wtorek, 26 kwietnia 2016

Serialowe podsumowanie tygodnia #183 [18.04.2016 - 24.04.2016]

SPOILERY

Banshee S04E04 Innocent Might Be a Bit of a Stretch
Na cztery odcinki drugi raz czuje się lekko rozczarowany. To jest wciąż świetny serial z zapadającymi w pamięć scenami, ale mam wrażenie jakby gdzieś pogubił się zamysł. Finałowy sezon i dostajemy odcinek przejściowy gdzie rozwijają się wątki poboczne, główny bohater siedzi w więzieniu, a dużo czasu dostają nowe twarze. Na Elize Dushku zawsze jest dobrze popatrzeć, ale czy dawanie jej tak dużo czasu jest konieczne dla opowieści? Czy nie lepiej byłoby poświęcić go dla Hioba? Lub Sugara, który tutaj się nie pojawia? Tak samo jak rodzinna drama z neonazistami. Podczas 10 odcinkowego "kolejnego sezonu" by pasowała, ale nie jako część łabędziego śpiewu serialu. Nie jestem zachwycony też krucjatą Carrie. Ogólnie mam wrażenie, że bohaterowie robią dużo różnych rzeczy, które za słabo na siebie wpływają na gruncie personalnym.

Jeszcze słówko o morderstwie. Sataniści są przedstawieni odpowiednio upiornie, a nadanie filtra tym sceną było ciekawym zabiegiem podkreślającym odrealnienie tej sceny i otumanienie narkotykami ofiary. Tylko znowu, czy chcę oglądać zupełnie nowy wątek w finale serialu? Ciekaw jestem też czy Rebecca była rzeczywiście ich kolejną ofiarą czy ktoś (Proctor? coraz więcej wskazuje na niego, co oczywiście może być świadomą zabawą scenarzystów) tak upozorował jej morderstwo.

OCENA 4/6

DC's Legends of Tomorrow S01E12 Last Refuge
Paradoksy podróży w czasie są tak absurdalnie prowadzone, że punktowane ich niedorzeczności byłoby bezsensownym znęcaniem się nad serialem. Choćby mój ulubiony motyw - zabijamy młodszą wersję więc starsza ginie niemalże natychmiast. Jednak gdy zmieniamy jej przeszłość wpływa to tylko na jej otoczenia, a nie samego zainteresowanego. Zero konsekwencji. Tak jak z Ripem - pielgrzym niby nie może go zabić, ale jak już Hunter oferuje się za przyjaciół jego śmierć jest jak najbardziej akceptowalna. Jednak nie o to w tym serialu chodzi. Jest akcja, jest fun z oglądania. Fajne relację między bohaterami cały czas są. Przeszkadza tylko wątek Ray/Kendra, wolałbym na to miejsce więcej Snarta. I scen akcji, bardzo je lubię w tym serialu bo kamera nigdy nie zapomina o pokazywaniu całej drużyn, a nie tworzy pojedyncze starcia. 

Ten odcinek to też fajny ukłon dla fanów Arrowverse. Odwiedziny w Palmer Technologies i dobrze znanym komisariacie Starling City niosły ze sobą wiele wspomnień. Oglądanie młodej Sary w relacjach z ojcem też było ciekawe. Tak jak starszych bohaterów z swoimi młodszymi wersjami. Szkoda, że w tą stronę nie pociągnięto historii odcinka. Zamiast tego przedstawiono sierociniec dla przyszłych Władców Czasu i młodszą wersje Ripa. Trochę zmarnowany potencjał.

OCENA 4/6

iZombie S02E06 Max Wager
Z niedopatrzenia nie mogłem włączyć kolejnego odcinka Outlander więc na szybko odpaliłem procedural za którym się stęskniłem. I było nieźle. Dobrze znowu zobaczyć Liv, Raviego, Peyton i Blaine'a. Sprawa tygodnia jak to sprawa. Trochę pokomplikowana gdzie mordercą okazał się ten najmniej podejrzany. Pretekst do kolejnego mózgu i osobowości Liv. Tym razem w głowie siedział jej nałogowy hazardzista co doprowadziło do masy przypadkowych zakładów. Zabawnie wypadły zwłaszcza te w zakładzie fryzjerskim gdzie zaliczała kolejne wizyty. Chciałbym żeby Fryzjer jeszcze kiedyś się pojawił. Lubie takie klimaty.

Oczywiście mózg tygodnia miał związek z sytuacją bohaterów. Teraz gdy Liv i Major znowu są razem pragną uprawiać seks co jest trochę ciężkie zważywszy na jej chorobę. Ravi testuje czy jest to możliwe, a Liv oblicza czy warto podjąć ryzyko.

Ciekawie też u innych postaci. Peyton usłyszała ofertę przekupstwa i pogróżki od Stecy'a Bossa, który swoją drogą miał świetne wejście. Szykuje się świetny wątek kiedy jego historia zacznie kolidować z tą Blaine'a. A właśnie, Blaine. U niego też się dzieje. Zrobił coś bardzo mrocznego - zabił dziadka by nakarmić tym mózgiem własnego ojca w ramach zemsty. Zaryzykował i niepotrzebne. Staruszek został porwany przez Majora i teraz leży w lodówie. Dzieje się.

OCENA 4.5/6

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. S03E17 The Team
Niedomówieniem jest napisać "rozczarowanie" przy moich odczuciach dotyczących Secret Warriors. Drużyna wprost z komiksów mogąca nadać serialowi tak potrzebnego sznytu superhero została tak beznadziejnie poprowadzona. Zegarki jak z Power Rangers informujące o misji, pierwsza wspólna akcja i rozpad drużyny, która przez pół odcinka opowiada jak to się im wspaniale współpracuje. Jak ja miałem się czuć przejęty tymi wydarzeniami skoro za słabo znałem ekipę? Odbicie Culsona z rąk Hive powinno zając cały odcinek, żeby lepiej nakreślić relację między inhumans. Zamiast tego szybka i chaotyczna akcja, a potem szukanie kreta. Ni to ciekawe ni ekscytujące. I co najgorzej przewidywalne. Fałszywe tropy oczywiste i tylko Daisy była racjonalnym kandydatem na przejęcie. Inni pod kontrolą Hive nie robiliby odpowiedniego wrażenia. I teraz szykuje się kolejne nudne spięcia, kłótnie i wątek Skye/Ward. Już nie mogę się doczekać.

OCENA 3/6 

Outlander S01E12 Lallybroch
Po kilku mocniejszych odcinkach przyszło uspokojenie i niemalże sielankowa opowieść o powrocie Jamiego do swojej rodzinnej posiadłości. Trochę kłótni z siostrą, jeszcze więcej podkreślania jak się kochają i podobieństw między nimi. Było tutaj też historia o wchodzeniu w buty ojca, próbie zastąpienia go w roli dziedzica i dojrzewaniu do bycia przywódcą. Mi się bardzo podobały skomplikowane relację Claire z Janet, siostrą Jamiego i tego jak Frasierowie przejmują rolę dziedziców mimo, że nie wiedzą do końca co robią. Były też flashbacki z uwięzienia Jamiego. Ciekawe głównie z jednego powodu - filtr graficzny podkreślający czerwień angielskich płaszczy. I w sumie tyle. To bardziej obyczajowa historia o nowożeńcach powoli odnajdujących się na swoim.

OCENA 4/6

Outlander S01E13 The Watch
Cliffhanger z zeszłego odcinka został bardzo szybko rozwiązany przez co poczułem się odrobinę rozczarowany. To uczucie na szczęście szybko minęło, a odpowiedni poziom napięcia utrzymywał się przez cały odcinek. Zwłaszcza podczas scen ze Strażą gdzie Jamie musiał ukrywać swoją tożsamość i cierpliwie znosił obelgi na jakie był wystawiony on i jego rola dziedzica. Rzucano mu kolejne kłody pod nogi, szantażowano i wreszcie zmuszono do napadu. I niby nie ma tutaj nic odkrywczego, prosta fabuła, ale podana w znakomitej formie. Muzyka, zdjęcia, krajobrazy. To wszystko bardzo dobrze wypada na ekranie i serial wciąga, a to przecież najważniejsze. Podobał mi się nawet wątek porodu Jenny i zacieśnianie więzi z szwagierką. Cliffhanger znowu dostarczył - nieudany napad i Jamie porwany przez anglików. I niby to ponowne wynajdowanie koła, ale działa. I może dzięki temu wrócą bohaterowie z Zamku Leoch za którymi odrobinę się stęskniłem.

OCENA 4.5/6

Outlander S01E14 The Search
Bardzo przyjemny odcinek. Pierw szaleńcza pogoń dwóch kobiet za mężczyzną którego darzą uczuciem. Jeszcze mocniejsze zacieśnianie więzi między nimi i pokazanie jak daleko są w stanie się posunąć by odnaleźć Jamiego. Potem było jeszcze lepiej ponieważ pojawił się Murthag. Dobrze jest zobaczyć jakąś znaną twarz z Zamku Leoch. Tutaj serial zafundował kolejną wycieczkę krajoznawczą po Szkocji niczym w odcinku z zbieraniem podatków. Jednak zamiast tego była Claire przebrana w męski kostium i śpiewająca piosenkę mająca zwabić Jamiego. Nieźle wyreżyserowane sceny, sporo humoru i ładnych widoczków. Cieszy mnie brak happy endu. Zamiast spotkania z ukochanym Claire trafiła na Dougala i na wieści o stryczku dla męża. Szykuje się kolejna wyprawa z ratowaniem więźnia tylko teraz Jamie tego potrzebuje. I nie mam nic przeciwko recyklingowi motywów. Lektura serialu jest bardzo przyjemna w oglądaniu i mi to wystarcza.

OCENA 4.5/6

Outlander S01E15 Wentworth Prison
Może i fabuła Outlander jest banalna, ale jaka moc w poszczególnych scenach! Porwany Jamie ma zostać powieszony, cudem w ostatniej chwili ratuje go Black Jack Randall. Wybawienie z ręki diabła. Który sprowadził mu piekło na ziemi. Sceny w celi były kapitalne. Długie, brutalne i poruszające. Pokazano okrutnego człowieka wykorzystującego swoją pozycję, czerpiącego seksualną przyjemność na skutek znęcania się nad inną silną jednostką. Oglądanie tych scen było straszne. Zwłaszcza gdy pojawiła się Claire. Zdeterminowana żona by odbić swojego męża. Promyk nadziei, widać szansę na ratunek, wydaje się, że już, teraz. I nic. Słoneczko zgasło i jest jeszcze potworniej. Brawa dla Caitriony Balfe i Sama Heughana. Doskonała robota, strach na waszych twarzach był niesamowicie przekonujący.

OCENA 5/6

Outlander S01E16 To Ransom a Man's Soul
Wymęczyłem się na finale. Rozumiem zamysł - pokazać jak można zniszczyć w człowieku poczucie własnej godności i ostateczny triumf miłości, wybaczenia i siły woli. Jednak oglądanie kolejnych homoerotycznych scen z Jamiem i Randallem było męczące. Doceniam grę bohaterów, zwłaszcza Sama Heughana, ale gdzieś w połowie odcinka straciłem zainteresowanie flashbackami, które coraz bardziej szczegółowo przedstawiały wydarzenia w celi. Ciekawsze było jak Claire ponownie zbliżała się do męża, jak próbowała mu pomóc pomimo traumy jaką przeżywa. Końcowy cliffhanger nie był dla mnie zaskoczenie, w końcu kampania promocyjna S02 opierała się na nim. Frasierowie udają się do Paryża gdzie czynnie będą walczyć o szkocką sprawę. Boję się zmiany klimatu czekając przy tym na silniejszy wątek główny.

OCENA 4/6

Outlander S02E01 Through a Glass, Darkly
Co za rozpoczęcie sezonu. Byłem świadom powrotu Claire do współczesności jednak nie sądziłem, że tak będzie wyglądała pierwsza scena. Nie wiadomo czemu nasza zrozpaczona Angielka pojawia się w kamiennym kręgu po czym od przypadkowo napotkanego człowieka dowiaduje się o klęsce rebelii Jakobitów. Nadało to niezwykle fatalistyczny wyraz całemu sezonowi - czego nie zrobią bohaterowie nie uda się im osiągnąć założonego celu, są z góry skazani na przegraną. Nie tylko rebelia upadnie, ale rozpadnie się związek Jamiego i Claire. To będzie ciekawa droga przez najbliższe 12 odcinków. Chyba, że scenarzyści szykują kolejne bomby i jeszcze nie raz zaskoczą.

O ile pod koniec S01 to Heughan mógł się popisać swoim aktorstwem tak teraz Caitriona szalała na ekranie. Pełna smutku i rozpaczy, tęskniąc za Jamiem opowiedziała swoją historię Frankowi. Patrzyło się na nią z olbrzymią przyjemnością. Zwłaszcza gdy żegnała swoje dawne życie i ponownie przyzwyczajała się do swoich czasów. Wybuch wściekłości na wieść o nadchodzącej wojnie czy widok Ameryki - świetnie zagrane. I nawet mnie ciekawi co będzie się działo w tym przedziale czasowym. Czy pojawi się Jamie i wszystko skomplikuje? W 1x8 widziano górala i sporządzono jego portret pamięciowy, czyżby obecny Jamie za bardzo cofnął się w przeszłości i czekał 3 lata na swoją ukochaną? To by była ciekawa historia miłosna.

Francja wypada imponująco. Na razie to tylko uliczki, port i wystroje zwykłych domów. Czuć jednak, że stacja Starz musiała się nieźle wykosztować na ten sezon. Bohaterowie nie robią wiele, a to co robią początkowo rozczarowuje. Zamiast pomóc rebelii będą chcieli ją udaremnić. Co też jest ciekawym pomysłem. Jamie będzie walczył o zachowanie tradycji szkockiej, ale tak na prawdę jego czyny będą traktowane jako zdrada. Do tego jest też nowy antagonista. Potężny francuski hrabia. Wolałbym powrót znanych Szkotów, ale na to przyjdzie jeszcze poczekać.

OCENA 5/6

The 100 S03E12 Demons
Teoretycznie odcinek można nazwać fillerem. Nie wprowadza wiele istotnego dla historii, a główni bohaterowie spędzają ten czas na bieganiu po Arkadii. Praktycznie to była ważna historia opowiedziana w ciekawy, odrobinę horrorowy sposób. Tytułowe demony to duchy przeszłości nawiedzające Clarke. Wydarzenia z MW wciąż są istotne, nie można od nich łatwo uciec. Tak samo nie można uciec od aktów miłosierdzia. Akcja = reakcja. Clarke darowała życie Emersonowi, miała dość zabijania, chciała wprowadzić nową politykę. I teraz kopnęła ją to w tyłek. Niemalże przegrała, patrzyła jak jej przyjaciele umierają i ledwo udało się jej pokonać Emersona. To nauczy ją jednego - patrzenie na wydarzenia z jeszcze szerszej perspektywy.

Nie mogę odcinkowi wybaczyć zabicia Sinclaira. Za dużo zgonów przez co kolejne nie mają takiego impaktu jak mieć powinny. Rozumiem co serial chcę zrobić - wyrównać bilans strat u młodej obsady. Pokazać, że każdy kogoś traci w tym niebezpiecznym świecie. Teraz padło na Raven i śmierć jej substytutu ojca i opiekuna. Niestety zbyłem to zwykłym aha. Chociaż końcowe pożegnanie podczas palenia zwłok, Sinclaira i Lincolna, niosło ze sobą spory ładunek emocjonalny.

Sam odcinek oglądało się dobrze. Fajna opowieść o duchach na początku, potem wykorzystywanie znanych tropów i wpasowanie ich w opowieść z pogranicza sci-fi i fantasy. Cieszy też, że z antagonistą własnoręcznie poradziła sobie główna heroina. Clarke musiała sama pokonać demona, stanąć w obronie przyjaciół i zwyciężyć. Tak żeby wzmocnić jej rolę jako liderki, która przez jej odejście została zachwiana. Na szczęście wszystko wraca powoli do normy.

W Polis niestety nudnawo mimo dużej roli Johna. Powrót Emori wypadł tak sobie, tak jak wizyta Jahy. Zbyt szybko wpłynął na Ontari i przekabacił ją na swoją stronę. Na zakończenie za to bardzo ładne ujęcie z A.L.I.E. na tronie Komandora. Bóg zstąpił na ziemię i przejął władzę. Czy może raczej antychryst. Jaram się wątkiem SI i oczekuje więcej rozmów o człowieczeństwie, religii i technologii.

Inne:
- ja wiem, że to już któryś odcinek, ale nie mogę się nadziwić jak zajebiście Clarke wygląda w swoim ubraniu. Brawa dla dywizji odpowiedzialnej za kostiumy.
- Harper w tym odcinku dostała więcej linijek dialogowych niż przez cały sezon (serial?) i niech to będzie krok w dobrą stronę.
- niesamowicie podobała mi się scena gdzie wszyscy młodzi bohaterowie jadą łazikiem i rozmawiają o problemach z którymi walczą. Lubie gdy serial pokazuje jedność między nimi. A potem wspólne ubezpieczanie łazika podczas wjazdu do Arkadii. Przez moment się zachwyciłem z zupełnie banalnych powodów.
- na początku sezonu Octavia pocieszała Jaspera z powodu straty Mayi, teraz jest odwrotnie. Serial wie co robi.
- Raven dostała upgrade i dostęp do części wiedzy A.L.I.E. Teraz pytanie jakie to ma efekty uboczne. Co w tym serialu jest akurat oczywiste.
- Clarke postanawiająca od razu poddać się Emeronowi by uwolnić przyjaciół. To było głupie, nawet nie rozważała alternatyw. Chyba, że to wina wyrzutów sumienia.
- Murphy znowu ląduje w lochu. Mimo to jestem o niego spokojny.

OCENA 4/6

The Flash S02E18 Versus Zoom
Bardzo udany powrót i odcinek pełen niespodzianek mimo dość przeciętnego początku. Nie wiadomo kiedy stawka zaczęła rosnąć. Z kolejnych treningów zwiększających szybkość i użalania nad swoją prędkością historia przerodziła się w konfrontację z Zoomem. Zabawa w berka wyszła całkiem fajnie, starcie nie było prostym okładaniem się po pyskach, niosło ze sobą pewien ładunek emocjonalny. Wszystko dzięki odkrywaniu przeszłości Huntera. Paralelę do Barry'ego wyszły bardzo zgrabnie, zwłaszcza śmierć matki z rąk ojca na oczach dziecka. Szokiem była dla mnie końcówka. Parę odcinków przed końcem sezonu Zoom zdołał pokonać Flasha i odebrać mu szybkość. Gdy spodziewałem się kolejnego cudu i unikania nieuniknionego takie miłe zaskoczenie.

Wątków pobocznych nie było wiele, bardziej skupiono się na sytuacjach postaci. Najlepiej wypadł Cisco porównując się do Anakina Skywalkera bojącego przejścia na ciemną stronę mocy. Podoba mi się jak konsekwentnie jest prowadzony jego strach przed mocami i powolna akceptacja zyskanych umiejętności. Udaną scenę miała też Catlin z Iris. Pokazano trochę ludzkich uczuć u tych postaci. Fajnie wyszły też relację Joe z Wellsem gdzie dwóch ojców martwi się o dzieci. Tylko Wally "damsell in distress" mi przeszkadza.

Inne:
- dobra, skoro Wells mówi jak to seryjni mordercy na ich Ziemi-2 są niespotykani i każdy interesował się procesem Zolomana to czemu nikt go nie poznał w stroju Flasha? Rozumiem konwencje superhero i casus Clarka Kenta, ale tutaj to już przesada.
- śmierć Jaya została wyjaśniona namówieniem swojego widma z przeszłości na ten diaboliczny plan. A jednak serial w jakiś sposób wybrnął z wątku, który mocno mi zgrzytał.
- wielki minus za nie wspomnieniu o Earth-3 i spotkaniu z Supergirl.
- skoro Zoom musiał czekać na otwarcie portalu przez Cisco to czemu potem uciekając trafił do swojej jaskini na Earth-2? Przeszkadza mi to.
- wciąż nie wiadomo kim jest człowiek w żelaznej masce. "Nie uwierzylibyście" - oby!
- uczłowieczenie Zooma wypadło słabo. Oszczędził Bary'ego i porwał Catlin jakby coś do niej czuł. Wolałem go jako bezlitosnego potwora.
- serial powoli robi kierunek w stronę związku Barry/Iris. Nie chcę, oddawać mi Patty.

OCENA 4.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz