niedziela, 6 maja 2012

Fringe S04E21 Brave New World (1)


Finał zbliża się wielkimi krokami i to czuć. Może nie od początku odcinka, który rozkręcał się dość powoli, ale z biegiem czasu wydarzenia nabierały rozpędu po to by nas zaskakiwać. Owszem początkowa sprawa dość interesująca - samospalenie kilkunastu ludzi w centrum handlowym, a potem odkrywanie jak do tego doszło czyli Fringowy standard. Jazda zaczęła się dopiero potem gdy Walter odkrył kto stoi za działaniami Davida Roberta Jonesa i od dawna pociąga za wszystkie sznurki (a raczej rozstawia pionki). Nie powiem odkrycie dość zaskakujące zważywszy, że aktor w wywiadach zapowiadał, że w serialu się nie pojawi, a producenci nie mówili o niczym otwarcie. Na pewno nie jedna osoba siedziała przed ekranem i myślała "On wrócił!". I oczywiście ma plan (szachownica stoi nie ruszona od 20 lat, czyżby tak długo nad tym myślał), o którym my na razie nie mamy pojęcia. W przedostatnim odcinku próbował zniszczyć Boston więc pewnie na koniec zostawi sobie stworzenie nowego wszechświata.Chyba, że przypuszczenia Waltera okazały się błędne.


Dobrze było znowu zobaczyć nawrót mocy Liv. My od dawna jesteśmy świadomi jak ona jest potężna, Olivia niestety nie bardzo. Dopiero odkrywa co jest w stanie robić i jak widać po tym sezonie coraz bardziej przyzwyczaja się do swoich umiejętności. Teraz nie jest to tylko bawienie się światełkami, ale przyśpieszanie i zwalnianie molekuł  oraz precyzyjna kontrola. Pozostaje mi tylko marzyć, że dojdzie do takiej biegłości jak w finale S03 gdzie telekinezą posługiwała się jak kolejną ręką.


Cieszy też rozwój stosunków Peter/Olivia. Już na dobre skończyły się podchody i głupie postanowienia że nie mogą być razem. Teraz znowu są zgrana parą z niezrebootowanego wszechświata. I mam nadzieje, że to koniec ich konfliktów bo to przecież nie jest głupi serial w stylu 90210 czy innej Plotkarki. Koniec z przeszkodami i niech żyją długo i szczęśliwie. Mają nawet plany - kupić dom już nawet robili do tego pierwsze przymiarki, a Olivia zwróciła uwagę na sypialnię dla dziecka. I nie tylko ten moment nasunął na myśl Henriette. Pacjentka, którą leczył Walter (jak zwykle cudowna Rebecca Mader!), również miała małą córeczką przez co nasza heroina się rozczuliła. Wielkimi krokami zbliżamy się do ciąży i przyszłości.



Walter jak zwykle dostał kilka cudownych scen, John Noble kolejny raz udowodnił, że powinien dostać wyróżniony za swoją rolę co najmniej nominację do Globów lub Emmy. Tak tak, wszyscy o tym wiedzą tylko nie ci co przyznają nagrody. Na początku odcinka było dość spokojnie - trochę mamroczenia, trochę o rabarbarze czy w końcu pokazano jaki fatalne umiejętności interpersonalne posiada, ale mimo to dobry z niego człowiek.  Talentem wykazał się jednak gdy w pogoni za Sami Wiecie Kim musiał odwiedzić swój dawny zakład psychiatryczny - charakterystyczne dla niego trzęsienie się ręki i panika wypisana na twarzy. Mistrzostwo. Po raz kolejny zrobiło mi się go szkoda. Zobaczyliśmy go również w swoim dawnym pokoju i przysiągłbym, że identyczny kadr był w pilocie jak pierwszy raz pokazali Waltera.


Astrid również wykazała się w tym epizodzie. Przeważnie jest tylko tłem w serialu, sidekickem Waltera, ale od zawsze ma się wrażenie że tą dwójkę łączy specyficzna więź. Tym razem znowu trochę tego pokazali - ona opiekuje się nim jak matka dzieckiem, Walter wytłumaczył jej dziwaczny eksperyment, a potem razem wyruszyli na poszukiwanie Bellego. Trochę to dziwne, że bez żadnego wsparcia i nieinformowania nikogo... ale dotarli na tajemniczy transportowiec z 4x16. I Astrid pokazała na co ją stać - użyła broni i za wszelką cenę chroniła Waltera za co zapłaciła. Zaskoczenie, kolejne już w tym odcinku. Oczywiście wszystko się skończy dobrze, ale i tak to jest kolejny dobry powód żeby wypatrywać finału sezonu.


Co ciekawe Walter wspomniał o pewnej dotąd nie znanej właściwości cortexophanu - regeneracji. I zapewne będzie już ona użyta w przyszłym tygodniu chyba, że twórcy wyciągnęli to z innego powodu. Jak wiadomo Olivia ma zginąć. W każdej wersji historii i nie ma od tego odwrotu. Nie widzieliśmy jej też w 4x19, nie była zabursztynowana i nie mamy pojęcia co z nią. Nie zdziwiłbym się więc gdyby ona na prawdę umarła, a potem dzięki cortexophanowi jej ciało uległoby regeneracji i w końcu doprowadziłoby to do wskrzeszenia. Całkiem możliwe, że już tego próbowano w S01 z Johnem Scottem, ale ostatecznie nie pokazano nam jak to się skończyło. Całkiem możliwe, że zabiera to dużo czasu tak z 20 lat żeby proces się zakończył wtedy jak powróci legendarna drużyna Fringe. Eh popuściłem wodzę fantazji, ale to właśnie jest wspaniałe w tym serialu że można sobie pogdybać, powysuwać nawet mało prawdziwe teorię i potem patrzeć jak one się spełniają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz