niedziela, 16 czerwca 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #37 [10.06.2013 - 16.06.2013]

Przez cały tydzień zaledwie 5 odcinków z czego jedna nowość. Mało, będzie trzeba jak najszybciej nadrobić Hannibala i Defiance. Ten pierwszy już się kończy i smutno się będzie z nim rozstawać, natomiast ten drugi jest coraz lepszy i jest nadzieje, że przerodzi się w naprawdę solidny serial. Trzeba trzymać kciuki, żeby było więcej głównego wątku niż procedurala. Nie dobrze jest się rozstawać z Grą o Tron bo 11 tygodniowa przygoda to stanowczo za krótko. Dobrze, że dodatki i wywiady odkładałem na później będzie się czym raczyć przez kilka miesięcy. Chociaż znając życie obejrzę wszystko z marszu. Cieszy powrót True Blood. Wampirki wracają! To nie ten sam serial co w pierwszych dwóch sezonach, ale dalej mnie bawi. Będzie co oglądać w przyszłym tygodniu.

SPOILEROWO!

Dark Shadows - Beginnings Episode 11/209
- nudy. Myślałem, że odcinek będzie dużo lepszy, ale był praktycznie o niczym. Na konfrontację Burta z Rogerem wciąż trzeba czekać i nie zdziwiłbym się gdyby nie doszło do niej w następnym odcinku. Caroline wciąż naiwna, a Burt opowiada, że chcę się pogodzić. Jasne. Takie to przewidywalne. 
- na minus brak Victori. O wiele ciekawiej się robi jak się ona pojawia
- wątek z alkoholikiem, ojcem kelnerki z hotelu wrzucony na siłę i zupełnie nie potrzebny. Wiadomo przecież, że też skrywa tajemnice i boi się pojawienia Burta - po co to dalej wałkować? 

OCENA 1.5/6

Dead Like Me S01E07 Reaper Madness
- Ronnie i jego relację z George były zabawne. Jak widział śmierć, jak jej uciekł i próbował flirtować z naszą ulubioną Żniwiarką. Szkoda tylko, że skończył tak jak skończył, ale pasuje to do głównego motywu przewodniego serialu – chwytaj dzień bo może być za późno
- Wątek Raggie pasuje do odcinka. Zdezorientowana po śmierci siostry dzięki bodźcowi postanawia odkryć swoje powołanie i znaleźć sens życia koniec z biernością, czas na pasję której można się poświęcić
- Jest też wątek w pracy – robić coś czy oddać się błogiemu lenistwu. Jaki jest sens wykonywania bezmyślnej pracy? Co zrobić z własnym życiem. Czekam na kolejne sceny z Fioną
- Daisy jest dziwna, ale bardzo ją za to lubię. Wyzwolona kobieta ze swoimi dziwactwami. Czekam na jej pierwsze spotkanie z Roxy która gdzieś się zagubiła
- Mason przynoszący tabletki Georgie – cudowna scena!

OCENA 4.5/6

Game of Thrones S03E10 Mhysa
- serio? Ludzie pisali, że odcinek słaby i rozczarowanie, a ja nic takiego nie zauważyłem. W żalach zdarzały się też wzmianki o braku weselnego pasztetu, ale bez przesady, zostawmy trochę atrakcji na następną serię. Sam finał utrzymany w stylu Gry o Tron - epilog do wydarzeń z dziewiątego odcinka i danie czasu każdej z postaci. Szkoda tylko, że teraz masakrycznie długie czekanie, ale do tego jestem już przyzwyczajony
- początek odcinka to kontynuacja Krwawych Godów - rzeź ludzi Starków i zabawy Freyów. Robb Stark z głową swojego wilkora zamiast swojej wyglądał upiornie i wszystko to widziała Arya. Ta to ma pecha, śmieć ojca, a teraz to co się stało z jej bratem. Szkoda, że scenarzyści nie pokusili się by w poprzednim odcinku zobaczyła przez okno jak jej matka ginie. Idealnie by to pasowało do jej postaci
- sceny Tyriona z Sansą bardzo przyjemne, ale widać jak wielka różnica jest między nimi. On wie jak jest urządzony ten świat podchodzi do niego pragmatycznie, a ona ma wciąż mentalność dziecka mimo, że tyle przeszła. Trochę złości mnie że scenarzyści tak powoli rozwijają jej postać, już najwyższy czas by zaczynała pokazywać pazur. Jednak wiadomość o śmierci brata i matki na pewno mocno na nią wpłynie. Szkoda tylko, że pogorszy to relację jej z Tyionem, bo takie dzisiaj mieli świetne dialogi
- posiedzenie małej rady było fenomenalne. Po prostu fenomenalne! Najlepsza scena odcinka i tyle. Każda z postaci zachowywała się zgodnie z jej charakterem, znała swoje miejsce w szeregu i robiła to co powinna. Maniakalne zachowanie Joffreya, panujący nad sytuacją Tywim czy Varys znający swoje miejsce, cudownie się ogląda tak napisane i zagrane momenty. Pięknym zwieńczeniem była rozmowa ojca z synem. Smutno się robi gdy na takie coś będzie trzeba czekać kolejne kilka miesięcy...
- opowieść Brana świetna. Czyli co Freyowie będą teraz umierać? Należy się im! I niech Walder doczeka upadku swojej rodziny. Spotkanie z Samem miło, podobają mi się jego sceny z Goździk. Średnio mi się podoba wyprawa za Mur - ratowanie świata przez dziecko, dobrze że to Game of Thrones, a nie jakaś podrzędna opowiastka fantasy
- scena z bękartem Boltona obrzydliwa. Rozmowa o bólach fantomowych przekomiczna i przerażająca. I w końcu doszło do narodzin Fetora. Czekam na dalsze sceny
- scena na Żelaznych Wyspach z Yarą epicka. Nie spodziewałem się tego po niej. Ale to dobrze bo oznacza to bitkę. Pewnie przegra bo tutaj wszyscy jak czynią coś ze szlachetnych pobudek przegrywają, ale i tak warto czekać
- cudowna rozmowa Devosa z Gendrym jak wspominali stare czasy na Pchlim Targu. Szkoda tylko, że został uwolniony (co za komiczna scena z łódką!) i nie wybierze się na Mur. Z chęcią zobaczyłbym go z Jonem. Chyba by do siebie pasowali.
- co takiego ten Varys kombinuje? Uważa Tyriona za szlachetnego i uważa że tylko on może ocalić Siedem Królestw. Oj podoba mi się ten wątek. Tylko jak pozbycie się Shea ma w tym pomóc? Przecież po tym by się teoretycznie jeszcze bardziej rozpił
- rozmowa Tyriona z Cersei przy winie jak zwykle świetna! Uwielbiam tą dwójkę razem, ale jest chemia między nimi!
- Arya zaszalała! Zabiła Freya i nie ma wcale wyrzutów sumienia. Kolejne morderstwo na sumieniu. Szkoda tylko, że nie powalczyła z resztą, ale i tak kradzież sztyletu i cała scena świetnie zrobione. Valar morghulis!
- Jon ponownie się spotkał z Ygrett, a ta ustrzeliła go strzałą amora eee tzn. zwykła strzałą. Trzema. To chyba koniec jego romansu. Dobrze, że wrócił do Czarnego Zamku bo stęskniłem się za tym miejscem. Szkoda tylko, że ten 2 sezonowy wypad za Mur okazał się nudny.
- Jamie wrócił do Królewskiej przystani! Szkoda tylko, że tak mało czasu dostał... Już nie mogę się doczekać jego scen z ojcem i bratem. Tyle na to trzeba było czekać!
- scena z Dany było. Tyle. Pokazali, że wyzwoleńcy z Astaporu ją kochają, znalazła ludzi, którzy mogą być jej poddanymi. I w sumie tyle. Trochę bez sensu, że tak się nazywa tak tytuł odcinka, ale no cóż niech będzie.

OCENA 5.5/6

Hell on Wheels S02E08 The Lord's Day
- czas nadrobić Hell on Wheels. Ostatni odcinek widziałem z pół roku temu, ale nie wpłynęło to negatywnie na odbiór bo oglądało się świetnie, wciąż czuć ten klimat za który polubiłem serial. Powolny, nieśpieszny z świetnym aktorstwem.
- w odcinku wrócił Durant i pojawiła się jego żona. Co za sucz, będą przez nią kłopoty zarówno dla Bohanona jak i Lily. Właśnie Lily, strasznie mi jej się szkoda zrobiło w tym epizodzie. Nie jest zbyt twarda na grę na tym poziomie. Przynajmniej na razie.
- obiadek był cudowny. Lily zupełnie została zignorowana, a do tego Callum pokazał dwie twarze. Chciałbym go więcej oglądać w tej elegantszej formie.
-wątek irlandczyków jako ten poboczny całkiem nieźle się spisuje, tak jak miłosne rozterki Toola i Evy. Pięknie pokazano zestawienie dwóch światów i dwie cierpiące kobiety które nie mogą być z ukochanymi
- Szwed daje o sobie znać i coś mi się wydaje, że nie przeżyje sezonu

OCENA 4/6

Suburgatory S01E08 Thanksgiving
- pierwszy raz naprawdę dobrze się bawiłem i śmiałem na odcinku Suburgatory. Poprzedni epizod był dobry i się podobał, ale ten naprawdę śmieszny i oby tak dalej!
- podśmiewywanie się z tradycji było super. Tak jak rozmowy Tessy z Dalias, organizacja przyjęcia przez Dallię, Aktimelka, wypad do miasta (zderzenie dwóch światów) i sama kolacja z wielką kłótnią. Brawa za dialogi momentami gorzki wydźwięk odcinka
- wątek Lisy i jej postawa buntownicza też niczego sobie. Końcówka trochę przesadzona, ale ogólnie było dobrze. Szczególnie jej scena z bratem i końcówka z rodziną. Shelia też coraz bardziej zabawna i te jej agresywne wybuchy

OCENA 4.5/6

Obejrzane odcinki - 5
Najlepszy odcinek - Game of Thrones 3x10
Najgorszy odcinek - Dark Shadows - Beginnings Episode 11/209

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz