środa, 20 lutego 2013

Honor Harrington VIII: Honor ponad wszystko - David Weber


Coraz trudniej pisze mi się o serii. Nie dlatego, że robi się ona coraz słabsza. Co to to nie! Po prostu nie chce się powtarzać o o to coraz trudniej dlatego będzie stosunkowo krótko. Na początku powiem tylko, że według mnie to najlepszy tom gdzie doskonale wyważono proporcję między polityką, walką, a sprawami prywatnymi bohaterów. Pozostaje tylko trzymać kciuki, żeby dalsze tomy utrzymały ten poziom lub nawet go przewyższyły. 

Na skutek wydarzeń z „Honor w rękach wroga” tytułowa bohaterka ląduje na więziennej planecie Hades. To jest akurat dobra wiadomość, bo nie zostaje jednym z jej pensjonariuszy. Wszyscy są przekonani, że wraz z towarzyszami zginęła podczas próby ucieczki z statku Cordeli Ranson. Zamiast tego poważnie ucierpiała i straciła kilku przyjaciół. Teraz musi martwić się o tych co przeżyli i zapewnić im powrót do domu. Nie jest to zadanie łatwe bo mają zaledwie dwa kutry i ograniczone środki. Jednak nie ma dla nich rzeczy niemożliwych bo to najlepsi ludzie w RMN, zawsze osiągający swój cel. Metodą małych kroczków dzieje się tak i teraz. Powolne zdobywanie sojuszników i walka o przetrwanie. Wbrew pozorom nie jest to kameralna potyczka, a dzięki językowi i lekkości pióra Webera jest ona całkiem efektowna. Wprawdzie wynik jest łatwy do przewidzenia, a Honor i reszta głównych bohaterów zachowują się tak jak zostaliśmy do tego przyzwyczajeni to nie przeszkadza to wcale w odbiorze książki. Na plus zaliczam pojawienie się nowych, interesujących postaci i niespodziewane zmartwychwstania. Co nawet zostało logicznie przez autora wyjaśnione. 

Do drugiej części książki (księgi nieparzyste) podchodziłem na początku nieufnie bo w całości była poświęcona wydarzeniom poza Hadesem. Początkowo się męczyłem, ale tylko początkowo. Bo to co się działo było odpowiednio widowiskowe i zaskakujące. Ludowa Marynarka przejmowała powoli inicjatywę i zaczęła dokonywać zuchwałych ataków. Jak do tego doszło zostało dokładnie opisane, od początkowego planowanie aż po wykonanie. Zostały przedstawione zachowania zarówno oficerów floty Manticore jak i towarzyszy z Haven. I muszę przyznać, że to drugie spojrzenie na wojnę było dużo ciekawsze. Bezpardonowe i bezwzględne bo nie dość, że musieli walczyć z Gwiezdnym Królestwem to jeszcze z ludźmi z urzędu bezpieczeństwa. Jeszcze większą sympatię w moich oczach zyskał Giscard i Tourville i tylko czekałem żeby pojawiły się rozdziały im poświęcone. Tak samo jak te o Saint Juscie i Rob S Pierre. Niestety od czasu do czasu zdarzały się te słabsze np. analizowanie genotypu mieszkańców Greysona. Może i pogłębia widzę o świecie, ale tego typu historia lepiej by się sprawdziła w tomiku opowiadań. 

Nie licząc militarnych starć najciekawszym wątkiem jest ten, który przeplata się w tle i łączy się z Ludową Republiką. Chodzi mi o wszystko związane z Urzędem Bezpieczeństwa. Pisałem już o strachu kapitanów na okrętach, a są jeszcze rządy terroru i mordy milionów obywateli w Ludowej Republice. Jednak to co najciekawsze i najbardziej przerażające dzieje się znowu na Hadesie i przede wszystkim Styksie czyli głównej bazie UB. Jest pokazane jakiś okrucieństw się dopuścili oraz o problemach z ich karaniem. I znowu uwidacznia się kontrast między tymi dobrymi i tymi złymi i do czego może doprowadzić brak zasad i wypaczenie moralne. 

W ósmym tomie przygód Honor Harrington każdy znajdzie coś do siebie. Odrobina humoru (czasem wsadzana do dialogów na siłę i średnio pasująca) oraz odpowiednia mieszanka powieści przygodowej z widowiskowymi bitwami w przestrzeni. Szkoda tylko, że momentami zbyt to rozwlekle napisane i jeszcze bardziej niż w poprzednich częściach ma się chęć przeskoczenia kilku stron z powodu techno bełkotu. Mimo wszystko bardzo polecam bo to jest niewielka wada w porównaniu do tego jaka przygoda czeka na czytelnika. 

OCENA 5=/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz