wtorek, 6 sierpnia 2013

Smallville Season 11 Vol. 1: Guardian



Smallville nie był wielkim serialem, za 10 lat mało kto o nim będzie wspominał, a jeszcze mniej będzie miało ochotę go oglądać. Nie zmienia to jednak faktu, że przez dekadę serwował strawną historię i miał swoje momenty. Bohaterowie dali się lubić, a fani komiksów mieli dodatkową frajdę (lub zgrzytali zębami) z odkrywania w jaki sposób zinterpretowano dobrze znane postacie i genezę Supermana. Ja serial zacząłem oglądać dość późno, gdzieś u schyłku 8 serii i jestem zadowolony z tej decyzji. Lois, Chloe, Oliver, Clark to moi starzy i dobrzy znajomi i mimo, że finał serii okazał się satysfakcjonującą konkluzją historii to uszczęśliwiłem się z planów na komiksową kontynuację. Z Buffy wyszło, obecnie wydawany jest 9 sezon oraz towarzysząca seria z Angelem. Próbowano też z Jericho, ruszono X-Files i zapowiedziano Knight Rider oraz Miami Vice. Jak więc wyszedł pierwszy tom komiksowego Smallville? 

Paradoksalnie bardzo słabo. Paradoksalnie bo w końcu Superman jest komiksowym bohaterem i w tym medium powinien błyszczeć. Nic z tego. Serial przy tym potworku to małe dzieło sztuki. Tym dziwniejsze, że autorem jest Bryan Q. Miller, jeden z scenarzystów serialu matki i runu w Batgirl. Niestety nie widać tego. Może to wynika z ciętej narracji? Komiks był wydawany w wersji cyfrowej, a dopiero potem kilka tych numerów było zbieranych w papierowym wydaniu. Może to zachłyśnięcie się nową formą narracji? Brak ograniczeń budżetowych, martwienia się efektami specjalnymi i kontraktami aktorów oraz opowiedzenie tego co się chcę, a nie tego co można przedstawić w telewizji. A może to zwykła nieudolność? Brak pomysłu, naciągana historia, w którą ciężko uwierzyć, logika obrażająca inteligencję widza i mało charyzmatyczny adwersarz. To tylko część zarzutów, które nie pozwalają cieszyć się historią. 

Druga grupa wad dotyczy bohaterów. Clark ma mentalność dziecka i zachowuje się jak w początkowych sezonach. Znowu ma spotkanie z Lexem by rzucać w niego oskarżeniami. Lex dalej ma tą samą obsesję. Dialogi w większości przypadków są irytujące i nie niosą ze sobą żadnej istotnej informacji. Dobrze, że przynajmniej zachowano część charakterystycznego humoru i momentami da się poczuć, że to Smallville - przekomarzanie się Lois i Clarka czy Chloe i Olivera. Tylko, że takich scen jest nadzwyczaj mało. Wielki powrót zaliczyła Tess Mercer. W serialu bym pewnie tego nie wybaczył po takim końcu bohaterki, ale komiksy rządzą się swoimi prawami i śmierć jest tam często umowna. Tylko, że jej powrót jest jednym z najsłabszych elementów komiksu. Nie przekonujący nawet w ramach uniwersum Smallville. 

Historia Guardian odpowiada jednemu telewizyjnemu odcinkowi. Główny wątek nie potrafi zainteresować i zostaje zakończony w nie przekonujący sposób. Moje wrażenia po przeczytaniu historii to "ale to głupie!" i "co za idiotyzm!". W tle przewijają się poboczne wątki, które będą się składać na główną fabułę 11 sezonu Smallville. Zapowiada się epicko i z większym rozmachem niż na ekranie telewizorów, tylko że patrzeć na to co zostało do tej pory zaprezentowane boję się, że na zapowiedziach się skończy. Komiks kończy się oczywiście cliffhangerem, który teoretycznie ma zachęcić do sięgnięcia po dalszy tom tylko patrząc jak do tego doszło nie wiem czy jest sens. W komiksie próbowano też poruszyć wątek mocy Supermana, że nie ochroni wszystkich mimo swoich boskich mocy. Nie dość, że było to wałkowane już wielokrotnie to jeszcze wykonanie szwankowało i nic nowego nie dorzucono. 

Osobna kwestia to rysunki. Niby nie biję się leżące, ale nic nie poradzę, że na to zasługuje. Są okropne! O ile w Buffy czy Jericho dało się poznać rysy twarzy znanych aktorów tak tutaj są to ich karykatury. W pierwszym numerze jeszcze jako tako, po dłuższym przypatrzeniu się można było dostrzec Toma Wellinga jednak im dalej tym gorzej. Konia z rzędem temu kto po spojrzeniu na Lois Lane powie, że w pewnym stopniu przypomina ona Erice Durance. Tła nie wyglądają wcale lepiej - niedbałe i pozbawione detali. Sceny akcji wypadają statycznie i brakuje widowiskowych kadrów.  Widać, że komiks powstawał po kosztach. Fani przecież i tak kupią i powinni się cieszyć, że mają szanse na ponowne spotkanie starych postaci. Następnego tomu nie rysuje już Pere Perez więc może będzie lepiej.

Już od pierwszego numeru Smallville Season 11 Vol. 1: Guardian miałem wątpliwości i w trakcie czytania pojawiało się coraz więcej zastrzeżeń i uwag, które zdominowały ten komiks. Zalet było niewiele i głównie to smaczki dla fanów serialu i możliwość spotkania z znanymi bohaterami. Nie wiem czy przeczytam kolejny tom. Z jednej strony wierzę w poprawę bo jestem optymistą, ale to co zaprezentowano w pierwszym tomie nie pozwala mi żywić za dużo nadziei. Chociaż gościnny występ Batmana brzmi zachęcająco... 

OCENA 2/6

4 komentarze:

  1. Serio tak słabo? Liczyłem, że nadrobię cały serial i dojdę do momentu, jak Ci wszyscy bohaterowie będą oficjalnie, a potem poczytam komiks. A Ty mi mówisz, że jest słaby? Kurde, straciłem motywacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial jak najbardziej warto oglądać, już tam jest namiastka Justice League i świetny sezon z Zodem. A że komiks słaby do przewidzenia, wyciągacz kasy i tyle. Jednak mimo to zacząłem czytać 2 historię i jest o wiele lepiej. Może nie jakieś wielkie czytadło, ale przyjemniejsze

      Usuń
    2. No serial pewnie obejrzę prędzej czy później, chociaż początkowe sezony wydają się tak słabe, że ledwo przebrnąłem przez pierwszy, a w drugim nie widać poprawy.

      Usuń
    3. Bardziej ciągła fabuła pojawia się dopiero w 4 sezonie, ale też nie jest największych lotów. Jednak warto czekać bo wtedy pojawia się Lois :)

      Usuń