niedziela, 20 stycznia 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia [13.01.2013 - 20.01.2013]

Banshee S01E01 Pilot
 Jestem na tak. Lubię małomiasteczkowe klimaty, a im więcej tajemnic tym lepiej, a tutaj się na to zanosi. I co najważniejsze, akcja nie tylko będzie miała miejsce w tym miasteczku czego się obawiałem. Początek na Manhattanie efektowny jak z jakiegoś filmu, dopiero potem akcja została przeniesiona do Banshee, ale jest szansa że od czas do czas będziemy odwiedzali NY bo przeszłość będzie nawiedzała bohaterów. To co dzieje się w miasteczku powinno być równie dobre. Była dziewczyna zamężna za prokuratora, młody i ambitny burmistrz, doświadczony przez życie właściciel baru i człowiek trzymający władzę w miasteczku i były amisz w jednym, a to zapewne nie wszyscy. I przede wszystkim Lucas Hood, były skazany udający nowego szeryfa. Może i naciągane, ale dające masę możliwości. Czekam na jego wybuchy gniewu i niekonwencjonalne działanie. Obawiam się tylko że niektóre elementy mogą wypaść naiwnie, ale jeśli reszta sezonu będzie utrzymana na podobnym poziomie co pilot to będę zadowolony. 

OCENA 4+/5

Castle S05E10 Significant Others
Co za świetne komediowe sceny dotyczące Meredith! Pierw jej niespodziewane pojawienie się, potem pretensję Kate, uwagi Javiera i Ryana i w końcu jej scena z Kate. Cudowne.  Szkoda, że w to wszystko nie wmieszała się jeszcze druga ex Ricka. Niespodziewana była też gorzka końcówka i to że znowu pojawił się motyw ojca Ricka. Coś mi się wydaje, że w tym sezonie jeszcze będziemy zgłębiać jego przeszłość.

Sprawa morderstwa przybrała całkiem niespodziewany obrót i mimo że była tylko dodatkiem całkiem nieźle wkomponowała się w odcinek. Nie spodziewałem się, że tak to się wszystko skończy. Nie potrzebna była tylko ta kłótnia rozwodzącej się pay bo strasznie przeysowanie wyszło, ale za to muzyczka była całkiem fajna.   

OCENA 4+/5

Farscape S01E05 Back and Back and Back to the Future
Odcinek byłby całkiem fajny gdyby nie kilka irytujących elementów. Matala strasznie odpychająca była. Nie chodzi mi o to jak wyglądała tylko o zachowanie i grę aktorską. Już pod koniec nie mogłem na nią patrzeć. Jeszcze do tego beznadziejna walka z Aeryn. Myślałem, że będzie bardziej widowiskowa, a wyszła żenująco.

Dobrze, że inne elementy były na swoim miejscu.  Skoki w czasie i efekt dnia świstaka muszą się pojawić w każdym serialu sci-fi, a tutaj były wyjątkowo szybko. Wyszło nieźle, chociaż i tak wolę ten epizod z Stargate SG-1. Pojawiła się też zła kobieta rozsuwająca feromony. Kolejny znany motyw, ale wszstko ładnie się komponowało, a stawkę podbijała miniaturowa czarna dziura.

Szkoda tylko, że tak mało nowego o bohaterach. Niby wiadomo, że D'Argo skrywa jakąś tajemnicę, ale ciężko powiedzieć o co chodzi. Dobrze, że zarysował się wątek jakieś większej wojny w galaktyce. Chociaż wolałbym żeby pojawili się Rozjemcy. Pozostałe postacie na uboczu, ale jak Critcheon wchodził z nimi w kontakty robiło się dużo ciekawiej. Zwłaszcza z Aeryn Sun miał kilka świetnych scen, ale to już tradycja.

OCENA 4=/5


Fringe S05E06 Through the Looking Glass and What Walter Found There
Nie podoba mi się to co stało się z Peterem. Rozumiem, ale nie podoba. Mnóstwo kłamstw z których nic dobrego nie wyniknie. Stracił córkę, powinno go to zbliżyć do Olivii, ale mimo jej chęci widać że się oddalają. On staje się coraz bardziej bezwzględny, zatraca swoje człowieczeństwo i upodobnia się do najeźdźców korzystając z ich technologii. Najgorsze w tym jest to, że o niczym nie mówi swoim bliskim. Mimo wszystko trzeba przyznać, że całkiem sprawnie poprowadzono ten wątek. Wyjątkowo ciekawie wypada też końcowa rozmowa ojca z synem. Walter boję się, że staje się coraz bardziej nie ludzki i prosi syna o pomoc, a to tak na prawdę Peter może stanowić zagrożenie.

Sama sprawa odcinka dość nudna. Widać ograniczenia budżetowe, wszystko wydaje się kameralne, a wątek kieszonkowym wszechświatem taki sobie. Kolejna taśma, kolejne wskazówki i kolejny punkt planu zaliczony. Irytuje mnie to bo wydaje się, że postępowanie bohaterów jest z góry zdeterminowane, robią z góry założony plan przez co nie jest tak dobrze widziana ich indywidualność. Brakuje mi tego, że sami rozwiązują jakiś kłopot, a zamiast tego korzystają z instrukcji. Wielka szkoda.

Miłym ukłonem były glify na drzwiach. Nie zostały one wyjaśnione,tylko skwitowano je żartem. Podobało mi się. O dziwo wątek Cecila nawet pochwaliłem po ostatniej scenie odcinka. Na początku wyglądał na balast bez osobowości, ale ostatnia scena gdy Walter powiedział to co mu ciążyło na sumieniu pokazała, że nie był on zbytnim balastem.

Podobał mi się też początek odcinka z hologramem Etty. Rodzice dalej odczuwają pustkę i tęsknią za córką, ale inaczej to przeżywają. Peter się oddala i zamyka w sobie, a Olivia która zawsze tłumiła swoje uczucia uzewnętrznia się i prosi Bishopa o to by z nią rozmawiał.

OCENA 4-/5 


Obejrzanych odcinków – 4
Najlepszy – Banshee 1x1
Najgorszy – Farscape 1x5
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz