środa, 13 lutego 2013

"Toy Land" - Robert J. Szmidt


Lubię książki gdzie Polska jest militarno - gospodarczą potęgą bo to miła odskocznia od rzeczywistości. Jeszcze lepiej jeśli jest to galaktyczna potęga. Szkoda tylko, że w tym wypadku dobry pomysł został tak kiepsko wykorzystany. Bo niestety ta książka nie jest o polityce i międzyplanetarnych intrygach tylko o niezbyt epickich przygodach grupy najemników co jest dla mnie niezrozumiałym marnowaniem ogromnego potencjału. Od czasu do czasu pojawiają się jakieś ciekawostki czy żary dotyczące jaka to Rzeczpospolita jest wspaniała. Jednak niestety jest tego zbyt mało i po prawdzie nie rzutuje to zbytnio na odbiór książki, a główny wątek nie potrafi zaciekawić.

Najemnikami dowodzi Dante, wraz ze swoją grupą ma wykonać tajną misję polegającą na zbadaniu potencjału nowe planety. Im dalej tym lepiej poznamy jego przeszłość i charakter. Będziemy też świadkiem bitwy z kosmitami, dramatycznej walki o życie oraz słodko gorzkiej zemsty. Szkoda tylko, że to wszystko odbywa się bez większych emocji bo postacie wydają się być wyjątkowo sztuczne i schematyczne. Wszystkie rewelację na ich temat czy dramatyczne wydarzenia takie jak śmierć jednego z nich przyjmuje się zwykłym „acha”. Jednak nie to jest najgorsze. Bo ta banda najemników, która miała być zabawna i budząca respekt jest żałosna. To nawet nie jest Czarna kompania dla ubogich w kosmosie. To z cztery ligi niżej. Przede wszystkim raziła mnie gimnazjalna wulgarność. Nie mam nic przeciwko twardemu słownictwu bo to w końcu byli wojskowi. Jednak kurwienie na każdej stronie i „żarty” o podłożu seksualnym, które nie są wcale zabawne potrafią solidnie zrazić do lektury. Czary goryczy dopełnia to, że postacie są jednowymiarowe, posiadają jedną charakterystyczną cechę i to koniec. Czarny półinteligent Adolf Hitler czy jeden z grupki, który do znudzenia powtarza spoko majonez to coś co mnie nie potrafi rozbawić. A to właśnie to ta dynamika w grupie powinna być największą zaletą!

Razi też wizja przyszłości. Fajnie jest poczytać jaka to Polska jest potężna, ale brak tutaj spójności. Wygląda to jak zbitek przypadkowych pomysłów i alegorii do teraźniejszości. Leo i Jar Ducksonowie z talizmanem w kształcie księżyca czy Amica jako megakorporacja to najprostsze przykłady. Czasem nie pozostaje nic innego jak pacnąć się w czoło z powodu niedorzeczności. Jednak to jest tylko otoczka o której rozmawiają bohaterowie lub dowiadujemy się o tym od narratora, coś co nie ma wspólnego z akcją. Otoczką już nie jest technologia. Za dużo się chyba naczytałem serii Honor Harrington i teraz razi mnie wiele rzeczy. Jak skromny opis urządzeń i ogólne uproszczenie. Brak też wyobraźni autorowi przez co nie jest ona tak futurystyczna jak powinna. Również kosmici nie zachwycają. Powiedziałbym nawet, że jest to jedno z największych nieporozumień książki. Na kolejny minus zaliczam też ewolucję bohaterów, która jest szczątkowa i zbyt naciągana oraz zakończenie, po którym straciłem cały szacunek do postaci.

Jak widać niezbyt pochlebnie wyrażałem się o książce jednak muzę przyznać jedno. Po części udało się oddać hołd twórcą literatury fantastycznej. Tutaj znowu najlepiej będzie jak dam przykład – ulica Zajdla czy cesarzowa Achaja. Momentami wyszła też całkiem zgrabna satyra. Jednak tych momentów jest zbyt mało, a wulgarny charakter całości skutecznie utrudnia odbiór. Gdyby nie to, że ta książka na siłę próbuje być fajna byłoby o wiele lepiej, a tak jest to tylko głupia opowiastka, którą nadzwyczaj ciężko się czyta i prosi by jak najszybciej się skończyło.

OCENA 2/5

2 komentarze:

  1. Chociaż nie lubię polskiej fantastyki naukowej [może inaczej - nie ciągnie mnie do niej], to o Toy Land słyszałem od znajomej i mówiła, że to dobre jest i jednak warto przeczytać, ale z tego co widzę w Twoich minusach jest wszystko to, co akurat w książkach lubię i zwracam uwagę, czyli spójność i bohaterów. Póki co chyba daruje sobie, są lepsze pozycje, które czekają na swoją kolej w mojej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie są lepsze pozycje. Toy Land strasznie męczyłem, doczytałem tylko dlatego bo nie lubię porzucać już zaczętych historii. O wiele bardziej mi się podobała Królikarnia, gdzie Polska również jest mocarstwem.

    OdpowiedzUsuń