poniedziałek, 3 lipca 2017

Serialowe podsumowanie tygodnia #237 [26.06.2017 - 02.07.2017]

SPOILERY

American Gods S01E07 A Prayer for Mad Sweeney
American Gods najjaśniej lśni opowiadając zwarte historię. Jest to serialowy paradoks. Najmocniejszy punktem powinna być wielowątkowa i przeplatająca się fabuła z barwnymi postaciami. Fuller, co zadziwiające, robi coś zupełnie odmiennego. Kolejny raz odbiega od głównej historii opowiadając poboczne historię związaną z mitologię. Zachwyca sposobem realizacji, przekazem i potrafi wzruszyć prostą historią. Przy tym z gracją chwyta i opowiada o trudnych relacjach bogów z ludźmi, ale też ironii boskich planów. Pokazuje bogów jako ludzi, uczłowiecza ich i sprawia, że są jeszcze bardziej fascynujący. Zachwycają kolejny raz wizualiami. Przepiękne ujęcia, kompozycja kadrów i nasycenie kolorów. Prawdziwie liryczny serial, stworzony do interpretacji i zachwytów nad poszczególnymi częściami składowymi.

OCENA 5.5/6

American Gods S01E08 Come to Jesus
Nie mogę się zdecydować czy mam problem z serialem czy nie. Nie kibicuje żadnej frakcji bogów co mi trochę przeszkadza. Starzy są aroganccy i chcą odzyskać swoją władzę. Nowi chcą kształtować rzeczywistość według własnego pomysłu. Mimo charyzmy aktorów nie jestem w stanie wykrzesać cienia sympatii do nikogo z nich. Może tylko do Ester, ale po przemyśleniu jej działań nic jej nie różni od sobie podobnych. Władza, to jedyne co ich napędza. Z drugiej strony, może o to chodzi? Pokazanie, że nie ma dobrych bogów, tylko ci pragnący władzy, gdzie ludzie są tylko pionkami zbijanymi w partii warcabów? To jest chyba właściwa interpretacja serialu.

Sam odcinek był efektowną mieszanką dramatu, czarnej komedii i surrealizmu Bryana Fullera. Trochę się wyjaśniło, pokazano fenomenalne efekty specjalne podkreślające potęgę bóstw i dodano tu ładną muzykę religijną podczas spotkań z Jezusami. Przy okazji wybuchła wojna bogów. Zupełnie niezauważenie. Tak, fabuła znowu ginie pod formą i znowu to nie przeszkadza. Ogólnie jestem zadowolony. Wyjaśniła się też ingerencja Wotana w życie Cienia.

Drugiego sezonu nie mogę się doczekać. Teraz gdy scenarzyści wgryźli się w historię, a przy tym długi prolog się zakończył czeka mnie mięsko. Chcę więcej bogów, fabuły jak i pojedynczych historii które tak dobrze wypadały w tej serii.

OCENA 5/6
OCENA SEZONU 5/6

JAG S01E07 War Cries
Dawno temu stwierdziłem, że fajnie byłoby obejrzeć NCIS, a by być wiernym chronologii na pierwszy rzut poszedł JAG. Poszło mi na tyle dobrze, że wytrzymałem całe sześć odcinków i zrezygnowałem z powodu archaiczności serialu. Fatum chciało bym spróbował jeszcze raz. Niestety nie było to najszczęśliwsze losowanie.

Ogólnie nie mam nic przeciwko proceduralą. Sprawdzono formuła śledztwa z przyjemnymi bohaterami do których chcę się wracać to coś za czym tęsknie w dzisiejszej telewizji. Jak się okazuje w tej starszej też. W JAGu rzuca się brak chemii między bohaterami i ogólna ilość konwersacji. Tutaj były to ubogie charaktery prowadzące niezbyt ciekawe śledztwo. Podobał mi się jedynie dość pesymistyczny wydźwięk całej historii i kilka cięższych akcentów, które zostały jedynie zarysowane. Jako całość niezbyt mnie wciągnęło. Brakowało tutaj napięcia i tajemnicy. Czuć ponad 20 lat na karku.

Do JAG nie planuje wracać. Odcinek obejrzałem bez krzty zaangażowania i trochę mi smutno. Podobno po zmianie stacji w S02 jest lepiej tylko komu chciałoby się tyle czekać?

Inne:
- John Wesley Shipp czyli stary serialowy Flash jako sierżant marines. To była całkiem miła niespodzianka. 

OCENA 3/6

Orphan Black S05E01 The Few Who Dare
Stęskniłem się za siestrami przez rok nieobecności serialu. Bo jakże by inaczej? Mocarny występ Tatiany Maslany, piękne zdjęcia i angażująca w losy postaci historia. To wszystko sprawia, że Orphan Black jest serialem który trzeba oglądać.

Odcinek był bardzo spokojny, budował fundamenty pod nowy sezon przedstawiając historię z perspektywy "dobrych" i pozostawiając machinację "złych" w tajemnicy. Miało to swój urok. Survival Sary na wyspie wciągał, odkrywanie osady przez Cosimę zdumiewało, a oglądanie losów Allison jak zwykle było mieszanką komedii i dramatu.

W tym wszystkim przebija się miotanie naszych postaci. Bezcelowe utrzymywanie się na powierzchni i walk o przetrwanie. Bezcelowe bo ostatecznie każdy z nich coś traci. Sarah i Allison zostają złapane, a Helena ranna. Sytuacja sióstr jest beznadziejna, Neolucja pozornie wygrała. Nie wiadomo jest los Kiry, Ferdinanda i Pani S. Myślę, że mogą namieszać w tej historii.

Mam małe życzenie co do tego sezonu - niech nie toczy się w całości na wyspie. Lubię zurbanizowany styl Orphan Black z korporacjami, mrocznymi uliczkami, ale też okropnie wyglądającymi terenami podmiejskimi. Niech mi tego nie zabiorą.

OCENA 5/6

Orphan Black S05E02 Clutch of Greed
Zmartwiłem się na początku i obawiałem powrotu do już przerabianych wątków. Pozornego zawieszenia broni, lekceważącego zachowania DYAD, wiecznej tułaczki klonów i walki z Rachel. Na szczęście to były tylko pozory. Powtórzenie tej samej historii tylko z innym zakończeniem miało tylko uwypuklić nowy kierunek serialu. Sarah przestaje uciekać, a Kira chcę wiedzieć co jest z nią nie tak. Pozorne zwycięstwo Rachel. Klony są w bardzo nieciekawej sytuacji.

Przyzwyczaiłem się do naturalizmu Orphan Black, a i tak niedobrze zrobiło mi się podczas dwóch scen. Pierwsza to przybicie igłą pani doktor do łóżka przez Helena. Strasznie to wyglądało. To jednak nic w porównaniu z śmiercią M.K. Zmęczona uciekaniem zostaje by chronić Sarę. Ostatnie poświęcenie i śmierć z ręki Ferdinanda. Mężczyzny który nie może być zaspokojony przez Rachel i realizuje swoją własną fantazję zabijając Mikę. Miażdżenie klatki piersiowej, czerwone oczy patrzące w pustkę i przed śmiertelne drgawki. Mało brakowało i bym odwrócił wzrok.

170 letni Westmordem wygląda odrobinę komicznie, niczym Bondowy przeciwnik. Ma też klasę XIX wiecznego dżentelmena i niewątpliwie fascynację nauką. Jestem bardzo ciekaw jego historii i relacji z Cosimą. 

Inne:
- jak zwykle piękne zdjęcia. Moje ulubione ujęcia to Sarah w pokoju przesłuchań z monitorem na całą ścianą rozmawiająca z siostrami, a wcześniej konwersująca niby to z własnym odbiciem.
- przez cztery sezony tego nie zauważałem, teraz rzuciło mi się to w oczy - ale Kira podrosła. Strasznie niepodobna jest do siebie z flashbacków. 

OCENA 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz