niedziela, 5 maja 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #31 [29.04.2013 - 05.05.2013]

Maj najgorętszy serialowy miesiąc roku, zaraz obok października. May sweeps i upfronty. Jakże się tu nie ekscytować emocjonującymi finałami i elektryzującymi zapowiedziami nowości na konferencjach ramówkowych? Ano można. Stacje ogólnodostępne już od paru lat zawodzą na każdym polu przez co majowe wydarzenia nie podnoszą tak ciśnienia. Owszem, zapowiedzi nowości budzą zainteresowanie, ale nie oszukujmy się - z tych kilkudziesięciu które zostaną zamówione może z 8 zostanie przedłużonych, a 2-3 okażą się wystarczająco dobre by je oglądać z tygodnia na tydzień. Swoje nadzieje pokładam na razie tylko w S.H.I.E.L.D. od Whedona. Na seriale fantastyczne się nie napalam, miało być pięknie w tym roku, a dostaliśmy nędzne Revolution i w najlepszym razie średnie Arrow. Trzeba dziękować siłą wyższym za istnienie kablówek i prosić je (zarówno siły jak i kablówki oraz Netflixa) o przedłużenie Hannibala. To świetny serial jest tylko, że na złej stacji. 

A co w tym tygodniu? Jak zwykle Game of Thrones i Orphan Black na wysokim poziomie, finał Vikings za to zaledwie dobry. Klimatyczny jak zawsze, ale chyba oczekiwałem czegoś lepszego. Jak to dobrze, że już w marcu kolejne odcinki... Pozytywnie zaskoczył mnie Arrow, dalej słaby fabularnie, ale przyjemny w oglądaniu. Jednak wciąż jestem zdania, że po finale anuluje serial. Bliżej niż dalej prywatnego cancela jest Defiance. Pierwszy zachwyty były chyba w większości pobożnymi życzeniami bo 1x3 było fatalne. Jeszcze 1-2 takie odcinki i czas będzie powiedzieć papa, a na jego miejsce może wskoczy Person of Interest. Pół sezonu do nadrobienia szybko zleci, a podobno warto. Odcinkiem tygodnia zostaje pilot Dead Like Me. Od dawna miałem to zobaczyć, ale premiera Hannibala mnie do tego zmotywowała. I jestem zauroczony. Czuć rękę Fullera, koncepcja jest absurdalna, a sam serial bawi jak mało który. Szkoda, że tylko 2 sezony. Trzeba będzie dawkować po 1 epie tygodniowo. 

WPIS ZAWIERA WYSOKIE STĘŻENIE SPOILERÓW


 Arrow S01E21 The Undertaking
- w sumie to całkiem niezły odcinek. Ani razu nie patrzyłem na czas, nie dłużył się i nawet wciągnął tym co działo się w rzeczywistości. Akcja poszła do przodu, Walter został odnaleziony, a Arrow wie kto stoi za Przedsięwzięciem. Może i to głupie - zrównanie Glades, ale wysoka stawka nigdy nie jest zła. Podobało mi się też całkiem sporo efektownej akcji, szczególnie strzelanina w kasynie. Humoru tez nie zabrakło, ale o to jak zawsze troszczy się Felicity. Jak zwykle jednak było kilka idiotycznych scen, ale one za bardzo nie raziły
- najgorsze jednak były flashbacki. Zupełnie niepotrzebne i kompletnie nic nie wnoszące. Równie dobrze można byłoby przekazać te informację w dialogach. I jeszcze na dodatek sceny z Oliverem... mam nadzieje że za tydzień powrót na wyspę
- wątek miłosny trójkąta jak zwykle tragiczny. I co na końcu Lauriel wróci do Olivera? Proszę nie. O wiele bardziej wolałbym żeby zginęła bo z jej postaci na pewno nie będzie interesującej Black Canary

OCENA 4/6

Dark Shadows - Beginnings Episode 5/209
- może i ekspozycja postaci jest przy długa i serial strasznie się ciągnie, ale nadrabia to klimatem. Coraz bardziej lubię słuchać dialogów lub monologów Victorii. Świetnie są prowadzone. Tak samo jak muzyka który tworzy nastrój grozy. Idealnie to pasuję do czarno białej produkcji
- dużo nowego o Victorii. Czy może raczej dużo rozjaśnienia o Victorii. Przyjechała by szukać rodziny, wychowała się w sierocińcu, a jej jedyny trop prowadzi do Collinswood. Ciekawi mnie jak to wszystko będzie połączone z rodziną Collinsów.
- kolejna nowa postać to Sam - kim on jest? Czy może ja coś przeoczyłem? I jak Roger zareaguje na jego pojawienie się?
- z Elisabeth jest coś poważnie nie tak - siedzi w domu od kilkunastu lat bo czeka na ukochanego. Czy to Burt czy kto inny?
- David jest przerażający - gówniarz który słyszy głosy i jeszcze z ADHD. I przez to tak mi się podoba. Porządnie zrealizowana scena jak pakuje Victorię, a potem ich konfrontacja. Viki oczywiście zostanie, ale coś mi się wydaje, że to nie będzie miły pobyt

OCENA 4/6

Dead Like Me S01E01 Pilot
- cudowne! Świetnie się bawiłem na pilocie. Ten serial jest fascynujący. Jednak czego się spodziewać po Bryanie Fullerze. Człowiek wie jak pokazać śmierć, to jest chyba jeden z jego ulubionych tematów. Ostatnio Hannibal, wcześniej Pushing Daisies i na samym początku Dead Like Me. Dla mnie to prawdziwy talen i w świecie seriali stawiam go na równi z Whedonem i Abramsem. Szkoda tylko, że ludzie nie poznają się na jego talencie i żaden serial nie osiąga wielkiej popularności. Dead Like Me ma zaledwie 29 odcinków, ale jeśli reszta będzie na podobnym poziomie co pilot będę wielce usatysfakcjonowany
- po pierwsze chcę pochwalić narrację. Oby to nie był tylko element charakterystyczny pilota, a całego serialu. Uwielbiam jak Georgia opowiada o swoim życiu, narzeka na nie, żartuje i opisuje świat przez pryzmat swoich doświadczeń. Cudowne są flashbacki np. z starej pracy czy jak pokazywała podział na dwa typy ludzi i jak giną. Jej historia też jest niczego sobie. Może i opowieść o rodzinie dosyć standardowa, ale pięknie pokazana. Zwłaszcza ta fałszywość na stypie albo odkupywanie lalki. Podoba mi się jej olewcze nastawienie do życia. Nic nie wymaga, nie ma planów, płynie z prądem. Aż do czasu spotkanie z deską klozetową MIRa. No cudowny pomysł na zawiązanie akcji. Szalony, ale cudowny. Jej "życie" będzie się teraz zmieniać, a okres przejściowy będzie fascynujący. Mieszkanie na dziko (genialne szukanie mieszkania, szczególnie wizyta w tym gdzie odbyła się egzekucja), problemy z pieniędzmi oraz wykonywanie swojej roboty. Już nie mogę się doczekać następnego odcinka
- strona wizualna na razie bez szaleństw. Znalazło się kilka wyśmienitych kadrów (powiewająca suknia Betty na samym początku odcinka!), kamera pięknie lata, latające okulary wywołujące zaciekawienie, wszystko pierwszorzędnie zmontowane, ale brakuje mi czegoś charakterystycznego, wyróżnika tego serialu. Rękę Fullera da się odczuć, ale ja chcę więcej. Może się jeszcze rozkręci
-  postacie są na razie ciekawa. Takie wprowadzenie więc jeszcze sporo tajemnic chowają. Szefa gra Mandy Patikin więc to on się najbardziej wybija poza główną bohaterką. Jest też Mason, wesołek, idealnie pasuje do Georgii. Nie mogę się doczekać by poznać lepiej kolejnych Żniwiarzy oraz reguły świata tego serialu
- kiedy zakochałem się w serialu? Już w pierwszych minutach podczas opisywania kreacji świata. Reinterpretacja mitu o Pandorze z żabą i ropuchą. Cudowne i szalone!
- trochę się obawiam wątków rodzinny tak z przekory. Jeśli jednak nie będzie ich za duzo, Georgia nie będzie tęsknić za domem i szybko odnajdzie się w nowym życiu, a gdzieś tam w tle pojawi się jakaś większa intryga to będę wniebowzięty

OCENA 5.5/6



Defiance S01E03 The Devil in the Dark
- to był tragiczny odcinek. Chaos, mało logiki, fatalne wykonanie i porzucenie wątku głównego. Tak się nie robi seriali...
- najbardziej zraziło mnie do odcinka, że tyle rzeczy było do niego wepchane, ale po prawdzie mało to miało sensu. Rynn się chcę zemścić na mordercach rodziców, zabija dwóch w dość wyszukany sposób, potem bezsensowny atak na córkę Rafe (czemu?! przecież to nie ma sensu) i w końcu próbuje zniszczyć całe miasto. To nie lepiej byłoby się przyczaić, wyhodować robaczki i dopiero wtedy wysłać je na miasto? Sukces gwarantowany... Ostatnie starcie żenująco wykonane, zero emocji i napięcia. Do tego jeszcze to infantylne zakończenie z podpisaniem porozumienia. I teraz wszyscy się będą kochać bo tak na prawdę sami dobrzy mieszkańcy tu są.
- fajnie, że ruszono postać Irisy, nabiera większego charaktery, ale wątki mistyczne zupełnie mi nie pasują. Widzenie przeszłości jako sposób rozwiązywania sprawy - głupie. Do tego jeszcze konflikt z Nolanem i niezrozumienie. Mam coraz większe obawy o te postacie
- nie podoba mi się spójność świata. Ludzie używają technologii obcych, mają prąd a zachwycają się parą butów do biegania. Do tego jeszcze uwaga o braku komputerów. Tylko co stoi na przeszkodzie by je miał jeden z najbogatszym mieszkańców? Brakuje komponentów? Bez przesady. Prądu? Chyba też nie, inaczej nie udawałoby się im wcześniej utrzymywać gigantycznej ściany...
- w odcinku była też jedna obrzydliwa scena seksu. Czułem nawet zażenowanie ją oglądając,  najgorsze jest to że równie dobrze mogłoby jej nie być.
- fajnie, że poznajemy trochę z kultury Irratian, klimatyczne sceny z rytuałem, ale jak już mówiłem nie pasuje mi to do koncepcji serialu, a całość została potraktowana po macoszemu. Tak samo jak konflikty między gatunkowe, nie czuć napięcia.
- wątek Romea i Julii dalej fatalny. Nawet nie chce mi się go komentować. Bezpośrednio z nim związana była walka z robalami. Fatalna walka bez krzty polotu... utrzymała tylko poziom odcinka.

OCENA 2/6


Game of Thrones S03E05 Kissed by Fire

- dobra odszczekuje to co myślałem. Obawiałem się, że akcja zwolni i znowu stanie się nudno, ale ten sezon nie przestaje mnie zaskakiwać i dostaję równie dobry odcinek co tydzień temu, a to głównie zasługa scen na które czekałem odkąd przeczytałem je w Nawałnicy mieczy i jestem niezmiernie zadowolony jak to zostało przedstawione
- po pierwsze walka Ogara z Bericem Dondarrionem. Jestem człowiekiem którego łatwo zadowolić i dlatego nie dostrzegłem się żadnych uchybień w tej scenie. Dać mi charyzmatycznych bohaterów i walkę między nimi i piszczę ze szczęścia. Ogromna siła ciosów, brutalna walka, krzyczący tłum, cudownie płonący miecz i strach Ogara przed ogniem. No świetne. I jeszcze jego zwycięstwo. Jak się z tego nie cieszyć? Do tego swoją moc objawił Pan Światła wskrzeszając Berica. Pokazuje się coraz większa moc tego boga i pewnie jego siła nie przestanie zaskakiwać. Ciekawe co teraz z Ogarem, gdzie polezie i czy znajdzie sens życie
-oczywiście ogromnie podobały mi się sceny z Aryią. Jej wściekłość, że pozwolono żyć Clegenowi, a potem złość na Gendryego który pragnie zostać w bractwie. Irionią sytuacji jest to, że jakby nie patrzeć on też jest wysokiego rodu bo to bękart króla. Ogromnie się ciesze z tego, że znowu powróciła modlitwa młodej Starkównej, szkoda że nie można tego częściej słyszeć. No i jej wspomnieć o ojcu, chwila nadziei że może wrócić i potem smutek.
- na Północy nudy. No może poza tym że Ygrette pokazuje swoje wdzięki. To ona jest tą tytułową pocałowaną przez ogień, ale praktycznie ta scena nic nie wniosła. Ładnie zrobiona i tyle. No chyba, że się można uprzeć i powiedzieć, że w tym momencie Jon Snow ostatecznie zdradził Nocną Straż. Podobała mi się też rozmowa z Orellem i zdradzenie szczegółów Straży. Niby tysiąc ludzi w Czarnym Zamku. Tylko, że co z tego skoro i tak epickiej bitwy nie uświadczymy
- Królobójca w Harnehall i rękach Boltona. Świetna scena powitania. Roose pokazał jakim jest okrutnym człowiekiem znęcając się psychicznie nad Jamiem i przeciągając to co stało się z królową. Uwielbiam to jego opanowanie. Dalej mamy scenę z Quebernem. Wcześniej tylko mignął na chwilę, ale teraz już nakreślono jego postać. Niby jest ona trzecioplanowa, a jakże interesująca. Jednak to nie on był głównym bohaterem, a Jamie. Za cenę życia chciał ochronić to co zostało mu z ręki. Jednak wisienką na torcie tego odcinka była druga scena kąpieli jakże odmienna od tej z udziałem Ygrette i Jona. Jamie i Briannie kompletnie do siebie nie pasują, ale ja tam uwielbią tą parę. I w końcu dostałem opowiedzenie mojego ulubionego fragmentu z życiorysu Jamiego. Jak doszło do zamordowania Szalonego Króla, jak ta zbrodnia nad nim ciąży mimo że miał szlachetne pobudki, ale to że jego czyn był nie honorowy znaczy że w opinii społecznej został potępiony. Fenomenalna była jego spowiedź przed Brianne i ta jej zaszokowana mina, jak się zmieniała od obrzydzenie po szok. Cudowna scena.
- w Królewskiej Przystani intrygi czyli to co lubię, a w ich centrum nieświadoma wszystkiego Sansa. Peter knuje jak zwykle coś na boku, Tyrellowi chcą rozgłosu dla siebie, a Lannisterowie jak najwięcej władzy. Standard. I niby wszystko idzie po myśli Tywima, obmyślił plan który ma zagwarantować jego rodzinie najmocniejszą pozycje tyle, że jego dzieci się na to nie zgadzają. Fenomenalna scena przy stole jak Tyrion dowiaduje się, że ma ożenić się z Sansą, a potem Cersei ma wyjść za Lorasa. Rodzeństwo się w końcu połączyło w nienawiści do ojca. I jakie to będzie miała reperkusję dla dalszej fabuły! I co na to wszystko Littlefinger?
- w międzyczasie gdzieś tam pojawiła się Olenna. Jak zwykle pewne siebie i dyrygująca otoczeniem. Szkoda tylko, że jej scena z Tyrionem została tak słabo poprowadzona. Oczekiwałem jakieś ostrzejszej wymiany poglądów, pokazanie jakie to wielkie umysły siedzą na przeciw siebie. Szkoda, że postacie Tyriona tak bezbarwnie wygląda w tej serii. Z ciekawostek - Tyrellowie dali ~15 tysięcy zbrojnych, można przypuszczać, że Lannisterowie wraz z sojusznikami mają ok 7 tysięcy co daje nam ponad 20. Daenerys ma trzy młode smoki i 8 tysięcy Nieskalanych czyli musi przynajmniej zdobyć drugie tyle żołnierzy by móc myśleć o Inwazji na Westeros. I to przy założeniu że utrzyma się status quo. Coś mi się wydaje, że ona będzie jeszcze kilka sezonów żyła sobie w swoim własnym świecie
- a propos liczebności armii - to ta Robba się poważnie skurczyła. Karstark zdradził, zamordował Lannisterów (po to była scena z ich udziałem, żeby ich przedstawić, a nie pokazać jak dowcipna jest Talisa) i sam przez to stracił głowę. To nie przysporzy popularności Robbowi. Trzeba mu przyznać, że strasznie pechowy z niego przywódca. Wygrywa wszystkie bitwy, ale wojnę i tak przegra chyba, że zrobi coś przełomowego. Chcę zdobyć Casterly Rock - plan szalony, ale do wykonania jeśli dostanie więcej ludzi od Freyów. Tylko czy będą skłoni mu ich dać. Walder nie wydaje się człowiekiem do tego zdolnym, a jak sam Robb powiedział - miał poślubić jego córkę. I jeszcze w sprawie ścięcia Karstarka - pokazano to jak Robb jest podobny do ojca. Sam wykonał wyrok, ale odbiło się to na nim. Cudowny pomysł z tą trzęsącą się ręką.
- przypomniano sobie o Smoczej Skale i pokazano więcej niż ostatnio. Uwielbiam oglądać jej wnętrza - ponure kamienne ściany i małe pomieszczenia. Teraz pokazano jeszcze Selyse. Opętana żona, uwielbiająca swojego nowego boga, wierząca we wszystko co powie Kobieta w Czerwieni. Jednak jej szaleństwo zaczęło się wcześniej. Makabryczny widok zakonserwowanych płodów w słojach. Nie mogła myśleć o stracie swoich dzieci i zostały z nią. Aż ciarki przechodzą po plecach. Jest też Shireen. Zdeformowana córka Stannisa. Jednak jej pojawienie się nic nie wnosi. Poza tym, że może nauczy Davosa czytać, ale wpłynie na to że jej ojciec zlituje się nad nim.
- scena z Dany znowu świetna. Uwielbiam jak ona mówi po valaryjsku. Mam słabość do tego rodzaju scen gdzie pokazuje w pełni swoją charyzmę i udowadnia że nie jest tą dziewczynką która została sprzedana jak niewolnica w zamian za armię. Armię, którą zdobyła sama i daje teraz wolność innym. Fenomenalna scena z Szarym Robakiem i nadawaniem imienia Nieskalanym. Jednak wciąż nie wyjaśniono gdzie idzie i jaki ma cel. Gdzieś w tle jest też Mormont i Berristan. Podobała mi się ta ich rozmowa, ale potem wyszły różnice w charakterze. Szykuje się świetna para w przyszłości.

OCENA 5/6

Orphan Black S01E05 Conditions of Existence  
- połowa sezonu, a ja chcę więcej i częściej. Pięknie się nam rozwinął serial, z niekłamaną przyjemnością oglądam kolejne odcinki i ot teraz Orphan Black ma priorytet na mojej serialowej playliście. Każdy kolejny odcinek ma niesamowite tempo akcji, a motyw z klonami wyszedł przednio. Trzymam tylko kciuki za kolejny sezon, oglądalność średnia, ale nadzieje są
- tym razem porzucono wątek Heleny i policyjnej pracy Beth, ale przez to serial nie zrobił się wcale nudniejszy. Zamiast tego Beth wpadła na trop monitorów. W trochę naciągany sposób, ale niech już będzie. W sumie to jedyna wada odcinek, potem było już tylko lepiej. Pełne napięcia sceny z odszyfrowywaniem kto jest kim. Czy Paul rzeczywiście śledzi Beth? Co z mężem Allison? Obstawiałem, że to drugie to tylko podpucha, ale nic z tego obydwaj są monitorami. Jeśli tak to czy i Cosima i Sarah mają swoich? Swoje podejrzenia wobec Pani S. wyraziłem już wcześniej i powoli się zaczynają sprawdzać. Nie chciała mówić o przeszłości Sary, a to nie może być przypadek. Obstawiam, że jest kimś ważnym bo przecież inaczej to nie ona byłaby opiekunką klona, który może posiadać potomstwo.
- jestem pod ogromnym wrażeniem Tatiany Maslany. Ona mogła być gwoździem do trumny tego serialu, ale jest jego najjaśniejszą gwiazdą. Wykreowała tak różne od siebie bohaterki, posiadająca odmienny charakter, zachowanie i sposób ubierania. Allison. Sarah, Cosima i w końcu Helena. Każda z nich ma w sobie coś co budzi sympatię i wciąga w ich losy. I ten odcinek to jeszcze bardziej podkreśla bo każda z nich dostała sporo czasu. I mam nadzieje, że w przyszłości będzie podobnie i nie będą się pokazywały tylko jak będą potrzebne Sarah.
- śmieszny i sympatyczny wątek Fi z facetem z kostnicy. Nic nie wnosi do serialu, ale jako przerywnik bardzo na miejscu.
- pojawił się Vick i miesza, ale nie irytuję. Postać prowadzona wiarygodnie i to mi się w niej podoba. Trochę przypadkowe spotkanie z Allison, ale jakie konsekwencję niesie! Idę o zakład, że zrobi coś innego z tą kasę i jeszcze sporo namiesza w Clone Club.
- ostatnia scena rozmowy Sarah z Paulem elektryzująca. Jasne było, że jej nie zabiję, ale konfrontacja fachowo poprowadzona. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że Paul jest jeszcze bardziej nieświadomy od bandy klonów. Pewnie się teraz jakoś przyda by uzyskać nowe informację.
- ciekawi mnie sposób nadawania imion bohaterką. Mamy Alliosn, Beth, Cosime, Helene, Sarah i Katje. Jak na razie każde imię na inną literkę. Przypadek czy celowe działanie? Czy oznaczają one partię obiektów? Chciałbym, żeby miało to znaczenie. Taki mały drobiazg, a jakby mnie uszczęśliwił

OCENA 5/6



Vikings S01E09 All Change - season finale
- że też ostatni odcinek finału musiał okazać się rozczarowujący. Nie to że był zły czy coś, wciąż czerpałem ogromną satysfakcję z jego oglądania, ale liczyłem na coś lepszego. Przede wszystkim bardziej skoncentrowaną akcję, a zamiast tego trzy różne wątki fabularne. Siłą tego serialu jest jego w miarę prosta fabuła, a tutaj za bardzo wszystko się komplikuje. Oby moje obawy okazały się nieuzasadnione i dalej będzie więcej dobrego
- strasznie rozczarowały mnie wydarzenia w Gotlandii. Dlatego, że pojawiła się nowa kobieta w życiu Ragnara. Ja nie chcę kolejnego serialu z rodzinną dramą i romansami. Zawsze mi się tutaj podobało to, że Ragnar i Lagherta tworzyli idealną parę. Dwa mocne charaktery, które do siebie pasują. I mam rację, że Bjorn ma rację i Lagherta twardo potraktuje męża. Tylko czy będzie miała siły w świetle ostatnich wydarzeń? Sama Ashlung jest mi obojętna. Niby inteligentna, ma własną świtę (walkirie!), ale niczym specjalnym się nie wyróżnia, tylko tym że osiąga to co chcę. Może też i urodą, ale to akurat standard dla tego serialu
- podobał mi się za to wątek wiecznego jesionu. Cudowne drzewo! Bardzo to ładnie wyglądało i pasują do opowieści o wikingach. Jeszcze przy tym historia o Thorze oraz Floki opowiadający kolejną. Jak ja uwielbiam klimat mitologii nordyckiej w tym serialu! I jeszcze ty widoki. Surowe, europejskie krajobrazy i znowu kolejna porcja szczytów skąpanych w mgle - cudo w którym można się zakochać. Szkoda tylko, że następna wycieczka do Skandynawii za 10 miesięcy...
- co ważne dzieje się też w życiu Rolla. Raczej teraz nie udaje i postanowił na prawdę zdradzić brata i stać się kimś. Tylko, że i tak mu to nie wyjdzie, pytanie tylko czy dojdzie do bratobójstwa i kiedy zrobi swój ruch. Tak średnio chciałbym, żeby to było związane z Gotlandią i Horykiem
- ogromnie mi się podobała epidemia w Kattagart. Dialogi ograniczone do minimum, zamiast tego widać wycieńczenie u ludzi i kolejnych umierających oraz palące się stosy. I ta muzyka budująca nastrój. Śmierć nie oszczędziła też nikogo - zmarła Gyda oraz córka Siggy. Czyli będą konsekwencję. Mnie ciekawi czy Lagherta będzie obwiniała za to bogów oraz Ragnara za to że okazał się nieposłuszny i niewierny
- ogólnie sezon oceniam bardzo wysoko, dla mnie to objawienie roku i serial idealnie sparowany z Grą o Tron, a tak od niej różny. Obydwa stawiają na klimat tylko, że tutaj historia jest prosta, skupiająca się na garstce postaci i ogromną rolę odgrywa w tym wszystkim religia. Ja się zakochałem od niemal pierwszego wejrzenia i S02 nie odpuszczę. I zanim nastanie jej premiera pewnie kilka razy obejrzę sobie czołówkę Vikings bo jest ona równie cudowna co serial

OCENA 4/6

Obejrzane odcinki - 7
Najlepszy odcinek - Dead Like Me 1x1
Najgorszy odcinek - Defiance 1x3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz