niedziela, 18 sierpnia 2013

Serialowe podsumowanie tygodnia #46 [12.08.2013 - 18.08.2013]

SPOILERY


Breaking Bad S05E09 Blood Money
- genialne. Niemal rok oczekiwania i wcale się nie zawiodłem. Odcinek chłonąłem jak gąbka wodę lub ćpun niebieską metę i niemal godzinę po jeszcze jestem rozemocjonowany jak nastolatka po Zmierzchu. Takie to było dobre. Nie chodzi już o fabułę i historię, ale o niepowtarzalną stylistykę, którą wciąga i przykuwa do ekranu nawet jak się nic nie dzieje. Pokłony do samej ziemi przed Vincem Gilliganem. Należą mu się
- już początek oznajmił, że wróciliśmy do domu, do starego dobrego dilera. Pierw klimatyczna jazda na desce w basenie z eksperymentami w kręceniu czyli klasyczna scena o niczym. Potem Walt znany z odcinka premierowego piątego sezonu - zarośnięty i zaniedbany. Nie od razu jednak skojarzyłem, że to jego dom. Istna rudera, napis na ścianie Haisenberg, ale rycyna została. Po co mu? Co się stało wcześniej? Jak jego sekret wyszedł na światło dzienne? Zszokowana sąsiadka (Hey, Carol!) to potwierdza. I jak udało mu się uniknąć więzienia? Taka krótka scena, zero dialogów, a ile informacji, niedomówień i emocji!
- dalej mamy Hanka. Czyli scena gdzie skończyła się pierwsza część sezonu. Powrót do przeszłości, a klimat wciąż obecny. Szwagier zszokowany, udaje chorobę żołądkowo i zmywa się z imprezki zabierając książkę. Wraca i powoduje wypadek. Kapitalnie pokazano jego szok i niedowierzania. Potem śledztwo, łączenie kropek i upewnianie się, że to co podejrzewa to prawda. Nie spodziewałem się tylko, że tak szybko dojdzie do konfrontacji z Waltem. Mocna scena! Pozbawiona muzyki, skupiona jedynie na dialogach. Hank niezwykle wstrząśnięty, wyrzuca Waltowi to co każdy widz o nim myśli, a tamten spokojnie oznajmia mu o tym, że znowu jest chory. I koniec odcinka! W takim momencie. O jak dobrze, że za tydzień kontynuacja. Będzie można zobaczyć co zrobił Hank. Pewnie pozostanie w zawieszeniu i się będzie zastanawiał, ale mam nadzieje, że dojdzie szybko do czegoś. Chciałbym żeby ten flashforward z początku nastąpił maksymalnie w 14 odcinku, ale raczej nie ma co na to liczyć.
- scena w myjni była równie klimatyczna mimo, że tak odbiegała nastrojem od tego co działo się wcześniej. Walt jako troskliwy właściciel, planuje drobne zmiany oraz ekspansje. Eleganckie ubrania i współpraca z żoną. Potem pojawia się Lydia. Oczywiste było, że będą przez nią kłopoty. Dziwi mnie bardzo, że Walt pozwolił jej żyć. Rozstrzępiona emocjonalnie oportunistka robiąca wszystko by przeżyć. Musiało się to zwrócić przeciw Waltowi. Na razie spokojnie, prosi go tylko o powrót, ale będą kłopoty. Soon shit hit the fan i to w kilku miejscach na raz, a Walt będzie musiał ponieść konsekwencję swoich czynów. W międzyczasie broni go Sky, która odzyskała spokojne życie u boku męża, nie chcę tego stracić i grozi Lydii. Taką właśnie Sky lubię i trochę żałuję, że nie zajęła się na poważnie prowadzeniem kryminalnej działalności Walta, ale to akurat by nie pasowało do wydźwięku serialu
- scena jak Skinny Pete i Badger rozmawiają o Star Treku była genialna! Absurdalna historia, rozmowa o niczym, a trwała dobrych kilka minut. Wszystko to by podkreślić obojętność Jessego. Dostał kasę, ale wszystko mu jedno. Ma wyrzuty sumienia i to widać. Wizyta u Saula (scena w poczekalni!) i chęć oddania całej kasy dla rodziny Mike'a i zastrzelonego dzieciaka. Wszystko zgodnie z jego charakterem. Oczywiście spanikowany Saul dzwoni po Walta po czym znowu niesamowita rozmowa. Znowu w ciszy by podkreślić jakie to ważne. Walt kłamie i manipuluje jak tylko się da, a Jesse mu nie wierzy. Potem kolejne załamanie i wyrzucanie kasy z samochodu. Cudownie zrobiona i pomyślana scena! Ja tyko czekam na kolejne spotkanie Hanka i Pinkmana bo to musi nastąpić.
- jak skończy się serial? Wciąż nie wiadomo. Początek sugeruje finał w stylu Scarface, ale równie dobrze serial może się z nami bawić. Prędzej obstawiałbym zakończenie z Ojca chrzestnego. Jednak nie śmierć Vito w otoczeniu rodziny tylko raczej samotnego Michaela. Wyjaśni się za 7 odcinków.

OCENA 6/6

Dark Shadows - Beginnings Episode 20/209
- doszło do konfrontacji i całkiem niezła była. Muszę przyznać, że dialogi są całkiem sprawnie napisane mimo że dłużą się niemiłosiernie. Podoba mi się też to że Burt się myli, a za wypadek jest odpowiedzialny zupełnie ktoś inny - jego syn. Do tego jeszcze wplątana w to wszystko Victoria. Biedaczka też zaczyna mieć wątpliwości
- rozmowa pijaka z córką nic nie wnosząca do historii, ale ogólnie ładnie powiększa informację o Collins Port. Czekam aż zostaną przedstawieni kolejni mieszkańcy. Skoro nie ma wampirów to niech obyczajowo będzie ciekawie

Dark Shadows - Beginnings Episode 21/209
- akcja przyśpiesza! Jest dobrze. Burt zaczyna wprowadzać w życie swój plan i robi się coraz ciekawiej. Owszem odcinek się dłużył jak zwykle i miał sporo niepotrzebnych scen, ale coś się działo. Konfrontacja Burta z Malloyem wyszła na plus, ciekawsza od tej z Rogerem. I jak się dowiaduje Vicky ten sam detektyw chciał się dowiedzieć czegoś o niej. Wątki zaczynają się ładnie łączyć. Teraz czekać aż tajemnica Davida wypłynie



Dead Like Me S02E02 The Ledger
- Georgie znowu panikuje nad swoją śmiercią. Myślałem już, że dano sobie z tym spokój. Jednak podobało mi się jak wparowała do Ruba i zaczęła się dopytywać czy to on wypisywał karteczkę z jej śmiercią. Do tego jeszcze rozmowa nad równowagą we wszechświecie i stwierdzenie, że nie ma czegoś takiego tylko jest szczęście świetnie pasowało do serialu
- przygody George też miłe - złość po stracie roweru, absurdalna scena na posterunku policji (panuje porządek, ale co z tego?), scena na prezentacji i w końcu zdobycie nowego samochodu - Mustang pięknie wygląda 
- ciesze się, że sporo miejsca dostał Mason - znowu piję, ale jest zabawny. Gra w muszelki strasznie nieudolna, ale sceny z Rubem super, tak jak potem sprzedaż gilotyn. No i dostał kulkę od Roxy. Daisy też trochę dostała miejsca, jest śmieszna jako katoliczka, ale prędzej czy później to się znudzi
- u Lassów jak zwykle kłótnie. Święte słowa Rube'a że to nie wina George że oni się rozwodzą. 

OCENA 4/6

Suburgatory S01E17 Independence Day
- z pozoru fabularnie odcinek mógł się podobać - George martwiący się o córką, Tessa próbująca się usamodzielnić oraz Dallas otwierająca sklep. Szkoda tylko, ze wykonanie było fatalne. Najlepsza scena to chyba wycieczka do wschodniego Chatswin i zachowanie Lisy, reszta słaba lub bardzo słaba. Szczególnie przyjaciółki Dallas. Ciesze się, że ładnie jest rozwijana historia i w najbliższym czasie można spodziewać się matki Tessy. I to chyba największa zaleta tego odcinka

OCENA 2.5/6

Suits S01E09 Undefeated
- wróciłem do Suits. Pewnie tylko po to żeby dokończyć sezon bo nie podzielam tego powszechnego uwielbienia do serialu. Jest przyjemny, dobrze się ogląda i tylko i aż tyle. Wynika to z tego, że cały czas mam wrażenie, że nie istotne w jakie bagno wpadną bohaterowie i tak się wszystko dobrze skończy
- sprawa ok, nic nadzwyczajnego, standard serialu. Trochę kolorytu dodało wprowadzenie nowej postaci, która chcę pokonać Harveya. Może starcie nie było tak efektowne jakbym chciał, ale przyjemne. Przyjemne - chyba to słowa najlepiej charakteryzuje ten serial...
- najlepsze były odwołania popkulturowe. To zawsze chwaliłem i będą robił. Praktycznie głównie dlatego go oglądam. Nawiązanie do Battlestar Galactica i Star Wars zawsze plusuje u mnie. 
- wątek Rachel słabiutki. Oczywiście na jego potrzebny trzeba było dać zupełnie anonimowego pracownika więc jego los zupełnie był mi obojętny, a powrót Rachel był więcej niż pewny. Taka zapchajdziura, która pogłębia stosunki Rachel i Mike. Również z Luisa można się było trochę pośmiać, szczególnie na końcu Rachel negocjowała podwyżkę

OCENA 4/6

The Shield S02E07 Barnstormers
-  co za końcówka! Ronny bał się przez cały odcinek, był obiektem żartów i miłym przerywnikiem, a na koniec dostał to co Armadillo od Vica. Podoba mi się wydźwięk tego - konsekwencje czynów Vica nie uderzają w niego tylko najbliższych.
- Dutch odzyskał swoje zdolności. Jego kryzys dobrze pokazany, rozmowa z kapitanem, Mercy i Wyms - świetne sceny odcinka. Tak jak jego niezdecydowanie czy podłożyć dowody czy nie. Jednak się tego ustrzegł tylko czy skoro teraz o tym myślał to w przyszłości nie zrobi czegoś gorszego? Jestem ciekaw czy kiedyś i on przekroczy linię. Sceny w pokoju przesłuchań jak zwykle świetne, ładnie rozgryzł grubaska.
- u Juliena nudy, przyzwyczaiłem się do tego. Czekać tylko aż pokaże swoje prawdziwe oblicze. Lepiej u Danny. Jest sfrustrowana, niesłusznie się jej obrywa i na dodatek nikt nie chcę jej wysłuchać.
- zbliża się skok na armejczyków! Strasznie podoba mi się ten wątek i przez to nie mogę się doczekać finału.
- wróciła Tulpis! Śmieszne sceny z Shanem i happy end. Dobrze, należy mu się coś od życia. 

OCENA 4.5/6

The Shield S02E08 Scar Tissue 
- sprawa Armadilo rozwiązana. I to w jaki sposób! Zrezygnowany Vick myślał, że to już koniec, chciał wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, ale uratowali go chłopacy z drużyny. Nieźle to obmyślili. Śmierć w celi na posterunku policji była widowiskowa. I ten szok zebranych.
- Dutch i Danny - dalej próbują coś z tego zrobić? Szkoda... Jednak wzajemna pomoc w śledztwie przyjemna. Podoba mi się kolejne gnojenie Danny - tym razem jest obwiniana o niedokładne przeszukanie. To dla niej ciężki sezon. Julien natomiast ma wątpliwości co do ślubu - typowe.
- jeśli chodzi jeszcze o Vicka to podobało mi się z nim jeszcze kilka scen. Podczas śledztwa nie pozwala znęcać się Shanowi i Lemowi nad podejrzanymi i sam się powstrzymuje, boi się że znowu się to na nim zemści. Chcę też widywać częściej dzieci,3 di w tygodniu to za mało mimo tego, że nie zawsze może w nie być. Jego pragnienia nie zawsze przekładają się na czyny. No i jest jeszcze końcówka - kocha żonę, nie chcę jej zdradzić, a jednak dość szybko się poddaje.
- śledztwo Dutcha ciekawe i jego wydźwięk jak zwykle interesujący, a zbrodnia była bardziej umotywowana niż można się było na początku spodziewać

OCENA 4.5/6

The Shield S02E09 Co-Pilot
- to był niespodziewany odcinek. Powrót do początków Barn i pierwsze sprawy bohaterów. Miło się to oglądało, ale narracyjnie nie był potrzebny. Zwykły zapychacz nic nie wnoszący. Szkoda też że nie powiedziano ile przed pierwszym odcinkiem się to dzieje. Albo ja nie zwróciłem uwagi. W każdym bądź razie odcinek dobry, ale bez rewelacji.
- sceny z Vikiem ok. Formowanie się Strike Team i pierwsze naginanie prawa. Tylko jakieś to wymuszone. Oczekiwałem czegoś bardziej subtelniejszego. Już lepiej byłoby początki zostawić w tajemnicy. Jednak wybaczam ze względu na pierwszą scenę z Vickem i Shanem w garniturach.
- początki Dutcha i jego partnerstwa z Wyms ciekawe. nie jest on takim pochlebcą jak mogło się wydawać na początku. On to robi by być lepszym detektywem dlatego na końcu wybiera Wyms.
- u Danny i Juliena nudnie, ostatnia scena jak Lowe patrzy na tyłek Lema zupełnie niepotrzebna.
- miło było zobaczyć Terrego i Connie. Takie gościnne występy lubię.

OCENA 4.5/6

True Blood S06E09 Life Matters
- znowu rozczarowanie. Pół odcinka to kompletne nudy. Terry umarł, ładnie pokazano rozpacz Arlene, ale nastrój żałobny i wspominki zupełnie niepotrzebne. To nie jest serial dramatyczny, a tak właśnie chciał wyglądać ten odcinek. Zero ciekawych motywów z przeszłości, równie dobrze mogłoby ich nie być. Terry nie był taką postacią za którą się będzie tęsknić więc poświęcenie mu połowy przedostatniego odcinka to nieporozumienie. I co tam robi Alcide?! Przecież oni się chyba nawet nie widzieli. Jedyny plus to wspomnienie Hoyta. Oby tylko nie zechciał wracać do serialu
- o wiele ciekawiej było u wampirów. Przyjemna akcja, trochę gore, epatowanie krwią i troszkę absurdów. Nie tak fajnie i widowiskowo jak mogło być, ale znośnie. Tylko ten cały wątek mesjasza mi średnio pasuje. To co teraz Bill zachcę stworzyć rasę podległych wampirów? Poza tym nie ogarniam tego jak wypiciu kilku kropli krwi Warlowa pozwala wampirom chodzić za dnia... Zupełnie zmarnowany potencjał całkiem niezłego wątku. Jest też Eryk - prawdziwy hero, ten co wyzwolił wampiry, a odchodzi sam. Ech kolejny rozbrat się szykuje... Za dużo fabularnych dziur w odcinku, za bardzo chciał być poważny. Dobrze, że przynajmniej dużo wampirów
- jakie nastroje przed finałem? Chyba zrezygnowanie. Ciężko będzie uratować ten sezon. Wątek Sookie chcącej być wampirem średnio mnie obchodzi, a reszta nie zmierza w jakimś konkretnym kierunku. Szkoda bo tak fajnie się zapowiadało

OCENA 2.5/6

Najlepszy odcinek - Breaking Bad 5x9
Najgorszy odcinek - True Blood 5x9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz