciągnęło. Proste, a działo. Podobało mi się poświęcenie Titusa, honorowe zachowanie Roana, wybicie Nightbloods i snuta historia. Podoba mi się co stało sięz Clarke. Została strażnikiem SI i teraz ma odnaleźć Lunę. A ja wciąż twierdzę, że sezon się skończy wybraniem jej na Komandora. Co otworzy furtkę na powrót Lexy. Ładnie proszę.

Inne:
- jak już tradycyjnie porównuje The 100 do innych dzień popkultury to Komandorowie są niczym technologiczne Bene Geserit z Diuny. Sięgają do wspomnień przodków i się z nimi komunikują.
- Murphy! Jak ja uwielbiam jego wątek. Ta postać służy głównie ekspozycji, znajduje się w miejscu w którym nie powinien i cierpi z tego powodu. Teraz dziwnym trafem został więźniem Ontari.
- Abby wróciła! Mogliby wytłumaczyć co się z nią działo podczas buntu Kane'a.

OCENA 4.5/6

The Flash S02E17 Flash Back
Cofanie się w czasie to patent, który można wykorzystać na mnóstwo świetnych sposobów. Niestety nie można tego powiedzieć o tym odcinku. Barry w swojej desperaci i aroganci, niezważając na możliwość zniszczenie continuum czasoprzestrzennego cofa się w czasie by poznać tajemnicę szybkości od Wellsa. Genialny plan, nie ma co. Mógłbym go jeszcze przełknąć gdyby nie jego idiotyczne zachowanie. Barry jest fajny gdy zgrywa bohatera ale udając kogoś innego jest strasznie antypatyczny. Jak w odcinku z Earth-2. Tutaj jest sobą z przeszłości i jak można się domyśleć Wells błyskawicznie się spostrzega. Przyniosło to świetną scenę gdy Barry konfrontuje się ze swoim największym nemezis. I jeszcze moment z dwoma Barry'mi. To było śmieszne.

Trochę dynamiki do odcinka dodało pojawienie się Widma Czasu. Motyw niczym z Doctor Who. Tyko czemu akurat teraz się pojawiło? Skąd pochodzi? Dlaczego Wells potrafi się przed nim ukrywać? I czy ma to jakiś związek z Time Masters. Chciałbym je zobaczyć w Legends of Tomorrow. A właśnie Legendy - skoro Time Masters strzegą czasu to czemu przymykają oko na działalność speedsterów i nieautoryzowane podróże w czasie?

Dobrze było znowu zobaczyć Eddiego i jego emocjonalna wiadomość do Iris się udało. Pasuje jako moment po którym bohaterka powinna iść na przód. Nie podobał mi się powrót Pied Pepera. Znaczy podobał, ale nie to czym zaowocował - jego sojuszem z Team Flash. Wolałbym więcej Jesse.

OCENA 3.5/6 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz