poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #27 [01.04.2013 - 07.04.2013]

Pożegnania i powroty z premierami. Do widzenia mówi The Walking Dead. Oceny odcinka są skrajne, mi się podobało, piany z ust nie toczyłem po seansie. Jednak mogło być lepiej. Tyczy się to tez Arrow i Community. Zaledwie dobre odcinki. W tym pierwszym przypadku to cieszy w drugim niestety już przyzwyczaiło. Brakuje blasku sezonów dwa i trzy. Nie tylko z TWD się żegnałem. Postanowiłem zrezygnować z Bates Motel. Jestem wyjątkiem i nie wyczuwam klimatu o którym wszyscy rozpowiadają. Szkoda bo początek był obiecujący. Klimatu za to niepozbawione jest Game of Thrones i Hannibal. Długo oczekiwane premiery w pełni zaspokajają wygórowane oczekiwania. Chyba nikogo nie powinno dziwić, że GoT już dostało zamówienie na kolejny sezon. Gorzej w przypadku Hannibala bo z tą oglądalnością pewnie skończy się na pierwszym. Już od pierwszych zapowiedzi na to się zanosiło i żałowałem że to nie serial kablówkowy. W pełni usatysfakcjonowany jestem po serialach historyczny. Spartacus dalej krwawy, ale to cisza przed krwawym sztormem epickiego finału. Vikings dalej poraża klimatem. Chyba parę razy zdarzyło mi się o tym pisać. Oglądać to, a nie słabiutki rebootoprequel Psychozy. W końcu odpaliłem pierwszy odcinek Dark Shadows. Tego oryginalnego z 1966 roku. Leżał na dysku od premiery remakeu Burtona i trochę żałuje, że nie sprawdziłem tego wcześniej. Klimacik jest, a stare seriale ogląda się z zwiększoną fascynacją. Pewnie mnie znuży niedługo, ale daje szansę. Ponad 1200 odcinków to wcale nie tak dużo. 

Zmieniłem trochę oceniaczke. Nie byłem do końca zadowolony z poprzedniej formy i myślę, że ta szkolno studencka będzie lepsza. Od oceny niedostatecznej do wzorowej przy czym tych dwóch skrajnych będę używał wyjątkowo rzadko. Do tego będą połówki, a nie +,- i = i zaokrąglanie do dołu. Za dużo było dobrych ocen bo miałem wyrzuty sumienia jak czemuś dawałem poniżej 3. Teraz jeśli coś będzie przeciętne to dostanie niską ocenę. Zero litości. Chyba, że to jeden z moich ulubionych seriali.


DALSZA CZĘŚĆ WPISU ZAWIERA SZCZEGÓŁY ODCINKÓW 


Arrow S01E19 Unfinished Business
- ale huśtawkę serwuje nam Arrow. Znowu po fatalnym odcinku nastał dobry. Żaden wątek nie irytował, a główną sprawę i to co dzieje się na wyspie oglądało się z zainteresowaniem. Z minusów wymienię tylko kłótnie Tommyego z Ollim. Jakoś nie dało się odczuć, że Oliver stracił w tym odcinku zaufanie do Merlyna. Brakowało jednej sceny w której by go podejrzewał
- powrót Hrabiego wypadł dobrze. Gdy już myślałem, że kreują go na Jokera Starling City okazało się, że to nie on pociąga za sznurki. Jest szalony, ale nie zdolny do czegoś złego. Został wykorzystany, potraktowano go jak narzędzie do osiągnięcia celu, a złym okazał się doktorek. Szkoda tylko, że nie pokazano bardziej klimatycznie zakładu dla obłąkanych. Przecież w takich miejscówkach leży ogromny potencjał!
- rodzina drama u Lenców nie irytował. Ogromny plus, tatuś zachowywał się w miarę normalnie, Lauriel nie marudziła, a Tommy poprosił ojca o pomoc. Oby więcej tak się racjonalnie zachowywali
- gdzieś tam w tle ruszył wątek Deadshota. Delikatna kłótnia Diggla z Arrowem jest nawet nie warta wspomnienia bo ja się jaram czymś zupełnie innym - ARGUS! Diggle ma znajomą, która tam działa i jeśli chociaż w części będzie tak jak w komiksach zapowiada się świetny wątek. Na razie nie wiemy o żadnych ludziach z mocami, ale nieznaczy to że ich nie ma. Chyba, że Advanced Research Group Uniting Super-Humans inaczej się nazywa w serialu, ale zajmuje się np. psychopatami i bojownikami. Nie zdziwiłbym się gdyby przez kilka odcinków Oliver by z nimi współpracował
- na wyspie też się działo. Shado jest świetna. Może i aktorka niedomaga, ale kupuje jej historię. Uczy Olliego władać łukiem, a do tego sama świetnie walczy. Chciałbym więcej jej starć z Deathstrokem. I jak najszybciej chcę zobaczyć tą dwójkę w Starling City. Może w cliffhangerze?

OCENA 4/6

Bates Motel S01E02 Nice Town You Picked, Norma
- dam temu serialowi jeszcze jedną szansę i jak mi się nie spodoba to odkładam go na bliżej nie określoną przyszłość. Czemuż to? Bo ten odcinek był słabiutki. Pozbawiony klimatu, aury tajemniczości, napięcia i wcale nie wciągał. Śledztwo przeciw Normie jest bezsensowne bo przecież nie mogą jej złapać, narażanie życia Normana równie idiotyczne. W ogóle sam pomysł tego pamiętniczka, zdolnej dziewczyna która go odszyfrowała oraz plantacji marihuany w środku lasu jest okropny...
- wątek brata Normana też mnie jakoś razi i irytuje. Wiadomo że dobrze nie skończy i pewnie będzie tylko odwlekane nieuniknione. Pytania kto go zabiję - Norma czy Norman
- słabo też wypadł ten wypadek z początku. Spalony człowiek był creepy, ale wątku nie pociągnięto dalej tylko zostawiono go na później
- z fajnych rzeczy to ukłon w stronę Psychozy z wypychaniem zwierząt. Niestety więcej ich nie zauważyłem. Szkoda, że jak Norma jechała samochodem to nie pokazali kamery od przodu, tylko zboku, aż się o to prosiło.
- dalej dziwacznie wypadają sceny matki z synem. Ona nadopiekuńcza, wypytuje Emmę, widać że jest też zazdrosna, potem jeszcze jak zupełnie bez skrępowania przebiera się przy synu. Norma nie gorszy jak wpadł w szał gdy usłyszał że Dylan nazywa matkę kurwa. Widać jaki nieobliczalny jest
- podobało mi się też jak zastępca mówi o mieszkańcach, jak to zarabiają kupę kasy na nielegalnym biznesie. Wiadomo im mniejsze miasteczko tym więcej tajemnic. Czekam by zobaczyć jakie dziwadła je zamieszkują. Oczywiście jeśli będzie mi się chciało dalej oglądać po 1x3 bo na razie nie jestem przekonany do serialu. Za bardzo się ciągnie, a tego nie zniosę

OCENA 3/6

 Bates Motel S01E03 What's Wrong With Norman
- ludzie na forach zachwycają się klimatem serialu, ale ja go przestałem dostrzegać. Jeszcze pierwszy epizod był dobry bo skupiał się na relacjach Norma/Norman i zaskakiwał brutalnością tak teraz jest nudno i śmiesznie. Żaden wątek do mnie nie trafia, a część jest zupełnie nietrafionych
- już po pierwszej scenie wiedziałem, że będzie źle. Może to wynika z uprzedzenia i potem tylko szukałem rażących mnie elementów, ale nic na to poradzę. Dylan strzelający miny przed lustrem, pokazujący jaki to badass i zastanawiający się jak najlepiej trzymać broń. Takie rzeczy to do seriali młodzieżowych lub sitcomów
- dalej nie kupuje wątku z marihuaną w lesie. Za nic mi nie pasuje do serialu o Normanie Batesie, a tym bardziej takiego który ma być niepokojący. Dla mnie to śmieszne. Tak samo jak rodziny trzymające władzę, że wszyscy o tym wiedzą itd. Serial o wiele lepiej by bez tego wyglądał. Tak jak bez innych głupich pomysłów. Najlepiej jakby się skupiał na dwóch postaciach, a nie próbował opowiedzieć całą historię miasteczka. Dla mnie to demitologizacja Normana. Siła Psychozy była w tym, że dzieje się normalnej i spokojnej okolicy, a tylko jedna postać była szalona. Tu jest tego nadmiar. I nie chodzi o to, że w porównaniu Bates Motel wypada słabo. On jako samodzielny twór też sobie średnio radzi
- nie kupuje też wątków romansowych bo miłosnymi ich raczej nie można nazwać. Bradley i Norman to standardowe klisza dla nastolatków. Nowy intrygujący chłopak w szkole i jedna z piekności. Z pozoru tak różni, ale zbliżają się do siebie. On wciąż czuje się niepewny, a ona wykonuje kolejne kroki. Na przeszkodzie stoi tylko jej chłopak i outsiderka, która też coś poczuła do nowego. Bo w sumie tak dobrze go znają, że nie pozostaje nic innego tylko zakochać się. Może i Emma wydawała się fajna z początku, ale teraz tylko męczy, a relację Normana z dziewczynami są męczące
- fatalnie wypada też wątek miłosny Normy. Zastępca szeryfa od razu musiał coś do niej poczuć, tak bardzo że chowa dowody (jak mu się udało zabezpieczyć pasek jak roiło się tam od glin to nie wiadomo). Ja rozumiem, że jest zdemoralizowany, ale bez przesady. Brak mi ciągu przyczynowo skutkowego i motywacji. Może i ma ukryte cele, ale jeśli tak to kuleje konstrukcja fabularna. 
- fatalna też była końcówka z Dylanem. Bo ktoś mu uświadomił, że jest strasznie oddalony od rodziny więc chciał naprawić swój błąd i zbliżyć się do Normana. Tutaj ta przyczyna i skutek aż za bardzo rzuca się w oczy, aż razi. 
- nie podoba mi się choroba psychiczna Normana i ta nagła zmiana. Nagle wyobraża sobie zakneblowaną nauczycielkę i ląduje w szpitalu. Wyrzuty sumienia? Takie nagłe? Wrodzona choroba? Nawet mnie to nie intryguję. Może jakbym nie oglądał Psycho to inaczej bym to odebrał, ale tak to mnie to razi i nie pasuje jako geneza seryjnego mordercy. 
- nie wszystko jednak było złe. Muzyka dalej buduje nastrój, a relację Norman/Norma to najlepszy elementy. Szkoda tylko, że nie oparta całego serialu na tym pomyślę tylko zamiast tego buduje się wielką tajemnicę w okół miasteczka. Wolałbym coś kameralnego
- trochę poplułem jadem, więcej niż zamierzałem. Powodem jest to, że oczekiwałem czegoś innego, a dostałem kolejne tajemnicze miasteczko jakich wiele. Serial do odstrzału. Może w wakacje dokończę. Może. 

OCENA 2/6


Community S04E07 Economics of Marine Biology
- bardzo dobre! I jaki morał (każdą osobę trzeba traktować z godnością), który nie jest przesadnie moralizatorski i pasuje do każdej z linii fabularnych. No może prócz tej Abeda, ale ta była i tak świetna. Jakby na uboczu utworzył bractwo Delta Cube i chronił je przed Dziekanem. Szkoda tylko, że tak mało go ostatnio.
- imprezka w Greendale przednio. Dziekan rozbrajający z tym "relase the whores!" i biedny Magnitude szukający nowego powiedzonka. Annie też była dobra jak robiła wszystko by złowić wieloryba.
- Pierce i Jeff - mało śmieszne ale pasujące do odcinka.
- Shirley i Troy na zajęciach z WWFu! Co za doskonały pomysł. I biedny Troy został ostatni wybrany. Dobre też było jak uczyli kevina i ta duma w ich oczach.
- piękna końcówka z reklamą Let'sów i Troy twierdzący że boli go głowa i niech Britta idzie sobie do domu! 

OCENA 4/6

Community S04E08 Herstory of Dance
- czyżby Abed znalazł sobie dziewczynę? Poproszę! Może i potem zrobi się sztucznie, ale chciałbym jeszcze zobaczyć Rachel. Cudowne było jak mu pomagała na podwójnej randce oraz jak prosiła żeby nie spoilerować Biblii. 
- szkoda tylko, że te inne dziewczyny były słabiutkie. Jedna kompletnie świrnięta przez co wcale nie zabawna, a druga za słabo nakreślona. Jednak tekst o Mrocznym Widmie świetny
- nie podobało mi się, że nowe komputery były w Greendale... niby drobiazg, ale w poprzednik odcinku był staroć. No i Pierce mało śmieszny z ty mailem.
- fajne były gry słowne. Trochę ich za dużo przez co były zbyt powszechne, ale brittowanie dalej śmieszy
- kapitalny początek jak jest rozmowa o Inspektorze Spacetime jak Pierce spoileruje końcówkę jak to wszystko okazało się snem. Cudowna reakcja Abeda.
- następny odcinek z kukiełkami. Kolejny eksperyment. W Angel odcinek tego typu wyszedł przepysznie zobaczymy jak tutaj

OCENA 4/6

Dark Shadows - Beginnings Episode 1/209
- zabawę w archeologa czas zacząć! Padło na Dark Shadows, Star Trek TOS trochę jeszcze będzie musiał poczekać. Przynajmniej póki się nie znudzę tym, a o to może nie być ciężko. W końcu to 1200 odcinków serialu sprzed niemal 50 lat, a raczej opery mydlanej w klimatach fantasy. Może nie będzie tak źle. Pierwszy odcinek mi się podobał. Klimat jest, a to najważniejsze! Przez całe 20 minut niepokojąca mroczna muzyka, która zwiastuje jakąś tragedię i buduje nastrój. Szkoda tylko, że do niczego takiego nie dochodzi, ale wczuwka jest. Klimat do tego potęguje czarno biały obraz i zniszczona taśma. Przestraszyć się na razie nie ma czego, ale jak nagle pojawiło się kołatanie do drzwi to lekko drgnąłem na krześle
- fabuła jest, obowiązkowo wszyscy mają tajemnice. Mała mieścina na skraju cywilizacji z tajemniczą rodziną, tajemniczy mężczyzna ich szpiegujący oraz tajemnicza kobieta, która przyjechała do nich do pracy i nie wiadomo czemu dostała tą ofertę. Pewnie wiążę się to jakoś z jej przeszłością. Trzeba też przyznać, że bardzo ładna aktorka ją gra
- trochę się zawiodłem, że nie ma na razie żadnych zjawisk paranormalnych, a z ogólnikowych wiadomości wiem że to ma być serial o wampirach. Wikipedia natomiast mówi, że kultowa postać pojawi się około 200 odcinka. Będzie trzeba jakoś przemęczyć ten początek. Może w jakieś 3 lata się wyrobię.
- i na koniec jeden świetny cytat "Welcome to the beginning and the end of the world". Jak od jakiegoś czasu wkurza mnie używanie zwrotów typu its only beginning czy beginning of the end tak ten tutaj fenomenalnie pasował do sytuacji i opisywanego miejsca. Oby więcej takich perełek!

OCENA 3.5/6

 Game of Thrones S03E01 Valar Dohaeris
i co ja biedny mam teraz napisać? Że to był świetny odcinek? Przecież to wiadomo. Gra o Tron ma coś w sobie co czaruje widza, wciąga go w ten epicki świat i przez niemal godzinę trzyma w nim nie pozwalając myśleć o niczym innym. Tym bardziej jak od premiery ostatniego odcina minęło ponad dziewięć miesięcy.
- mimo wszystko można się czepiać na siłę. Chodzi o ilość postaci. tvrage.com podaje, że w głównej obsadzie jest już niemal 30 osób (a to jeszcze nie koniec, pojawią się młodzi Reedowie i całkiem możliwe że w tym sezonie usłyszymy więcej o Słonecznej Włóczni). Niestety wszyscy nie pojawili się w odcinku. Zabrakło przede wszystkim Aryi i Jamiego. czyli dwójki moich ulubieńców. Zamiast tego dużo miejsca miał Karzeł i Zrodzona z Burzy. Szkoda... ale może od początku
- zimne krajobrazy Islandii dalej urzekają. Widoki są przepiękne, a Sam to jak zawsze pierdoła. Śmieszy mnie tylko ta podróż Nocnej Straży. W sumie to tylko przeszli się na Pięść pierwszych ludzi tylko po to żeby z niej wrócić i ostrzec o Innych. Szkoda też, że nie pokazano walki z nimi, ale to już tradycja dla tego serialu
- Jon trafił do obozowiska Mance i pokazali gigantów! Nie spodziewałem się tego widoku. Rozmowa z Królem za Murem taka sobie, jak w książce więc nie zachwyciła mnie zbytnio. Uwielbiam w tym serialu wszystkie nieścisłości i liczę że będzie ich najwięcej. Szczególnie tych związanych z Targerynami. A Ciaran Hinds idealnie pasuje do roli przywódcy Dzikich. No ale jak nie może pasować skoro poradził sobie z rolą Juliusza Cezara. To teraz czekać jak będzie dalej kusił Jona na pokuszenie. Chociaż tym zajmie się głównie ognistowłosa Ygrette.
- Bronn dalej w formie, to wciąż ten sam najemnik mimo serostwa którego się dorobił. Świetna scena jak negocjuje podwyżkę. Chociaż lepiej dla niego by było jakby się trzymał z dala od Karła
- właśnie Tyrion! Obok Dany dostał najwięcej scen i były świetne, ale to już głównie zasługa uroku Petera. Rozmowa z siostrą była tylko wstępem do dania głównego - kłótni z ojcem. Zero zasług, zero wdzięczności tylko pogarda. Brutalne słowa do syna (jak zwykle kapitalny Charles Dance!) wiele nie zmienią w ich stosunków. Przynajmniej chwilowo. Plus jest taki, że Tyrion powinien odzyskać jakieś wpływy i dalej zacząć kombinować. Ja liczę, że w następnym odcinku spotka się z Varysem.
- Davos nie zginął nad Czarnym Nurtem. Co za zaskoczenie. Jednak zginąć może w lochach na Smoczej Skale. Bardzo mi się podobało jego słowne starcie z Melisandre, ale następnym razem liczę na więcej dynamizmu i lepsze dialogi. I czy muszę pisać, że uwielbiam to jak wygląda siedziba Stannisa? 
- uwaga na marginesie - strasznie mało seksu i nagości w tym odcinku. HBO co jest z wami? Nawet Rose chodzi całkowicie ubrana
- Robb dostał tylko jedną scenę, to chyba pokazuje jak mało istotna jest ta postać. Dalej król, kontynuuje swoje pasmo zwycięstw, zdobył nawet Harenhal. Tylko, że bez walki (i łasicowej zupy...). O wiele ciekawsza była rozmowa Boltona z Karstarem. Chcę zobaczyć ich więcej. Jak najszybciej. I jak najmniej Talisy bo wciąż jej nie toleruje. Tak samo jak książkowej Jane Esterling bo ta wielka miłość Robba to mało przekonujący wątek. Podoba mi się za to pomysł na serialowego Qyburna.
- Peter obiecał że uratuje Sanse. Już?! I to on? To zaskoczenie. Wygląda na to, że obejdzie się bez Santosa czyli nudny wątek mniej. I dobrze bo serialowa Sasa to o wiele ciekawsza postać. Nie osiągnęła jeszcze swojego pełnego potencjału, ale do tego jeszcze dojdziemy. Gra w statki i jej puenta o tym doskonale ją ilustrują. Chcę żyć marzeniami chociaż wie że świat jest o wiele brutalniejszym miejscem. Jestem tez ciekaw jej przyszłych relacji z Sheą(która miała świetną scenę z Rose!).
- Dayeners pojawiła się dość późno, ale dostała aż trzy scena. Pierwsza z smokami. Co za cudowne CGI! I jakże dynamiczne został okazany Dracarys. Coś pięknego, szkoda tylko że cała trójka nie wybrała się na polowanie. Rozmowa z właścicielem niewolników po starovalyryjsku równie świetna. Zastanawia mnie tylko czy Dany nie rozumie tej rozmowy i w całości zdaje się na tłumaczenie Missandi. Nieskalani wyglądają inaczej niż w książce, ale historia ta sama. Nie przeszkadza mi to. Nie przeszkadza mi też, że Barristan od razu wyjawił kim jest, a nie użył swojego pseudonimu. Liczę, że to jego spryt pozwoli uzyskać armię dla Dany. Nie pamiętam tylko czemu czarnoksiężnicy chcą ją zabić w Astroporze. Zemsta za Quarth? Czy może nowi wrogowie? Właśnie, Astropor! Złota harpia wygląda cudownie, chcą ją z bliska zobaczyć.
- Margery dostała dużo czasu antenowego. Niby zachowuje się beztrosko, ale główka pracuję i już kombinuję. Chcę zyskać sobie przychylność ludu i być opozycją dla brutalnych rządów Joffreya. Ogromnie jestem ciekaw jak w serialu zostanie poprowadzony jej wątek jako że w książce nie miała własnych rozdziałów. I w ogóle nie przeszkadza to, że gra ją Natalie Dormer. Piękna jest i tyle.
- cudownie wypadła też kolacja gdzie Tyrellowie byli tylko dodatkiem. Gra się toczyła między matką, a synem. Konflikt miedzy nimi jest już ogromny. On wypomina jej wiek, a ona jemu tchórzostwo. Namiestnik będzie musiał utemperować tą dwójkę.   
- jak widać działo się nie mało. Sporo odstępstw od książki i nowych scen. I dobrze! Liczę, że w przyszłym epizodzie kilka scen dostanie Jamie z Brianne. No i Arya. Jej nigdy za wiele. I nie wierzcie Nathanowi Fillionowi, robi sobie głupie prima aprilisowe żarty twierdząc, że zginęła.

OCENA 5/6

 Hannibal S01E01 Apertif
- od czasu do czasu pojawia się taki serial na który okropnie czekam, przed premierą wypatruje strzępków nowych informacji i jaram się każdym szczegółem. Tak było z Hannibalem i paradoksalnie znana marka i kultowy psychopata kina były zaledwie mało istotnym szczegółem. Najbardziej interesowała mnie stylistyka którą zaprezentuje Bryan Fuller i jak wypadnie Mads Mikkelsen. I muszę przyznać, że jestem zadowolony
- po pierwsze jest krwawo. I to pięknie krwawo. Posoka leje się aż miło i pokrywa powierzchnię płaskie (poziome i pionowe). Trupy są pokazane artystycznie i przerażająco (światło w scenie z naśladowcą!), a zwiastuny pokazują że będzie jeszcze lepiej. Mamy też zabawy z filtrami, cofanie czasu, specyficzne pokazanie psychoanalizy i wpływ morderstw na podświadomość. Specyficznie wypadają też wszystkie potrawy sporządzane przez doktora Lectera. Pięknie pokazana faza jedzenia. Fuller nie byłby sobą gdy nie przykuł dużej wagi do strojów, to się tyczy szczególnie Hannibala np. krzykliwa niebieska marynarka podczas sesji z pacjentem, a w terenie już skóra. To serial dość realistyczny więc tutaj będzie bez szaleństw i krzykliwych kolorów jak w Pushing Daisies, ale liczę że ten specyficzny styl zostanie zachowany
- podoba mi się rola Madsa Mikkelsena. Oczekiwałem czegoś lepszego, bardziej fascynującego i wyrachowanego, kontrolującego sytuację i pociągającego za sznurki. Niby to robi, ale nie czuć mocy, brak mu hipnotyzującej siły. Na razie. Chyba Hannibal musi zasłużyć by zostać kimś sławnym. I nie porównuje Mikkelsena do Hopkinsa, to się mija z celem. Na razie twierdze, że jeszcze nie został wykorzystany jego pełny potencjał, ale do tego dojdziemy. Już niektóre rozmowy są fascynujące, widać grację w jego postępowanie i ten specyficzny akcent intryguje. Czekam na więcej. Tylko bardziej finezyjnie
- wątek odcinka zadowalający. To będzie procedural z silnie nakreślonymi głównymi postaciami i dało się to odczuć. Sprawa dość ciekawa, jak zwykle w wypadku seryjnych morderców. Oby tylko nie zabrakło pomysłów na coś lepszego. Postacie zostały dobrze zarysowane, tak jak relację między nimi. Graham do mnie przemawia - empata wcielający się w seryjnych morderców - ogromny potencjał. Trochę gorzej z jego szefem i resztą otoczenia - nudni są. Ja czekam na pojawienie się Gillian Anderson, powinna wprowadzić trochę więcej dynamiki między postaciami
- ostatecznie jestem bardzo zadowolony. Jeśli serial nie straci tego specyficznego uroku będę wypatrywał kolejnych odcinków co tydzień. Szkoda tylko, że najpewniej na jednym sezonie się skończy...

OCENA 5/6

Spartacus: War of the Damned S03E09 The Dead and the Dying
- trochę się rozczarowałem. Oczekiwałem czegoś dużo mocniejszego przed finałem, a odcinek był stosunkowo spokojny. Było kilka bitek, fabuła poszła do przodu, ale dla mnie to cisza przed burzą. Przed epickim finałem, który sprawi że zostanie on zapamiętany na długu, a przynajmniej taką mam nadzieje.
- Neavia żyję. Agron żyję! W sumie bitwa nie skończyła się tak źle. Ona nie denerwowała, a Agron został tylko na chwilę ukrzyżowany - kolejny plus. Mocna scena z przybijaniem do krzyża. Ciekawe czy w następnym odcinku będzie tego więcej czy jednak to było jedyne nawiązanie. Liczę na to pierwsze, a Rzymianie mają widocznie na to ochotę.
- Tyberiusz nie żyję! Jak mnie to ogromnie cieszy. Szkoda, że ukatrupiła go Kore w taki mało widowiskowy sposób, chociaż może to i dobrze, śmierć nie warta zapamiętania, tak jak jego postać. Szkoda mi tylko Kore bo teraz nic dobrego jej nie czeka. Krassusa nie zabije, prędzej siebie
- mało Saksy! Jak oni mogą tak marginalizować tą postać? Nawet nie załapała się w kadr jak wyszli gladiatorowie, tylko ramię i nogę było widać. Chcę usłyszeć w finale jak mówi tym swoim brudnym językiem i przy tym zabija swoimi króciutkimi sztyletami.
- mało seksu. I bez to co było bez polotu. Nie do tego przyzwyczaił nas serial. Już lepiej jakby darowali sobie tą scenę z Cezarem i dziwką
- Pompejusz się pojawił! Ciekawe kto go zagra. Chciałbym w tej roli zobaczyć Kevina Sorbo choćby na kilka sekund. To by było piękne cameo. Zadziwiło mnie też, że reżyserem tego odcinka (i kilku poprzednich) jest Jolaos z Herculesa.
- Cezar ładnie podszedł Tyberiusza. Wiedział co święci i go wymanewrował w zasadzkę. Oby tylko ojczulek się nie dowiedział. Szczerze mówiąc to chciałbym ten spin-off z Cezarem. Potencjał w postaci jest i co najważniejsze sam nie wiem czy go lubię czy nienawidzę
- sceny na arenie przednie. Ryki tłumu, krew i piach. Cudo. Pięknie wypadła walka Spartakusa z dwoma rzymianami. I te finishery - czysta poezja. Będzie mi tego brakowało w przyszłym roku o tej porze.
- ostatnia scena też piękna. Nie sądziłem, że pożegnanie Gala tak wypadnie. Spalenie główki i wymienianie imion zmarłych. Aż ciary przeszły po plecach

OCENA 4.5/6

The Walking Dead S03E16 Welcome to the Tombs
- solidny odcinek, świetnie się go oglądało, ale jak na finał za mało. Oczekiwałem czegoś mocniejszego dlatego jestem lekko zawiedziony, ale narzekać nie będę bo póki się świetnie ogląda nie ma na co. Szkoda tylko, że teraz półroczna przerwa...
- przede wszystkim zaskoczyło mnie, że będą walczyć o więzienie. Serio myślałem że przegłosowali ten pomysł i wynieśli się w cholerę albo zaatakowali Woodbury. Dlatego najazd Gubernatora wydał mi się taki śmieszny, zrobili wielki rozpierdziel który nic nie dał, ale ostatecznie oberwali nieznacznie w tunelach. Świetne i klimatyczne sceny jak się nimi przedzierali. Szkoda tylko że takie krótki i tak mało walki z szewndaczami, a tyle strzelania. Wolę bardziej te kameralne starcia
- ogromnie się cieszyłem jak Gubernator uciekł z podkulonym ogonem. Liczyłem, że nasi zrobią teraz najazd na Woodbury i zakończą sprawę, a tu niespodzianka. Guberantor wpada w szał i zabija swoich ludzi. Trochę bez sensu, że nikt do niego nie strzelał, w końcu mieli broń. Nawet Martinez i ten drugi zostali mu wierni. Jednak to w miarę normalne, ma silną osobowość i są mu kompletnie podporządkowani. Ciekawe tylko jak tera poradzą sobie sami. Woodbury raczej nie odbudują, będą musieli się szwendać, a może Rick urządzi na nich polowanie
- Glen, Daryl i Maggie przeżyli - ciesze się ogromnie. Zginęła za to Andrea i Milot. Jej walka o przeżycie była męcząca, za dużo gadania, za długo jej z tym schodziło, nie dziwne że zginęła. Jednak strzał w głowę zza zamkniętych drzwi świetnie pokazany. Płakał za nią nie będę zrobiła swoje i odeszła. Pokazano też że świat bez konfliktów to mrzonka. Teraz liczy się tylko walka o przetrwanie
- Carl znowu się zaczął dąsać i stosuje pokręconą dziecięca logikę. Gdyby był z dziesięć lat starszy sterroryzowałby resztę i zachowywał się jak drugi Gubernator. Coś mi się wydaje, że w kolejnej serii będzie się jeszcze bardziej zatracał
- cliffhangera mocnego nie było. Wiadomo, że z więzieniem jeszcze przez długi czas się nie pożegnamy, a wręcz zostanie bardziej przystosowane do mieszkania. Nowi ludzie pomogą je ufortyfikować. Pytanie tylko na czym będzie się opierała kolejna seria. Wewnętrzne konflikty z nowymi? Próba ustatkowania się? A może jakiś nowy zewnętrzny wróg? Obojętnie. Nie mogę się doczekać kolejnej serii i tyle. I by była efektowna jak pierwsza połowa tej. Mogli by też dołożyć jeszcze więcej rozmachu. AMC zgarnia niezłe kokosy dzięki The Walking Dead więc może sypną więcej grosza.

OCENA 4/6

Vikings S01E05 Raid
- co za początek odcinka! Najazd na wioskę Ragnara zakończył się powodzeniem i kompletnym zniszczeniem, ocalała tylko nasza rodzinka z kapłanem. Było kilka dramatycznych scen np. walczący Ragnar czy jego "poddanie się" ale mogło być lepiej. Szczególnie liczyłem na to, że Lagherta znowu weźmie udział w walce. Po tym jak trafili do Flokiego odcinek sporo się uspokoił, ale i tak porażał swoim klimatem.
- w wiosce jarl stracił zaufanie żony. Siggy pierw ostrzegła Rollo, a potem tego drugiego wikinga, ale tak to jest jak się wydaje córkę bez uzgodnienia tego z żoną. Ciekawe czy ten ślub będzie miał jakieś poważniejsze konsekwencję i pokażą więcej Szwedów czy już więcej córeczki nie zobaczymy
- a z Rollo śmieszna sprawa - znowu klei się do zamężnej kobiety.
- świetne w odcinku były rozmowy o bogach. Zarówno, o tym chrześciańskim jak i nordyckich. Jak kapłan powoli zaczyna się wstydzić swojego dziedzictwa i coraz bardziej interesuje się religią Ragnara. Najlepiej wypadła ta scena na końcu jak się go pytali o stworzenie świata.
 - czyżby w przyszłym odcinku już zakończyć się wątek jarla? Mam nadzieje, że nie

OCENA 4.5/6

Obejrzane odcinki - 11
Najlepszy odcinek - Game of Thrones 3x1
Najgorszy odcinek -  Bates Motel 1x3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz